To bardzo proste. Geometria podwozia, elementy zawieszenia, hamulce, pozycja kierowcy, osłona aerodynamiczna, opony w motocyklach sportowych powodują, że motocykl lepiej się prowadzi, łatwiej nim kierować, zwłaszcza gdy trzeba wykonać gwałtowny manewr, szybciej wytraca prędkość, mniej męczy kierowcę. Im wszystko lepiej dostrojone tym granica bezpieczeństwa przesuwa się dalej. Natomiast wysokie osiągi jak przyspieszenie i prędkość maksymalna to wartość dodana. Bez świadomości skutków ich użycia, bez treningu i zdobytego doświadczenia najczęściej kończy się w polu, rowie albo czyimś bagażniku. To nie szybkie motocykle zabijają tylko głupota ludzka, obojętnie po której stronie. Myślenie za innych i przewidywanie sytuacji na drodze to podstawa. Chociaż i to czasami nie pomaga jak w przypadku paru moich kumpli którzy zginęli jadąc akurat tego felernego dnia na 110% zgodnie z przepisami. Oni jechali grzecznie a ktoś inny nie. Ja generalnie wyznaję zasadę "co komu pisane to i tak bęc" ale nie ma co kusić losu jadąc czysta na kole przez miasto.
Gdyby nie brytyjscy Rockersi i ich cafe racery to nie było by teraz takich hypersportów jak H2R, Hayabusa, CBR1000RR, R1, Paginale itp. To oni metodą prób i błędów, w swoich garażach, zbudowali podwaliny pod motocykle sportowe takie jakie teraz są. Reszta ich skopiowała.
W wypadku samej kolizji to też łatwiej wyskoczyć ze sporta niż z czopera.
No i ubiór. Tu nie ma co oszczędzać. To nie musi być od razu Dainese czy Rukka ale przede wszystkim musi być dobrze dopasowany. Nie wiem czym to jest spowodowane ale mniej męczę się w trasie w prawdziwym kombi niż w zwykłej ramonie i dzinsach.
Pozdrawiam