Skocz do zawartości

Viper

Modelarz
  • Postów

    2 724
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    27

Odpowiedzi opublikowane przez Viper

  1. Pierwszy i podstawowy to mentalność Polaka, który wszystko ma w przysłowiowej dupie. Nie chce mu się i już. Woli swoją łączkę 5 min od domu. 

    Nieco irytują mnie takie uogólnienia. Nie latam co prawda szybowcami, acz bardzo się przyglądam dlg i kto wie :)

    Co złego jest w lataniu na łączce. Dla mnie modelarstwo i latanie to doskonała odskocznia i relaks i tylko, ale reszta życia jest poza. Owszem to fajny aspekt każdych zawodów, że zmuszają do bardziej systematycznego ćwiczenia, ale ...

    Rzeczywiście mi się nie chce marnować (tak marnować) weekendu, by jechać gdzieś, czasem na drugi koniec PL. Dowartościowuje mnie moja praca, a nie modelarstwo, nie muszę więc sobie i innym nic udowadniać, a potrzebuję po całym tygodniu po prostu wypocząć i doskonale wypoczywam na łączce gdzie zwykle latam, ale niestety nie 5 min od domu.

    Co nie zmienia jednak faktu, że relacje z zawodów chętnie oglądam i dopinguję.

  2. Ta folia z HK jest chyba standardowa, czyli średnio ciężkawa. Ja myślałem o jakiejś lżejszej, bodajże solar lite (o ile się nie mylę) - dobrze się okleja, nieźle się obkurcza i rzeczywiście jest lekka.

    Do obklejania poza żelazkiem koniecznie zaopatrz się w opalarkę (rodzaj suszarki z regulowaną temperaturą), odkąd jej używam, to wreszcie mam dobrze naciągniętą folię, samym żelazkiem nigdy nie potrafiłem takiego efektu osiągnąć.

    Sławku, dzięki za patent, już wiem co podwędzę Małżonce ;)

  3. Z tym dobre jakościowo, a tanie to chyba się wzajemnie wyklucza. Ja do mojego, aczkolwiek to pieśń przyszłości chciałbym zastosować wysokoprądowe, by puścić pakiet awioniczny do zasilania elektroniki i z pakietu głównego silnik. Myślę o savoxach, dobre parametry, dobre opinie, ale zdecydowanie nie dobre ceny. Ale do etapu wyposażenia to jeszcze trochę mi pozostało, więc zobaczymy.

  4. Też kiedyś dawno temu złożyłem ten model. Składa się przyjemnie, lata poprawnie, ale tylko tyle. Na pierwszy konstrukcyjny akrobat szkoleniowy nadaje się wyśmienicie, ale jeśli ktoś chce poszaleć to nie tym modelem. Z tego co pamiętam wychylenia zwłaszcza steru kierunku, pomimo podcinania steru wysokości były mocno niezadowalające, chyba że w międzyczasie wprowadzono w konstrukcji jakieś poprawki (ja swojego złożyłem przysłowiowe wieki temu). Dodatkowo jak na model tej rozpiętości wychodził raczej ciężej niż lżej na tle innych modeli. Zbudowałem, zobaczyłem, że lata i szybko sprzedałem.

  5. Eeee, tam....

    Napisałem o skrajności w postaci fetyszyzowania niskiej masy. A Wy Panowie uderzacie w drugą skrajność :)

     

    Jakby masa stanowiła taki problem jak się tu na forum często przedstawia, to na niebie latałyby tylko szybowce, a c5 Galaxy nie mówiąc o an-225 nigdy by nie wystartowały.

    Z mojej strony EOT. :)

     

    Gratulacje raz jeszcze! :)

    Chyba niedokładnie przeczytałeś to co napisałem. Ja nie napisałem że model ciężki nie poleci. Może nawet będzie latał bardzo przyzwoicie. Napisałem, że ten sam model odchudzony będzie latał lepiej i będzie mógł więcej i tyle. A żeby zakończyć tę jałową w sumie dyskusję, to jeszcze raz proponuję zrób doświadczenie jakie zaproponowałem, a mogę się założyć że będziesz zdziwiony rezultatami.

    Bardzo przepraszam Autorów i jeszcze raz gratuluję, więcej już nie będę się wtrącał :)

  6. Marcin ująłeś to dokładnie tak jak ja myślę, jakby masa nie stanowiła problemu w lotnictwie to beton zbrojony, a nie tytan  byłby podstawą . :)

    Miło usłyszeć to z Twoich ust, zwłaszcza że sporo fajnych konstrukcji ulotniłeś.

    Wielkie gratulacje też dla Ciebie, oblatywanie cudzego modelu i do tego słusznych rozmiarów to niemałe obciążenia, tym bardziej gratuluję :)

  7. Gratuluję oblotu :) Mimo, że to nie moja bajka, śledziłem temat z uwagą.

     

    Kolejny model przełamujący sztywny schemat pt: ciężkie źle latają.

    Powyższe twierdzenie to trochę uproszczenie i trochę manipulacja. Aby nie wchodzić w kolejny nic nie wnoszący spór, proponuję proste praktyczne doświadczenie. Zbuduj model, który będzie co  najmniej poprawnie latał (zwracam na to uwagę, nie model mający problemy z lataniem, tylko model poprawnie latający, bez względu ile by miał ważyć wyjściowo), a potem go odchudź, zachowując te same elementy wyposażenia - silnik, śmigło, to same oprogramowanie w aparaturze. Będziesz zaskoczony jak ten sam model zaczyna latać lepiej, jak zwiększa mu się zakres prędkości, jak często wydłuża się czas lotu, zmniejsza prędkość lądowania, zmniejsza prędkość przeciągnięcia, jak zaczyna sobie lepiej radzić na dużych kątach, jak lepiej kręci akrobację.

    Są model, które ważą tyle ile ważą i nic z tym się nie zrobi, ale jeżeli można zbudować lżej, to warto. Przy dzisiejszym wyborze i dostępności różnych silników to w zasadzie wszystko co ma jakieś powierzchnie nośne można by wypuścić w powietrze (vide latająca skarpetka na RcGroups, ta nawet bez skrzydeł), tylko jest latanie i latanie.

  8. To jednak jest różnica. Ja chciałbym zejść poniżej wagi spaliny Krzysztofa, czyli poniżej 6700g, a o ile się uda to się okaże. Mam na oku trzy różne zakresy mocy/wagi silników elektrycznych, ale to będzie w sumie ostatni element układanki, jak już wszystko zrobię, poważę i przeliczę jakiej mocy potrzebuję, wtedy zdecyduję się na jeden z nich i wyjdzie jak lekki jest cały model.

  9. Eee tam, na bogato, staram się lekko :)

    Niestety moja waga przekłamuje, ale ileś postów wstecz Marcin pokazywał kabinkę i maskę i to była moja. Podawał tam też wagę.

    Na razie przed oszlifowaniem i przed zamocowaniem kabinki do półeczki kabinkowej i bez doklejenia jeszcze dwóch łapek z nakrętkami metalowymi (takie jak w łapkach mocujących maskę) wchodzących w kadłub i stanowiących tylny mechanizm mocujący, a z wklejonymi rurkami węglowymi z przodu według mojej przekłamującej wagi półeczka kabinkowa + kabinka węglowa (jeszcze od niej odrobinę odejdzie bo odrobinkę ją skrócę) wychodziło od stu dwudziestu kilku do stu czterdziestu kilku gramów.

    Zamówiłem nieco większą wagę, więc jak dojdzie poważę wszystko jeszcze raz. Ty też poważ bo jestem ciekaw, czy i jak wielki efekt te moje działania odchudzające przyniosą.

     

    A ja wklejam w kadłub drugi element mocujący rurę stabilizacyjną skrzydła - teraz żywica łapie.

     

    Zważyłem na wadze kuchennej Żony i wyszło 205g i to jest chyba wartość bardziej prawdopodobna.

  10. Niezły jesteś, ja gdybym nie zjadł śniadania, to za chwilę by mi spodnie spadły :)

    Ponieważ jak rozumiem jest zapotrzebowanie na łopatologiczne podejście, to proszę bardzo :)

    Wyginania balsy na płyn do spryskiwaczy ciąg dalszy. Teraz ładnie widać, że balsa trzyma kształt i późniejsze wklejanie nie wymaga siły i nie powoduje naprężeń. Skończył mi się płyn do spryskiwaczy i mój serdeczny Kolega Andrzej (Kicior) polecił mi płyn do mycia szyb, co też użyłem i stwierdzam, że płyn do mycia szyb CIF wygina balsę jeszcze lepiej niż płyn do spryskiwaczy. Ma tylko jeden feler - śmierdzi. Pokryłem półeczkę kabinkową, na ostatniej fotce, wszystko wklejone, klej łapie, ale jeszcze nie odcięte i nie oszlifowane naddatki.

    W międzyczasie gdy balsa wysychała i nabierała kształtu, zabrałem się za wklejenie jednego z wzmocnień rury stabilizującej położenie skrzydła. Wzmocnienie ma być wklejone prostopadle do osi długiej modelu, gdyż tak będzie wchodzić rura stabilizującą, a boczki kadłuba równoległe do osi kadłuba nie są (zwężają się od przodu do tyłu i od góry do dołu). Wymagało to więc odpowiedniego (w dwóch płaszczyznach) oszlifowania wzmocnienia. Wsadziłem więc rurę węglową symulującą rurę stabilizującą w otwór w kadłubie po jednej stronie, a następnie wewnątrz kadłuba nawinąłem na nią papier do pieczenia i spreparowane - oszlifowane wzmocnienie i nadziałem na otwór z drugiej strony kadłuba. Aby był dobry docisk wykorzystałem kolejną pałeczkę do sushi, a od zewnątrz złapałem za rurkę za pomocą ścisku. Po jakimś czasie, gdy żywica zaczęła łapać, usunąłem rurkę wraz z papierem do pieczenia, starając się nie poruszyć wzmocnienia, jeszcze raz wsadziłem powyższą rurkę, by sprawdzić czy niczego nie przesunąłem i wycofując ją złapałem i ufiksowałem wzmocnienie do boczku kadłuba za pomocą ścisku. Nieco to skomplikowana procedura w opisie, w wykonaniu niezbyt, ale dzięki temu mam wszystko precyzyjnie wklejone i nie muszę się bać, czy będę w stanie usunąć rurkę wraz z papierem do pieczenia.

    post-6578-0-73289800-1506193676.jpg

    post-6578-0-51725700-1506193686.jpg

    post-6578-0-70274400-1506193694.jpg

    post-6578-0-70781600-1506193701.jpg

    post-6578-0-94503500-1506193710.jpg

    post-6578-0-39040800-1506193718.jpg

    • Lubię to 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.