



-
Postów
2 496 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
20
Treść opublikowana przez ahaweto
-
Również wolę start w prawo, lądowanie od lewej :shock: . Zastanawiające. Może dlatego że czytamy i piszemy od lewej do prawej :? . A patrząc z pozycji kibica, lekkoatleci i żużlowcy na bieżni również biorą zakręty w lewo. Ciekawy temat.
-
Kłamczuszek :? . Wychodzi na to że zrobił z gęby cholewę, a teraz mówi że ... deszcz pada.
-
Straconego zaufania już nie odzyska. Za dużo wpadek.
-
XI OGÓLNOPOLSKI PIKNIK MODELARSKI WILCZE LASKI
ahaweto odpowiedział(a) na Piotrek Pindral temat w Imprezy modelarskie
Marcin K nie śmialiśmy się tylko tak maskowaliśmy zazdrość :roll: Przyjedziesz z tą samą ? Jest jeszcze dużo czasu a Piotr jest elastyczny. -
Och Karol ... :mrgreen:
-
Z termostatem jest wszystko w porządku. Tylko na krótkich przejazdach do 20km zauważyłem że potrzebuje dłuższego czasu aby osiągnąć normalną temperaturę pracy. Jednak przy niskich temperaturach przepływ powietrza przez komorę silnikową jest co prawda taki sam ale chłodzenie jest wielokrotnie bardziej intensywne i stąd ten dłuższy czas. Zrobiłem to tak. Silnik to 1,6 TDCI i zaważyłem że nagrzewa się szybciej. Kwestia większego zużycia paliwa przez niedogrzany silnik nie budzi wątpliwości. Jak widać na zdjęciu mam przysłonięte wloty a nie zasłoniętą chłodnicę. Między chłodnicą a wlotami jest odległość ok 20cm a komora silnika nie jest szczelna więc podczas jazdy jakieś chłodzenie występuje. Po nagrzaniu silnik trzyma temperaturę i nawet gdyby na światłach temperatura zacznie rosnąć (nie zdarzył się) jest jeszcze wentylator. W Fokusach IV jest już wbudowana zasłona chłodnicy regulowana termostatem. Co świadczy że jednak firmy samochodowe dostrzegły ten problem.
-
Czy przy tak niskich temperaturach powietrza zasłaniacie wloty do chłodnic w swoich samochodach ? Jakie są wasze opinie o takim zabiegu ?
-
Bo każdy szanujący się modelarz lata w mode 2 8) Oj... chyba włożyłem kij w mrowisko, ale to tak dla rozładowania ponurej atmosfery
-
Ba... a stojąca na uboczu drewniana chatka w której ukrywają się przestępcy, po ostrzelaniu z broni małokalibrowej wybucha jakby w niej był magazyn kilku tysięcy ton benzyny :shock: . I to na dodatek kilka razy. Średnio cztery, choć pojawiają się też ujęcia momentu wybuchu nawet z... góry :shock: .
-
Oglądałem już wieli głupich filmów amerykańskich. Ten który właśnie się skończył również do nich zaliczam. Tytuł i krótki opis w programie skłonił mnie do obejrzenia go. I to był czas stracony :? Pokrótce treść. B-29 ma dostarczyć na wyspę Tinian pierwszą bombę atomową. Bardzo tajna misja. Załogę bombowca stanowi pułkownik, dwóch żołnierzy marines i pięć kobiet pilotek. Na wskutek awarii samolot przymusowo ląduje na lotnisku jednej z wysp Pacyfiku a tam znajduję pięć myśliwców Zero i trzech Japończyków. Tutaj mogę się trochę mylić bo zacząłem oglądać film od dwudziestej minuty. Japończycy stacjonowali na tej wyspie od dłuższego czasu i podczas kopania tuneli znaleźli kilka dużych jaj. Nie zdążyli ich zniszczyć i z nich wylęgły się jakieś ,,Pterodaktyle,, z wielkimi zębami i bardzo agresywnym usposobieniem :shock: . Zanim Japończycy się spostrzegli te latające dinozaury błyskawicznie się rozmnożyły i pożarły 50-sięciu żołnierzy z obsady wyspy. Trzech się ukryło i tych trzech dzielni amerykanie wzięli do niewoli. Wyspa tropikalna, upał a wszystkie panie przez cały film miały pięknie podkreślone szminką usta i prezentowały się fantastycznie. Panie chciały uciec z wyspy i sprowadzić pomoc wykorzystując myśliwce Zero. Jedna (najlżejsza tylko 50 kg wagi)na nie uzbrojonym i maksymalnie odciążonym samolocie, a trzy miały ją eskortować. Ale czujne ,,Pterodaktyle,, zaatakowały je i okazało się że są szybsze i zwinniejsze od Zero :shock: . Podczas walki lotniczej amerykańskie kobitki zestrzeliły kilkanaście z nich ale jeden z nich w brawurowym samobójczym ataku skoczył na ten nieuzbrojony samolot i wielkimi zębami przegryzł go na pół (zginęła w nim ta która miała uciec). Zawsze czytałem że samoloty myśliwskie miały karabiny ustawione na zbieżność ok. 200m aby w ten sposób niszczyć przeciwnika. Tak większość tych gadów została zestrzelona. Ale kiedy jedna z pań miała na ogonie dwa ,,ptaki,, okazało się że w rękach amerykańskich kobiet-pilotów karabiny Zero strzelają ogniem równoległym i za jednym naciśnięciem spustu dwa zostały zestrzelone !!! Tego to nawet Japończycy nie potrafili . Ucieczka się nie udała, panie musiały zawrócić. Pułkownik podglądając te ,,potwory,, (tak je nazywali) przez lornetkę, leżąc na skarpie, tak się wychylił że aż zsunął się z niej. Jeden ptak go zauważył i zaatakował, ale amerykaniec zestrzelił go z pistoletu. Jak już naprawili bombowiec (w czym pomogli im japończycy którzy dzięki przebiegłości swego dowódcy odkryli cel misji) okazało się że paliwa jest za mało. Paliwo było w 200-stu litrowych beczka na plaży tam gdzie korzystając z nagrzanego piasku wylegiwały się te latające potwory. Pułkownik jeden z marines i dwie panie podjechały wielką amerykańską ciężarówką M-35 mającą na masce napis ,,Ghost,, (diabli wiedzą skąd ona tam się wzięła). Zanim potwory się spostrzegły udało im się zwędzić sześć beczek. Pułkownik z jedną z pań (nienaganny makijaż) ,,pokatulał,, każdą beczkę pod sporą górkę do samochodu a tam druga z pań (również nienaganny makijaż) z żołnierzem (któremu posturą daleko było do pudziana) te pełne beczki wrzuciła na ,,pakę,, . Tylko we dwoje :shock: !!! Niestety podczas odwrotu zginął żołnierz, ptaki go rozdziobały i zgubił się poturbowany przez nie pułkownik . Dwie panie wróciły do obozu z paliwem a tutaj wredni japończycy przejęli samolot. Prawie im się to udało, ale całkiem niespodziewanie wrócił pułkownik i zastrzelił wszystkich trzech. Ostatni z japończyków zginął zastrzelony w samobójczym ataku oczywiście z mieczem samurajskim w dłoniach na jedną z pań. Zatankowano bombowiec i dwa Zera i cichaczem nocą spróbowano się wymknąć. Niestety cztery silniki B-29 przy starcie narobiły takiego hałasu że cała powietrzna flota Pterodaktyli w trybie alarmowym również poderwała się w powietrze. Szybko rozdzielono cele. Trzon ,,potwornych,, sił zaatakował bombowiec a dwie mniejsze grupy oba myśliwce eskorty. Nie poszło im tak łatwo. Jedna z pań sama pilotowała bombowiec a funkcję tylnego strzelca pełnił dzielny pan Pułkownik, a oko miał celne. Brawurowe uniki i celne serie podwójnie sprzężonych 12,7mm Browningów mocno przerzedziły atakujące stado. Mniej szczęścia miała jedna z pań pilotująca myśliwca. Zestrzeliła kilka z nich, aż jeden z gadów (wyjątkowo przebiegły) wzleciał bardzo wysoko i z lotu nurkowego skoczył na myśliwca rozbił wielkim dziobem owiewkę i ... zagryzł tę dzielną kobietę w kabinie :cry: Ledwo po tym doszedłem do siebie :? Druga z pań wobec liczebnej przewagi i kończącej się amunicji, ratowała się wywrotem i lotem nurkowym nad samą powierzchnię oceanu. I to ja ocaliło. Uff ... A co z B-29 ? Tutaj coraz bardziej śmiałe i skoordynowane ataki gadów były coraz groźniejsze. Jeden z ptaków zaatakował prawy wewnętrzny silnik. Na swoje nieszczęście nie zauważył wirującego potężnego trzy-łopatowego śmigła i został poszatkowany. Ale silnik uszkodził, a ten na dodatek się zapalił. I tutaj dał znać o sobie geniusz amerykańskich konstruktorów którzy wyposażyli każdy silnik we własny system gaśniczy. Ot co ! Chyba wszyscy koledzy się zgodzą że jeżeli na pokładzie jest tylko jeden strzelec na dodatek zaabsorbowany wielka liczba celów to brzuch bombowca jest nie broniony. To wykorzystał jeden z atakujących ptaków. Poszedł w ostre wznoszenie i przebił dziobem drzwi komory bombowej tuż pod stojakiem na którym leżała przywiązana bomba atomowa. Niestety drzwi bombowe nie otwierają się do środka (o czym zapewne głupie ptaszysko nie wiedziało) i przytrzasnęły go za szyje. Widząc co się dzieje pułkownik opuścił stanowisko strzeleckie, pobiegł do komory bombowej i próbował gaśnicą samolotową zatłuc gada. Pod uderzeniami gaśnicy gad aż puścił farbę i ze złości odgryzł pułkownikowi rękę :? . W między czasie pani pilotująca samolot mając uszkodzony jeden z silników nie widząc osłony myśliwskiej nie słysząc pułkownika, zawróciła nad wyspę. Z kolei pułkownik zorientowawszy się że mając jedna rękę odgryzioną nie pokona gada, drugą otworzył drzwi komory bombowej aby się go pozbyć. Bomba tylko na to czekała i wyskoczyła za gadem. Widząc co się stało pułkownik przez pokładowy telefon pani pilotującej samolot wydał rozkaz (czym wprowadził w zdumienie zszokowaną kobietę, bo ta uznała go już za nieżyjącego) aby przeszła na maksymalne wznoszenie i jak najszybciej oddaliła się od wyspy i ... skoczył w ślad za bombą. Zapewne po to aby ją jeszcze złapać i rozbroić przed wybuchem. Niestety chyba minął się z nią w locie . Bomba wybuchła, czego dowodem było to że przez moment wyspę, B-29 oraz latające gady zobaczyliśmy w negatywie. Miało to tę zaletę że w tym ułamku sekundy wszystkie gady w y g i n ę ł y. Znowuż mamy coś do zawdzięczenia amerykanom, aż boję się pomyśleć coby się stało gdyby te gady mnożyły się do dzisiaj :roll: Szczęśliwie B-29 oddalił się na bezpieczną odległość od wybuchu a wkrótce dołączyła do niego pani która wcześniej postawiła Zero na ,,łbie,, i salwowała się ucieczką przed ostrymi jak żyletki zębami latających potworów. Panie na powitanie popaplały sobie przez radio na koniec jedna z nich powiedziała ,, a teraz wracamy do domu,, i oddaliły się w stronę macierzystego lotniska. Końcowe napisy wyrwały mnie z odrętwienia w jakie wpadłem oglądając ten przejmujący i jakże tragiczny w swej wymowie obraz 8) To ,,arcydzieło,, sztuki filmowej powstało w 2008r. Ciekaw jestem ilu kolegów wytrwało czytając to ?
-
Osobiście Bardzo Dużo zawdzięczam WOŚP. Ponad osiem lat temu na oddziale Neonatologii mój syn korzystał ze sprzętu zakupionego przez tę fundację. Na oddziale 3/4 sprzętu miało plakietki fundacji. Rozmawiałem wtedy z lekarzem który w rozmowie nie wyobrażał sobie funkcjonowania tego oddziału bez tego sprzętu. Krzysztof jesteś młody i dlatego życzę ci abyś nie musiał być wdzięczny Owsiakowi za ten sprzęt, słowem abyś miał dzieci Zdrowe Krytykantom podpowiadam że mogą zabronić szpitalowi ratowania swoich nowo-narodzonych sprzętem od Owsiaka ponieważ brzydzi ich sposób w jaki ten sprzęt został pozyskany. To że sprzęt stoi nie wykorzystany świadczy tylko o braku chęci załatwienia tej sprawy. Najłatwiej jest tylko wszystko i wszystkich krytykować, ale tutaj nie ma się czemu dziwić przecież to ,,takie polskie,, . Rapier pisał że obsługa sprzętu kosztuje - oczywiście że tak ale mamy już sprzęt i można ratować życie ludzkie. Przecież jest dobrem najwyższym! Politycy i Kościół mają pełne gęby tego frazesu a rzeczywistość skrzeczy. Ktoś pisał że można każdemu coś zarzucić. Ale zazwyczaj robią to miernoty które same nie potrafią niczego dokonać.
-
Wszystkim forumowiczom wraz z rodzinami życzę Wesołych Świąt spędzonych w rodzinnym gronie. A u mnie był św. Mikołaj ! Przyszedł do mojego syna (8 lat) i przyniósł mu w prezencie 8) :roll: helikopter Nano E-sky. Prezent jak najbardziej trafiony bo ... syn nie wykazuje nim zainteresowania :mrgreen: Po krótkim wożeniu się po podłodze i wytrymowaniu już oblatuję powoli pokój dookoła. Wspaniała zabawka ! Podziwiam umiejętności pilotów Heli i chylę przed nimi czoła.
-
Podałem stronę producenta, mam nadzieję że nie wyssali tych danych z palca. A może jednak :| - i zawyżyli je celowo :? , ale na to niestety nie mamy już wpływu i możemy je tylko zweryfikować samodzielnie.
-
Irek, zajrzyj tutaj http://www.yinyanmodel.com/En/ProductList.asp .
-
Zakupiłem rozwiertak taki jak na drugim zdjęciu Artura. Całkowicie mnie zaskoczyło to że stępił się przy rozwiercaniu drugiego śmigła TP 12x6 :? Próba pilnikiem wykazała że nie był wcale utwardzony cieplnie :shock: , zwykła stal ! Chyba jedyną obróbką cieplną jakiej go poddano to czernienie na gorąco w oleju ( coś jak oksyd). Teraz rozwiercam wiertła na wiertarce stołowej stopniując wiertła co 1mm, aby zachować centryczność otworu a potem wyważanie. I jest OK.
-
Mam ten model (ale bez skrzydeł) na sprzedaż. Może to nie miejsce ale na temat.
-
Z dobrą nawierzchnia naszych lotnisk jest problem. Tym większy jeżeli znajdują się one w otoczeniu wielu ha nieużytków. Taki sam problem występuje również na naszym lotnisku w Złotowie, a patrząc na zdjęcia waszego lotniska widać że roślinność jest identyczna więc i problem mamy taki sam :? Swoje lotnisko użytkujemy ok. trzech lat i zauważyliśmy że w okolicy naszej występuje roślina która skutecznie hamuje wzrost innych wysokich i twardych chwastów. To ten szary okrąg. Nie rośnie ona do góry ale płoży się po ziemi. Nawet poza terenem lotniska (tam gdzie nie kosimy) występuje placami i w tym miejscu innych roślin prawie nie ma. Zamierzamy na wiosnę porozsadzać ją po całym lotnisku i zobaczymy czy spełni pokładane nadzieje. Wygląda tak: ma drobne szare listki i w okresie kwitnienia ma żółte małe kwiatki na cieniutkich łodyżkach i nie rosnących wyżej jak 5 do 10 cm. Ten okrąg który widać na zdjęciu jest płaski. Może koledzy którzy są biegli w tym temacie potrafią zidentyfikować tę roślinę. Oczywiście koszenia nie wyeliminuje się całkowicie ale może zmniejszy się koszty tego niezbędnego zabiegu.
-
Teraz mam bezpośrednie wejście do modelarni z sypialni (proszę to odczytać dosłownie bez pobudzania wyobraźni i bez domysłów) ;D . Ot co !
-
Rafał, ze wzruszeniem obejrzałem ten teledysk. Tak jak bym siebie widział w tych latach, tylko muzyka była z radia PR 1. Każdy mój model też stał obok łóżka aby po przebudzeniu natychmiast go zobaczyć. Ech... łza się w oku kręci, ale to już nie wróci . Żal :cry: .
-
Paweł, a to na dole na twoim zdjęciu to pocisk nie nabój.
-
:oops: no tak źle odczytałem zdjęcie. Gratulacje jednak się należą. BRAWO !
-
W moim ogrodzie wyrosła w tym roku taka dynia. Nie zdążymy jej już ,,wypatroszyć,, .
-
Najfajniejsze zdjęcie (dla mnie) na którym pięknie uśmiechnięta pani niesie model i pęk obciętych wstążek. Patrząc na ilość wstążek trzymanych w ręce :shock: zasługuje na miano ,,Asa,,
-
O rany, Krzyś szykujesz sobie pomocnika Roboty dużo a robotników mało. A może szykuje ci się awans na forumowego Proboszcza ? Będziesz miał niezłą ,,parafię,,
-
Mając na widoku ciągłe wydatki związane z naszym hobby, nawet spożycie złocistego napoju ograniczyłem do niezbędnego minimum czyli jedno w sobotni wieczór :? :roll: . Przez nasze hobby robię się coraz większym ,,sknerą,, 8) .