



-
Postów
3 419 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
84
Treść opublikowana przez Patryk Sokol
-
Ale Panowie, bez takich - szybowiec to nie żaglówka, która jest osadzona jeszcze w drugim układzie odniesienia. To nie jest tak, że jak otworzycie BFa z wiatrem to model przyśpieszy, bo ma większy opór od tyłu. Model ma prędkość względem powietrza i tak długo jak wiatr jest stały, tak z wiatrem się leci szybciej o prędkość wiatru, a pod wiatr wolniej o prędkość wiatru. Z lądowaniem z wiatrem jest inny myk, bo dochodzi trzeci obiekt (a drugi układ odniesienia), według którego poruszamy się znacząco szybciej względem ziemi. Lądując pod wiatr poruszamy się wolniej o prędkość wiatru względem ziemi, przez co mamy masę czasu na reakcję, łatwiej zachować prędkość względem powietrza itp. Z kolei lądują z wiatrem dochodzi inny problem - model porusza się bardzo szybko względem ziemi, szybko względem obserwatora, a względem powietrza porusza się powoli. W efekcie próbujemy zwolnić, żeby nie bić w glebę za mocno, a w efekcie model przeciąga. Lądowanie na solidnych klapach (w DLG), czy na BFie (w większych szybowcach) z wiatrem może skutkować tym, że prędkość względem powietrza robi się naprawdę mikra, więc lecąc z wiatrem bardzo łatwo przeciągnąć. A dodając do tego gorszą reakcję na lotki (bo BF już tak ma) to jest to proszenie się o problem. A co do samego tematu wątku - osobiście preferuje taki mix Butterflya, czy klap ze sterem wysokości, że model ma lekką tendencję do opuszczania dzioba. Dzięki temu łatwiej mi unikać sytuacji, że przeciągnę po wrzucanie hamulców, tuż nad ziemią.
-
A ja się za to ucieszyłem widząc, że te modele wciąż latają Dla niewtajemniczonych - Adam ma zasadniczo prototypy i dożywotni abonament na części Od tego czasu sporo się zmieniło - modele schudły, zrobiły się sztywniejsze, czy zwyczajnie ładniejsze. No, ale jak widać i starocie nie chcą się poddać
-
Poszukaj w internecie materiałów o wykonywaniu skrzydeł metodą Vacuum Bagging. Np: http://www.cstsales.com/vac_wing.html Konstrukcyjnie efekt podobny (no może poza tym, że skrzydło nie jest dzielone przez cięciwe), a jakością powierzchni i ilością robocizny będzie sporo lepiej.
-
Hike FPV, czyli pooglądajmy termikę od środka :)
Patryk Sokol odpowiedział(a) na Patryk Sokol temat w Motoszybowce
Cóż, myślę, że to modele maja wspólny układ aerodynamiczny i to, że są motoszybowcami. Wszystko inne będzie je różnić Już teraz mogę Ci powiedzieć, że Hike będzie lepszy do FPV, szybszy i solidniejsze, a Plus będzie znacznie lepiej łapał najsłabszą termikę. W dużym skrócie - tak. To prawdopodobnie ostatni mój duży projekt z żelkotowymi formami. W Hike'u jednak by to nie przeszło niestety, choćby dlatego, że nasza frezarka z alu sobie nie radzi. W przyszłości jednak planujemy po prostu zlecać komuś innemu frezowanie form. -
Hike FPV, czyli pooglądajmy termikę od środka :)
Patryk Sokol odpowiedział(a) na Patryk Sokol temat w Motoszybowce
Dziś wylaliśmy ostatnią formę do Hike'a (czyli dolną część form na ogony). Kończy to nam etap mokrej roboty z formami, teraz już tylko nieco polerki i woskowania. Niezmiernie mnie to cieszy, bo robienie form w takiej ilości było doświadczeniem... chyba męczącym . Mam szczerą nadzieje, że w tym roku już żadnej dużej formy nie zrobię. Cieszy mnie również, że będę mógł wrócić do regularnego raportowania postępów, bo raportowanie robienia kolejnych to byłby post #37 powtarzany aż do bólu zębów. Stąd na dniach spodziewajcie się fotek jak nasza formierska robota się prezentuje i jak powstawać będzie już sam Hike (choć to już raczej 3cia ćwiartka maja). Tymczasem - jeśli ktoś by chciał zreplikować nasze przedsięwzięcie to niżej ma listę zakupów: -4 płyty modelowe Terra 700 -100h pracy frezarki -4,5kg żelkotu Axson GC1 080 -10kg tkaniny szklanej, gramatury różnej -35kg żywicy Lh160 -10,5kg utwardzacza H146 -125kg piasku budowlanego (Cóż me zapędy na świat wydały...) -0,5kg pasty woskowej Axson Cire -pół wiaderka Aerosilu Jeśli komuś chce się koszty podliczyć... To niech zachowa dla się, ja nawet nie chcę wiedzieć. -
Latam - po prostu mam na tyle pokory, żeby nie twierdzić, że wszystko wypatrzę patrząc z daleka na model i to na filmie. Wiesz, sokoli wzrok to za mało, żeby dojrzeć to czego zobaczyć się nie da
-
Taaa... Vka to zło Ale powodem jest to, że Vka to takie paskudne minilotki, które do tego działają odwrotnie niż lotki na skrzydle. Nie lubię dlatego tego układu Niemniej - sam kadłub to za mało żeby cokolwiek ocenić. Wystarczy, że piloci latają bez użycia automatycznego miksu i wtedy odchylenie kadłuba może być efektem np. zbyt późnego wychylenia steru kierunku w stosunku do lotek (wtedy możesz mieć wrażenie, że kierunek pracuje przeciwnie). Podobnie jeśli ktoś zainicjuje zakręt sterem kierunku, a nie lotkami, to można odnieść zupełnie inne wrażenie, niż gdy użyje najpierw lotek. Jak nie wiesz co się dzieje na drążkach, to po samym filmie ocenić się tego IMO nie da, bo zmiennych jest kilka (czy został użyty w ogóle ster kierunku, czy został użyty w tę samą stronę, czy miks jest automatyczny, czy najpierw zostął użyty SK, czy najpierw lotki, ile zostało użyte wysokości w zakręcie, czy zakręt był inicjowany na dużej prędkości, czy na małej (bo na dużym kącie natarcia kompensacji potrzeba z reguły więcej) i jeszcze kilka), a dane wejściowe jedynie dwie (czy model zakręca i jak się układa kadłub). Z filmu to nie podejmę ocenienia się jak zmiksowany jest Spinacz którego sam regulowałem,a co dopiero zupełnie nieznany mi model.
-
Proszę - nie... Nikt nie wie kto rzucił tą głupotą po raz pierwszy, ale według teorii trzmiel latać jak najbardziej powinien, nie powielajcie tego. Ale za podlinkowanie Piotra jak najbardziej dzięki, jest to konkretne. W którym miejscu i po czym? Poważnie pytam.
-
Kurczę dwie strony wątku, a dyskusja przypomina nieco rozwodzenie się nad magią, czy innym okultyzmem, zamiast nad prostym zjawiskiem. Myślę, że żeby rozmawiać o tym z jakimkolwiek zrozumieniem, to warto (jak zwykle w sumie) zacząć od podstaw fizycznych, które prowadzą do miksu steru kierunku do lotek. Najpierw zastanówmy się co dzieje się na skrzydle w trakcie użycia lotek. Kiedy będziemy skręcać w prawo, to prawa lotka wychyla się do góry (zmniejszając siłę nośna na prawym skrzydle), a lewa zaś wychyla się do dołu zwiększając siłę nośną. W efekcie pojawia nam się asymetria i model zaczyna się skręcać w locie. Teraz pytanie - dlaczego w takim razie używać steru kierunku, skoro lotki już nam zmieniają kierunek lotu? Powodem jest to, że lewa i prawa połówka zaczynają produkować różny opór. Związane jest to z: 1. Z reguły wychylenie zwiększające siłę nośna zwiększa również opór profilowy, a wychylenie zmniejszające zmniejsza go 2. Zwiększenie siły nośnej powoduje wzrost oporu indukowanego (bo ten rośnie w kwadracie współczynnika siły nośnej) na końcówce płata, a zmniejszenie jego spadek. Sprowadza się to do jednego - w zakręcie, z użyciem lotek, zewnętrzne skrzydło produkuje więcej oporu, co powoduje, że oprócz momentu pochylającego, powstaje moment skręcający w płaszczyźnie poziomej, przeciwnie do kierunku zakrętu. W efekcie zakręt taki wykonamy, ale stracimy więcej wysokości, gdyż pojawi się opór wynikający z tego, że model pokaże nieco więcej powierzchni czołowej, niż gdy jego kadłub układa się równolegle do strug powietrza. Ponadto będziemy musieli użyć większego wychylenia lotek, co tylko pogłębi to zjawisko. Ten brak kompensacji asymetrii sterem kierunku nazywamy wyślizgiem. Oczywiście można również przesadzić z kompensacją sterem kierunku i wywołać zjawisko dokładnie odwrotne, co spowoduje że kadłub wejdzie nam do środka kręgu (i da taki sam efekt zwiększenia oporów), wtedy zjawisko to nazwiemy ześlizgiem. Samo zjawisko potrafi być stosunkowo silne, skutkując naprawdę znaczącą utratą wysokości. Paradoksalnie - bywa również bardzo użyteczne. Przydaje się np. kiedy chcemy posadzić ciężki szybowiec, a brakuje nam lotniska. Można wtedy wdusić pełny kierunek, a za pomocą lotek utrzymywać prosty kierunek lotu. łatwo wtedy zauważyć, że z 0,6m/s potrafi zrobić się i 4m/s opadania Fajnie sprawdza się to też w trenerkach (np. Twinstarem można bardzo ładnie stracić tak nadmiar wysokości, podczas gdy na użycie lotek jako klap w ogóle nie reaguje), polecam poćwiczyć ten manewr każdemu. To o czym piszę cZyNo (mocno niejasno), to manewr stosowany niekiedy przez niektórych pilotów szybowców RC. Kiedy mamy do czynienia z szerokim, bardzo słabym noszeniem, to można krążyć bardzo szeroko, nadając kierunek sterem kierunku, a lotkami utrzymując model w locie poziomym. Problem jest taki, że jest to manewr który jest oczywiście rasowym ześlizgiem, kadłub nie będzie ustawiony do kierunku lotu, a opadanie własne będzie większe niż gdyby wykonać to samo krążenie prawidłowo skoordynowanym zakrętem. I tak, mierzyłem wiele szybowców, żadne nie wykazał niższego opadania przy takim podejściu, zawsze opadanie w takim krążeniu jest nieco większe. Podejrzewam, że sympatia do tego sposobu zakręcania wynika z latania szybowcami niestatecznymi spiralnymi (czyli wszystkie obecne F3Fy). Szybowiec taki ma tendencję do zacieśniania krążenia (ucieka do środka kręgu), takie użycie lotek powstrzymuje tą tendencję i czyni utrzymanie promienia krążenia łatwiejszym. Co nie zmienia jednak faktu, że jest to mniej efektywne. Ciekawym przypadkiem są tutaj szybowce z dużym wzniosem, a pozbawione lotek. Teoretycznie wykonują one każdy zakręt na ześlizgu, jednakże duży wznios działa dokładnie jak lotki (kiedy pojawi się odchylenie od kierunku lotu, to zewnętrzne skrzydło zwiększa kąt natarcia, a wewnętrzne zmniejsza), co powoduje, że taki sposób latania jest naprawdę skuteczny. Inaczej wygląda tutaj sprawa miksowania w akrobatach. Stosuje się to, aby np pozbawić model pewnych tendencji (np. jeśli użycie steru kierunku przechyla model do zakrętu, to delikatne odwrotne wychylenia lotek może temu przeciwdziałać). To jednak już jest kwestia specjalistycznej regulacji akrobatów, a ja na tym tyle się znam, że potrafię zrobić shockiem beczki po okręgu NOTKA: W trakcie mojego pisania Wojtek wrzucił tekst ze strony Piotra Piechowskiego - zgadzamy się w nim
-
Na razie jest ok. Jak zastosuje porządne serwa to będzie koło 250g do lotu. Następny węglak będzie lżejszy, tutaj mnie poniosło z ilością mikrobalonu na klejeniu (bo robiłem dla siebie, zawsze uważam, że lepiej zrobić najpierw dobry kompozyt, a później odchudzać kolejne egzemplarze, niż zrobić trzeszczącą szmatę, którą latać się nie da) Ładnie krążysz, sporo lepiej niż ja. Ale co by nie mówić - latasz więcej w miesiąc niż ja przez ostatnie 3 lata Niestety - odpaduś już życie skończył Latając u rodziców, poślizgnąłem się na krowim placku i model wylądował pode mną. Szkoda, całkiem fajny był. No regularna to ona nie jest. Zaryzykuje stwierdzenie, że nie osiąga ona przez to nominalnego modułu Younga (czyli takiego jaki miałby taki kompozyt gdyby był idealnie ułożony). Cały myk polega na tym, że nawet 80% nominalnej sztywności to sporo więcej niż 100% sztywności kompozytu szklanego o tej samej wadze. W efekcie - przy grubości profilu Spinacza to to skrzydło jest sztywne jak sztacheta od płotu. W efekcie można to sporo mocniej rzucić bez flatteru. No i mała rzecz, a jednak istotna. To skrzydło jest sporo odporniejsze na zrysowania, zbieranie patyczków etc. To jednak wygodne, bo sporo wydłuża żywotność tego modelu. Zaryzykuje, że na tyle,ze wszystkie już moje Spin'Acze będą z węgla, dzięki temu nie będę miał ochoty wymienić skrzydła, bo się porysowało w transporcie, czy o jakieś badziewne badyle w trawniku.
-
Zachciało nam się poeksperymentować z nowocześniejszymi materiałami Efekt naszej pracy fotografuje się trudno: Może jakby aparat miał filtr polaryzacyjny na obiektywie? Po wielu bojach udało mi się osiągnąć taką fotkę: I to max, na co pozwolił mi aparat. Szczęśliwie okazało się, że mój telefon lepiej sobie radzi z fotografowaniem takich rzeczy: Nawet belka ogonowa dostała nieco tkaniny biaksialnej (w miejsce digonalnego szkła): Sam zaś jestem zaskoczony, że mi się ta estetyka podoba Tzn. wciąż twierdzę, że zrobienie skrzydła w jednolitym kolorze, wymaga więcej uwagi i dbania o jakość rzemiosła, ale jednak ten walący po oczach węgiel mocno mi się kojarzy z latami 90 Wiecie komiksy z Lobo i inne takie kontrastowe bzdury Sam materiał oceniam zaś bardzo pozytywnie. wymaga nieco więcej uwagi w pracy niż tkanina szklana (czy nawet klasyczna węglowa), musi być równiutko docięty na krawędzi natarcia (bo nie ma już mowy o docinaniu nożem po pierwszym etapie laminowania) no i trzeba uważać, żeby jej nie podziurawić bardziej niż przyszła podziurawiona od producenta. Do węglowych skrzydeł stosujemy też Rohacell, zamiast Herexu. W efekcie - na biaxialu 29g/m^2 skrzydła wychodzą bardzo podobnie jak szklane wagowo. Do przetestowania jest jeszcze tkanina 23g/m^2, ale to w jakiejś tam przyszłości, na razie trzeba sprawdzić, czy ktoś w ogóle chce węglowe Spin'Acze Sztywność zaś - wiadomo sporo poszła w górę, problem taki, że ja i tak nie jestem w stanie jej wykorzystać (max co mogę rzucić to 40-45m, przy bardzo mocnym wietrze udało mi się dobić 60m, a szklany nawet się z taką wysokością nie zająknie). Ale za to jak trafię bardziej sztormową pogodę w Nysie, to przegonię węglową wersję po zawietrznej, zobaczymy na co taka konstrukcja pozwoli. Korzystając z okazji - zmieniliśmy kilka drobnostek. Teraz najpewniej i wersja szklana będzie miała węglową wstawkę pod mocowanie belki w stateczniku pionowym, dostarczamy już dźwigienki do górnego napędu lotek zamiast dolnego, odchudziliśmy nieco kołki typu T (średnio 2g) i pozbyliśmy się paskudnego atawizmu z moich młodzieńczych lat, czyli śrub M4 do mocowania skrzydła, teraz mamy uczciwe M3 (wstawiliśmy odpowiednie tuleje w prowadzenie formy).
-
Nie jest to żadnym kłopotem, zmarszczki nigdzie nie wychodzą.
-
Zgoda - pomyliły mi się relacje (bo naoglądałem się dmuchania kadłubów na dziesiątki). Niemniej - w dalszym ciągu twierdzę, że lateks się od makaronu sprawdza gorzej. PCW ma przewagę jeszcze w paru kwestiach: -Nie wymaga naciągania, luźno leży w formie -Pozwala się zgrzewać, jak ktoś potrzebuje mniejszego -Nigdy nie robi problemów z odłażeniem od wnętrza kadłuba (bo zwyczajnie mocne to jest - nie jest to łatwo rozerwać) -Nie trzeba się przejmować różnego rodzaju ostrymi rzeczami w formie (jak np wklejanymi w trakcie laminowania nakrętkami, kantami etc.) -Jest całkowicie wielorazowe (rekord - na jednym makaronie 8 kadłubów) -Nawet jak jest dziurawe, to nie trzeba od razu wymienić (acz powietrze wiadomo - ucieka, kompresor się włączy co jakiś czas) A jak dodać do tego,że zwyczajnie pęknąć nie może, bo się nie rozciąga w formie to powodu do stosowania balonów nie widzę. Z początku się bałem, że na kantach może nie dociskać, ale okazuje się, że pod tym względem jest identycznie jak z balonem, kanty wychodzą bardzo zgrabnie.
-
Ułoży się bez problemu, najwyżej będzie trzeba go luźno ułożyć.
-
Mi Qualatexy tyle napękały, że boje się używać wyrobów lateksowych :| A gwarantuje Ci, że szukając rozwiązania problemu skopiowaliśmy każde jedno rozwiązanie jakie pokazaliście na forum. Ostatnią rzeczą która może powodować, że Ci balony nie pękają to to, że czubek balonu macie z tyłu rury, tam gdzie balon rozprężać się nie musi. U nas nie do sprawdzania, bo nie mamy odejmowanego noska, tylko klasyczną kabinkę.
-
Drobna uwaga - jeśli strzelił bagnet, to zdecydowanie nie był to korkociąg tylko spirala. Podczas korkociągu siły gnące na skrzydle są malutkie, bo skrzyło jest przeciągnięte. Popróbuj wchodzenie w korkociąg przez, najpierw, spowolnienie, a później wrzucenie kierunku. Jeśli wrzuci się na raz oba stery, to model potrafi wejść w pionową spiralę, bez przeciągnięcia i w efekcie rozbujać się do prędkości godnych dynamic soaringu. Co do klapolotek - same nie pomogą, ani lekko w górę, ani w dół. To co za to potrafi pomagać, to klapy na max w dół (jeśli lotki są osobno, to lotki do góry do tego, czyli butterfly). Taka konfiguracja tworzy solidny opór, co pozwala śmiało nurkować modelem, bez obawy, że przekroczymy prędkość podczas której zaczyna się flatter.
-
Byłem, widziałem, rozwiązałem http://pfmrc.eu/index.php?/topic/59704-nowy-spinacz-dlg/page-2&do=findComment&comment=639590
-
Hike FPV, czyli pooglądajmy termikę od środka :)
Patryk Sokol odpowiedział(a) na Patryk Sokol temat w Motoszybowce
Cóż, z małymi perturbacjami, ale mamy już komplet wzorców na Hike'a. Temat mocno się przeciągnął, ze względu na awarię naszej frezarki. Szczęśliwie - z pomocą przysżła nam firma BXC sp. z o.o. z Oławy. Dzięki ich pomocy, nieszlifowane wzorce prezentują się tak: Teraz tylko przygotować to do zdejmowania form (choć szczerze - wyfrezowane jest to tak, że więcej na tym woskowania niż szlifowania ) i być może pod koniec tygodnia będziemy już zdejmować formy -
Tutaj znajdziesz: http://charlesriverrc.org/articles/supra/all%20PDFs/supra_wing.pdf A jak chcesz mieć profil czyściej narysowany, z jedną pozycją klap itp,to mogę to zrobić, ale do komputera z softem siądę pewnie pojutrze dopiero
-
Ale w dużym skrócie - dla małej zbieżności nie warto, szkoda Twojej roboty. A w mniejszym skrócie - polecam jednak zostawić w spokoju RG-15. To bardzo sympatyczny profil, ale jednak model nieco przymaławy i separacja laminarna zaczyna zbierać żniwo.: To takie śmieszne wcięcie w okolicach 0,2Cz to właśnie efekt separacji. Dla porównana masz AG40d, sporo lepszy profil do tego zastosowania, lepszy dla każdego stanu lotu i całkiem zjadający RG-15 dla wolnego lotu (choć tego nie widać na tym wykresie, po prostu im niższe Re, tym przewagę ma większą).
-
NanoWing - Pierwsze skrzydło i pierwsze FPV
Patryk Sokol odpowiedział(a) na czarobest temat w Platforma - nasze konstrukcje
Nie muszą Planki muszą mieć (czyli takie bez skosu). Ogólnie im większy skos do tyłu i większe skręcenie końcówki, tym profil musi być mniej samostateczny. -
Hike FPV, czyli pooglądajmy termikę od środka :)
Patryk Sokol odpowiedział(a) na Patryk Sokol temat w Motoszybowce
Ok, lecimy z tematem dalej Najpierw - jak robimy prowadzenie kołków ustalających skrzydło. Cały problem polega na tym, że frezarkę mamy trzosiową, a trzeba jakoś poprowadzić otwór równoległy do powierzchni rozdziału formy. Rozwiązanie jest nieco pośrednie. Otóż, na powierzchni rozdziału formy robimy taki kanalik: Dlatego, że jest to wykonalne na frezarce o trzech osiach. Następnie, w całość montujemy rurkę mosiężną: Ten kawałek taśmy robi po prostu za zabezpieczenie przed rozlaniem się żelkotu No i na koniec dnia zalewamy żelkotem: Tak po prawdzie - może być jakakolwiek żywica, myślę, że nawet Poxipol byłby ok. Żelkot po prostu kolorystycznie się zgadza No i dnia następnego - używamy rurki jako prowadzenia wiertła podczas wiercenia: W efekcie mamy ładne prowadzenie kawałka metalu, który zrobi nam później otwór na kołek ustalający I w sumie to tyle z formami. Tak naprawdę - moglibyśmy już robić próbne skrzydła. Problemem jest jednak to, że wciąż testujemy jak zachowuje się Freekote Loctite'a przy lakierowaniu w formie. Wyniki są tak obrzydliwie niejasne, że jestem bliski podjęcia decyzji o olaniu tematu i użyciu Spacewaxa. Podobnież też - zaczynamy frezowanie ogonów. Wzorce mają się prezentować tak: Jak widzicie - statecznik z belką ogonową ma stanowić całość. Konstrukcja i wykonanie ma być hybrydowe. Tj. część statecznikowa ma być laminowana jako element z pełnym rdzeniem, a rura ogonowa ma być dmuchana. Rozwiązanie ma same zalety i jedną główną wadę - forma na to jest zwyczajnie duża. Może nie kubaturą, ale wymiary liniowe ma już konkretne. Efekt taki, że całość nie mieści się na frezarce, stąd wzorce będą dzielone do frezowania i klejone do obróbki. Całość frezujemy z płyty na której były frezowane skrzydła. To już nawet nie kwestia oszczędności, ale to spory, ciężki kawał płyty modelowej, którego nie bardzo mam gdzie trzymać. Żeby mieć pewność, że nie braknie grubości materiału to całość podkleiliśmy na OSB: Tutaj jak widzicie - ex skrzydło i kawałek na belkę ogonową. No i jak już się z tym babrałem: Kawałki na kadłub też są już przygotowane. Wszystkie te płyty są tak oszlifowane od góry z dosyć interesującego powodu - woleliśmy nie ryzykować, że gdziekolwiek znajdzie się choć odrobina piasku z żywicą. Jeśli do tego by doszło - frez ginie od razu -
Panowie wszystko ok, LiPol może się zapalić etc (ba, kilka wysadziłem sam), ale... Od nadmiernego rozladowania pakiet zapalić się nie może. Spuchnie, zniszczy się, ale zapalić się nie może, bo zwyczajnie nie ma do tego zmagazynowanej energii. To tak jak z balonem, jak nie ma w nim powietrza, to można go kłuć do woli i tak nie pęknie.
-
Ja bym się nie nabrał.
-
A ja jestem prostym człowiekiem, we wszystkich swoich modelach używam taśmy do zabezpieczenia przed rozsunięciem (włącznie z kompozyciakami). Ma same zalet - lekka, aerodynamiczna, łatwo demontowalna, dobrej jakości w ogóle nie brudzi, puszcza przy uderzeniu - szczerze polecam