Skocz do zawartości

cZyNo

Modelarz
  • Postów

    8 383
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    73

Odpowiedzi opublikowane przez cZyNo

  1.   

    W dniu 6.06.2020 o 12:12, AKocjan napisał:

    @cZyNo nie zgodzę się, lądowania powinny być powtarzalne, przewidywane. Prawda jednak, że w czasie lądowania mało jest czasu na myślenie,  po niepowodzeniu człowiek może nawet nie pamiętać co się stało.  Dlatego warto prześledzić sobie film, przeanalizować sytuację a następnie wysunąć wnioski. Po to głównie by nie powtórzyć błędu.. Tak działa się w prawdziwym lotnictwie, np na lotniskowcach nagrywa się starty/lądowania tylko po to aby udoskonalać procedury. W modelarstwie również warto z podobnych rozwiązań skorzystać. Zresztą sytuacja wygląda podobnie jeśli chodzi o badania przyczyn wypadków/incydentów lotniczych sytuacja w wygląda podobnie, dążymy do eliminacji zagrożeń poprzez wysuwanie wniosków z wypadków lotniczych ;).

     

    Ale brednie piszesz porównując i analizując lądowanie swoją lekką i małą pianką z obiektami kilkukrotnie większymi i grubo ponad tysiąc razy cięższymi!!! Nie rozumiesz pojęcia relacji wielkości obiektu i jego wagi do środowiska w którym sie porusza. Pisząc tak, nie rozumiesz jaki wpływ na model ma głupi krzaczek czy drzewo rosnące kilka czy kilkadziesiąt metrów od miejsca gdzie sie chce lądować. Pisząc tak,  nie rozumiesz tego jak zmiany w powietrzu wpływają na model, a jak nie wpływają na coś znacznie większego i cięższego.

    Lądowanie tak małym modelem nigdy nie będą powtarzalne i przewidywalne.

     

    Czyli na koniec - analizuj sobie do bólu, ale to i tak nic nie da. Bo jest duża szansa, że przy kolejnym wyjściu na latanko, środowisko w którym leci twój modelik, zaskoczy swoją nieprzewidywalnością modelik jak i operatora modeliku. I wszystkie teorie i rozmyślania idą się walić. Tylko instynktowna i szybka reakcja może ochronić tak coś małego i lekkiego. Może, ale nie musi. 

    Znam o wiele lepszych lataczy niż Ty i wiele skromniejszych, którzy zostali zaskoczeni. Zaklęli pod nosem, walnęli się w głowę na znak dezaprobaty i poszli dalej, nie zawracając sobie głowy czymś czego i tak nie są w stanie przeskoczyć.

    • Lubię to 1
  2. Hehe, a ja Tomkowi mówiłem że u Ciebie pada :D I że u nas będzie deszczyk tylko chwilowy ? Trzeba wiedzieć gdzie sie patrzyć - a najlepiej latać z Jurkiem ?

     

    Z Tomkiem fajnie się lata bo on jest lepszy ode mnie. Bo lepszych trzeba podglądać :)Fajnie sie wkręca w kominy i potrafi je utrzymać, a nie jak ja popuszcza je wolnymi. Szczególnie te delikatniejsze. Na pociechę mam to że ze 2 razy byłem lepszy od niego ? Powolutku do przodu 

  3. A bo Vlado to diabeł :)

     

    Dla odmiany ja dziś sie Maxowałem. I to nie sam. Powietrze było ciężkie, parne ale i nośnie. Kilka lotów bylo fajnych, kilka skopanych a w kilku oszukiwałem ? Jedak jak zwykle jestem zadowolony. Zrobiłem swój mały rekordzik startując w dwuosobowej rywalizacji z wysokości 37m, jak i wylatałem ponad 20min (a można było i więcej) z wysokości 63m. Zabawne jest że w czasie tego lotu padał deszcz, a ja nie przekroczyłem wysokości 90m ? Takie niedzielne kilkugodzinne odstresowanie,

     

    IMG_8165[1].JPG

  4. No tak ... dzisiaj mieliśmy sie spotkać na Rusku, ale prognozy wiatr coraz wiatrowe były coraz mniej przychylne. Poranne powiedziały że na Rusku wiatr będzie tylko do 11. Tak więc cześć tubylców pojechała na Rusko lub rzodkiewkę, część ekipy wyeksportowaliśmy w kieleckie, bo tam miało piździć najdłużej. A ja sam wybrałem sie tam gdzie zwykle, z nadzieją że odchyłka nie będzie zbyt duża. No i jak sie okazało był akceptowalna 40-45 stopni, co w niczym nie przeszkadzało w lataniu. Po drodze na chwile zrobiła sie trochę większa, no i po 14 zrobiła się za duża :) Ale to mi całkowicie  wystarczyło do spełnienia

    107244652_IMG_81561.thumb.JPG.176f9fc73cf360e2181ab7dca64624c5.JPG

    194545338_IMG_81541.thumb.JPG.51b2760d6141658fd10fdf32f0837549.JPG

     

    A na koniec zdążyłem jeszcze sie poMAxować we wrocławiu przed deszczem...i nie tylko. Juz zapomniałem jak fajnie model lata gdy lekko pada :)

    1821749170_IMG_81581.thumb.JPG.aead132f3966b158cc747560b76340d0.JPG

     

     

    to był całkiem kompletny dzień :D

     

    • Haha 1
    • Dzięki 1
  5. Ja lubię swój minutnik. Co prawda droższy wydatek niż pliki dźwiękowe do telefonu, ale działa niezależnie od telefonu, co miewa swoje niezaprzeczalne zalety :)

    I gada tak:

    10 min > = time > 1 min every 1 minute

    1 min > = time > 10 sec every 10 seconds

    10 sec > = time > 1 sec every 1 second

     

    oczywiście czas startowy ustawiasz dowolnie - jak się go zienia to gada, więc mogę to nawet robić gdy model leci

  6. 19 minut temu, Ryszard_I napisał:

    Pamiętam taki piknik modelarski w Jeżowie gdzie lądowało się między osobami opalającymi się na kocykach a Jakiem holującym szybowce.

    No to nie jest wątek o nie do końca poprawnym przygotowaniu miejsca do latania albo o lataniu w takim miejscu. To ryzyko organizatora i pilota. W sytuacjach nie pewnych lata sie z pomocnikiem. Samemu to...

     

    Na pewno wyłączenie BF pstryczkiem gdy drążek jest w pozycji wychylonej i automatyczne włączenie silnika na moc odpowiadającą temu wychyleniu drążka, może bardzo zaskoczyć początkującego i nie tylko początkującego pilota. Szczególnie gdy model nie jest optymalni ustawiony i ma np. skopany skłon. Jak i sytuacja odwrotna - czyli włączenie BF gdy jest mocno wychylony gaz - może również spowodować przecudnego dzwona.

    Dlatego warto nauczyć się bezpiecznej procedury przełączenia jednego na drugie - jaka by ona nie była.

  7. A to jak Ty podchodzisz do lądowania że chcesz w coś lub kogoś przyp...? To raczej niebezpieczna metoda i do lądowania powinno sie podchodzić w bezpieczny sposób. Dla modeli i otoczenia.

    Jak pisałem nigdy nie potrzebowałem wspomagania się silnikiem przy lądowaniu. Nigdzie i żadnym modelem. Lądowanie nie może być przypadkowe i chaotyczne

     

     

    Co nie znaczy że nie mam takowej możliwości w moich modelach. Gdybym chciał to... wyłączam fazę lądowanie, drążek na minimum, włączam faze start i dodaje gazu. Operacja odbywa się płynnie i bez niespodzianek.

  8.  

    41 minut temu, Exu napisał:

    Powiedziecie mi proszę przy okazji podsumowując ten temat jak powinno to wyglądać właściwie i zgodnie ze sztuką jak to jest na zawodach badz używane przez profesjonalistów.

     

    Nie ma profesjonalistów. Są tylko tacy co latają więcej. A zawodnik nie musi być lepszym lataczem niż ty i nie jest powiedziane że zna sie lepiej na ustawieniach aparatury niż inny ciekawski modelarz.

     

    Ja jestem zwolennikiem latania po swojemu byle z głową. Ustaw tak jak sobie wymyślisz żeby to było rozsądnie i nie spowodowało perturbacji.

    Od początku jak zacząłem latać modelami z klapami miałem z zasady tak ustawione toto:

    1. Max gaz i hamulec "od sie" - może być odwrotnie. Ale wydaje sie że oba ustawienia powinny być "zbieżne"

    2. Lądowanie to oddzielna faza o najwyższym priorytecie

    3. Gaz na drążku - ale kiedyś miałem aktywowany przełącznikiem i dostępny dla wszystkich faz oprócz lądowania oczywiście. A co to daje? Głównie pstyczek jest zabezpieczeniem (taki pstryczekj bezpieczeństwa) żeby nie włączyć silnika wtedy kiedy nie chcę (np. na ziemi gdy manipuluje modelem) lub w powietrzu gdy nie chcę. Jednak raz mi sie udało włączyć gdy model trzymałem w ręce ?

    4. Teraz mam oddzielną fazę do startu i tylko w niej działa silnik ale...jest też pstyczek bezpieczeństwa (jak kill switch) :) Czyli żeby silnik to muszę przełączyć tego pstryczka i potem włączyć fazę do startu. I wtedy działa drążek. Jak mi się już znudzi to przełączam na inną fazę i ciesze się szybowaniem. Drążek wtedy może robić całkowicie co innego i nie włączać silnika. I teraz jest bardzo bezpiecznie i bezproblemowo.

     

    No i tyle

  9. Na zakończenie tej dziwnej dyskusji, filmik którego nie mogłem znaleźć. Takie możliwości przy lądowaniu daje dobrze ustawiony BF na drążku (od 30sek). Szybkie reakcje i pełne sterowanie modelem. Wtedy żadne warunki nie są straszne - czy to flauta czy mocny wiatr, czy nowe lotnisko. W nowym miejscu ląduje się prawie od razu a nie po 30tu podejściach. I nigdy czegoś takiego nie zrobi się na sliderze nie mówiąc o pstryczku. Koniec i kropka.

    A zarazem widać że przed lądowaniem klapy zostały wyłączone.

     

     

    I jeszcze pierwsze lądowanie Antka w nowym miejscu - widać idealne zamknięcie klap przed przyziemieniem.

     

  10. W dniu 22.05.2020 o 22:27, Czaro napisał:

    Jak na razie Joe strogo nas łoi, ale nie poddawajmy się!

     

    Po analizie miejsca gdzie lata Joe, okazuje sie że ma tam troche wspomagaczy. Związanych z ukształtowaniem terenu, wiatrem no i ciepłym powietrzem. Takie bardzo nieregulaminowe miejsce. W związku z tym dla mnie to Wy jesteście lepsi od niego! Jak Joe przyjedzie do PL to już nie będzie tak różowo ?

    • Lubię to 1
  11. Skoro stary pies się nie może nauczyć właściwej sztuczki, to niech on nie uczy szczeniaczków źle zrobionej sztuczki. Lepiej czasami nic nie napisać.

     

    Ja znam trochę modelarzy latających z silnikami z przekładniami i dużym śmigłem, dla przyjemności. I mają toto na pstryczkach. Za to nie znam nikogo kto w miarę lata a ma BF nie na drążku.

    Przypominam że lotkohamulce czy hamulce aerodynamiczne mają się praktycznie nijak do BF. To całkowicie co innego. I w zasadzie działania i w oddziaływaniu na model. Jak i w konsekwencjach dla modelu w przypadku niewłaściwego użycia. Porównanie i nawiązanie całkowicie nietrafione.

  12. u nas pewnie też - nieoficjalne

     

    A dziś...miało być bardzo ciepło. Jadnak jak przyjechałem to okazało się że na łączce nie jest zbyt ciepło. Nawet troche za lekko sie ubrałem i było mi zbyt chłodno. Najpierw nawet było trochę niemrawych chmurek, ale potem sobie gdzieś poszły. Czyli na zbyt efektowne noszenia nie było co liczyć. Mimo to - plan zakładał niskie latanie i sprawdzenie co Maxa z grubsza przy takim pilocie jak ja umi. Jak sie okazało nawet troche daje rade. Razem z maxą byliśmy sie w stanie wygrzebać z 10-15m jednak brak doświadczenia z małymi bąblami w większości przypadków powodował zgubienie bąbelka na wysokości 40-80m. No nic...trzeba ćwiczyć.

    To co zauważyłem i czego jestem pewien, to zawyżanie wskazań przez Altisa. I nie wiem co może być przyczyną. Zastanawiam sie może nad nieprawidłowym przepływem powietrza w kadłubie, bo innego wytłumaczenia nie ma.

    W poniższym locie wykręcałem się znad auta i byłem na 100% nie wyżej niż 2-3m nad dachem samochodu. Bo stałem obok i trząsłem gaciami żeby model nie zrobił czegoś dziwnego. A Altis podaje 8-10m

    1692863337_locik8.thumb.png.d7da67f6024a50ba14f55d3d13164ffe.png

     

    Przez całe latanie startowałem i latałem raczej niżej niż wyżej. Z nudów zrobiłem tylko dwa loty na 10min aby posprawdzać głupotki - i oba z grubsza sie udały. Ten był pierwszy:

    1906388986_locik71.thumb.png.ecb699135d452cbfd969b022c1edc1e2.png

     

    Ten był drugi:

    1423138460_locik7.thumb.png.90a8f72d872c4747601499069fbcf855.png

     

    W obu popełniłem ten sam błąd którego nie mogę się oduczyć - czyli nie trzymanie wysokości na silniku. Choć po części wynika to ze złego skłonu silnika :( W drugim locie wysokość F5J to 38m, a czas 10sek po wyłączeniu silnika minął na wysokości 26m :( Czyli 12m straty.

    Poza tym tu znów Altis wg mnie dał ciała. Ze względu na ukształtowanie terenu w tym przypadku dość łatwo było jednoznacznie określić że wykręcałem się modelem z wysokości nie większej niż 16m (a mam wrażenie że z nie większej niż 12m) - a Altis swoje - najniższa wysokość to 22m :(

    Nie wiem czy macie jakieś przemyślenia nt Altisa - na ostatnich zawodach Jarek G. też mocno utyskiwał, że czasami jego wskazania wydają sie nie do końca rzeczywiste.

     

    Na szczęście jeszcze za słabo latam żeby przejmować się Altisem - i dlatego to popołudnie zaliczam do bardzo udanych :D

  13. Lądowania zawsze są i były nieprzewidywane. Jakieś zabawne analizy filmów i tak nie mają sensu, bo przy lądowaniu o tym się nie myśli. Albo nie ma czasu na myślenie. Zachowania w takich niespodziewanych sytuacjach muszą być odruchowe i wyuczone przez jak największy nalot. Fajnie, że chyba dużo latasz i ćwiczysz, zabawnie że tak drobne rzeczy tak "poważnie" analizujesz.

    Najwięcej modeli się uszkadza w okresie gdy po okresie nauki wydaje się że się umie i wie już wszystko. Jest się wtedy zbyt pewnym siebie i swoich umiejętności. A one wciąż jednak są niewystarczające. Jak ktoś chce może ten okres nazywać rutyną. Jednak im szybciej się spokornieje tym szybciej te problemy się skończą.

     

    • Lubię to 3
    • Dzięki 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.