Skocz do zawartości

cZyNo

Modelarz
  • Postów

    8 381
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    73

Odpowiedzi opublikowane przez cZyNo

  1. przed startem warto wypatrzeć dwa miejsca do lądowania. To normalne na górze, i to awaryjnie gdzieś niżej. Albo zapytać kogoś kto tam lata (to najlepsze źródło informacji). Choć miejsce "poniżej" bardzo rzadko się przydaje. Ale pamiętaj - musi bardzo słabo wiać żeby mieć takie problemy. Jeśli tak słabo wieje to się raczej nie lata (bo warunki nieregulaminowe czyli wiatr mniejszy niż 3m/s). Więc luzik

  2. Patyk - zauważ że w takim efczyefie nikt nie robi zakrętu na "gołym" profilu. ZAWSZE jest wychylona jakaś tam lotka czy klapa. I do tego z DOKŁADNIE i BARDZO PRECYZYJNIE dobraną na drodze eksperymentów różnicowością. Do tego dochodzi snap-flap, i zapewne jego zależność od wychylenia od klapy i lotki (to bardzo intrygujący aspekt) no i sam ogon, który przy usterzeniu V może dodawać w zakręcie dużo od siebie. I tego nikt praktycznie nie liczy (no może oprócz jednej czy 2 osób ). Dlatego jest wiele model które lecą szybko po prostej, lub pięknie prują pod wiatr a w zakręcie to tragedia lub nic specjalnego. A które robią i to i to dobrze jest tylko co najwyżej kilkanaście .

    Dlatego wydaje mi sie że jest to bardzo ciekawe zagadnienie, do tego nie banalne. Już sam wpływ rocznicowości lotek (a klapy to kolejny "smaczek")  na sposób pokonania zakrętu jest dość intrygujący. W praktyce poprawne wartości (może być ich kilka w zależności od tego jak chcemy lecieć) są bardzo wyraźnie pokazywane/sygnalizowane przez model.

    W lataniu w termice bywa podobnie choć nie tak ekstremalnie jeśli chodzi o wychylenia. Oczywiście mamy tu inne kąty, i inną budowę skrzydeł, ale pewne zasady pozostają (klapy, lotki, rocznicowości, snap-flap). A jeszcze ciekawiej jak projektujesz model uniwersalny co musi dobrze latać szybko jak i w termice (np F3B,  rajdówki czy jakiś większy popularny) i musisz te dwie układanki połączyć w całość. A model jest mały, więc żeby go widzieć, po nie za długim locie na wprost musi zakręcać ;)

     

    I pamiętajmy, że wciąż piszemy o modelach szybowców, choć może nie o tych najprostszych ;) I takowe modele często oprócz lotek posiadają jeszcze klapy ;)

    No ale może to temat na jakiś inny wątek.

  3. Oczywiście jak macie ambicję na Euroturze powalczyć z najlepszymi to OK. Przy czym w naszym kraju ilu jest takich mistrzów - jeden?

     

     

    Od ambicji do rzeczywistej walki na ET potrzeba minimum 3-4 lata AKTYWNEGO uczestnictwa w zawodach tego typu. A 3/4 tego czasu wystarczy latać średnim i znacznie tańszym modelem. Nawet na początku może być styropian.

    Wojtek już pisał - nie każdy model pasuje do modelarza. Ale trzeba wiele godzin przelatać różnymi modelami żeby wiedzieć czego Ci trzeba. Dlatego spokojnie można zaczynać od np. Cularisa ;)

     

    Papuga - u nas czasami duński 74latek robi innym lanie ;) A nam prawie zawsze. Mnie dla odmiany teraz mobilizuje do rozwoju i poszukiwań taki jeden bardzo nieletni młodzian. Z którym bardzo się lubimy mimo, że rywalizujemy jak równy z równym - żeby nie było :) A młodzian kilka lat latał byle jakim modelem i zawsze byl ostatnim. I to mu w niczym nie przeszkadzało. A już wygrywa. Więc ...wystarczy chcieć i być cierpliwym

  4. Wojtku - będą przyjeżdżać. Tylko muszą mieć do kogo. I nie wystarczy jeden nawet najlepszy zawodnik. Musi być grupa kilku dobrych zawodników, którzy pojawiają sie na zagranicznych zawodach. A zeby być dobrym trzeba jeździć grupą na zawody zagraniczne. I koło się zamyka. TRZEBA JEŹDZIĆ!

    Dla wstydzących się powiem tyle że jeśli jest np. 60ciu zawodników a ktoś najlepszym na świecie modelem zajmuje 40te miejsce, to jest wstyd na całą wiochę. Ale jeśli zajmuje 40 lub wyższe miejsce modelem typu Ideal czy Fascination - a przy dobrym pilocie jest taka możliwość - to już jest sukces. Zapewne jak z czasem zmieni model, to bez problemu będzie wyżej. Więc Panowie - nie ma sie co wstydzić. Jechać, latać i uczyć sie przez podglądactwo ;) To daje najlepsze i wymierne efekty. I postęp. Latanie w kółeczko nad głową nawet co niedziele nie rozwija umiejętności. Co najwyżej utrwala błędy :)

  5. hmm...nie chodzi o walenie sie tylko o jak najlepsze pokonanie zakrętu ;) Jak coś z jednymi parametrami ustawień sie wali to nie musi z innymi. Zakręt można pokonać na kilkaset sposobów.

    Właśnie cały dowcip polega na tym że magia jest (w realu) - i to dużo. Jakieś tam snapflapy, róznicowości lotek, klap, usterzenia..

    Więc jestem dość ciekawy, jak to wygląda u Ciebie. Bo wiedze teoretyczną masz dużą, a praktyczną nie najmniejszą.

  6. Doskonałość to jedno. Właściwie nie za wiele osób lata z ustawieniem modelu na największą doskonałość. Większość raczej dąży do osiągnięcia w locie szybowcowym jak najmniejszego opadania i wożenia się w termice. A co za tym idzie dążeniem do lekkiego modelu. Więc zapewne stąd się bierze zdziwienie Michała (i pewnie wielu kolegów) wzrostem doskonałości przy zwiększaniu obciążenia. Dodatkowo wtedy też rośnie prędkość. A to wszystko się składa na to że takie coś jest mało praktyczne przy codziennych zabawach z modelem. Ze względu na małość nieba, nerwowe zachowania (pilota) przy słabych noszeniach i problemach przy lądowaniu szybkim i ciężkim modelem.

    A nawiązując do dalszych rozważań które pojawiły sie w tym wątku, ja tam nie wiem, ale obiło mi sie o oczy, że modele szybowców w większości czasu są w zakręcie/nawrocie/czy jak to zwał ;) W sumie z dość banalnej przyczyny - Małości nieba lub małości termik które łapiemy modelami. Zrobienie żeby model dobrze leciał po prostej (i sprawdzenie w jakich warunkach prędkość/balast/wiatr) nie jest problemem. A zakręt to co innego. Dobry model dobrze zachowuje sie w zakręcie. Czy ma małe opadanie, czy dużą doskonałość, czy jest leki czy ciężki (jak na swój wymiar). Z każdym innym trzeba walczyć. Oczywiście inną kwestią jest to co mamy w aparaturze i w palcach.

    Poza tym - jak Patryku modelujesz zachowanie modelu szybowca w zakręcie? :D

  7. Po pierwsze - skąd mam wiedzieć które to modele, skoro wszystkie mam takie same. Pewnie jakieś niemiecko - czeskie ;)

    Po drugie - malowanie miało być inne od wszystkich, praktyczne i rozpoznawalne. Rozpoznawalne już jest - i to dobrze, indywidualne też - bo tylko ja takie mam, a praktyczne - rewelacyjnie widać model na zboczu, w słońcu, w deszczu i we mgle. Bardzo dobrze widać gry wysoko latam w termice jak i wtedy gdy wlatuje w chmury. Więc nie narzekam.

    A Barbara - to jakaś słabizna była. Latałem w poniedziałek, wtorek i środę. Bo chciałem posprawdzać pewne rzeczy w modelach. Orkan Xawier co był kilka lat temu, był o niebo lepszy. I mimo że uczyłem sie wtedy latać, wiaterek o sile zdrowo ponad 100km/h był bardzo przyjemny. Tylko balastu i umiejętności brakowało ;) A w ogóle to nie lubię jak mocno wieje. Wszystko mi wtedy na ziemi goni. Pokrowce na modele, ubranie, skrzydła, modele, notatki, rękawiczki itp itd. Fuj - nie cierpię tego. Na dodatek z modelem kulawo sie idzie żeby go wyrzucić. Ja tam preferuje jak jest spokojne 7-9m/s :P

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.