Skocz do zawartości

Callab

Modelarz
  • Postów

    1 993
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Treść opublikowana przez Callab

  1. Wyciągając wnioski z pierwszego wodowania, wziąłem kawałek blachy aluminiowej i dorobiłem mojej łodzi wąsy: Potem (czyli dzisiaj) wybrałem się nad jezioro: Postawiłem model na wodzie: Dodałem gazu i pięknie, bez jakiegokolwiek chlapnięcia wszedł w ślizg. Prawdę mówiąc to wyskoczył z wody jak poparzony. Może nawet za szybko, bo rwał się do lotu, zamiast ślizgać się po falach: A potem tak sobie leciał: I tak leciał: Start super. Wykonałem dwa. O lądowaniu napiszę wymijająco: Wiecie jak ląduje model z krótkim ramieniem statecznika i zbyt do tyłu przesuniętym środkiem ciężkości? Wiecie? No właśnie ... Nie wiecie? To nie próbujcie tego w domu! Nad wodą też lepiej nie. Znowu wprowadzę modyfikacje i jak się uda to za tydzień nad wodę. Ale trzeba przyznać (sam się po plecach klepię), że modelik wygląda ślicznie.
  2. Dopiero na filmie widzę, że faktycznie "było fajne". Na żywo wszystko za szybko się działo i chciałem za dużo rzeczy zrobić na raz - słychać w tle dźwięk trymera gazu, który żeby przestawić muszę puścić drążek na którym mam też lotki (MODE 4). Dlatego model zamachał skrzydłami przed dotknięciem wody. No i nie wytrymowałem steru wysokości w locie więc cały czas musiałem zaciągać. Brzeg jeziora też zbliżał się dosyć szybko i nie miałem pewności, że model wytraci prędkość - nie mogliśmy ustawić się w innym miejscu, bo wędkarze jakimś ogromnym stadem oblepili jeziorko dookoła, zagradzając pas przybrzeżny plątaniną żyłek. Plus inne zjawiska obiektywne i subiektywne związane z pierwszym lotem nowego modelu, złożyły się na to wszystko. Ale za to powstał fajny filmik, który sobie będę oglądał w długie, zimowe wieczory Teraz już może być tylko lepiej Kierownice strug wody już zrobiłem. Teraz trzeba je polakierować i można znowu wybrać się nad wodę.
  3. Film zmontowany - przetwarza się. Będzie z gatunku "thriller". No więc kilka wniosków: - "Chlapacze" (kierownice strug wody) są wręcz konieczne. Dorobię je przed następną próbą. Teraz musiałem mocno zaciągnąć ster wysokości, żeby jak najszybciej wprowadzić model w ślizg i zminimalizować chlapanie, A chlapało że ho, ho! - Środek ciężkości za bardzo z przodu. Dowaliłem sporo ołowiu, żeby osiągnąć położenie SC zgodne z wyliczeniami. Jednak zbyt dużo, ponieważ cały czas musiałem zaciągać wysokość, żeby utrzymać model w poziomie. Stateczność podłużna modelu wydaje się być na tyle dobra, że w następnej próbie trochę ołowiu zniknie. -Mogę odchudzić model wymieniając silnik na OS MAX 46LA. Jest słabszy od Evolution, ale za to dużo lżejszy. Jeżeli następne loty pokażą, że nie potrzeba tyle mocy do latania, to zrobię wymianę. -Lądowanie z dużą prędkością (za ciężki nos), dodatkowo trymowanie gazu, bo ustawiłem za wysokie jałowe obroty, może zbyt mocna reakcja na lotki i ... było fajnie. Zobaczycie na filmie. Ze względu na brak czasu i kierownic, wykonałem tylko jeden lot. Teraz poprawki i za parę dni może znowu się uda wybrać nad jezioro. Filmik będzie jak się przetworzy.
  4. Dziękuję za gratulacje Irku, model opiera się równo, symetrycznie na obu pływakach.
  5. No i stało się. Poniżej kilka zdjęć z dzisiejszego wydarzenia. Dziękuję Mirkowi za obsługę kamery i aparatu. Model poleciał i wylądował szczęśliwie. Czyli sukces jest! Kilka drobiazgów wymaga poprawy, ale o tym za kilka dni, jak zmontuję filmik z pierwszego lotu. Przed startem: W trakcie startu W locie Po wylądowaniu: Ufffff ....
  6. Właśnie zaczęło padać, więc wyskoczyłem szybko przed dom, pokazać Osprey'owi wodę. Kilka zdjęć na trawie. Niestety basenem nie dysponuję i pływalności nie sprawdziłem. Jeszcze jedno zdjęcie porównawcze. Znalazłem zdjęcie trzech lub czterech egzemplarzy tego samolotu lecz tylko w jednym widać ster wodny. Oczywiście i tak ster wody w moim modelu by się pojawił, ale teraz mam podkładkę, że w oryginale też był, przynajmniej w jednym egzemplarzu. Chociaż nie wiem czy w prototypie, który mniej więcej odwzorowuję. Poniżej zdjęcie porównawcze.
  7. Budowa modelu zasadniczo dobiegła końca. Teraz montuję wyposażenie. Wyciąłem sobie z laminatu dźwignie: Owiewki silnika pomalowane. Miałem z tym pewien problem, bo nie mogłem sobie poradzić z odrywaniem lakieru przez taśmę maskującą. Prawdopodobnie rozdzielacz do formy jaki użyłem, nie chciał się usunąć z laminatu. Zrezygnowany podmalowałem odpryski pędzelkiem - nie miałem ochoty na ponowne szlifowanie i malowanie całej owiewki. Wyszło w miarę OK. Zbiornik paliwa musiałem zmasakrować przy pomocy opalarki i drewnianej listwy, żeby nie przylegał do silnika. Zmniejszyła się przez to jego pojemność, ale do dziesięciominutowego lotu wystarczy. Próba na desce w ogródku, jaką zrobiłem, pokazała, że na pełnym gazie silnik z taką ilością paliwa pracuje ok. 7,5 min. No i silnik zamontowany, serwo podpięte: Ten silniczek bardzo fajnie pracuje na niskich obrotach (trzyma na postoju 2,5 tys), wysokie też regulują się bez problemy. Jest tylko mały problem na średnich, tak w okolicy 5000 - 6000 obr./min. Lekko się wtedy przelewa i po dodaniu gazu lubi się zadławić, a nawet zgasnąć. Trochę już polatał w innym modelu i w powietrzu jeszcze nie zgasł, ale tamten model był do latania na pełnym gazie, więc nie było problemu. Może jeszcze musi się ułożyć. Zważyłem model po włożeniu wyposażenia. Wyszło ok. 2,6kg. Czyli wydawałoby się, że założenia spełnione. Ale tak pięknie nie jest, bo silnik za środkiem ciężkości robi swoje, a mały statecznik poziomy stwarza konieczność usytuowania SC bardzo z przodu (ok. 60 mm od natarcia, przy cięciwie 270mm). Po dołożeniu ołowiu na nos, będzie ważył ok. 3kg. Obciążenie powierzchni nośnej będzie ok. 75g/dm2, czyli nie będzie tak źle, ale wolałbym trochę mniej - akurat w tym modelu, który ma latać na małym akwenie wodnym, z drzewami dookoła. Może uda się w niedzielę zrobić oblot.
  8. Tak bym zrobił, gdyby to nie był czarny pasek tylko np. żółty lub jakiś inny jasny. Pokryć potem białym kolorem czarny jest trudno i trzeba by nałożyć grubą warstwę lakieru, a i tak pewnie by prześwitywało. Niemniej jednak nakładanie koloru uważam za zakończone, a wszelkie niedokładności przemilczam. To i tak było przyjemne w porównaniu z nakładaniem lakieru chemoutwardzalnego, którego nie znoszę. Pomimo to i tak nie zamieniłbym takiego pokrycia na plastikową folię.Trzeba sobie utrudniać, żeby życie było ciekawsze :-)
  9. Proszę więcej nie poruszać przy mnie tematu malowania cienkich, czarnych pasków na modelu ... Niestety skończyła mi się dobra taśma maskująca więc wykorzystałem wycięte nożykiem paski z folii szablonowej. Generalnie nie wyszło źle, lecz trochę niedociągnięć się pojawiło. Ale schody zaczęły się wtedy, kiedy chciałem je poprawić. Na szczęście na zdjęciach można wiele ukryć - jak się umie używać programów graficznych
  10. Bardziej się tutaj boję krótkiego ramienia statecznika poziomego, lub inaczej mówiąc stosunkowo małego statecznika poziomego, leżącego na krótkim ramieniu. Z takimi proporcjami (raczej zgodnymi z pierwowzorem), wyliczone położenie środka ciężkości jest w okolicy 20% SCA. Przy projektowaniu trochę się wzorowałem na planach z czasopisma Model Builder - zamieszczono tam plan modelu trochę większego niż mój, bo o rozpiętości ok. 1700. Z opisu wynika, że latał, więc liczę na to, że mój też będzie. Z opisu w MB wynika, że model autora miał pewne problemy w locie związane, jak wywnioskowałem, ze złego dobrania kątów. Generalnie tamten projekt miał pewne, moim zdaniem, wady - głównie związane z oddaniem kształtu pierwowzoru, dlatego zaprojektowałem swój. Chciałbym, żeby przyjęte przeze mnie założenie okazały się słuszne, ale to zweryfikuje pierwszy wypad nad jezioro.
  11. No i mój Rybołów dostał kolorków. Teraz warstwa bezbarwnego lakieru chemoutwardzalnego i można montować wyposażenie. Brakuje jeszcze steru wodnego, który miał kształt trójkątnej płetwy - to też muszę dorobić. Odnośnie koloru to miałem pewien problem. Chciałem pomalować go tak jak był malowany prototyp. Zwróciłem się do pana Dżordża Pereira z pytaniem o kolor, ale niestety nie potrafił mi udzielić konkretnej odpowiedzi jaki dokładnie kolor miał pierwowzór - no cóż, było to ponad czterdzieści lat temu. Opisał tylko kolor słownie i na tej podstawie dobrałem to co dobrałem. Prototyp nie miał oznaczeń, późniejsze egzemplarze miały znaki US Air Force. Mój też na początku będzie bez znaków i numerów, potem, jak będę miał motywację, to może go odznaczę.
  12. Oglądaliśmy całą rodziną. Żona kazała mi napisać, że "przeżywaliśmy" i wcale nie pękaliśmy ze śmiechu jak przyłączył się pies, a wcześniej jak butelka poleciała w stronę modelu . Rozrywka dla całej rodziny Na żywo wyglądało to poważniej, na filmie jak dobry scenariusz komediowy. Szkoda, że nie udało się nagrać lądowania, ale Bulinka MKII, na pewno wyląduje wzorcowo. Nigdy nie ma pewności co zrobi model w pierwszym locie. Z tego co widziałem zza kamery, Bulinka zachowywała się poprawnie. Start też mnie pozytywnie zaskoczył. Trzeba było zaciągnąć przy rozbiegu, ale to się zdarza w tego typu modelach, że zanim się rozpędzą na wodzie, topią dziób. W locie model wyglądał bardzo ładnie. Szybko leciał i trudno było go uchwycić w obiektywie i kamera miała problem z ostrością, ale to co się nagrało może się podobać.
  13. Otwory muszą być po dwóch stronach dla zachowania symetrii. W modelarstwie symetria jest najważniejsza Wydech dostanie jeszcze gumową rurkę, żeby nie opluć pilota. A jak go opluje to trudno. Jest plastikowy, jakoś to przeżyje
  14. Odnośnie regulacji kątów, to wykłon (lewo, prawo) mogę regulować podkładkami, skłon jest na stałe. W razie czego będę przerabiał mocowanie silnika. Koverall, jak pisałem, impregnuję rozcieńczonym klejem AK20. Można go używać jak lakieru.
  15. Laminatowa owiewka silnika gotowa, owiewka kabiny pilota (szybka), też przygotowana do wklejenia. Model pociągnięty podkładówką. Teraz trzeba nałożyć kolor, pokryć lakierem chemoutwardzalnym i będzie można montować wyposażenie. Czyli zbliżam się do końca.
  16. Z posiadanych przez mnie informacji wynika, że oryginał miał profil NACA 4412.
  17. To co pokazał Rafał "noker", to moje rozwiązanie z NorthStara. Sprawdzało się bardzo dobrze. Miało tylko jeden mankament: zastosowałem drut o średnicy 3mm, który po wjechaniu modelu z asfaltu na trawę (na tyle wysoką, żeby skończył się zakres amortyzacji), giął się jak chciał (model ważył niecałe 4kg). Tak więc grubszy pręt (4mm) i podwozie super działa, zrobione z ogólnie dostępnych elementów, do wykonania podstawowym zestawem narzędzi. Model generalnie był na wodę, więc podwozie tylko jako dodatek, łatwo demontowalny. Od drugiej strony pręta tworzącego goleń, orczyk z tuleją blokowaną wkrętem. Na nosie miałem jakieś 150 gram ołowiu, nic nie podskakiwało przy lądowaniu.
  18. Do boxera coś już buduję. Nie bedzie to łódź. Nie piszę o tym na forum, ale może pokażę jak skończę koło czerwca, może lipca. Ale tu dyskutujemy o Bulince ... :-)
  19. Olo, wyławianie modeli z wody w różnych okolicznościach mamy z Mirkiem przećwiczone. Na ogół mamy ze sobą ponoton (dwa razy się przydał), jakiś szurek, albo model z napędem elektrycznym, do którego przyczepiamy ten sznurek i opływamy model, który utknął na środku modelem z przyczepionym sznurkiem, trzymając w ręku drugi koniec sznurka. Niestety to jezioro nie ma łagodnych brzegów - tak tylko wygląda na zdjęciach, ale brzegi są storme, a w wodzie przy brzegu rosną szuwary. Bardzo trudno tam dojść do wody. Tylko w jednym miejscu jest betonowe zejście, z którego korzystamy. To jest zbiornik wody pitnej (tak informuje tabliczka) i korzystają z niego głównie wędkarze. Ale Mirek jest odważny i poszedł sam z modelem sprawdzać jego pływalność.
  20. Dzięki, tak ma być, inaczej bym nie pokazał na forum Odpowiadałem na prywatną wiadomość odnośnie Koverallu w kontekście krycia omawianego modelu, ale może jeszcze komuś się przyda moja odpowiedź więc ją publikuję: Oklejanie Koverallem w skrócie wygląda tak: 1. Pokrywasz konstrukcję, do której chcesz kleić, jedną warstwą lakieru (o lakierze będzie poniżej) 2. Lekko szlifujesz drobnym papierem ściernym (400) 3. Nakładasz docięty z nadmiarem kawałek Koverallu 4. Przesączasz materiał lakierem na brzegach 5. Naprężasz żelazkiem (u mnie sprawdza się wysoka temperatura, nawet 140 oC) 6. Impregnujesz lakierem całość po raz pierwszy i czekasz do wyschnięcia (20 min. powinno wystarczyć) 7. Lekko szlifujesz drobnym papierem ściernym (400) 8. Impregnujesz całość po raz drugi i zostawiasz na 24h 9. Lekko szlifujesz drobnym papierem ściernym (400) 10. Impregnujesz po raz trzeci i ostatni. 11. Lekko szlifujesz drobnym papierem ściernym (400) 12. Nakładasz podkładówkę i kolor. Odnośnie lakieru: Używanie Cellonu, moim zdaniem, jest niewłaściwe. Cellonu używa się do papieru japońskiego, szyfonu, czy innego materiału, który tak się napręża. Do Koverallu ja używam rozcieńczonego kleju AK20. Zwykły lakier nitro też pewnie byłby dobry. Odnośnie naprężania: Wszelkie załamania tkaniny już przyklejonej, wynikające z przechowywania jej w stanie złożonym, można wyrównać żelazkiem - nawet polakierowany się rozprostowuje. Zaokrąglone końce skrzydeł okleiłem kładąc tkaninę od dołu na styk do krawędzi (umownej, przyklejony z naddatkiem i docięty nożykiem lub papierem ściernym) i z góry z lekkim marginesem założonym na brzeg. W miejscach bardzo wypukłych trzeba naciąć materiał. Nierówności wygładzamy żelazkiem, papierem ściernym i lakierem - jak mocniej przeszlifujesz, trzeba jeszcze raz pokryć lakierem. Generalnie przyklejanie Koverallu wymaga małej wprawy, ale moim zdaniem to jeden z najlepszych, jak nie najlepszy, materiał pokryciowy z jakim miałem do czynienia.
  21. Powoli do przodu. Model oklejony. Skrzydła i statecznik poziomy, tak jak planowałem, okleiłem Koveralem. Kadłub praktycznie w całości miał być oklejony "japonką", ale okazało się, że mam jej w domu za mało, w pobliskim sklepie też akurat nie było, więc papierem japońskim oklejony został tylko ster wysokości i górna część statecznika pionowego (nad statecznikiem poziomym). Ponieważ znalazłem w szufladzie wystarczająco duży kawałek tkaniny szklanej o gramaturze 25g/m3, to właśnie nią pokryłem resztę modelu. Poza dnem kadłuba w części dziobowej, na który zastosowałem tkaninę 33g/m3. Tkanina przyklejana na Eze-Kote. Teoretycznie model jest już gotowy do malowania. Owiewka silnika, którą widać na zdjęciach, to na razie próbny wyrób, który w tym momencie służy do przymiarki, czy wszystko się zmieści. To co widać na zdjęciach (całość przed malowaniem, bez wyposażenia, z silnikiem bez tłumika) waży 1815g. Czyli jest szansa zmieścić się w 2,5kg, ale pewnie będzie na styk.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.