Skocz do zawartości

jarek996

Modelarz
  • Postów

    4 555
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    53

Odpowiedzi opublikowane przez jarek996

  1. Jak jeszcze jeździłem w DH po glebie (A to się często zdarzało, conajmniej raz na wypad w gory) zawsze pierwsze pytanie było "rower cały?" Nie ważne czy ja cały byłem :D i najlepsze tak większość osób ma.

     

    Ja kiedys na szosowce polecialem na mokrym asfalcie (  kolega za mna samochodem jechal i to w sumie on opowiadal ) . Byl to akurat zakret na mokrym zjezdzie , wiec nie tylko zaczalem sie slizgac po asfalcie , ale mnie tez obrocilo z rowerem. Tak jak piszesz

    ( koles to opisywal , ja bylem w lekkim szoku , wiec niewiele pamietam ) : najpierw szybkie ogledziny roweru , potem ogledziny siebie , a na koniec spojrzenie na malego palca reki ( wygial sie prawie 45 stopni ) i szybkie "wstawienie" go z powrotem na miejsce  :D  :D  :D    Rany na nodze ( niezle sie wtedy "wytarlem " babraly mi sie ze 2 tyg ( co wszystko pieknie w nocy zaschlo , to rano na "rozruch" musialem kilkoma ruchami nogi gora-dol  "polamac" aby moc chodzic  :D ). Palec wlozylem  sobie tak dobrze , ze nawet pozniej o nim nie myslalem , bo nie mialem z nim ZADNEGO problemu . Koles mowil , ze jak sie zatrzymal , to plakal po tej akcji ze smiechu w samochodzie ! 

     DH nie jezdze , ale czesto na jakis FR trasach pouszcze sie na moim ( w sumie XC ) rowerku .

    Nie boje sie skoczyc tu i tam , choc wiem , ze to nie ten rower  ;)

    Na szosie to w sumie lezalem TYLKO wtedy ( a bylo to ze 20 lat temu ) . NA MTB leze regularnie , ale raczej mniejsze gleby .

  2. "60 km/h to ja moze ze stromej gorki bym "wyciagnal", przy duzym wysilku i bardzo krotko, a moze i nie"

     

    Moze nie powinienem sie chwalic , bo to nic madrego , ale z 8 lat temu w Szwajcarii pociagnelismy 108 km/h z dluzszej dosyc stromej  gorki  :wacko: 

    Oczywiscie w kolarskich "ubrankach" . Nie jestem jakis specjalnie  bojazliwy , ale nie chce myslec CO by sie stalo z moja skora przy szurnieciu asfaltu z ta predkoscia....   

      Zreszta predkosc jak predkosc . Na MTB jezdze bez zadnych "oslon" na kolana i lokcie , a czesto jest 60-70 km/h , ale po lesnych lub jakichs kamiennych Albanskich gorskich szlakach dla koz  !  Teraz w Gruzji zjezdzalismy z prawie 3000 mnpm ( do 3000 brakowalo 70 m ) na 1200m. Czyli 1800 m przewyzszenia kamienna droga ktora "opadala" z okolo 15-20 % . Dziesiatki ( setki ? ) agrafek i tak ponad 10 km !!!!

    Mimo pelnego zawieszenia co 2-3 km trzeba bylo na chwile stawac , bo rece dretwialy ! 

     

    Na pierwszej fotce widok na Wysoki Kaukaz z prawie 3000 mnpm ( tam wiele szczytow ma ponad 5000 m !

    Na drugiej moj rumak i droga w dol ( "kamyczki")

     Na trzeciej zasluzone piwko po udanym zjezdzie  ;)

    Na OSTATNIEJ fotce widac ostatnie metry "podejscia" kolegi na Pass Latpari . Niestety ( wchodzilismy z 1100 m na 2830 ) z 9 km drogi ( widac na zdjeciu JAKA to droga ) , wiekszosc byla NIEPODJAZDZALNA . No moze 3 km w siodle , reszta z kopyta.

    Droga miala caly czas ponad 15 % z  kamieniami i dziurami. Czesto PONAD 25 % !!! 

    Pomimo tego , wiedzielismy jednak , ze z drugiej strony  czeka nas ZJAZD  :D  . O widoku jaki nas czekal na szczycie  nawet nie marzylismy. Zwyczajnie nas ZAMUROWALO 

    Co ciekawe , ( aczkolwiek normalne w gorach ) , na dole bylo ok. 27 stopni , a na tych 2800 mimo pelnego slonca wial zimny wiatr i bylo moze z 8 stopni. Przed zjazdem zalozylismy na siebie  wszystko co mielismy , czyli letnie kurtki z dlugim rekawem i "wiatrowki" 

    post-6937-0-32668600-1571818071_thumb.jpg

    post-6937-0-72627100-1571818147_thumb.jpg

    post-6937-0-42426900-1571818236_thumb.jpg

    post-6937-0-74637400-1571818619_thumb.jpg

    • Lubię to 1
  3. No Jarek ; ja taki kozak TEZ nie jestem , zeby non-stop 60 km/h za......c  :D   

     

    Z tym , ze na czasowce , mozna spokojnie takie chwilowki ( jako amator ) uzyskiwac. Lekkie nachylenie i JAAAAAZDA ! My z klubem sciezka rowerowa to tylko wyjezdzamy z miasta. Zaczynamy treningi 0 17.00 wiec wtedy ruch w miescie spory . Jedziemy POWOLUTKU ( max 20km/h sciezka na jakis najblizszy wylot z miasta ) i tam dopiero zaczynamy dokladac do pieca. Jazda szosowka ( szybka) sciezkami rowerowymi to loteria. Za duzo sie na nich dzieje , a nalezy tez pamietac , ze Skansynawia to rowerowe kraje ! Tutaj polowa miasta sie rowerem przemieszcza , wiec ruch na sciezkach w miescie jak na przyslowiowej Marszalkowskiej ....

  4. JEZUS MARIA !!! 

     

    Na czasowce po sciezce rowerowej  :o  :o  :o

     

    To byloby samobojstwo  :D

     

    W porywach 60 km/h i nagle pies  pies na smyczy , albo inny rowerzysta piszacy ( czytajacy SMSa ) zjezdzajacy na TWOJA czesc sciezki .

    Nawet nie chce sobie tego wyobrazac ... 

     

    Malmö ma to do siebie , ze mimo swoich prawie 350 000 tys. , zaraz za granicami miasta jest bardzo "wiejskie" Jest MASA pieknych , zupelnie pustych drog , no i Szwedzi dosyc ostroznie jezdza . Poludniowa Szwecja jest drogowo DUUUUZO bardziej rozwinieta jak polnoc , ale to ze wzgledu na gestosc zaludnienia i spora ilosc wsi i miejscowosci . 

    Ale Ty , masz tez fajne tereny blisko domu . W strone Springe i Hameln zaczynaja sie male nierownosci tereny i wiele bocznych drog. Mozna tam ladna petle z domu zbudowac ( od 60 do 100km ) W ktorej czesci miasta mieszkasz ? Bo tak patrze i rowerowo to najlepeij mieszkac w pd-wschodniej . No chyba , ze rowery do auta i poHARZowac troche   ;)

     

    Moje GLOWNE tereny jazdy to te oznaczone GRUBA czerwona linia ( Malmö jest po lewej stronie , tam gdzie widac dzielnice OXIE ) . Teren zaznaczony ciensza czerwona , to wzniesienia okolo 180 mnpm. Zeby sie NAPRAWDE powspinac , trzeba jechac 100km od Malmö. Sa tam wzniesienia co prawda tylko 250 mnpm , ale podjazdy 10-12 % i to wiele. Latwo zbudowac runde 100k km z lacznym  przewyzszeniem okolo 1500 m , a zeby sie NAPRAWDE powspinac , to najblizsze gory od Malmö , to wlasnie Twoj HARZ  :)

    post-6937-0-94610900-1571733036_thumb.png

  5. Po raz kolejny Jacku imponujesz mi zakresem wiedzy i zgromadzonych materiałów. Chciałbym po skończeniu archiwizacji materiałów otrzymanych od Antoniego Sulisza i u Ciebie na dobre zagościć w wiadomym celu. 

     

    W wiadomym celu powiadasz ?     I Pawel pewnie dowiezie armenski koniaczek  ;)

    Do ataku Panowie !

    post-6937-0-36034300-1571687544_thumb.jpg

    post-6937-0-64856700-1571687612_thumb.jpg

  6. Jarek, ja raczej trzymam stronę Emhyriona. A dla Marka, coby się nie zamartwił na śmierć: zanim zacząłem używać drukarki musiałem się nauczyć używać narzędzi prostych , cóżem był uczynił w wieku lat ok 7. Z czasem   nauczyłem się rysunku technicznego,  zrobiłem na stolarni młotek na 5kę i oberwałem na kuźni od profesora Kozdęby za źle przecięty pręt po łbie.   Potem elektrotechniki, elektroniki trochę i dużo innych  umiejętności technicznych. Mimo to kocham lepić modele "tradycyjnie",  ale świat idzie do przodu, a ja staram się go choć trochę gonić.  Jeśli Cię to denerwuje...... trudno.  Osobiście nie śmiałbym zwracać kolegom modelarzom uwagi odnośnie tego jak mają realizować swoją pasję, bo pasja to bardzo osobista sprawa i każdy ma prawo wyrażać się w niej tak jak uważa. Mój świat modelarstwa jest taki, a Twój  Marku inny. I w tym całe piękno. W inności. Na tym wyrósł ludzki  geniusz i cywilizacja. Gdyby nie to , dzisiaj siedzielibyśmy w jaskiniach i robili groty z kamienia....albo małpy oglądałyby nas w zoo jak walczymy o banany albo grzebiemy palcem w ....... No i jeszcze taka refleksja.... kto stoi w miejscu, ten, de facto, cofa się. Nieprawdaż?! Marku, trochę więcej optymizmu i wiary w ludzi. Na pociechę powiem Ci, zrobiłem już F35 z balsy, na wiosnę poleci, B2 czeka na swoją kolej, a Dauntless na silnik I Iskra na kabinę.  Bielik niedługo powstanie z depronu, a potem (jednak) z drukarki, ale czy nie warto? Wszystkie zrobione prostymi narzędziami. no. oprócz drugiego Bielika, który się powoli rodzi na skomplikowanych narzędziach...... I nie ma na wszystkie czasu....................bo świat pędzi. Wiesz?

    Pozdrawiam

    Kolegów Modelarzy

    obiecałem....

    attachicon.gif20191019_205021.jpg

    attachicon.gif20191019_205043.jpg

     

     

    Acha, i jeszcze mała uwaga do Marka narzekacza.... nawet sobie nie wyobrażasz ile trzeba się przy takim modelu orobić prostymi narzędziami, skalpel, nożyczki, kombinerki, śrubokręty, klucze itd  itp.............

    Chyba mnie nie zrozumiales  :D  :D  :D

  7. Nieprawda. Ja Cię lubię bo ciekawy z Ciebie człowiek...

    Dziwny a jednocześnie z przebłyskami inteligencji...

    Może z Twoich postów przejawiają się pewne racje ale forma ich przekazu, pretensjonalność a jednocześnie brak dowodów na  poparcie swych tez (budowa P47) powodują że nie masz szans na przebicie się i każdy Twój post robi za iskrę ...

    Nic dodac , nic ujac ,,,,,,,

    Ja tez UWIELBIAM ( wbrew pozorom ) Marka "wynaturzenia"  :)

    I ten specyficzny sposob pisania z "polzadanymi"  pytaniami i "polodpowiedziami" na nie ..........

    Plus te jego znikania ( dzisiaj do lasu )  :D

  8. Spoko są jeszcze modele latające na uwięzi

     Poniewaz POLAK POTRAFI , zawsze bedzie do modelu latajacego RC lub drona , podczepic jakis sznurek i miec rolke podczepiona pod aparatura . Bedzie RC na uwiezi  ;)

    Spróbowałem. Udało się. Nasze dzieci mają zainteresowania i pasje, bo my  z żoną je mamy.

    Młodsza córka czasem nie wie za co się zabrać, tyle ma pomysłów. Starsza od 4 lat pielęgnuje pasję, dość wymagającą.

    Ludziom, szkole i TV nie udało się tego zepsuć.

     

    A że kiedyś było lepiej, bo front mądrych dorosłych był wspólny i szeroki - to już inna sprawa...

    A skoro dzisiaj jest trudniej - zacznijmy od siebie. To zazwyczaj wystarcza.

     Nic dodac nic ujac Bartek !   Nie mam co prawda zony , tylko konkubine (  powiedzcie , czy tylko mnie slowo KONKUBINA kojarzy sie z rubrykami kryminalnymi w gazetach  ??? :D  ) , ale nam TEZ to wychodzi  :) 

    Kosztuje to wiele zaangazowania , ale w koncu to czas poswiecony WLASNYM dzieciom !!!

  9. Tak myślałem. ale wolałem się upewnić.

    W jakiejś wolnej chwili zabiorę się za tą łódkę.

    Będę musiał zmajstrować sobie jakiś mikro rozrusznik, odpowiedni do tego silnika, bo tymi rozrusznikami, które teraz mam to jednym szarpnięciem mogę silnikiem w oko dostać :).

    Jak dojrzeję to pokażę postępy.

    A.C.

     

    Andrzej ; nigdy nie dojrzejesz  :D

  10. Nie to bym był złośliwy ale jak rower kontrolujesz przed jazdą tak jak model przed lotem to nie jadę kolejny raz do Szwecji . 

    Po co mi szprycha w oko?

     

    Roweru NIE kontroluje przed jazda . Podpompowuje oponodetki i W DROGE  ! 

     

    Od 20 lat NIC mi sie samo nie odkrecilo , wiec dlaczego nagle mialoby sie odkrecic ? Rower po corocznym rozebraniu do "golasa" jest czyszczony , smarowany , linki wymienione i po tym  z powrotem skrecony . Pozniej po dwoch jazdach wszystko jest DOREGULOWANE i DOKRECONE i tak jezdzi kolejny sezon ( ok. 5000-8000 km ) . Jest tylko regularnie myty i smarowany ( ale tylko lancuch ) . Innych potrzeb moj rower NIE MA i wyglada jak nowy .

     

    Natomiast od kilku lat ZAWSZE przed lotem kontroluje modele  ;)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.