Skocz do zawartości

Relacja z budowy patyczaka w/g projektu kol. Olecki75


Vesla
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Ok, dzięki.

Już bym skrzydełko zważył, ino baba gdzieś mi wagę schowała i nie chce oddać. Że niby jej, kuchenna, do ważenia mąki i cukru pudru. Taka jakaś nieużyta ta kobita. 


Z racji większej rozpiętości zrobiłem cięciwę 160 kilka mm. Uznałem że to minimum. Przy mniejszej model lata w absolutnie krytycznym zakresie Re. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mogę się wtrącić, dotyczy mocowania skrzydła gumą do kadłuba.Mocowanie centralne gumą tylko na występach w osi  z przodu i tyłu płata powodowało że  skrzydło nie trzymało się mocno.Przechylając w miarę energicznie kadłubem na boki, skrzydło się "kolibało" nie razem z kadłubem.

Teraz już  gumę zakładam szerzej na krzyż i wzdłuż , trzyma się pewnie i odczułem że lepiej lata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piątek, weekendu początek. Ech, zamiast na miasto wyskoczyć, jakąś małolatę tuż po trzydziestce zbałamucić, siedzi człowiek w piwnicy i modelik skleja. Masakra. :)

Skrzydełko gotowe do oklejania. Oczywiście nie ustrzegłem się błędów. Za szybko chciałem to zrobić. Na stole narysowałem kilka kresek i na nich posklejałem płaty. A powinienem choć jakąś listewkę ustalającą przykręcić, jedną czy drugą. Dlatego jedna połówka jest z 1,5 mm dłuższa od drugiej. Gdzieś słyszałem że Jumbo czy też A 380 składają z dokładnością do 1mm na długości kadłuba. Cóż, nie jestem robotem a i wzrok już nie ten, ręce jakby mniej sprawne... :)

Spływ też mi wyszedł jeden ciut szerszy od drugiego. Choć mówili ongiś mądrzy ludzie żeby od razu wycinać elementy na obydwie połówki i sprawdzać, sprawdzać a potem kontrolować. Choć w zasadzie nie powinno to mieć jakiegoś zasadniczego znaczenia.

 

Jakiej grubości balsa została użyta na stateczniki, wie ktoś? Że tak zapytam.

 


Jeszcze jedno: mówił kiedyś Słodowy że porządek w warsztacie to podstawa, wręcz obowiązek. 

Też macie taki bajzel jak pracujecie nad modelem? :)

post-17606-0-84796800-1443210069_thumb.jpg

post-17606-0-36569100-1443210081_thumb.jpg

post-17606-0-72347200-1443210093_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sęs jest zawsze. Zmniejszasz wagę. Tylko zrób to czujnie żeby zbytnio nie osłabić skrzydła. Balsa 1 mm jest strasznie cięka :) i może penkać. Lepiej zrobić z 1,5 mm.

Sorry, nie mogłem się powstrzymać.


Panowie, potrzebuję kolejnej podpowiedzi. Jaka jest powierzchnia statecznika poziomego w oryginalnym Patyczaku?  Względnie jakie jest ramię pomiędzy cięciwą skrzydła a cięciwą statecznika. Wymiary statecznika u siebie zrobiłem dość duże i jak bym nie liczył, wskaźnik stateczności wychodzi mi poniżej 0,4. To, wg Schiera, innych inżynierów a także wg.. mnie zbyt mała wartość. Chyba że może się mylę i w Patyczaku wystarczy.

Pomóżcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budowy ciąg dalszy.

Jako że oryginalny Patyczak miał ster kierunku z wyważeniem rogowym, co jest jak najbardziej słuszną koncepcją, poszedłem w tym kierunku i ster wysokości także zrobiłem z tymże wyważeniem. Efekty pracy na zdjęciach poniżej. Zawiasy plastikowe, wklejone na CA. Coś tam się zalało ale rozruszałem. :) Także troszkę wygło czyli zwichrowało ale niewiele, więc nie ma tragedii. Pozostaje zrobić statecznik pionowy oraz mostek pod skrzydła. Jakoś ów mostek mnie przeraża. Nie wiem dlaczego.

Na piechotę czyli na kartce papieru policzyłem wskaźnik stateczności ( wcale nie potrzeba komputera z programem, słowo daję! ) i wyszło 0,43. Czyli w okolicy dolnej, dopuszczalnej granicy. Powinno być dobrze. 

Przy okazji: odzyskałem wagę. Skrzydła ważą 45 gr a statecznik poziomy - 9. Masy dość spore ale przecież mój modelik ma większą rozpiętość, więc i masa materiałów musi być większa. Myślę że nie ma tragedii i finalnie w 150 gr powinienem się zmieścić.

post-17606-0-35320000-1443450269_thumb.jpg

post-17606-0-81358900-1443450282_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny etap za mną. Samolocik dostał statecznik pionowy, podstawek ( nazwijmy go mostkiem ) pod skrzydła oraz półkę na serwa. Tak jak przypuszczałem, mostek mnie wykończył a jeszcze jest przy nim odrobinę pracy. 

Położyłem swoje dotychczasowe osiągnięcia na wagę, dołożyłem 10 gramowe serwa Robbe ( mam SG 51 ale są kiepskie, choć zysk 10 gramów kusi ), dwie szprychy rowerowe ( drutu 1,5 mm nie mam ), kawał bowdena z metalowym snapem, odbiornik, dołożyłem deseczkę balsową i kawał japonki i wyszło 128 gr. Nie jest źle, bowiem mój Patyczak przecie jest sporo większy od oryginału. Wraz z przewidywanym wyposażeniem powinienem się zmieścić w 180 gr. Pora zatem zamawiać motor, bateryjkę i regiel.

Kiepskie zdjęcia robione telefonem. A mówili w reklamach że przewyższa lustrzanki... :)

 

PS Czy ktoś z Was orientuje się ile kosztuje przesyłka z HK?

post-17606-0-09534100-1443533572_thumb.jpg

post-17606-0-27625200-1443533585_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładnie Ci to wychodzi.

 

Co do przesyłki z HK to wiem ile kosztuje taka przesyłka w UK.

Zwykła przesyłka do 100g z magazynu w Europie kosztuje mnie ok 1,7$, z magazynu Hong Kong 3,99$ (ale wiem, ze były też tańsze opcje).

 

 

Co do mojego Patyczaka, to nowe depronowe skrzydło już oblatałem. Przy tej masie jaką osiągnął do lotu (ok 170g), to silnik musiał się nieźle napocić, żeby wynieść go w górę. Dało się to wyczuć. Samo skrzydło spisuje się dobrze dlatego postanowiłem, ze zimą wybuduję do tego skrzydła jakiś kadłub z mocniejszym silnikiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki. Żeby to jeszcze była prawda. :) Model robię dość szybko, z głowy, bez jednego choćby rysunku i kleję w istocie byle jak, byle tylko było w miarę prosto i mocno. Nic więcej.

Nie będę na razie kombinował z HK, bo te kilka gratów które muszę kupić, z powodzeniem nabędę w kraju. Natomiast niedługo będę zamawiał komplet materiałów i wyposażenia na nieco większy szybowiec i wtedy zapewne HK okaże się dobrym, tańszym rozwiązaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

He, kiedyś z głowy, bez żadnego rysunku że o planach nie wspomnę, zrobiłem " Salamandrę ". Szczątki do dziś leżą w piwnicy i jak kawałeczek " czegoś " potrzebuję, pruję resztki ile wlezie. Może nawet wstawię fotki, hmm...

Dzisiaj pokryłem skrzydło i stateczniki. Japonką, a jakże. Bowiem tylko kawałek japonki miałem w domu. Papier dość gruby, za gruby chyba jak na Patyczaka, pozostałość po jakimś szybolu z dawnych lat. Ale za to lekki. Chyba najlżejsze pokrycie jakie istnieje, poza filmem oczywiście. Dodatkowo od lat nie mam w domu ani mililitra cellonu. Mam za to nowiutką puchę Caponu, swego czasu używanego do produkcji woblerów ( takie drewniane, sztuczne rybki na przynętę dla wędkarzy ). Jako że jestem człowiekiem najmądrzejszym a nawet przemądrzałym :), za nic sobie mając liczne ostrzeżenia, choćby na tym forum, że Capon kiepsko się nadaje do naciągania, bo marnie naciąga, postanowiłem jednak spróbować. Może gdybym go rozcieńczył rozpuszczalnikiem nitro, może... W każdym razie stwierdziłem że nitro to nitro i dawaj smarować po japonce. Ja, fachowiec od krycia japonką nie dam rady?!

Efekt przeszedł moje najgorsze oczekiwania. Syf i zmarchy w każdym możliwym miejscu. Papier był stary i pomarszczony a Capon nawet tych mikrozmarszczek nie rozprostował. Masakra. W każdym razie postanowiłem że to było ostatnie krycie japonką i przechodzę w szybowcach na Koverall. Oraz tak ogólnie na folię.

Ale póki co jest jak jest. Obiecałem mu ( Patyczakowi ) że jeśli poleci, zerwę to poszycie w cholerę i zafunduje mu piękną, nowoczesną folię transparentną.

Zdjęcia może wstawię jutro, jak się odważę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.