Skocz do zawartości

stan_m

Modelarz
  • Postów

    880
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Treść opublikowana przez stan_m

  1. stan_m

    Latanie w europie

    Widać, że w Białymstoku był i jest porządek. Brawo, Arturze.
  2. stan_m

    Jaka piłka włosowa

    A mówią, że modelarze to ludzie pogodni, z dystansem do siebie i otoczenia ale z nieustającym poczuciem humoru.... A tu jakiś lament słychać.... Post Scriptum: 1.Absolutnie nie namawiam do tego co Pan opisał powyżej w sprawie Jaskółki chciałem tylko delikatnie zaswiadczyć, że dobre narzędzia trawają nawet stulecia. Czego posiadaczom dobrych piłek włośnicowych nieustajaco życzę. 2.W pokoju z szybowcami i motoszybowcami jesteś Pan bardziej na modelarskim luzie. O dziwo...
  3. Krzysztofie, bardzo porządna i sumienna praca. Oby tak dalej...
  4. stan_m

    Jaka piłka włosowa

    Podzielam zdanie Pawła co do konieczności posiadania narzędzi najwyższej klasy i jakości co się jednak wiąże a dużym wydatkiem. Tak się składa, że są to zazwyczaj narzędzia produkcji niemieckiej (proszę zwrócić uwagę, że 90 procent nazw narzędzi w języku polskim jest pochodzenia niemieckiego a PN (Polskie Normy) w części narzędziowej całkowicie oparte są na DIN... Wiem, że temat jest o piłce włosowej, ale...piłka powinna ciąć po liniach wytrasowanych za pomocą sprawdzonych i wiarygodnych przyrządów. Chciałem się pochwalić przyrządem do wyznaczania kątów prostych, który nazywa się WINKIEL i liczy sobie ponad sto lat (jest pochodzenia niemieckiego i od tylu lat jest w mojej rodzinie a ja używam go prawie codziennie). Jest przyrządem kutym z jednego kawałka metalu, ramiona o wymiarach 850 mm i 350 są wykute jak szable (zbieżne na grubości) i są zakończone ładnym wzorem. Drugi przyrząd, którym chciałem się pochwalić to wzorzec linii prostej ... Jest to fragment krawędzi spływu płata samolotu MIG-21 o długości 1450mm wykonany z duraluminium nie walcowany lecz frezowany do specjalnego kształtu we wszystkich płaszczyznach po czym sprawdzany na specjalnych wzornikach.
  5. Polecam zalaminować obustronnie deskę balsową tkaniną szklaną 48G/m2. Ciężaru wiele nie przybędzie a ciąć można laserem, frezem lub nawet włośnicą...Krawędzie wychodzą gładko i bez włosków a co najwazniejsze - bez ubytków balsy. Tą metodą wykonałem część wręg do modelu RWD-4 - http://pfmrc.eu/index.php?/topic/40816-rwd-4-model-polskiego-samolotu-w-skali-1-354/
  6. Żaden problem, pod warunkiem, że Junkers doleci do miejsca akcji...A z tym to juz bywało różnie bo najpierw Anglicy wykoncypowali, że Ju-87 lecący przez kanał nad Anglię wypełniony paliwem i maksymalnym udźwigiem bomb leci z prędkościa max. 200km/h. Dla Hurriciane czy Spitfire to "kaczka" do zestrzelenia, toteż straty były bardzo duże. Także Rosjanie w 1941 zbijali Junkersy masowo z powodu ich długich dolotów do miejsca bombardowania. Nad Mińskiem białoruskim jednego dnia sowieci strącili 40 Junkersów... Mało kto wie, że przez cały czas Powstania Warszawskiego Warszawę bombardowało TYLKO sześć sztuk Ju-87D startujących z Okęcia, które latały niezagrożone myśliwcami wykonując loty wahadłowe...Niestety.
  7. Jeszcze... 1. Propagowanie polskiej myśli technicznej na podstawie wykonanych przez siebie modeli polskich samolotów wojskowych najlepiej wychodzi przy porównaniu tychże do modeli samolotów niemieckich z tej samej epoki. Nieprawdaż? Niech więc powstają wybitnie dobrze wykonane modele i takie i takie. 2. Pamiętam niezwykłe wydarzenie z Dęblina: na uroczystość 75 lecia Dęblińskiej Szkoły Orląt zjechali na kilka dni prawie wszyscy żyjący jeszcze polscy piloci wojskowi dosłownie z całego świata (było ich chyba czterystu circa). Z ogromnym zainteresowaniem brałem udział, jako słuchacz oczywiście, w dyskusjach o samolotach. WSZYSCY piloci polscy nigdy nie wyrażali się pejoratywnie o samolotach niemieckich. Przeciwnie, można było usłyszeć, które były najlepsze, jakie były słabe strony i możliwości a piloci z Września 39 dosłownie zachwycali się "109". Toteż główny gwóźdź programu - symulowana walka powietrzna między prawdziwym Me-109 i Spitfire był komentowany niezwykle żywiołowo bądż co bądź przez fachowców. 3. W latach 90-tych, na Mistrzostwach Świata makiet RC w Dęblinie startował pięknie wykonany model samolotu Heinkel He-111...We wrześniu 1939 roku to własnie He-111 jako pierwsze zbombardowały dęblińskie lotnisko i stację kolejową zadajac ogromne straty (są fotografie zniszczeń). Kiedy ten model startował do lotu w pierwszej kolejce wokoło było wiele komentarzy, że to pierwszy Heinkel nad Dęblinem od czasów wojny. Zaraz ktoś przyniósł zdjęcia zbombardowanego pasa i hangarów a ktos inny przyprowadził osoby pamiętajace ten nalot. Kiedy niemieccy modelarze (m.in. wykonawca He-111) usłyszeli jak wyglądał nalot i jakie były zniszczenia zrobiło im się bardzo nieswojo, gdyż nigdy wczesniej nie byli w takich okolicznościach...Wtedy pomyslałem sobie, warto budowac również modele samolotów niemieckich, gdyż może to być doskonała okazja, aby w prosty i skuteczny sposób opowiedzieć polską historię. Wszystkim.
  8. W moim modelu samolotu RWD-4 żebro przykadłubowe ma grubosć 110mm a żebro na końcu płata - 16mm(sic!). Tak wynika z dostępnych mi zdjęć, opisów i rysunków. Pod względem konstrukcyjnym jest to nie lada wyzwanie ale funkcjonalnosc jest rewelacyjna (chodzi np. o środek masy płata, który jest przesuniety bardzo blisko kadłuba co daje niesamowicie korzystny moment bezwładności) no i oczywiście daje niski ciężar skrzydła. To były nowatorskie i bardzo nowoczesne na owe czasy rozwiazania. Ja swoje żebra narysowałem w Profili (mam już wszystko wycięte oraz sklejone zbieżne pasy dźwigarów) ale niestety ten program nieco zdeformował noski żeber tak, że musiałem interpolować...
  9. Chętnie wezmę udział w dygresji zaistniałej w temacie Irka…. Niemiecka technika lotnicza nie ma sobie równych pod względem innowacyjności, ilości projektów i skuteczności rozwiązań technicznych. I tylko to powinno być argumentem w odtwarzaniu konstrukcji niemieckich w postaci modelu RC, gdyż jesteśmy inżynierami a nie politykami czy historykami. Oczywiście sentymenty mają swoje miejsce, jak ktoś ma uraz lub pamięć rodzinną nadszarpniętą ten ma prawo odstąpić od tematu: modele samolotów niemieckich. Ja osobiście wykonałem wiele modeli niemieckich samolotów, głównie z powodu ich zadziwiających własności lotnych i tego co Niemcy wniosły do techniki lotniczej ale najbardziej interesują mnie samoloty polskie. Nie jest to jakiś tam nadęty patriotyzm ale chęć ukazania wręcz rewelacyjnych osiągnięć polskich inżynierów i naszego przemysłu i to w każdym okresie historycznym. Oczywiście w proporcji do możliwości Państwa Polskiego. Polskie samoloty warte są tego, aby je restaurować w formie dobrze wykonanego i świetnie latającego modelu RC. A na zawodach czy piknikach dobrze jest popatrzeć jak latają wspólnie z innymi modelami samolotów (niemieckimi, rosyjskimi, amerykańskimi) i wcale od nich nie odstają . Dopiero wtedy postronni widzowie zrozumieją czym było polskie lotnictwo a wszyscy będą zadowoleni…
  10. Nie...no jeden milimetr można zniwelować "warsztatowo" rozpiłowując iglakiem rowek pod pas dźwigara. Moja uwaga dotyczyła zasady natomiast wiadomo, że ostatecznie wszystko dzieje się na warsztacie. Bardzo ładnie wykonany projekt. Czy będzie z tego tartak?
  11. "Przymiarka do formatek. Pytanie dotyczy wyboru sklejki. Czy jest duża różnica w wytrzymałości sklejki lotniczej (drogiej w ofertach sklepów) w porównaniu do sklejki brzozowej PANAMA (sporo tańszej)?" - Sklejka tzw. lotnicza posiadająca wszelkie certyfikaty lotnicze nie ma sobie równych jeżeli chodzi o wytrzymałość, klejenie i ciężar metra kwadratowego. Jednak dla potrzeb modelarskich nie musi być stosowana (za wyjątkiem ściany ogniowej czyli wręgi silnika). Dodatkowo ta sklejka bardzo źle się tnie laserem ze względu na specyfikę i twardość kleju między warstwami co widoczne jest w postaci osmalonych i "stożkowych" krawędzi...Ja stosuję sklejkę brzozową. "Walczę z żebrami skrzydła. Nie jestem w stanie uzyskać linii prostej łączącej punkty dźwigarów na górnej i dolnej powierzchni. Każdego żebra z osobna nie jestem w stanie wygenerować, ponieważ mają one różną grubość procentową (nasadowe - 18%, końcowe - 9% i nie są ułożone w prostokącie). Pozostaje wyciąć ze sklejki skrajne szablony a żebra pośrednie wykonać tradycyjnie w bloczku. Może przesadzam ale czy ugięcie tej linii wynoszące 1,17 mm ma wielkie znaczenie? Pomyślałem, że będzie je można wyrównać i tak koniecznymi nakładkami pomiędzy kesonem przednim a tylnym dźwigarem. Co o tym sądzicie?" - Dźwigary w lotnictwie to rzecz święta, żadnych kompromisów. Musi być linia prosta a każde żebro ma być narysowane oddzielnie. Bloczek nigdy nie da dobrych kształtów żeber przy tak dużej zbieżności i różnicy grubości płata.
  12. Kolejny etap prac. Z Tartaku przyszły elementy okienne wraz z szybkami, teraz muszę to wszystko skleić i wyszlifować. Zespół napędowy jest już ostatecznie zmontowany (bez podłączenia sieci elektrycznej i ostatecznego posadowienia w centropłacie). Końcówki centropłata są wyposażone w rurki zwinięte z forniru topolowego, wchodzą one w ciasno pasowane otwory końcówek płata przez które idą przewody serw lotek. Mato na celu zminimalizowanie ilości wody, która może się dostać do luku serwa lotki. Zespół silnikowy jest gotowy do odpalenia (12 silników dwunastocylindowych czyli 144 cylindry ale będzie dymu ). Mimo wszystko nie tak jak u kolegi z Niemiec ale ja nie mam tyle czasu na niemieckie samoloty, wolę i preferuję ponad wszystko polską technikę lotniczą (w każdej postaci).
  13. Okleiłem tkaniną 48G/m2 dno kadłuba i wszystkie pozostałe podzespoły. Niestety preparat Eze-Kote nie ma takich właściwości jak żywica epoksydowa. Tkanina nasączona tym środkiem nie poddaje się szlifowaniu więc powierzchnia balsowa przed oklejeniem musi być wyprowadzona na lustro za pomocą szpachli białej (polecam zwilżyć łopatkę balsową w wodzie przed nałożeniem z pojemnika-wówczas szpachla doskonale wnika w pory i zagłębienia i daje się formować). Krawędź kadłub-dno okleiłem paskiem tkaniny na żywicę epoksydową uzyskując dobre wzmocnienie, po oszlifowaniu burty kadłuba i górę okleję tkaniną na Eze-Kote. Statecznik poziomy jest kompletny poza popychaczami i dźwigniami steru wysokości, końcówki płata - oklejone. Zabrałem się za kompletowanie napędów. Wbrew pozorom praca to żmudna i długa: dokładne pasowanie detali, kontrola luzów i smarowanie przekładni oraz montaż śmigieł. "Gabinet PLC" czeka już na szyny prądowe i crossowanie przewodów... Oryginał Do-X jak wiadomo posiadał piekne śmigła czterołopatowe. Ja zaś, z uwagi na posiadanie jednego zdjęcia z lotów prototypu używającego śmigieł dwułopatowych, na początek zastosuję też śmigła dwułopatowe...
  14. Racja. Z tym, że finalnie użyłem tkaniny 48 G/m2 zaś dno i burty kadłuba pokryte są balsą twardą 1,5mm OBUSTRONNIE pomalowaną Hartzlackiem co naprawdę wzmocniło i usztywniło poszycie (kosztem przyrostu ciężaru rzecz jasna). Poza tym duża ilość lekkich wręg kadłuba usztywnia całość konstrukcji ale tak naprawdę wszystko okaże się w czasie prób lądowania a w znacznej mierze będzie to zależało od minimalnej bezpiecznej prędkości lotu. Wielkie Dzięki. Przyda się na pewno...
  15. Prace nieco zwolniły jako, że pracuję nad Dornierem Do-X...Jednak w tzw. miedzyczasie coś niecoś powstaje. Zrobiłem centropłat i mam już koła z hamulcami elektromagnetycznymi Kavana (bardzo dobra jakość po sprawdzeniu).
  16. Dzisiaj rozpocząłem prace z EZE-KOTE, preparatem służącym do przyklejenia tkaniny szklanej do pokrycia balsowego. Hmm...pierwsze doświadczenia: 1. Preparat na bazie wody niezwykle zmiękcza i wichruje deskę balsową nawet przyklejoną do wręg, żeber etc. (o czym pisał Henryk). 2. Nawet po pokryciu cellonem zaobserwowałem zapadanie się deski 1,5mm. Wprowadziłem modyfikację oklejania: deski balsy pokryte najpierw caponem i cellonem a następnie BEZ GRUNTOWANIA EZE-KOTE (co zaleca producent) przyklejenie tkaniny szklanej poprzez nanoszenie pędzlem grubej warstwy preparatu na przycięty kawałek tkaniny. Zaznaczam, że oklejałem tkaniną 48G/m2. 3. Jakość klejenia jest dobra, tkanina przylega równo i skutecznie, na krawędziach dobrze się układa. Zobaczymy jak będzie z malowaniem...
  17. Brawo. Brawo, Brawo .... Swego czasu w Dęblinie przez prawie dwa lata codziennie oglądałem "produkcję" prototypów dwupłata akrobacyjnego DEKO-9 ( prawdziwy samolot, konstrukcja kompozytowa zdolnych polskich inżynierów a za wiązanie węzłów kratownicy rowingiem szklanym dostali patent...) i doprawdy jesteś Krzysztofie w awangardzie.. Mam nadzieję na spotkanie w Siemianówce...
  18. Zastrzały pływaków nie są jeszcze zamontowane na stałe i będą na czas oklejania zdjęte. Tymczasem kolejne prace: oszlifowany i gotowy do oklejenia centropłat, luk techniczny z elektryką (gabinet PLC ) oraz przygotowanie do szklenia kokpitu załogi:
  19. Ciąg dalszy. Elementy kadłuba i końcówki płata przygotowane do oklejenia folią Oracover.
  20. Kadłub modelu jest pokryty balsą 1,5 mm malowaną Hartzlackiem (kratownica też), płaty i stateczniki są gruntowane caponem (gdyż model ciągle walczy z anoreksją i ma nadzieję przegrać.... ). Płaty i stateczniki będą pokryte folią, zaś kadłub i pływaki będą oklejone (już, już....) tkaniną 20G/m2 z wykorzystaniem Eze-Cote...a następnie malowane. Zobaczymy co z tego wyjdzie...
  21. To prawda...Moje dwa duże modele Sopwith Camel F1 i Fokker Dr1, oba w skali 1:2, 2 i ciężarze ok. 3000G nie wymagały żadnego doważenia (silniki DA150) ale posiadały makiety silników rotacyjnych, które ważyły po 700G!!!!Generalna zasada: mierzyć i ważyć wszytko dokładnie na etapie projektowania....
  22. Absolutnie nie. Sprężanie i rozprężanie w silniku o zapłonie samoczynnym nie jest przemianą adiabatyczną albowiem zachodzi wtedy wymiana ciepła z otoczeniem (z cylindrem). Natomiast sam zapłon (w tym przypadku samozapłon) ma charakter przemiany adiabatycznej czyli bez wymiany energii cieplnej z otoczeniem...Paweł użył okreslenia bardzo poprawnie chociaż prawie nikt juz tak dzisiaj nie opisuje tego rodzaju silników. Dla zrozumienia istoty przemiany adiabatycznej przypomnę, że w swoim czasie terminem "adiabatki" określano...męskie kalesony co może to zrozumienie ułatwić...
  23. Napęd z zastosowaniem silników komutatorowych jest dzisiaj, rzecz jasna, przeżytkiem ale ma tę jedną zaletę, że łatwo nim sterować, zwłaszcza w ilości dwunastu sztuk silników...A poza tym w czasach prawdziwego Dorniera Do-X silników bezszczotkowych jeszcze nie było Postęp prac... Na ostatnim zdjęciu pokazałem sposób mocowania zawiasów w dużym modelu, który stosuję od wielu lat: zawias jest montowany do szuflady (profil sklejony z balsy wg wymiarów zawiasa), szuflada najpierw jest wklejona do lotki (steru) i do skrzydła (po wycięciu miejsca) a następnie jest rozcięta na osi obrotu zawiasa. Po oszlifowaniu należy wkleić zawias. Opisany sposób ma tę zaletę, że pozwala bardzo dokładnie zniwelować lotkę lub ster względem skrzydła co przy dużych rozpiętościach i grubościach profili raczej proste nie jest. Również osadzenie zawiasa jest pewne i mocne.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.