Skocz do zawartości

S.E. 5a - jeszcze jeden


MareX

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Koledzy w nowym temacie. Prawdopodobnie pojawi się tutaj relacja z klejenia jeszcze jednego modelu tego słynnego myśliwca. Zamierzam podjąć to wyzwanie. Kol. Lemko ulepił już i skutecznie oblatał jednego, nasz Heniu - ekspert i fachowiec w budowie RWDziaków, ulepił też jednego i trochę nim latał, a teraz przyszła na mnie pora i zacznę próbować go scalać do kupy. Materiały do budowy to typowy amerykański standartowy "tartaczek", a skala tej nawet nie "półmakiety" to nieco ponad 1:5, a dokładnie 20,25% całości. Uproszczenie modelu w stosunku do oryginału jest bardzo, bardzo duże i mając przed oczami

relację z budowy takiego modelu udostępnioną nam przez Kol. Artka /Rapiera/, aż strach się za to brać, aby nie narazić się na Wasze, w najlepszym razie, wzruszenie ramionami. Ale ja tu jak zwykle gadu, gadu, a fakty tak się mają:

 

Dołączona grafika

 

Tak się ma pudełko po otwarciu, a w nim pogrupowane i opisane elementy, które już odrysowałem "dla potomnych". Nie będę ich powielał w tej chwili, tylko wykorzystam ten materiał. Plany też powielone i nawet po rozłożeniu, pocięte na mniejsze fragmenty, aby na stole się zmieściły.

 

Dołączona grafika

 

Przez czas , kiedy to pudełko sobie leżało, udało mi się skompletować trochę literatury fachowej na temat tego samolotu i takie to z grubsza jest:

 

Dołączona grafika

 

A po otwarciu m.in.

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Na podstawie tych materiałów chciałbym ten zestaw trochę bardziej upodobnić do półmakiety, a na ile i czy wogóle mi się to uda - zobaczymy. No to do dzieła, ale zastrzegam, nie będzie to nawet w części szło tak szybko, jak idzie Heniowi. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 146
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Tak Hubercie. Bardzo wiele wody w Wiśle upłynęło od czasu zakupu tych modeli. Kolegom przeglądającym tet temat powiem, że właśnie Hubert był tym, który zrealizował od A do Z cały ten zakup w USA, przez swoja codzienną i zawsze bezinteresowną życzliwość, za co Hubercie jeszcze raz bardzo gorąco Ci dziękuję w swoim i pozostałych dwóch Kolegów imieniu. Tak po prawdzie, jak teraz przeglądałem te wszystkie deski tartaczne, to chyba raczej nie zgniły :wink: i do poskładania nadal się nadają. Gorzej tylko z tym wolnym czasem, bo praca zawodowa mnie goni, a wieczorkami poczytać coś by się chciało, a to na jakiś filmik nagrany by się popatrzyło. Ale słowo się rzekło i modelik u płota... :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpis po wpisie, ale tak się składa, że nikt nic, więc ja "dalej" kontynuuję. Tu wzorem wielu Kolegów powinienem postawić jedną z "buziek", aby wyrazić coś, co te "buźki" wyrażać w założeniu mają, czyli wielkie emocje, jakie w danej chwili osobnikiem targają. Poprzestanę jednak na kropce, a może kiedyś coś "extra" w temacie "buziek" napiszę. To jednak zupełnie na marginesie i nie o tym chciałem.

Chciałem o tym, że wreszcie dzisiaj prace przy modelu ruszyły i dla wprawki, albo raczej rozgrzewki polepiłem usterzenie poziome, jako najłatwiejszy moim zdaniem fragment tego modelu i tak to w tej chwili schnie sobie na stole:

 

 

Dołączona grafika

Kleiłem to kazeiną w postaci Pattexa - express do drewna, jako że z żywicy chyba skutecznie się wyleczyłem.

Zanim zacząłem to lepić, popatrzyłem sobie na rysunek prawdziwego usterzenia i nawet przez chwilę miałem ochotę zmodyfikować to co jest na planie, aby zbliżyc to do oryginału, ale w sumie odpusciłem bo dokonując wcześniej pomiarów tego co na rysunkach i porównując z oryginałem i z planami, doszedłem do wniosku, że szkoda zachodu i niech ten "tartak" będzie moją kolejną "wprawką" w drodze do budowy czegoś "Heniopodobnego" /pardon Heniu, miałem na myśli chociażby Twój ostatni RWD, a nie Ciebie jako obiekt do "zmodelowania"/ . Tak wygląda narysowane usterzenie oryginału:

Dołączona grafika

 

A tak w zestawieniu z tym, co dzisiaj "popełniłem":

 

Dołączona grafika

 

Z całą pewnością nie będzie to miało nic wspólnego z makietą i dobrze będzie, jak na miano półmakiety zasłuży.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Janku za ten przerywnik, bo faktycznie trochę głupio tak się wpisywać raz po raz. Ja powiedziałbym nieco inaczej: to samolot w oryginale był i jest /bo są odrestaurowane i latają/ piękny i piękna jest ta makieta, którą zrobił fachowiec w Anglii, choć ja bym ją inaczej pomalował, nie tak na czarno. Ten model, w założeniu, ma być w tradycyjnych barwach. Ale do rzeczy. Udało mi się dzisiaj wyszlifować na gotowo to wczoraj polepione usterzenie poziome , a dzisiaj polepiłem usterzenie pionowe. Tak to wygląda:

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

W zestawie było też załączone tylne kółeczko, widoczne na fotkach i w modelu będzie się skręcało wraz ze sterem kierunku. W oryginale chyba była ta tylna płoza umocowana na sztywno i tym samym, nie była zespolona ze sterem. Jutro to poszlifuję i będę dumał co dalej czynić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tylne kółeczko, widoczne na fotkach i w modelu będzie się skręcało wraz ze sterem kierunku

No właśnie. Nie wiem czy to jest dobre rozwiązanie. Sam wiesz, że łączenie "na sztywno" kółka ogonowego ze sterem kierunku, będzie skutkowało tym, że obciążenie w czasie lądowania będą przenosiły zawiasy steru i sam ster, a to chyba niezbyt szczęśliwe połączenie. Ja bym zmienił to na rozwiązanie bliższe oryginałowi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem wczoraj u Heńka i on oświecił mnie trochę.Okazuje się że ja znam ten model i nawet nim latałem.To kółko faktycznie jest mocowane do statecznika pionowego ale nie do steru.Coś musiałeś przeoczyć.Czym go będziesz napędzał.Mam nadzieję że nie zrobisz z niego wentylatora na baterie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Koledzy za okazywane zainteresowanie i poczynione uwagi. Faktem jest, że w szkole średniej, kiedy to mieliśmy jakąś namiastkę rysunku technicznego, miałem spore problemy z ładnym pisaniem pismem technicznym , a i z interpretacją rysunku też było kiepsko. Teraz już trochę lepiej , wydaje mi się, że takie rysunki czytam i ten poniżej chyba dobrze odczytałem. W kwestii mocowania kółka , oczywiście:

 

Dołączona grafika

 

Oczywiście w oryginale płoza jest mocowana zupełnie oddzielnie i wspominałem o tym, ale w tej "ćwierćmakiecie" decyduję się na stosunkowo niewielkie modyfikacje w odniesieniu do tego, co w pudełku i co na planach.

Zdaję sobie też sprawę z tego, że przy lądowaniu, a nawet przy starcie, na nierównej trawie ten ster kierunku będzie przejmował wszystkie wstrząsy i dlatego też założyłem aż cztery zawiaski. Takie połączenie steru z kółeczkiem ułatwi także manewrowanie modelem na ziemi. Powinien być bardziej zwrotny w zakrętach podczas kołowania. Tak to zamocowałem:

Dołączona grafika

 

A jako blokadę, zresztą bardzo skuteczną tych zawiasek, użyłem kawałków zwykłych wykałaczek. Zakropliłem te wylkałaczki CA i wszystko trzyma się "na mur". To w powiększeniu:

 

Dołączona grafika

 

Tak samo zamierzam postąpić z mocowaniem steru wysokości i tutaj daję trochę większe zawiaski, ale tylko po dwa na stronę steru:

 

Dołączona grafika

 

Najnudniejsze jest to wycinanie szczelin pod zawiaski, ale dobry, ostry i cienki nożyk dobrze się sprawdza.

Poskładałem na sucho przednią część kadłuba i od razu widać, jakie to będzie "pancerne". Zamierzam całość maksymalnie poodchudzać, ale też zachować należytą sztywność i wytrzymałość. Tak ten fragment teraz wygląda:

 

Dołączona grafika

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Próbuję jakoś popychać tę układankę do przodu, ale niezbyt szybko mi to idzie, bo też i specjalnego pośpiechu nie ma. Do wiosny jeszcze ho, ho...

Wyażurowałem dwie "pancerne" dechy boków kadłuba i zacząłem jedną z nich przedłużać do samiuśkiego końca. Tak to sobie jest:

 

Dołączona grafika

 

Podziurawiłem te dechy na kształt sera , nie powiem, szwajcarskiego, ale np. naszego dziurawca. Wstawiłem też w tył dwie listewki, aby robiły za kratowniczkę i troczę usztywniły całość:

 

Dołączona grafika

 

Od tyłu , tak się to ma:

 

Dołączona grafika

 

Wszystko na razie z wyjątkiem tych listew, złożone na sucho i chyba budowanie modelu, to takie stałe składanie, przymierzanie i na samym końcu, klejenie. Widać też takie prawie gotowe pochewki na zastrzały przykadłubowe i jest to ciekawy pomysł "większego brata" na ich zamocowanie i uzyskanie rządanego pochylenia i ustawienia. Tyle na dzisiaj, idę pomieszkać i coś poczytać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udało mi się dzisiaj też trochę podłubać przy tej układance, więc chcę się tymi "osiągnięciami" pochwalić moim "kibicom" i ewentualnym, potencjalnym "naśladowcom".

Najpierw stwierdziłem, że trzeba w praktyce zastosować podpatrzony u Mistrza z Anglii sposób składania w jedną całość drutów podwozia. W przeciągu ok. 20 min. zrobiłem sobie w tym celu najprostszy z możliwych stojaczek, używając do tej konstrukcji: deski pospolitej, która sobie leżała na strychu, pozostałości po elementach "tartaczka" i przezroczystej pokrywki po karmie dla papużek, bo taki "plastyk" był pod ręką. Przybiłem najpierw w rozmierzonych miejscach kawałki tej ramki najordynarniejszymi gwoździami, jakie też mi "wpadły pod rękę", Wyciąłem paski z tego "plastyku" i przytwierdziłem nimi druty z pudełka do deski. Tak to było:

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Następnie powiązałem druty miedzianym drucikiem w całość i już można było lutować:

 

Dołączona grafika

 

Po chwili, kiedy druty wystygły, nie mogłem się oprzeć, aby nie przymierzyć prześlicznych kółeczek, które dostałem na imieniny od mojego Kolegi i niedościgłego dla mnie fachowca, czyli Henia S.

Tak te kółeczka sobie siedziały:

 

Dołączona grafika

 

Są dokładnie takie, jak w prawdziwej makiecie, mają w środku szprychy i wentyl do pompowania dętek.

Następnie zacząłem składać i rozkładać to, co zaczyna wyglądać jak dół kadłuba:

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

A jak mi się te przymiarki znudziły, to powycinałem sobie elementy do zabudowania tych drutów podwozia i trzy z nich nawet częściowo pokleiłem:

 

Dołączona grafika

Teraz sobie to schnie, a ja muszę coś pomóc "sile wyższej" w przygotowaniu świąt. Niestety...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak zaprojektował to konstruktor modelu, a ja już wspominałem, że wielkich przeróbek robił nie będę. Pianka na kołach jest superamortyzującą pianką, a latamy raczej zawsze z miękkiej trawy. I tam tez staramy się lądować. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marku tak śledzę od początku,budowę tego pięknego modelu SE-5a i podziwiam twoją piękną prace,no i w końcu zmusiłeś mnie do napisania.

Podwozie które zrobiłeś, troszkę mi się nie podoba twoje lutowanie,druty które były w zestawie są drutami stalowymi,a Ty owinąłeś to drutem miedzianym,też z zestawu i lutowałeś po wierzchu drut miedziany,a stalowy jest czysty i nic nie trzyma się kupy.

Ja robię to w inny sposób,najpierw cynuje druty stalowe cyną,używając do tego celu kwasu solnego,jest to stara nazwa,teraz nazywają to topik do lutowania lub topik-c a nawet wodą do lutowania,dopiero owijam całość drutem miedzianym i lutuję całość do kupy.

Jeżeli chodzi o kółko ogonowe to też mam mocowane do steru wysokości,bardzo dobrze steruje się nim podczas startu i lądowania.

Marku wiem że masz do tego modelu piękny silniczek czterotakt Os 15cm3,ale według mnie jest to troszkę za słabe to serduszko.

Ja miałem w swoim modelu silnik 20cm3 Enya C-4 i to właśnie był silnik do tego modelu,model na tym silniku latał super,dałem tyn silnik do modelu 3d a do S.E.5a 15 cm3 i już start był z długiem rozbiegiem,i podczas lotu przy wietrznej pogodzie walka z modelem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj Marku, powiedziałbym, tak wykonane podwozie nie podoba mi się. Model przy tych rozmiarach będzie ważył ponad 4 kilo i żadna pianka na kołach czy miękka trawka nie pomoże. Coś strzeli, pewnikiem.

Dobrze że Heniu S zwrócił uwagę i podwozie pójdzie do poprawki (pójdzie – daj się namówić). Zrobiłbym to prościej, przednie i tylne druty goleni połączył bym tak jak to zrobiłeś ale pręt który stanowi oś kół zostawił bym luźno. Później włożysz go pomiędzy druty przednich i tylnych goleni i ciasno przywiążesz gumą modelarską. Amortyzacja będzie jak znalazł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, to mnie postawiliście w kącie! Za karę, oczywiście. Czy obwiniony ma prawo się bronić?

Może i nie ma, ale przynajmniej cichutko odpowiem na Wasze cenne uwagi. A więc tak: Heniu! Faktycznie polałem jedynie druty stalowe przed lutowaniem tą "wodą lutowniczą", a nie pocynowałem ich wcześniej i efekt jest taki, jak mówisz. "Woda" pod wpływem płomienia odparowała i cyna pięknie się rozpłynęła, ale jedynie po miedzianym druciku. Naprawię to, obiecuję i fotę ponaprawczą zamieszczę. Co do silnika, mam ich sztuk dwie i tak w instrukcji budowy, jak i na planie montażowym przewidywany jest OS Max 15 cm3 i ten mój przykładany do planu idealnie jest taki sam. Mam też nieco mniejszy - 12 cm3 i odchudzając ten "tartak" miałem nadzieję, że pójdzie na tym mniejszym. Założę większy i mam nadzieję, że dzięki czynionym zabiegom "fitnes" , będzie na nim fajnie latał, no może nie 3D, ale dostojnie i powoli, jak na "ćwierćmakietę" przystało. :wink:

Ty Heniu żądnej amortyzacji w swoim modelu nie robiłeś i chyba nic Ci się w nim nie złamało od twardych lądowań, ale może w moim "odchudzonym" trzeba takie amortyzowane podwozie zrobić i już nad tym usilnie "główkuję". W końcu to też taka wprawka i Daniel ma rację. Lepiej zrobić lepiej , niż gorzej, skoro jest taka możliwość. Idę ubierać chojaka, aby, jak to stwierdziłą ma "siła przewodnia" - przedwojennej tradycji stało się zadość... A jak już to zrobię, to będę dalej "główkował" nad tą amortyzacją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy tak sobie stałem w tym kącie, to aby coś robić, ustawicznie myślałem i oto, co wymyśliłem:

 

Dołączona grafika

 

Dołączona grafika

 

Mianowicie po pierwsze odchudziłem to podwozie wycinając jeden z prętów i pozbywając się też tego nieudanego lutowania. Zastąpiłem je spawaniem elektrycznym, ale jako, że nie jestem spawaczem i nigdy nie pobierałem nauk w tym zakresie, raczej jest to posmarkane, a nie pospawane, ale się trzyma i wszystkie piłowanie, szlifowanie i gładzenie to wytrzymało. Może więc i model będzie się na tym trzymał. Dorobiłem z blachy 1 mm prowadnice dla ruchomej /amortyzowanej/ ośki, oraz przyspawałem 4 uszka do zsłożenia imitacji drutów naciągowych, tak jak to było w oryginale. Zrobiłem też próbę, jak to też teraz będzie działała ta amortyzacja:

 

Dołączona grafika

 

Działą znakomicie, ale podwozie stało się o te 3 cm wyższe. Odczepiłem od stołu schnący spód kadłuba :

 

Dołączona grafika

 

i zrobiłem pierwszą przymiarkę z tym poprawionym podwoziem:

 

Dołączona grafika

 

Pokiwałem kadłubem w dół i elegancko na tych recepturkach się koła przemieszczają. Przydał by się taki "prawdziwy" wielogumkowy sznur amortyzacyjny i chyba można taki kupić, bo ten twórca makiety z Anglii taki zastosował, w czarnym oplocie. Ale na to jeszcze mam sporo czasu. Teraz trzeba będzie to podwozie całe obudować i nadbudować górną część kadłuba.

Rozmawiałem też dzisiaj z moim, zawsze pomocnym i służącym dobrą radą, instruktorem modelarskim, p. Jurkiem Mamczarzem , który chyba i słusznie, skrytykował moje nazbyt skromne /jego zdaniem / działania odchudzające ten tartaczek, jak również to moje spawanie elektryczne hartowanych drutów. Powinienem to wg niego lutować na mosiądz, i też ma zapewne rację, ale nie umiem tego, gdyż nigdy mosiądzem nie lutowałem i nawet nie wiem , jak się to robi. Ale nic to. Może jeszcze kiedyś się nauczę i kolejne podwozie tak polutuję, a budowany od podstaw model, z założenia, będę robił odpowiednio "chudy".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przydał by się taki "prawdziwy" wielogumkowy sznur amortyzacyjny i chyba można taki kupić, bo ten twórca makiety z Anglii taki zastosował, w czarnym oplocie.

Jest coś takiego jako hol szybowców; wystepuje jako 6 czy 5mm i 3mm - najodpowiedniejszy. Gdybyś jednak go nie dostał to chyba nie będziesz ryzykował na ercepturkach? Lepszym rozwiązaniem będzie własnoręcznie pocięcie dętki rowerowej na szerokosc jaką zechcesz. Takie " recepturki" wykorzystuję w moim Nieuporcie. Tak pocięte kawałki u mnie nie wytrzymują długo ale z jednej detki nawet po kazdym locie jak wymienisz to starczy do emerytury :mrgreen:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.