



-
Postów
1 460 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
41
Treść opublikowana przez zbjanik
-
Duże szybowce mają zaczep do wyciągarki bliżej kółka, pod kabiną- wtedy winda sama cię wyrywa do góry, szybowiec sam się wznosi. Można też startować i z przedniego zaczepu, tego do holu, ale trzeba ciągnąć wysokością i to już nie to... Dałbym haczyk pod kadłubem, jak w modelach szybowców np. swobodnie latających.
-
Święte słowa, takie same mam obserwacje. Trendów globalnych nie zmienimy, możemy tylko w ramach nich próbować sobie radzić. Sklep modelarski, taki prawdziwy, to pamiętam jeszcze z lat dziewięćdziesiątych z Katowic, a mieszkałem w Zabrzu. Z dwa lata temu próbowałem kupić kawałek balsy, czy listewki w istniejącym sklepie w Opolu- sprzedawca był zdziwiony, lekko zmieszany- żadnego drewna, wcale! Co do pogadania- no to mamy forum, to akurat jest całkiem dobra sprawa, choć kontaktu bezpośredniego nie zastąpi, ale za to działa szerzej. Cóż- za Wojciechem Młynarskim: róbmy swoje!
-
Michał- jednak chyba w tych modelach o numer albo dwa większych, jednak było mniej problemów, co? Pomyśl, czy do nich nie wrócić. Wiem, że masz problemy z powierzchnią lotniska, ale na to przecież zawsze coś można zaradzić.
-
Takie naprawy kiedyś, dawno, robiłem, ale nie na tak małym gwincie, tylko na dużym, trapezowym, z miejscowymi ubytkami i co ważne- na śrubie, nie nakrętce. Stosowałem kleje typu Belzona Molecular z dużą zawartością sproszkowanych metali. Tu chyba jednak to wszystko jest zbyt małe. Co do nakrętki- sprawdź najpierw jaki o w ogóle jest gwint, czy nie jakiś calowy. Piszesz- hamulce są nitowane. A czy da się je jakoś "niedewastacyjnie" wybudować? Jeśli tak, to nity da się rozwiercić, potem zastąpić nowymi, albo nawet śrubkami. Wszystko się chyba bierze z tego, że na tą śrubę pociągową zastosowano byle jaki, walcowo gwintowany pręt, podwymiarowy, taki coś jak kupowany w składach budowlanych. No i chyba to jednak nigdy raczej nie widziało kropli oleju, albo ewentualnie na samym początku swojego życia, a potem już nie.
-
Może dałoby się dokleić epoksydem, ew. z jakąś metalową nakładką, nakrętkę- takie przedłużenie tej baryłki. I jeszcze pytania- czy rozebranie tego całego ustrojstwa wchodzi w grę, jakiego typu są połączenia zastosowane, jaki to jest gwint?
-
Wojtek- no jasne, tzw. twórczość własna ma absolutny priorytet! Dlatego od razu napisałem o ewentualnej przyszłości. Lurek zapowiada się fajnie, będzie latał, kibicuję! Na aerofred znajdziesz setki planów każdej kategorii jakby co.
-
Pytałeś o plany gumówek, jeśli nie za późno, albo na przyszłość- każda ilość na Aerofred: https://aerofred.com/search.php?search_keywords=peanut https://aerofred.com/search.php?search_terms=all&search_keywords=bostonian&submit=Search
-
OK, to zaczniemy coś organizować. Zwrócę się do kolegów z Aeroklubu Gliwice, mojego "ojczystego", a szczególnie do Witolda Nowaka, poproszę o wykonanie zdjęć. Jest tam Zefir 4 SP-2519. Witold ma pod swoją znakomitą pieczą całą flotę szybowcowych zabytków, niektóre uratował od unicestwienia (Lis), a niektóre nawet sam zbudował od podstaw- rekonstrukcja Salamandry. Tu link z lotnictwo.net z pięknym Zefirem: https://lotnictwo.net.pl/gallery/photo/aircraft-SZD_31Zefir_4/airline-Aeroklub_Gliwicki/reg-SP-2519/cn-293/foto-693851.html
-
To ja się przyłączę do zdania, że nie wiedzieć dokładnie czemu, ale holówki niczym rasowe akrobaty mają często symetryczne profile. Przykład: model Greenley Tug. Ma trochę wzniosu, więc jakieś odstępstwo od symetrii we wszystkich kierunkach jakieś jest. SD Greenley Tug 2(1).pdf
-
Mirku- zamieszczam fotki, ale z takim oto wyjaśnieniem: budową płata zacząłem od oklejenia arkusza depronu folią, tą nazwijmy ją okładkową. Oklejony arkusz odwróciłem do dołu, położyłem na desce montażowej. Na górnej powierzchni depronu, tej nieoklejonej, a mającej stanowić wnętrze, narysowałem obrys płata w rozwinięciu, czyli i spód i górę pokrycia. Na dolnej powierzchni zaznaczyłem położenie żeber, dźwigara itd. Po naklejeniu tych wszystkich elementów, zawinąłem górną część wzdłuż natarcia i skrzydło już prawie gotowe (no po wyschnięciu kleju, co w nieogrzewanym garażu trwałoby nie wiem ile, więc trzeba było ponegocjować z żoną w sprawie wniesienia ciężkiej dechy do domu na noc, ale z sukcesem). Czyli tu jest na wspak: najpierw wykończenie powierzchni, a potem budowa właściwa. Problemem w tej metodzie bywa uzyskanie krawędzi natarcia bez wewnętrznych załamań, żeby nosek był okrągły a nie brzydko kanciasty. Trzeba czasem depron podgrzać, czasem lekko naciąć wewnątrz, ja tu akurat zastosowałem krążkowy noż do pizzy, którym wykonałem szereg wgłębień (bez przecinania!) wnętrza, takich rowków co 3 mm i jako tako wyszło. Do zachowania geometrii Clarka co prawda jest trochę daleko, ale wizualnie ujdzie, więc nie rozpaczam.
-
CDNN, czyli ciąg dalszy nieustannie następuje. Ale jest pewien zwrot w akcji- skrzydła nie są z koroplastu. W czasie wycinania jednej połówki (góra i dół razem) przypomniałem sobie ten sam moment, kiedy powstawał VINCI. VINCI pokazał, że prawdziwy potencjał tego materiału jak chodzi o skrzydła, jest w dużych rozmiarach- najkorzystniej zbliżają się do siebie wytrzymałość i waga, a to wskazuje na bliskość optimum. Tailwind jest za mały. Kadłub OK, prosta skrzynka z kilkoma wzmocnieniami- tu się wszystko zgadza. Ale małe skrzydełko lepiej jak będzie jednak piankowe- takie połączenie technologii Armin z klasyczna konstrukcją balsową, z tym, że balsa jest z depronu. Całość pokryta testowo folią z Kauflanda do okładek książek, którą opisywałem na forum- wygląda obiecująco. Na tą chwilę waga wynosi 1160 g z zamontowanym silnikiem i śmigłem. Będą klapy, bo Tailwind pomimo swojej korpulentnej i pudełkowatej aparycji jest samolotem szybkim, nie żadnym slowflyerem- model pewnie też taki będzie. Jeśli zakończę budowę w okolicach 1500 g, wyjdzie obciążenie ok. 40 g/dm2- akceptowalne (choć wolę mniejsze). Teraz samolocik zaczyna mi się coraz bardziej podobać, jest sympatyczny. Myślę, że Mr. Wittman projektował malutki, prościutki jednomiejscowy górnopłat, ale na sam koniec, z jakiegoś nieznanego powodu pomyślał: trzeba dodać drugie miejsce. I dodał, ale w układzie obok, nie tandem, bo wyszedł bu jakiś nowy Piper, a te już przecież były- i wyszedł Tailwind🙂.
-
Fajne są te zwiewne śmigiełka.
-
Aparatura RadioMaster TX16S (Mark II)- opinie, modyfikacje
zbjanik odpowiedział(a) na robertus temat w Aparatury RC
To ja jeszcze dodam, że miałem (mam nadzieję, że czas przeszły już na stałe pozostanie aktualnym) problem z ekranem. Zdarzało się, że po włączeniu nadajnika obraz się nie pojawiał- był czarny. Wszystko poza obrazem było OK. Czasem pomagało ponowne włączenie od zera, czasem nie. Zdarzało mi się nawet z tym ciemnym telewizorkiem latać, bo komunikaty głosowe działały, ale to nie jest komfortowe w żadnym razie. Może, pomyślałem, to przez trzymanie aparatury w nieogrzewanym garażu (żadnej innej to nie przeszkadzało). Zacząłem więc trzymać nadajnik w domu i jak na teraz, od mniej więcej pół roku, nie ma już tego problemu. Przemywanie złącza taśmy przewodzącej łączącej z wyświetlaczem stosowałem, ale to nie pomogło. -
Aparatura RadioMaster TX16S (Mark II)- opinie, modyfikacje
zbjanik odpowiedział(a) na robertus temat w Aparatury RC
Ja miałem z czym innym- ułamałem sobie dźwigienkę wyłącznika- tego w prawym rogu, od dołu. Zamówiłem na stronie Radiomastera, przyszedł szybko, cena jakieś chyba z 30 zł ( de facto są te dwa obok siebie jako zespół do, ale to szczegół). Napisałem najpierw do nich maila, odpowiedzieli: u nas na stronie. Idź w tym kierunku, to działa. -
Może nie ustawił hamulca i śmigiełko się buja i buja. Poza tym to oblot, ważne jest wrócić cało na ziemię, a jak szybuje wyjdzie później w praniu. Jakby był nielot, to nie przeżył by oblotu😄
-
Zwróciłem się przed chwilą do Marcina Błusia, założyciela tej szacownej strony i pisze, że ograniczeń żadnych nie ma. Strona owszem, była niedawno krótkotrwałe dezaktywowana, ale już działa normalnie. Napisz co cię konkretnie interesuje, jak dalej nie będziesz miał dostępu, to można poszukać w twoim imieniu i przesłać mailem fotki.
-
Jurek- dzięki za moralne wsparcie! Co do maski, to tu musi być odejście stosowania tylko koroplastu- jakaś rzeźba ze styroduru zalaminowanego klejem i jakąś tkaniną. Ale nie epoksydem, tylko jakimś klejem. Inaczej tych nawet niewielkich wypukłości się nie uzyska...
-
Mały, szybki, kanciasty. Gdyby zrobić ranking samolotów w tej ostatniej kategorii- chyba by wygrał, nawet z takimi mocnymi konkurentami jak Short Skyvan, czy Evans Volksplane. Kiedy kadłub zaczął się powoli formować z absolutnej płaskości koroplastu, pierwsze skojarzenie to niebieskie pudełko po butach. Moja żona, zazwyczaj powściągliwa w tematach modeli, tym razem jednak zapytała: czemu taki brzydki? Ale wyzwanie już było podjęte, brnę więc dalej. Od razu też z góry mówię: nie będę się gniewał za krytykę tego wyboru, obojętnie z której strony 🙂. W- 10 to mały, dwumiejscowy górnopłat konstrukcji Sylwestra Wittmana, powstały z myślą o samodzielnie budujących swoje samoloty. Znalazł wielu wykonawców, oferuje naprawdę dobre osiągi, szczególnie prędkość przelotową. Na prototypie zastosowano też wynalazek który się mocno przyjął w małych samolotach: sprężyste golenie podwozia, które do dziś są w każdej dajmy na to- Cessnie, oraz wielu innych typach. Dla chętnych link do Wiki o tym samolocie: https://en.wikipedia.org/wiki/Wittman_Tailwind Teraz- czemu taki wybór? Jego absolutna "pudełkowatość" jest tego przyczyną- idealnie nadaje się do koroplastu, jedyne krzywizny to krzywizna profilu i trochę w części nosowej- 98% rozwijalności powierzchni. Bryła kadłuba wydaje się obszerna, ale wymiary są w rzeczywistości małe, szczelnie opisuje miejsce dla dwu osób, które siedzą obok siebie, a wrażenie jest bardziej spowodowane malutkimi skrzydłami. Obydwa stateczniki też się wydają o numer za małe, a steru kierunku to jest tylko połowa, jakby duża klapka wyważająca, zobaczymy czy to wystarczy w modelu. Ale konstrukcja w sumie lata lepiej niż wygląda, a to ze względu na występowanie efektu "body-lift"- siły nośnej kadłuba, podobnie jak w wypadku Sorell Hiperbipe. Mój W-10 będzie w wersji z dodatkowymi końcówkami skrzydeł, bo taka modyfikacja się pojawiła. Raz, że nieco większa rozpiętość i powierzchnia, a dwa- mają one ujemne zwichrzenie, tak potrzebne we wszystkich myśliwcach, a takim też będzie ten model😊. Rozpiętość 1,6 m. Waga nie całkiem jeszcze gotowego kadłuba z podwoziem- 750 gram.
- 6 odpowiedzi
-
- 12
-
-
Lucjan- zrób o numer mniejsze źrenice i troszkę mniej wyrazistą rzeźbę twarzy- będzie lekko młodszą wersją siebie. Ale jest i teraz OK, zwłaszcza ubiór ma super. A już buty- sam bym takie chciał, są świetne!
-
Arek- świetna analiza, bardzo klarowne i przydatne w zakresach których sam się poruszam jak chodzi o wielkości modeli i cele do osiągnięcia. Dzięki!
-
Arek ma rację. Po prostu przemnóż wszystkie wymiary przez współczynnik powiększenia jaki przyjmiesz, np. 1,3 i wszystko będzie dalej proporcjonalne.
-
Wicherek- temat rzeka i kolejne podejście do tego tematu: https://mlodytechnik.pl/zrob-to-sam/31639-wicherek-0-10-czyli-latajacy-model-slynnego-polskiego-latajacego-modelu
-
Jarek- nie poddawaj się, walcz o chowane, musi się udać🙂
-
Trochę się gubię w odczuciach: śmiać się czy płakać. Upierają się na te wszystkie myśliwce i bombowce, a powinni ćwiczyć na jakichś Telemasterach czy temu podobnych. Szkoda tych modeli, choć ktoś powie: zapłacone, to co cię to obchodzi. Jakby który sam coś zbudował, miałby większy do tego szacunek i respekt. A tu zamiast lekkiego trenerka, z dużym wzniosem najlepiej, od razu B-17 i przeciągnięty start... Ręce i nogi opadają! No i jeszcze pomylili B-25 z P-38. To chyba potomkowie niedoszłych kamikadze, którzy nie przeszli weryfikacji i odpadli na selekcji wstępnej. Ich lądować nie uczyli, bo i po co...😀