Skocz do zawartości

AMC

Modelarz
  • Postów

    2 028
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    14

Treść opublikowana przez AMC

  1. Żeby tam zaraz biadolić... Po rozum do głowy trza najsamprzód Robert, rozochociłeś i rozzuchwaliłeś mnie tym zdjęciem. Uprzątnąłem nieco stanowisko, zabezpieczyłem przed ESD i dawaj go rozkręcać... Nie wiedziałem, że lubię naprawiać zbuntowane laptopy Widać Kolega Robertus ma znakomite pojęcie o temacie plus praktykę, albo może jest biegłym jasnowidzem, bo dobrze wiedział, co ja tu zobaczę. Zresztą czego innego można się spodziewać po ponad dziesięciu latach pracy mocno grzejącego się elementu... Pasta na zimno twarda, ale jeszcze nie skruszała. Wyczyściłem nieco i nałożyłem niewielką ilość świeżej. Wcześniej jednak przygotowałem zestaw do reballingu. Mała miedziana płytka w środku jest przykrojona na wymiar procka grafiki, pozostałe służyły jako osłona termiczna jego otoczenia. Wszystkie miedziane płytki przekonałem prasą, że mają być płaskie, zwłaszcza tę środkową. Potem spora kropla spoiwa bezołowiowego jako zgrubna kontrola temperatury, dwie termopary pomiędzy płytkę procka i osłonki i... wiadomo było, że 50-cio watowa lutownica sobie z tym zadaniem nie poradzi, więc... : Podgrzałem ostrożnie, ale bez cackania do 270*C, lekko dociskając płytkę starym wkrętakiem - to jego odcisk widać w spoiwie. Utrzymałem taką temperaturę około 10 sekund. Poczekałem aż wystygnie trochę, nie zwalniając lekkiego docisku, po czym dałem temu wszystkiemu wystygnąć zupełnie. Potem jeszcze miękki pędzelek i odkurzacz, montaż i "zobaczymy" , czyli moment najwyższego napięcia. Z powodu mania tylko dwóch rączek i braku osoby pomagającej, fotorelacja jest nieco niekompletna, bo brak tego najważniejszego zdjęcia. Ale może to i lepiej, bo takiego "barbarzyństwa" to nie godzi się propagować . Po włączeniu dość szybko zaproponował mi z BIOS-u F1, po czym wstał w trybie normalnym jakby nigdy nic. Posprawdzałem podstawowe funkcje grafiki, wyłączyłem, włączyłem znowu - działa. Normalnie... To znaczy nie, działa lepiej niż przed awarią - szybciej. I nie zgłasza jak na razie konieczności sprawdzenia spójności danych na jednym z dysków NTFS, co poprzednio czynił dość często. Także megowe pliki powyższych fotek jakoś tak ze dwie sekundy wysyła, a nie dwadzieścia jak poprzednio. Grafika ma coś do tego ? Tak, to z niego piszę. Działa. NAPRAWIŁEM LAPKA !!! Wiem, wiem - zobaczymy, jak długo podziała. Może wcześniej niż znów zakaprysi zdążę zdobyć cały nowy moduł grafiki, może nawet jakiś ciut lepszy niż 3500. Chciałbym w tym miejscu podziękować wszystkim Kolegom, którzy Swoimi poradami i uwagami naprowadzili mnie na tę ścieżkę postępowania. Szczególne podziękowanie należy się Koledze Pawłowi ( d2f ) za inicjatywę i podesłanie kart pamięci oraz rezerwowego całego Della (TAK!) do sprawdzenia moich podzespołów, oraz telefoniczne sugestie fachowca- praktyka w tej branży. Także dziękuję Koledze Jackowi ( MrokJ ) za zaskakujące zaopatrzenie mnie w wypasionego PC hp , żebym nie stracił kontaktu z cywilizacją.
  2. Ano, uzbierało się niepostrzeżenie jakoś tak... Skrzydła uzbrojone kpl. - 930 g Kadłub kpl. uzbrojony - 550 g Podwozie przód - 140 g Podwozie stałe tymczasowe tył - 250 g Zasobnik Li-pol 4S 5200 z filtrami - 480 g Zasobnik Li-ion 4S 6800 z filtrami - 440 g Do tego jeszcze drobiazgi - pompa podwozia, jakiś tam płyn, przewody hydro - pewnie z 50...60 g. Dojdzie jeszcze parę gramów na mechanizm przesuwania pakietu podstawowego Li-poli z nadajnika, ta dziwność ma ułatwić proces załadunku o zwolnienie "personelu" z wyważania tego całego majdanu. 2850 i nie chce być mniej... Plus przewidywany ładunek roboczy w kontenerkach przykadłubowych (takich podkorygowanych z branży spożywczej do posiłków na wynos na przykład, z pianki one są, ale nie wiem dokładnie jakie to tworzywo - może ktoś z Was podpowie ) pobożnie życząc sobie tak z 500 gramów... Jak te fantazje przyłożyć do zmierzonej powierzchni skrzydeł - 58,5 dm^2 , to nie ma rozpaczy. Wychodzi z podstawowym zasobnikiem bez ładunku 41,2 g/dm^2, z pełnym zasobem energii na 70 minut dość żwawego lotu bez ładunku 48,7 g/dm^2. Porównując te rachunki do modelu Patryka , któremu dwa silniki rozmiaru 2812 powinny zapewnić ciąg statyczny coś w pobliżu 100% masy startowej, to może ze cztery-pięć metrów kilwateru zobaczy i tyle. Patryk, kręcisz obydwoma śmigłami w prawo ? (Sorki za OT - do ew. usunięcia)
  3. Zerknij na fabryczne pływaki do TS - może to coś podpowie. Jak nie będziesz mógł znależć w Necie, to spróbuję wstawić fotki mojego, mam zanabyte od Kolegi z forum pływaki, tylko przejściowe trudności z wstawianiem zdjęć też . A ten "lekki nadmiar mocy" powinieneś mieć na tych silnikach, które wstawisz - 2812 w porównaniu do szczotkowych Pemaxów 400 z fabrycznego wyposażenia to mocarze wręcz. We wspomnianym wstawiłem największe z dostępnych, jakie dało się jeszcze zabudować w gondolach - 2820 ze śmigłami trójłopatowymi 9". Tylko, że one będą miały co robić, bo muszą wytaszczyć w niebo grubo ponad 3 kg. Coś pomiędzy cielną krową a czołgiem...
  4. Zgadzam się z Marcinem, elektrolit nic a nic nie pomoże na strome "szpilki", bo ma zbyt dużą indukcyjność własną. Zbyt duży (powyżej z grubsza 1000uF na każdy amper wydajności) obciąży za to startującego SBEC-a, co może temu nie wyjść na zdrowie. Za to bezindukcyjny 100 nF SMD jak najbardziej tak. Także niezłym antybiotykiem na rozmaite śmieci są SMD 22...47pF NP0 (COG) osobne dla każdego przewodu sygnałowego, od niego do masy lokalnej, którą to łączy się osobnym przewodem z punktem zbiorczym masy układu. O ile taki przewidziano i istnieje ...
  5. Chyba to trochę nie tak ...
  6. Ale ewentualne manipulacje iglicą... Na przepustnicę serwko sobie założyłeś, żeby rąk do śmigła nie zbliżać ?
  7. Tak właśnie . Kuba, jeśli docierasz ze śmigłem, to uważaj na paluchy !!! Może jakieś rękawiczki załóż na wszelki wypadek - wszyscy jesteśmy omylni, a tu wystarczy tylko jeden niedokładny ruch .... Tfu, tfu, tfu ...
  8. I na początek może jakiś mniejszy baniaczek tego paliwka, literek albo dwa i pół. Potem łatwiej, czyli taniej robić mikstury z dwóch lub pozostać przy sprawdzonym.
  9. Głosuję za 10% . Jak będziesz go odpalał już jutro, to nic mu się nie powinno stać do tego czasu. Jeśli chcesz być profi, to zaopatrz się jeszcze w olej after-run, którym po lotach go traktuj dla zobojętnienia agresywnego działania resztek nitrometanu wewnątrz silnika, bo to głównie one inicjują korozję. Na krótką metę niektórzy używają WD 40.
  10. To chyba raczej mało możliwe. Nie nadążyłby pobierać tyle, nie mówiąc już o niemożności zapalenia takiej ilości paliwa.
  11. Skąd się te pyłki, listki i okruszki tam wzięły ? Nic nie mówiłeś, że masz jeszcze spychacz lub czołg spalinowy na tym silniczku ... Albo jakiegoś off-roada czy cuś Pyłek na świecy lub tłoku raczej by nie przeszkadzał w rozruchu, może ta świeca była po prostu "uczciwie" zalana ?
  12. Wygląda na to, że gdzieś był przytkany... Ale nie ma takiej rury na świecie, której nie można odetkać, jak zapodał kiedyś Jerzy Stuhr
  13. Pobiera w ogóle paliwo z wężyka ? Daj mu do następnej próby rozruchu jakieś smarowanie tłoka i wału, żeby się nie przytarł, jeżeli nie pobierał paliwa. Sprawność gażnika można z grubsza sprawdzić pompką rowerową po jego odłączeniu od silnika, dmuchając we wlot. Metody ustnej nie polecam. Powinien wytwarzać widoczny aerozol paliwa. Ostrożnie z ogniem, jakby co !
  14. Na mojego nosa to nie jest tak żle, jak czarno widzi Tomek. Pomysł powierzenia uruchomienia i dotarcia silniczka komuś doświadczonemu jest chyba najlepszy w tej sytuacji. Kuba, a przy próbie uruchomienia pluje mgłą z wydechu ?
  15. Wszyscy trzymamy, będzie dobrze !
  16. Kuba, nie wkładaj tej gumy do cylindra , bo tłokowi będzie tłoczno tłoczyć ... Myślałem, że masz jakiś modelarski mały silniczek, a tu wychodzi, że to jakiś potwór...
  17. Tak wygląda, jakby do sprzęgania ze stożkiem (śmigłowce) lub kołpakiem była pomyślana. Mam bardzo podobną. Gdyby Twój kołpak był zbyt mały do tej wkładki gumowej, to może są w handlu jakieś inne pomysły - np. z mniejszym otworem. Tu poprosimy o głos Kolegów spalinkowych .
  18. Jeżeli ta guma kształtem przypomina trochę negatyw kołpaka, albo fragmentu jego obwodu - to tak - założyć .
  19. No właśnie... Księgarnia Techniczna w Wawce chyba już całkiem upadła . Polecam pana Piotra Góreckiego jako autora, jeżeli jeszcze coś tam jest na półce. Tomku, a czy Twoja córka podsunęłaby jakieś konkretne propozycje co do wyboru uC ?
  20. A przyjdzie, przyjdzie... Ale wcześniej... Tam jest poważna zagwozdka z rejestracją i opóżnieniem sygnału przed posłaniem go dalej, już coś dumałem o tym. Jak Twoja córka taki kozak jest, to może niech to spróbuje zwierszować w te 5 minut. Bez znajomości technik analogowych może zacząć beczeć (bez urazy ) o kapustę .
  21. Nie wiem, czy wiesz, ale właśnie rozpocząłeś konstruowanie telefonicznej centrali wybierakowej starszego typu. Takie wynalazki służyły dzielnie przez ponad pół wieku i wiele im zawdzięczamy . Ale idea tego omawianego układu jest właśnie analogiczna - wybrać i przełączyć. Nadal nie mogę znależć w sprzedaży takiego urządzenia, co mnie dziwi - myślałem, że już wszystko jest na rynku - a tu niespodzianka . Układy mechaniczne na jednym lub dwóch kanałach już przerabiałem - działa to-to , ale jest duże, ciężkawe i upierdliwe w zainstalowaniu. Najmniejszy, najlżejszy i najwygodniejszy okazał się tu zespół fotopar IR z przerzutnikami Schmitta, sterujący bezpośrednio mosfetami. Gdy dołożyć jeszcze cztery scalaczki, to wystarczy wtedy jedno serwo, nie potrzeba dwóch.
  22. Tak Marcinie, chyba się rozumiemy. Niekoniecznie potrzeba Gienka (znaczy wspomnianego przez Pawła geniusza , ale to miłe dla kogoś), wystarczy biegły konstruktor cyfrówek. Rzeczywiście, mam na myśli odróżnienie SZEŚCIU przedziałów czasów trwania impulsu sterującego, do których przynależność musi stwierdzić układ już na samym początku. Przykładowo realnie : przedział A : poniżej 975us , B : 975...1125us , C : 1125...1375us , D : 1375...1625us , E : 1625...1875us , F : 1875...2000us. Należy tu jeszcze wprowadzić pewną separację tych przedziałów, czyli rozdzielające czasy martwe (dead time po Naszemu ). W rezultacie otrzymamy przykładowo : A - poniżej 950 us B - 975...1100 us C - 1150...1350 us D - 1400...1600 us E - 1650...1850 us F - 1900... 2025 us Przyjąłem dla uproszczenia zakres podstawowy 1000...2000 us. Marginesy po 25us od dołu i na górze (975us i 2025us) dla bezpieczeństwa naturalnych niedokładności i dryftu czasu (termiczne i starzeniowe sprawy elementów). Naszym potencjometrem robiącym za przełącznik PIĘCIOpozycyjny wybieramy któryś z przedziałów czasu impulsu, co odpowiada wybraniu jednego z PIĘCIU obwodów sterowanych w samolocie, np. światła pozycyjne, flash'y, światła lądowania, luk bagażowy, podwozie. Kliknięcie pstryczkiem monostabilnym nadajnika, który z jego punktu widzenia zmienia czas trwania impusu na "-110%" czyli na ok. 900us, powoduje zanegowanie (zmianę na przeciwny) stanu wyjścia sterującego wybranym obwodem (mosfety), w efekcie jego załączenie lub wyłączenie. W obsłudze praktycznej dość proste. Układ analogowo-cyfrowy realizujący w/w funkcje da się zbudować z kilku scalaczków, ale tu chyba jest pole do popisu dla procka. Marcinie, nie chciałbym popełnić jakiegoś indiscretion... Obetnij każdemu 975us i już masz rozróżnienie pomiędzy impulsem wybierającym a przełączającym... Po wyborze zatrzaśnij aktualizację stanu i już. Można na kilka sposobów, zostawiam tę działkę Tobie.
  23. Znaczy, że zaposiąście wiedzy i doświadczenia nastąpiło
  24. Nie mam na myśli żadnego konkretnego, tylko taki najprostszy (czyt.: najtańszy), który poradzi sobie z zadaniem. Jak na mikrokontrolery - trywialnym. Nie znalazłem mimo poszukiwań handlowego takiego urządzenia. Są sterowniki czterech funkcji z załączaniem od strony masy (mosfety N), co już ogranicza nieco bardziej wyszukane instalacje, ale one nadają się na Boże Narodzenie do choinki, do samolotu już mniej, chyba że z napisem "Disco Polo" na kadłubie . Pytanie pierwsze : jak wiele nadajników posiada pstryczek monostabilny (samopowrotny) i suwaczek bądż pokrętełko, znaczy potencjometr, któremu można przydzielić jeden kanał do obsługi i zmiksować z tym pstryczkiem ? Ze średniej półki to chyba wiele - podpowiecie coś ? Pewnie już się domyślacie, jak to może działać ... A tak w ogóle, to zaśmiecam wątek Marcinowi. Mam nadzieję, że mi wybaczy a Tomek przeniesie to całe OT do nowego tematu, jakby co . Zasada zewnętrzna zamyślona jest taka, że pstryczek robi za przerzutnik T na wybranym w/w potencjometrem urządzeniu. Oczywiście lepiej byłoby od strony funkcjonalnej, gdyby potencjometr zastąpić przełącznikiem wielopozycyjnym, ale to nie jest konieczne. Sześć lub nawet siedem podzakresów da się wyróżnić optycznie na pokrętle lub suwaku, pięć jak sądzę bez patrzenia na nie. Obwód w samolocie, któremu chcemy zmienić stan (z ON na OFF lub odwrotnie, przy czym nie musi to oznaczać tylko włącz/wyłącz, możliwe są stany pośrednie) wybieramy suwaczkiem czy tam pokrętełkiem , klik pstryczkiem i już. Następny klik to powrót do poprzedniego stanu. Hmm... Opisać dokładniej tu czy przenosimy ? Da się to zrealizować na kilku kostkach C-MOS i OA, ale prockiem chyba będzie korzystniej - i to właśnie jest drugie pytanie . Wydaje mi się, że jednak obsługa sekwencyjna pewnych zestawów urządzeń pokładowych - jak np. ten opisany wcześniej zestaw oświetlenia i podwozia - może być wygodniejsza, a już na pewno szybsza i mniej absorbująca uwagę pilota. Toteż dobrze byłoby, gdyby mikrokontroler zapewniał obie opcje do wyboru przełącznikiem (klik) na samym modułku, dla jasności sygnalizowane LED-em wielobarwnym, który potwierdzi też obecność prawidłowego zasilania. Marcin - PW, jakby co... a chyba "coś"
  25. Marcin - dzięki ! Tomek - dzięki ! Dotychczas zlecałem projekty do wykonania PCB pewnej profesjonalnej i renomowanej firmie w Wawce. Jakość faktycznie kosmiczna (wcale nie żartuję, płytki stamtąd pracują na "Alfie"), ceny całkiem znośne jak na taki poziom. Ale opłacalność dopiero przy większych zamówieniach, gdyż za uruchomienie procesu uiszcza się osobno niezależnie od całej reszty. Więc jedna płytka też może kosztować... dużo . A że tam zawsze ludkowie są obłożeni robotą po szyję, to i poczekać czasem troszkę trzeba... Pytanie za 100 punktów - czy ktoś z Was ogarnia programowanie małych mikrokontrolerów ? Opisane w poprzednim wpisie urządzonko dałoby się udoskonalić do stopnia wyższej użyteczności, tak aby z jednego kanału obsługiwać kilka obwodów bardziej niezależnie, nie sekwencyjnie. Ale bez procka trudność, mozół, gabaryty i koszty wytworzenia większe chyba i stąd moje pytanie .
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.