



-
Postów
1 094 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Treść opublikowana przez skipper
-
Dziękuję, przeczytam uważnie i przeliczę. Stosowałem trochę inną metodę, wynikającą po części ze specyficznego kadłuba. Duże jachty tej klasy mają kadłuby charakteryzujące się stosunkowo małym wzrostem oporu kadłuba przy płynięciu bokiem z dryfem do kilkunastu stopni. Coraz częściej pojawiają się okrągłe dziobnice. Wracając do metody. W dużym uproszczeniu sprowadza się do obliczenia dla kilku kątów przechyłu momentu skręcającego ( nawietrzność) wynikającego z asymetrycznego położenia środka aerodynamicznego ożaglowania w stosunku do środka hydrodynamicznego płetwy balastowej przy założonym niewielkim 2-4 dryfie (kąta natarcia płetwy). Płetwa sterowa (traktowana pojedyńczo, druga jest w powietrzu) musi zrównoważyć moment skręcający. Dla symetrycznego profilu np. NACA 009 i niskich Re (~40-50 tys. ) i wydłużenia 4-5 optymalny kąt natarcia to około 2-40, pozostaje rozwiązać jaka dla danej prędkości jachtu powinna być powierzchnia płetwy. Ale to byłoby zbyt proste. Żagiel pracuje przy kątach natarcia od kilku stopni do 90, srodek parcia mocno się zmienia itd. Na tym etapie musiałem też założyć jakąś prędkość, ale na ile ona była realna, nie wiem. Na razie zamontowałem serwa i powklejałem prowadnice szotów na dachu pokładówki.
-
Dziękuję za dobre słowa i zainteresowanie tematem. Wróciłem z Mazur, jacht już na wodzie, po drobnych problemach z nowymi żaglami trochę popływałem. Czas wrócić do modelu. WIelkość płetw. Na tym etapie nie zaryzykuję ich zmniejszenia. MINI ma bardzo szeroki i płaski kadłub, przy przechyle wodnica mocno się przesuwa i odchyla od osi jachtu. Żagla jak widać na zdjęciach to to ma troszeczkę (~34 dm2), to spory moment skręcający, który ma być zrównoważony między innymi działaniem steru. Kiedyś to liczyłem, ale w pewnych zakresach prędkości bardziej się opłaca mieć większy ster, który pracuje przy mniejszych kątach natarcia niż go zmniejszać. Tego doświadczyłem na moim większym "Kopciuszku". Większość współcześnie projektowanych i spotykanych jachtów na śródlądziu ma problem z przechyłem powyżej 300, Przyczyna bardzo prozaiczna ster nie jest w stanie zrównoważyć nawietrzności i łódka zupełnie niepotrzbnie idzie do wiatru. Około dziesięć lat temu wymieniłem całe urządzenie sterowe aplikując płetwę trochę większą, poprawiło się zrównoważenie jachtu i Conrad kładąc się do 400 jest w pełni sterowalny. Podobnie przy małych prędkościach. W modelu zdecydowałem się na dosyć duże płetwy, chociaż jeżeli sie to porówna do powierzchni żagli to już nie są takie duże. Szukałem kompromisu pomiędzy: - skutecznością szczególnie na kursach pełnych (dwie płetwy powinny dobrze trzymać jacht na kursie nawet na większej fali) - skutecznościa na kursach ostrych, jedna płetwa prawie w pionie powinna pozwolić na skuteczne sterowanie. - cięciwy, powierzchnia i wydłużenie - to dosyć istotny problem, mniejsze wydłużenie to wzrost oporu indukowanego, zbyt mała cięciwa to kłopoty z opływem (Re). Płetwa musi wytworzyć określoną siłę i tu też trzeba uwaględnić charakterystykę profilu (biegunową), zwiększenie powierzchni co prawda powoduje wzrost siły oporu, ale uwzględniając mniejszy kąt natarcia potrzebny do jej uzyskania (2-30 dla profili symetrycznych tej klasy), strata na oporze nie jest już taka oczywista. Płetwy są demontowalne i jeżeli po próbach uznam, że są za duże lub za małe to nie będzie problemem zrobienie nowych. Tomku pisałeś, że nie jesteś szkutnikiem, ja też. To moja pierwsza próba, na razie mi się podoba, zabawa sprawia przyjemność pomimo sporej ilości błędów popełnionych w jej trakcie. Z kolei nie wyobrażam sobie poskładania gotowca. Wolę swoje błędy i naukę na nich. Modelarstwo, obojętnie jakiego rodzaju, to również budowanie. Sympatykom żeglarstwa dedykuję puste Śniardwy. W Okartowie też pusto.
-
Zdjęcia obrazują pracę napedu sterów kierunku. Ostatnie zdjęcie pokazuje jak wygląda to w normalnym (300) przechyle. Mam nadzieję, że choć troszeczkę wyjaśniłem co konstruktor miał na mysli, kiedy myślał, że myśli. Zaczynam pakowanie dobytku na większy jacht.
-
Marku, ja też, ale trzeba uzbroić się w cierpliowość. Stery są napędzane jednym serwem, dokładniej prawa płetwa, na lewą napęd jes przenoszony popychaczem. Stery są zrównoważone, siły niewielkie do skręcania niewielkie, zawiasy swoje i tak muszą przenieść. Nierównoległość osi obrotu spowodowała że popychacz jest raz przekoszony na prawo, raz na lewo i dlatego na końcówkach są przeguby kulowe. Najważniejsze że działa. Zastanawiałem się czy na sterach nie zastosować profili asymetrycznych , ale to już by było przegięcie. Płetwy w tej wersji są trochę za duże (powierzchniowo), ale to świadoma decyzja. Zachowanie łódki, jej zrównoważenie to wielka zagadka, niby wszystko jest policzone, ale ... Przy okzazji Marku, wszystkiego Naj
-
Teraz jest trochę lepiej. Może jeszcze poprawię dekor przed "mini" jak na mój gust wygląda za masywnie, ale to już detale. Jeżeli będzie tak pływać jak wygląda, to chyba nie będzie najgorzej. Jakieś sugestie?
-
Kadłub wygląda już znośnie. Nie jestem tym zachwycony, ale nabrał ogólnej "ślizgości". pewnie jeszcze nad nim popracuję, ale to już po testach na wodzie. Wtedy będzie wiadomo czy warto. Cały czas mam świadomość tego, że jest to łódeczka dosyć eksperymentalna, że jest to moja pierwsza konstrukcja w małym szkutnictwie. Pozostało zainstalowanie i regulacja serw, linek itd. , zrobienia pudełka na na odbiornik i wizyta na stoisku z babelkami. To wszystko po powrocie z Mazur. Prognozy nie są rewelacyjne, ale jakoś dam radę.
-
Na razie kadłub pozostanie biały z drobnymi elementami dekoracyjnymi wykonanymi z folii. Z kolejnego malowania jestem generalnie zadowolony, łacznie kilkanaścia cm2 do przeszlifowania i zapolerowania i to wszystko. Straty to kilka godzin pracy. Na kadłub nałożę jeszcze jedną warstę lakieru. Myślałem że bedzie trochę gorzej to wyglądało. A w niedzielę rano znikam z cywilizacji na tydzień. Zero internetu, telefonów itd.
-
Aceton i papier ścierny czynią cuda, no może trochę przesadziłem, ale jutro pewnie jeszcze godzinka głaskania i będę malował. Tu zachowałem się jak nowicjusz zakładając że lakiery w aerozolach nie będą na wojennej scieżce. "Czerwone" jest wredne i niczego dobrego po nim nie można się spodziewać. Jutro odwiedzę białostocką chemię i kupię puszkę od nich. A na razie tak to wygląda:
-
Andrzeju, zapomniałem, ku przestrodze innych pokazać co i jak i na czym. Uzywałem puszek w aerozolu: biała RAL 9003 to Champion COLOR PLUS z Polchowa, czerwona DEN BRAVEN Sealants B.V. i te holenderskie "dziadostwo" zagotowało mi naszą farbę. Szkoda, że nie zacząłem od pasków na sterach, wtedy miałbym niej szlifowania. Jeszcze się nie poddaję, na razie muszę dojść do czystego laminatu.
-
Myślałem o trochę innym ustawieniu, obie pod kątem 450 patrząc od dziobu a patrząc z boku pionowo. Przy przechyle jedna z nich będzie zbliżała się do pionu. Na pewno zrobię przed pływaniem testy zasięgu. Na razie jestem mocno zdołowany, bo położyłem czerwień na rufę i zgotowało farbę. Sporo szlifowania. Chyba będzie cala biała.
-
Dzięki Bartku, ale oświecając mnie w tunelu niewiedzy, że to czym się martwiłem to przewód, problem jest że tak sie wyrażę z głowy. Chodziło mi o to, że w instrukcji zalecają żeby anteny było ustawione do siebie mniej więcej pod kątem 90o, z Twojego poprzedniego postu wnoszę, że wystarczy rozcapierzyć same końcówki. Na to spokojnie znajdę miejsce pod pokładem. Nic nie ekranuje (balsa i szkło). NIe zamierzam tym pływać dalej niż 150-200 m, dla pojedyńczej łódki to i tak daleko od skippera. Sanwa ma przyzwoity zasięg i nawet tuż nad wodą pociągnie spokojnie schowana w kadłubie. Jutro mam w planach pomalowanie części elementów dekoracyjnych i na tym na razie będzie koniec. Trzeba przygotować starszą i większą siostrzyczkę małego "Kopciuszka" i trochę popływać po Mazurach. Co roku pływam około 2 miesięcy, głównie rekreacyjnie, czasem jako skipper w zaprzyjaźnioinej firmie czarterowej, a w zeszłym roku "0", to wyzwala ogromne ciśnienie. Już nie mogę się doczekać.
-
Czyli nieźle kombinuję. Mam odbiornik SANWA RX 841 FS. Są dwa druty o długości około 210 mm w których są odizolowane końcowki o długości około 31 mm.
-
Powoli zabieram się za wykończenie kadłuba. Dziś trafił do lakierni. Przy okazji mam pytanie do ludzi biegłych w elektronice i aparaturach. Odbiornik (2.4 GHz) planuję umieścić na śródokręciu, anteny,(jedną mogę spokojnie puścić w kadłubie np. w poziomie bez przdłużania) chciałbym mieć na rufie. Czy można przedłużyć je np. ekranując przedłużkę?
-
Ku mojemu zaskoczeniu, dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że "Cinderella" ma w zasadzie ożaglowanie gaflowe, co prawda gafel jest w poziomie ale jest. Dziwny ten świat. Przemyślałem krój żagli i będą pewne zmiany w szablonach. Na początek grot w wersji podstawowej. ------------------------------------------------ - obrys bez zmian - uklad listew (najwyższa lekko w dół) - mniejsze głowice rogów - inny rozstaw mocować do masztu, końcowe bliżej noków - węższe sklejki brytów, około 5-7 mm - wprowdzenie profilu przejściowego w górnej częsci zagla (rysunek) - zmiana górngeo profilu (rysunek) W sumie nieznaczne korekty, ale mam taką nadzieję, że następny grot będzie już taki jakiego bym sobie życzył. Pierwsze próby na wodzie będą z prototypem.
-
Wiem, że warto. Prawdopodobnie podczas wizyty na wybrzezu odwiedzę NARWALA i zobaczę co mają w koszu na śmiecie. Jak wspomniałem to pierwsze małe żagle zrobione samodzielnie. Przy tym kształcie grota nie ma możliwości zrobienia go bez listew. One muszą tam być. Maczek pochodzi zupełnie z innej epoki. Grot ma niewielki naddatek nad linię od topu do rogu szotowego i tam wystarczą krótkie listwy. Chciałem zachować kształt żagli ze współczesnych Mini transatów z dużą nadwyżką (to ta część zakreskowana) poza trójkątem i tu niestety trzeba usztywnić żagiel, bez listew nie ma szans na jakąkolwiek pracę. Przy "garbatych" grotach często stosuje się tzw. wędkę, rozwiązanie wygodne ale nie w modelu, chociaż ja osobiście wolę baksztagi. fakt że przy zwrocie dochodzi para linek do wyluzowania i wybrania, ale baksztagi pozwalają na znaczne ulżenie masztu przy zachowaniu pełnej efektywności pracy żagli. Też bardzo trudne do zrobienia w modelu. W żeglarstwie turystycznym tego się praktycznie nie stosuje, nie bardzo sobie wyobrażam np. załogę czarterową regulującą w ten sposób takielunek. Takie czasy i takie umiejętności. Coraz więcej jachtów coraz mniej żeglarzy. Wracając do MINI, to pierwszy komplet żagli który zrobiłem, pewnie nie ostatni. Nie da się przenieść w prosty sposób rozwiązań z dużego żeglarstwa do małego. Ilość brytów w żaglu w zasadzie jest pochodną stosowanych materiałów i kroju. W czasach bawełny stosowano fałszywe bryty i inny sposób trymowania żagli. Pojawiły się dacrony i już nie bylo potrzeby stosownia tylu brytów. Ich ilość raczej była uzależniona od szerokości rolek z materiałem. Przy krojach radialnych jeszcze coś innego. W modelach wyczynowych króluje mylar, ja mając kilkanascie roleczek scinek z ripstopu zdecydowalem się na ten materiał. Gdyby to była łódka przeznaczona do sciagania się nawet ciężar żagli miałby znaczenie, tu czy ważą o kila gramów mniej, czy więcej nie ma znaczenia. Jako windę mam ciężkie serwo HITEC, (110 g). Są na rynku serwa o połowe lżejsze, to dużo większy zysk niż na gramaturze tkaniny. Wiele elementów w żaglu jest wykonanych niewłaściwie, choćby szerokość sklejek. Przy klejeniu grota nawet nie starałem się zmniejszyć ich szerokości do powiedzmy 5-7 mm które przy dobrej taśmie w zupełnosci by wystarczyły. Głowice żagli. Przynajmniej w grocie róg falowy jest zbyt mocny, móglby być wzmocniony 2-4 warstwami a nie 10 tak jak u mnie. Ale to wiem po próbach. Gdyby to był model przeznaczony do startu w wyścigach nie naklejałbym kieszenie na listwy tylko nakleil same listwy. Modele wyczynowe mają swoje wymagania. Ten jest wybitnie rekreacyjny i tak należy go traktować. Spróbowałem zbudować model jachtu, wszystko wskazuje na to że niedługo bedzie wodowanie i mała "Cinderella" zostawi pierwsze mile na wodzie za rufą. I wtedy będę mógł powiedzieć co jeszcze trzeba zmienić w małym jachciku. A wiele jest do zmiany. ps. Katiera I jachty na głowę bily nasze Żagle. Teraz też się zmieniły, podobnie jak w Żaglach praktycznie całość jest otwarcie lub skrycie sponsorowana.
-
Dzieki Henryku za namiary, na pewno się przydadzą, może nie teraz, ale już trafiły do notesu. Uczę się, ripstop, ten który poszedł na żagle dostałem jako odpady produkcyjne z lekkich genakerów z dobrej żaglowni która szyła żagle do mojej normalnej łódki, na podobnych zasadach jak opisywałeś przy ścinkach. Co do układania się, jak nawet leciutko dmuchnie wygląda to już dużo lepiej. Cały czas eksperymentuję i tak jak pisałem powyżej ten komplet pewnie będzie tylko na pierwsze pływania. Taśmy już namierzyłem w Białymstoku. Muszę zważyć jeszcze raz to z czego lepiłem, ale mi wychodziło coś około 30 g/m2. Waga kuchenna jest za mało precyzyjna, niestety ps. sprawdziłem mój ma 32 g/m2
-
Ale żeby nie było za łatwo - antenkę ma tylko Dusty a co z pozostałymi dwom kokpitami ? Musi być uniwersalnie Chyba niepotrzebnie tworzysz problemy. Wytnij od góry mały otwór wentylacyjny (na palec ), odpowiednio wzmocnij mu krawędzie i masz problem bezantenkowców z głowy. Antenkę możesz okleić papierem sciernym, nawet w silnikówkach (F1C) to było naturalne zabezpieczenie przed poślizgiem przy wyrzucie. Inaczej pozostanie tylko mesel i mały hamerek ;-)
-
-
E tam nie ma czym zatykać, chyba tylko ilością błędów, pomyłek i wypaczeń. Nie pamietam, żebym w jakimkolwiek swoim modelu popełnił tyle błędów, no może w pierwszym w życiu szybowcu F1A, ale to było w 1978 roku, tam podstawowy błąd polegał na fakcie, że sam go projektowałem. To była dobra nauka. Mam nadzieję, że wnioski wyciagnięte przy budowie MINI też dobrze mi posłużą, przy następnych konstrukcjach. Wszystkie budowane modele powstawały zawsze z moich planów i tak już chyba pozostanie. Bartku, niestety potrzebuję całość, troszeczkę zostawiłem ją w spokoju, ale trzeba już zacząć mysleć o innych projektach, chcę skończyć "Muszkę" i guma jest do niej. Do jesieni pewnie ją skończę i tak naprawdę dopiero wtedy będę jej potrzbował . Niedużo zostało do zrobienia, ale nawet niedużo wymaga odrobiny czasu.
-
Praktycznie skończyłem pierwszy komplet żagli. Na zdjęciach już z pasami trymującymi i założonymi listwami. Grot dostał dwa komplety listew, jeden miękki (ten jest na zdjęciach w żaglu) i drugi trochę sztywniejszy, grot wtedy mniej się wysklepia. Widać też lekkie naturalne skręcenie żagla, tu jednak dopiero wiatr pokaże jak to będzie wyglądało i jka dużo regulacji będę miał w obciągaczu bomu. Przed pływanieniem żagle dostaną jeszcze wskaźniki wiatru, popularne "icki". Pobieżne poszukiwania wełny spełzły na razie na niczym, gdzieś to jest, ale gdzie? Pracuję na razie nad znakiem na żaglu. Będzie trochę przypominał znak dużej klasy.
-
Zdecydowanie bardziej wolałbym dialog lub dyskusję, ale na razie poprzestańmy na monologu. Sprawdzałem dziś jak wygląda sprawa umiejscowienia na bomach zaczepów szotów. Jest nieźle. Na zdjęciach widać coraz większe wychylenia bomów obu żagli. Fok powinien odchylać się troszeczkę (1-30 ) bardziej od diametralnej, to już drobne regulacje w samych zaczepach. Planowałem zaczep szota foka na noku, ale muszę go troszeczkę przesunąć w stronę dziobu. Po znalezieniu pozycji wyjściowej , na razie wygląda na około 15 mm od noku w przód, ale dopiero na wodzie wszystko wyjdzie na powierzchnię. Pozostaje jeszcze regulacja na poziomie elektroniki, ale najpierw muszą być dostrojone długości na poziomie mechaniki. Grot bez listew wygląda fatalnie, przy tym kształcie nawet przy właściwym naciagu sama tkanina niczego nie usztywni. Linia róg halsowy i fałowy stanowi linię załamania. Może jutro wylaminuję listwy, trzeba będzie trochę poczekać do jakiegoś pieczenia, żeby je wygrzać i wtedy zobaczymy co dalej. Jak na razie traktuję tego grota raczej jako poligon doświadczalny. Prawdopodobie zostanie przycięty i będzie grotem nr 2 ( na średni wiaterek), niestety góra jest zbyt sztywna. Z założonym obciagaczem bomu obserwowałem jak wiatr go wypełnia, wypełnia i wypełnia , ale nie daje rady przegiąć wysklepienia pod górną listwą. Tego typu błędy zakładałem i co jakis czas różne niespodziewajki się pojawiają. Taki czas. Przy okazji mam małą prośbę, jeżeli ktoś z czytelników tego postu w niezbyt odległym czasie robiłby jakieś zakupy w H-K, czy mogłbym się podłączć z drobiazgiem za kilka euro: http://www.hobbyking.com/hobbyking/store/__47674__HobbyKing_8mm_Silicon_Rubber_Bungee_Hi_Start_Cord_EU_Warehouse_.html, chyba że ktoś zna namiary na coś podobnego w Polsce.
-
Czas już zobaczyć jak jachcik będzie wyglądał pod żaglami. Grot jeszcze bez listew, nie układa się zbyt dobrze, ale to na tym etapie nie jest aż tak bardzo istotne. Oczywiście są błędy wynikające z niewiedzy. Zbyt sztywne (za duże i z za dużą ilością warstw) są głowice, szczególnie halsowa. Nie wiem czy wiaterek da radę wypełnić prawidłowo grota po zwrocie. To już wyjdzie w czasie prób z wiatrem. Na pierwszy rzut oka widać dosyć dużą różnice na plus w powierzchni ożaglowania w stosunku do typowych modeli żaglowych różnych klas. W zasadzie tylko 12 calowce mają podobne proporcje.