Skocz do zawartości

TommyTom

Rekomendowane odpowiedzi

....., bo każe się przeprowadzić do Szczecina i problem się wówczas rozwiąże. :D

.......  :)

:)  :)  :)  B)  No właśnie. My, na dalekiej północy nawet myślimy inaczej. Segedyn jest akurat daleko - drobne 12-13 godzin jazdy ale tak do 800-900 km to "bułka z masłem" (zwłaszcza jak Krzyś prowadzi).. 

 

Ostatnie dwa dni latałem na naszym (trudnym) lotnisku przy wietrze 5-6 m/s do 10-12 m/s w porywach bo... się wku.... po Segedynie. I co? No odkryłem, że da się wylatać 15 min z 70-80 m i to przy wietrze znad jeziora. Odkrywczy jest fakt, ze się w ogóle da bo do tej pory byłem przekonany, że ni chu, chu....  Wojtek w prywatnych rozmowach mówił "przyjadę to pokażę, że się da". No da się.  Całkowitą ciekawostką jest to, że byłem w stanie wylatać 15 min zarówno Ultimą (ok 1400g) i Jantarem (Themisto czyli 3.5m) z pełnym dobalastowaniem ok 2.5 kg. Tak, wiem, jestem idiotą bo latam modelem 1400g i 2500g przy wietrze 5-6 m/s do 12 w porywach. Ja z północy, to wszystko wyjaśnia. :D  :D  :D  Lepiej, dużo lepiej, było zazazaza....jebiście cięzkim Jantarem ale nawet bardzo lekkim modelem się dało.

 

Tak apropo's "błędów w krążeniu". Popełniamy je wszyscy. Mistrzowie też. Jak zabiera to... wiadomo - drzwi od stodoły też zabierze ale... tak po mojemu - błędy są mniej istotne od "widzenia" powietrza i "widzenia" noszeń. Mnie się wydaje, że widzę jakieś 500% więcej niż rok temu. Mogę się mylić. Ja z północy gdzie wszędzie blisko... :unsure:  :wacko:  :blink:

 

 

EDIT: Zawody, zawody, zawody.... poprawiają widzenie. Powietrza...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak apropo's "błędów w krążeniu". Popełniamy je wszyscy. Mistrzowie też. Jak zabiera to... wiadomo - drzwi od stodoły też zabierze ale... tak po mojemu - błędy są mniej istotne od "widzenia" powietrza i "widzenia" noszeń. Mnie się wydaje, że widzę jakieś 500% więcej niż rok temu. Mogę się mylić. Ja z północy gdzie wszędzie blisko... :unsure:  :wacko:  :blink:

 

 

EDIT: Zawody, zawody, zawody.... poprawiają widzenie. Powietrza...

Dotykasz tu dość istotnego problemu. Niestety to widzenie powietrza przychodzi z czasem i z wylatanymi godzinami. I jest tak jak piszesz, błędy popełniają wszyscy, tyle że po błędzie ten co wie gdzie polecieć lata dalej a ten co nie to jest w czarnej d....

 

Cóż niestety ja się jeszcze zaliczam do tych drugich, czyli jak nisko wypadnę z bombla to jestem w tej przysłowiowej czarnej d... :)

No ale mój zeszły sezon poszedł na zmarnowanie z kilku powodów, ale mam nadzieję, że po tym sezonie będzie lepiej i w przyszłym w końcu zacznie mi coś wychodzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... tyle że po błędzie ten co wie gdzie polecieć lata dalej a ten co nie to jest w czarnej d.......

Nikt, nawet Joe Wurst nie wie "gdzie" polecieć. To jest "obstawianie szans", "prawdopodobieństwo" itp. Tyle, że te drobne ruchy modelu "gadają". Mocno gadają. Ci co ich nie widzą przegrywają. Ci co widzą mają szansę. Tak dwa lata temu Tomek (wielki Taktyk) mówił "masz noszenie". Ja tego kurde nie widziałem. Pewnie dalej nie widzę tego co Tomek i Wojtek. Ale widzę postęp. Ostatnie dwa dni to było coś "super odkrywczego". Absolutnie nieprzewidywalne i super fajne zarazem. To było cos takiego "... ja pier..... to się naprawdę da." Fajne uczucie.  :)  :)  :) To tylko zawody weryfikują. Jak latam sam to... jestem zaje.... Jak latam z Krzysiem to moja zajebis.... spada. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż niestety ja się jeszcze zaliczam do tych drugich, czyli jak nisko wypadnę z bombla to jestem w tej przysłowiowej czarnej d... :)

 

Szukaj "z wiatrem". Ja kiedy zgubię noszenie i nie wiem gdzie, to lecę do tyłu ;)

 

Myślę,  że Joe często wie gdzie lecieć. Albo przynajmniej gdzie z pewnością nie lecieć. To w głównej mierze kwestia intuicji i tak jak piszesz oceny prawdopodobieństwa. Ruchy modelu mówią tylko o tym, co wokół modelu. Nie powiedzą, że trzeba skoczyć o kilkaset metrów w którąś ze stron ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czarek cała prawda jest taka, że teoretycznie wiem co i jak, ale jak jestem za sterami to kurde tego nie widzę, emocje, stres i tam takie nie pomagają a wręcz przeszkadzają. Jak mam pomocnika to lepiej idzie, sam jak jestem pomocnikiem to widzę i wiem gdzie powinno się lecieć. 

I to co dodałeś, że Joe wie gdzie nie lecieć, no właśnie ma wrażenia, że ja dokładnie lecę własnie tam gdzie nie powinienem. :)

 

Jak jest już nisko tak 20m lub mniej to takim 4metrowcem już się ciężko kręci, ale wielokrotnie już tak było, że mówiłem uwaga ląduje i własnie w tym momencie nagle model podskoczył i zacząłem kręcić i się udało. Takich przypadków mam na logach sporo i z tych 20-30m udaje mi się wyciągnąć model więc z tym krążeniem jest troche lepiej, ale niestety muszę trafić. Teraz jeszcze to jest taki ślepy traf. Właśnie ten sezon mam zamiar poświęcić na ostrą naukę czytania powietrza kosztem wyników. 

Wyniki w tym sezonie mnie nie interesują i mogę zajmować w każdych zawodach ostatnie miejsce, to nie problem byle bym po sezonie lepiej widział czy jak kto woli czytał powietrze.

 

No kurde choćbym opanował to żebym wiedział, że tam nie powinienem lecieć.  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde cisza bo pogoda nam dala w przysłowiową d....

Dziś rano w Zielonej ponoć było -6C.

O 16 jak dotarliśmy w porywach 5. Jutro ma być 3 rano i 8C w południe.

Prawie wszyscy potrenowali. Parę nowych twarzy parę nowych modeli. Ale to co najważniejsze to wspaniała atmosfera.

 

Wysłane z mojego SM-N910C przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wiesiu z Krzyśkiem jakieś problemy sprzętowe, czy grawitacja w Zielonej jest większa jak w Szczecinie?

No żartuję przecież :)

 

po prostu dzisiaj inni byli od nas lepsi - gratulacje wszystkim za zajęte miejsca. Organizatorom wielkie dzięki za miłą atmosferę i organizację. Fajnie było - kto nie był nich żałuje. Do zobaczenia z wszystkimi w BB.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba jednak będę żył, więc zamiast testamentu opisze zawody w Zielonej bo moim zdaniem warto.

 

We czwartek wieczorem dostałem gorączki 37,5 ale postanowiłem jechać bo po prostu sobie tego nie wyobrażałem, że mogę nie jechać i żadna tam gorączka zatrzymywać mnie nie będzie. Cóż po powrocie w sobotę wieczorem okazało się, że mam już 38,8 i dostałem jakichś drgawek. No ale przeżyłem noc, więc opisze co i jak.

Krótkie to to nie będzie, bo nie da się zawodów opisać w dwóch zdaniach.

 

Po pierwsze to jeszcze raz, przed większym gronem czytających, chciałem pogratulować Leszkowi Małmydze za zorganizowanie świetnych zawodów, ale ....

Ale sam Leszek nie byłby w stanie przygotować tak perfekcyjnie (poza jednym problemem o którym za chwilę ;)) i potem odbyć zawodów gdyby nie jego pomocnicy. I w zasadzie to Panowie do Was kieruje największe podziękowania, jesteście Wielcy i możecie być z siebie dumni za tak świetne zawody. Wiem, że macie wprawę bo obiło mi się o uszy, że praktycznie raz w miesiącu Leszek organizuje jakieś zawody. Jeśli dobrze to usłyszałem to tym bardzie jestem pod ogromnym wrażenie że się Wam chce i tym bardziej Wam gratuluje. Jakby co to wiem co mówię ;)

 

No a teraz o tym problemie  :) jaki powstał na zakończenie zawodów. Sprawa jest dość poważna i wymaga, po mojemu, oparcia sprawy o bufet bo inaczej nie wiem jak można by ten problem inaczej rozwiązać. A sprawa dotyczy pucharu przechodniego.

Puchar przechodni dostał Michał Skarwecki. Ja się kurna oficjalnie pytam jak to będzie w przyszłym roku. No przecież szlak by mnie trafił jak bym przywiózł do domu ten puchar i się miał na niego gapić przez cały rok. Przecież to więcej niż pewne, że Michał go zeżre :). I co w przyszłym roku, pusty słój przywiezie. Wiedzieć wam należy, że pucharem przechodnim jest 5l słoik ogórków konserwowych. Jak go Michał nie zeżre i przywiezie to taki puchar ma raptem 2 lata przydatności do spożycia i za dwa sezony będzie po ptokach. Tak na szybko wymyśliłem, że jak zeżre te ogórki to w następnym roku mógłby napchać do tego słoja świeże i zrobić małosolne, no ale zawody wówczas nie mogą być kurna w zimie tylko w lecie i właśnie tą sprawę trzeba oprzeć, jak pisałem, o bufet. :D

 

Przyjechaliśmy z Tomkiem w piątek około 16 do Zielonej a tam raptem 30C. Tak było zimno, że ja jako zwierze ciepłolubne nawet nie myślałem o jakichś tam treningach. Zawodowcy ćwiczyli jak najbardziej i w sobotę było widać efekt tych treningów. Wszyscy prawie znaleźli się w finałach.  :) W sobotę pogoda się ciut poprawiła, przede wszystkim w nocy nie było mrozu, bo z czwartku na piątek, Leszek mówił, że było -6C. Sobota okazała się łaskawa dla zawodników i zapowiadany deszcz przyszedł zaraz po zakończeniu zawodów i rozdaniu nagród.

 

Co do samych zawodów i panujących warunków to nie ukrywam, że były trudne. Wiał bez przerwy przeraźliwie zimny wiatr taki między 3-4m/s w porywach ciut więcej, ale znośnie. Kto potrafił się dostosować do tych warunków ten zrobił wynik. Kominy przechodziły jeden po drugim, ale ze względu na ten wiatr w zasadzie wszyscy je gubili. Fachowcy potrafili polecieć gdzieś i znaleźć kolejny, a ci co nie potrafili spadali. Nie wiem jak to nazwać, ale Jarek Grzesica zrobił chyba bodaj w 3 kolejce najlepszy lot ze wszystkich pilotów. W pewnym momencie już szliśmy po piły spalinowe coby wykarczować trochę lasu aby odnaleźć model. Jarek zwarł pośladki włożył w ten lot całe swoje i serce i umiejętności. Trzeba było chłopa zobaczyć po tym locie. Ci co twierdzą, że to nudny i mało emocjonujący sport to niech pogadają z Jarkiem.  To było naprawdę mistrzostwo świata. Taki lot tylko widziałem u Radka Malczika w Kravi nad śliwką.

 

Niestety ja się zaliczałem do tej drugiej grupy pilotów którzy jak zgubili to nie umieli już się odnaleźć. Nigdy nie latałem w tak trudnych warunkach i najzwyczajniej nie potrafiłem się znaleźć. Do tego nie za bardzo chciałem zaczynać wysoko co jeszcze bardziej utrudniało mi latanie. W pierwszej zacząłem ze 125m co okazało się kompletną katastrofą. Tylko w jednej bodaj 3 kolejce udało mi się wylatać czas. No ale takie miałem założenia, że nie latam wysoko tylko próbuje ciut niżej. Ten czas jaki mam wpisany w 3 kolejce to pomyłka, ponieważ wylatałem 9:50 bo lądowałem ciut przed Wojtkiem, który stwierdził, że go nalatałem, ale to nie ma kompletnie żadnego znaczenia. 

 

Na tych zawodach można było zauważyć, że pojawili się nowi zawodnicy z nowymi modelami. Bardzo to cieszy, że kolejni piloci chcą sobie polatać na tego typu zawodach. Teraz głowy nie dam, ale chyba z Przemkiem rozmawiałem o zawodach. Przemek stwierdził, że przyjechał na te zawody zobaczyć jak to jest i czy mu się będzie podobało. Zapytałem na zakończenie zawodów jakie ma wrażenia. Stwierdził, że się nie spodziewał i że jest bardzo zadowolony że przyjechał i bardzo mu się podoba. No ale stwierdził, że to jego pierwsze zawody i ma braki, więc teraz jedzie do domu żeby trenować, trenować i trenować. (być może pomyliłem imię). Zachwycony był też samą atmosferą panującą na tych zawodach.

Atmosfera na zawodach jest zawsze świetna a jeszcze jak na nich jest Michał to po prostu nie może być inaczej. Już wielokrotnie to pisałem i będę za każdym razem pisał, że Michał na każdej imprezie wprowadza coś takiego czego nie da się określić jednym słowem. W smakach (smakosze będą wiedzieć o co chodzi) mówi się o piątym, tajemniczym smaku o nazwie umami. Właśnie taki smaczek Michał wprowadza na każdej imprezie na jakiej się pojawia. A tak z plotek to ponoć Michał model wyją z formy we środę a kabelki lutował w piątek rano przed wyjazdem. :)  :D

 

Co do modeli to pojawiło się kilka świetnych modeli. Vertigo zadebiutował już w zeszłym roku, ale to nadal nowość oraz Volo jak również bardziej budżetowe, które dawały sobie świetnie radę. Będzie też nowy Jantar z rewolucyjnym profilem płata, ale o Vertigo i nowym Jantarze napisze w osobnych wątkach. Vertigo mam mieć w maju, więc po oblocie opisze wrażenia i porównam do Maxy, która notabene odeszła do krainy wiecznych lotów. Co do nowego Jantara to Wojtek ma go przywieść na zawody do Lansckron. Tam zrobimy sesje zdjęciową i opisze pierwsze wrażenia. 

 

Teraz jeszcze dwa zdania :D o naszym nestorze czyli Bronku. W zeszłym sezonie na zawodach w Bielsku z niewyjaśnionych powodów model Bronka spadł z dużej wysokości i kompletnie się rozwalił. Bronek wówczas stwierdził, że chyba już zrezygnuje z zawodów. Jakież było moje zdziwienie  i nie ukrywam szczera radość jak zobaczyłem, że przyjechał na zawody(po zapisaniu się nie oglądałem listy zawodników, więc było to dla mnie niespodzianka). Przyjedźcie na zawody i zobaczcie jak się potrafi bawić prawie 80letni chłopiec na zawodach.

 

Było zajebiście. :)

 

PS.

Jak znacie jakiegoś czarta to przyślijcie bo chętnie podpisze cyrograf byle bym mógł dokładnie jak Bronek w tym wieku latać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.