Skocz do zawartości

robertus

Modelarz
  • Postów

    14 096
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    141

Treść opublikowana przez robertus

  1. Pawle, kilogram mąki też może zabić, czy to znaczy, że trzeba się egzaminować z poprawnego używania jej?
  2. Ja już się wlatałem w model. Niedługo pewnie zamontuję szybszy silnik, zamiennik z AXNa, taki sam mam w X-Shuttle.
  3. Czas płynie, koncepcja się zmieniła. Niestety obawiam się, że podwozia nie będzie, muszę go zrobić lekko, najlepiej pod wyrzut z ręki lub z gumy. Chciałem taki full wypas, ale lotnisko mi się skończyło, za dużo ludzi łazi mi po drodze, obok buduja się domy. Niedługo nie bedę mógł tam latać.
  4. Jako, że ten temat jest mi zupełnie obcy, poszukałem w sieci i znalazłem coś takiego? http://www.guns.com.pl/legal.html Czy mniej więcej to tak wygląda? Szukam analogii do tego co opisałeś do modelarstwa lotniczego. Powiedzmy, że wiatrówki do 17 dżuli to takie jakby proste modele a broń pneumatyczna powyżej 17 to tak jakby makiety powyżej 7kg i 2,5 m rozpiętości. Jestem skłonny się zgodzić, że latanie takimi potworami (z mojego punktu widzenia) powinno podlegać innemu reżimowi niż dla powiedzmy bety. Taki duży model wymaga lotniska, nie wystarczy mu łączka. Gdybym miał taki duży model, który sam zbudowałem i zadzwonił do aeroklubu, że chciałbym podjechać na lotnisko aby go oblatać to co by mi odpowiedziano? Wolałbym, żeby AP zachęcał do wchodzenia w jego struktury niezrzeszonych modelarzy, albo nawet nie w struktury sensu stricte a coś w rodzaju pod patronat, przez pozytywną motywację i zachętę a nie regulacje nakazowo zakazowe. Chcesz oblatać duży model? Zapraszamy do nas, pomożemy, doradzimy...zamiast... posiadacz dużego modelu zobowiązany jest do zaliczenia szkolenia i zdania egzaminu praktycznego z czegoś tam...
  5. Noo, zacny rozmiar
  6. W tym problem, że Twój pomysł jest zły. Pietka podał rozwiązanie problemu i ja się pod nim podpisuję
  7. Dzisiaj miałem niestety kraksę, ale Bronek wyszedł z niej obronną ręką, a myślałem, że nie będzie co zbierać. Brak sterowania w przednim kole to jednak jest wielki minus przy startach z tak wąskiego pasa.
  8. Przepraszam, w takim razie nie wiem jakie jest Twoje stanowisko. Mętnie je przedstawiasz. Pisząc tą historyjkę, być może śmieszną i przerysowaną chciałem zwrócić uwagę że kryją się za tym koszty. Koszty opracowania szkoleń, koszty wykładowców, czy choćby wydrukowania dyplomu. Zróbmy certyfikaty, świetna myśl, ale czym i kim mamy to robić. Areoklubów jest mało, modelarni coraz mniej, kto miałby się zająć szkoleniami i egzaminami? To są konkretne koszty, które ktoś miałby ponieść. Jak to wejdzie w machinę biurokratyczną to z prostego pomysłu na szkolenie z egazminem zrobi się projekt na przetarg na 300mln złotych. Kiedyś nie było hologramów na tablicach rejestracyjnych samochodów ani książek pojazdu. Teraz kupujesz auto i zostawiasz prawie 200zł bo za wszystko Cię skasują, ale jest podobno lepiej. Można było też zbudować samochód samemu, tzw SAM i przejść nim procedurę rejestracyjną. Czytałem, że teraz tez można, ale homologacja takiego pojazdu kosztuje tyle, że tylko poważne firmy mogą się na to szarpnąć. Ty powiesz pewnie - I dobrze będzie bezpieczniej, a ja odpowiem zginie innowacyjność. Kiedyś dowód rejestracyjny dostawało się od ręki, teraz się drukuje w centrali. Skoro coś wymaga kontroli to łatwiej nadzorować to w kilku punktach, np w aeroklubach. Jesteśmy biednym krajem i nie zaczną powstawać lotniska w każdej gminie jak orliki, a szkoda, bo nie dla wszystkich kopanie w piłkę jest sportem narodowym. Więc wracamy do infrastruktury jaka już Państwo ma czyli aerokluby. Inny genialy pomysł - 6latki do szkół. Urzędnicy wymyślili, ale to gminy musiały znaleźć pieniądze na dostosowanie szkół dla młodszych dzieci. Wynik jest taki, że dzieciaki nie dosięgają do pisuarów w wc. Akurat mam syna w pierwszej klasie więc wiem jak to wygląda w realu. Mam też w rodzinie nauczyciela i wiem jak to wygląda od drugiej strony. Niezliczone ilość papierów do wypełniania po każdej lekcji. Pisanie programów przed rozpoczęciem zajęć a potem podsumowanie co się zrobiło a co nie, dlaczego opóźnienie, jaki postęp uczniów, recenzje ze sprawdzianów itd itp. To wszystko piszą w domach po pracy w szkole. Więc nie sądzę, że ta moja historyjka jest aż tak oderwana od rzeczywistości jak sugerujesz. Nie sztuka coś wymyślić, sztuka to wdrożyć aby miało ręce i nogi.
  9. Vesla, ja tu się produkuję i wymyślam czarne scenariusze a ty piszesz, że już tak jest. Jestem przerażony.
  10. Gratuluję, tak trzymać!
  11. Witam ponownie. Wczoraj tato pojechał do sklepu modelarskiego wracając z pracy bo nie dawało mu spokoju, czemu to hobby modelarskie jest takie drogie. Myślał, że może taniej by było kupić coś gotowego. W sklepie zaproponowali, że najlepszy dla początkujących jest bixler, czy inne klony bety. Czytałem o nich na forum, ale wydawało się to poza moim zasięgiem cenowym, teraz już sam nie wiem czy dobrze zrobiłem budując samodzielnie. Panowie w sklepie powiedzieli, że najlepiej kupić model RTF - gotowy do lotu lub BAF, zbinduj i lataj. Te najlepiej się sprzedają. Jest jeszcze wersja KIT, ale po wprowadzeniu regulacji ludzie nie chcą tego kupować bo potem trzeba i tak certyfikować model w aeroklubie. A tak RTF lub BAF ma już certyfikat, jest co prawda droższy ale tylko o 80zł. Można też kupić te modele w starej cenie, ale wtedy trzeba przyjechać ze swoim starym takim samym modelem, który uległ kraksie i wtedy można przekleić certyfikat z zepsutego na nowy. Warunek, że muszą to być identyczne modele. Tato dowiedział się od panów w sklepie, że od czasu uregulowania tego hobby ilość sprzedawanej drobnicy spadła. Sprzedają się tylko gotowe modele, ewentualnie części zamienne. Mało kto buduje sam coś w domu. Dobrze mają w miastach, gdzie są areokluby lub modelarnie. Można tam chodzić, gdzie pod okiem doświadczonych instruktorów buduje się model. Podobno mogą go od razu certyfikować. Szkoda, że nie wiedziałem wcześniej, ale pewnie i tak tato nie dowoziłby mnie na zajęcia kilka razy w tygodniu, w końcu to kawał drogi. W każdym razie nie poddaję się, do czasu zdania egzaminu "latam bezpiecznie" tato kupił mi samochód zdalnie sterowny, którym można pojeździć sobie bez certyfikatów i pod domem a nie jak samolotem na wyznaczonych lotniskach. W sumie to on częściej jeździ niż ja, ale mi to nie przeszkadza, bo humor mu się poprawił i nie patrzy tak krzywo na moje lotnicze hobby. Nie będę mu mówił, że wczoraj przeczytałem na łonecie, że ktoś uderzył takim samochodem w kogoś i złamał mu nogę. Ktoś w komentarzach pisał, ze potrzebny jest certyfikat. Ciekawe co z tego wyniknie. Czasem chodzę do kolegi modelarza, który opowiada jak to było kiedyś, że można było latać na każdej łączce, samolotem własnej konstrukcji i bez certyfikatu. Dziwię się wtedy, że dożył takiego wieku, przecież modelarstwo samolotowe takie jest niebezpieczne, wymaga w końcu certyfikatu, a to nie byle co. W końcu nasi urzędnicy dbają aby żyło nam się lepiej i bezpieczniej. No dobra koniec Myślicie, że taki scenariusz nie mógłby się spełnić?
  12. Dzień dobry mam na imię Robert i mam 12 lat . Mieszkam koło lotniska i od dawna interesują mnie samoloty. Nie mam dużo pieniędzy, zawsze lubiłem majsterkować więc postanowiłem, że zbuduję model z podkładów pod panele, będzie to opcja najtańsza jak słyszałem. W mojej miejscowości nie ma modelarni, ale nawiązałem kontakt ze starszym modelarzem, który bardzo mi pomaga w budowie. Również prowadzę relację na forum i dziękuje wszystkim za pomoc i rady. Po miesiącu zbudowałem model Pana Motylastego Toto-0, wygląda dobrze, jeszcze nie robiłem nim oblotu bo kolega modelarz powiedział, abym zadzwonił do aeroklubu bo coś się podobno pozmieniało i są jakieś przepisy dla modelarzy. No więc tata zadzwonił i okazało się, że musze przyjechać z modelem aby model został przebadany i dopuszczony do lotów. Wczoraj byliśmy i tata wrócił wściekły jak nigdy. Później jeszcze trzy dni wolałem nie poruszać tematu modelu. Aeroklub mamy daleko, musieliśmy jechać 35km w jedną stronę. Dobrze, ze pojechaliśmy z samego rana, bo na miejscu okazało się, że modelarnia jest co prawda otwarta, ale musimy czekać bo właśnie robią tam egzamin na certyfikat „latam bezpiecznie”. Dopiero mogliśmy wejść koło południa. Gdy weszliśmy to pan, który prowadził egzamin jak zobaczył z czym do niego przychodzimy to się zdenerwował, bo mu zajmujemy cenny czas pierdołami. Ogólnie to był cały czas opryskliwy, bo od czasu wprowadzenia nowych przepisów to musi się zajmować certyfikowaniem modeli i modelarzy zamiast siedzieć w modelarni i uczyć dzieciaków hobby. Poparliśmy go z tatą, żeby się nie narażać. Wtedy trochę się rozpogodził, obejrzał model, pochwalił, że dobra modelarska robota, choć trochę, kręcił nosem, że nie z balsy, ale ogólnie ok. Nakleił znaczek hologramu z numerem seryjnym na model, powiedział, że to ważne aby go nie zgubić. Później wypełnił kwit, zainkasował 15 złoty za naklejkę, 15 złoty za wniosek i 65 złoty za druk certyfikatu modelu. Razem 95zł, tato był trochę zaskoczony, ale zapłacił. Pan powiedział, ze to dlatego, ze certyfikat drukują w warszawie. Trzeba przyjechać za trzy tygodnie i powinien być do odebrania. A zapomniałem, jeszcze musieliśmy kupić urządzenie za 60zł, które pika, jeśli model jest dalej niż 500m. To się montuje w modelu i jeśli model za bardzo się oddali to słychać głośne pikanie. Trzeba wtedy zawrócić. A okresowo to urządzenie będzie odbierane i przeglądane będą logi w aeroklubie w celu kontroli. Przy okazji Pan powiedział, że muszę mieć zaświadczenie ukończenia kursu „latam bezpiecznie” aby móc latać. Dowiedziałem się, że bez tego nie mogę latać, bo to ze względów bezpieczeństwa, mojego i innych. No więc zapisałem się, pierwszy wolny termin na egzamin jest na jesieni, ale w sumie to dobrze bo do egzaminu musze mieć świadectwo ukończenia kursu „Podstawy budowy modeli latających” i „Bezpieczeństwo w modelarstwie lotniczym”. Dobrze się złożyło, bo jeden chłopak zrezygnował i ja rozpocznę pierwszy kurs już za dwa tygodnie. Będzie trwał 5 dni ,popołudniami po 4 godziny. Już zapłaciłem wpisowe 150zł. Może się czegoś dowiem nowego. Pan zachwalał kurs, że dowiem się dużo o budowie modeli z balsy i zmienię zdanie na temat podkładów. Ja tam nie mam szczególnych preferencji, chciałem, żeby było tanio na początek. Tato gdy dowiedział się, że drugi kurs jest za miesiąc i za 1 dzień, na szczęście sobota, ma zapłacić też 150 zł to mu gula tak skoczyła, że się zrobił momentalnie czerwony i patrzył na mnie tak jakby miał lasery w oczach. Pan go trochę obłaskawił mówiąc, że to będzie szkolenie z BHP, pierwszej pomocy z manekinami i modelami, będzie też film, który później będzie można ściągnąć ze strony aeroklubu po wpisaniu hasła. Uff było blisko. Na szczęście za te kursy można zapłacić w dniu rozpoczęcia, wcześniej trzeba dać tylko 10% na rezerwacje miejsca, bo jest bardzo dużo chętnych a moce przerobowe instruktorów, tak pan powiedział, są ograniczone. Urzędnicy nawymyślali regulacji, ale pieniędzy na nowe etaty i budowę nowych sal i wyposażenia już nie. Po godzinie ,musieliśmy wyjść, bo już wchodziły dzieci na zajęcia modelarskie. Potem zapisałem się do aeroklubu w sekretariacie, jako członek, „młodszy modelarz”. Dostałem kartę modelarza aeroklubowego, tym razem Pani w sekretariacie wydrukowała mi na drukarce. Bardzo się cieszę. Tato zapłacił wpisowe 40zł na rok i za legitymację 20zł. Dodatkowo wykupiliśmy ubezpieczenie modelarskie, świetna sprawa i nawet nie dużo bo 150zł i to na całą Europę. Bez tego nie mógłbym latać na lotnisku aeroklubowym, bo to jest jednocześnie wejściówka na lotnisko. Jak przechodziliśmy przez dziedziniec opuszczając teren to zdążyłem jeszcze kątem oka zobaczyć grupę modelarzy trzymających swoje modele i stojących w kolejce do latania. W powietrzu widziałem chyba ze dwa lub trzy modele po przeciwległych krańcach pola na którym latali. Nie widziałem dokładnie bo tato szedł bardzo szybkim krokiem i trzymał mnie mocno za ramię abym się nie rozglądał. Przez całą drogę tato nie odezwał się do mnie ani słowem, tylko trąbił na wszystkich których wymijaliśmy, szybciej niż zwykle. Może był głodny bo już było grubo po południu, mnie też zresztą burczało w brzuchu. Ale się cieszę, już niedługo będę mógł oblatać własnoręcznie zbudowany model, zaraz po obiedzie pobiegnę do mojego kolegi starszego modelarza i opowiem mu co się dowiedziałem.
  13. Ale to prawda Bartku. Ty to też potwierdzasz, różnimy się więc tylko w tym, że Ty uważasz, że certyfikat/egzamin jak zwał tak zwał, zalegalizowanie tego przez Państwo, a co za tym idzie kontrola tych zaświadczeń, nadzór państwa nad środowiskiem modelarzy lotniczych, oprocedurowanie wszystkiego wniesie coś dobrego. Ja wręcz przeciwnie. I tyle.
  14. Myślisz, że przed wprowadzeniem szkoleń BHP było więcej wypadków, bo nikt wcześniej nie urzywał głowy do myślenia i dopiero po szkoleniach wiedział co jest niebezpieczne? OK. zróbmy symulację. Wyobraźmy sobie, że jestem 12 latkiem, który interesuje sie lotnictwem i chce kupić samolot RC do polatania. Jak to w Twojej rzeczywistości wymagającej zaświadczenia (na marginesie wg mnie. zaświadczenie, dyplom, certyfikat to różne nazwy na to samo) miało by wyglądać. Popuść wodze fantazji i rozrysuj taki scenariusz. Ja już piszę jak to widzę po przepuszczeniu tego przez naszych biurokratów.
  15. Bartku, wyciągasz błędne wnioski z tego co napisałem. W dodatku patrzysz na modelarstwo tylko przez pryzmat samolotów. Co z modelarzami samochodowymi, lotniczymi, rakietowymi itp. Teraz zajarzyłem, że zdawałeś egzamin UAVO. Masz certyfikat z tego tak? Chiałbyś coś takiego dla wszystkich lataczy?
  16. robertus

    Wyzwanie dla auta rc

    http://wideo.interia.pl/wizytowka-Fucando/wyzwanie-dla-zdalnie-sterowanego-pojazdu-video,vId,1879559# W poniedziałek kupuję autko i testujemy.
  17. Tak, czytam, szczególnie jeśli np. nie chcę czegoś zepsuć złym podłączeniem. Większość sprzętu ma tzw krótkie instrukcje obrazkowe, gdzie w paru obrazkach jest pokazane jak podłączyć np telewizor, oraz gruby tomik opisujący szczegółowo każda funkcję na pilocie. A jeśli ktoś nie czyta instrukcji i coś zepsuje, albo się sam uszkodzi to sorry. Bez wycieczki osobistej, ogólnie mówię. Jeśli kupuje się w Polsce to taka instrukcja powinna być, bo jest wymagana prawem.
  18. Przepraszam Cię Bartku, ale wg mnie nie potrafisz obronić tezy, że certyfikat na latanie modelem RC w czymś by pomagał. Po co on miałby być, ja nie widzę sensu jego istnienia poza dodatkowymi kosztami, które należało by ponieść na jego zrobienie. Zauważ, że oddzielam to od edukowania, bo edukować się można w modelarni, od kolegów modelarzy life i przez internet. Internet ostatnio spełnia większa rolę niż modelarnie, bo niestety jest bardziej dostępny dla ludzi niż modelarnie i fachowcy w tej dziedzinie. Czasem po prostu wystarczy przeczytać instrukcję modelu, który się kupiło. Wklejka z instrukcji FunCub, z pewnością inne, większe modele również coś takiego mają, więc po co kursy, egzaminy i licencje. Czytać instrukcje i używać głowy.
  19. A tego to nie rozumiem, bo dopiero co powiedziałeś, że certyfikat nie pomaga na brak wyobraźni. Jakby koleś miał certyfikat to też przecież z nim byś się ciągał po sądach. Moja głowa. Myliłem się jeśli chodzi o oficjalne źródła.. Nigdy nie miałem karty rowerowej, wszyscy których znam takiej nie mają, nie mieli. Dlatego uważam wymóg posiadania jej za martwy przepis.
  20. Spoko: "ja nie jestem agresywny, agresywność zero" A takie pogadanki poszerzają punkt widzenia. Napiszę tylko - Prawo jazdy...mam wytłumaczyć?
  21. Proszę Cię. Kiedy byłeś na studiach to program nauczania nadążał za tym co się działo poza uczelnią? Bo ja jak byłem na informatyce to uczyłem się o rzeczach sprzed 10 lat. Śmiech na sali. Myślę, że jesteś utopistą. Skoro ma być egzamin z certyfikatem to musi być opracowany program nauczania i to się nie będzie zmieniać co pół roku tylko pewnie co 10 lat. To co jest fajne w założeniach, po przemieleniu tego przez urzędników wychodzi chłamem, które tylko utrudnia wszystkim życie, generuje koszty i napędza biurokratyczną maszynę. Wcale nie pomaga. Panowie nie mówcie, że tego nie widzicie. Politycy co chwila wyskakują z pomysłami, które w założeniach są dobre, a potem wychodzi jak wychodzi. Bartku, idę edukowania rozumiem i popieram, pisałem przecież o tym. Natomiast cały czas mówię, że jakaś licencja nie pomoże na brak myślenia. Wszyscy się zgadzamy co do tego. Więc skoro nie pomaga to po co tworzyć całą machinę biurokratyczną aby to regulować. Szczególnie jeśli chodzi o to jak chcę spędzać wolny czas. Czy od osoby jeżdżącej na rolkach wymaga się licencji rolkarza? A widziałem kolesi co jeżdżą po mieście i robią to dość niebezpiecznie. Jestem przeciwny nadmiernemu włażeniu państwa w życie codzienne człowieka. W regulowaniu wszystkiego i wszystkich, tak jakby ludzie byli idiotami. Niektórzy są, ale to nie powód aby robić certyfikaty na wszystko. Ten kto będzie chciał się nauczyć jak bezpiecznie obchodzić się z modelem czy instalacją wysokiego napięcia to się dowie i nauczy i będzie to robił bezpiecznie. A ten kto nie, to zostanie wyeliminowany przez społeczeństwo albo przez samego siebie. Już są tworzone absurdy przez urzędników jak krzywizna bananów, ogórków, idealna wielkość jabłek,ślimaki jako ryby. Regulować, regulować, regulować. Chcecie przykładów, proszę: http://www.fakt.pl/unijne-absurdy-absurdalne-unijne-prawo-,artykuly,463402,1.html Jest kodeks cywilny i karny to chyba starczy. Jak ktoś komuś wleci w auto albo zabije człowieka modelem to chyba znajdzie się paragraf dla niego. Rozumiecie teraz, co mam na myśli?
  22. Widzisz dokładnie o to tu chodzi i dokładnie to przekazuję. Żaden papierek nie zapewni Ci pewności, że kolega z lotniska będzie rozsądnym pilotem. Pietka opisał dobry sposób, po prostu wykluczyć takiego niebezpiecznego osobnika ze środowiska. Najpierw zwrócić uwagę, wyjaśnić że zachowuje się niebezpiecznie,nierozsądnie a jak nie pomaga, to wyrzucić z lotniska. Człowiek jest raczej zwierzęciem stadnym, więc wykluczenie z grupy jest dotkliwe.
  23. Bartek powiedz mi dlaczego nie ma już karty rowerowej. Dlaczego na motorower 50cc nie trzeba mieć prawa jazdy. Dlaczego na skuter do 125cc nie trzeba prawa jazdy A wystarczy za to B jak juz ktoś ma. To wszystko okazało się nie życiowe. Były przepisy, regulacje. Teraz ich nie ma. I co wzrosła ilość wypadków w tych kategoriach? Wszędzie się można natknąć na ludzi nieodpowiedzialny na wszystko chcecie regulacji i egzaminów? Na krojenie chleba też? Ps. Dobry przykład jeszcze mi wpadł. Tankowanie LPG. kiedys nie można było samemu bo to niebezpieczne. Potrzeba wykwalifikowanej obsługi. Pamiętam artykuły straszące ludzi. Słyszałeś kiedyś ze ktoś wysadził stację przy tankowaniu?
  24. Doceniam rolę edukacyjną takich kursów, na pewno coś tam uczestnik z tego wyniesie. Cos na zasadzie obejrzenia filmu z BHP przed przyjęciem do pracy. Twój pomysł zasadniczo nie jest zły, ma jednak dużą wadę, przepis będzie martwy. Kiedyś była karta rowerowa, ja jej nie widziałem na oczy i jeździłem nawet na wielokilometrowe wycieczki rowerowe. Karta modelarza, zamiast służyć dobru, czyli szkolić i być bardziej czymś w rodzaju dyplomu ukończenia szkolenia z bezpieczeństwa lotniczego, takims czymś pozytywnym, wyróżnieniem, to będzie podstawą do dawania mandatów za jego nie posiadanie, pobierania opłat za wyrobienie pozwolenia, składek rocznych na wypadki i całe struktury biurokratyczne, które muszą tymi sprawami się zajmować itd itp. A Zenek kupi se model na allegro i pójdzie polatać na łąkę i nawet nie będzie światdomy czy może tam latać i czy potrzebuje jakiegoś papierka do latania. A Policja z pewnością nie będzie czatować w krzakach aby złapac takiego delikwenta za brak karty modelarza. Sorry przepis będzie martwy. Ofiary śmiertelne w modelarstwie były i będą,jak wszędzie. Można się zabić w najróżniejszych miejscach i w najróżniejszy sposób. A czy to będzie obcięcie głowy przez śmigłowiec czy upadek w łazience po kąpieli to nie robi różnicy denatowi.
  25. Nawet po egzaminie ludzie będą robić takie głupoty jak opisuje Aphator. Braku wyobraźni i podejścia "jakoś to będzie" lub "przecież nic się do tej pory nie stało" nie naprawi papierek.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.