Skocz do zawartości

Modelarze, lotnicy, motocykliści!


qpa
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Ależ to bardzo fajny motocykl jest i osobiście uważam, że dokonałeś dobrego wyboru, jeśli szukałeś motocykla do jazdy, a nie do świrowania. Jest względnie uniwersalny, mozna doczepić kufry i pojechać w trasę, można olać kufry i śmigać po mieście, lekki w prowadzeniu, zwrotny, dość wąski, ognia wystarczy nie tylko osobie początkującej ale i starym wyjadaczom. 

Ja poszedłem drogą w kierunku motocykla turystycznego, bo choć BMW jeżdżę na co dzień i od święta po mieście, to jednak planuję trochę dalsze wyjazdy i tu CBF by mnie zmęczyła lekko zgarbioną pozycją za kierownicą czy właśnie rzeczoną lekkością. Wcześniej miałem Hondę NT650V Deauville i przejechanie w ciągu jednego dnia 700 km skończyło się bólem pleców, nadgarstków i ogólnym zniechęceniem, choć na krótszych dystansach zawsze było fajnie. 

CBF to fajny sprzęt, szkoda tylko że na łańcuchu a nie wale albo pasku, ale cóż - nie ma motocykli idealnych i bez wad :) Niech Ci służy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Konrad, dlatego dopiero teraz ten motor a nie w młodości ;) .

Ja się dość wyszumiałem autem po torach, na 1/4 mili i z wiekiem przyszedł czas na czerpanie radochy nie tylko z pedału gazu opartego o podłogę :D .

Świadomość zagrożeń, doświadczenie , wiek :P  mam nadzieję pozwolą na bezpieczny cruising

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paradoksalnie im bardziej sportowy motocykl tym bardziej jest bezpieczny. Problem jest w sterowniku rolgazu czy obczaja co trzyma w ręku.

możesz to rozwinąć? Na mój niefachowy ogląd, brak bezpieczeństwa na motorze (abstrahując od oczywistości sterownika) wynika z braku jakiejkolwiek fizycznej ochrony w przypadku kolizji. Rodzaj motoru tego przecież nie zmienia..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpisuje się pod tym co kolega Granacik wyżej napisał.

W wieku prawie 30 zrobiłem prawo jazdy na 2oo i to był mój pierwszy motocykl

7956eb5067b0e8cd1bf0b29553c284ed.jpg

Spędziłem z nim 2 sezony i może 4000km, na więcej czas nie pozwalał. Fajnie było, ale chciałem czegoś więcej i zamieniłem na takiego dzika

16d25c31bf5cf38555b87b5cd3064de2.jpg

Kolega nim wracał po zakupie, bo ja się bałem, ale pierwsze jazdy i nie taki diabeł straszny. Pomijam kwestie przyspieszania, bo cyferki rosną bardzo szybko, ale samo prowadzenie, hamowanie bardzo przyjemne było. Piszę było, bo niestety pewnego dnia zapaliła się kontrolka ciśnienia oleju i dopadła ją klątwa obróconej panewki, w ten oto sposób na razie tylko patrzę na 2oo, ale plan jest.

 

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

możesz to rozwinąć? Na mój niefachowy ogląd, brak bezpieczeństwa na motorze (abstrahując od oczywistości sterownika) wynika z braku jakiejkolwiek fizycznej ochrony w przypadku kolizji. Rodzaj motoru tego przecież nie zmienia..

 

To bardzo proste. Geometria podwozia, elementy zawieszenia, hamulce, pozycja kierowcy, osłona aerodynamiczna, opony w motocyklach sportowych powodują, że motocykl lepiej się prowadzi, łatwiej nim kierować, zwłaszcza gdy trzeba wykonać gwałtowny manewr, szybciej wytraca prędkość, mniej męczy kierowcę. Im wszystko lepiej dostrojone tym granica bezpieczeństwa przesuwa się dalej. Natomiast wysokie osiągi jak przyspieszenie i prędkość maksymalna to wartość dodana. Bez świadomości skutków ich użycia, bez treningu i zdobytego doświadczenia najczęściej kończy się w polu, rowie albo czyimś bagażniku. To nie szybkie motocykle zabijają tylko głupota ludzka, obojętnie po której stronie. Myślenie za innych i przewidywanie sytuacji na drodze to podstawa. Chociaż i to czasami nie pomaga jak w przypadku paru moich kumpli którzy zginęli jadąc akurat tego felernego dnia na 110% zgodnie z przepisami. Oni jechali grzecznie a ktoś inny nie. Ja generalnie wyznaję zasadę "co komu pisane to i tak bęc" ale nie ma co kusić losu jadąc czysta na kole przez miasto.

Gdyby nie brytyjscy Rockersi i ich cafe racery to nie było by teraz takich hypersportów jak H2R, Hayabusa, CBR1000RR, R1, Paginale itp. To oni metodą prób i błędów, w swoich garażach, zbudowali podwaliny pod motocykle sportowe takie jakie teraz są. Reszta ich skopiowała.

W wypadku samej kolizji to też łatwiej wyskoczyć ze sporta niż z czopera. 

No i ubiór. Tu nie ma co oszczędzać. To nie musi być od razu Dainese czy Rukka ale przede wszystkim musi być dobrze dopasowany. Nie wiem czym to jest spowodowane ale mniej męczę się w trasie w prawdziwym kombi niż w zwykłej ramonie i dzinsach.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgodzę się z większością poza jednym: "Mniej męczy kierowcę". Ja wiem, że już stary jestem, nie ten kręgosłup i w ogóle, ale kompletnie nie wyobrażam sobie sytuacji, w której wsiadam na Cebrę, Hayę albo Gixa i śmigam na Mazury, nad morze albo do Chorwacji. Nie ma takiej opcji, kręgosłup by mu pękł najdalej pod Radomiem. Motocykle sportowe nie są stworzone do turystyki tylko do ścigania się po torze. Sportowo turystyczne jak Hayabusa czy "Fujara" już bardziej się nadają na dalekie dystanse, ale też nie wszystkie i nie dla każdego. Miałem NT650V - za mały, niewygodny. Testowałem FJR1300 i VFR800, ale wciąż musiałem się pochylać do przodu, krzyż bolał po 500 km. Na Hayabusę ylko wsiadłem i zsiadłem, szkoda mi było benzynę spalać, od razu wiedziałem, że to nie to. W końcu wziąłem RT, nie dlatego, że mi się tak logo podoba, tylko dlatego, że po całym dniu spędzonym w siodle schodzę i nie cierpię. Ale na nim pozycja jest niemal wyprostowana, nie pochylam się jak na sportach. 

Szybsze wytracanie prędkości to też domena sportowych motocykli, ale na drodze wcale nie musi być zaletą. To się świetnie sprawdza na torze, gdzie odpuszczasz manetkę i zwalniasz przed zakrętem niejako samoistnie, bez przegrzewania hebli. Na ulicach koleś jadący w samochodzie za Tobą może się zdziwić, jak ze 100km/h w parę sekund zwalniasz do 60km/h bez dotykania hamulca i świecenia światłem stopu. Pół biedy jak się tylko zdziwi. Gorzej, jak zaskoczenie będzie tak wielkie, że Ciebie już nigdy więcej nic nie zaskoczy.

 

Wszystko zależy co czego nam to moto jest potrzebne i gdzie nim jeździmy. Wielka popularność V-Stromów i jeszcze większa GS-ów nie wzięła się znikąd. Siedzisz wygodnie, wyprostowany, śmigasz kilkaset km po drogach i lekkich bezdrożach i jest super. Sporo podróżuję po Polsce i jakoś tak jest, że połowa mijanych moto to właśnie GS-y w różnych postaciach. Mnie akurat bezdroża nie interesowały więc wziąłem RT. Jakbym jeździł tylko po mieście to pewnie bym kupił Varadero 125 i cieszył się wygodną jazdą za bezcen. Choppery w Polsce są moim zdaniem niepraktyczne, bo ani tym manewrować między samochodami, ani śmigać po krajowych i powiatowych drogach, że nie wspomnę o tradycyjnie sztywnym zawieszeniu, które masakruje nasz tyłek na dziurawych drogach. 

 

 

Ciuchy to oddzielny temat. Gdy żona po wielu latach oswoiła się z myślą o moim powrocie do dwóch kółek to pierwsze co, kazała mi się ubrać. I nie tam, że "tylko"jakaś kurteczka", ale full komplet. I nie ma przeproś, czy jadę na swoim motocyklu, testowym NIkenie, Tracerze900GT czy skuterku N-Max. OK, jak były mega upały, to na skuter zakładałem tylko kurtkę Mesh i rękwaiczki na łapy. Poniżej 30 stponi obowiązkowo jednak spodnie i buty. Pewnie, że w przypadku rozjechania przez tira żaden RTS Adventure mi nie pomoże, ale przy normalnym szlifie jest już szansa. Raz się wyglebiłem w ciuchach Rebelhorn to tylko rękaw się lekko rozdarł, ale udało się naprawić. Trzeba mieć coś, co uchroni naszą skórę i stawy. Wizyty u dermatologa podobno nie są przyjemne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na mój niefachowy ogląd, brak bezpieczeństwa na motorze (...) wynika z braku jakiejkolwiek fizycznej ochrony w przypadku kolizji. Rodzaj motoru tego przecież nie zmienia..

 

Dokladnie tak jest. Kto twierdzi inaczej, powinien zdjac przyslowiowe klapki z oczu.

 

 

W wypadku samej kolizji to też łatwiej wyskoczyć ze sporta niż z czopera.

 

Ciekawa teza. Poprosze o rozwiniecie i przy okazji takze zdefiniowanie, co dokladnie rozumiesz pod pojeciem "chopper", ktore to, o ile wiem, obejmuje bardzo szeroka game tak zroznicowanych konstrukcji, ze objetosc grubej ksiazki moglaby nie wystarczyc na ich opisanie.

 

 

Motocykle sportowe nie są stworzone do turystyki tylko do ścigania się po torze. Sportowo turystyczne jak Hayabuza czy "Fujara" już bardziej się nadają na dalekie dystanse, ale też nie wszystkie i nie dla każdego.

 

Zupelna racja. W motocyklach o chatakterze typowo wyscigowym priorytetem jest osiagniecie, ogolnie rzecz formulujac, jak najkrotszego czasu przejazdu wyznaczonego odcinka drogi. Temu celowi podporzadkowana jest wygoda motocyklisty, a nawet handling samej maszyny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I mówiąc handling mamy na myśli dosłownie trzymanie go w rękach. Jazda w przykurczu skutkuje nie tylko bólem w krzyżu, ale masakrują się też nadgarski. Jeszcze na równym torze to pikuś, ale weź zjedź sportem po kocich łbach z góry zamkowej w Janowcu a dowiesz się co to jest łokieć i nadgarstek tenisisty.

 

Dlatego jeszcze raz: zależy komu do czego moto potrzebne. Jedni kochają sporty, inni HD, ja po iluśletnim doświadczeniu z naprawdę różnymi sprzętami od Yamahy D'elight po FJR i FatBoya stwierdziłem, że tylko prawdziwy turystyk, bo właśnie turystyk DLA MNIE jest najlepszy.

 

Nie dalej jak w sobotę rozmawiałem przy grillu ze znajomym, który mówi, że nie wyjedzie na autostradę bo się boi, że go samochód rozjedzie, bo przecież nie da się jechać szybciej jak 140kmh. Okazało się, że ma Yamahę MT09. I fakt, moto bez owiewek, jest moc, jest fun, ale vmax znośny na trasie to te rzeczone 140, powyżej pod koniec dnia łeb boli od huku jak cholera. Za to na miasto- bajka. Na trasę jak nie pada. Rewelacja. Byle ciepło było...

 

Dla odmiany przebijanie się po zakorkowanym starym mieście w Kadyksie na obładowanym R1100RT czy innym GS-ie do przyjemności nie należy. W Warszawie sobie radzę, ale też nie zawsze jest łatwo. Za to na trasie... vmax do 205 kmh i nie ma że pęd powietrza czy struga za tirem przeszkadza. Ten niemiecki czołg pewnie przyczepę kempingową by jeszcze pociągnąl. Autostrada? A chętnie, ale krętych dróg też się nie boi.

 

Nie ma idealnego motocykla.

 

 

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

No i ubiór. Tu nie ma co oszczędzać.

Pozdrawiam

Heh, to spory problem finansowy który trzeba przewidzieć podczas zakupu motocykla.

Akurat dla mnie przebiegło to w miarę łagodnie bo teraz są mega przeceny, okazje, ludzie na zakończenie sezonu wyprzedają za pół ceny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh, to spory problem finansowy który trzeba przewidzieć podczas zakupu motocykla.

Akurat dla mnie przebiegło to w miarę łagodnie bo teraz są mega przeceny, okazje, ludzie na zakończenie sezonu wyprzedają za pół ceny.

Fakt... ja właśnie za pół ceny sprzedaję kask i buty...

 

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam sie tego trialu uczysz, czy w jakim klubie trenujesz?

Jesli sam, polecam ksiazke Kwiatkowskiego "Technika wyczynowej jazdy motocyklem". Nie wiem, czy obecnie dostepna, ale nawet uzywana warto szukac.

Sam sie uczę.... tzn Youtube mnie uczy:D ale poszukam książki może będzie nawet gdzieś kopia w Internecie jak nie znajdę, dzięki za info :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.