Skocz do zawartości

Nasze Pedałowanie ...


Rekomendowane odpowiedzi

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Ja ( w czasach gdy jeszcze sie scigalem na powazniej ) bylem posiadaczem czasowki ORBEA ORDU ! Piekny rower , rama sciagnieta z USA ( wtedy byla nowa i w Europie byly jakies chore ceny ) . Cala oczywiscie na Campie i moich ulubionych komponentach EASTON. Kola FFWD. Na tym rowerku mialem kilka fajnych wynikow , ale wtedy trenowalem DUUUUUZO wiecej jak dzis , no i w sumie zawsze mialem predyspozycje do jazdy na czas ( ktora jest tak naprawde wysilkiem na granicy wymiotow od startu do mety ). To dyscyplina kolarstwa dla prawdziwych masochistow. W jezdzie na czas nie ma NIC co jest przyjemnoscia  :D .

 

 Ja ze wzgledu na swoja budowe ciala ( 181 - 75 kG ) , jestem bardziej klasykowco - czasowcem , jak jakims tam wychudzonym goralem . Najbardziej lubilem wyscigi z wieloma NIE za wysokimi , ale dosyc ostrymi podjazdami ( gdzie mozna wygenerowac spora moc , w dosyc krotkim czasie ) . No i chetnie finisz pod gorke . Gdybym byl zawodowcem , to czulbym sie swietnie w belgijskich klasykach ( Flandria ITP ) . Kiepska pogoda i wiatr  TEZ nie sa  mi straszne.

 

 ORBEA jest baskijska , a Baskow ( kolarzy ) w przeciwienstwie do Arma bardzo lubie  ;)

post-6937-0-18142500-1570858515_thumb.jpg

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

JEZUS MARIA !!! 

 

Na czasowce po sciezce rowerowej  :o  :o  :o

 

To byloby samobojstwo  :D

 

W porywach 60 km/h i nagle pies  pies na smyczy , albo inny rowerzysta piszacy ( czytajacy SMSa ) zjezdzajacy na TWOJA czesc sciezki .

Nawet nie chce sobie tego wyobrazac ... 

 

Malmö ma to do siebie , ze mimo swoich prawie 350 000 tys. , zaraz za granicami miasta jest bardzo "wiejskie" Jest MASA pieknych , zupelnie pustych drog , no i Szwedzi dosyc ostroznie jezdza . Poludniowa Szwecja jest drogowo DUUUUZO bardziej rozwinieta jak polnoc , ale to ze wzgledu na gestosc zaludnienia i spora ilosc wsi i miejscowosci . 

Ale Ty , masz tez fajne tereny blisko domu . W strone Springe i Hameln zaczynaja sie male nierownosci tereny i wiele bocznych drog. Mozna tam ladna petle z domu zbudowac ( od 60 do 100km ) W ktorej czesci miasta mieszkasz ? Bo tak patrze i rowerowo to najlepeij mieszkac w pd-wschodniej . No chyba , ze rowery do auta i poHARZowac troche   ;)

 

Moje GLOWNE tereny jazdy to te oznaczone GRUBA czerwona linia ( Malmö jest po lewej stronie , tam gdzie widac dzielnice OXIE ) . Teren zaznaczony ciensza czerwona , to wzniesienia okolo 180 mnpm. Zeby sie NAPRAWDE powspinac , trzeba jechac 100km od Malmö. Sa tam wzniesienia co prawda tylko 250 mnpm , ale podjazdy 10-12 % i to wiele. Latwo zbudowac runde 100k km z lacznym  przewyzszeniem okolo 1500 m , a zeby sie NAPRAWDE powspinac , to najblizsze gory od Malmö , to wlasnie Twoj HARZ  :)

post-6937-0-94610900-1571733036_thumb.png

Opublikowano

No Jarek ; ja taki kozak TEZ nie jestem , zeby non-stop 60 km/h za......c  :D   

 

Z tym , ze na czasowce , mozna spokojnie takie chwilowki ( jako amator ) uzyskiwac. Lekkie nachylenie i JAAAAAZDA ! My z klubem sciezka rowerowa to tylko wyjezdzamy z miasta. Zaczynamy treningi 0 17.00 wiec wtedy ruch w miescie spory . Jedziemy POWOLUTKU ( max 20km/h sciezka na jakis najblizszy wylot z miasta ) i tam dopiero zaczynamy dokladac do pieca. Jazda szosowka ( szybka) sciezkami rowerowymi to loteria. Za duzo sie na nich dzieje , a nalezy tez pamietac , ze Skansynawia to rowerowe kraje ! Tutaj polowa miasta sie rowerem przemieszcza , wiec ruch na sciezkach w miescie jak na przyslowiowej Marszalkowskiej ....

Opublikowano

"60 km/h to ja moze ze stromej gorki bym "wyciagnal", przy duzym wysilku i bardzo krotko, a moze i nie"

 

Moze nie powinienem sie chwalic , bo to nic madrego , ale z 8 lat temu w Szwajcarii pociagnelismy 108 km/h z dluzszej dosyc stromej  gorki  :wacko: 

Oczywiscie w kolarskich "ubrankach" . Nie jestem jakis specjalnie  bojazliwy , ale nie chce myslec CO by sie stalo z moja skora przy szurnieciu asfaltu z ta predkoscia....   

  Zreszta predkosc jak predkosc . Na MTB jezdze bez zadnych "oslon" na kolana i lokcie , a czesto jest 60-70 km/h , ale po lesnych lub jakichs kamiennych Albanskich gorskich szlakach dla koz  !  Teraz w Gruzji zjezdzalismy z prawie 3000 mnpm ( do 3000 brakowalo 70 m ) na 1200m. Czyli 1800 m przewyzszenia kamienna droga ktora "opadala" z okolo 15-20 % . Dziesiatki ( setki ? ) agrafek i tak ponad 10 km !!!!

Mimo pelnego zawieszenia co 2-3 km trzeba bylo na chwile stawac , bo rece dretwialy ! 

 

Na pierwszej fotce widok na Wysoki Kaukaz z prawie 3000 mnpm ( tam wiele szczytow ma ponad 5000 m !

Na drugiej moj rumak i droga w dol ( "kamyczki")

 Na trzeciej zasluzone piwko po udanym zjezdzie  ;)

Na OSTATNIEJ fotce widac ostatnie metry "podejscia" kolegi na Pass Latpari . Niestety ( wchodzilismy z 1100 m na 2830 ) z 9 km drogi ( widac na zdjeciu JAKA to droga ) , wiekszosc byla NIEPODJAZDZALNA . No moze 3 km w siodle , reszta z kopyta.

Droga miala caly czas ponad 15 % z  kamieniami i dziurami. Czesto PONAD 25 % !!! 

Pomimo tego , wiedzielismy jednak , ze z drugiej strony  czeka nas ZJAZD  :D  . O widoku jaki nas czekal na szczycie  nawet nie marzylismy. Zwyczajnie nas ZAMUROWALO 

Co ciekawe , ( aczkolwiek normalne w gorach ) , na dole bylo ok. 27 stopni , a na tych 2800 mimo pelnego slonca wial zimny wiatr i bylo moze z 8 stopni. Przed zjazdem zalozylismy na siebie  wszystko co mielismy , czyli letnie kurtki z dlugim rekawem i "wiatrowki" 

post-6937-0-32668600-1571818071_thumb.jpg

post-6937-0-72627100-1571818147_thumb.jpg

post-6937-0-42426900-1571818236_thumb.jpg

post-6937-0-74637400-1571818619_thumb.jpg

  • Lubię to 1
Opublikowano

. W pamieci utkwilo mi dokladnie, jakie mysli przebiegaly mi po glowie w chwili upadku: ja na dol, rower na gore. Zupelna glupota, ale w takich sytuacjach zwykle nie mysli sie zbyt racjonalnie. Jedyna pociecha - maszyna bez zadnej rysy z tego wyszla. :)

Jak jeszcze jeździłem w DH po glebie (A to się często zdarzało, conajmniej raz na wypad w gory) zawsze pierwsze pytanie było "rower cały?" Nie ważne czy ja cały byłem :D i najlepsze tak większość osób ma.

Opublikowano

Jak jeszcze jeździłem w DH po glebie (A to się często zdarzało, conajmniej raz na wypad w gory) zawsze pierwsze pytanie było "rower cały?" Nie ważne czy ja cały byłem :D i najlepsze tak większość osób ma.

 

Ja kiedys na szosowce polecialem na mokrym asfalcie (  kolega za mna samochodem jechal i to w sumie on opowiadal ) . Byl to akurat zakret na mokrym zjezdzie , wiec nie tylko zaczalem sie slizgac po asfalcie , ale mnie tez obrocilo z rowerem. Tak jak piszesz

( koles to opisywal , ja bylem w lekkim szoku , wiec niewiele pamietam ) : najpierw szybkie ogledziny roweru , potem ogledziny siebie , a na koniec spojrzenie na malego palca reki ( wygial sie prawie 45 stopni ) i szybkie "wstawienie" go z powrotem na miejsce  :D  :D  :D    Rany na nodze ( niezle sie wtedy "wytarlem " babraly mi sie ze 2 tyg ( co wszystko pieknie w nocy zaschlo , to rano na "rozruch" musialem kilkoma ruchami nogi gora-dol  "polamac" aby moc chodzic  :D ). Palec wlozylem  sobie tak dobrze , ze nawet pozniej o nim nie myslalem , bo nie mialem z nim ZADNEGO problemu . Koles mowil , ze jak sie zatrzymal , to plakal po tej akcji ze smiechu w samochodzie ! 

 DH nie jezdze , ale czesto na jakis FR trasach pouszcze sie na moim ( w sumie XC ) rowerku .

Nie boje sie skoczyc tu i tam , choc wiem , ze to nie ten rower  ;)

Na szosie to w sumie lezalem TYLKO wtedy ( a bylo to ze 20 lat temu ) . NA MTB leze regularnie , ale raczej mniejsze gleby .

Opublikowano

Skulpture ? Dzisiaj jest bardzo "trendy" , jest jezdzenie na takich rowerach ! We Francji  raz w roku chyba , organizuje sie etap jak w "pradawnym" TdF ( czyli nie jakies 180 , ale  450 km ! ) .  Warunkiem jest ubior i sprzet z tamtych czasow ( +  chetnie , takie stare powiniete wasy )  ;)

 

 Wracajac do wypadkow , to rower jak rower , ale ze ja NIGDY na motocyklu nie lezalem , to jest bardzo zastanawiajaca sprawa  :wacko:

Bylem wtedy mlody , glupi i nie bede opisywal CO my robismy i ILE na godzinke szlo w grupie ......

Mialem kilka zdarzen , ze musialem stanac , bo mi nogi tak w skorze lataly , ze nie dalo sie jechac . Mialem raz w Niemczech klasyczny aquaplaning na autostradzie pod Berlinem i jakos udalo mi sie nie upasc (rozumiecie : aquaplaning na motocyklu i NIE upasc  !!! ) .

Jak juz sie wtedy zatrzymalem , to z 20 minut musialem posiedziec na poboczu i dojsc do siebie . Z tamtego wydarzenia pamietam tez

( lalo NIEMILOSIERNIE , a ja akurat wtedy nie mialem nic przeciwdeszczowego ) , ze barwnik ze skorzanych rekawiczek , to mi z rak chyba tydzien schodzil  :D  :D  :D

Opublikowano

A to na motorku raz miałem wymuszenie. Gościu na stopie się nie zatrzymał i wpakowałem mu się w bok (kombi) jechałem jakoś z 60km/h z górki jeszcze na dodatek. Zdążyłem nacisnąć hamulec przedni, do tylnego nie zdążyłem. Pomyślałalem tylko "k%#^#^A... przy%#^@%@ie" :D pięknie odbiłem się od niego 4 duże cięzkie talerze (Bo akurat wiozłem z wystawki z jednego sklepu na drugi paczkę dla dziewczyny) rozbiły mi sie plecach. Oczywiście dziadek kierowca się nie przyznał na początku. Sprawa miała iść do sądu. Ale w końcu poszedł po rozum do głowy. Mi nic się nie stało, trochę kulałem tylko. Motor do kasacji. A teraz z kolei często leżę na motorku jak uczę się trialu. No teraz dochodzę do siebie po tym jak ostatnio niefortunnie poleciałem na kierownicę żebrem. Ale jest fajnie :D

post-10523-0-79898700-1572014405_thumb.jpeg

Opublikowano

Upadku z roweru nikomu nie zycze, bo to nieprzyjemna rzecz. Ale jakby nie bylo, w grupie razniej, wiec mimo wszystko troche mnie pocieszyliscie, ze nie tylko ja takie wyczyny doswiadczalem.

 

Pierwsza wywrotke na szosowce do dzisiaj pamietam. Bylo to bardzo dawno, jakos tak w polowie lat siedemdziesiatych. Wowczas bylem dumnym posiadaczem polskiej wyscigowki o nazwie Huragan. Jasnoniebieska z ciemnoniebieskim napisem, rama stalowa - zlacza lutowane na mufy, a biegi (bodajze 2x4) produkcji czeskiej Favorit, z dzwigniami bez indeksu, umieszczonymi na dolnej rurze ramy. Sam nie wiem, jak sobie wowczas ze zmiana (bez indeksu, wiec jedynie na wyczucie) radzilem, ale widocznie jakos to bylo. Na pedalach naturalnie noski, takie metalowe ze skorzanymi rzemieniami - troche mocniej zaciagniesz i nogi juz nie wyjmiesz.

 

Wylozylem sie na tym rowerku na kostce, na ostrym zakrecie, tuz przed stroma gorka, zaraz kolo olsztynskiej katedry. Akurat na zakrecie stanalem na pedaly by "wziac" wspomniana gorke i wowczas tylne kolo trafilo na kostke i sie usliznelo. Buty w noskach, wiec ja na morde. Niedziela byla i ludzie akurat z kosciola wychodzili. Ubaw mieli jak nie wiem co - prawdopodobnie dlatego owo zdarzenie mocno utkwilo w mojej pamieci.  Rowerowi sie nic nie stalo (dokladnie ogladalem - tyle jeszcze wiem), mnie chyba tez nie. Jedynie oponodetka (tak sie to chyba wtedy nazywalo) sie odkleila i spadla z obreczy. Ja rower na ramie i predko na piechote do domu, by oponodetke do obreczy przykleic (trzeba je bylo kleic), bo dalej jechac sie chcialo...

 

Szkoda, ze tamtego roweru do dzisiaj nie zachowalem. Lubie vintage, wiec moglbym go teraz odrestaurowac i jako skulpture na scienie powiesic.

 w ciagu ostatniego  miesiąca były takie na OLX , jeden Huragan a drugi francuski "Peugeot" nówka sztuka nie "ścigana"

Opublikowano

Tak czytam z ciekawością i zastanawiam się czy tytuł tematu pokrywa się z treścią ... ;)

Może wydzielić Wam taki kącik rowerowy w HP ? :)

alez oczywiście  , bo taki  PEUGEOT to byłby dopiero strzał tygodnia..... niestety ktos go ustrzelił...miał  chłop :) wiedzę do czego strzela

Opublikowano

Tak czytam z ciekawością i zastanawiam się czy tytuł tematu pokrywa się z treścią ... ;)

Może wydzielić Wam taki kącik rowerowy w HP ? :)

NASZE PEDALOWANIE  niech sie ten kacik nazywa. Z okazji dzisiejszego TECZOWEGO PIATKU   :D

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.