



-
Postów
1 486 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
45
Treść opublikowana przez zbjanik
-
Tak, topola 0,6. Zamówiony w https://serwisdrzewny.pl/ . Mają jeszcze inne gatunki, np. olchę, ale też różne egzotyczne. Za ok. 100 zł dostajesz zwój pasków o długości 3m, a szerokość chyba 120 mm. Jakość niezła, choć nie idealny- ale jak to z drewnem, trzeba trochę powybierać. I jeszcze taka obserwacja: moim zdaniem sezonować jak najkrócej, bo wysychanie powoduje jednak wypaczanie, fornir traci formę rozwijalnej płaszczyzny w niektórych miejscach. Czyli zakupić i zużyć. Odnośnie natomiast klejenia: uważam, że stara zasada "im mniej kleju tym lepiej" tu akurat nie obowiązuje. Za cienko- będą niesklejone miejsca. Stosowałem dwie warstwy- na rdzeń i na fornir równocześnie, tak po kilka dziesiątych dziesiątek mm, rozprowadzając kartą do bankomatu. W uzyskaniu warstwy nakładanego kleju pomaga, tu kolejne odejście od zasad, nie szlifowanie forniru przed klejeniem, co dobrze wychowany modelarz pewnie by zrobił. Leciutko kosmata powierzchnia właśnie pomaga uzyskać odpowiednią warstwę kleju, a docisk wszystko załatwi.
-
Paweł- na pewno Jurek ma w tej dziedzinie większą praktykę, jak zrobisz jak sugeruje będzie OK. Natomiast w Kudosie jest to zrobione prościej, dokładnie jak w zadanym przez Ciebie pytaniu: tylko fornir do forniru, bez żadnych kombinacji i dodatków. Rdzenie były bardzo dokładnie wycięte jak chodzi o krawędzie natarcia i spływu, a o spływie tu akurat mówimy. Po sklejeniu pierwszego segmentu akurat się trafił piknik w Kosorowicach i tak jak pisałem na wstępie, omówiliśmy sprawę z Patrykiem. Miałem zamiar nieco podszlifować, ścienić krawędź spływu, z grubości 1,2 mm (dwie grubości forniru), ale Patryk zwrócił uwagę, że profile AG 35-36 mają z założenia właśnie grubsze, "niezerowe" spływy. Pewnie w przypadkach innych profili lepiej zrobić tak jak opisuje Jurek. Ale w moim przypadku, czyli w Kudosie, wygląda że faktycznie to działa- to są oczywiście tylko na razie odczucia wstępne- jest doskonałość, model się niesie i niesie.
-
Przedstawiam swoją ostatnią konstrukcję- jest to KUDOS. Wygląda jak modele RES, aerodynamicznie jest wzorowany na modelu RESt autorstwa naszego kolegi Patryka, ale jest powiększony do 150%, co daje rozpiętość 3,6 m. Udało mi się spotkać z Patrykiem w Kosorowicach, gdzie pogadaliśmy na ten i inne jeszcze tematy. Ta konsultacja miała duży sens i pomogła w paru sprawach dotyczących KUDOSA, a może i innych, przyszłych modeli- dzięki Partyk!. Skrzydło ma cechy geometryczne RESta, ale profil AG36 (RESt ma "tajne", zastrzeżone przez ART- hobby profile). Rdzenie wycięte przez Marka Rokowskiego ze styroduru, pokrycie z forniru 0,6 mm na Soudal 66A. Ogólnie bez dźwigarów, jedynie w centropłacie sosnowa listwa 5x5, z powodu naruszenia ciągłości pokrycia wgłębieniami pod hamulce. Natarcie tworzy listwa balsowa ucięta z deski 5mm, doklejona do ofornirowanych wcześniej części. Balsę po opiłowaniu okleiłem paskiem natronu na lakier wodny do parkietów, w celu nadania większej twardości i odporności na uszkodzenia.. Licencję na ten lakier z kolei otrzymałem od innego kolegi z forum- Józefa vel Rob-Roy'a- również jemu dziękuję. Segmenty zewnętrzne połączone na stałe, wsuwane potem na bagnety stalowe łącząc się z centropłatem. Przód kadłuba w postaci skrzynki ze sklejki "owocówki" wzmocnionej w narożach patyczkami bambusowymi fi 5 do storczyków. Tył kadłuba z dwu segmentów od wędki zakupionej w Action. Stateczniki ze styroduru, opiłowane z płaskiej płyty, bibułka na podłogowy lakier. Mają drewniane dźwigarki w krawędziach zagięć- pod zawiasy. Napęd sterów: serwa standard, bowdeny z rurki plastikowej i drutu spawalniczego. Kabinka- styrodur z papierem na lakier. Model ten więc w dużym zakresie jest też piankowcem, jeżeli tak na to patrzeć. Silnik Turnigy D3536 1000kV, śmigło 10,5x6. Waga do lotu 2540 gram, co przy powierzchni pod 80 dm2, daje obciążenie ok. 31 g/dm2. Jak model lata? jest OK jak na ten etap, czyli oblot i jeszcze dwa loty dzisiaj szczęśliwie, a to najważniejsze. Trochę trzeba poeksperymentować z wychyleniami sterów, SC itd. Szczególnie kierunek jest skuteczny. Po latach latania z lotkami mogłoby ich brakować, ale na szczęście mam bieżący trening modelem OTTO, gdzie też stery są tylko na prawym drążku. Hamulce są skuteczne, ale większe wychylenie powoduje moment pochylający do przodu, nurkowanie. I tu pytanie do wytrawnych RES-owców: czy też tak macie? Czy drogą jest kompensacja jak w przypadku klap? Będę wdzięczny za uwagi. Film z lotu nr 2, zaraz po oblocie:
-
Czapla to faktycznie był super szybowiec do nauki latania. Nie miała oczywiście niesamowitych osiągów, ale była przyjazna dla uczniów w sensie takim, że dało się ją opanować w niedługim czasie, a to pierwsze, niewielkie przecież doświadczenie wystarczało do pilotażu choćby Bociana. Bocian był szybowcem wtedy już nie wyczynowym (a kiedyś nim był), a takim powiedzmy treningowym. Po kilku lotach na Bocianie z instruktorem, solo było już na jednomiejscowej Musze 100 i 100A. Wrażenia po moim pierwszym locie na Boćku były takie: twardsze stery i "kurcze- jak on płasko szybuje!". Czapla miała bardzo dobrą amortyzację kółka- ważna rzecz w szczególnie w przypadku już samodzielnych, nie zawsze perfekcyjnych lotów. No i jeszcze jedno- na Czapli wykonywaliśmy trzy razy tyle lotów do samodzielności, w porównaniu do podstawówki na Bocianie. To nic, że krótszych- pisało się zawsze 4 minuty, ale to oznaczało trzy razy więcej lądowań- najważniejszego elementu każdego lotu.
-
Papier normalny, taki mój standard, to zwykły do drukarek, albo z jakichś instrukcji do mebli (większy format). Bibuła to bibuła zwykła, kolorowa, taka dekoracyjna. Swoją kupiłem w sklepie TEDI, zestaw kilku kolorów za parę złotych. Od biedy kolor bibuły może zostać jako ostateczny, jeśli zależy nam na wadze, a estetycznie jest akceptowalny w koncepcji modelu- można już nie malować żadną farbą. To jest na przykład dobre zastosowanie do stateczników- tu przeważnie waga ma znaczenie krytyczne, w każdym razie istotne. Załączam dwie fotki moich modeli w tej technologii: Jaskółka pokryta papierem normalnym, z instrukcji mebla z IKEi, oraz modelu KUDOS (jeszcze nie gotowy, będzie o nim relacja)- tu stateczniki są z dość twardego depronu, a powierzchnia pokryta bibułką, a to ze względu na dość wyśrubowane wymagania co do położenia SC, a kadłub dość długi.
-
Ja to w takich razach stosuję lakier wodny do podłóg i papier, a jak mi szczególnie zależy na wadze to bibułę, Owszem, nieco waży, ale też wzmacnia strukturę, mocno utwardza powierzchnię. No i to można malować już czym tylko się chce.
-
No tak, to jest różnica. Ale po prawdzie, jak już wyjdziesz na swoją prostą, czyli będziesz umiał latać, zdobędziesz doświadczenie i orientację w którą stronę chcesz iść dalej (jaka właściwie najbardziej leży Ci kategoria modeli itd.), wyłoni się i tak pytanie typu "jaka teraz aparatura". To normalna, typowa droga każdego. Do tego czasu moim zdaniem wystarczy nawet te 6 kanałów. Bardziej istotne jest natomiast, jak szybkie robi się postępy, czy nastąpi to po sezonie, czy po kilku, bo jeśli pozostaniesz w RC na dłużej- takie pytanie sam sobie zadasz. Ale bywa, że ta pierwsza aparatura niektórym starcza na długo.
-
To to samo, jedynie co wyłapałem z różnic, to pojemność akumulatora. Pierwszy ma 2200 mAh, drugi 1800, ale nawet na tej mniejszej ubaw po pachy, wystarczy zwłaszcza w fazie nauki latania.
-
Ja znam- to ja sam. Odstawiłem model po locie do garażu, wyjąłem następny, włączyłem i było OK, ale tylko do próby silnika. Ten poprzedni, zahangarowany model wystartował ze stolika, spadł na podłogę i połamał sobie śmigło i narobił hałasu. Jak się chce, to można😊. Od tego czasu rygorystycznie przestrzegam rozłączania i wyciągania aku z modelu.
-
Do listy możliwych przyczyn jeszcze jedna, najbardziej banalna: rewers?
-
Led Zeppelin, Deep Purple.
-
Cuś niemożliwego, nie ma czasu nawet żeby się wystraszyć. Ale szczęście to miał pilot w masce...
-
Pijany Inspektor Urzedu Lotnictwa Cywilnego Rozbil Nowy Szybowiec Diana 4!
zbjanik odpowiedział(a) na Andrzej Klos temat w Kraksa
Jurek- ja tylko opisałem hierarchię, schemat działania na poziomie urząd nadzorujący- firma produkująca, wnosząca o akceptację. Inna sprawa jak to faktycznie wygląda w rzeczywistości- kto z kim konkretnie się widzi, rozmawia, "daje kluczyki" itd., czy widział, czy nie widział. Tu nie idę dalej, bo nie wiem. -
Avro Lancaster 2,4m
zbjanik odpowiedział(a) na Fiflet temat w Modele wielosilnikowe i łodzie latające
Filip- jakie masz auto? Sprawdzałeś max długość skrzydła? Jeżdżę Suzuki Swift, to raczej niewielkie autko, choć owszem, są mniejsze. Ale z premedytacją wykonałem VINCI o rozpiętości 2,4 m, dokładnie jak Twój Lanc. Wchodzi bez problemu, choć lepiej jechać samemu, bo fotel przedni prawy trzeba złożyć, albo mocno obniżyć. Swifi to nie jest żdne kombi, spróbuj jak to u Ciebie- może się też uda! Ja latam u siebie, za płotem, ale już dwa razy podróżowałem z VINCIm na imprezy, zdemontowałem kadłub, zastrzały nawet zostały przy skrzydłach. -
Pijany Inspektor Urzedu Lotnictwa Cywilnego Rozbil Nowy Szybowiec Diana 4!
zbjanik odpowiedział(a) na Andrzej Klos temat w Kraksa
Jurek- to jest tak, że ULC jest instytucją nadrzędną, firma go wzywa do danego statku, ale to ULC tu jest nadzorującym. To tak, jakby na przeglądzie rejestracyjnym, okresowym, w stacji kontroli pojazdów, gość który przegląd robi, był nawalony, a ty tego wcześniej, oddając mu kluczyki do wjechania na stanowisko byś tego nie zauważył... -
Była wersja typowy motorower, czyli z pedałami i druga, bardziej rasowa- starter jak motocykl. Mieliśmy, właściwie młodszy brat miał, ale bez problemu użyczał, ta drugą. Szedł jak brzytwa, piękne czasy, jest co wspominać. Taki pomarańczowo- czerwony. Kaski nie obowiązywały, bo to był jednak "moplik", jak się na Śląsku mawiało...
-
Jasne! Sorry za wymądrzanie się- faktycznie masz Pawle rację!
-
Władku- poszukaj w historii o jeszcze innych tego typu rozwiązaniach- np. przedwojennym Wilku. Patrzysz na sklejkę jako arkusz rozwijalnej powierzchni, ale da się zrobić sklejkę nierozwijalną.
-
Spitfire IX 1700 drukowany - konwersja skrzydła na laminat
zbjanik odpowiedział(a) na grabek1985 temat w Półmakiety
Czy możesz napisać czym dociążyłeś formę? Chciałem się wzorować w miarę dokładnie, gdyby pójść w tą technologię.😀 -
Pod koniec wojny mieli braki kadrowe, to brali młodziaków, może on jest wprost z HJ. Model JEST PIĘKNY!
-
Jaskółka z kolejnymi poprawkami. Ma teraz układ sterowania klasyczny: lotki, kierunek, a wysokość ma swój oddzielny ster na ogonie. Statecznik pionowy, ster kierunku o raz ster wysokości są z poliwęglanu 4 mm. W tym systemie lata się lepiej, model jest przewidywalny bardziej niż poprzednio. Śmigło to klasyk- szary Graupner 7x4 do spalinówek, mam je od chyba 30 lat. Jest lewe, więc ze spalinowym silnikiem musiałoby być jako pchające, na co nie było akurat zapotrzebowania, aż doczekało się doby elektryczności, w której to już nie jest problem. Przód, głowa ptaka, jest teraz z warstw spienionej gąbki i stanowi amortyzator w razie mniej delikatnych przyziemień.
-
Minął rok, pojawiła się nowa Jaskółka, dla odróżnienia Jaskółka 2. Jest teraz cała z depronu, nie ma wzniosu, napęd jest schowany w wycięciu kadłuba i skrzydła, jak w uproszczonych odrzutowcach. I rzeczywiście trochę przypomina jakiegoś EDFa, nawet pod kilkoma względami: dźwięk (wysoki ton) i własności lotne trochę jak właśnie taki depro-jet. Profil KFM-2, sterowanie jak w skrzydle latającym (mix lotek i wysokości). Rozpiętość 160 cm, waga 650 gram. Silnik jakiś malutki, nie wiem jakiej marki, aku 1500 mAh, śmigło to "obrzynek" do fi 170 mm z połamanego do slowflyerów 10x4,7. Niestety, konieczne są jednak stateczniki pionowe- a myślałem, że może wystarczy ten płaski kadłub. Powierzchnia to owszem jest, ale jeszcze musi być na jakimś ramieniu, brak momentu. Są więc dwa przezroczyste- maksymalnie dyskretne. Z bliska trochę jak w DH Vampire, ale wyżej już mniej widoczne. Teraz czekam na "oblot" nowych jaskółek, tych prawdziwych z rocznika 2025, Będzie zabawa!
-
Była dłuższa przerwa w relacji, a życie przecież się toczy. Otto miał zimową przerwę, potem jeszcze czekanie aż podrośnie trawa (i zboża, ale tu zniżam głos ze względu na rolników), bo chodziło o warstwę amortyzującą w czasie testów. Ale oprócz tego dodałem bambusowe kabłąki chroniące nogi pilota przy lądowaniu, bo zastosowanie ruchomego stawu kolanowego nie wystarczało. W przyszłości kabłąki zdejmę, ale dopiero jak wykonam nogi Ottona z jakiejś np. gąbki, całkiem elastyczne, no ale muszą też realistycznie wyglądać- na razie jest etap myślenia. Wykonałem też nowy, lżejszy statecznik poziomy i lżejszy ster kierunku, co pozwoliło zmniejszyć balast z przodu, czyli też wagę całości. Model zaczyna całkiem fajnie latać, jak dla nie widok na niebie czegoś takiego jest niesamowity. Tu film z etapu, kiedy jeszcze nie całkiem pasował dekalaż (tak, Lilienthal już go stosował)- dało się latać, ale trzeba było ciągnąć wysokością cały czas. To już zostało poprawione i jest dużo lepiej.
-
Tak Andrzeju- dawno (niestety, bo to znaczy że człowiek ma już dużo lat)- pamiętam z pokazów na katowickim Muchowcu jak Mi-1 chyba, no może SM-2, "wystartował" w ten sposób jakiś szybowiec. To były lata 60-te.
-
Mirku- OK, podejmuję wyzwanie. Rysunki to łatwiejsza strona- mam wyjściowy plan całego modelu, da się to na pewno jakoś adaptować do wersji cyfrowej. Trudniej z tymi kosztami. W moim przypadku właściwie wszystko miałem na półce, pod stołem, na strychu itd.🙂. Ale też musi się dać to zrobić, zacznę od spisania poszczególnych materiałów, to ukierunkuje temat- tak, to chyba jest właściwa droga. Czyli jak trza, to trza!