Skocz do zawartości

stan_m

Modelarz
  • Postów

    880
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Treść opublikowana przez stan_m

  1. Współczynnik Wing Cube Loading służy raczej wyrażeniu wymagań w stosunku do modelarza - pilota, który zamierza pilotować wybrany model (kupiony lub wykonany), dlatego wartosci tego współczynnika okreslają "szybowiec","trener", "makieta" etc. Oprócz jednostek "imperialnych" i (1,5) potęgowania w mianowniku nie ma róznicy ze współczynnikiem klasycznym (chodzi mi o to, że jeden i drugi wskazują stosunek cięzaru do powierzchni). Z punktu widzenia konstruktora wygodniej jest posługiwac się wartosciami "G/dm2" gdyż: jeżeli model o rozpiętosci 3000mm pokonuje odległość 10 m w czasie 1 s i model o rozpiętosci 300mm pokonuje 10m w czasie 1 s to oba modele mają ten sam wspólczynnik ociążenia powierzchni nośnej. Oczywiście przy konkretnych założeniach.
  2. "40" to według założeń wstępnych. Prawdopodobnie nie uda się tego osiągnąć jako, że chcę wykonać kilka szczegółów zewnętrznych, które dodadzą niewątpliwie wagi. Mam jednak nadzieję, że uda mi się zrealizować koncepcję: maksymalnie lekki ale wytrzymały a przy tym duży model prawdziwego wodnosamolotu. Do-X miał cechy motoszybowca a słynny Me-323 Gigant to rozwiniecie wojskowe tej koncepcji...Zobaczymy. Co do odległosci z Krakowa do Narewki...Ja często podróżuję z Białegostoku do Portu Lotniczego Kraków-Balice (praca) i mieszkam kilka dni w Zabierzowie więc potwierdzam, że odległość spora jest ale da się względnie szybko pokonać (akurat na tej trasie drogi są przyzwoite). Zatem warto z Galicji udać się do Wielkiego Księstwa Litewskiego tym bardziej, że nad zalewem Siemianówka naprawdę warto się zatrzymać...
  3. Chyba masz rację, Krzysztofie... Model jest dość duży i mimo wielu godzin myslenia, aby nie uchybić wytrzymałości konstrukcji i zrealizowac koncepcję Do-X z obciażeniem powierzchni nośnej jak w motoszybowcu bardzo trudno będzie zachowac zakładany ciężar...Ale jest to jeszcze możliwe lub prawie możliwe. Jak wiesz, balsa bardzo nie lubi wody, nawet oklejona tkaniną szklaną jest mocno higroskopijna jak każdy rodzaj łopianu. Ja wymyśliłem sobie malowanie obustronne desek balsowych Hartzlackiem co dało rewelacyjne wyniki: balsa nie nasiąka wodą nawet po kilku godzinach. Minusem jest wzrost ciężaru deseczki ale per saldo w przypadku, kadłuba i pływaków to się opłaca. Dodam, że kadłub z pływakami i kompletnymi statecznikami waży 2100G po pomalowaniu wspomnianym lakierem wszystkiego co jest na zdjęciu (oprócz płatów i gondoli silnikowych -dlatego balsa jest ciemna...). Jeżeli chodzi o płaty i gondole silnikowe to już zastosowałem capon, dużo gorszy ale lżejszy w ramach walki o założony ciężar całkowity. Niedługo ważenie...i zobaczymy. Tego akurat się nie boję...Teoretycznie tak powinno być ale zauważ, że w położeniu Dzwigni Sterowania Silnikami "Obroty Maksymalne" ( czyli Regulator - obroty max, II grupa silników - ON, III - grupa silników - ON) wszystkie śmigła będą się kręcić z prawie takimi samymi obtotami. Jeżeli zdjęcie obrotów silników sterowanych regulatorem spowoduje tylko taki wzrost oporu, który nie zakłóci stateczności lotu a tylko zmniejszy prędkośc to OK. Wszystko wyjdzie na oblotach.
  4. No właśnie... Modelarze wykonują przeważnie mnóstwo pracy dokumentacyjnej dotyczącej stanu faktycznego danego egzemplarza samolotu jako, że model nie znosi kompromisów w przeciwieństwie do niektórych publikacji, które są tworzone na zasadzie "drukuję wszystko co mam na temat samolotu a niech czytelnik sobie sam układa rzeczywistosć...". Ja, chętnie korzystam z dobrych zstawów plastikowych modeli samolotów w podziałce 1:24. Przewaznie jest tam juz wykonana ta praca wspomniana wyżej więc jezeli ma się trochę szczęścia to można trafic na bardzo dobrze opracowany model. Post Scriptum: Bardzo fajny ten Twój Clipper...
  5. Oczywiście, że tak. Mam niezłą monografię w języku niemieckim "Vom Original zum Modell:Do-x", która zawiera wiele cennych fotografii i...zupełnie niepoprawne rysunki trzech rzutów. Z tego względu zastosowałem kilka uproszczeń z powodu uzyskania przede wszystkim jak najmniejszego ciężaru modelu gotowego do lotu. Napęd silnikami szczotkowymi wybrałem świadomie ze względu na koncepcję sterowania: dwanaście silników podzielonych zostało na trzy grupy napędowe po cztery silniki każda. Grupa zasadnicza (przy osi kadłuba) jest sterowana regulatorem zaś grupa druga (silniki "przednie") oraz grupa trzecia (silniki "tylne") są sterowane oddzielnymi włącznikami wysokoprądowymi. Jeden zespół silnik-reduktor -śmigło posiada ok. 320G ciągu statycznego więc sterując regulatorem i włącznikami w konfiguracji odpowiedniej dla fazy lotu można będzie (mam nadzieję) uzyskać płynność i bezpieczeństwo lotu. Zobaczymy na oblotach.
  6. Jako, że postanowiłem w tym roku wziąć udział w zawodach wodnosamolotów w Siemianówce (Narewka) w charakterze zawodnika, kosztem spowolnienia prac przy RWD-4, rozpocząłem budowę modelu wodnosamolotu Dornier Do-X1 z silnikami Curtissa... Od dawna przymierzałem się do budowy tego modelu, głównie z powodu jego niespotykanego napędu - DWANAŚCIE silników. I chociaż piloci w dużym lotnictwie mówią : "jeden silnik- jeden problem, dwa silniki - dwa problemy" itd...ja mając w modelu silników aż dwanaście wcale nie uważam ich za problematyczne co się wyjaśni w tej relacji... Najpierw, dwa miesiące temu wykonałem prace koncepcyjne i rysunki wykonawcze. Przyznam , że mimo niemieckiej monografii wodnopłatowca wykryłem mnóstwo nieścisłości odnośnie wymiarów a także kształtów niektórych elementów w porównaniu z publikowanymi rysunkami. W efekcie powstaje model o następujących parametrach: Dornier Do-X (skala 1:17,5) Rozpiętość - 2735 mm Cięciwa płata - 428 mm Długość - 1870 mm Powierzchnia nośna - 115 dm2 Ciężar (przewidywany) - 4500G Obciążenie powierzchni nośnej (przewidywane) - 39,13 G/dm2 Napęd - DWANAŚCIE silników MiG-280 z przekładnią 1:4 i śmigłem 230x180 Zasilanie - Li-pol 7,4V, 5100 mAh - 2 szt. Konstrukcja : balsa, sklejka, tkanina szklana, folia termokurczliwa. Oto kilka zdjęć z początków budowy... Następne zdjęcia...
  7. Panowie Krytykujący!!!!!!!!! Zawsze sądziłem (tak przekazywałem i przekazuję swoim dzieciom i studentom), że być dzisiaj polskim patriotą to 1) nie mówic żle o Polsce i Polakach 2) płacić uczciwie podatki... Ale jak tu nie mówic źle o Polakach skoro sami Polacy tak bezsensownie atakują twórczą pracę swojego rodaka...? Ja w U.S.A. widziałem wielu młodych inzynierów, prawie w wieku Kuby, którzy pokazywali swoje - nawet najbardziej wyimaginowane pomysły. WSZYSCY oni spotkali się z amerykańskim zrozumieniem co najmniej a ci najlepsi objęci zostali specjalnymi programami naukowo-badawczymi. Okazuje się, że w duzym lotnictwie prawie 95 procent wszystkich projektów rozwojowych to projekty nieudane, nieopłacalne lub niespełniające założeń. Ale one wszystkie są dokładnie skatalogowane opisowo i dokumentacyjnie, gdyz jak powiedział jeden starszy amerykański inżynier, negatywny wynik projektu to w sumie wynik naukowy (kosztowny , czasochłonny) i nie ma powodu aby go lekceważyć, przeciwnie trzeba go udostępniać kolejnym generacjom inzynierów. Do Kuby... Nie wyobrażam sobie, abyś miał się poddać i zamilknąć. Jeżeli będziesz już inżynierem to od następnego dnia spotakasz się z "atakami" na siebie starszych inżynierów, technologów, wszelkiej masci specjalistów...To taka robota a inaczej się nie da. Tak więc głowa do góry i do roboty... Cześć.
  8. A tak rzeczywiście: w locie z prędkością przelotową i zamiarem wykonania zakrętu model posiada taką prędkość, która "pokona" nagły i dodatkowy przyrost oporu czołowego płata powstałego na skutek ustawienia lotek jak w opisie. Tym bardziej, że to model dwumetrowy... Co jednak będzie, gdy nawet taki dwumetrowy model podejdzie do lądowania na minimalnej prędkości, dużych kątach natarcia i nagle...dostanie boczny powiew wiatru wymagajacy natychmiastowej korekty lotkami...Obawiam się, że wydarzy się dokładnie to co jest opisane w Młodym Techniku. Czy PZL miał mechanizm klapolotek? Nie wydaje mi się, gdyż nie miałoby to praktycznego uzasadnienia. Jednak konstrukcje P.7, P.11 i P.24 miały mechanizm przestawiania kąta zaklinowania statecznika poziomego sterowany linką z kabiny pilota. Przykład z Instrukcji samolotu P.7: http://www.muzeumlotnictwa.pl/index.php/digitalizacja/katalog/1145 (str.14) http://www.muzeumlotnictwa.pl/index.php/digitalizacja/katalog/1145 (Tablica 7) Otóż przypomnę, że to bardzo pożyteczny mechanizm regulacji kąta lotu z bezpieczną prędkością czyli to o co Ci chodzi, jak dobrze zrozumiałem...
  9. Zasadniczo nie powinno się stosować klapolotek w płatach o podobnych profilach jak Twój P-24. Była o tym niedawno dyskusja i innym dziale Forum więc pokrótce przypomnę: „Dotyczy to zwłaszcza płatów z profilami płaskowypukłymi gdzie występują klapolotki wzdłuż całej krawędzi spływu. Może się zdarzyć taka sytuacja (wstępnie ustalone kąty wychylenia klapolotek oraz aktualne "zapotrzebowanie" na wychylenie w czasie lotu-konkretna sytuacja), że przy wypuszczonych klapach na 30 stopni zachodzi potrzeba przechylenia w lewo czyli lewa lotka w górę, prawa w dół.. Rzecz w tym, że jeżeli będą to klapolotki to prawa klapolotka wychyli się jeszcze bardziej np. do 60 stopni a lewa klapolotka wejdzie w obrys profilu płata...Przy takiej konfiguracji gwałtownie wzrośnie opór czołowy prawego płata i model zwali się na prawo... Opisał to dokładnie Pan Jarosław Hajduk w Młodym Techniku kilkanaście lat temu.” http://www.speedysha.../KLAPOLOTKI.jpg
  10. stan_m

    Spacewalker

    Czesławie, duże jest zawsze lepsze od małego... Tak było, jest i będzie. W przypadku modeli samolotów największym problemem jest hangarowanie ale w czasie pilotowania o tym się szybko zapomina. Pozdrawiam. http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/f659aebcef62b737.html
  11. "Martwi mnie leniwe wychodzenie modelu z lotu nurkowego, może to przód za ciężki albo kąty zaklinowania ? - tu proszę o ewentualną radę Kolegów mocniejszych w tym temacie. Ale może być to spowodowane również utratą kabiny, która odciążyła tył modelu." Proponuję zastosować następującą procedurę: 1. Wykonac ponowny oblot przy pogodzie całkowicie bezwietrznej i osiągnąć lot prostoliniowy (bez udziału stabilizacji żyroskopowej lecz wyłącznie regulując jesli trzeba skłon i wykłon silnika, srodek cięzkości i trymowanie sterów i lotek) 2. Dopiero po uzyskaniu prawidłowego lotu prostoliniowego sprawdzić reakcję modelu przy dodaniu gazu (powienien nabierać wysokości bez udziału sterów) oraz przy zdjęciu gazu (powinien zmniejszyc wysokość również bez udziału sterów). Taki efekt swiadczy o właściwie dobranym srodku ciężkości i właściwych kątach zaklinowania płatów i statecznika poziomego. Podkreślam: DLA DANEGO STANU RÓWNOWAGI. 3. Po tym dopiero należy sprawdzić zachowanie się modelu np. w locie nurkowym. A tu moze byc już tak jak miał pierwowzór, czyli układ płatowca: płat powyżej osi kadłuba, długie ramię statecznika poziomego i niewielka powierzchnia steru wysokości a także silnik gwiazdowy (duży opór czołowy) nie powodują nagłej zmiany lotu urkowego w przypadku wychylenia steru wysokości...Utrata kabiny i wzrost oporu czołowego w czasie pierwszego lotu nie jest powodem leniwego działania steru wysokości (kabina blisko srodka cięzkości więc momemnt siły oporu - niewielki) 4. Podstawą jest osiagnięcie prawidłowego i ustalonego lotu prostoliniowego, gdyż on jest "punktem odniesienia" do dalszych sprawdzeń. 5. Układ aerodynamiczny P-24 jest zupełnie inny od większosci modeli więc niektórym jego własciwosciom nie warto się dziwić ani z nimi walczyć...
  12. A ja się pytam: jaki jest sens korzystania z tzw.wycinanek przy konstruowaniu tak dużych modeli makiet samolotów? Korzyści z dostępnosci wyciętych elementów sa bardzo pozorne a ryzyko błednej koncepcji( przyjęta skala, rozwiazania konstrukcyjne, CG czy katy zaklinowania ) - ogromne. No i ta powtarzalność podczas, gdy w makietach chodzi właśnie o niepowtarzalnosć... Nawet robienie modelu dla siebie bez przeznaczenia zawodniczego to w przypadku modelu makiety przygoda jedyna w swoim rodzaju...A tej nikt oprócz mnie organizować nie będzie...
  13. Zastosowanie pierścieni ferrytowych wynika z zasady komatybilności elektromagnetycznej (urządzenie powinno być odporne na zakłócenia od pola elektromagnetycznego jak też nie wytwarzać silnego pola magnetycznego, szkodliwego dla innych urządzeń). Rdzeń ferrytowy jest filtrem przeciw zakłóceniom i stratom sygnału. Z tego powodu może być stosowany w poblizu serwa jak też w poblizu odbiornika z tym, że współczesne odbiorniki gigahercowe mają tak rozbudowany system własnych filtrów, że ferryt nie ma juz żadnego znaczenia. Co innego serwo wiszące na przewodzie o dł . np. 2m. Tu może zaindukować się dosłownie wszysko i tak zniekształcić prostokąt, że w skrajnym przypadku silnik serwa nie zadziała. Tak więc ma rację Piotr: w konkretnym zastosowaniu przy długim kablu serwa ferryt nalezy instalować w pobliżu serwa jako filtr, gdyz serwo jest bardziej narażone na brudne sygnały niz odbiornik. Post Scriptum: Łatwo wykonać proste doswiadczenie: zmontować sześć serw z odbiornikiem na przewodach o długości 2 metrów. Po czym zbliżać silny magnes (najlepsza jest magneśnica lub generator zmiennego strumienia magnetycznego) i obserwowac pracę serw. To serwo wokół którego wytworzymy silne pole elektromagnetyczne działac nie będzie podczas, gdy pozostałe będą hulac bez zarzutu, czyli odbiornik zakłóceń nie połyka... Kiedyś maiłem model z silnymi elektromagnesami na pokładzie i własnie wtedy jedno serwo przestawało działac gdy EM były załaczane. Okazało się się kabel od tego serwa dotykał cewek tych elektromagnesów....
  14. Bardzo ładnie model się prezentuje.... Jeżeli chodzi o te uwagi na temat finiszingu to Piotr po zakończeniu programu oblotów i po nacieszeniu się modelem zawsze może powrócić do przerobienia samolotu na makietę: zedrzeć folię, kadłub okleić tkaniną, płaty - szyfonem a całość pomalować. Kabinę da się przerobić również. Mam kolegę-modelarza w Holandii, który swoje giganty "oblatuje" przed pomalowaniem jako, że twierdzi-nie bez racji-że malowanie to najbardziej zajmująca część pracy przy modelu i łatwiej mu się ją wykonuje jeżeli ma pewność, że model dobrze lata... Co do szachownicy... No niestety, tylko trzy rzeczy w tzw. ludowym Wojsku Polskim przetrwały z Armii Polskiej II Rzeczypospolitej: czapka rogatywka, skrót ORP (Okręt Rzeczypospolitej Polskiej) i właśnie szachownica. Doprawdy nie wiem czemu ale w latach 90-tych (kiedy już nikt nie naciskał) zadano gwałt i cios polskiej tradycji i historii. Sam pamiętam te komentarze, kiedy przemalowywano szachownice na TS-11 w Dęblinie. No cóż czasami tzw. heraldycy działają zupełnie idiotycznie i nieodpowiedzialnie...
  15. Wiki - powiadasz Kolego- czytać.... Zdecydowanie wolę na ten temat czytać Jerzego Bogdana Cynka, który daje Dywizjonowi 303 najwyżej 60 zestrzeleń w Bitwie o Anglię... Jednak nie odciągajmy Piotra od roboty bo finisz tuż, tuż.
  16. Niestety, tutaj Piotrze przesadziłeś....P-11 o prędkości max. dużo mniejszej niż najlepszy niemiecki bombowiec nie umożliwiał na ówczesne czasy zdobycia umiejętności w walce manewrowej. Piloci "jedenastek" byli zwycięzcami jeżeli w ogóle zdołali przetrwać pierwszą niemiecką salwę...Z kolei w Anglii udział polskich pilotów był mężny i dzielny ale w skali całości bardzo mały. Propagandowo podaje się w historii tzw. Bitwę o Anglię za przykład ogromnego znaczenia polskich lotników ale to tylko z ostatnich dni, gdzie Anglicy rzucili wszystkie rezerwy pilotów w tym polskich. Znane są fakty koniecznego doszkalania polskich pilotów z kampanii wrześniowej do lotów na samolotach angielskich, gdzie nasi pokazali: brak umiejętności latania w szykach taktycznych, trudności odczytywania przyrządów pokładowych czy brak znajomości angielskiego oraz brak dyscypliny wojskowej...Propaganda II Rzeczypospolitej o nadzyczajnej wartości polskich pilotów trwa niestety do dzisiaj. A malowanie, które wybrałeś i wykonałeś jest bardzo atrakcyjne i świetnie pasuje do układu płatowca.
  17. Henryku, czy stosując EZE-KOTE: 1. Da się przykleić jedną warstwę tkaniny na drugą (na zakładkę), bez zmarszczek i bąbli? 2. Czy można oklejać krawędzie lotek, sterów z niewielkim wyobleniem?
  18. Nie do zniesienia są wizyty w tym pokoju takich "modelarzy" jak powyżej... Po co właściwie wygłaszać takie komentarze skoro jest to forum ściśle techniczne? A myślałem, że czas do oblotu minie szybko, w miłej i lotniczej atmosferze. Ignoruj, Piotrze, Ignoruj towarzystwo romantyczne....
  19. Piotrze, Nie przejmuj się takim pohukiwaniem, które nie ma nic wspólnego z modelarstwem i rób swoje dalej...Wychodzi Ci całkiem ładny model POLSKIEGO samolotu. Ja osobiście bardzo czekam na oblot i Twoją relację z zastosowania i konfiguracji żyroskopu.
  20. A co ma rekompensować stabilizator żyroskopowy w przypadku makiety samolotu, której oryginał nie posiadał ani sztucznego horyzontu, zakrętomierza czy nawet chyłomierza poprzecznego (a takich samolotów było całkiem sporo)? Poza tym istnienie nawet rozbudowanych przyrządów pokładowych i dostarczenie z nich informacji o locie pilotowi wcale nie gwarantowało stabilnego i niezakłóconego lotu. O tym decydowały WYŁĄCZNIE umiejętności i doświadczenie pilota. Oczywiście nie jestem zdecydowanym przeciwnikiem automatyki sterowania modeli samolotów ale mówimy tutaj o zawodach modeli makiet samolotów, gdzie lot powinien być max. zbliżony do pierwowzoru czyli zachowania takiego jakie miał oryginał w każdych warunkach pogodowych (jeżeli np. Sopwith Triplane podpierał się przy lądowaniu dolnym płatem z powodu silnego wiatru to model w podobnych warunkach pogodowych też ma prawo tak robić). Do zabawy czy treningu wspomaganie żyroskopowe jest jak najbardziej korzystne.
  21. Nie chodzi tylko o honor ale - zwyczajnie rzecz biorąc w przypadku MAKIET prawdziwych samolotów - o realizm lotu realizowany poprzez SZTUKĘ pilotażu a nie sztuczkę z dziedziny automatyki i mikroelektroniki. Dopuszczenie regulaminowe do stosowania stabilizacji żyroskopowej o trzech stopniach swobody prowadzi do szybkiego, moim zdaniem, dopuszczenia do stosowania autopilota z całym zakresie lotu...Co zostanie wówczas z tej naszej zabawy? Nic... Nawet zawody można będzie rozegrać "zdalnie", gdyż "pilot" będzie mógł spokojnie siedzieć w domu, wysłać pomocnika z modelem a lot realizować poprzez dyrektywy przesyłane np. za pomocą telefonu... Nie o to chodzi.. Dziwię się jeszcze raz, że modyfikacja regulaminów nie polega na dopuszczeniu stabilizatorów lotu i autopilotów li tylko dla tych modeli samolotów, których oryginały takowe posiadały. Tylko wtedy ma to sens i pożądany skutek...W przeciwnym razie modele makiet samolotów będą się od siebie różnić tylko na ziemi, gdyż w powietrzu latać będą wszystkie tak samo...
  22. Piotrze, Pilot - bardzo przyzwoity, nasi piloci wrześniowi wcale lepiej nie wyglądali a ich ubiór był więcej niż skromny... A zechciałbyś opisać krótko moduł radiowy?
  23. Z dużym zainteresowaniem przeczytałem artykuł Piotra o żyroskopach w zastosowaniu do modeli latających RC. Jednak nasuwają się, moim zdaniem, następujące uwagi odnośnie praktycznego ich zastosowania w makietach samolotów: 1. Stosowanie żyroskopu (mechanicznego, piezoelektrycznego, opto...etc. a nawet platformy żyroskopowej) ograniczyć się powinno jedynie do zakresu (funkcji) "Doprowadzenie do lotu poziomego" i to wyłącznie w przypadku modeli samolotów, których oryginały były wyposażone w autopilota lub tzw. stabilizator lotu. Mam tu na myśli oczywiście wierność odwzorowania w locie...Trudno mi sobie wyobrazić realne podobieństwo lotu modelu samolotu Tiger Moth czy Fokker Dr1 wyposażonego w trzyosiowy żyroskop wykorzystany nie tylko jako stabilizator ale również jako autopilot...Wtedy bowiem lot tych modeli w porywistym wietrze, turbulencji lub deszczu wyglądałby tak samo: stabilny, płynny, prostoliniowy i...całkowicie nieprzypominający lot oryginału w takich warunkach pogodowych. 2. Trzeba wiedzieć, że np. piloci samolotów MiG-21 wyposażonych w trzykanałowego autopilota (AP-155) najbardziej wykorzystywali wspomniany zakres "Doprowadzenie do lotu poziomego" czy to po wykonaniu figur wyższego pilotażu, czy też po utracie orientacji w przestrzeni. Natomiast wykorzystywanie autopilota podczas lądowania prawie nigdy nie miało miejsca, gdyż lądowanie to najtrudniejsza figura akrobacyjna czyli każdy pilot za punkt honoru stawiał doskonalenie swoich umiejętności a nie wykorzystywanie automatyki, która w naturalny sposób "zabija" nawyki dobrego pilotażu...Tak być powinno w przypadku modeli latających makiet RC i ich pilotów. 3. Bardzo dziwią mnie komentarze ujednolicone co do rodzaju lądowań: mają być idealne i to na trzy punkty koniecznie...A przecież samoloty z IWW prawie nigdy nie lądowały idealnie: podskakiwały, zaczepiały płatami o ziemię, nawet łamały śmigła. Proszę się przyjrzeć dolnym płatom samolotów z tej epoki: ile tam jest podpórek i wsporników na końcach płatów- specjalnie do podparcia w czasie np. lądowania z bocznym wiatrem. Reasumując: to od sędziów i ich znajomości tematu zależy ocena poprawności lądowania. Trzeba mieć wiele przedmiotowej wiedzy , aby wysoko ocenić lądowanie myśliwca z IWW, który ląduje przy porywistym wietrze bez stabilizacji żyroskopowej a nisko - tego, z rozbudowaną automatyką...
  24. Obecnie właścicielem Camela jest mój kolega, który ma lotnisko modelarskie a niedaleko - mały hangar. Ja mam, w tej samej skali Fokkera Dr1 (obecnie w przemalowaniu), którego hangaruję w garażu. Oczywiście po zdemontowaniu. Niestety, modele tej wielkości są bardzo kłopotliwe w transporcie i przechowywaniu...
  25. Jeżeli to są modele samolotów ze sztywnym pokryciem to oczywiście, balsą - jak najbardziej. Ale gdy są to modele samolotów "drewniano-szmacianych" tam niestety musi być folia lub płótno... Tak jak w moim Sopwith Camel F1 w podziałce 1:2,3... http://imageshack.com/a/img560/2218/ks2t.jpg
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.