jarek996 Opublikowano 29 Czerwca Opublikowano 29 Czerwca Ja bardzo duzo kilometrow na szosowce, ale juz w czwartek lece z cora do Berlina i oczywiscie zabieram rower. Poniewaz bedziemy mieli wolna chate (kolegi), a cory chlopak jest na miesiecznym kursie jezykowym, wiec zastawiam ich samych na weekend, a ja ruszam do Cuxhaven (wzdluz Laby). Ladujemy w czwartek wieczorem, a ja juz w piatek raniutko jade pociagiem z Sudkreuz do Stendal i tam zaczynam pierwszy dzien (200 km +), a w sobote drugi odcinek (tez prawie 200 km) do ujscia Laby w morzu Polnocnym (Cuxhaven). W niedziele powrot pociagiem do Berlina. Oto moje traski: https://mapy.com/s/konetajada https://mapy.com/s/kelajovomo 1
Viper Opublikowano 2 Lipca Opublikowano 2 Lipca Po kilku ostatnich miesiącach gdzie różne obowiązki i kontuzja kciuka jakoś nie zachęcały do jeżdżenia na rowerze, a dodatkowo w pierwszej połowie roku było wyjątkowo dużo wietrznych dni, więc wykorzystywałem je do wingfoila, wczoraj wreszcie wsiadłem na rower i zrobiłem swoje standardowe szybkie kółeczko. Siedzenie mi się trochę odzwyczaiło, ale to kwestia dwóch, trzech jazd i będzie OK. Ostatnio wróciłem też trochę do biegania, co w połączeniu z dość regularnym lataniem na foilu spowodowało, że z kondycją nie jest najgorzej i pomimo przerwy to na zakończenie trasy stały podjazd na skarpę zrobiłem w wyjątkowo dobrym tempie, a to taki mój prosty wskaźnik wydolności po przerwie. Jednym słowem rower fajny jest i znowu się nim cieszę
a74BACK Opublikowano 3 Lipca Opublikowano 3 Lipca Wycieczka rowerowo- lotnicza wokoło lotniska SXF: i druga historyczna po THF 35 stopni i jazda po rozgrzanym asfalcie nie jest raczej super komfortowa 😁😉 1
jarek996 Opublikowano 10 Lipca Opublikowano 10 Lipca W dniu 3.07.2025 o 19:50, a74BACK napisał: Wycieczka rowerowo- lotnicza wokoło lotniska SXF: i druga historyczna po THF 35 stopni i jazda po rozgrzanym asfalcie nie jest raczej super komfortowa 😁😉 No prosze, a ja niedawno tam i ladowalem i startowalem (wczoraj!) Nastapila lekka zmiana planow i zamiast do gory, pojechalem wzdluz Elby (Laby) na dol. Niestety, ale w okolicach Hamburga byl deszczowy weekend, natomiast w Dreznie mialem 30 stopni! Pierwszy dzien , to wspaniale 170 km do miejscowosci Dessau, gdzie 6 km od centrum znalazlem fajny nocleg. Najpierw pociagiem z Berlina do Magdeburga, a pozniej z Magdeburga jakims Regio w gore. Bezposrednio do Stendal pociagi nie jezdzily, bo jest remont torow. 2
Viper Opublikowano 10 Lipca Opublikowano 10 Lipca W ostatni weekend było strasznie gorąco i parno, wróciłem ze spaceru z pieskiem i głowa mi opadała. Szybka decyzja, albo drzemka, albo spróbuję senność rozjeździć i wyskoczę na rowerek. Rowerek wygrał, ale że parówa była straszna, godziny popołudniowe, szczyt upału, to dojechałem w te pędy do Lasu Kabackiego i kręcąc po lesie zygzaki od prawej do lewej i z powrotem, ani razu nie powtarzając ścieżek, rozbudziłem się i przetrwałem upał 2
a74BACK Opublikowano 12 Lipca Opublikowano 12 Lipca Miałem tak w Poczdamie. 39*C i nawet jazda parkiem nie pomagała. Po zrobieniu niecałych 20km zawinęliśmy się do pociągu w którym klima miała problem z chłodzeniem.
Viper Opublikowano 27 Lipca Opublikowano 27 Lipca Dziś z rana szaro stalowe niebo, ale niby miało padać od 14, więc koło 9 szybciutko wyskoczyłem na rowerek, chciałem zobaczyć jak dojechać do lasu w Góraszce gdzie czasem spaceruję z psinką. W tamtą stronę jechało się całkiem szybko, mimo iż poznawałem drogę, za to jak już byłem w lesie spadły pierwsze krople deszczu, a ubrany byłem letnio, więc postanowiłem zawrócić i praktycznie całą drogę z powrotem jechałem w deszczu. I tyle w temacie prognoz Miało być więcej, a tak tylko 37 km, ale i tak było fajnie
Andrzej Klos Opublikowano 15 Sierpnia Opublikowano 15 Sierpnia Dzisiaj mialem przygode w czasie mojej jazdy. Zazwyczaj sa to kobiety w wieku przekwitania, z brakiem usmiechu na twarzy, marudzace, ze czemu jezdze po chodniku zamiast po ulicy (bo za duzo kobiet kierowcow!) etc etc. Dzisiaj bylo co innego. W polowie mojej trasy, tuz przy glownej drodze zauwazylem lezacego w trawie mezczyzne. Oczywiscie przystanalem i spytalem co mu jest i czy mam zadzwonic po pogotowie. Czlowiek powiedzial, ze to nie pierwszy raz mu sie zdarzylo podczas biegania! Powiedzialem, ze pownien isc z tym do lekarza ale w koncu nie jestem jego ojcem, wiec to jego sprawa (a dzieci i tak mnie nie sluchaja, wiec czym sie przejmowac 🙃). Proponowalem, ze go odprowadze do domu, zadzwonie do rodziny etc. Powiedzial, ze jest OK i dziekuje mi za troske. Powiedzialem, ze wroce za 3 minuty bo moja trasa zawraca za 400m. Kiedy wracalem, zauwazylem zawracajaca Policja (posterunek jest 300m dalej) a potem czlowieka rozmawiajacego z nimi. Widocznie ktos zadzwonil. Wiec spokojnie odjechalem. Oplaca sie miec kamere na rowerze i telefon!
Viper Opublikowano 15 Sierpnia Opublikowano 15 Sierpnia Niby się mówi o znieczulicy ludzi i nie reagowaniu na otoczenie, ale jak widać na Twoim przykładzie nie ma co uogólniać. Chwała Ci za to. Niedawno jechałem samochodem i zauważyłem człowieka leżącego na chodniku, poszukałem miejsca do parkowania, poszedłem zobaczyć czy nie pomóc i byłem zbudowany postawą młodych ludzi (a się czasem uogólnia, że poza ekranem telefonu świata nie widzą, co czasem jest prawdą ), nie dośc że się przejęli, przystanęli, sprawdzili czy wykazuje oznaki życia, to jeszcze ktoś pobiegł do ośrodka zdrowia dosłownie rzut beretem i w momencie gdy doszedłem był na miejsce lekarz z przychodni, mierzył ciśnienie i tętno. Pan jak się okazało przesadził ze swoimi zdolnościami w przyjmowaniui napojów wyskokowych, co w upale może zakończyć się właśnie tak jak się zakończyło, ale nawodniony wodą szybko wracał do formy. A wracając do roweru, kilka dni temu odebrałem rowerek z serwisu i pomimo upału postanowiłem go potestować, szybkie 41 km częściowo po asfalcie, ale również po szutrze, ziemi, piachu, nierównościach, korzeniach, kamieniach, częściowo w terenie odkrytym, ale też w cudownym cieniu lasu, sporo podjazdów i zjazdów. Rowerek chodzi jak nówka, upał nie ukrywam dał mi trochę w kość, ale i tak było fajnie. A dziś mimo jeszcze większego upału, zamierzam wyskoczyć na górkę, którą odkryłem dwa lata temu, gdzie samoloty z defilady w W-wie lecą i przelatywały mi w zasadzie tuż nad głową. Mam nadzieję, że nie zmienią trasy, to się może pochwalę fotkami
Viper Opublikowano 15 Sierpnia Opublikowano 15 Sierpnia Jak zapowiedziałem tak zrobiłem. Mimo upału, wsiadłem na rower, uzbrojony w plecak z lustrzanką z tele i pojechałem na moją górkę focić jety. Przy poprzedniej imprezie dwa czy trzy lata temu latały mi tuż nad głową, a heliki i jakieś śmigłowe przelatywały nieco na lewo. Ponieważ wtedy się wyczekałem solidnie, a niestety górka odkryta, słońce pali, to tym razem postanowiłem pojechać nieco później i jak jeszcze jechałem zobaczyłem słownie dwa heliki i jakiś transportowiec, żadnych jetów, za to niewiele później transporty samochodowe przemieszczających się na drugą stronę Wisły kolumn wojskowych, czyli po imprezie. Pytanie czy ta impreza pomimo szumnych zapowiedzi była taka błyskawicznie mała (ostatnim razem było kilka fal samolotów), czy zmieniono program i samoloty przeleciały na początku imprezy? Fakt faktem, że słonko trochę mnie skruszyło, na szczęście miałem spory zapas picia, ale i tak jak wróciłem to koszulkę można było wyżymać. Ale rower fajny jest, nawet w upały
AndrzejC Opublikowano 15 Sierpnia Opublikowano 15 Sierpnia Rower fajny jest bez dwóch zdań, ale elektryczny jeszcze lepszy🙂 Odkąd zacząłem używać i jeździć, to się zakochałem. Auto od zimy w zasadzie stoi w garażu. I nie jest prawdą,że człowiek się nie rusza. Rusza się i to bardzo.Pedałować trzeba niezależnie od programu Ja przeważnie używam tylko pierwszego programu, a często w ogóle wyłączam wspomaganie. Dla dziadka emeryta takiego jak ja ( 69 l.), to jest idealne rozwiązanie na ruch na świeżym powietrzu. kolana przestały boleć, i kręgosłup i w ogóle zdrowie się poprawiło! Dzisiaj zrobiłem sobie wycieczkę "na skróty" do Trestna ( Wrocławianie wiedzą.) Parę kilometrów od miasta piękne okoliczności przyrody. Zrobiłem ponad 50 km i nawet w tych upałach 38 stopni to była przyjemność. Każdemu polecam. I odkąd zacząłem jeździć na rowerze to mam pogląd na obie strony tak kierowców, jak i cyklistów. Ale o tym napiszę jak mnie najdzie... Na razie z perspektywy siodełka uważam, że kulturka kierowców dość mocno się poprawiła... Już nie trąbią i często puszczają na drodze. Ale jeszcze muszą się dużo uczyć, tak jedni, jak i drudzy. A.C. 2
Viper Opublikowano 15 Sierpnia Opublikowano 15 Sierpnia Bo z ruchem to jest tak, jest to już udowodnione, że brak ruchu to najbardziej negatywny czynnik wpływający na zdrowie. Rozpatrywany pojedynczo to nawet palenie, choroby typu cukrzyca nie oddziaływują aż tak negatywnie na zdrowie jak brak ruchu. I w sumie nie ma znaczenia jaki rower, ważne aby z niego korzystać, mieć przyjemność i się ruszać 3
jarek996 Opublikowano 22 godziny temu Opublikowano 22 godziny temu W dniu 15.08.2025 o 22:51, Viper napisał: Bo z ruchem to jest tak, jest to już udowodnione, że brak ruchu to najbardziej negatywny czynnik wpływający na zdrowie. Rozpatrywany pojedynczo to nawet palenie, choroby typu cukrzyca nie oddziaływują aż tak negatywnie na zdrowie jak brak ruchu. I w sumie nie ma znaczenia jaki rower, ważne aby z niego korzystać, mieć przyjemność i się ruszać Wrocilem 3 tyg. temu z "mojego" Dunaju (1100 km od zrodla do Wiednia) i na sciezkach dunajskich, 95% to takie wlasnie "Andrzeje" (czesto ze swoimi polowami. I wiekowo i sprzetowo. Sa ich tam SETKI (jak nie tysiace). Zwykli pedalujacy (bez wspomagania) sa w olbrzymiej mniejszosci! Wyprawe opisze niebawem w szczegolach. No to zaczynamy! Najpierw mapki: Elzach do zrodla : https://mapy.com/s/potucegufe Od zrodla do Donauwörth https://mapy.com/s/pezumafeja Donauwörth - Wieden https://mapy.com/s/dutobeguso Wylot z Kopenhagi mialem o godz. 9.40, wszystko oczywiscie planowo i laduje chwile po 11. Rower dostaje prawie natychmiast znajduje wozek i ide na, pobliski lotniskowy parking. Sprawnie skrecam rower, przebieram sie i zostawiam karton na wozku (tym razem nie mam po prostu czasu szukac smietnika, bo mam BARDZO napiety czas) odpalam Garmina i w droge! Poniewaz jak dotad wszystko idzie bardzo sprawnie, jest szansa, ze zdaze na pociag o 12.10. Wsiadam i gnam jakimis francuskimi zakamarkami, a po 8 km dojezdzam do Renu, przekraczam go mostem i szukam stacji w Weil am Rhein. Znajduje stacje i zdazam na pociag. Okazuje sie jednak, ze ten o 12.10 dojedzie do celu o 14.10. a pozniejszy (o 14.38 z tylko jedna przesiadka) 5 min. pozniej. Wybieram ten drugi. O godz. 14.40 wysiadam w Elzach i czeka mnie wspinaczka do zrodla Dunaju! Najpierw asfalcik, ktory po kilku km zamienia sie w zwirek z kamyczkami. Jest okolo 23-24 stopnie, wiec po 15 min. zaczyna ze mnie cieknac. Podjazd nawet, nawet (szczegolnie pierwsza czesc), zdobyte 850 m w pionie. Widoki zaczynaja sie robic WSPANIALE! Pozniej troszke zjazdow, kolejnych wspinaczek i nagle znajduje sie przy Kaplicy Matina, przy ktorej powinno znajdowac sie zrodlo. Wszystko sie zgadza, zrodlo, jest 100m dalej! Z tej okazji zasiadam w przyzrodlowej knajpie i zamawiam piwo! Ciesze sie jeszcze chwile tym cudownym momentem i czas jechac dalej! Najpierw ze 3-4 km asfaltem, a pozniej zaczyna sie szutrowa sciezka idaca rownolegle z Dunajem. Trzeba w tym momencie wyjasnic, ze oficjalnie NIE jest to jeszcze Dunaj. Jest to rzeka Breg, ktora w Donaueschingen polaczy sie z rzeczka Brigach i od tamtego momentu zwac sie to bedzie Dunajem. Dlatego mozna spotkac informacje, ze Dunaj zaczyna sie wlasnie tam, ale wg. wielu “fachowcow” Dunaj ma zrodlo tam, gdzie pilem pierwsze piwo. Wolalem zaczac tam, zeby nie musiec tutaj juz wracac. Po 37 km (od zrodla) dojezdzam do Donaueschingen (czyli tez do zrodla), wiec trzeba to uczcic! Czcze to miejscowym browarkiem, siedzie jeszcze kilka minut i w droge, bo mam do Tuttlingen okolo 50 km, a powoli bedzie robilo sie “ciemno”. Beda raczej zwirki z przejazdami przez wsie i miasteczka. Zaczynaja sie pierwsze “karczmy” dla rowerzystow (ta byla z campingiem), wiec zatrzymuje sie zmoczyc usta Mocze usta i po kilkunastu km dojezdzam do Tuttlingen. Mam tutaj super kumpla (tez kolarz) u ktorego planowalem sie zatrzymac, ale WCZORAJ wyjechal z rodzina na wakacje Z tego smutku ide sie napic (i zjesc). Doskonaly, regionalny Helles + miejscowa micha (käsespätzle mit zweibeln). Staram sie jesc i pic regionalnie, ile sie tylko da. Znajduje spanko, ide jeszcze na lody, (robi pan Turek, ale przyznam, ze niezle, a po lodach ide splukac cukier z ukladu pokarmowego. Pub co prawda irlandzki, ale piwko maja miejscowe (taras znajduje sie 20 m od Dunaju). Po tym pelnym przygod dniu, ukladam sie wygodnie w lozeczku i zasypiam natychmiast (wstalem dzisiaj dosyc wczesnie). Jesli to ktos przeczyta do konca, niech “przestrzeli” jakims postem, bo napisalem chyba 3 po kolei i jestem “zablokowany” Caly dzien to: 12 km we Francji (i Niemczech) 17 km wspinaczki do zrodla 83 km od zrodla do Tuttlingen. Jeszcze taka ciekawostka. Tuz przed Tuttlingen, Dunaj nagle “wysycha”, TZN znika i plynie pod ziemia (jaskiniami) . Dzieje sie to na odcinku od Immendingen do Möhringen. Pomiędzy miejscowościami Immendingen i Möhringen bieg rzeki zostaje przerwany. Duża część wody Dunaju wsiąka w grunt i przedostaje się pod ziemią jaskiniami krasowymi do tzw. Aachtopf, oddalonego o 14 km największego w Niemczech wywierzyska. Z tego miejsca woda biegiem rzeki Radolfzeller Aach płynie do Jeziora Bodeńskiego i do Renu[9]. Przy niskim stanie wody czasowo może dojść nawet do kompletnego wsiąknięcia wody – wtedy Dunaj jest zasilany jedynie przez rzeczki Krähenbach[ ](javascript:void(0))w Möhringen oraz Elta. Ponieważ wysychanie rzeki nasiliło się w przeciągu ostatnich dziesięcioleci, część wody Dunaju jest transportowana przez sztolnię obok miejsca wsiąkania. Sztolnia oraz związany z nią jaz są zlokalizowane za miejscowością Immendingen, sama sztolnia prowadzi do Möhringen. Inne miejsce na Dunaju, z którego wsiąkająca woda pod ziemią przemieszcza się do Aachtopfu, znajduje się nieopodal Fridingen nad Dunajem. 4
samolocik Opublikowano 21 godzin temu Opublikowano 21 godzin temu Czekałem i się doczekałem na Twoją kolejną relację. Fajnie się czyta, no i te zdjęcia. Dzięki! Dla równowagi parę zdjęć ode mnie z krótkiej wycieczki w lipcu do Lubiatowa, z którego jest sporo tras rowerowych a poniższe zdjęcia pochodzą z trasy do Białogóry. Na początek spacerek starą ścieżką z ulicy spacerowej w Lubiatowie przez las do wyjścia na plażę i szok, autostrada przez środek lasu. A nie jest to wycinka pod elektrownię atomową a jak się okazało wycinka pod kable do farmy wiatrowej BALTICA. Ogromna, szeroka plaża którą mam w pamięci i na zdjęciach niesamowicie się zwęziła przy wejściu i najbliższej okolicy, dalej wygląda znacznie lepiej. Następnego dnia po zjedzeniu przekąski w lokalnym barze "Złota rybka" ruszyłem do Białogóry Droga cały czas wiodła leśnymi ścieżkami, robiłem zdjęcia wyłącznie ładnym kwiatom, które napotkałem. Kilka kolejnych zdjęć w następnym poście bo mi się limit wyczerpał 🙂 3
Viper Opublikowano 4 godziny temu Opublikowano 4 godziny temu Pięknie Panowie, ja w tym roku mniej niestety jeżdżę i głównie po okolicach (acz nawet w tych okolicznych terenach odkrywam nowe traski), gdyż wingfoil mnie pochłonął i wypatruję wiatru Fakt faktem, że to kolejna obserwacja potwierdzająca że coś się z tym klimatem dzieje. Przed pewnie ponad dwoma dekadami gdy zaczynałem latać modelami RC, najwięcej latałem małymi lekkimi elektrykami wiosną i początkiem lata, bo wtedy najmniej wiało, gdzieś tak od dekady wiosna powoli zaczeła być bardziej wietrzna niż kiedyś jesień. Doskonałym potwierdzeniem jest obecny sezon, od początku roku, a przede wszystkim właśnie na wiosnę i latem, aż do sierpnia (kiedyś raczej wiatrowo spokojnego) było mnóstwo dni lotnych na Zegrzu i już w tej chwili w tym sezonie (a do grudnia jeszcze brakuje) wylatałem na wingu więcej dni niż przez cały poprzedni rok. Ale ponieważ jesień pewnie znowu będzie gorsza wiatrowo, to w każdej wolnej chwili wybieram rowerek.
samolocik Opublikowano 3 godziny temu Opublikowano 3 godziny temu Pogoda się zmienia, to fakt. FUNRAY Multiplexa lata świetnie w trudnych warunkach i ja chyba do niego wrócę jako modelu gdy innymi latać już nie można. Inna sprawa, że czasu na latanie jak na lekarstwo. Tym bardziej, jeżeli pojawi się okienko czasowe to przydałaby się właśnie model,który poleci kiedy mam czas a nie kiedy jest pogoda. Załączam kolejne zdjęcia z mojej krótkiej wycieczki rowerowej z Lubiatowa do Białogóry. Tutaj już ostatnie zdjęcie z wycieczki, widok na plażę z głównego wejścia w Białogórze. Oraz dla zainteresowanych tablica informacyjna BALTIC Power z Lubiatowa 2
Rekomendowane odpowiedzi