Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

 

 

 Start modelu z max. zaciągniętym sterem wysokości, czyli tył dociśnięty na max. ... a bardzo krótki start. SE 5 a jest dwupłatem i bardzo szybko skrzydła uzyskują nośność.

 

 

Bardzo niebezpieczny sposób startu. Start na siłę z tzw przeciągnięciem może się skończyć zwaleniem modelu na któreś ze skrzydeł, jeśli silnik jest mocarny to może jeszcze uratować sytuację.

Osobiście preferuję start na skrzydłach, owszem zaciągam ster wysokości w początkowej fazie startu po to aby zabezpieczyć się przed kapotażem w trakcie przełamywania oporów toczenia ale później łagodnie odpuszczam ster i model startuje praktycznie sam. Ta technika sprawdza się zarówno w dużych WWI jak i małych kombatach 1/8 na zawodach mamy różnie przygotowane startowiska a i kierunek wiatru nie zawsze jest sprzyjający, najczęściej mniej lub bardziej boczny, wyrywanie na siłę modelu w takich warunkach najczęściej kończy się w jedyny sposób to znaczy przepadnięcie i przydzwonieniem jednym ze skrzydeł w ziemie.

 

W budowanym przez Ciebie modelu koła są już naprawdę duże ze skali to około 180 mm (twoje trochę mniejsze) i powinny sobie radzić nawet z tymi ciut gorszymi startowiskami. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problemy z kapotażem miałem za każdym lądowaniem Fokkera D.VIII. Zwiększałem rozstaw kół, skracałem golenie podwozia, zakładałem większe koła  - nic to nie dawało. Oglądający twierdzili - nie przejmuj się te samoloty tak miały więc i model przejmuje niektóre wady. Do mnie to nie trafiało gdyż na YT jest wiele startów i lądowań D.VIII i tylko mój tak fatalnie lądował. Dlatego uważam, że śmiało mogę polemizować z Tobą co do słuszności przesuwania podwozia. Moje stanowisko jest oczywiście w opozycji do takiego zabiegu. Myślę, że w Twoim P-24 jak i budowanym S.E spokojnie można wykluczyć to zjawisko. W moim przypadku problem tkwił w dodatnim kącie mocowania statecznika poziomego co w fazie toczenia działało jak wychylony w dół ster wysokości. W sieci jest mnóstwo filmów z lotów i lądowań S.E bez kapotaży i bez przesuwanego do przodu podwozia.

Wysokości trawy bym tak nie demonizował w Fokkerze średnica kół wynosiła 130mm i zwiększone - skala 1/4 - 170mm. W moich niewprawnych rękach model myszkował po pasie, natomiast w rękach fachowca start jak po sznurku. ..

Mam przed sobą plan montażowy modelu Dynaflite , który wykonał nasz kolega MareX. Chyba nic nie wspominał o kapotażach przy lądowaniu. na planie tym proporce są trochę inne - tak wydaje mi się porównując Twoje fotki.

Na koniec jeszcze raz powtarzam - Tobie ma to sprawiać satysfakcję, ale nie możesz oczekiwać, że wszyscy będą wypowiadali się na TAK. Ja się nie czepiam, wyrażam tylko moje zdanie, które w ogóle nie musisz brać pod uwagę. Z uwagą wysłuchiwałem krytycznych(jeśli takie były ;)) uwag dotyczących moich rozwiązań w modelach jednak nie zawsze decydowałem się na poprawki uważając, że chyba racja jest jednak po mojej stronie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo niebezpieczny sposób startu. Start na siłę z tzw przeciągnięciem może się skończyć zwaleniem modelu na któreś ze skrzydeł, jeśli silnik jest mocarny to może jeszcze uratować sytuację.

Osobiście preferuję start na skrzydłach, owszem zaciągam ster wysokości w początkowej fazie startu po to aby zabezpieczyć się przed kapotażem w trakcie przełamywania oporów toczenia ale później łagodnie odpuszczam ster i model startuje praktycznie sam. Ta technika sprawdza się zarówno w dużych WWI jak i małych kombatach 1/8 na zawodach mamy różnie przygotowane startowiska a i kierunek wiatru nie zawsze jest sprzyjający, najczęściej mniej lub bardziej boczny, wyrywanie na siłę modelu w takich warunkach najczęściej kończy się w jedyny sposób to znaczy przepadnięcie i przydzwonieniem jednym ze skrzydeł w ziemie.

 

W budowanym przez Ciebie modelu koła są już naprawdę duże ze skali to około 180 mm (twoje trochę mniejsze) i powinny sobie radzić nawet z tymi ciut gorszymi startowiskami. 

 

Dokładnie robię jak piszesz - nie pisałem obszerniej bo myślałem że to oczywiste. Jest to start dla trochę już zaawansowanych modelarzy i niebezpieczny choć często w makietach konieczny. 

 

Ale i lądowanie też wymagało zaciągnięcia steru wysokości po przyziemieniu modelu (kolega na filmie krzyczy do  mnie trzymaj, trzymaj - chodzi o zaciągnięty ster SW), żeby model nie skapotował. I wtedy też jest jest niezła zabawa bo gdy za wcześniejsze zaciągniesz SW, model wyskoczy ponownie do góry, gdy za późno podeprze się nosem - musi być akurat. 

 

Sztywną oś na którą zwrócił uwagę Paweł, która  może zaczepiać o wyższą trawę też trzeba brać pod uwagę. 

 

Jest jeszcze jeden sposób prawienia zachowania modelu przy lądowaniu - obniżyć jego środek ciężkości np dając wszystkie pakiety jak najniżej. Wtedy siła od bezwładności przy lądowaniu jest zaczepiona niżej wywołując mniejszy moment wywracający model. 

 

 

 

post-5634-0-12405500-1412881433_thumb.jpg

Problemy z kapotażem miałem za każdym lądowaniem Fokkera D.VIII. Zwiększałem rozstaw kół, skracałem golenie podwozia, zakładałem większe koła  - nic to nie dawało. Oglądający twierdzili - nie przejmuj się te samoloty tak miały więc i model przejmuje niektóre wady. Do mnie to nie trafiało gdyż na YT jest wiele startów i lądowań D.VIII i tylko mój tak fatalnie lądował. Dlatego uważam, że śmiało mogę polemizować z Tobą co do słuszności przesuwania podwozia. Moje stanowisko jest oczywiście w opozycji do takiego zabiegu. Myślę, że w Twoim P-24 jak i budowanym S.E spokojnie można wykluczyć to zjawisko. W moim przypadku problem tkwił w dodatnim kącie mocowania statecznika poziomego co w fazie toczenia działało jak wychylony w dół ster wysokości. W sieci jest mnóstwo filmów z lotów i lądowań S.E bez kapotaży i bez przesuwanego do przodu podwozia.

Wysokości trawy bym tak nie demonizował w Fokkerze średnica kół wynosiła 130mm i zwiększone - skala 1/4 - 170mm. W moich niewprawnych rękach model myszkował po pasie, natomiast w rękach fachowca start jak po sznurku. ..

Mam przed sobą plan montażowy modelu Dynaflite , który wykonał nasz kolega MareX. Chyba nic nie wspominał o kapotażach przy lądowaniu. na planie tym proporce są trochę inne - tak wydaje mi się porównując Twoje fotki.

Na koniec jeszcze raz powtarzam - Tobie ma to sprawiać satysfakcję, ale nie możesz oczekiwać, że wszyscy będą wypowiadali się na TAK. Ja się nie czepiam, wyrażam tylko moje zdanie, które w ogóle nie musisz brać pod uwagę. Z uwagą wysłuchiwałem krytycznych(jeśli takie były ;)) uwag dotyczących moich rozwiązań w modelach jednak nie zawsze decydowałem się na poprawki uważając, że chyba racja jest jednak po mojej stronie.

 

U mnie Irku zakładam, że wszystkie kąty zaklinowania są dobrane prawidłowo. Model nie nowo zaprojektowany, wielokrotnie już oblatany, więc geometrię wykluczam - po to zastosowałem KIT.

 

post-5634-0-84039400-1412882714.jpg    post-5634-0-85793000-1412883339.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie sądzę żeby Piotr miał jakiekolwiek problemy z kapotażem przy starcie czy lądowaniu swoim modelem. Mój S.E. 5a nigdy nie skapotował a jest mniejszy niż model Piotra (1,6 m vs. 2 m rozpiętości). Oczywiście zawsze może się trafić gruda ziemi czy kretowisko, ale na tym można wywrócić każdy model. Zarówno rozbieg jak i dobieg modelu S.E. 5a jest bardzo krótki a Piotr jak widać na filmach lata bardzo pewnie. Nie ma obaw. 

Piękna konstrukcja, trzymam kciuki Piotrze.

post-6725-0-47390300-1412933978_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie sądzę żeby Piotr miał jakiekolwiek problemy z kapotażem przy starcie czy lądowaniu swoim modelem. Mój S.E. 5a nigdy nie skapotował a jest mniejszy niż model Piotra (1,6 m vs. 2 m rozpiętości). Oczywiście zawsze może się trafić gruda ziemi czy kretowisko, ale na tym można wywrócić każdy model. Zarówno rozbieg jak i dobieg modelu S.E. 5a jest bardzo krótki a Piotr jak widać na filmach lata bardzo pewnie. Nie ma obaw. 

Piękna konstrukcja, trzymam kciuki Piotrze.

 

 

Ładnie Twój model wygląda w locie - jak prawdziwy. Matowe pokrycie i jego faktura robi wrażenie prawdziwego płótna.

 

Dzięki za ocenę mojej pracy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Jest jeszcze jeden sposób prawienia zachowania modelu przy lądowaniu - obniżyć jego środek ciężkości np dając wszystkie pakiety jak najniżej. Wtedy siła od bezwładności przy lądowaniu jest zaczepiona niżej wywołując mniejszy moment wywracający model. "

 

Tak mnie naszło na wieczorne teoretyzowanie szalone... A gdyby tak przed  lądowaniem przesuwać środek ciężkości do tyłu? Pakiet poruszany serwem?  :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrze, jak wiesz bawię się intensywnie żyroskopami i stabilizatorami i wg mnie to nie zadziała w przypadku natknięcia się na kępkę trawy. Skuteczność SW przy niskich prędkościach jest wiadomo jaka. Wysuniecie podwozia (i ewentualne jego obniżenie) to najlepszy pomysł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrze, jak wiesz bawię się intensywnie żyroskopami i stabilizatorami i wg mnie to nie zadziała w przypadku natknięcia się na kępkę trawy. Skuteczność SW przy niskich prędkościach jest wiadomo jaka. Wysuniecie podwozia (i ewentualne jego obniżenie) to najlepszy pomysł.

 

 

Muszę Ciebie zmartwić Twój pomysł ze zmianą balastowania statku powietrznego zastosowano już w pierwszych sterowcach. Był to ciężar przesuwany na linie aby podnieść lub opuścić dziób sterowca.  

 

A poważniej, obejrzyj koniec filmu z lądowaniem Stearmana  PT17  (#202)  - kółka malutkie i w osłonach , trawka już całkiem całkiem ale włączone żyro na SW pilnuje poziomego toru modelu do końca - widać tę walkę na filmie. :-).  Gdybym nie włączył żyra byłby kapotaż.

 

 

post-5634-0-85760400-1412969946.gif

 

post-5634-0-25973800-1412969947.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację. Ale PT17 ma całkiem spora powierzchnię SW. Ja w pierwszej wersji testera Piaggio dałem za mały SW i skończyło się jak się skończyło :-)

 

Przeważnie w modelach w stosunku do pierwowzoru powiększa się powierzchnie sterów od 10-20% - tak piszą w  książkach

Skoro wysunięcie podwozia to taki dobry pomysł to dlaczego tego nie praktykuje się w fabrycznych zestawach ?! Moim zdaniem nie tędy droga. Obniżanie środka ciężkości w moim przypadku też niczego nie dawało.

 

Praktykuje się i to dość często - mam za sobą "popełnionych" więcej niż  z 10 zestawów ARF.

 

dla porównania:

 

Oryginał

 

post-5634-0-40400600-1412971689.jpg

 

Model

 

post-5634-0-43492600-1412971698_thumb.jpg

 

 

PZL P.24 z wysuniętym podwoziem nie kapotował mi ani razu - za wyjątkiem przypadku udokumentowanego na filmie, ale kto przy zdrowych zmysłach ląduje w poprzek dość wąskiego lotniska - wychodzi że ja. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żyroskop odczytuje położenie i przyśpieszenie ok. kilkanaście razy na sekundę.  Stosuje przy tym matematyczną procedurę wyznaczającą trend, wyprzedzenie i uśrednienie.

 

Niestety przy włączonym żyroskopie, szczególnie gdy model jest lekki a warunki turbulentne serwa korygując odchylenia pracują bardzo intensywnie. Przekłada się to na zwiększone zużycie energii pobieranej z baterii odbiornika  w locie nawet do 50% więcej niż bez włączonego żyra. Serwa też podlegają wyższemu obciążeniu mechanicznemu (szybciej się zużywają). Dlatego ja nie używam żyroskopów w locie a tylko przy starcie i lądowaniu i to tylko wtedy gdy model lub panujące warunki tego wymagają. 

 

W jednym modelu Prząśniczce używam żyroskopu na lotkach w locie - możesz też obejrzeć i porównać ich pracę ze swoim modelem gdzieś w środku filmu kiedy pokazane jest ujecie na skrzydło. Wydaje mi się że lotki pracują spokojniej, bo to chyba większy i stabilniejszy 2 m model.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Czy mój model będzie wyważony prawidłowo ?

 

Jest to bardzo sensowne pytanie bo złe wyważenie modelu jest dużym zagrożeniem dla pomyślnego oblotu i w skrajnym przypadku kończy się efektowną kraksą.

 

Z SE 5a z HK  Andrzeja mieliśmy sporą rozterkę, jak ten  model wyważyć przed pierwszym lotem, ponieważ instrukcja modelu (według mnie) zawierała nieprawidłowe dane o ŚĆ tego modelu. Było on wskazywany dość blisko przedniej krawędzi górnego skrzydła. Porównując instrukcje z modeli innych dwupłatów jakimi latałem i obecnego SE 5A którego buduję punkt  ten powinien być położony zdecydowanie dalej.  Dodając do tego fakt, że prawidłowe wyważenie dwupłata jest dodatkowo bardzo zwodnicze (zawsze mu mało na dziobie) trochę polecieliśmy w ciemno - tym razem się udało trafić.

 

Postanowiłem jednak sprawdzić (sprawdzić nie wyliczyć) gdzie powinien znajdować się ŚĆ w moim modelu. Jak zwykle sięgnąłem po moją ulubioną książkę "Budowa Makiet Lotniczych" Gordona Whitehead. Korzystając z jednego z rysunków dwupłata zamieszonego w książce jak niżej:

 

  post-5634-0-31349500-1414059905_thumb.jpg

 

 

Dokonałem pomiaru SCA na planie swojego modelu  SCA wyszło 470 mm

 

Następnie przyjąłem wartość 25% SCA  = 117,5 mm 

 

Na planach mój ŚĆ występuje dokładnie w obliczonym miejscu. Myślę że do oblotu wartość ŚĆ została potwierdzona, co mnie bardzo cieszy.

 

Dopisano 05.01.2015

I tu mój nastąpił błąd, poprawne wyliczenie nastąpiło dopiero w p.#611 !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W nowym modelu serwa skrzydeł położone są w dość sporej odległości od odbiornika - ok. 1,3 m. W modelach gigantach stosuje się, już w takich sytuacjach  stacje power-boxy - bardzo drogie urządzenia.

 

Mój model jest nie jest już mały, ale do gigantów jeszcze nie należy. Szukając pomysłu na stabilny sygnał docierający do serwa na lotkach znalazłem urządzenie "wzmacniacz sygnału" firmy Power Baox.

 

post-5634-0-55013800-1414224271.jpg

 

 

Czy ktoś z Kolegów stosował już może takie urządzenie ?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W nowym modelu serwa skrzydeł położone są w dość sporej odległości od odbiornika - ok. 1,3 m. W modelach gigantach stosuje się, już w takich sytuacjach  stacje power-boxy - bardzo drogie urządzenia.

 

Mój model jest nie jest już mały, ale do gigantów jeszcze nie należy. Szukając pomysłu na stabilny sygnał docierający do serwa na lotkach znalazłem urządzenie "wzmacniacz sygnału" firmy Power Baox.

 

attachicon.gifWzmacniacz syglału.jpg

 

 

Czy ktoś z Kolegów stosował już może takie urządzenie ?

Uważam, że nie ma potrzeby stosowania wzmacniacza sygnału przy odległości serwa od odbiornika  wynoszącej 1300mm. Ja w swoich dużych modelach stosuję wyłącznie przewody skrętki o takich przekrojach kabli jakie ma kabel serwomechanizmu (ważne) na odległości nawet 2000mm bez żadnych zakłóceń i zaników sygnału. Oczywiście po drodze nie ma żadnych elektromagnesów czy silników szczotkowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.