Skocz do zawartości

Sielskie życie uratowanego kota Benka


Chuck Yeager
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

W takim cyklu filmów pt. "Podróże koleją", było o kolejach szwedzkich, także tych jeżdżących za koło i do Kiruny, ale było też o faciu, który kisi te śledzie i pakuje do puszek. Częstował prowadzącego narrację francuskiego reportera tym specjałem i gość także ostrożnie wziął kawałeczek na jakąś wykałaczkę i zmusił się do przełknięcia. Widać było, że ciężko mu to przeszło. A z "naszych" specyfików pamięta ktoś ser zwany chyba "herceńskim", czy jakoś tak. Było to ok. roku 1969 /drugi rok studiów , pokój w "Żaczku"/ i ser, który można było trzymać wyłącznie za oknem. Ale w smaku był całkiem, całkiem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy okazji jadalnych paskudztw przypomniało mi się, jak moja żona postanowiła zrobić ser zgliwiały. Wietrzyłem chałupę dobre kilka godzin i nie odzywaliśmy się przez kilka dni. Ponoć pyszny, ale ja się nie odważyłem :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobnie było z grzybobraniem opisywanym przez Arcta. Kiedy do angielskiego oficera  dotarło, że nasi piloci w mesie przyżądzają grzyby które uprzednio pozbierali w pobliskim lesie, to w trybie alarmowym zawezwał karetkę... kranke_200-1.gif

A naszym nic nie było...

 

 

Siostrzenica po dłuższym pobycie w Tajlandii mówiła, że te kandyzowane, smażone robale to w zasadzie dla turystów jako ciekawostka. Miejscowi rzadko jadają  no chyba, że smakosz ....

Jedliśmy z żoną pieczonego skorpiona, a raczej żuliśmy jak kawałek drewna, bo był tak uwędzony na wiór, ze zabiło jakikolwiek smak. cranky.gif

Ale przed oddaniem nam patyczka kolec jadowy zostało obcięty nożyczkami... cool.gif?v=1545133808

(jak będę w domu to wrzucę fotkę..)

I różne kandyzowane robaczki w formie chipsów tez były... D2z2d2z2ownice,_g1a1sienice_-_083.gifD2z2d2z2ownice,_g1a1sienice_-_082.gif

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grzegorzu! Dzisiaj mija czwarty dzień po zabiegu, jakiego dopuściłem się na moim ślicznym , młodym i nowym kotku. Całość opisałem, w moim grafomańskim stylu, w poście nr 125 i fajnie. Teraz kotek śpi, przez nikogo nie niepokojony, na noc sowicie w jedzonko zaopatrzony, a jutro znowu do woli i "do upadu" będzie cieszył się wolnością i poznawał uroki kociego życia bez żadnych ograniczeń. Dalsze relacje wkrótce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A u mnie w w dzień "zielony festiwal" w oczku... spiewajaca-zaba.gif

 

ale to nawet i fajne dla ucha, natomiast tych nocnych "serenad" to już tak ze stoickim spokojem nie bardzo ... av-57883.gif

 

 

black-and-white-cats-love-moon-night-Favkot_na_gal_r.gif

 

 

(nie dla dzieci...! )

Młody kot spotyka rano starego kocura, i pyta,

- Co robiłeś w nocy? -

- A.. byłem się poQ..wić... - odpowiada zblazowany..,

- O!, Ty, a zabrałbyś mnie jak będziesz szedł..? Proooszę! - prosi młodziak..

- No dobra, to spotkamy się wieczorem... -

 

Wieczorem stary ordynuje:

 - Ty idziesz na ten dach, a ja idę na ten.. - pokazuje młodemu..

 

Młody siedzi na dachu. Zaczyna siąpić deszczyk...

Przemoknięty młodziak trzęsie się z zimna, i sam do siebie:

- E... chyba poQ..wię się jeszcze z pól godzinki i sobie pójdę.....

 

 

Grunt to higiena...!

 

quick-way-to-wash-your-ca.jpg

 

cat-afraid-of-water.gif

 

 

 

please-dont-flush.jpg

 

 - Możesz podać papier? -

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten mój także już zaliczył wodę w naszej rzeczce. Na moich oczach zjechał do wody, ale na szczęście tylko tylnymi nogami. Odbił się od dna i znowu był na brzegu. Później było lizanie do sucha. Teraz zjadł drugie śniadanie, albo raczej wczesny obiadek, przepił to mleczkiem, którego nie miałem sumienia mu zabronić i śpi teraz na parapecie okna w promieniach słońca. Na zewnątrz wieje zimny północno-wschodni wiatr i jest ok. 12oC, i w sumie mało przyjemnie.

Taką bardzo mało profesjonalną fotkę udało mi się zrobić:

 

post-16-0-57218000-1554116628_thumb.jpg

 

To jest Benek, możecie mi wierzyć, tylko fotograf do d...

Ale już się ruszył z tego okna i chce wyjść na zewnątrz, więc jeszcze jedna fotka, chyba trochę lepsza:

 

post-16-0-28223500-1554117113_thumb.jpg

 

Widać plamę wygolonej do skóry sierści  na lewej łapce i tam miał w żyłę wbity ten wenflon.

I tyle tym razem. Trzeba coś popracować i na te saszetki i puszki dla kotków zarobić.  ;)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie powiecie, że dziadzio Marek opowiada bajeczki, jak conajmniej nasz Przepremier, ale na własne oczęta dzisiaj widziałem całą akcję pt. "Jak to pogonił kot psa jednego". Wczoraj widziałem przedsmak tego typu akcji, ale myślałem, że to incydent. Dzisiaj, po spacerku z Benkiem "po polu", zwanym zwyczajowo "lotniskiem", wróciliśmy do siebie i w tym czasie na mojej i Jankowej miedzy, w odległości ok. 20m, pojawiła się holenderska suczka, Melą zwana. Kiedy Benek ją zauważył, postawił ogon w pion, nastroszył go a,la szczota i ruszył na psinę pełnym gazem! Ta wielkim łukiem,z podkurczonymi ogonem, zaczęła zataczać duże koło, a kot, cały czas skracając dystans, był stałe tuż za psim ogonem. Nie chciało mi się wierzyć w to, co widziałem! Kot, który niczego się nie boi i pies mu całkiem nie straszny. A na każde drzewo skacze, jak te Romanowe wiewióry i wysokości także się nie boi. Takiego kociego "gieroja" jeszcze nigdy nie miałem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie pierwszy taki przypadek, tu widać jak kot broni "rodziny", czyli małego chłopca...

 

https://www.youtube.com/watch?v=h8E9W3CSxTA

 

A z mojego z kotami obcowania, to kiedy mój kilkumiesięczny syn spał sobie na świeżym powietrzu w wózku w ogrodzie, to nasz czarny kocur(świeć Panie...) pilnował go gorliwie leżąc pod wózkiem tak długo, aż go stamtąd zabraliśmy.. Za każdym razem. Dlatego takie "psie" zachowanie kotów wcale mnie nie dziwi..

Nawiasem, to kocur bez żadnego sprzeciwu(poza żałosnym miauczeniem) pozwalał malcowi na takie brewerie sm63.gif, że aż musieliśmy tłumaczyć, że uszy czy ogon nie służą do rozciągania kotów.. shakehead.gif

 

Kiedyś mieliśmy dużo kotów (w zasadzie to były koty sąsiadów, ale one myślały, że są nasze sm70.gif ),

post-3384-0-76553500-1554420598_thumb.jpgpost-3384-0-33769100-1554420115_thumb.jpgpost-3384-0-37613500-1554420153_thumb.jpgpost-3384-0-85706500-1554420183_thumb.jpg

 

i z tego czasu zostały nam te zdjęcia zalotów apsztyfikantów do zaprzyjaźnionej z domem "panny"..

 

post-3384-0-37183200-1554417743_thumb.jpg post-3384-0-87540100-1554417762_thumb.jpg post-3384-0-48031700-1554417802_thumb.jpg

 

Najbardziej wytrwali wartowali całe dnie na płocie czekając aż obiekt ich westchnień wreszcie się ukaże...

post-3384-0-72897700-1554418011_thumb.jpg post-3384-0-06202800-1554418088_thumb.jpg

 

zwłaszcza jeden z "mołojców" był tak bardzo zakochany, że dzień i noc nie odstępował wybranki ani na krok, a nasza obecność zupełnie mu w tym nie przeszkadzała...

post-3384-0-61542000-1554418605_thumb.jpgpost-3384-0-80531900-1554418638_thumb.jpgpost-3384-0-06830700-1554418680_thumb.jpgpost-3384-0-51572300-1554418705_thumb.jpgpost-3384-0-75429500-1554418743_thumb.jpgpost-3384-0-56966600-1554419366_thumb.jpgpost-3384-0-50202400-1554419393_thumb.jpg

 

Był tak rozanielony, że nawet nie miał nic przeciwko temu by go pogłaskać... kot.gif

post-3384-0-68802200-1554419460_thumb.jpgpost-3384-0-82958700-1554418950_thumb.jpgpost-3384-0-55973800-1554418968_thumb.jpg

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejszej nocy u mnie także z całą mocą rozbrzmiewały kocie "serenady" i "śpiewały" tak pięknie dwa okoliczne kocury, zabiegające o względy Kićki. A ona się tym "śpiewom" biernie przysłuchuje, może nawet ocenia poprawność tych "pieśni", ale na nic więcej zalotnikom nie pozwala. Ta "randka w ciemno" zaowocowała nocą spędzoną przez nią poza domem i teraz w chacie odsypia te kocie przyjemności. Edzior z Benkiem penetrują brzegi rzeczki i fajnie.

Dwie fotki, tak dla "naprzykładu:

 

  

post-16-0-33005600-1554452935_thumb.jpg

post-16-0-37273500-1554453080_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej !!! Dzisiaj z całego dnia doglądania i podglądania moich koteczków, wyjąłem ponad 3 h, które spędziłem z moim 13-to letnim wnukiem w MLP. Tak sobie zażyczył, to i tak miał... A dziadek założył mu,wcześniej uzgodnimy temat, na który wnusio przystał, pt. "Produkty i wyroby fabryki z miasta, w którym dziadek spędził swą młodość". Nagadałem się do woli i do faktycznego oporu, bo aż mi w gardle zaschło i wnusio ratował mnie zabraną przezornie butelką z wodą. A było o czym gadać, bo poczynając od historii COP-u i powstania zakładów PZL-2, a skończywszy na historii "Irydy" i jej smutnym końcu. No i było co wnusiowi pokazywać. Od wyjętych z remontowanego aktualnie głównego hangaru "Biesa" , czy "Tarpana", poprzez całą "Aleję Mig-ów", a zaczynając jeszcze przed kupieniem biletów, od trzech "Iskier" stojących przed muzeum. Było to dla mnie osobiście nowe doświadczenie, bo patrząc na te wszystkie eksponaty mogłem coś o nich wnukowi powiedzieć i większość z nich powiązać z moimi prawdziwymi doświadczeniami życiowymi. Przy okazji splatało się to z historią pradziadka mego wnuka, który to pradziadek zawiadywali wydziałem, na którym tłoczyli te najróżniejsze blachy aluminiowe do "Lim-2" póżniej bis, do "Lim-5" czy w końcu "6", do "Biesa", "Iskry", o "Antku" zupełnie nie wspominając. Pradziadek te wszystkie problemy technologiczne i wykonawcze miał na "głowie", te "kobyłki" i matryce nadzorował, pękanie czy rwanie się blach o nerwicę go przyprawiało, a samo montowanie tych kawałków w spójną całość, to była szkoła nad szkoły!!! Dzisiaj z wnukiem zwróciłem szczególną uwagę na te nitowania w "Lim-ach", bo główki nitów były wpuszczane w blachę, nic nie wystawało, ale jak rozkuwano je od "drugiej strony", gdzie zupełnie nie było żadnego dojścia? Bardzo prosto! Kiedyś mój ś.p. Ojciec przyniósł do chaty garstkę malutkich nitów aluminiowych, tym się charakteryzujących, że w nóżce nita była wywiercono dziurka zamalowana na jakiś kolor, pamietam - zielony. I kiedy się uderzyło młotkiem w takiego nita, rozlegał się donośny strzał, conajmniej jak z dobrego "kapsla". I tak to się właśnie nitowało, przykładając gorącą kolbę do wsadzonego w nitowaną dziurę nita "wybuchowego". I taki to były "sowieckie" technologie, skuteczne do dzisiaj. A co do kotków, to mają się doskonale i oby tak dalej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.