zbjanik Opublikowano 3 Lutego 2020 Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2020 Wybaczcie ironiczny tytuł, wcale źle nie oceniam profili Kfm, sam je stosuję, ale okazuje się, że można iść jeszcze dalej i wymyślać jeszcze bardziej "antyaerodynamiczne" rozwiązania. Cóż, chyba nie będę czekał na wyniki badań instytutów, tylko sam coś zbuduję, żeby sprawdzić organoleptycznie. Oto link: https://www.komputerswiat.pl/aktualnosci/sprzet/inspirowane-ptakami-skrzydla-moga-znaczaco-zwiekszyc-czas-lotu-dronow/mrxcq16 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jarek_aviatik Opublikowano 3 Lutego 2020 Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2020 Zbyszku, takich pomysłów i wynalazków było wiele. Zwłaszcza w USA, gdzie wymyślano przeróżne latadła dla komandosów. Wiele takich badań jest ciągle w sejfach. Nasz rodak zrobił taki patent US3831885.pdf Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Andrzej Klos Opublikowano 3 Lutego 2020 Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2020 17 minut temu, zbjanik napisał: Wybaczcie ironiczny tytuł, wcale źle nie oceniam profili Kfm, sam je stosuję, ale okazuje się, że można iść jeszcze dalej i wymyślać jeszcze bardziej "antyaerodynamiczne" rozwiązania. Cóż, chyba nie będę czekał na wyniki badań instytutów, tylko sam coś zbuduję, żeby sprawdzić organoleptycznie. Oto link: https://www.komputerswiat.pl/aktualnosci/sprzet/inspirowane-ptakami-skrzydla-moga-znaczaco-zwiekszyc-czas-lotu-dronow/mrxcq16 Czyli znowo podgladamy przyrode. Hmm... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Patryk Sokol Opublikowano 3 Lutego 2020 Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2020 Za młodu (tak koło 10 lat) budowałem rzutki z takim profilem. Latać to latało, ale jak się ma 10 lat, to nawet rower na komunię zdaje się świetny Moje zdanie jest takie jak zwykle w przypadku kanciatych wynalzków - jeśli ma sens, to tylko przy bardzo niskich Re. Przy dużych to trzeba się napocić, żeby niebturbulizować opływu, a nie żeby turbulizować na samym natarciu. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robertus Opublikowano 3 Lutego 2020 Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2020 Może tak wkleję od razu film https://spectrum.ieee.org/automaton/robotics/drones/a-new-kind-of-wing-dramatically-improves-flight-for-small-drones Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zbjanik Opublikowano 5 Lutego 2020 Autor Udostępnij Opublikowano 5 Lutego 2020 Dla wnikliwszych kolegów aerodynamików dalsze rozwinięcie tematu w linku poniżej: https://robotics.sciencemag.org/content/5/38/eaay8533 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Patryk Sokol Opublikowano 6 Lutego 2020 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 6 Lutego 2020 Przeczytałem sobie ten artykuł i powiem Wam, że tyłka to nie urywa. Tzn. Odnosząc się do E423 udało się w całkowicie bezturbulencyjnych warunkach uzyskać porównywalne osiągi. Z kolei jakiekolwiek turbulencje powodują, że E423 ma prawie dwa razy większą doskonałość. Autorzy podają tutaj stwierdzenie, że ich profil jest bardziej odporny na turbulencję niż typowy profil aerodynamiczny, ale już niechętnie wspominają, że odporność polega na tym, że zawsze jest równie źle. Podstawowy problem polega jednak na użyciu Epplerowego profilu na profil odniesienia. Tzn. Ten profil jest stary i zdecydowanie niepasujący do taki niskich liczb Reynoldsa (zdecydowanie zbyt agresywnie utrzymuje podciśnienie na górnej powierzchni płata, to wręcz zaproszenie do separacji laminarnej). Jeśli odnieść się tutaj do czegoś nowocześniejszego jak np. AG12, to nagle okaże się że jest tragedia. Tzn. AG12 ma 7x większą max doskonałość dla 50kRe niż E423... Oczywiście można podnieść argument o prostszej konstrukcji skrzydła i pewnie jakbym robił coś na solarkach, to bym takiego rozwiązania użył, ale niech nie wyjeżdżają tutaj o lepszych własnościach, bo to zwyczajnie nie jest prawda. 4 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
songbird Opublikowano 7 Lutego 2020 Udostępnij Opublikowano 7 Lutego 2020 Koledzy, to że ludzie w kitlach i okularach czasem pojawiający się w laboratoriach lubią się pobawić jest oczywistym faktem (i tak traktuję to doniesienie). Jednak część z Was zauważyła, a Patryk dość celnie wypunktował kilka półprawd, które są zawarte w tej pracy. Natomiast problem leży gdzie indziej, praca napisana jest przez człowieka wkraczającego dopiero w świat nauki. Na nieszczęście pismo mimo posiadania słynnego "science" w nazwie jest także bardzo młode, co skutkuje najczęściej pojawianiem się pewnej liczby nie najlepszych prac aby "wypełnić" numer. Dlatego osobiście podchodzę z dystansem... Na koniec jeszcze jedno odniesienie tym razem tylko to wypowiedzi Patryka. To co piszesz w przypadku klasycznych przypadków "nakierowanych na typowe szybowanie" jest praktycznie bezdyskusyjne. Ciekawie robi się jednak gdy analizie poddamy obiekty bliższe tym obserwowanym w naturze. Wtedy często np. doskonałość schodzi na dalszy plan a np. zachowanie profilu w krytycznych kątach natarcia albo jego możliwa zmiana "czyli adaptacja parametrów" do aktualnych warunków może być kryterium decydującym. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zbjanik Opublikowano 7 Lutego 2020 Autor Udostępnij Opublikowano 7 Lutego 2020 Absolutnie słuszne uwagi, zarówno Patryka, jak i Konrada moim skromnym zdaniem. Patryk popatrzył bardziej ze strony aerodynamiki jako takiej, Konrad- pod kątem praktyki, użyteczności. I chyba słusznie też zauważył, że to jakiś początkujący naukowiec, czy zespół to popełnił. Kto wie, może to jest największe odkrycie młodego wynalazcy, że na skrzydłach jest taniej, potrzeba mniej mocy? Bo starzy wyjadacze to już wiedzą od dawna, że tylko może odrzutowiec jest droższy od helikoptera ?, a tym w końcu przecież jest klasyczny dron. Myślę, że jeśli ktoś szuka prostego, nie wymagającego dużej energii do podtrzymania lotu urządzenia, to to może się sprawdzić. Na pewno ma nieporównanie dłuższy czas lotu w stosunku do wirnikowca. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Patryk Sokol Opublikowano 7 Lutego 2020 Udostępnij Opublikowano 7 Lutego 2020 9 godzin temu, songbird napisał: Koledzy, to że ludzie w kitlach i okularach czasem pojawiający się w laboratoriach lubią się pobawić jest oczywistym faktem (i tak traktuję to doniesienie). Jednak część z Was zauważyła, a Patryk dość celnie wypunktował kilka półprawd, które są zawarte w tej pracy. Natomiast problem leży gdzie indziej, praca napisana jest przez człowieka wkraczającego dopiero w świat nauki. Na nieszczęście pismo mimo posiadania słynnego "science" w nazwie jest także bardzo młode, co skutkuje najczęściej pojawianiem się pewnej liczby nie najlepszych prac aby "wypełnić" numer. Dlatego osobiście podchodzę z dystansem... A ja nie mam nic do ludzi w kitlach i okularach (znaczy mam, czasem mi kołdrę w nocy zabierają). Praca, jak to praca coś trzeba napisać jak już wydało się pieniądze, szczególnie, że czepiam się metodyki przede wszystkim, która sporo mąci wnioski. Tzn. jakby lepiej dobrać profile odniesienia, to nie musiałbym sam weryfikować wyników, a jedynie bym je przeczytał Problem większy mam z cudownym "dziennikarstwem naukowym", który koledzy linkowali i który widuje w wielu (zbyt wielu miejscach). To akurat zjawisko skrajnie szkodliwe, bo podkopuje zaufanie społeczeństwa do nauki. A nauka w tych czasach jest trudna, wymaga wiedzy i cierpliwości, żeby w ogóle rozumieć co się dzieje. Kiedy jednak co chwile bombarduje się artykułami o przełomowych odkryciach, cudownych lekarstwach i rzeczach które zmienią wszystko, to zwyczajnie sprawia się wrażenie, ze naukowcy nic nie robią. A robią, wie to każdy kto wykopał na strychu stare Li-Pole (wiecie, że KOKAMy 360mAh 20C były znacznie większe niż zapamiętaliście?), tyle że już prawie nie mamy . 9 godzin temu, songbird napisał: Na koniec jeszcze jedno odniesienie tym razem tylko to wypowiedzi Patryka. To co piszesz w przypadku klasycznych przypadków "nakierowanych na typowe szybowanie" jest praktycznie bezdyskusyjne. Ciekawie robi się jednak gdy analizie poddamy obiekty bliższe tym obserwowanym w naturze. Wtedy często np. doskonałość schodzi na dalszy plan a np. zachowanie profilu w krytycznych kątach natarcia albo jego możliwa zmiana "czyli adaptacja parametrów" do aktualnych warunków może być kryterium decydującym. A tego mi tłumaczyć nie musisz.Że to wiem, to potwierdzi każdy kto zamówił u mnie projekt czegokolwiek latającego. Zawsze postawię łagodną charakterystykę przeciągnięcia, nad te ostatni 2% osiągów. Problem polega na tym, że autorzy sami władowali się w "typowe szybowanie", bo odnieśli się do czasu lotu. Czas lotu jest wprost proporcjonalny do funkcji energetycznej (czyli Cz^3/Cx^2), a w tym porównaniu ich profil dostaje bardzo mocno po tyłku. Argumentowanie, że jest mniej czuły na brak turbulencji, to jak argumentowanie, że nienapompowane koło w samochodzie jest lepsze od napompowanego, bo jest mniej czułe na gwoździe. Prawda, jest ale i tak w najlepszym wypadku koło nienapompowane wyrówna w sposobie pracy do napompowanego, a z reguły będzie gorsze. A odniesienia do natury są problematyczne, bo ewolucja, jak każdy proces stochastyczny, potrafi wypluć rozwiązania fascynujące i zoptymalizowane, po rozwiązania skrajnie żenujące. Mój ulubiony przykład to nerw krtaniowy wsteczny, który przez to, że u wszystkich ssakow przechodzi pod aortą, to u żyrafy zaczyna się u głowy, schodzi do klatki piersiowej i wraca znów do głowy. Solidne 2m nerwu, bo atawistycznie został pod aortą A najbardziej znielubiony, to nasze własne męskie rozwiązanie. 2,5stC mniej, a wystawieni jesteśmy na atak każdej zbłąkanej piłki... Do czego zmierzam? Do tego, że technicznie rzecz biorąc masz rację, tyle, że tego artykułu to w ogóle nie ratuje. A jak to ratować? Jakby mi ktoś kazał podsumować te wyniki, to bym przedstawił, że duża płaską powierzchnia skrzydła umożliwia umocowanie na skrzydle olbrzymiej ilości paneli słonecznych. I nawet wtedy to nie byłoby śliskie, to byłaby prawda. Wystarczyłoby jedynie, żeby wykazać, że w typowym przypadku więcej ogniw słonecznych daje większy zysk, niż słabo działający profil daje straty I dlatego też napisałem, że sam bym to być może użył (być może nawet użyje) do czegoś z napędem solarnym No i sprawa osobista - ktoś mi tu twierdzi, że będę miał lepsze rozwiązanie do swoich mikrolotów, cały dzień czekam w pracy aż będę miał chwilę żeby przeczytać artykuł i jak przeczytałem to zawód porównywalny z Rise of the Skywalker... 8 godzin temu, zbjanik napisał: Konrad- pod kątem praktyki, użyteczności. I chyba słusznie też zauważył, że to jakiś początkujący naukowiec, czy zespół to popełnił. Kto wie, może to jest największe odkrycie młodego wynalazcy, że na skrzydłach jest taniej, potrzeba mniej mocy? No niespecjalnie właśnie. Byle Apogee (tak ten oldschoolowy 15 letni szybowiec Marka Dreli) ma sporo lepsze osiągi przy tym rozmiarze. Odnosili się do handlowych bezpilotowców (więc ewidentnie o samolotach wiedzieli), a większy czas lotu udało im się wykazać przez to, że mieli więcej miejsca na akumulator. Myk polega na tym, że w klasycznym skrzydle też da się LiPole upchać. ps. Coś mi to długie wyszło... ps.2 A co mi tam pokażę później moje podejście do małego sprzętu latającego Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
skippi66 Opublikowano 31 Marca 2020 Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2020 Aaaa, tak się wtrącę mało aerodynamicznie: na Rise of the Skywalker poszedłem mocno najedzony, z dużą ilością cukru we krwi, a co za tym idzie mocno senny. Takoż właśnie usnąłem zaraz na początku i obudziłem się pod koniec. Powiedzcie mi, warto toto obejrzeć? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Patryk Sokol Opublikowano 1 Kwietnia 2020 Udostępnij Opublikowano 1 Kwietnia 2020 W dniu 31.03.2020 o 13:09, skippi66 napisał: Aaaa, tak się wtrącę mało aerodynamicznie: na Rise of the Skywalker poszedłem mocno najedzony, z dużą ilością cukru we krwi, a co za tym idzie mocno senny. Takoż właśnie usnąłem zaraz na początku i obudziłem się pod koniec. Powiedzcie mi, warto toto obejrzeć? Zależy. Jeśli lubisz być batożony, przypalany, albo przykuwany do kaloryfera - pewnie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
skippi66 Opublikowano 2 Kwietnia 2020 Udostępnij Opublikowano 2 Kwietnia 2020 Zatem za rok albo dwa, każę Mikołajowi na Gwiazdkę przynieść płytkę z owym filmidłem ( poprzednie mam wszystkie ) i na tym, nie oglądając broń Boże, zakończę tę czterdziestoparoletnią głupotę. Wielkim fanem byłem swego czasu ale już mi przeszło. Starość panie... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wojtek-a Opublikowano 2 Kwietnia 2020 Udostępnij Opublikowano 2 Kwietnia 2020 Wielkim fanem nie bylem ani nie jestem ale Skywalker mnie wciagnal bardziej niz poprzednia czesc??... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Patryk Sokol Opublikowano 2 Kwietnia 2020 Udostępnij Opublikowano 2 Kwietnia 2020 A ja tam wielkim fanem wciąż jestem. Po prostu Rise of the Skywalker jest dla mnie symptomem paskudnego zjawiska, jakim jest żerowanie na nostalgii starych fanów. Ale nie ma co o tym gadać, idę pograć w Knights of the Old Republic. Kwarantanna to w końcu okazja, aby przejść tę grę po ciemnej stronie mocy. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi