



-
Postów
1 150 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Granacik
-
Kontroler do Samochodu rc Nikko fun star 1992.
Granacik odpowiedział(a) na ptxdx temat w Aparatury RC
To jest nadajnik nieproporcjonalny. Zabawkowe nadajniki działają na zasadzie albo skręca albo nie, albo jedzie albo nie. Tak wyglądały początki zdalnego sterowania jeszcze na lampach. Obawiam się, że może być ciężko oryginał znaleźć. zostaje poszukiwanie na ebay i jego pochodnych. -
Historia którą opowiadał mi Tata była o jego koledze z pracy który zbudował sobie szlifierkę na kamień z silnika od odkurzacza. Silnik bez stałego obciążenia rozbiegał się i tarcza w końcu pękła. Gość zrobił sobie lobotomię. Skutecznie.
-
BHP jest dla miękiszonów. Mam szwagra chirurga okulistę i niejednego gwoździa z oka mi wyciągał. A tak na poważnie będzie odpalone w skrzynce z grubej sklejki.
-
Wyznacza Górny Martwy Punkt (GMP, TDC...) pierwszego cylindra. Taki punkt startowy żeby komputer wiedział gdzie jest. Resztę sobie wylicza.
-
W związku z tym, że wymiana sterowników wtrysku i zapłonu w Gruzzilli na Speeduino wymaga zmiany koła fonicznego generującego sygnały pozycjonujące wał względem kąta wtrysku i zapłonu. Fabryczne z dwoma "zębami" jest niewystarczające do precyzyjnego wyliczania przez komputer położenia wału. Z dokumentacji Speeduino wynika, że im więcej impulsów tym lepiej np. 36 zębów było by idealne. Niestety niewielka średnica tego kółeczka i cienka ścianka wprowadziło trochę komplikacji. Z zebranych informacji wynikało też żeby dla silników 3 cylindrowych liczba impulsów dzieliła się przez 3. Tak więc powstały trzy wersje: 12-1, 15-2 i 18-2. Pierwsza wersja 12-1 powinna być już wystarczająca do stabilnej pracy. Największy problem to wykonanie precyzyjne okien. Mój park maszynowy niestety jest niewystarczający. Postanowiłem to zlecić jako CNC albo wydruk w metalu. Albo mam pecha albo ludziom nie chce się takich bzdetów robić. Firmy nie chcą ze mną gadać. Jeden kolega z pewnej grupy na FB polecił mi spróbować w firmach z Państwie Środka. Sprawdziłem kilka i padło na JLCPCB. Efekt widoczny poniżej. Te trzy kółka kosztowały 19$, z przesyłką 25$ z małym hakiem. Wydruk ze stali. Przed założeniem zrobię test na szlifierce kątowej. Jak wytrzymają 13000rpm to te 9000 do których ten silnik się kręci wytrzymają na pewno. Chcę wykorzystać fabryczny czujnik impulsów. Jeśli będą z nim kłopoty to zastosuje czujnik optyczny. Komora w której koło foniczne pracuje jest szczelna. Mam już praktycznie wszystkie potrzebne czujniki, fajkocewki, zamówiłem jeszcze inne złącza do sterownika bo to wcześniejsze to strasznie wielkie jest, przyda się w innym projekcie. Kupiłem też oryginalną wiązkę pomiędzy sterownikiem wtrysków a wtryskami i czujnikami dla wtyczek. W każdej chwili będę mógł wrócić do starego rozwiązania. Teraz chyba jeden z najcięższych etapów. Trzeba to wszystko rozrysować i zaplanować. Sam montaż nie powinien sprawiać problemów może oprócz wspawania w wydech gniazda sondy szerokopasmowej i czujnika temperatury spalin. Jest też plan dołożenia czujnika wałka i temperatury oleju ale muszę dokupić pokrywę zaworów i miskę olejową. Swoich nie będę psuł. Zamiast przepływomierza klapowego, który jest wewnątrz obudowy filtra powietrza będzie zainstalowany wdrukowany a ASA gustowny lejek. Z ASA będzie również szczelna obudowa sterownika Speeduino.
-
W PCBWay stosują AlSi10Mg, AK20 to AlSi21CuNi. Bardziej interesujące było by porównanie podobnych próbek poddanych testom na ściskanie, rozciąganie i zginanie. AK20 może się świetnie lać ale może będzie miał gorsze parametry. PTKiM miałem dawno jeszcze wtedy nikt nie myślał o druku z metalu. I wszystko zależy od projektu. Na pewno w wypadku druku będzie potrzeba znacznie mniej czynności wykańczających. Mając w ręku różne próbki wydrukowanych przedmiotów z różnych metali, które to oglądałem na Nocy w Instytucie Lotnictwa, zauważalna jest większa jednorodność materiału. Z odlewami sami wiecie jak bywa. Trzeba trochę prób wykonać zanim uzyskasz zamierzony efekt. Fajnie o tym mówią koledzy którzy budują dwucylindrową litrową V-kę OHRV (z zaworem obrotowym). Silnik P&P do ramy klasycznego Junaka. Nie neguję odlewania ale druk w metalu jest zbawieniem dla jednostkowego prototypowania.
-
Ta raduga na panewkach 7cm3 z hakiem? Co w niej było wybitnego i jakie kosmiczne materiały?
-
Trzeba troszkę zmienić myślenie i trochę inaczej zaprojektować niż miało by to w wypadku odlewów grawitacyjnych czy ciśnieniowych. Dopasować do dostępnej technologii wykonania. Ale np. karter takiego SIM 2b czy felgiebel'a można by druknąć na żywca bo nie są to wybitnie wysilone jednostki. Ale jak takie Radugi lane z garnka działały to i dla czego drukowany karter miał by nie wytrzymać? Przy druku w metalu liczą za faktyczną objętość materiału. Trzy elementy po ok 3,5cm3 wydrukowane ze stali kosztowały z wysyłką 25$ Sam koszt wydruku 19$.
-
Koledzy, zapominacie o najfajniejszej technologi jaka jest obecnie dostępna a mianowicie druku z metalu. Wydrukowanie np. karteru z aluminium z niewielkimi naddatkami na obróbkę jest w zasięgu ręki każdego i za rozsądne pieniądze. Jakiś czas temu zrobiłem projekt pewnego elementu i zleciłem wydruk u naszych braci majfędów. Mam go już w ręku i jestem pod dużym wrażeniem. Pochwale się tym w właściwym wątku. Polecam zapoznać się z ofertą firm JLCPCB i PCBWay. Aha, z pięciu polskich pierwszych lepszych firm które reklamują się z prototypowaniem za pomocą druku z metalu z trzema nie udało mi się nawiązać kontaktu, jedna odmówiła i jedna przyjęła projekt do wyceny ale już się nie odezwała.
-
Ale to jest elementarna chemia poziomu podstawówki i liceum z dawnych dobrych czasów. Do tego przy wodorze nie obędziemy się bez ropy i węgla, i to w sporych ilościach, potrzebnych do produkcji kompozytów na zbiorniki i innych szpejów do zbudowania infrastruktury produkcji, przesyłu i magazynowania. Wodór długo będzie miał ujemny bilans energetyczny. A te złoża we Francji jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności niedługo staną się nierentowne jak nasze kopalnie.
-
Czy któryś z kolegów z Warszawy ma dostęp do ww urządzenia? Potrzebuje z beleczki dębowej o przekroju 95x95mm, dł. 1,4m wyciąć kilka listewek. Zostałem wyślizgany przez dwa warsztaty stolarskie i postanowiłem, że sam se zrobię. Kupiłem materiał, wziąłem się za robotę i niestety moja Dedra wyzionęła ducha. Temat dość pilny.
-
W temacie lampy stroboskopowej. Znacie koledzy takie które można wysterować z kabla WN jak i fajkocewki?
-
Czarku, zmieniłeś już koło foniczne? Znalazłem fajne filmy jak kolesie stroją emiksa. Jeden z nich: Polecam kanał, fajnie gościu tłumaczy bez zbędnego pitolenia i cukrowana. Pare spraw związanych ze Speeduino mi się rozjaśniło. Moje nowe kółko (właściwie kilka z rożnymi ilościami zębów) już jedzie.
-
Pod warunkiem, że wiertarka ma porządne łożyskowanie wrzeciona. Bo na tym słynnym kolumnowym Parksajdzie czy zwykłej wiertarce na statywie to wyjdą fale Dunaju a nie prosta listewka. Musi być coś pokroju WS-15.
-
Zostaw to nimh bo to samo zło. Do tego prawie 3x cięższy od fabrycznego. Lepiej zainwestuj w ogniwa lijon VTC 5a lub VTC6 i z nich zrób mu pakiety. Mogą być z depakietów z alledrogo. Później podziękujesz. Dla potomnych: jeżeli regulator nie ma programu cut off dla lipo można zamiennie stosować pakiety lijon 2s z nimh 6cel. Oba napięcia czyli minimalne rozładowania i maksymalne naładowania są niemal takie same. Nie ma obawy o zbyt głębokie rozładowanie. Ale tylko lijon. Lipo odpada. Z tych ogniw, co podałem wyżej, pakiet 2s2p popędzi mocne szczotki klasy 540 z małą ilością zwoi. Zwykły blaszak pójdzie na 2s1p i pakiet go nie poczuje.
-
Prawdopodobnie dla tego, że Wasze elektrony płyną w takt słynnych niemieckich marszów. Eins - zwei - eins - zwei... Wszyscy wiemy co z tego wyszło. Ale jest szansa, że fajfokloki mają jeszcze bardziej pokręcone przepisy. Pooglądajcie sobie "Ruch oporu - elektryk w UK" na YT.
-
-
-
Gwoli ścisłości. Problemy motocykli BMW serii K z układem wtryskowym LE-Jetronic były znane od zarania dziejów. Jedne sztuki działały inne miały ciągłe problemy. Firma o tym wiedziała. Ten system nie powinien był trafić do motocykla zważywszy, że był już dostępny od lat cyfrowy Motronic w momencie debiutu cegły. Doczekały się go jedynie litry co i tak wiele nie pomogło jeśli chodzi o sprawy rynkowe. Pominę kwestie, że japończycy już jakiś czas montowali cyfrowe moduły zapłonowe. To nie były czasy gdzie rządzili księgowi tylko jeszcze inżynierowie projektowali pojazdy więc jest to tym bardziej dziwne, że wsadzono takiego gniota z którym w samochodach też były kłopoty. Przez moje ręce przeszło na tyle dużo różnych silników, że mogę śmiało powiedzieć jakie rozwiązanie jest fajne a co nie. Kupiłem ten motocykl w pewnym konkretnym celu z pełną świadomością jego potencjalnych wad. I z racji wieku i budowy. Nie wiedziałem jednak, że wiele z problemów miało swój początek jeszcze w fabryce. Nie sądzilem, że w motocyklu można założyć moduł elektroniczny który w żaden sposób nie jest chroniony przed wodą, kurzem czy wpływem wahań temperatury powietrza i jego wilgotności. Bardzo ważny moduł. Mój poprzedni wywód wcale nie jest lamentem w stylu "olaboga kupiłem gruza i teraz utopie taczke hajsu". I tak jestem na plusie. Wiem co robie, umiem to robić i mam na to środki. Wytykam tylko głupie rozwiązania. Ostatnia na tę chwilę rzecz która mnie denerwuje to sposób włączania kierunkowskazów. Chyba tylko BMW i Harlej ma ten dziwaczny system gdzie prawy kierunkowskaz jest w prawej ręce a lewy w lewej. Reszta świata ma po bożemu oba kierunki pod lewym kciukiem. Jest to uciążliwe. Już się zastanawiałem czy nie przerobić bo mam cały zestaw z jakiejś Hondy. Jak zupełnie padnie oryginalna pompa hamulcowa to pewnie tak zrobie. Jest nieopłacalna w naprawie i praktycznie niedostępna. Ukręcony wałek czy się myle?
-
Uwaga będzie długo. Jako, że w wątku obok zostałem wezwany do tablicy to postaram się w skrócie napisać co tam u Gruzzilli słychać. Od mojego wpisu z 23 czerwca do wyjazdu z Młodą nad morze, pod koniec wakacji, wiele się nie wydarzyło. Jeździłem nią codziennie do fabryki, w zasadzie tylko po mieście. Nic specjalnego się nie działo. Lałem tylko paliwo i jeździłem. Przed samym wyjazdem w przedostatnim tygodniu sierpnia wykleiłem spód zbiornika matą termoizolacyjną, wymieniłem pompę paliwa, zainstalowałem nastawny regulator ciśnienia paliwa, założyłem alarm i te akcesoryjne wskaźniki poziomu paliwa i temperatury wody. Na poszukiwanie naszego Zen tym razem skierowaliśmy się na północ. Wyruszyliśmy 28 sierpnia. O ile jeździłem wokół komina i nie było potrzeby osiągania prędkości autostradowych problemów nie było. Niestety pojawiła się zadyszka i szarpanie powyżej 120km/h. Na początku sporadycznie pod koniec podróży już było ciężej. Coś jednak ten układ wtryskowy nie chce działać jak powinien. Nie wymienione były tylko sterowniki, jeden od zapłonu drugi od wtrysku. Generalnie motocykl nie sprawiał innych kłopotów oprócz problemu z poruszaniem się szybciej niż 120km/h. W sumie bardzo to nie przeszkadzało i tak na ekspresówkach więcej się nie pojedzie. Prowadzenie z kompletem wyładowanych kufrów i pasażerem świetne, przewidywalnie. Dodatkowo owiewka, wydawało by się skromna, bardzo dobrze chroni od wiatru. No cud malina, motocykl turystyczno-sportowy pełną gębą. Dojazd do Sztutowa niemal na strzała bez zmęczenia. No dobra, był obiad w Okoniu (polecam). Na Hondzie maksymalnie co godzina musiał być postój bo drętwiały mi nogi a dziecku tyłek. Jeszcze zdążyliśmy przywitać się z morzem. Po trzech nocach w Sztutowie przenieśliśmy się do Jastrzębiej Góry. Plan był taki żeby najpierw podjechać możliwie najbliżej polskiej granicy na Mierzei Wiślanej ale przez to, że padało dojechaliśmy tylko do Krynicy Morskiej. Podziwialiśmy przekop dwa razy. W drodze do celu Wisłę przekroczyliśmy promem Mikoszewo-Świbno. Na promie stwierdziłem, że mamy dużo czasu to po drodze wskoczymy jeszcze na Hel i tam zjemy obiad. Tam to dopiero złapała nas ulewa. Ale byliśmy już na to przygotowani odpowiedni strój przywdziawszy przed ruszeniem w drogę. W Jastrzębiej duże prace przy naprawie i wzmocnieniu klifu. Z planowanych kolejnych trzech noclegów w Jastrzębiej zrobiły się cztery i faktyczny powrót z wakacji odbył się 4 września. Podróż bez niespodzianek, najkrótszą możliwą drogą. Pogoda zrobiła się ładna ale było już wyczuwalnie chłodniej. Jedynie ta czkawka powyżej 120km/h denerwowała. Za to ciekawiej zrobiło się po powrocie. Następnego dnia zauważyłem olbrzymią plamę pod motocyklem. No pięknie – se myślę. Sprawdzam co się rozlało - śmierdzi olejem przekładniowym. Skrzynia popuściła. Wróciłem do domu się przebrać i do fabryki trzeba było tego dnia komunikacją jechać. Przeprosiłem się również z Reverką i teraz ona na powrót stała się dayli. Szybki risersz w necie i prawdopodobną przyczyną wycieku ze skrzyni jest uszkodzony gumowy mieszek osłaniający popychacz wysprzęglika. I tak też było. Nowa gumka w ASO prawie 160pln. Znalazłem na holenderskiej stronie za połowę tej kwoty. Przesyłka droga ale nawet dla tej jednej gumki to by się opłacało. Zamówiłem jeszcze garść innych części. Niestety motocykl od tamtej pory stoi unieruchomiony. Robota przy samochodzie, trochę chorowałem, delegacje itp. Stwierdziłem też, że nie będę się śpieszył i zrobię to porządnie przy okazji rozwiążę też największą bolączkę tych motocykli (myślę o całej rodzinie K75). Tak jak pisałem wcześniej Niemcy lubią strasznie niektóre rzeczy przekombinować albo w całkiem udany produkt wsadzić jakiś dziadowski komponent który rzuca cień na całość. Motocykle BMW serii K są tym drugim przypadkiem. Koncepcyjnie bardzo udany pojazd. Dzięki takiemu umieszczeniu silnika rozwiązano kilka problemów czysto fizycznych. Bardzo nisko i bardzo wąsko umieszczony środek ciężkości. Lepsze rozłożenie masy. Dzięki wałkowi pośredniemu pomiędzy wałem korbowym a sprzęgłem zlikwidowano moment skrętny wzdłużny. Nie ma momentu skrętnego poprzecznego tak jak w motocyklach z wałem w poprzek. Dodatkowo pancerna budowa silnika. Przebiegi w grubych setkach tysięcy bez remontu. Co mogło pójść nie tak? Bosch LE-Jetronic. Elektronicznie sterowany wtrysk paliwa i zapłon. Elektronicznie ale nie komputerowo. Proszę tego nie mylić. Może to było dobre w momencie kiedy te motocykle w połowie lat 80tych XXw. wchodziły na rynek ale już nie w 1992 kiedy mój egzemplarz wyjechał z fabryki. Jak zacząłem tym tematem mocniej interesować się to niemal wszyscy podają te rozwiązanie Boscha za przyczynek kłopotów rynkowych tych motocykli. Nieco lepiej się miała rodzina K100 gdzie odkąd pojawił się model K1 wprowadzono system Bosch Motronic. Rodzinę K75 ta zmiana do końca produkcji ominęła. Z czym są największe problemy? Ten system LE-Jetronic opiera się na stałych z góry określonych zależnościach. Wszystko zrealizowane na wzmacniaczach operacyjnych. Dawkowanie paliwa i kąt wyprzedzenia zapłonu zależne są głównie tylko od obrotów silnika i informacji z przepływomierza. No i temperatura silnika. Moduł zapłonowy z modułem sterującym wtryskami praktycznie nie rozmawia. Jest tylko jakaś synchronizacja zgodnie z prędkością obrotową. Nie ma żadnej autodiagnostyki. Działa to sprawnie do momentu kiedy wszystkie komponenty tego układu są dobre. Wystarczy, że zwykłe rezystory i kondensatory zaczną tracić swoje parametry zaczyna się szopka. Pierwsza zresztą leci przepływka klapowa. W moim przypadku w module sterującym wtryskiem było kilka kokonów po jakiś stworzonkach. Nie jest hermetyczny ani nawet bryzgoodporny. Czy to życie które się tam wykluło mogło coś popsuć? Pewnie mogło wpłynąć na zmianę parametrów. Czyszczenie i mycie też mogło swoje zrobić. Co zamierzam z tym zrobić? Szukanie innych używanych części mija się z celem bo choćby z racji wieku mogą już mieć rozjechane parametry. Dodatkowo ceny za używki nie są małe. Rozwiązanie będzie proste: pozbycie się całkowicie starego układu sterującego, obu modułów oraz przepływomierza, i zastąpienie tego sterownikiem opartym o mikrokontroler doposażonym w nowoczesne czujniki. Wybór padł na Speeduino do którego przekonał minie Czarek i jego MX5. Obecnie jestem na etapie kompletowania komponentów. Mam już gotową płytkę sterownika, złącze i dokupuje powoli potrzebne czujniki itp.. Trochę zabawy będzie z nowym kołem fonicznym ale o tym napiszę następnym razem. Konieczna będzie też wymiana oryginalnych cewek zapłonowych. Taniej kupić komplet fajkocewek niż kombinować dodatkowy sterownik no i niewykluczone, że z nimi też mogło być coś nie tak. Czytałem, że potrafiły paść. Co do przekombinowywania to właśnie dla mnie jest tym ta gumka w skrzyni biegów. Jest umiejscowiona najniżej i na niej „wisi” cały olej w skrzyni. Głupio tak poślizgnąć się na własnym oleju. Powinien być dodatkowy simmering uszczelniający i wtedy ta gumka miła by jedynie zadanie chronić przed kurzem i wodą.
-
Witek, na jakiej baterii jest ten Twój dewalt? life czy lijon? Ja jestem rozczarowany narzędziami z Lidla. Kupe kasy utopiłem. Nawet tam śrubokręta nie kupię.
-
Jak koledzy radzą do twardych materiałów tylko SDS. Nawet najtańszy będzie lepszy od zwykłego udaru. Mój dom dziadek postawił (jeszcze przed wojną) z jakiejś piekielnie twardej cegły z odzysku. Marketową wiertarką z mechanicznym udarem paliłem najtwardsze wiertła. Było tak, że jedna dziura jedno wiertło. Po inwestycji w SDS (dawno temu nabyty w biedrze marki comparator) jak ręką odjął. Nawet tanie wiertła wchodzą jak w masło. Jedną wiertarką swoich założeń nie ogarniesz.
-
Sorry ale ta teoria jest tak naciągana jak rajtuzy Robin Hood'a. Zwłaszcza jak się patrzy na nowoczesne "ekologiczne" suv'y (mazda, bmw) a sedany, kombi wcale nie są lepsze (z malutkimi wyjątkami). Moje nieekologiczne samochody z 2,5 i 2,6 v6 wzdłuż mają niżej poprowadzoną linię maski od tych aut gdzie wsadzili silnik z rozrządem z tyłu. Dało się to 30 lat temu to dla czego nie da się teraz? Co więcej moje samochody mają bardzo dobry CX 0,27. W swojej klasie w latach świetności był to najlepszy wynik wśród wiodących marek. Pokaż mi teraz takie co się zbliżą do CX 0,28. Po części to była niemiecka myśl techniczna. Dostępne w ostatnich latach na rynku europejskim Stinger, Infiniti, lexus LS, Jaguar XJ czy GTR też mają rozrząd z przodu i jakoś spełniają normy bezpieczeństwa.