Skocz do zawartości

cZyNo

Modelarz
  • Postów

    8 381
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    73

Treść opublikowana przez cZyNo

  1. Ale spada. Czekam sobie aż jeszcze spadnie ? Poza tym jak patrzyłem na radia na zawodach szybowców napędzanych wyciągarka F3B to dominuje Graupner. W różnych wersjach. Potem Jeti. Ludzie zza oceanu mieli jakieś wynalazki typu Futaba czy podobne ? Jest tez Jeti z modułem weatronica i jeden PoweBox
  2. cZyNo

    Graupner MC

    W pulpicIe tylko przełączniki na drążkach po co pulpit jak ich nie ma ?
  3. cZyNo

    F5J zaczynamy

    Akuratnie myślałem o termice w F3B. Bo ostatnio wiało nie słabiej, a jednak modele ładniej latały. Jeśli tam ktoś tak na "dupie jeździł" to od razu "tonął". Na szczęście właściwie wszyscy mieli wytrymowane modele po bożemu , to i zakręty były jakieś ładniejsze No ale to jakby inne, z natury znacznie żwawsze modele.
  4. Taaa... coś mi sie jeszcze przypominało o tym locie ? Tak więc, jak pisałem wcześniej, noce były zimne. I wilgotne. Dni też nie byly najcieplejsze. A mimo że jakoś strasznie dużo nie latałem, to nie czułem potrzeby że muszę np. naładować akumulator w nadajniku czy w modelu. Nadajnik stały na ziemi (oczywiście w kufrze), modele były rozmontowane i kadłuby tez leżały blisko ziemi. Jak dobrze wiemy, niska temperatura, jakość nie sprzyja akumulatorom. No to wracając do meritum...tego dnia, rano okazało sie że model którym miałem lecieć, jakby sie prawie rozładował. Więc go na szybko przed pierwszym lotem ładowałem. Później też trochę doładowałem aparaturę. Potem starałem sie w miarę możliwości i sklerozy doładowywać aparaturę. Ładuje sie małym prądem i przez to proces bywa powolny. No i zaraz po starcie do tego lotu na dystans, aparatura zaczęła wyć niemiłosiernie że ma niski poziom napięcia. Stwierdziłem że nie będę poprawiał startu, tylko polecę na tym co jest. I to była kolejna, niestety bardzo głupia cegiełka które wpłynęła na ten słaby lot. Zależało mi, aby być w miarę szybko na stosunkowo niskiej wysokości. Aby w krytycznej sytuacji z modelu coś pozostało Żeby nie wkurzać zespołu, mocno wyciszyłem syrenę alarmową nadajnika. No i sobie tak spokojnie polecieliśmy To była taka solidna nauczka. Wcześniej nigdy nie miałem takich problemów, bo nigdy na żadnych zawodach, w takim chłodzie, a do tego tak długo w namiocie nie byłem. Tym bardziej moje modele i aparatura nigdy wcześniej tak nie wymarzły. A przecież kurna to był koniec LIPCA!!!! Świat staje na głowie
  5. Dziś jest bardzo smutny dzień dla polskich zboczowców ? Niestety życie biegnie dalej nie oglądając sie za siebie a tym bardziej na nas... Dokładnie miesiąc temu wyjechaliśmy z Danii. No i musze sie jak najbardziej skupić, aby coś napisać zanim wszystko zapomnę. Pozostałości pocovidowe jakieś pustki w głowie robią Dzień 4 Pogody nie pamiętam. Ale chyba w końcu wiatr troche zelżał i zaczęło sie robić ciepło. Mi sie udało naprawić statecznik, ale wymagał dość mocnej korekty ustawień. Po wstępnym ustawieniu, zanim zaczęły sie zawody (a właściwie w czasie brifingu) starałem sie choć trochę wytrymować model. No coś tam leciał. Wydawało sie że całkiem prosto Ale co można powiedzieć po dwóch czy trzech startach Że leci... Już nie pamiętam czym ten dzień sie zaczął, ale możemy założyć że zaległą prędkością z rundy 4. Pierwszy z nas leciał Arek. A że to była kontynuacja rundy 4. Czyli Arek musiał lecieć starą Fosą. No i poleciał jak na Fose przystało. Majestatyczni i powoli Kolejny poleciał Michał. Ale mógłby to zrobić troche szybciej. Coś poklikał w modeli i wyglądało to tak że model leci zaciągnięty. Potem leciał Młody. I kurcze znów poleciał bardzo dobrze choć troche wolniej niż poprzednio. Niestety całkowicie nie mieliśmy czasu aby ustawić mu faze do startu. Jak wiało to nie było aż takiego problemu, ale jak wiatr zrobił sie słabszy to od razu starty miał znacząco niższe. No a potem leciałem ja. No i nie był bym sobą,abym nie trafił w jakąś baze. A że to była baza 2, to wynik lotu był tragiczny No i ... Młody znów był najlepszy z nas na prędkość. I na dystans też Czesi po nocy chyba byli lekko zmęczeni. Pavel startował tyle razy że w końcu zabrakło mu czasu na skończenie zadania. Petr też nie poleciał tak jak umie Kolejnym zadaniem, była zapewne brakująca prędkość rundy 5. I tą kolejkę również zaczynał Arek. Od razu było widać że jego FS6 leci lepiej niż Fosa. Troche lepiej. Kolejny leciałem ja i był to lot poprawny choć nie za szybki. Potem leciał Młody, znów wolniej i zaliczył pierwszą osiemnastkę w czasie Mistrzostw. Nie był zadowolony. No i na koniec poleciał Michał, i niestety musiał sie ratować przed wleceniem w strefę, co dodatkowo poskutkowało ominięciem bazy i słabym czasem Ach te nasze prędkości Ale nas nic nie zrażało.. Zespół bawił sie w najlepsze, budując bardzo dobrą atmosferę i relaksując sie przed kolejnymi lotami Wideo WhatsApp 2023-07-30 o 10.31.44.mp4 pogoda na tych MŚ bywała mocno w kratkę Jak już załatwiliśmy tą prędkość z rundy 5, to można było sie zabrać za kolejną rundę. A tą rundą była runda 6. Co oznaczało że była duża szansa na wykasowanie najsłabszych wyników i z mozołem zbieranych zer No to zaczęliśmy spotkanie z tą rundą od latania na dystans Zgodnie z ostatnią tradycją, pierwszy z nas poleciał Arek. I w końcu usunął wkurzający mnie miks z aparatury. I nagle model zaczął latać! Model szedł bardzo fajnie i liczyliśmy na dobry wynik. Jednak okazało sie ze Austriak leciał w innym miejscu i miał troche lepsze powietrze i wyprzedził Arka o 4 bazy. Ale w końcu to był dobry lot. Potem leciał Młody - i to był znów wspaniały lot. Niestety zespół popełnił drobny błąd i brakło jednej bazy do wygranej. Mimo to Michał był w miare zadowolony. Potem leciałem ja. Powietrze troche sie popsuło, mi troche start nie wyszedł, ale pomimo tego straciłem tylko jedną bazę do wygrywającego. Ostatni z nas leciał Michał. Powietrze nie było rewelacyjne, i popełniliśmy drobne błędy. Michał stracił 2 bazy - do bardo dobrych zawodników. i to nie był zły lot! Potem już sobie siedzieliśmy i gadaliśmy, aż sie okazało że dokooptowali mnie w losowaniu do grupy powtórkowej. Co oznaczyło że mogę poprawić wynik - bo do punktacji bierze sie ten lepszy. Szybkie przygotowanie modelu i marsz na start Powietrze było poprawne, start nie najlepszy, ale model leciał bardzo fajnie. Popełniliśmy jeden błąd, ale była duża szansa na tysiąca. W ostatnią bazę wleciałem około sekundy przed końcem naszego czasu, podawanego przez Andrzeja. Ale...widać różnił się od czasu oficjalnego, bo mi tej bazy nie uznali. Jakoś już nie chciało mi sie kłócić, bo i tak nie było źle...straciłem niby tylko jedną bazę. I to był pierwszy dzień, kiedy nam sie nie chciało latać po zawodach.... wszyscy byli zdziwieni. A najbardziej organizator No a wieczorem, jak to wieczorem....dalej dobrze sie bawiliśmy a później...a później nie było nic lepszego niż balia z gorącą wodą ? No i tak nam w tej Danii mijał czas.... Pozostał jeden dzień....
  6. No tak. Coś mi sie zapomniało i musze uzupełnić poprzednie wpisy. W poniedziałek tuż przed rozpoczęciem mistrzostw Młody Michał musiał zrobić lot kontrolny swoim modelem (po zmianach Matrina). Pierwszy lot i dystans wyszedł obiecująco. Drugi na prędkość na początku był ok, ale po 3ciej bazie niestety Michał przywalił w ziemię. Na szczęście była tam wysoka trawa, a on zrobił to tak w miarę płasko. Uszkodzenia to poluzowany bagnet statecznika i zgubiony jeden z kołków ustalających statecznika. Uff... bo już sobie myśleliśmy że będzie nieszczęscie. Jedno z ustawień które zostało zmienione, nie powinno być zmienione Następna rzecz to po ucieczce mojego modelu, uszkodziła sie jeszcze kufa. Na szczęści nieznacznie i po zaklejaniu taśmą można było jakoś latać. Bo gdyby nie udało sie jej naprawić, to w następnych lotach były by zera. Żadna część w modelu nie może być wymieniona w czasie trwania rundy (termika, dystans, prędkość). Sędziowie to kontrolowali. No i zapomniałem rozwinąć wątku o prędkości rundy 3. Drugiego dnia zaczęło bardzo mocno wiać, i oprócz Rozbitego modelu Arka i Tima, wiele więcej modeli poległo. Młody duńczyk stracił swój model w czasie lotu i dostał zero, Soren z Danii tuż za ostatnią bazą przywalił w ziemię z hukiem. Cie ciekawe, uzyskał najszybszy czas na prędkość, no ale model był kompletnie rozbity. Obaj będą pauzować potem w lotach na dystans. A na dodatek, przez dwa dni szukali balastów wolframowych w miejscu gdzie rozbiły im sie modele. Strata takiego balastu to kosztowna strata: Model rozbił tez Francuz. Takiego pogromu to jeszcze nie widziałem na żadnych MŚ. A to nie był koniec.. Dzień 3 Ten dzień rozpoczęliśmy brakującym dystansem z poprzedniej 3ciej rundy. Wiatr dalej wiał jak głupi i do tego wzdłuż lotniska. Co oznaczało że zakręty pod wiatr trzeba robić idealnie aby lot był dobry. Tylko jak mieliśmy to robić, skoro tego nigdy nie ćwiczyliśmy w takiem wietrze Pierwszy z nas poleciał Młody Michał. I skubaniec bardzo dobrze sobie poradził. A najważniejsze było to, że nasz zespół po kryzysie dnia poprzedniego zaczął całkiem dobrze funkcjonować. No a potem poleciał Arek. Start był całkiem dobry, ale na kurcie model Arka nie leciał optymalnie. W każdym zakręcie pod wiatr mocno tracił wysokość (Arek bardzo nie chciał sie pozbyć jednego miksa, mimo nacisków), ale co gorsze potem model prawie mu sie zatrzymywał. No t iak Arek sobie leciał aż do ostatnie bazy B, gdzie zrobił zgrabny atak na Holendra: FS6 Arka spadł na ziemię w 2 częściach. I jak tak spadał, to od razu powiedziałem Arkowi że ten model szybko naprawimy. Nie wierzył i jak wrócił z modelem oczy miał bardzo smutne. Zaraz potem leciał Michał i też mu lot całkiem dobrze poszedł, choć zespół zaliczył zdobny błąd, war jedną lub dwie bazy. Ostatni teoretycznie leciałem ja, i kurcze nie za bardzo pamiętam ten lot. Bo był bardzo kiepski Prawdopodobnie przy powtórce urwała mi sie żyłka i start miałem już po czasie. Zamiast latać cztery minuty, latałem 3 No i skopałem drugi dystans od rząd ... to już było niedobrze A tak na prawdę to ostani leciał Arek, bo po kolizji miał prawo do reflightu. No i poleciał swoją starą i nie za bardzo przelataną Fosą. Lot był taki bez rewelacji. Zdecydowanie wygrał Holender, którego zaatakował A wracając do ilości rozbitych modeli... jak sie na koniec okazało, łącznie 16 modeli uległo efektownemu rozbiciu w czasie lotów. Kila lub kilkanaście uległo uszkodzeniem przy lądowaniu czy w innych sytuacjach. Oczywiście część z nich została naprawiona. Jak dla mnie była to sytuacja niesamowita! Tak jak sobie przypominam, na poprzednich 3 MŚ na zboczu na których byłem, łącznie rozbiło sie mniej modeli niż tutaj!!! A na 2 MŚ wiało wtedy ponad 20m/s i było istne wariactwo! Więc rzeczywiście wszyscy byli w szoku! Runda 4 Tak po prawdzie to już nie pamiętam jaka dyscyplina był kolejna, ale zakładam że dystans. Arek po zademonstrowaniu mu mojego warsztatu naprawczego, był już uśmiechnięty, bo też wiedział że jego model naprawimy Ja mówiłem, że na piątek... Oczywiście od razu ruszyliśmy z pracami naprawczymi (w miarę możliwości jak loty pozwalały). Na razie Arek będzie musiał sie pałować z Fosą. Ogólnie było zimno i wilgotno. W nocy temperatury były koło 10 stopni, tak więc przy naprawach trzeba sie było wspierać zewnętrznym źródłem ciepła No to wracając do lotów. Pierwszy na dystans poleciałem Ja. I to był dobry lot. Wszystko działo idealnie i na koncie pojawił sie tysiąc! Czyli w czterech startach dwa loty super, a dwa skopane. Jakaś masakra. Następny leciał Michał - i również poleciał bardzo dobrze. Stracił tylko 1 bazę do zwycięzcy. Potem leciał arek, ale Fosa była kiepska. Ostatni leciał Młody i w czasie lądowania do restartu popełnił szkolny błąd. Chciał blisko wylądować, żeby pomocnik miał nie daleko do modelu i niestety zahaczył o strefę. I dostał 300 punktów kary W czasie lotu był tym podenerwowany a do tego chyba padało i ten lot był taki sobie. W ogóle tego dnia pogoda była w kratkę. To padało, to świeciło słońce. No i wiatr. Kolejnym zadaniem zapewne była termika- przez te opady Pierwszy leciał Arek, no i Fosa jakoś tam dała radę. Rewelacji nie było, ale porażki też nie. Następny leciał Michał niestety jemu znów nie siadło. Nawet lądowanie Następny leciał Młody. Poleciał całkiem poprawnie choć do maksa brakło mu 20 sek. Zarobił solidne 935 pkt. Ostatni leciałem ja. Dobry start, wykręciłem sie w kosmos,choć już tak daleko nie odlatywałem jak ostatnio i byłem najwyżej że wszystkich zawodników. Pod koniec lotu przyszedł deszcz i Młody rozpostarł nade mną parasol. Jedynym problemem było to że tak go trzymał, że woda leciała mi na radio. No i lądowanie miałem przy akompaniamencie nerwowo pikającego nadajnika. Troche mie to zdeprymowało i lądowanie nie poszło idealnie. Poza tym to był fany i solidny lot Po dwóch zadaniach miałem całkiem fajne punkty. Wyglądało na to że troszkę uda sie odrobić. Kolejnym zadaniem miała być termika i dystans z rundy 5! Czyli prędkość przechodziła na dzień kolejny! Jako że nowa runda, można było brać nowe modele. A Arek... po nocnych i porannych bojach: Miał naprawiony model! Szybciej niż sie spodziewałem! Wiatr troche zelżał i termiki termiki były coraz fajniejsze. Już wszyscy zaczynali "kręcić" w kominach. Nawet Ci co wcześniej tylko wisieli (jak nasz Młody) ze względu na siłę wiatru. Pierwszy poleciał Arek. No i jego naprawiony FS6 spisał sie bardzo dobrze! Potem leciał Młody. I był bardzo niepocieszony po tym locie. Ponieważ model mu źle zabierał sie do krążenia - bo po prostu wcześniej za mocno wiało i nie było jak tego poustawiać. Na koniec dnia oczywiście zabraliśmy sie za to. Troche mu poklikałem z róznicowościami klap i lotek, i pilot był już zadowolony. Kolejny leciałem ja. Lot bardzo dobry, czas idealny, tylko przy lądowaniu trochę mi drgnęła ręka Ostatni z nas leciał Michał i w końcu termika wyszła pu poprawnie! No i następny był dystans. Tu była troche zadyma bo lecieliśmy jeden po drugim Pierwszy byłem ja. Pierwszy start był nieidealny, ale gdy mieliśmy wystartować drugi raz, nad naszymi głowami zderzył sie swajcar i japończyk, który z hukiem rozbił sie koło naszych holi. Po przydługawej kłótni z sędziami, dostałem reflight. Potem leciał Michał ale lot poszedł mu (nam) nie najlepiej. Kolejny leciał Arek...ale FS6 dalej latał na dystans jak siedem nieszczęść. I wynik był bardzo słaby. Ostani leciał Młody, ale dostał reflight (albo go dolosowali do reflightu - nie pamiętam). No i przyszła pora na reflighty. Pierwszy leciałem ja. Ale bardzo źle wybralismy miejsce lotu gdzie było dszenie, no i do tego model nie leciał dobrze. Chyba za bardzo przekombinowałm w przerwie ze zmianami snap-flapa i był za mały. Model nie trzymał sie w zakręcie. No i kolejny raz dystans mi nie wyszedł. Na koniec, po ostatniej bazie gdy model z niską prędkością leciał w moją stronę (pod wiatr), pojawił sie zawodnik z modelem, który bezsensownie poszedł po model zanim wszyscy wylądowali. I aby go nie trafić, zawróciłem i wylądowałem z wiatrem. Niestety w wysokiej trawie. Jak sie później okazało, model zrobił cyrkla i złamał mi sie LDS i co gorsze wyrwalo mi dzwignię ze statecznika. A przy braku możliwości latania i ustawienia na nowo modelu, wyglądało to niedobrze. Żeby nie mieć zera, musiałem tym modelem jeszcze raz polecieć prędkość. No ale wracając do zawodów, to ostatni z nas poleciał Młody. I poleciał cudowanie. Trafił na super powietrze a zespół działał perfekcyjnie. Michał bardzo mocno "dokopał" innym zawodnikom i po tym locie wielu zawodników czy sędziów mówiło "amazing"! Michał miał banana na twarzy! Wieczorem...a wieczorem była piękna impreza z Czechami, Francuzami i Niemcami, która sie skończyła po 1 w nocy tercetem spiewającym z Petrem i PAwłem z Czech. Po tym miłym akcencie kulturalnym, chwiejnym krokiem sie udałem do namiotu technicznego, gdzie kontynuowałem naprawę uszkodzonego statecznika do namiotu dotarłem koło drugiej
  7. cZyNo

    F5J zaczynamy

    ale brzydko latają te modele jak mocniej wieje, tracą cały swój urok
  8. Dzień 2 Dzień drugi chciał już być bardziej słoneczny, ale wciąż mocno wietrzny. Jako że w oddali były chmury, dzień chyba rozpoczęliśmy lataniem dystansu. Jak sie potem okazało nie był to idealny dzień Pierwszy leciałem ja. I chyba coś poszło nie tak bo uzyskałem bardzo słaby wynik. Wyglądało na to że byliśmy rozkojarzeni po wypadkach dnia poprzedniego. W czasie mojego lotu Japończyk miał przykrą niespodziankę - swoją pierwszą: Sprawa była przykra dla Japończyka, ale jak zobaczyliśmy że wyrzuca części do kosza...to sie okazało że będą pasować idealnie do mojego modelu który sie rozbił przed Mistrzostwami młodemu Michałowi! To też FS5. Dzięki temu mam nadzieję że chłopakom w Salowej uda sie odbudować moje uszkodzone skrzydła ? Po dłuższej przerwie leciał Michał, któremu poszło lepiej choć nie optymalnie. Zespół nie działał dobrze. Potem leciał Młody i niestety tu zespół sie nie popisał i było dużo, bardzo dużo problemów Prowadzący za bardzo bujał w szybko przelatujących chmurach. Niestety po tym locie przeprowadziliśmy burzliwą pogaduszkę omawiającą prace zespołu. We mnie tliła sie nadzieja że sie pozbieramy do kupy. Arek dystansu nie leciał - pauza za kompaktowy model. Kolejną konkurencją była termika. I można było zauważyć że pomimo wciąż bardzo silnego wiatru, można było zaczynać krążyć. Pierwszy z nasz poleciał Michał, ale niestety start był za niski. W tej rundzie było dwóch wygranych, a Michał był najlepszy z przegranych. Potem leciałem ja, ale nie bardzo pamiętam co sie działo. Musiał być nudny lot i możliwe że coś mi sie udało nawet zakręcić Najdziwniejsze było to że znów był prawie dolatany, ale i wylądowany za 100pkt pomimo bardzo silnego wiatru. Arek miał karę i nie leciał. Ostatni poleciał Młody Michał. Nie był to zły lot, wylądowany za 100, ale niestety o minute za krótki. A potem był lunch, po którym miała być znów termika. A jak lubch to mogliśmy potrenować Bo inni jedli. Jak nigdy ever wcześniej zabalastowałem mój model do 2600g i zacząłem trenować odejście z wiatrem. Czego również nogdy nie robiłem. I o dziwo całkiem mi to wychodziło. Wyżej wyżej i powrót. I tak zez problemu mogłem wylatać 10 ale i 15 minut. A może wi więcej. Tak więc z optymizmem czekałem na mój kolejny lot. Po tej rundzie spadłem na 19 miejsce...głównie przez ten dystans. Ale nieszczęścia jeszcze nie było. No i zaczęła sie Runda trzecia- termiką Pierwszy poleciał Młody, i poleciał bardzo ładnie. Niewiele mu zabrakło do maksa. Potem poleciał Michał, ale za długo czekał i sie zastanawiał i niestety nie zabrał sie z urywającym nad drzewami z przodu kominem No a potem w końcu poleciał swoim FS6 Arek - i to już był całkiem udany lot. Niewiele brakło mu do wygrania. Widać brak latania zrobił swoje A potem leciałem ja. Zrobiłem dokładnie to co trenowałem w czasie lunchu. Start, odejście do tyłu i uzyskanie wysokości. może i najwyższej. Wiedziałem że już tam byłem i mi sie uda...mimo szarpań Michała. Jedyne czego nie przewidziałem, to komina który zabrał mój mkodel na granice widoczności Oczy piekły a ja nie mogłem zlokalizować w którą stronę leci model. i wogóle gdzie jest. Normalnie wystarczyło ustawić model w speeda i pionowo poecieć w dół. Gdyby oczy tak nie piekły. Gdyby malowanie było inne. A tak walczyłem o model żeby go nie stracić. Niestety model był coraz niżej a ja wciąż nie wiedziałem jak on leci. Choć walczyłem do końca. Na poniższym filmiku widać ostatnie chwile. Wydaje sie że to blisko...ale to było daleko. Wideo WhatsApp 2023-08-02 o 00.18.59.mp4 Czas znów dolatany, a nawet przelatany, a mimo to było zero. Do tego model zaginął i zanosiło się na dwa lub trzy zera. Więc zabrałem nadajnik położyłem włączony na desce i pojechałem na poszukiwania. We miasteczku nie było na razie oznak poruszenia więc może model nie wleciał komuś w dom. Najpierw objechałem stawy rybackie i lasy pytając się wędkarzy czy czegoś nie widzieli...ale na szczęście nie. Potem pojechałam w stronę lotniska aby jeszcze raz określić mniej więcej azymut. I trochę się przeraziłem bo tam było miasteczko. Już sie zastanawiałem które ubezpieczenie będe musiał uruchomić. Skręciłem w drogę która była mniej więcej w tą stronę gdzie model robił ostatnie zakręty. No i jadąc nadajnik na chwile złapał sygnał. I już mi sie trochę gęba uśmiechnęła. Bo właściwie wiedziałem że znajdę model. Tylko w jakim stanie?? Cofnąłem auto aż nadajnik znów złapał sygnał, a potem był spokojny marsz na radioorientację - jak po sznurku do modelu. A model leżał tak: Jupi!! Z uszkodzeń istotnych to na szybko był poluzowany bagnet statecznika i urwany LDS od klapy. Szybko wsiadłem do auta z nadzieją że może jeszcze zdążę. Szczególnie że prędkość miałem lecieć pod koniec stawki. Jak przyjechałem na lotnisko, to sie okazało że ta prędkość idzie bardzo niemrawa...była szansa! Potem sprawdziłem że model znalazłem około 1300m od miejsca startu jak na 3m model to daleko zaleciał Michał zajął sie kadłubem ja naprawą LDS'a. Uwielbiam te moje drukowane napędy. Pękają przy przeciążeniu nie niszcząc serw ani płatów! Klapki do serwa nie przyklejałem - i dobrze bo po sprawdzeniu okazało sie że coś tam śle zamontowałem i musiałem zamontować LDS jeszcze raz. Niestety bagnet w kadłubie trzeba było wkleić na cyjano. A żeby był dobrze wklejony, to trzeba było to zrobić z nałożonymi statecznikami. No i mam teraz niedemontowalne stateczniki Będzie trzeba w podróży i na zboczu uważać. Poszedłem radośnie na start. Chłopaki całkiem poprawnie latali. Junior znów poleciał niskie 15 sekund! Michał moze troche za wolno, a Arek chyba po swojemu. Ja naprawionym modelem (sędziowie sprawdzili czy mam wszystkie części niezmienione) wystartowałem. Arek wypuścił, a model nie wiedzieć czemu uciekł w prawo! O szlag! Poprawka - ale do poprawki coś też nie szedł jak trzeba. Starałem sie go przetrymować. Kolejny start - model znów w prawo! No nic trzeba lecieć, mimo że wysokość nie była najlepsza-lepiej nie będzie. W czasie lotu model leciał jakoś dziwacznie. Nie rozpędził sie i nie mogłem go utrzymać na kursie. i czas był taki se. Ponad 18sek. Po locie Michał wziął model i mów...nie masz klapki na serwie!! ??? I wszystko było jasne. Moja wina, bo zapomniałem przylepić. Szkoda że nikt tego wcześniej nie zauważył. I to chyba było wszystko jeśli chodzi o ten dzień. Nie pamiętam czy lecieliśmy jeszcze distans (sprawdze potem ). Ja spadłem, nawet nie chciałem wiedzieć gdzie ? Jeden błąd i porażka. Ale na pewno byłem przed Arkiem ? A poza tym to całkiem dobrze sie bawiliśmy Szczególnie wieczorami...bo latać niemożna było. A jasno były do 22. Potem powoli zaczynało sie ściemniać. To zjęcie było zrobione przed 21 Bo integracja i miło spędzony czas z fajnymi gościami to jest najważniejsze! A reszta to...
  9. No to pora na opis samego Zdarzenia Podkreślam że będzie subiektywny, z mojego punktu widzenia, i będzie uwzględniał moje zaniki pamięci Bo to wszystko sie działo dokładnie miesiąc temu! Koledzy zawsze będą mogli coś dopisać w ramach uzupełnienia Jadąc na te MŚ miałem jasny plan aby na koniec znaleźć sie w okolicach 15go miejsca. Wynikało to z rezultatów jakie uzyskiwałem wcześniej na zawodach oraz z tego co wiedziałem o niedostatkach moich czy niedostatkach w ustawieniu modeli. A te niestety muszą być niesamowicie precyzyjne. Oczywiście miejsce to zakładało również bardzo dobre działanie zespołu i brak przykrych zdarzeń losowych. No wiec optymistycznie przystąpiłem do rywalizacji. Koledzy również. Najbardziej sie marwiłem o Michała Juniora, bo wiedziałem że model jest nieoptymalnie ustawiony. Dzień 1 Poniedziałek przywitał nas opadem i tęczą. Oraz bardzo silnym wiatrem - podmuch były znacznie ponad 17ms przy ziemi. A wyżej pewnie było lepiej Niebo było pochmurne, a jako że zaczynaliśmy Mistrzostwa od termiki, to taktyka była od razu znana. Start, znalezienie miejsca gdzie coś tam trzymało, wywalenie klap i wiszenie ? Nie cierpię tego i juz wiedziałem, że koledzy będą mnie opieprzać, gdy tylko będę chciał zrobić jakieś kółeczko. Bo o masakra tak wisieć i nic nie robić. Zawody zaczynał Stary Michał I od razu naładował nas optymizmem bo zdobył pięknego tysiąca!! Potem leciał Arek .... i znów tysiąc!! Potem ja uruchomiłem Zombi i do tysiąca brakło mi 1 sekundy! Ostatni leciał Młody i jemu poszło minimalnie słabiej. Poza tym jego model wymagał doregulowania - wciąż termika nie była optymalnie ustawiona. Ale zdobył bardzo solidne 955 punktów i wyprzedził Mistrza Świata Następną konkurencją chyba była prędkość. Wiatr się wzmagał i modele zaczęły sie rozbijać. A strata modelu skutkuje tym że w kolejnych zadaniach rundy nie można lecieć i dostaje sie zera! Pierwszym "efektownym" pechowcem był Erik któremu w czasie trzeciego startu pękł po wyrzucie kadłub. Prawdopodobnie wynikało to z wcześniejszego, dość twardego lądowania ciężkim modelem. Oprócz zera w tej i następnej konkurencji dostał 300 punktów karnych, bo "wylądował" na żyłkach A rozbicie modelu w F3B nie jest tak nudne i flegmatyczne jak np w F5J. Tu sie po prostu dużo i głośno dzieje Poniżej przykład niefortunnego startu: https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid02vm36E94nX6RfkcmoW7SF9AVFW1FsuDB5Qap7vXpKpjX33VNge6ihNwYS81mkCt3Tl&id=1518213663&sfnsn=wa Pierwszy z nas leciał Michał i niestety nie dość że nie trafił w baze to jeszcze dostał kare za strefę. Niefajnie. Potem poleciał Arek i poszło mu tak sobie. Potem bardzo pięknie poleciał nasz Junior. Widać że model mu spasował Ja swój start poprawiałem i wleciałem w piękną termikę. Tylko... w ferworze wali zamiast przełaczyć sie na faze speed zostałem w fazie zoom. No i zamiast dobrego czasu miałem szybki lot po całej okolicy ?. Fazy te nie różnią sie za bardzo, nie licząc wielkością wychyleń...a to jednak potrafi dużo zmienić. I jak sie okazało, z polaków prędkość najlepiej poleciał Junior!!!! Rewel-ka! No i ostatnią konkurencją tej rundy był dystans, który ja zaczynałem. I o dziwo uzyskałem tysiąca! To był całkiem dobry początek. Potem leciał Michał i zajął 2 miejsce w swojej grupie. Na razie pomocnicy działali bardzo dobrze i popełnialiśmy drobne błędy kosztujące nac 1 do 2 baz. Jak na nas to całkiem nieźle. Niestety przy lotach Młodego i Arka wkradło sie troche zamieszania, ale również jakieś problemy z ustawieniami modeli. Cały czas jeden zakręt był robiony mocno pod wiatr i przy niewłaściwym ustawieniu modeli lub drobnych błędach, pojawiały się problemy Mimo wszystko ja swoimi wynikami byłem mocno zdziwiony, po byłem 14ty po 1 rundzie. Koledzy mieli swoje problemy i niestety byli troszkę niżej. A potem zaczęła sie prędkość Rundy 2 ... i zaczęły się jaja zwiastujące że to będą ciężkie zawody dla modeli..... Najpierw z nas leciał Michał. I uzyskał solidne 16 sek. Następnie leciałem ja (zmieniłem model na FS6) i poleciałem poniżej 16 sekund. Było całkiem fajnie. A gdu czekaliśmy na start Arka, wystartował Tim... no i jego lot zakończył sie w taki sposób : https://www.facebook.com/1526829386/posts/10229598209009347/?mibextid=rS40aB7S9Ucbxw6v Na filmiku widać Michała trzymającego model Arka. Tim poleciał mocno zabastowanym lekkim modelem, którego skrzydło nie wytrzymało strzału. Tam występują olbrzymie przeciążenia w okolicach 50G! Na pomocników przy bloczkach spadał deszcz balastów, a na dodatek skrzydło wpadło w strefę o Tim otrzymał 300 punktów kary. Plus trzy zera...bo model nie wyglądał na taki który da się naprawić Wszyscy byliśmy w szoku. Następny leciał Arek, dobrze wystartował, ładnie przeleciał dwie bazy, ale na trzeciej poleciał za delikatnie i leciał na siebie a zarazem w strefę. Jak dociągnął mocniej mocno już przechylony model, to niestety otrzymał w trybie pilnym kompaktową wersję modelu ? Masakra! i do tego trzy zera Ostatni z nas leciał Młody Michał. No i co? No i kurde poleciał 15 sekund i znów był najlepszy z nas!!! ?Zawsze to jakaś osłoda na koniec tego smutnego dnia Po tej konkurencji udało mi sie doczłaptać do 13go miejsca. Na koniec dnia jeszcze coś tam udało nam sie pogrzebać w modelach - ja głównie zająłem ustawieniami modelu młodego Michała. A o 18:30 wystawiano taką flagę, która znaczyła ... zakaz lotów! ;(
  10. No to jedziemy dalej W czwartek po pracy ruszyłem z młodym Michałem w dronę Danii. Trasa dobrze znana, z noclegiem po drodze. Koło 1 w nocy wskoczyliśmy do łóżeczek. Rano jak jako tako sie wyspaliśmy, wsiedliśmy w auto i pojechaliśmy brakujące 25 min na lotnisko w Rodekro. Mieliśmy nadzieje że w piątek polatamy w dobeych warunkach, ale im było bliżej miejsca docelowego tym prognozy były gorsze. A w poniedziałek miało głowy urywać Po przyjeździe władowaliśmy sie na kemping, przywitaliśmy sie ze wszystkimi i zaczęliśmy stawiać naszą bazę. kemping był doskonale przygotowany na przyjazd wielu zawodników. Przejezdne prysznice i toalety były rewelwcyjne! a koło namiotu zespołów również mieliśmy olbrzymie wsparcie ze strony organizatorów! Z Michałem w miarę szybko uporaliśmy sie z namiotem, bo wiedziałm że Michał musi od zera ustawić nowy model, w potem jeszcze jakoś musimy go oblatać. A czas na loty mieliśmy tylko do 18:30 Michał ulokował sie z modelem w jeszcze pustawym namiocie dla zespołów: przez następne dni w namiocie od świtu do późnych godzin nocnych był duży ruch W między czasie dojechał do nas Arek z dwoma wspaniałymi pomocnikami - Andrzejem i Szymonem. Jeszcze w kolejnym międzyczasie Michał pomógł mi ustawić wyciągarki, ja mu przygotowałem tabele balastowania modelu (po mojemu) no i o 14 zaczęliśmy obloty modelu Michała. Znalałem niewielką górkę, która wystarczyła na do sprawdzenia wstępnego trymowania. O dziwo dto co zaproponowałem wyglądało na tyle ok, że po dwóch czy trzech takich slizgach Michał zaczął startować z wyciągarki. Było wiadomo że problemów nie będzie. Niestety dla mnie, wiatr był słaby i niewiele z modelami mogłem podziałać. Faza start nie była optymalna. Ale przynajmniej dość szybko ustawialiśmy model Michałowi. Najpierw zabraliśmy sie za dystans, a potem za prędkość. Wprowadzaliśmy drobne korekty do ustawień róznicowości i trymowania i większe do wychyleń. Na koniec dnia model całkiem poprawnie latał. Niestety nie było czasu żeby więcej sie pobawić fazą do startu. Musieliśmy coś dla czegoś poświęcić. Po południu przyjechał nasz ulubiony Michałek, na tyle wcześniej że mógł wykonać kilka lotów, no i już byliśmy w komplecie. Wieczorem nasz baza była najpiękniejsza W sobotę rano miał sie rozpocząć precontest, na którym planowałem latać oboma moimi modelami, a może i trzema gdyby sie udało, ale prognozy były nieciekawe. Od rana padało ale miało przejść, ale prognozy na niedzielę były beznadziejne. W sobotę wiał dość zmienny wiatr i do tego mocno z boku. Gdy skończyło padać to zabawa sie rozpoczęła. Dla mnie zawsze precontest jest treningiem i sprawdzeniem co by jeszcze poprawić (i przy okazji trochę ubrudzić model - bo moje jak są czyste to nie latają) i tym razem koledzy podeszli tak samo do tych zawodów - treningowo. Jako że był cały zespół, to również trenowaliśmy i sprawdzaliśmy jak działamy wspólnie. Warunki były dość zmienne - deszcz, słoneczko, deszcz i tak w kółeczko Wideo WhatsApp 2023-07-22 o 11.18.05.mp4 Młodemu Michałowi całkiem fajnie poszedł dystans i prędkość, co oznaczało że jesteśmy na dobrej drodze z modelem, termiką jeszcze musieliśmy sie zająć. Staremu Michałowi zgodnie z przewidywaniami dobrze poszła termika i prędkość. A mi nic nie poszło, jednak ja sie wcale tym nie martwiłem. W sobotę zawody zakończyły sie dość wcześnie rozegraniem 1 pełniej rundy. My oczywiście rzuciliśmy sie do latania, żeby jak najwięcej skorzystać z tej możliwości. Jako że processing modeli mieliśmy tuż przed 18, to ze względu że lubimy latać, ledwo na niego zdążyliśmy W niedzielę przywitał nas deszcz. Na pierwszy brifing nawet nie chciało sie nam wstawać, bo wiedzieliśmy że z latania będą nici. W niedzielę na lotnisku przy bazie B znalazłem coś niepokojącego, co mnie zmisiło do zastanowienia, jak te zawody będą wyglądać... Brrifingi były przekładane co 1,5 h, ale po 14 ogłoszono, że precontest nie będzie kontynuowany i wyniki nie są zaliczone. Bo musi być rozegrana co najmniej jedna pełna runda i jedno zadanie z kolejnej. No bywa. Drugi model typu Zombi po raz kolejny nie otrzymał szansy polatania na zawodach Później nastąpiło oficjalne rozpoczęcie zawodów. W hangarze, bo na zewnątrz lało Na koniec dnia przygotowałem chłopakom niespodziankę, bo poprosiłem trzykrotnego mistrza świata Martina Herriga, aby zerknął na ustawienia modelu Michała. Martin latał Freestylerem 4 doskonale i to nim również wygrał MŚ. Martin wprowadził korekty wychyleń (tego nie zdążyliśmy), zmienił fazę do startu, przekazał nam informację nt jak ustawiać faze do "strzału" (tego nie wiedzieliśmy, albo zapomnieliśmy), wybił z głowy drastyczne zmiany ŚĆ i alpejskie kombinacje bo ma być prosto (to ja wiedziałem - reszta teraz też już wie ). A że prawie wszyscy najlepsi Niemcy latają Graupnerem (nota bene wyśmiewanym przez wielu), to nie było żadnych problemów z wprowadzeniem zmian Bo to radio jest na tyle dobre, żeby zostać Mistrzem Świata Martin zaproponował, że rano pomoże Michałowi doregulować model. Staraliśmy sie ubłagać organizatorów o możliwość wcześniejszego latania w poniedziałek niż przed 8:30, ale się nie udało No nic - więcej już nie uda nam sie o wiele mocniej przygotować. Więc w poniedziałek zabawa sie zacznie...
  11. cZyNo

    F5J zaczynamy

    Tu już emocje opadły...to teraz czekamy na Czarka z ekipą i na wpisy w sąsiednim wątku Przyszły tydzień będzie również ekscytujący
  12. cZyNo

    F5J zaczynamy

    o! Nie dość ze szczypiorek, to jeszcze rozumie po co na Mistrzostwa sie jedzie …. niewielu jest takich!!! ???
  13. cZyNo

    F5J zaczynamy

    Brawo Damian! Bardzo dobry wynik, szczególnie ze byłeś zielonym szczypiorkiem ? na MS. Niewielu Polakom się taki wyczyn udał na modelarskich MŚ, szczególnie wśród seniorów!!! Gratulacje!!!!!!!!! Nasz Tomek tez całkiem niezły wynik zdobył. Na swoich pierwszych MS być 30tym to jest coś! A Tomek Frąk… to były przewrotne MŚ i prawie wszystkie tuzy F5J dostały po grzbiecie od Bozi albo od losu jak kto woli. A czemu… pewnie oni to już wiedza najlepiej.
  14. cZyNo

    F5J zaczynamy

    No tak. Ewidentnie najwyższy. Ale wiadomo że Japończycy z natury sa drobni
  15. cZyNo

    F5J zaczynamy

    Że tak powiem, wyniki rundy zasadniczej są jakby zaskakujące jeśli chodzi o "nazwiska" Fajnie że Damian pokazał swoją uniwersalność ? bo wygląda na to że to w tym roku było bardzo w cenie. Decydujące Flyoffy seniorów chyba będą jutro, jeśli tak to warto w nocy po prostu dobrze spać i nie myśleć o lataniu. Proponuje sny o kluskach lub o cyckach A co do braku noszeń gdy mocno wiało, to jestem sobie w stanie takowe warunki wyobrazić - analogiczną frustrującą zabawę mieliśmy na MP F3B w Nowym Targu ?
  16. cZyNo

    F5J zaczynamy

    I jest rewelacyjnie!!! Damian to dopiero ma jaja do walki!!! Gratulacje.... i czekamy na ciąg dalszy emocji!
  17. cZyNo

    F5J zaczynamy

    Jest pięknie ? Dmian pierwsza dziesiątaka, Tomek w trzydziestce!!! Jeszcze troszeńke i będzie git
  18. cZyNo

    F5J zaczynamy

    Ty sie nie módl tylko lataj! Bo umisz to robić i masz łeb na karku!
  19. cZyNo

    F5J zaczynamy

    Pięknie Damian! to je walka! ???
  20. Było bardzo niedaleko od siuper wtopy Na szczęście tym razem jakoś sie udało. No a teraz troche o naszych przygotowaniach - oczywiście subiektywnie z mojej perspektywy. Po pierwsze to gdyby nie wsparcie ze strony Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz Aeroklubu Polskiego, to nie pojechał bym na te Mistrzostwa. Dwa wcześniejsze razy za wpisowe płaciłem z własnej kieszeni, teraz bym już na to nie poszedł. Już by mi sie nie chciało. Na szczęście wsparcie które w tym roku otrzymaliśmy z Ministerstwa i Aeroklubu pozwoliło na opłatę wpisowego za cały zespół!! Dojazd i wyżywienie był po naszej stronie. Na pewno cieszyłem się (ale i zastanawiałem sie dlaczego ja ) po raz czwarty na MŚ będę się opiekował naszym polskim juniorem Cieszyłem sie dlatego że latanie z Antkiem a teraz z Michałem mnie również rozwija. Cieszyłem sie z tego że widziałem jak oni (mimo młodego wieku) są dobrymi polotami, jak czują model i jak doskonały jest z nimi feedback przy ustawianiu modeli. Mówiłem lub zmieniałem im jakieś tam ustawienia w locie, a oni byli w stanie praktycznie od razu powiedzieć czy jest lepiej czy gorze, co im przeszkadza i co można by było jeszcze zmienić! Trochę im tego zazdrościłem. Chociaż też byłem zadowolony z siebie, bo wiedziałem co i jak zmienić, aby model (szczególnie Michała) lepiej leciał i odpowiadał temu co on od modelu oczekuje. Zresztą z Michałem już dwa razy udało sie nam błyskawicznie ustawić (do tego całkiem poprawnie) model dzień lub dwa dni przed Mistrzostwami!!! Ja pierwszy raz skupiłem sie na przygotowaniach do latania F3B. Zrezygnowałem z latania na zboczu, nie licząc wypadów kiedy sprawdzałem trymowania modeli. Niestety w całym tym procesie 2 rzeczy mi przeszkadzały - po pierwsze praktycznie brak wiatru we Wrocławiu silniejszego niż 3m/s co bardzo mi utrudniało wprowadzanie i testowanie róznych zmian (szczególnie w fazie startu) , a po drugie....zgubiłem karte z zapisanymi wszystkimi wcześniejszymi ustawieniami. No i nie mogłem wrócić do tego co było dobre na początku sezonu Gorzej ze przez to nie mam dostępu do mojej bazy wszystkich ustawień do F3F No ale ustawienia modeli szło całkiem sprawnie. Znalazłem nowe możliwości i wyciągałem nowe bardzo ciekawe wnioski z ustawień. W międzyczasie były jeszcze zawody w Czechach, Niemczech i Mistrzostwa Polski gdzie testowałem oba modele, i porównywałem który w którym zadaniu lata lepiej, a który gorzej. I potem starałem się usunąć nieprawidłowości. Choć ze względu na pogode na zawodach nie dałem rady polatać zadowalającą mnie ilość razy modelem B zwanym potocznie ZOMBI Wydawało sie że modele latają fajnie, co potwierdziły wyniki zawodów zagramanicznych, bo mimo błędów zdobywałem więcej punktów niż kiedykolwiek. Więc postęp był. Choć punktów było mniej niżbym chciał Ostatni miesiąc przed MŚ niestety był całkowity deficyt wiatru, i chyba rozregulowałem siebie i model jeśli chodzi o start na wyciągarce. Np. w czasie ostatniego treningu, gdy miałem pomocników na bazach, wiatr sie odwrócił o 180 stopni ... i było po lataniu Oczywiście prognozy czegoś takiego nie przewidywały. No ale cóż ... bywa. Ogólnie byłem bardzo zmęczony tymi przygotowaniami bo często latałem po pracy do zmierzchu, robiąc każdorazowo około 10km +-2 Arek - Arek latał z nas najwięcej, jednak jest to człowieka bardzo uparty i mimo naszych sugestii, szalał z ustawieniami modeli i ze zmianami bardzo radykalnie. Czy to programowo czy to sprzętowo. Mi by sie nie chcieło tyle zmian robić, ale Arek podszedł do zagadnienia zmian i szukania świętego Grala bardzo ambitnie. Na szczęście w końcu poszedł po rozum do głowy (szkoda że po ptokach) i w końcu zaczyna latać bez alpejskich kombinacji. Stary Michał - zawzięcie chciał z przygotować sobie nowy model, jednak pojawiły się problemy technologiczne wynikające z rożnych procesów produkcji modelu przez Michała i przez osobę która udostępniła formy. Stracił wiele czasu (i kasy) na walkę ale w końcu dopiął swego i zrobił bardzo ładny model. Niestety czas stracony na walkę z materią, był również czasem straconym jeśli chodzi o czas który mógł przeznaczyć na treningi. Bo to trening czyni mistrza A nawet jak miał czas na trening to los rzucał mu kłody pod nogi - np. wylewając obornik na łąkę na której latał w czasie gorących dni. Co objawiało sie niesamowitym smrodem i kosmiczną ilością owadów, całkowicie uniemożliwiając loty. No ale na szczęście coś tam pomiędzy przygodami polatał Trzeci wyczekiwany model Michał otrzymał chyba na tydzień przed Mistrzostwami Co jednoznacznie wskazuje, że szczęścia chłopina w tym roku nie miał. Michał Junior - Przez długi czas nikt nie był w stanie załatwić Michałowi konkurencyjnego modelu. Nawet producent który już mu dawno temu go obiecał. Latał starym Vikingiem, który wcześniej był w posiadaniu chyba każdego dobrego modelarza w kraju Niestety przez to był rozklekotany i bardzo ciężki po wielu naprawach. Na 1,5miesiąca przed MŚ zeźliłem i postanowiłem ze pożyczę Michałowi mojego Freestylera 5. Złożyłem go z kilu modeli i o dziwo wyszedł bardzo lekki (ponad 100g lżejszy niż mode modele ?). Na szybko go oblatałem, ustawiłem po mojemu i w czasie naszego dwudniowego treningu reprezentacji, dałem go Michałowi. Jako że obaj mamy Graupnera, szybko przeniósł wszystko do swojego radia i zaczęliśmy ustawiać model. Później jeszcze 2 razy podjechałem do Stalowej Woli aby doregulować model. Na prędkość i na dystans latał w rękach Michała wręcz bajecznie. Pozostało ustawienie modelu do termiki, ale to miał zrobić z kolegami ze Stalowej którzy umieją to robić lepiej niż ja Niestety w trakcie ustawień coś poszło nie tak i model na dwa dni przed wyjazdem na MŚ uległ destrukcji ? Jak na nieszczęście wszyscy koledzy byli na urlopach i nie było skąd wykombinować rozsądnego modelu. Bo Vikingiem to było by słabe latanie. Na szczęęście Jego instruktor Wojtek, stanął na wysokości zadania i pożyczył mu swojego ulubionego Freestylera 4!! Jednak już na jego ustawianie mieliśmy jeden i to bardzo niecały dzień w Danii, biorąc pod uwagę ograniczenie lotów do 18:30 ... a tam można by było latać do 22:20 bo tak długo było jasno No ale o tych perypetiach będzie w kolejnym odcinku. Więc nasze przygotowanie nie były gładkie i bezproblemowe, ale jak zwykle jechaliśmy na Mistrzostwa uśmiechnięci Jedni mniej a inni bardziej.
  21. cZyNo

    F5J zaczynamy

    Ilu z zawodników wchodzi do FlyOff'ów na takich MŚ? Bo nie chce mi się szukać
  22. A ja tak jakby juz po urlopie, wypoczęty i odmóżdzony od latania i nie tylko, czyli będę mógł powoli pisać o naszym lipcowym pobycie na Mistrzostwach Świata F3B w Danii. F3B to teoretycznie najbardziej wszechstronna konkurencja dla modeli szybowców, ponieważ trzeba wykorzystać cały zakres prędkości oferowanych przez model szybowca, a poza tym trzeba jeszcze umieć to zrobić Start następuje z wyciągarki. Ogólnie są 3 konkurencje: 1. Termika, czyli klasyczne latanie 10 minut z optymalnym zakończeniem lotu w 10 minucie i wylądowanie jak najbliżej punktu do lądowania. Takie bezsensowne snucie sie po niebie z niewielką prędkością i jak najmniejszym opadaniem modelu. Loty sa w grupach po kilku zawodników. 2. Dystans, czyli przez 4 minuty przeba przelecieć modelem jak najwięcej 150m baz. Czyl po prostu trzeba pojecieć jak najdalej, wykorzystując jak największą doskonałość modelu. Loty sa w grupach po kilku zawodników. Piękna konkurencja z bezpośrednią rywalizacją z innymi polotami/zespołami. 3. Lot na prędkość - czyli trzeba jka najszybciej przelecieć 4 bazy czyli 600m. Czyli nawet w wolnym locie prędkości modelu zaczynają sie od 140km/h a przy szybkim locie przekraczają 200km/h. Ostatnie 2 bazy często sie robi na wysokości mniejszej niż 10-15m od ziemi. Więc przez chwile u niektórych generuje się sporo adrenaliny. W porównaniu z innymi dyscyplinami, jest to konkurencja bardzo zespołowa i bez dobrego i zgranego zespołu nie ma co liczyć na doby wynik. Bez względu na to jak lata pilot i jego model. No i na koniec wspomnę, że nieformalną 4 konkurencja jest start na wyciągarce. Kto ma to idealnie opanowane, ten w pozostałych konkurencjach znacznie łatwiej może uzyskać dobry wynik. Te mistrzostwa świata mogą być znamienne dla wszystkich kategorii modelarskich RC oraz dla hobbystycznego latania modelami. A czemu? A no dlatego że na niecały miesiąc przed ich rozpoczęciem, organizatorzy je odwołali!!! Wynikało to z tego, że organizatorzy nie uzyskali jednoznacznej informacji od władz na możliwość wykonywania lotów powyżej 120m! Dopiero po odwołaniu Mistrzostw zaczął się olbrzymi rumor w Danii, z równoległym szukaniem organizatora w Niemczech, aby rozegrać te mistrzostwa. Na szczęście po interwencji premiera rządu (sic!), organizatorzy dostali pozwolenie na odbywanie lotów powyżej 120m. Po 1,5 tygodnia od odwołania MŚ, pojawiła sie informacja że jednak obędą sie w Danii. Ale oczywiście głupi urzędas musiał postawić na swoim, i wykombinował że loty mogą sie odbywać ale jedynie w godzinach od 8:30 do 18:30!!!! Powodowało to wiele problemów, bo praktycznie nie było możliwości jakiejkolwiek dodatkowej regulacji modeli, ponownego ustawienia ich po naprawie czy fajnego polatania przed i po zawodach. Dla nas też było to problematyczne, ponieważ od kwietnie, w naszym pięknym kraju może było ze 6 dni kiedy był wiatr i można było jako tako ustawić modele. A w czasie mistrzostwa zgodnie z prognozami miało wiać ponad 8-10m/s ? (w rzeczywistości podmuchy były ponad 15 m/s). Dla mnie to w ogóle była by nowość, bo z zasady jeśli mocniej wiało to byłem na zboczu a nie na lotnisku Instygowało mnie jak będzie sie latało termikę w takich warunkach, no co z dystansem, skoro było wiadomo że połowa zakrętów będzie robiona pod silny wiatr (taka był lokalizacja lotniska względem przewidywanych kierunków wiatru). No ale nic. Tak to bywa. Niewiadoma to też nauka ? No to Tyle wstępu
  23. cZyNo

    F5J zaczynamy

    Ważniejsze zeby nie mieć nieszczęścia. Lub sobie nie zrobić nieszczęścia. Bo co do szczęścia…to szczęście sprzyja lepszym. To powiedzonko naprawdę jest prawdziwe.
  24. cZyNo

    F5J zaczynamy

    Oj tam. To dopiero drugi dzień. Nie ma co opatrzności wzywać chłopaki solidne jaja maja to dadzą radę ?? tylko to działa na MS gdy czasami się potknie a ta reszta co w domach … to trzymać kciuki!
  25. cZyNo

    F5J zaczynamy

    Takie mocno deszczowe i rozwiane lato w tym roku jutro i pojutrze ponoć ma wiać minimalnie słabiej No i jutro będzie nowy piękny dzień. Dacie ognia!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.