



-
Postów
4 930 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
57
Treść opublikowana przez jarek996
-
Albatros dIII 1800mm rozpiętości, zestaw firmy Pichler
jarek996 odpowiedział(a) na Viper temat w Półmakiety
Zdradzisz CO to jest ? -
Gravele maja raczej napedy 1x11, 1x 12 i 1x13 (Campa) . Bardzo rzadko podwojnie z przodu.
-
Ciezko cos doradzic, bo jest takie zatrzesienie, ze glowa boli. Jaki masz budzet ?
-
Dobrze, ze sam to napisales. Super jest miec HURAGANA, ale tylko na zloty ? Dzisiejsze rowetry to inna bajka. Polecalbym cos "gravelowego" z bardziej komfortowa pozycja. Jest o tyle fajny, ze i do lasu i na polna droge mozna spokojnie wjechac, Sa rozne geometrie rowerow, wiec taka, zeby Twoje plecy nie cierpialy tez sie pewnie znajdzie. Siodelka oczywiscie ZADNE amortyzowane, a czy waskie czy szerokie ? Hmmmmm, musialbys mi sie wypiac bez majtek, zebym ocenil ? Tak na powaznie, to najlepiej byloby pogadac w DOBRYM sklepie.
-
Ile dup, tyle polecen ? Ja akurat dosyc dobrze "wsiadam" sie w wiekszosc siodelek. Jesli masz Huragana, to celuj w jakies semi-szosowe. Moze we Wrocku mozna sie przejechac i przetestowac? Ja mam w swoim gravelu ( i MTB ) siodelka SDG, ale Tobie moga nie lezec pod "dupa". Ta traska to tylko przyklad, ale jak masz szose, to ona raczej nie podpasi (myslalem, ze masz cos terenowego). To oczywiscie tylko przyklad. Wrzuc fotke roweru !
-
Witek, to albo malo latasz, albo masz bagaznik pakietow ? Sam czesto w sezonie mam w samochodzie model i 3 pelne pakiety, bo wiem na 95%, ze bede przejezdzal w okolicach mojego klubu. Wtedy tez tylko wymiana i z powrotem do pracy .
-
Olesnica powiadasz? Masz w zasiegu "nogi" jedne z najpiekniejszych terenow w Polsce. Albo pociag do Strzelina ( lub Swidnicy) , a pozniej jestes w rowerowym raju. Jesli dasz rade 100km+, to np. takie cos ( pierwszy dzien) https://en.mapy.cz/s/nagolosaja
-
Alez oczywiscie! Na 100% dostane PRAWDZIWE informacje, a nie takie , jakie maja ujrzec swiatlo dzienne ? Moze zaczac proby na naszych lotniskach? Podjezdzasz , latasz i wymieniasz ?
-
Dlatego ja , zrobie jutro to, co obiecalem wczesniej. Zadzwonie do Andreasa (tego ktory sprzedaje TESLE) i zapytam JAK to jest z "bateriami". JAK dlugo trzymaja, gdzie ( i za ile ) sie je wymienia (i gdzie zlomuje ). Zapytam jeszcze dodatkowo, CO sie Teslach najczesciej psuje i jak porownalby koszty utrzymania ze zwyklym samochodem.
-
? Nie musimy sie kochac, ale sie chociaz szanujmy (tym bardziej, ze za 30-50 lat modelarzy na swiecie NIE bedzie) !!!
-
Madrze napisane ! Dlatego tez, dajac dobry przyklad chcialbym przeprosic kolege Krzysztofa (kakabe), jesli poczul sie urazony moim postem (choc absolutnie nie mialem zamiaru w jakikolwiek sposob go urazic). Jesli przeprosiny zostana przyjete, to sie uciesze (swiatelko nadzieji na lepsze jutro na forum), jesli nie to trudno, nie mam na to wplywu.
-
Podejmuj kroki (zrob to to w dniu dzisiejszym, bede szybciej siedzial)! Jacek (swiadek) Ci chetnie pomoze.
-
Co ja zrobie, ze taki nick wybrales? Napisalem tylko prawde. Sprawdz w slowniku. Moj dom jest polsko-slowacki i z tym okresleniem zylem kilka lat, gdy dorastala moja corka. KAKAC, znaczy wlasnie robic kupke. I to nie wulgarnie, tylko tak "po codziennemu". Nie mysl, ze nagle KAKA , bedzie mi sie kojarzylo z KAKAdu. Zreszta nie sprawdzaj. Zglos mnie od razu Ziobrystom ( moze Jacek juz to zrobil? ). P.S. I "klaszczacy", zawsze czujny, Jacek ???
-
Tematy zalozone przez kolege Kakabe (ten nick po slowacku znaczy doslownie KUPKA BE, ale Nie wiem niestety czy to przypadek, czy zrobil to specjalnie) sa klasycznymi tematami ; NIE RUSZAJ KUPKI, BO SMIERDZI. Z gory wiadomo, ze kto w ten temat "wdepnie" z drugiej strony (TZN lubi Tesle, albo pieczonego swierszcza), jest na przegranej pozycji. Bedzie kopany, ponizany i opluwany. Ja osobiscie bardzo lubie sie takim tematom przygladac, zeby sobie wyrobic opinie o niektorych forumowiczach. Elektryki lubie (choc nie mam), a swierszcze (czy tam inne chrzaszce) probowalem w Tajlandii, jak jeszcze tego forum nie bylo. P.S. widzialem jak pali sie LiPol
-
Piekne ma linie .......
-
Cypr, Cyprem, ale pedalowac trzeba tez w domu. Wczoraj spokojne (samotne) 50 km, a dzisiaj niespokojne 110 km z klubem, Pogoda, to klasyczny zimowy wyz. Slonecznie, ale jakies polarne podmuchy z polnocnego zachodu. Chwilami cieplo. a chwilami czlowiek przemarza do kosci.
-
Wyprowadz sie do USA. Kupisz tanio silnik, ale jak powaznie (zreszta wystarczy nawet SREDNIO) zachorujesz, to pojdziesz mieszkac do przyczepy, albo pod most (jak zdazysz).
-
Riva Aquarama Special 1:10
jarek996 odpowiedział(a) na Fedi temat w Statki , okręty, okręty podwodne , żaglowce
Jak lubisz kolorowe to popatrz na HAPPY SOCKS . Jesli lubisz kolorowe boxerki ( niesamowita jakosc i trwalosc) to tylko UNABUX (skarpetki tez zreszta maja) . -
Zazdroscic to bedziesz, jak pojade do Albanii i wypije 12 piw podczas krecenia 100km ?
-
CANE CREEK ? DZIEN OSTATNI No i nadchodzi niestety ostatni dzien. Panowie Turcy w hotelu przygotowali nam sniadanko na 7.00 (choc normalnie zaczyna sie od 8.00), gdyz wolimy miec troszke rezerwy czasowej, gdyby cos po drodze nie zadzialalo. Na sniadanie zeszlismy ubrani "na rowerowo" i spakowani, wiec o 7.30 siedzielismy juz na rowerach. Zaczelo sie od razu pedalowanie pod gore, czyli to czego czego nie lubie najbardziej. Najedzony, niedobudzony musze cisnac WATTy od samego poczatku. Zeby wydostac sie Girne do Nikozji, trzeba pokonac gory ktore znajduja sie zaraz za miastem. Czeka nas wiec wspinaczka na 500m . Dzisiaj niestety zdjec nie bedzie wiele, gdyz (dmuchajac na zimne) chcemy jak najszybciej ( i najchetniej bez zadnych ekscesow) dotrzec do hotelu. Samolot mamy co prawda dopiero o 15.50, ale jednak przed nami prawie 90 km + pokonywanie granicy w centrum Nikozji. Po prawie godzinnej wspinaczce jestesmy na przeleczy i w oddali widac juz wiezowce Nikozji. Wpadamy na asfalt i mknac 40 km/h pedalujemy mocno w strone miasta. Wjezdzamy na rogatki i udajemy sie w strone jednego z dwoch przejsc lezacych w centrum (Ledra Street). Groznie wygladajaca (o bardzo ostrych rysach twarzy) Pani Turczynka konfrontuje nas z naszymi dokumentami (musimy sie prawie rozebrac , TZN zdjac kaski i okulary ?), pozniej idziemy strefa NICZYJA i docieramy do Pana Greka, ktory oglada nasze papiery, bo musi. Wjezdzamy z powrotem do Grecji (co od razu widac). Standard wszystkiego dookola poprawia sie o 50%. Rowniez ceny rosna natychmiast ?. Przebijamy sie przez dosyc spore miasto (czesciowo wspanialymi sciezkami rowerowymi) i wyjezdzamy w koncu na przedmiescia. Tam stajemy na pierwszy napoj INNY jak woda w naszych bidonach. Place niechcacy tureckimi Lirami i pani patrzy na mnie ( a moze na te tureckie pieniadze?) z lekkim obrzydzeniem. Tak na szybko, to sa dosyc podobne do EUR, ale jej wyciagam "prawdziwe" pieniadze i place za wypita lemoniade. Droga dosyc nudna ( raczej asfalty), mijamy wioski i male miasteczka. W sumie to juz jestesmy pewni ze zdazymy. Ostatni dzien to zawsze jest jakis dreszczyk emocji. Mozna przeciez utknac w gorach z np. rozpruta opona i czas do odlotu moze sie BARDZO zagescic. Na szczescie nic nieprzewidzianego nas nie spotyka i po bardzo szybkiej jezdzie (pierwszy raz podczas wyjazdu mamy wiatr w plecy !), dojezdzamy do glebokich przedmiesc Larnaki. Niestey lapie gume, ale taka ktora pozwala jednak jechac dosyc dlugo. Do hotelu mamy z 5-7 km , wiec stajemy w jakiejs przydroznej wulkanizacji, znajduje adapter i wale opone na maxa. Robie na tym powietrzu ze 3 km i konczy mi sie dokladnie pod ...... WYPOZYCZALNIA ROWEROW ? Pozyczam wiec pompke , wale znowu na maxa i jadac 2 km pod prad (zupelnie na czuja, gdyz dzisiejszy dzien jechalem BEZ wyznaczonej na Garminie trasy) dojezdzam pod sam hotel !!! Tam konczy mi sie powietrze, ale juz mnie to nie martwi. Wchodzimy do sklepiku naprzeciw hotelu, kupujemy picie, jakies batoniki i siadamy na laweczce. Po 10 minutach kolega idzie po torby i zaczynamy "rozbieranie" rowerow. Wchodzimy pod wiate (wiata dla taksowek) i w tym momencie przychodzi, krotka , ale bardzo intetnsywna ulewa. Mielismy niesamowy timing, ze nas nie dorwala podczas pedalowania!!! Pakujemy rowery, pozniej na zmiane idziemy sie obmyc i przebrac w hotelowej toalecie. Udajemy sie powoli na autobus, ktory podjezdza po 10 min. Wsiadamy z rowerami i powoli zegnamy sie z Cyprem. Odprawiamy rowery i przechodzimy do strefy odlotow. Mamy dobre 1,5 godziny do odlotu, wiec kupuje piwko (OKROPNE!), a kolega posila sie sanwiczem i kawa. Pozniej odprawa i nagle siedzimy w samolocie, Odlot punktualnie i za 4 godziny z malym hakiem, uderzamy kolami o pas w Kopenhadze. Odbieramy rowery i pociagiem (13 min) jedziemy do Malmo. Zawozi nas do mnie mnie kolega, a Henrik nie chcac wypic kawy, wsiada w samochod i rusza do domu. Mieszka w Skara (400 km ode mnie) i chce JAK najszybciej dojechac tam dojechac, bo zapowiadaja duze opady sniegu i porywiste wiatry. W tym momencie konczy sie moja pierwsza tegoroczna wyprawa. Na powyzszym zdjeciu widac przyblokowa "kociarnie" . Kilka domkow, wystawione miski z woda i jedzeniem. Jest to nawet MONITOROWANE ! Kot to zwierzak narodowy Cypru. Jest ich zatrzesienie! W kazdej knajpie towarzysza klientom, czekajac na swoj kasek. Sa bardzo spokojne (tak jak i psy zreszta), bo inaczej ciezko byloby wspolzyc pokojowo z ludzmi. Konkurencja o posilek wielka, wiec czasem pod nogami (po rzuconam kasku) odbywaja sie male walki, ale na szczescie hierarchia jest chyba ustalona, i trwaja bardzo krotko.
-
Tego akurat z ziemi trafili.
-
Christen eagle II w budowie - kilka pytań
jarek996 odpowiedział(a) na chicken007 temat w Modele spalinowe
Try 16 x 6, 16 x 8 to 18 x 6 -
A piwko, to swietny przerywnik podczas pedalowania ?