BRoman Opublikowano 28 Grudnia 2018 Autor Opublikowano 28 Grudnia 2018 Ale co do tego, że jedzenie produktów mięsnych jest szkodliwe dla środowiska (wyguglajcie sobie "ślad węglowy, a produkty zwierzęce") to możesz się albo zgodzić, albo zaprzeczać rzeczywistości. Aż dziwne , że przez te tysiące lat homo sapiens nie ewoluował w stronę roślinożerców; zajadał mięcho, wysysał kości i dopiero tak naprawdę od rewolucji przemysłowej szkodzi środowisku. Rzeczywistość jest zmienną jak szkodliwość lub zyski z jedzenia margaryny- kto lobbuje ten zyskuje . Masło szkodzi, cukier krzepi , marycha rozluźnia , Stoperan zagęszcza . Sporo się tego nazbierało... Wracając do ograniczeń wolności to metafora puszki i słoika w kontekście doświadczeń mojego pokolenia jest wyjątkowo trafna. Kiedyś rozpoznawano po odciskach czcionki ,na której maszynie szpieg pisał meldunek, dzisiaj drukarki z woli producenta dają się rozpoznać po druku "tajemnych " znaków. 1
Patryk Sokol Opublikowano 28 Grudnia 2018 Opublikowano 28 Grudnia 2018 Aż dziwne , że przez te tysiące lat homo sapiens nie ewoluował w stronę roślinożerców; zajadał mięcho, wysysał kości i dopiero tak naprawdę od rewolucji przemysłowej szkodzi środowisku. Rzeczywistość jest zmienną jak szkodliwość lub zyski z jedzenia margaryny- kto lobbuje ten zyskuje . Masło szkodzi, cukier krzepi , marycha rozluźnia , Stoperan zagęszcza . Sporo się tego nazbierało... W dużym skrócie - masz mało racji, konsensu naukowy na ten temat jest stary jak współczesna medycyna (gdzieś od IIWŚ), a konsensus co do wpływu hodowli zwierząt na zmianę klimatyczne, jest może o dekadę dwie starszy. Ale zróbmy inaczej - czy ktoś ma ochotę, żebym to wszystko wyłożył? Bo Romana nie przekonam raczej, ale może ktoś jest zainteresowany jak to działa. Bo jak nikt nie jest to bardzo nie chce mi się pisać ściany tekstu.
Gość Opublikowano 28 Grudnia 2018 Opublikowano 28 Grudnia 2018 meżczyzni np nie mają wolności seksualnej w porównaniu z kobietami, kobieta może zgwałcić fizycznie i psychicznie i sie jej upiecze, a mężczyzna nie może ani tak ani tak. Nie ma też wolności na wielu forach, a przynajmiej przez wiele lat istniała ścisła kontrola feministyczna - kobiety mogły zawsze pisać, że faceci są blee, swinie, myslacy o jednym, mezczyzni nie mogli pisac zle o kobietach, teraz sie napewno troche zmieniło, ale dalej podobne standardy panują.
Bartek Piękoś Opublikowano 28 Grudnia 2018 Opublikowano 28 Grudnia 2018 W dużym skrócie - masz mało racji, konsensu naukowy na ten temat jest stary jak współczesna medycyna (gdzieś od IIWŚ), a konsensus co do wpływu hodowli zwierząt na zmianę klimatyczne, jest może o dekadę dwie starszy. Ale zróbmy inaczej - czy ktoś ma ochotę, żebym to wszystko wyłożył? Ja. Ale niech ktoś jeszcze dołączy, bo w pojedynkę wdzięczności Tobie nie uniese.
Tomek Opublikowano 29 Grudnia 2018 Opublikowano 29 Grudnia 2018 To teraz wiadomo kto wyżarł lasy w Amazonii i nie tylko !!!
Paweł Prauss Opublikowano 30 Grudnia 2018 Opublikowano 30 Grudnia 2018 Patryk daj wykład chętnie się zapoznam z Twoim punktem widzenia.
BRoman Opublikowano 31 Grudnia 2018 Autor Opublikowano 31 Grudnia 2018 Zgodnie z tematem granice wolności pozwalają na głoszenie swoich poglądów na temat jadłospisu ! Dodam jeszcze: szczepienie dzieci NIE ! -niech zarażają inne dzieci (nie moje w końcu) a doktory niech leczą (także rodziców) . Wróciłbym do natury czyli na drzewo ale..... ktoś zeziarł ! Ale kto ? .....bo my musimy być mniej pazerni-roślinożerni, roślinożerni ( kabaret Tej)
Grzesiek Opublikowano 31 Grudnia 2018 Opublikowano 31 Grudnia 2018 A co Panowie powiedzą na ten temat? https://www.google.com/amp/s/www.odkrywamyzakryte.com/technologia-5g/amp/ Nie długo nie będziemy sie mogli bawić naszymi zabawkami bo cały eter bedzie jednym wielkim polem magnetycznym duzej mocy i te nasze nadajniki bedą zaklucone.
dariuszj Opublikowano 31 Grudnia 2018 Opublikowano 31 Grudnia 2018 A co Panowie powiedzą na ten temat? https://www.google.com/amp/s/www.odkrywamyzakryte.com/technologia-5g/amp/ Nie długo nie będziemy sie mogli bawić naszymi zabawkami bo cały eter bedzie jednym wielkim polem magnetycznym duzej mocy i te nasze nadajniki bedą zaklucone. Jakbyś czytał komentarze to byś wiedział, że nie ma się co martwić: "Od-promiennik Emf Shield neutralizuje szkodliwe promieniowanie dzięki harmonizującej technologii rezonansu, którą opracowano tak, aby pomóc ciału w równoważeniu negatywnych “wibracji” z komputerów, telefonów, mikrofalówek, monitorów i urządzeń Wi-Fi Co daje taka tarcza na telefonie? 1) Zmniejsza zakłócenia systemu nerwowego wywoływane szkodliwym promieniowaniem, jakie emitują m.in telefony, tym samym zmniejsza zmęczenie, stres i zaburzenia snu 2) Zmniejsza podrażnienie piekących oczu 3) Zmniejsza podrażnienie skóry (wysypka, poczucie palenia, mrowienie twarzy itd) Jak długo działa jeden od-promiennik EMF Shield? 1 rok, czyli jest to ochrona na całe 12 miesięcy." Co roku kupisz nowy i po sprawie
BRoman Opublikowano 31 Grudnia 2018 Autor Opublikowano 31 Grudnia 2018 No nie mówcie , że będzie problem. W Krakowie trwają próby ze znakomitym skutkiem w ramach programu " Sterowanie modeli latających bez zakłóceń -OO control. Jutro o ile pogoda pozwoli bedą kolejne próby o 12 na lotnisku Pobiednik.
Grzesiek Opublikowano 31 Grudnia 2018 Opublikowano 31 Grudnia 2018 Co ty gadasz juz piorą kase na czyms co mysle ze nie działa.To oczywiscie do Darka z Rzeszowa.Antidotum na 5G smieszny jesteś.To jest miedzy innymi broń psychotroniczna.Beda chcieli to Ciebie wyłaczą z użycia i nawet nie piśniesz.Oto kilka przykładów https://www.odkrywamyzakryte.com/technologia-5g/ http://www.prisonplanet.pl/nauka_i_technologia/5g_siec_smierci,p517729163
dariuszj Opublikowano 31 Grudnia 2018 Opublikowano 31 Grudnia 2018 To jest miedzy innymi broń psychotroniczna.Beda chcieli to Ciebie wyłaczą z użycia i nawet nie piśniesz. Eeee tam. Z komentarzy widzę, że nawet jednej kobity nie mogą wyłączyć z użycia i coś tam popiskuje "Niszczą ludzi w moim mieszkaniu jest co dzień bardzo duże pole elektromagnetyczne , jestem niskociśnieniowcem ,ciśnienie skacze do bardzo dużego 200 na 108, dochodzi do boleści zdrowych organów, bólu głowy, nóg itd. Nawet w pokoju ,gdzie nie ma żadnego sprzętu pole elektromagnetyczne, jest bardzo duże . W mieszkaniu doszło do poparzenie twarzy ,oczu, ciała. Sądy sprawę umorzył, Sanepid odmówił badań. Ludzie są wykańczani, sąsiedzi jak zwykle niby nic nie wiedzą ,choć mieszkają tu lata ja dopiero półtora roku."
ahaweto Opublikowano 1 Stycznia 2019 Opublikowano 1 Stycznia 2019 Darek zapewne cytujesz skargę do miejscowego ZGM. Znam to z byłego stanowiska pracy. To są naprawdę trudne przypadki
Patryk Sokol Opublikowano 1 Stycznia 2019 Opublikowano 1 Stycznia 2019 Ja. Ale niech ktoś jeszcze dołączy, bo w pojedynkę wdzięczności Tobie nie uniese. Niestety, jedyny nie byłeś, teraz muszę się produkować meżczyzni np nie mają wolności seksualnej w porównaniu z kobietami, kobieta może zgwałcić fizycznie i psychicznie i sie jej upiecze, a mężczyzna nie może ani tak ani tak. Nie ma też wolności na wielu forach, a przynajmiej przez wiele lat istniała ścisła kontrola feministyczna - kobiety mogły zawsze pisać, że faceci są blee, swinie, myslacy o jednym, mezczyzni nie mogli pisac zle o kobietach, teraz sie napewno troche zmieniło, ale dalej podobne standardy panują. Cool story bro'... Ale na pociechę Ci powiem, że mi żadne kobiety nie ograniczały wolności seksualnej, widać tak to działa kiedy zamiast brać gwałtem i przemocą to się pyta o zdanie. Oczywiście nie zrozum mnie źle - np. problem przemocy domowej wobec mężczyzn istnieje i jest ważne, jednak nie ma żadnych podstaw aby twierdzić, że mężczyźni mają tu gorzej (po prostu ludzie ogólnie są beznadziejni) To teraz wiadomo kto wyżarł lasy w Amazonii i nie tylko !!! Zdanie od czapy, nie wiadomo o o chodzi i trzy wykrzykniki po spacji. Nic się nie zmieniło, więc witaj ponownie. Tęskniłem :* Co ty gadasz juz piorą kase na czyms co mysle ze nie działa.To oczywiscie do Darka z Rzeszowa.Antidotum na 5G smieszny jesteś.To jest miedzy innymi broń psychotroniczna.Beda chcieli to Ciebie wyłaczą z użycia i nawet nie piśniesz.Oto kilka przykładów https://www.odkrywamyzakryte.com/technologia-5g/ http://www.prisonplanet.pl/nauka_i_technologia/5g_siec_smierci,p517729163 Ech, tak... Trochę mnie przeraża, że mając taką wiedzę o falach radiowych zajmujesz się modelami RC. Wiesz, że brak znajomości radiotechniki mocno sprzyja rozbijaniu modeli? Mało mnie Twoje modele, ale jak rozbijesz komuś na głowie, to wszyscy będziemy cierpieć. Zgodnie z tematem granice wolności pozwalają na głoszenie swoich poglądów na temat jadłospisu ! Dodam jeszcze: szczepienie dzieci NIE ! -niech zarażają inne dzieci (nie moje w końcu) a doktory niech leczą (także rodziców) . Wróciłbym do natury czyli na drzewo ale..... ktoś zeziarł ! Ale kto ? .....bo my musimy być mniej pazerni-roślinożerni, roślinożerni ( kabaret Tej) Ok, trzeci raz czytam ten post i wciąż nie mam pojęcia o czym mówisz. Zdaje mi się, że sugerujesz iż namawiam do powrotu do natury, a w konsekwencji do odrzucenia szczepień? Otóż ja nie namawiam do żadnego powrotu do natury, raczej robisz to Ty (argumentowanie, że ludzie rzekomo wyewoluowali do bycia mięsożercami). Nie namawiam do żadnego odrzucania techniki, medycyny czy innych osiągnięć ludzkości. Postęp techniczny i naukowy, to najlepsze co ten gatunek wyprodukował, odrzucanie go w ramach "powrotu do natury" jest równie głupie, jak argumentowanie, że ludzie wyewoluowali do czegokolwiek - czyli zwykłą ignorancją i niewiedzą. Patryk daj wykład chętnie się zapoznam z Twoim punktem widzenia. O - fajnie, że tak to ująłeś. Mam teraz pomoc dydaktyczną. Myślę, że zanim zacznę się produkować to uściślę parę rzeczy, a powyższe stwierdzenie jest co do tego fantastyczną bazą. Bo powyższe stwierdzenie zawiera kardynalny błąd, które uwidacznia pewien problem. Bo widzisz - ja nie mam w tych tematach własnego "zdania", ani "poglądu". Pogląd mogę mieć na temat tego, czy lepsze szybowce są różowe, czy białe (różowe),albo czy podobał mi się wczorajszy film w kinie (jak ktoś nie widział "Into the Spiderverse", to dużo stracił). Za to nie mogę mieć poglądu na temat prawa Ohma, czy kulistości ziemi. Powyższe są faktami, wbudowanymi w istotę rzeczywistości i mocno ugruntowanymi. Badaniem istoty rzeczywistości zajmuje się nauka. Podważanie skuteczności i działania nauki jest całkowicie idiotyczne (szczególnie w internecie, gdzie żeby głosić takie poglądy to trzeba korzystać z jej bogatego dorobku) Stąd uważam, że mamy do wyboru tylko dwie drogi - albo korzystać z dorobku nauki, wyników badań i zgadzać się z konsensusem naukowym ,albo zaprzeczać rzeczywistości. Oczywiście znajdzie się grupa która będzie wytykać "proste" i "oczywiste" błędy nauki, ale to wymaga wręcz nieziemskiego przerostu ego nad własną wiedzą. Tzn. podejście które zakłada, że po przeczytanie jakichś bzdur na prisonplanet.pl można wytykać błędy w wielu latach konsekwentnie prowadzanych badań jest zwykłą butą i ignorancją. Istotne jest wyjaśnienie też jak nauka działa. Bo nie działa tak jak pokazuje się w mediach (czyli słynne "Zespół chińsko-rosyjsko-amerykańsko-kambodzański naukowców udowodnił, że jedzenie orzechów włoskich zapobiega zachorowaniu na raka"). Wiedzy naukowej nie zdobywa się pojedynczymi badaniami (no ok, poza matematyką - dowody matematyczne są niepodważalne). Zasada działania jest z grubsza taka - zespół robi badanie, które coś wykazuje. Badanie przechodzi recenzje w poszukiwaniu błędów, zaniedbań czy zwykłych oszustw (tak jak to piękne badanie Wakefielda które dowodziło związku szczepień z autyzmem). Kiedy wyniki są publikowane, to zawsze znajdują się zespoły które będą chciały je zreplikować, bądź podważyć. Kiedy druga, trzecia fala prac w temacie potwierdza tę pierwszą, pionierską pracę, to dopiero wtedy mówimy o konsensusie i że coś jest pewne. To jest szczególnie istotny mechanizm w naukach medycznych (bo powiedzmy sobie szczerze, ludzki organizm to wredna suka, kiedy przychodzi do badań), bo ludzie są w różnych kolorach, kształtach i rozmiarach. Tzn. potrzeba naprawdę dużo, mocno podpartych statystycznie badań, aby móc powiedzieć, że istnieje jakaś konkretna tendencja. Kolejną kwestią która stoi na straży pewności nauki to zwykły egoizm. Każdy z badaczy chce być tym kto stworzy przełomową teorię, albo być tym który teorię obali. Nie istnieje żaden "naukowy establishment", któremu zależy na utrzymywaniu jakiegoś magicznego "statusu quo", bo nikomu nie zależy żeby stan obecny trwał, bo nie na tym stoi robienie kariery (ot klasyczny przykład egoizmu na straży dobra ogółu). Oczywiście historia nauki ma naprawdę paskudne przypadki oszustw czy fałszerstw, czy niestety kupowania wyników badań. To co jednak jest istotne to to, że obecnie to nie jest już raczej możliwe. Tzn. cała nauka jest obecnie tak olbrzymia, ze zwyczajnie nie ma możliwości kupienia jakiegoś wyniku, czy sfałszowania wyników, bez ryzyka, że w pół roku zostanie ta praca zmasakrowana przez inne zespoły. Sumarycznie - mamy naprawdę mocny system którego jedynym zadaniem jest ustalanie prawdy otaczającym nas świecie. Dlatego wszystko co napiszę dalej - nie ma nic wspólnego z moimi "poglądami", "zdaniem" czy "widzimisię", niżej będą fakty. Ale zanim do tego dojdziemy - to jednak będzie o moich poglądach (bo wiem już jakimi zarzutami się to skończy). Przede wszystkim mój światopogląd jest prosty. Tzn. rób sobie człowieku co ci się podoba, tak długo jak nie szkodzisz innym. Nie obchodzi mnie żadne "obrażanie boga, łamaniem boskiego porządku rzeczy" (czyli używanie antykoncepcji i uprawianie seksu przed ślubem, bo od tego Jezus płacze), "nieszanowanie tradycji" (bo z dziada pradziada małżeństwo było związkiem kobiety z mężczyzną, więc tak zawsze musi być), czy inne tego typu rzeczy. Tak długo jak człowiek nie szkodzi innym, to niech robi co mu się podoba. Oczywiście nie zabraniem innym dbania o to żeby Jezus nie płakał, czym chata bogata, na zdrowie, ale niech to będzie ich wybór i ich potrzeba. Kolejną kwestią w moim światopoglądzie jest to, ze mam bardzo daleko gdzieś zdecydowaną większość ludzi. Jest stosunkowo niewielkie grono ludzi o których faktycznie osobiście dbam i których los mnie personalnie interesuje. Zmierzam tutaj do prostego faktu - nie walczę z durnymi poglądami dla jakiegoś "dobra ogółu", "lepszego życia uciskanych", czy "sprawiedliwości społecznej". Cała moja pisanina sprowadza się do bardzo prostego założenia: dziś mnie nie dotyka fakt, że np. dzieci się nie szczepi i pewnego dnia mogą się pochorować i umrzeć. Istotne jest to, że nieszczepienie dzieci może dotknąć kogoś mi bliskiego kto z racji wieku, czy przechodzonej choroby ma znacząco obniżoną odporność. Nie narzekam na brak praw mniejszości seksualnych dla wyższych idei, tylko dlatego, że dotyka to kogoś mojego bliskiego, bądź może dotknąć w przyszłości. Dlatego od razu odpuście sobie gadanie o lewackich argumentach, czy wściekłym ekoterroryźmie, nie ma to żadnego sensu, traficie kulą w płot. Niemniej - po co mówię tyle o nauce. Dlatego, żeby jasno pokazać, jak mało obecnie mamy do powiedzenia w kontekście tego co jest dobre społecznie, bądź złe. Obecnie mamy badania na większość społecznych, ekonomicznych i zwyczajnie ludzkich problemów. Obecnie nie powinno już być dyskusji, co do tego, czy pary homoseksualne powinny móc zawierać małżeństwo (badania jasno dowodzą, że homoseksualizmu się nie wybiera, więc nikomu to nie szkodzi), na temat tego czy równouprawnienie jest koniecznością (bo badania dowodzą, że kobiety mają takie samo możliwości jak mężczyźni ). Oczywiście taki światopogląd ma to do siebie, że czasem jest trudny i wymaga zaakceptowania niekoniecznie miłych faktów (sam tak miałem z kwestią adopcji dzieci przez homoseksualistów, niekoniecznie mi się to podobało, ale badania dowodzą, że dzieci wychowywane przez pary homoseksualne niczym się nie różnią w kwestiach rozwojowych, czy jakości dorosłego życia), bo jeśli badania dowodzą, że jest jak jest, to nie mogę z tym dyskutować. Swoją drogą to jest dobry test własnych poglądów. Jeśli macie jakieś zdanie, to zadajcie sobie pytanie co musielibyście zobaczyć/doświadczyć/usłyszeć aby to zdanie zmienić. Jeśli odpowiedzi nie możecie znaleźć, to dany pogląd jest poglądem nieracjonalnym i warto by się może nad tym głębiej pochylić. I teraz dochodzimy w końcu do innego przypadku z mojej przeszłości, co do którego musiałem mocno zrewidować swoje poglądy to właśnie kwestia globalnego ocieplenia. Bo o ile nigdy nie kwestionowałem zmian klimatycznych jako takich, to nie przekonywała mnie jego antropogeniczność Głównym problemu była mierność argumentów jakimi atakowały mnie źródła popularnonaukowe. Tzn. większość artykułów opisywała fizyczne mechanizmy globalnego ocieplenia (a z tym nie dyskutuję), tak kiedy dochodziło do dowodzenia, że człowiek jest temu winny to padały zdania o "wielkich argumentach" i tym jak to"90% klimatologów tak twierdzi" Szczęśliwie to było dawno, a od tego czasu nauczyłem się języka angielskiego, więc mam już konkrety i jestem tak milutki, że Wam to wytłumaczę. Zacznijmy od podstaw - jak działa efekt cieplarniany. Tutaj zdecydowałem się tego nie tłumaczyć, bo sam mechanizm jest dosyć prosty, nie czuję bym musiał to tłumaczyć, więc zdecydowałem się posłużyć niezawodną Wikipedią: https://pl.wikipedia.org/wiki/Globalne_ocieplenie#Przyczyny_zmian_klimatu Ale umówmy się, że jak ktoś czegoś nie zrozumie z rozdziału na Wiki (co nie jest jakimkolwiek wstydem! niewiedza nie jest wstydem, wstydem jest jedynie ignorancja i tkwienie w niewiedzy na własne życzenie), to wtedy temat przybliżę. To co jest dla naszej dyskusji istotne to to, że głównym czynnikiem wpływającym na klimat jest CO2 + czynniki dodatniego sprzężenia zwrotnego. Sprzężeniem zwrotnym jest np. to, że topniejące lodowce odsłaniają czarną ziemię, co zmniejsza albedo powierzchni ziemi, co zaś skutkuje pochłanianiem większej ilości światła słonecznego i szybszym nagrzewaniem (im większe albedo tym więcej światła odbijane jest tam skąd przyszło. Im coś ma wyższe albedo tym jaśniej świeci światłem odbitym). Czynniki dodatniego sprzężenia zwrotnego są o tyle problematyczne, że mogą odpowiadać za progi przełomowe zza których już nie ma odwrotu (jak np. rozmrożenie się wiecznej zmarzliny, które spowoduje uwolnienie dużych ilości metanu i zmniejszenie pojemności cieplnej całego układu (bo przejścia fazowe pochłaniają bardzo dużo ciepła)). Najpierw ogłoszenie parafialne - jeśli nie określam źródła grafik to pochodzi z www.naukaoklimacie.pl. Leniwe z mojej strony, ale myślę, że autorzy pochwalają to co z nimi robię. Zacznijmy od samej koncentracji CO2 w atmosferze: Bardzo ładnie widzimy, że wzrost koncentracji dwutlenku węgla w atmosferze odpowiada początkowi rewolucji przemysłowej. To + znany mechanizm fizyczny które by prowadził do zwiększenia koncentracji CO2 (czyli spalanie paliw kopalnych) jest już bardzo mocną poszlaką, że to człowiek za to odpowiada. Tyle, że poszlaka to nie dowód, więc zajmijmy się zamianą korelacji w związek przyczynowo-skutkowy. W tym celu należy wykazać, że "nowy" dwutlenek węgla w atmosferze faktycznie związany jest z tym, że człowiek go tam wrzucił. Podstawową zasada jest to, że dwutlenek węgla chodził do tej pory na naszej planecie w z grubsza zamkniętym obiegu. Tzn. drzewka i roślinki go pochłaniają, przerabiają na białka, zwierzątka je zjadają, oddychają i znów wywalają CO2 w atmosferę. Innymi słowy - wszelkiego rodzaju używanie biopaliw, zjadanie rzeczy itd. nie są jakieś bardzo problematyczne, bo to uwalnianie CO2 w atmosferę, który stamtąd został wzięty. Długoterminowo nie wpływa to bardzo źle na skład atmosfery (no nie do końca - spalenie lasu równikowego uwalnia olbrzymie ilości CO2, a ponowne zgarnięcie takiej ilości z atmosfery to długie dziesięciolecia). Istotą tego obiegu zamkniętego jest to, że jest on cały czas wystawiony na promieniowanie słońca. Działanie tego promieniowania powoduje (w górnych warstwach troposfery), że część węgla w obiegu jest radioaktywnym węglem-14. Węgiel 14, to węgiel który powstaje w wyniku dorzucenia do azotu jednego neutronu, co powoduje jego rozpad na węgiel C-14 (wiki jak kogoś to interesuje, nie ma tu miejsca na tłumaczenie reakcji jądrowych). Węgiel C-14 jest nietrwały i ulega dalszemu rozpadowi promieniotwórczemu z powrotem do azotu z czasem półtrwania 5730 lat (to znaczy, że po 5730 latach zostanie połowa tego węgla). To powoduje, że w cyklu węglowym spora część węgla jest nietrwała i tak długo jak to wszystko dzieje się na powierzchni, tak długo część węgla będzie stanowił ten nietrwały izotop. Kiedy powstawały paliwa kopalne to zmagazynowany przez rośliny i inne żyjątka węgiel został pochłonięty przez glebę i spędził w głębinach długie miliony lat. Efekt był taki, że zamknięty tam węgiel C-14 się rozpadał i zostawał tylko klasyczny węgiel C-12 i C-13, które są izotopami stabilnymi (swoją drogą - to jest podstawa datowania węglem C-14, polecam poczytać). Stąd płynie prosty wniosek - jeśli przyrost CO2 w atmosferze jest wynikiem spalania paliw kopalnych, to powinien spaść procentowy udział węgla C-14 względem lat poprzednich. Czy tak się dzieje? W dużym skrócie - bardzo Zmiana jest tak duża, że nie pozostawia wątpliwości, że zaszła. Czyli mamy dowiedzione - CO2 powoduje ocieplenie, a my jako gatunek powodujemy CO2. Dziękuje - wszyscy mogą rozejść się do domów. To jest obecnie najmocniejszy dowód antropogeniczności globalnego ocieplenia, wszystkie kolejne to już tylko kopanie martwego konia. CO2 ma dwa główne antropogeniczne źródła - transport i energetykę (bo i to stoi jako podłoże całego ludzkiego przemysłu). Najbardziej drażni mnie generowanie CO2 przez energetykę. I nie będę tu podnosił kwestii źródeł odnawialnych, bo one mają swoje problemu (choć są daleko lepsze od węgla/ropy/gazu), bo najbardziej denerwujące jest opanowanie przez człowieka elektrowni atomowych długie dziesiątki lat temu i wciąż posiadanie problemów energetycznych. Gdybyśmy opierali się na atomie, to nasze problemy energetyczne byłby całkiem nieistotne na setki lat, a do tego czasu to fuzja jądrowa raczej by została ogarnięta. A jakby nie była to i tak jest to daleko dłuższy okres prosperity niż obiecują nam paliwa kopalne. Ale mniejsza z dygresjami, wróćmy do transportu. Transport, czy to elektryczny, czy spalinowy powoduje emisje CO2 (elektryczny by nie musiał, ale mamy energetykę oparta o paliwa kopalne, więc całą "ekologiczność" elektryków można sobie wsadzić w ucho). Transport leży u podstaw dużo gorszego wpływu hodowli zwierząt na środowisko, względem klasycznego rolnictwa. Przede wszystkim hodowla zwierząt wymaga bardzo dużo paszczy (no bo jeśli krowa ma być zjedzona, to pomyślcie ile kilogramów zżarcia musi przeżreć przez całe życie na swój kilogram masy). Paszę trzeba transportować, wodę trzeba dostarczyć, stajnie ogrzać itd. itp. Innymi słowy - zwierzęta potrzebują cholernie dużo zasobów zanim zostaną zjedzone. I żeby nie być gołosłownym: Wykres kołowy pochodzi z raportu IPCC na 2010r. Pokazuje on procentowy udział różnych dziedzin przemysłu na emisje bezpośrednie (część koło) i pośrednie (czyli np. związane z wylesieniem, gniciem biomasy etc.). Widoczne jest, że RLUT (czyli Rolnictwo, Leśnictwo, zmiany Użytkowania Terenu). Stanowi to łącznie 24,87% całkowitej ludzkiej emisji. Hodowla zwierząt w tzw. "długim cieniu węglowym" (czyli uwzględniając wszystko po kolei) stanowi 80% emisji RLUT (źródło: 5 rozdział IPCC: https://www.ipcc.ch/report/ar5/wg3/ ), stanowiąc przy tym znacząco mniejszą część kalorii przyjmowanych przez ludzkość. Innymi śłowy - 18% emisji CO2 wynika z hodowli zwierząt. Oczywiście sprawa nie jest taka, prosta - rezygnacja z mięsa nie stanowi od razu spadku emisji o 18%, bliżej pewnie 10% (bo inne dziedziny rolnictwa wtedy musiałyby nadrabiać, a odzyskanie ekosystemów, które obecnie są pastwiskami miałoby skutek jednorazowy), ale nie da się ukryć, że jest to naprawdę bardzo, bardzo dużo. W ten sposób nie rozwiążemy wszystkich problemów klimatycznych, czy nawet większości, ale jest to warunek konieczny, żeby dało się na tej planecie za 100 lat żyć. W dużym skrócie - zabawa w mięsożerstwo jest jak palenie nędznym węglem w starym piecu. Nie zabija wszystkich od razu, ale tak długo jak będzie się to robić, tak długo nie będzie dobrze. To jest tak naprawdę najprostsza i najbardziej skuteczna metoda, którą można zrobić samemu (poza samobójstwem, oczywiście), żeby utrzymać wysoki poziom życia ludzi na ziemi. Innymi słowy - nie nie jestem ekodebilem, nie nawołuje do powrotu do życia w lesie, zakazania GMO i zamykania elektrowni jądrowych. Nie jestem też kimś nadmiernie empatycznym kogo martwią cierpiące zwierzątka. Uważam po prostu, że ten gatunek (mój gatunek w sumie...) zachowuje się jak idiota który wbija gwoździe gąbką i za wszelką cenę nie chce użyć młotka, bo już kupił zapas gąbek na 50 lat. Jeśli zaadaptujemy porządnie GMO (Złoty Ryż i rośliny suszo/mrozoodporne FTW), ogarniemy temat energetyki (atomowe elektrownie torowe i powielające są najfajniejsze) i przestaniemy marnować czas i życia na bieganie z karabinami, tak długo możemy żyć na tej ziemi długo i sensownie. Jeśli nie, to konsekwencje są w zasięgu nie pokoleń, a dziesięcioleci. O tym zresztą doskonale pisał Węglowy Szowinista: https://weglowy.blogspot.com/2018/10/mecz-o-honor.html I kiedy temat zostanie ogarnięty, to wtedy do jedzenia mięsa można wrócić (w ilości 25% spożycia obecnego, ale zawsze). A dla chętnych wiedzy polecam znów Naukę o Klimacie. Na początek fajne są fakty i mity: http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-globalne-ocieplenie-nawet-jesli-bedzie-wcale-nie-bedzie-takie-zle-4 http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-nie-ma-empirycznych-dowodow-na-antropogenicznosc-globalnego-ocieplenia-41?t=2 http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-klimat-zmienial-sie-juz-wczesniej-dzis-jest-tak-samo-1?t=2 http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-by-zwalczyc-globalne-ocieplenie-wystarczy-sadzic-wiecej-drzew-109?t=2 Odrębną kwestią jest temat wpływu diety pozbawionej mięsa na zdrowie. Nie jestem dietetykiem, nie jestem wykształcony z medycyny. Jestem tylko prostym inżynierem który nie opierdzielał się na uczelni. Stąd nie jestem kwalifikowany, żeby cokolwiek wyjaśniać, czy opisywać w tematach medycznych. Zawierzam stąd mądrzejszym od siebie: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23590703 https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/23467465 https://www.amjmed.com/article/S0002-9343%2805%2900279-2/abstract W dużym skrócie. Mięso nie zabija, acz najzdrowsze nie jest. Za to dobrze robiona dieta bezmięsna (czy całkowicie pozbawiona produktów zwierzęcych) jest zwyczajnie zdrowsza. ps. Drogi Romanie, lata temu, jeszcze na PWMie, napisałeś mi "kłócić się możesz ale racji mieć nie będziesz". Ta drobna rzecz została ze mną na tyle długo, że była jedną z drobnostek, które stworzyły podwaliny mojego obecnego podejścia do świata i dyskusji. Stąd ja się już nie kłócę, ja dyskutuję, mając rację i argumenty po swojej stronie. Dziękuje. ps.2 Ja dziś dedykuje to samo stwierdzenie tym którzy się nie zgadzają z nauką. Kłócić się możecie, ale racji mieć nie będziecie. ps.3 Ser żółty jest awesome. Postarajcie się, bo ja za 20 lat też chce mieć ser żółty. ps.4 Jak już musicie, to kurczaki są nie takie straszne, jak bydło. ps. 5. Czy nie dbająć o stan planety nie zabieracie wolności swoim dzieciom? Tzn. bez zmiany nawyków zabieracie możliwość życia przyszłym pokoleniom na wysokim poziomie. Tzn. żądając wszystkiego tak jak jest obecnie utrudnicie życie innym. Ciężko tu mówić, wtedy o "Robię co mi się podoba", prawda? 2
Patryk Sokol Opublikowano 1 Stycznia 2019 Opublikowano 1 Stycznia 2019 Czy możesz dokładnie te badania przedstawić na czym polegały. Bo niech dorośli sobie robią co chcą, ich sprawa. Lecz jeśli ktoś narażał dzieci na tego typu badania to powinno to być zgłoszone odpowiednim służbom. To nie jest tak, że daje się dzieci do adopcji i bada się. Bada się istniejące struktury społeczne, tzn. szuka się osób żyjących w homoseksualnym związku, które wychowują dzieci i sprawdza się jak to wpływa. Możliwości zaistnienia takich sytuacji jest wiele, choćby osoba biseksualna, która po śmierci poprzedniego partnera znajduje sobie osobę tej samej płci. Nikt nikogo nie krzywdzi, nikt z nikogo nie robi królików doświadczalnych. Od ręki mam tylko to badanie przeglądowe (bo nie czytałem tego wczoraj).: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4091994/ I żeby oszczędzić Wam klikania to zacytuję podsumowanie artykułu: o date, the consensus in the social science literature is clear: in the United States, children living with two same-sex parents fare, as well as children residing with two different-sex parents. Numerous credible and methodologically sound social science studies, including many drawing on nationally representative data, form the basis of this consensus. These studies reveal that children raised in same-sex parent families fare just, as well as children raised in different-sex parent families across a wide spectrum of child well-being measures: academic performance, cognitive development, social development, psychological health, early sexual activity, and substance abuse. Czyli w luźnym tłumaczeniu - posprawdzaliśmy i dzieci w rodzinach homoseksualnych chowają się tak samo pod każdym aspektem rozwojowym. Jak Ci się to nie podoba - cóż - deal with it.
RomanJ4 Opublikowano 2 Stycznia 2019 Opublikowano 2 Stycznia 2019 Tylko, że jak głoszą jedni a zaprzeczają drudzy http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-klimat-zmienial-sie-juz-wczesniej-dzis-jest-tak-samo-1, takich ociepleń w historii było co najmniej kilka... glacjaly https://pl.wikipedia.org/wiki/EPICA i to obecne nie wydaje się jakimś szczególnym, nawet w skali tylko 12 tys lat, https://pl.wikipedia.org/wiki/Holocen Owszem, nie musimy przyspieszać naturalnej zmiany, musimy dbać o naturę bo sami się podusimy od smrodu, ale czyż jedno porządne pierdnięcie większego wulkanu w kilka dni nie zniweczy całych tych naszych mozolnych starań? (nie mówiąc o jakimś tam Krakatau czy innym superwulkanie, co paradoksalnie może się zresztą skończyć odwrotnym efektem - "nuklearnej zimy"..). Poza tym wydaje mi się, że podchodzimy do zagadnienia od d... strony. Zamiast handlować nie wiadomo czemu i komu służącymi "kwotami CO2", wymyślać koszmarnie drogie a mało skuteczne utopijne technologie w rodzaju "sztuczne drzewo", powinniśmy zacząć sadzić prawdziwe. Według prostej zasady: "Produkujesz tyle a tyle CO2 - sadzisz tyle a tyle lasu" Jak nie u siebie(bo nie ma warunków lub gdzie) to dogadaj się z innym (np biednym) krajem który posadzi to za twoja kasę u siebie, i będzie czerpał dodatkowo z tego lasu korzyści. Proste ? Bo przecież CO2 krąży od zarania dziejów w zamkniętym cyklu: CO2 z atmosfery pochłaniały lasy/zieleń, także te które teraz są spalanym teraz węglem, a ich zagłada, wielkie pożary i kataklizmy uwalniały CO2 z powrotem do atmosfery. I tak w kółko, bez naszego zresztą w tym udziału.. No, ale ktoś by na takich prostych rozwiązaniach przecież nie zarobił, grantów jajogłowym nie dał... 2
Patryk Sokol Opublikowano 2 Stycznia 2019 Opublikowano 2 Stycznia 2019 Masz Romanie tak wymaltretowane argumenty, że na każdy już odpowiedzi mamy Tylko, że jak głoszą jedni a zaprzeczają drudzy http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-klimat-zmienial-sie-juz-wczesniej-dzis-jest-tak-samo-1, takich ociepleń w historii było co najmniej kilka... Nieprawda, konsensu jest bardzo mocno przeważający:http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-nauka-nie-jest-zgodna-w-temacie-globalnego-ocieplenia-7 Że przytoczę tylko jeden ładny obrazek: Czarne prace to te które mówią o tym, że klimat się ociepla, bez podawania przyczyny, zielone to te co obarczają winą człowieka, a czerwone to te co temu zaprzeczają. Ciężko tu mówić o jakimkolwiek rozstrzale Tylko, że jak głoszą jedni a zaprzeczają drudzy http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-klimat-zmienial-sie-juz-wczesniej-dzis-j est-tak-samo-1, takich ociepleń w historii było co najmniej kilka... Tylko, że jak głoszą jedni a zaprzeczają drudzy http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-klimat-zmienial-sie-juz-wczesniej-dzis-jest-tak-samo-1, takich ociepleń w historii było co najmniej kilka... To nie jest takie proste, bo nie umiesz interpretować danych. To nie jest tak, że dziś wypuszczasz CO2, a jutro podnosi się temperatura, bo problemem jest pojemność cieplna planety (która co by nie mówić - jest duża). Problem polega na tym, że już obecnie jesteśmy przy górnych granicach temperatury która pojawiała się w przeszłości i to mając wciąż dużo do nagrzania. Tzn. nawet jakbyśmy jutro nie wyemitowali ani grama CO2, to klimat i tak będzie się jeszcze długo ocieplał, bo zwyczajnie jeszcze jest dużo ciepła do zmagazynowania. Drugim problemem jest tempo zmian, które obecnie są miażdżące. Powyższy wykres ma tak ściśniętą skalę, że nie widać jak wysokie jest tempo przyrostu w ostatnie 100 lat. Tempo jest zresztą o tyle istotne, ze nie daje czasu na migracje ekosystemów, czy przystosowanie się organizmów. Ciężko mówić np. o przesuwaniu się stref leśnych, kiedy obecne zmiany zachodzą w tempie szybszym niż pojedyncze drzewo odbywa swój cykl życiowy. To jest też powodem dla którego już praktycznie pewne jest wyginięcie wszystkich raf koralowych (a po prostu pewne bodaj 95%). Obecne zmiany nei były by aż tak straszne, gdyby zajmowały okresy czasu, które są typowe dla geologii, an ie typowe dla czasu życia jednego pokolenia ludzi Więc cytując klasyka:https://www.explainxkcd.com/wiki/index.php/File:earth_temperature_timeline.png Ten klasyk jest tak naprawdę powyższym wykresem, w przyjemniejszej formie, a mniej ściśnietej skali i na nim ładnie widać, jak wygląda końcówka - IMO bliżej skoczni narciarskiej, niż płaskiej krzywej. I jak mówiłem, argument sprany niczym stare gacie, więc odpowiedzi są już gotowe:http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-kiedys-w-atmosferze-bylo-wiecej-co2-wiec-teraz-nie-ma-sie-czym-martwic-43 http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-to-naturalny-cykl-wzrostu-i-spadku-temperatur-50 http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-wzrost-srednich-temperatur-na-swiecie-wynika-z-przyczyn-naturalnych-65 http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-zwierzeta-i-rosliny-przystosuja-sie-do-zmiany-klimatu-9 Owszem, nie musimy przyspieszać naturalnej zmiany, musimy dbać o naturę bo sami się podusimy od smrodu, ale czyż jedno porządne pierdnięcie większego wulkanu w kilka dni nie zniweczy całych tych naszych mozolnych starań? (nie mówiąc o jakimś tam Krakatau czy innym superwulkanie, co paradoksalnie może się zresztą skończyć odwrotnym efektem - "nuklearnej zimy"..). W dużym skrócie - nie:http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-wulkany-emituja-wiecej-dwutlenku-wegla-niz-czlowiek-58 Wulkany to cienkie pipki przy nas Zamiast handlować nie wiadomo czemu i komu służącymi "kwotami CO2", wymyślać koszmarnie drogie a mało skuteczne utopijne technologie w rodzaju "sztuczne drzewo", powinniśmy zacząć sadzić prawdziwe. Według prostej zasady: "Produkujesz tyle a tyle CO2 - sadzisz tyle a tyle lasu" Jak nie u siebie(bo nie ma warunków lub gdzie) to dogadaj się z innym (np biednym) krajem który posadzi to za twoja kasę u siebie, i będzie czerpał dodatkowo z tego lasu korzyści. Proste ? O ile zgadzam się ,że obecna walka z globalnym ocieplenie jest zwyczajnym pozorowaniem i przerzucaniem odpowiedzialności, do momentu aż będzie za późno. To jednak nie znaczy, ze masz rację Pojemność ekosystemów na CO2 jest daleko za niska, żeby to wystarczyło do rozwiązania problemu:http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-by-zwalczyc-globalne-ocieplenie-wystarczy-sadzic-wiecej-drzew-109?t=2 Jak już wspomniałem - trzeba mieć niezły przerost ego, żeby stwierdzić, że samemu wymyśliło się rozwiązanie wielkiego problemu, na które rzekomo nauka nie wpadła. Bo przecież CO2 krąży od zarania dziejów w zamkniętym cyklu: CO2 z atmosfery pochłaniały lasy/zieleń, także te które teraz są spalanym teraz węglem, a ich zagłada, wielkie pożary i kataklizmy uwalniały CO2 z powrotem do atmosfery. I tak w kółko, bez naszego zresztą w tym udziału.. Trochę tak, trochę nie. W normalnych warunkach to czas do uwolnienia węgla z kopalin zająłby setki tysięcy lat, a wtedy obecne rośliny i zwierzątka już by wylądowały z powrotem w glebie. Jak już wspominałem - tempo jest problemem. Po prostu wywaliliśmy w powietrze chore ilości CO2 w niesamowicie krótkim czasie. Zrobiliśmy to na tyle szybko, że cytując mądrzejszych ode mnie:"Podsumowując, chociaż ochrona i sadzenie lasów to cenne inicjatywy, to nie wystarczą one do uporania się z problemem rosnących emisji dwutlenku węgla i ociepleniem klimatu. Co gorsza, wraz z postępującym ociepleniem w wyniku spalania paliw kopalnych drzewa, które posadzimy dziś, za kilka dekad znajdą się w nieodpowiedniej strefie klimatycznej, a zgromadzony w lasach węgiel, w rezultacie fal upałów, susz, pożarów, inwazji szkodników i szeregu innych czynników stresujących, wróci do atmosfery." (znów z: http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mity/mit-by-zwalczyc-globalne-ocieplenie-wystarczy-sadzic-wiecej-drzew-109?t=2 ) Jak już mówiłem - za duże tempo, drzewa nie działają tak szybko. No, ale ktoś by na takich prostych rozwiązaniach przecież nie zarobił, grantów jajogłowym nie dał... Daruj sobie, nudne to już. Jak już mówiłem - masz argumenty jak stare męskie gacie. Wytarte, sprane, dziurawe, zatęchłe, a i tak jakoś właściciel nie może się z nimi rozstać, bo się do nich przywiązał i nie potrafi przyznać, ze są nic nie warte. I to na tyle, ze na każdy miałem link, który sam mogłeś znaleźć, nawet idąc po tym co ja podlinkowałem. Lepiej czytać, zanim się zacznie wypowiadać, bo trochę wstyd. Gdzieś czytałem kiedyś, nie wiem czy nie czasem w książce Pana Wiesława Schiera że te zimy takie ciepławe to w Polsce raczej normalka a anomalią to były właśnie te wyjątkowo mroźne zimy kontynentalne. To nie jest takie proste. Tzn. globalne ocieplenie nie gwarantuje nam z reguły ciepłych zim. Globalne ocieplenie to zjawisko podnoszenia się średniej temperatury całego globu, nie jego pojedynczych obszarów., Prognozowanie klimatu jest jak określanie prawdopodobieństwa wypadnięcia orła i reszki, a pogoda to przewidywanie następnego rzutu. O ile z pewnością możemy powiedzieć, że prawdopodobieństwo wyjdzie 50%, tak trudno się wnioskuje o kolejnym rzucie. Stąd obecne zimy, ani nie potwierdzają, ani nie obalają globalnego ocieplenia, a wpływu globalnego ocieplenia na pogodę konkretnego obszaru nie określa się na tyle łatwo, że będzie cieplej/zimniej. Jak to się zapowiada dla Polski zobaczyć można tutaj:http://naukaoklimacie.pl/aktualnosci/konsekwencje-zmiany-klimatu-dla-polski-wg-ministerstwa-srodowiska-311 A w dużym skrócie - będzie bardziej hardcore'owo. Globalne ocieplenie w Polsce spowoduje zarówno znacznie cieplejsze zimy, jak i własnie te obrzydliwe, kontynentalne Lute i Marce kiedy mam ochotę zamordować całą ludzkość na widok kolejnego dnia z siarczystym minusem.
dariuszj Opublikowano 2 Stycznia 2019 Opublikowano 2 Stycznia 2019 Lepiej czytać, zanim się zacznie wypowiadać, bo trochę wstyd. Generalnie uważam, że to jest teraz bardzo poważny problem. Sięgnięcie do fachowych opracowań z jakiejkolwiek dziedziny wymaga trochę wysiłku. Dla większości ludzi to niestety zbyt duży wysiłek. Takie opracowania zawierają fachowe słownictwo, wykresy, tabelki czy przerażające większość osób wzory. Więc łatwiej jest stwierdzić, że to wszystko jest nic nie warte, niepotrzebne, nieprawdziwe, naciągane, stworzone na zlecenie za pieniądze itd. i swoją wiedzę o świecie czerpać np. z różnych bardzo licznych bzdurnych wypowiedzi czy stron w sieci. Tak jest po prostu łatwo i bez wysiłku. 1
Paweł Prauss Opublikowano 3 Stycznia 2019 Opublikowano 3 Stycznia 2019 Patryk dzięki za wykonaną pracę. Muszę teraz to "tylko" przetrawić...
Patryk Sokol Opublikowano 3 Stycznia 2019 Opublikowano 3 Stycznia 2019 Wszystkie badania naukowe są bardzo ważne ale są niczym wobec doświadczeń życiowych. Badania naukowe w powiązaniu z doświadczeniami życiowymi byłyby prawie ideałem. Ale do tego nie dojdzie. Dlatego Kolega Roman nigdy nie będzie na straconej pozycji. Wszelkie badania poparte rzetelnym materiałem mierzonym w dziesiątkach lat jak najbardziej. Tylko takich nie ma. Bo myślą wszyscy że będą mędrsi od setek tysięcy przed nimi. Innymi słowy - badania są mądre tak długo, jak zgadzają się z tym co Ci się wydaje... Po prostu zostawiasz sobie furtkę. Będziesz teraz wygodnie wycierał sobie twarz badaniami naukowymi, tak długo jak Ci to wygodne, a kiedy wyjdzie coś co Ci nie będzie wygodne, to radośnie ogłosisz, że nauka rozmija się doświadczeniem. Łapiesz się tu bardzo ładnie na efekt Dunninga-Krugera ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Efekt_Dunninga-Krugera ). Tzn. nie masz absolutnie żadnych kwalifikacji co do znajomości czy to samego procesu badań, czy do świadomości jak działa metoda naukowa, a radośnie oceniasz, że jesteś na ten temat coś w stanie powiedzieć i jeszcze kogoś pouczyć. Nie wiem jaki jest Twój zawód, czy jaką dziedzinę uznajesz za swoją specjalność, ale zachowujesz się tu jak ludzie którzy Ci tłumaczą Twoją dziedzinę i są przekonani, że wiedzą lepiej. Bycie naukowcem to zawód, którego wykonywane wymaga masę ciężkiej pracy, lat nauki i ciągłej pracy nad tym, żeby nie wypaść z obiegu. Sam za to nie masz w tym kierunku żadnego szkolenia, doświadczenia, ani nawet pojęcia jak to działa, a nie przeszkadza Ci to wydawać sądów w temacie. A dowodów na działanie systemu naukowego jest wiele. Choćby to, że piszesz to w internecie. Bo wiesz, nauka ma taki drobny wynik na koncie - nazywa się... Cała cywilizacja techniczna. Drobnostka, nie? Alternatywne metody badania świata jakoś tych wyników nie mają. Ale wystarczy tego, bo już czuję, że nigdzie tu nie dojdę. Nie każdy potrafi zaakceptować fakt, że nie zna się na wszystkim, ani że jego doświadczenia mogę być podparte błędnymi wnioskami i obarczone masą błędów poznawczych (efekt potwierdzenia i efekt fałszywej powszechności FTW). Chciałbym pogadać czymś innym Patryk dzięki za wykonaną pracę. Muszę teraz to "tylko" przetrawić... I za to już masz mój szacunek. Tzn. sam fakt, że skłoniłem Cię do refleksji i przemyśleń znaczy bardzo wiele dla mnie i powoduje, ze mój czas który poświęciłem na te ściany tekstu był coś warty. Nie liczę, ze tylko moja pisanina Cię przekona, wręcz nie chciałbym, żeby tak było, bo to jedynie krótka nota kogoś kto o temacie wie tylko tyle, żeby zrozumieć jak wiele nie wie i jak dramatycznie mało wie większość. Niemniej - linki do Nauki o Klimacie masz, tam są dalsze linki do źródeł, książek i innych rzeczy. Poczytaj, zastanów się nad wszystkim i jeśli zmienisz swój światopogląd to masz moje gratulacje, bo będziesz człowiekiem który odważył się na przyznanie się do błędu. A to pierwszy krok, żeby móc wziąć odpowiedzialność nie tylko za siebie, a być może inne ważne osoby, które mogą zostać na tym świecie dłużej niż my. I na koniec mały bonus, bo myślę, że powinien znać to każdy Szczerze polecam ten film każdemu. Dosłownie każdemu.
Rekomendowane odpowiedzi