Skocz do zawartości

Patryk Sokol

Modelarz
  • Postów

    3 515
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    93

Treść opublikowana przez Patryk Sokol

  1. Gratuluję - przyznać komuś rację zawsze wymaga odwagi i charakteru Zdecydowanie jest to problem. Niestety dziennikarstwo naukowe wygląda tak: Plus dyskurs naukowy nie opiera się na absolutach, a ludzie bardzo lubią absoluty. Kiedyś mogę o tym napisać, ale może nie dziś, dziś jeszcze mam lutowanie do zrobienia (lutuję pakiet 3s11p Li-Ion ) Ech, niestety to jest uczucie które mi mocno doskwiera. I to nawet nie Twoja wina, po prostu współczesny antyintelektualizm mnie męczy. Kiedyś jego ironia mnie bawiła (no bo come on - jechać po nauce przez internet, jeden z największych tworów nauki i techniki?), ale obecnie mnie męczy. Szczególnie jak stawką nie jest pogląd o kulistości Ziemi, tylko życie i zdrowie ludzi. Niemniej - zawsze jak kogoś przekonam, to twierdzę że było warto. A już parę razy dostałem wiadomość, że moja niemodelarska pisanina na forum modelarskim pozwoliła komuś inaczej spojrzeć na coś. I? Bo to, że ktoś powiedział o socjotechnice mającej zwiększyć zaszczepialność w żaden sposób nie podważa zasadności szczepienia.
  2. Rzecz polega na tym, że ja zostałem wielokrotnie przekonany do wielu rzeczy. Choćby jeszcze kilka lat temu sam wątpiłem w temat globalnego ocieplania (najpierw), a później jego antropogeniczności (to jeszcze we wczesnych latach 20tych mojego życia) Parę innych wstydliwych poglądów, które musiałem zmienić by się jeszcze znalazło. Między innymi dlatego, że sam wiele razy dałem się zmanipulować (i to nawet nie mimo mojej wiedzy, a w dużej przez nią, gdyż zbyt łatwo dawałem się wtedy złapać na proste, pozorne związki przyczynowo skutkowe). Niemniej - film nie jest źródłem naukowym, technicznym, ani w sumie żadnym. Jest kawałkiem sztuki. Stąd - konkretne źródła i powody podważania, inaczej to demagogia i strata czasu.
  3. Jeszcze raz - nie masz wyboru między brakiem styczności z COVIDem, a szczepieniem. Masz wybór między szczepieniem, a przejściem COVIDa. Jeśli szczepienie się jest mniej ryzykowne od przejścia, to dlaczego tego nie robić? Każdy argument o czasie trwania badań można odnieść do kwestii długofalowych skutków samego COVIDa. Też nie wiemy jakie są długofalowe powikłania COVIDa, czym skutkować będzie infekcja za 10 lat itp. Gdyby to była nowa szczepionka na odrę, ospę, czy dur brzuszny, to pewnie możemy poczekać mamy alternatywę. Nieszczepienie się jest jak niezapinanie pasów w samochodzie. Tzn. jest szansa, że przy wypadku wylecisz przez przednią szybę i trafisz w obornik. Ale dużo większa jest szansa, ze przyładujesz głową w kierownicę i skończysz swój pobyt na tym świecie. No i wróćmy do tego, że żaden lek nie jest 100% bezpieczny. Tzn. masz większą szansę powikłań po aspirynie niż po szczepieniu. W przypadku COVIDa szczepionka jest kawałkiem kodu genetycznego wirusa, który koduje jedno białko (konkretnie to używane do przyczepienia się do komórek). Innymi słowy - tu nie za bardzo ma co powodować jakiekolwiek powikłania. Tzn. samo białko nie jest groźne, można je np zjeść i będzie stanowić źródło energii Po tej szczepionce po prostu nie da się zachorować na COVIDa i nie jest nam znany mechanizm fizjologiczny, który mógłby spowodować większe szkody niż gorączka i ból mieśni (czyli pierwsza reakcja układu odpornościowego na dowolny patogen) . Oczywiście można użyć argumentu, że jest jakiś mechanizm którego nie znamy, ale raz że to mało prawdopodobne, dwa że ten sam argument możesz użyć kupując nowy śrubokręt. Bo skąd wiesz, że ten śrubokręt nie będzie na Ciebie oddziaływał inaczej niż każdy inny i nie spowoduje rozwolnienia? No właśnie nie wiesz, po prostu nie ma na to mechanizmów fizjologicznych które do tego prowadzą, więc się tego nie spodziewasz. A może odniósłbyś się do konkretnych argumentów i podyskutował? Bo równie dobrze mógłbyś mi wleźć w wątek aerodynamice i napisać mi "a Ty znowu swoje". Też byś się nie odniósł do argumentów i wniósł tyle samo do dyskusji. Nie żebym na tym znał się tyle samo co aerodynamice, ale zwyczajnie od roku siedzę i się edukuję w temacie, bo wroga trzeba po prostu znać. Ale wiesz, że na odporność robione są testy typu "double blind study"? Powiedz mi w jaki sposób to jest manipulacji i w jaki sposób taka manipulacja przechodzi przez analizę statystyczna? Czy masz jakikolwiek powód aby podważyć te konkretne próby? Jeśli tak - jestem otwarte na te zastrzeżenia i im się chętnie przyjrzę. Bo bez tego to równie dobrze mogę użyć Twojej argumentacji na Tobie - tj. powiedzieć Ci, że jesteś podatny na manipulację środowisk altmedowych. A dziękuję. Staram się jak mogę.
  4. Zgadza się, dlatego nie boję się wydać takiego osądu. Śledzę temat szczepień na COVIDa praktycznie od początku prac nad nim i wręcz już mnie mdli jak o tym czytam. Nie szczepiąc siebie (bądź swoich dzieci) ryzykujesz zdrowiem innych. A Twoje zdrowie nie jest ważniejsze niż moje (i vice versa). Rezygnując ze szczepienia według własnego mniemania zarządzasz zdrowiem kogoś I ja nie oceniam tego co robisz na co dzień, możesz oddawać 50% dochodu na przytułki dla zwierząt, możesz być najbardziej oddanym człowiek dla swojej rodziny itp. Problem polega na tym, że moralność ma pewne warunki konieczne, aby móc faktycznie stwierdzić, że żyjesz nie szkodząc innym. I w kontekście szczepienia, zarzucasz wszelkie dbanie o innych, tylko dlatego, że ogarnia Cię nieracjonalny strach przed szczepieniem. Ciężko uznawać to za specjalnie moralne prawda? Oczywiście jeśli są osoby które szczepić się nie mogą (bo są takie - chemioterapia, choroby autoimmunologiczne itp), to faktycznie nie mogą, wtedy to ich nie dotyczy. I dlatego też istotne jest aby zaszczepił się każdy kto może, bo wtedy możemy chronić inne osoby. Tylko, że to stwierdza lekarz, a w momencie kiedyś musisz posiłkować się analogią do samochodów, to jasno wskazuje to, że nie posiadasz konkretnej wiedzy dlaczego szczepienie, akurat dla Ciebie miałoby być ryzykowne. A jeśli odniesiesz się do analizy ryzyka i faktycznie wytłumaczysz dlaczego szczepienie się to większe ryzyko niż ryzyko przejścia COVIDa, to wtedy możemy na ten temat dyskutować.
  5. Uwielbiam takie teksty pisane w internecie. Jak powszechnie wiadomo internet nie ma nic wspólnego z nauką. Dokładnie tak. Mam na tyle wiedzy z chemii i biochemii, żeby być w stanie zrozumieć jak działają szczepionki oparte o RNA i dlaczego są dużo bardziej bezpieczne niż np. szczepionki oparte zdezaktowywone patogeny A rezygnujesz z chorowania na COVIDa? Pytam poważnie, nie obawiasz się zachorowania na ten syf? Bo ja ciągle nie jestem w stanie pojąć w jaki sposób szczepionka ma być bardziej niebezpieczna od choroby. TYLKO wtedy nie warto by było się szczepić. No dobra, ale mam ważne pytanie - skąd wiesz, ze od szczepień dostał tej choroby? Tzn. Na razie wiemy, że się szczepił i zachorował na miastenię. Oprócz tego wiemy też, że pił wodę, oddychał i pewnie czasem się drapał. Skąd wiemy, że te rzeczy nie spowodowały miastemii? W takich sytuacjach kolega, pracujący w sklepie rowerowym, opowiada historię o kliencie, co przyszedł żeby wyregulować przerzutkę. Po dwóch godzinach wrócił i ze wszystkich sił jechał po sklepie i serwisie ile wlezie, wyzywając od naciągaczy, oszustów, etc. Dlaczego? Bo złapał dziurę w dętce. Co to miało wspólnego z regulacją przerzutki? Oczywiście, że nic po prostu obie rzeczy był związane z rowerem i wydarzyły się w podobnym czasie. Szczepionka jest już po testach na naprawdę wielu ludziach. To co wiadomo na pewno to to, że jest wielokrotnie mniej niebezpieczna niż COVID. I teraz żeby była jasność - ja nie potrzebują 100% bezpiecznej szczepionki, żeby chcieć ją przyjąć. Wystarczy, żeby ryzyko powikłań po szczepionce było mniejsze niż ryzyko, że coś mi się stanie przez COVIDa (tzn. mam na myśli ryzyko zachorowania na COVIDa pomnożone przez ryzyko powikłań po COVIDzie) I wszystkie próby pokazują, że tak właśnie jest.
  6. Wciąż argument pozbawiony sensu, bo przez zakażenie COVIDem ryzykujesz więcej niż osoba z silnym układem odpornościowym. Zrozum, że Ty nie masz wyboru między szczepieniem, a brakiem kontaktu z COVIDem. Masz wybór między bardzo dużym ryzykiem problemów zdrowotnych po COVIDzie (bo śmiertelność to nie jedyny problem. Daleko nie szukać, to moja matka już 1,5 miesiąca po infekcji, a wciąż nie może wejść po schodach bez przerwy na każdym półpiętrze. Przed infekcję biegała swobodnie po 5-10km dwa razy w tygodniu), a wielokrotnie (tysiące razy) mniejszym ryzykiem, że będziesz miał drobne problemy po szczepieniu pokroju gorączki przez 1,5 dnia. To już nawet masz większe ryzyko, że coś Ci się stanie po paracetamolu, czy innej aspirynie niż po szczepieniu. Innymi słowy - jakbym miał problemy zdrowotne to pierwszy bym stał w kolejce po szczepienie, a nie tego unikał. I to jest Twój wybór. To gdzie nie masz wyboru to inni ludzie. Jakby od braku szczepienia zależało tylko Twoje zdrowie, to żal by mi było klawiatury, chcesz cierpieć to Twoja sprawa. Problem polega na tym, że będąc nieszczepionym możesz być wektorem chorobowym i ktoś taki jak Ty zarazi np. moich dziadków, dla których COVID to już byłby śmiertelne niebezpieczeństwo. A wierz mi - wystarczy mi, że nie zobaczę ich w te święta, nie potrzebuję ryzykować, ze nie zobaczę ich nigdy więcej. Więc nie - wyboru tu nie masz, jeśli chcesz być choć szczątkowo przyzwoitą moralnie jednostką, to szczepienie jest Twoim obowiązkiem, tak jak hamowanie przed przejściem dla pieszych.
  7. Patryk Sokol

    Drogie to modelarstwo.

    U mnie modelarstwo na cały etat spowodowało, że kiedy pojechałem latać po pracy, to przy wyciąganiu modelu stwierdziłem, że już nie chcę być w pracy... I to był moment kiedy podjąłem decyzję, że nie chce tego robić w ogóle zarobkowo. A później zacząłem dorabiać przy modelach jedynie kiedy mam na to ochotę. Zdecydowanie - utrzymywanie się przy modelach rzadko działa, tak że da się zachować radość z tego. A co do ceny modeli - nigdy nie dało się tak tanio zacząć latać jak teraz. Pamiętam jak za młodu wyszarpałem 400zł na zmęczonego życiem Flasha 4x. Teraz za 400zł można mieć radio na OpenTx. Za młodu za HS-55 płaciłem 100zł, teraz za 100zł są porządne serwa, a za odpowiednik HS-55 płaci się 20zł. Ładowarki są za grosze, pakiety są tańsze niż kiedykolwiek (szczególnie w odniesieniu do watogodzin jakie tam latają) Nigdy nie dało się tak tanio latać jak teraz. A high-end jak drogi był tak drogi został,.
  8. A bo ja nie napisałem - najszybciej jak się da to się szczepię. Aczkolwiek najpewniej jestem przedostatni w kolejce do szczepienia, prawdopodobnie po mnie szczepione będą tylko dzieci
  9. No, dlatego lepiej testować na sobie wirusa, zamiast szczepionki. Jak mnie wkurza takie gadanie. Nie masz wyboru co do tego czy będziesz miał kontakt z tym syfem, a szczepionka, nawet jakby była 100 razy bardziej niebezpieczna niż dowolna szczepionka, to wciąż byłaby bezpieczniejsza niż przejście COVID Więc pytanie brzmi - dlaczego wolisz testować na sobie COVIDa zamiast szczepionki?
  10. Patryk Sokol

    Drogie to modelarstwo.

    Bo Wy to źle robicie. Musicie zając się działalnością gospodarczą przy modelach. Wtedy każdy model jest wydatkiem na pracę i inwestycją. Dzięki temu możecie znaleźć sobie kolejne drogie hobby, żeby móc odreagować pracę.
  11. A to jedna strona medalu. Druga strona to szybsza rekcja pętli PID, a to daje zysk niezależnie od jakości silników Generalnie im większa częstotliwość kluczowania tym gładziej silnik chodzi, kosztem mocy. W efekcie, szczególnie w małych quadach, na większych częstotliwościach wydłuża się czas lotu. Prognozuje tutaj 48khz jako przyjemne optimum, ale najlepiej by było jakbyś sam sprawdził. Tzn. na 48khz będziesz latał prawie tak samo długo jak na 96khz, a latać będzie praktycznie identycznie.
  12. Te 4 calowe quadziki latają naprawdę dobrze, na tyle dobrze, że po regulowania 4ki kolegi sam sobie takiego zamówiłem (a ja jestem naprawdę czepliwy co do latania moich quadów ). Z tym, że ja poszedłem w stronę iFlighta na silnikach 3800kV. WIęcej mocy, lepsza dynamika, a max czas lotu jest pomijalnie mały. Jest jednak jeden sekret w tych quadach. Tzn. z reguły w nich siedzi BLHeli-S, a to znaczy, że można zapomnieć o dwukierunkowym DShocie i filtrowaniu RPM. Stąd, szczerze polecam zmienić soft w reglu na JESC (płatny, ale kosztuje grosze), bądź na BlHeli-M BLHeli-M jest wciąż w fazie beta, ale mi śmiga pięknie w kilku quadach. Instrukcję znajdziesz np. tutaj: Prowadzenie quada jest zupełnie inne z tym włączonym, dostaje od razu +30 do braku drgań i +15 do precyzji reakcji na drążek (efekt mniejszego opóźnienia pętli PID)
  13. A pomiary ze spływem podniesionym? I co z głębszymi wychyleniami spływu do dołu? A i co z miksem steru wysokości do klap? Szczególnie mnie interesuje czy robiłeś powroty pod wiatr z podniesionym spływem. Jeśli nie - to trochę marnujesz czas i życie, ale nie oceniam Wiem, wiem, zrzędzę, ale mi pomiarów to mało A co do doskonałości - podoba mi się, że model tej wielkości idzie w zawody na doskonałość z Muchą Standard Muca standard miała 27,8 doskonałości przy 75km/h, tu jest podobnie
  14. CA + przyśpieszacz. Bez przyśpieszacza to CA nigdy na tym nie wyschnie
  15. To już o jeden most za daleko Jeszcze mi butli z argonem w pokoju trzeba
  16. E, nie testowane już. Tzn. Kiedy aparat jest przez dwa dni owinięty folią, wraz z silica gelem w środku tej folii to faktycznie matrycy się nie zrasza. Problem polega na tym, że to zwyczajnie jest niepraktyczne. Sama folia, bez odwilżacza w środku z kolei nic nie pomaga.
  17. Dokładnie. To widać nawet jak się robi 'klatki' pozbawione światła. Tak wygląda zdjęcie zrobione bez światła dla 5min ekspozycji i braku chłodzenia: A tu ze schłodzonym aparatem: Obie klatki są czarno białe i mają podbity kontrast, żeby lepiej było widać o czym mówimy. Na oko widać, że klatka bez chłodzenia ma dużo, dużo więcej szumu. A im więcej szumu tym bardziej zjada on nam fotony.
  18. Nie lubię palety Hubble'a. Głównie dlatego, że sporą część dzieciństwa byłem przez nią oszukiwany i teraz mam traumę... Boję się, że już nie zaufam żadnej palecie, która nie jest RGB Tymczasem sam pogoniłem po raz pierwszy teleskop, który polecam innym, czyli Evostara 72. Efekt wygląda tak: Na fotce klasyk, klasyków, czy Messier 42, NGC 1976, bądź Wielka Mgławica w Orionie. Jest to absolutny klasyk klasyków, wszak pierwsza astrofotka która powstała to był Orion Albo podobno to był Orion Niemniej wrażenia bardzo pozytywne, tzn. słusznie robię poelcając ten teleskop na początek, bo: a. Lekki, więc prosty montaż go udźwignie b. Niewielka ogniskowa, więc nie wymaga precyzyjneo guidingu c. Zbiera zdecydowanie szybciej światło niż mój Ritchey-Chretein 6". Tzn. Mgławicę Oriona fotografowałem robiąc 3minutowe ekspozycje i to było zbyt dużo. W efekcie jądro jest prześwietlone i zjada mgławice. Powinienem robić ekspozycje na jakieś 90s. A krótkie ekspozycje zdecydowanie ułatwiają guiding. Ogólnie - rewelacja na szybkie wypady. Wiec jak już Konradowi mówiłem - świetny teleskop na początek, zdecydowanie robi mniej problemów niż długoogniskowa armata. Oprócz tego zdecydowałem się mocniej stunningować swój aparat, czyli dorobić mu chłodzenie. Zrobiłem to tak: 1. Demontaż: 2. Na tył matrycy poszły termopady, a wszędzie dookoła taśma izolacyjna 3. Na to blacha miedziana 2mm jako ciepłowód. Balsa na blaszy robi za izolację termiczną, oraz dociska ciepłowód do termopadów 4. Całość zmontowana (oczywiście obudowa ma wyciętą szczelinę, żeby miedź mogła się wydostać): 5. Na blachę idzie stos ogniw peltierach (trzy sztuki w szereg, żeby utrzymać pobór prądu w ryzach): I jak to działa? Całkiem nieźle. Z włączonym wiatraczkiem ściąga temperaturę matrycy 30stC w dół, a z wyłączonym wiatraczkiem ściąga temeprature o 20stC. Problem jest jednak inny - kiedy chłodzę, to na matrycy zbiera się woda Próbowałem już uszczelniania aparatu (stąd wszędzie taśma izolacyjna), później dorzuciłem do środka aparatu silica gel żeby pochłaniał wodę i efekt nie jest idealny. Tzn. Wciąż w komorze gromadzi się woda. Moim kolejnym pomysłem jest użycie ogrzewania na złączkę aparatu z teleskopem. W ten sposób powietrze w komorze będzie ciepłe i liczę, że to zapobiegnie skraplaniu się wilgoci na matrycy. A może Wy macie jakieś pomysły co z tym zrobić?
  19. Spoko, a ja tam byłem w sobotę, żeby omówić technologię wykonania nowej konstrukcji. Serio chcesz się licytować kto zna temat bliżej? I teraz nie zrozum mnie źle, ja tam nie jestem pracownikiem, ja tam robię projekty i wprowadzam nowe technologie wykonania tychże projektów. Wiem jak wygląda stara produkcja, wiem jak wygląda obecna. Prawdopodobnie w samą sobotę zmacałem więcej skrzydeł produkcji AH niż zmacasz przez całe życie. Czy nie popełnili błędu? Tego nie powiedziałem, pewnie popełnili. Tyle, że jechanie po ludziach, że im nie zależy, bo nikt nad nimi z biczem nie stoi, jest zwyczajnie nie fair.
  20. Przecież ludzie którzy wykonują, testują, czy nawet pakują modele do wysyłki się nie zmienili... I ja nie muszę dopisywać "Z tego co wiem", ja to po prostu wiem.
  21. A pamiętam, pamiętam, po prostu ostatnio nie mam nastroju na pisanie długich elaboratów. A, że temat dla mnie wązny, to nie chcę żeby to wyszło na odwal się, chcę żeby to był ładny kawałek tekstu. Tak szczerze - okres świąteczny nie jest terminem od czapy A planowałem o tym klepać, ale jak pytasz to Ci odpowiem już teraz Najlepszy byłby całkowicie krzywliniowy, paraboliczny. Taki wznios zapewnia największą powierzchnię rzutu skrzydła na płaszczyznę poziomą, dla danego EDA. Problem polega na tym, że każde kolejne złamanie skrzydła zwiększa powoduje,ze trzeba ładować kolejne serwo. Więc wznios podwójny uznaje się za przyjemny kompromis. Aczkolwiek - przy Jantaraowym wzniosie, to dodanie trzeciego punktu przełamania praktycznie nic bc nie zmieniło, dopiero przy EDA typowyc dla modeli bez lotek zaczyna to dawać jakikolwiek mierzalny zysk (a i tam niewielki) Wychodzi z cech objętościowych. Plus - dłuższa belka robi się niepraktyczna, krótsza powoduje, ze stateczniki robią się wielkie. A jak zastanawiasz się od czego wyjść - wychodź od innych modeli zawodniczych z danej kategorii. To jest dobry punkt wyjścia do własnych eksperymentów Bo tak lubię Tzn. To nie jest tak, że jest jeden konkretny układ tych liczb. Wiadomo - jest pewien rozsadny zakres, szczególnie dla modeli zawodniczych, gdzie jednak wynik jest na pierwszym miejscu (dlatego nie ma np. modeli z małym wzniosem w F5J, nawet jak ktoś lubi czymś takim latać, to zrobienie tym wyniku byłoby trudniejsze), ale wewnątrz - co kto lubi. Jantarowi dobrałem współczynniki tak jak ja lubię modele termiczne. A co to konkretnie w liczbach znaczy - powiem jak to w końcu napiszę. A proszę. Miło wiedzieć, ze ktoś na ten tekst czeka, bo to zawsze motywacja jakaś jest
  22. A jakiego Foxa konkretnie wybrałeś?
  23. Na pewno to nie pomaga. Tyle, ze mnie to mało obchodzi Ogólnie mam podejście, że jak sprzętem nie ryzykuję, to mogę się bawić. E nie... Wszystkie problemy wynikały z próby władowania długiej ogniskowej, na dupowaty montaż. Jakbym na poprzedni montaż próbował zamontować ten teleskop: https://www.astroshop.pl/teleskopy/skywatcher-refraktor-apochromatyczny-ap-72-420-evostar-72-ed-ds-pro-ota/p,56994 To sporo dobrych ekspozycji bym na nim ugrał. A jakbym kupił od razu Evostara 72 i HEQ-5 to bym nic nie sprzedawał (bo poprzedni, pierwszy refraktor i montaż poszły na handel), robił szerokie fotografię i jedynie dokupił obecny teleskop do głębszych zdjęć nieba. Jeśli nie masz dużo doświadczeń z astronomią to krótsze ogniskowe są rozwiązaniem zdecydowanie preferowanym. Ogólnie ten Evostar to bardzo przyjemny kawałek optyki. Pewnie sobie taki kupię na prezent świąteczny wraz z korektorem pola. Będzie świetny sprzęt do dużych obiektów, jak Mglawica Andromedy, czy gromady galaktyk w Warkoczu Bereniki.
  24. Ogólnie - jak wyjdziesz na balkon to na wykresie guidingu to widać. Tzn. w momencie wyjścia wychodzą ze trzy sekundy kątowe różnicy. Tyle, że niespecjalnie trzeba wychodzić, tzn. laptopa na kablu puściłem do środka. Zbliżenie się do krawędzi balkonu jest już niezauważalne na wykresie guidingu.
  25. A tak, mam upgrade'y. Obecnie mój sprzęt wygląda tak (już odkablowany do przeniesienia). Czyli - poszerzyłem mój poprzedni zestaw o nowy montaż, czyli HEQ-5 GOTO i o guiding. Do tego jest sporo drobnych usprawnień. Zaczynając od grzania lunetki guidingowej: Które zasilane jest z osobnego pakietu 3s, który wisi na szynie dovetail teleskopu (robi za drobną przeciwwagę, bo ten sprzęt mocno ciężki na tyłek jest). Do tego dorzuciłem sensowny cable managment, dorobiłem zasilacz do laptopa (jak podepnę zasilanie do montażu, to od razu mogę podpiąć laptopa, mam do tego przetwornicę) i w ramach bonusu dorzuciłem woltomierz i amperomierz na zasilanie. Dzięki temu mogę uniknąć zmasakrowania akumulatora nadmiernym rozładowaniem (do tego woltomeirz), jak i również ocenić czy akumulator starczy na całą sesję i prawidłowo wyważyć montaż (mierząc pobór prądu podczas obrotu można ustalić czy ŚC układu znajduje się w osi obrotu). Całość jeszcze jest w miarę świeża, tzn. nie mam za sobą jeszcze żadnej porządnej sesji fotograficznej, na razie wciąż bardziej gapię się w wykres guidingu, niż fotografuję. Wciąż guiding nie zachowuje się tak jakbym chciał, ale to jest już do dogrania regulacją (z użyciem wykresów - YAY! wykresy są super). Tutaj pewnie pojawi się pytanie - a co z EQ3-2 w którego włożyłem ze 100 roboczogodzin, masę serca i kombinacji? Otóż... Pies go trącał... Tzn. Zamontowałem w nim układ GOTO, wyregulowałem i nawet zmusiłem go do działania. Tzn. po wielu godzinach regulacji i walki z koślawą przekładnią ślimakową udało mi się zrobić, ze GOTO działało naprawdę dobrze. Montaż trafiał po komendzie GOTO tak do stopnia dokładności. W efekcie kadrowanie stało się naprawdę wygodne, szczególnie wspomagane platesolvingiem. Problemem okazał się guiding. Tzn. cały układ GOTO zrobiłem po to, aby móc stosować długie czasy naświetlania z użyciem guidingu. I o ile oś rektascencji okropna nie była, tak oś deklinacji działała źle. Pierwszą próbę na Mgławic Półksiężyc: I tu już widać jajowate gwiazdy. Są one efektem właśnie złej pracy osi deklinacji (a to i tak 20% najlepszych klatek). Wyglądało to tak, że błąd w osi deklinacji narastał, narastał, a później przelatywał na drugą stronę błędu. Wynikało to z tego, że opory mechaniczne zjadały pierwsze kilka korekt, które jedynie napinały przekładnie, a ta w końcu przeskakiwała i oddawała energię jak sprężyna, Spędziłem masę czasu walcząc z przekładnią, ostatecznie poddałem się co do kwestii luzu zwrotnego (da się ogarnąć jeśli wymusi się guiding tylko w jedną stronę, da się to zrobić, jeśli oś montażu nei zgadza się perfekcyjnie z osią obrotu sfery niebieskiej), ale problem wciąż występował. Postanowiłem się więc zając łożyskowaniem osi, bo to było ostatnie co mogło powodować takie zachowanie. Kiedy rozebrałem łożyskowanie, to okazało się, że cała masa teleskopu jest łożyskowana na jednej (JEDNEJ!) krótkiej tulei z brązu... To po prostu nie może się obracać bez oporu. Kiedy to zobaczyłem, to tylko umyłem ręce ze smaru, poszedłem do Delta Opticala i kupiłem HEQ-5... Problem teraz polega na tym, że odkąd kupiłem montaż, to warunki są słabe. Na razie udało mi się znaleźć dwie noce kiedy warto było w ogóle sprzęt rozkładać. Pierwszej nocy walczyłem głównie z nastawami guidingu, ale wczoraj udało mi się coś sfotografować. Poniżej macie 2h (24 klatki po 5min) które naświetliłem z balkonu w mieszkaniu swojej partnerki (dla której to była dobra zabawa, bo na co dzień pracuje z mikroskopami). Na fotografii widzicie Mgławice Pacman: Jak widać - nazwa skądś się wzięła (co regułą w tym biznesie nie jest ): Jest to obiekt o tyle ciekawy, że jest to mgławica emisyjna HII. Obszar z którego narodzi się pewnego dnia sporo nowych gwiazd, ale na dziś jest jedynie chmurą zjonizowanego wodoru, który świeci jedną linią widmową bardzo, bardzo blisko podczerwieni. Tzn. Pozwala się uwidocznić na fotografii jedynie dzięki pozbawieniu mojej lustrzanki filtra IR Niemniej - nie skończyłem jeszcze z tym obiektem. Jest w nim jeszcze sporo szczegółów do odkrycia, tzn. więc pewnie jeszcze połapię jego fotony jeszcze. A po co łapać więcej fotonów? Tu macie porównanie 1h czasu naświetlania i 2h: Oba zdjęcia mają z grubsza podbity tak samo kontrast. Widać od razu, że na godzinnej ekspozycji jest dużo więcej szumu. A im mocniej podbije się kontrast tym więcej szumu wychodzi. Innymi słowy - im dłużej się świeci, tym ciemniejsze szczegóły można wyciągnąć i krawędzie mgławicy robią się coraz wyraźniejsze. Więc pewnie do Pacmana jeszcze wrócę. Chyba, że nie będzie pogody długo, a jak znowu będzie, to Orion już będzie o uczciwych porach na niebie. Bo tam jest parę rzeczy, którymi chcę się zająć. Z mgławicą Oriona na czele, do której mam olbrzymi sentyment, bo jest pierwszym obiektem mgławicowym który widziałem przez jakąkolwiek optykę. No chyba, że z pogodą będzie bardzo, bardzo źle. Wtedy to Pacman przegra na wiosnę z Warkoczem Bereniki, gdzie galaktyków jak mrówków. ps. Astronomia wymaga zadziwiająco solidnych pleców... Kiedyś myślałem, że mój Newton jest ciężki. Teraz już wiem, ze porządny montaż paralaktyczny to inna liga wagowa... ps.2 Te czarne plamki to nie syf na matrycy, to obłoki pyłu.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.