Skocz do zawartości

Nasze Pedałowanie ...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

16 godzin temu, FockeWulf napisał:

Zatem kojarzenie piwa z wysiłkiem jest chyba błędne i wykreowsne przez Marketing? Ktoś z kolegów się pochylał nad tematem i wie jak jest?

Dla mnie na pewno. Piwo nie. Pod górę, nie piję nic poza wodą i soczkami odpowiednimi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, pietrku napisał:

Spożycie złocistego napoju po czymś takim albo innym podobnym zupkom, które tam spożywasz spowodowało by to

 

Mam TZW konski zoladek, wiec jak jakies  sensacje to BARDZO rzadko ( w sumie to tylko raz, po gulaszu z jelenia z knedlami w Niemczech ( kolo Ciebie Jarek, w sercu gor Harz ?). Zjadlem to, wsiadlem na rower i LEDWO stoczylem sie do lasu prawie eksplodujac. Udalo sie na szczescie ?. Dlatego tez,  podstawa mojego ekwipunku (wlasnie na takie okazje) jest opakowanie "mokrych serwetek". Jest ono tak wazne, jak detki na zmiane ?

 

  Oczywiscie ze alkohol ODWADNIA, ale jak sie pije to piwo CZESTO, to sie odwodnic nie zdaze ? No a tak powaznie, to znam swoj organizm i wiem ILE i KIEDY mozna. Jak musze ostro przy----ic 100  km, to mysle o piwie, ale PO wysilku. Jak jade turystycznie 180 km przez caly dzien, to moge sobie popijac.

Powiem Wam, ze gdyby nie to piwo po drodze, to bym chyba rowerem NIE jezdzil ?

  W sumie to dobrze, ze juz nie jezdze z moim starym kompanem (narobil dzieci na stare lata i na razie rower wisi zakurzony w garazu), ale z nim czasem nas ponosilo. Kilka razy bylismy blisko celu (typ, 30-50 km), usiedlismy w jakiejs fajnej knajpce przy drodze i zamowilismy piwko. Pozniej drugie, pozniej trzecie, pozniej jakas rakije , nastepna, a pozniej okazalo sie, ze 22 z tych 30 km jest pod gore, a my juz lekko miekkie nogi. No ale wtedy to tempo TZW "zadne", czyli aby do celu.  ?

 

 Te moje wyjazdy sa traktowane przeze mnie bardzo luzno i ma byc LUZ !!! Zadnych spinek, zadnych MUSZE: Jedyne MUSZE; to dojechac na samolot powrotny. Jak z jakiegos powodu muze podjechac pociagiem, to podjezdzam i nie robie z tego ZADNEJ tragedii. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, jarek996 napisał:

W sumie to dobrze, ze juz nie jezdze z moim starym kompanem (narobil dzieci na stare lata i na razie rower wisi zakurzony w garazu), ale z nim czasem nas ponosilo. Kilka razy bylismy blisko celu (typ, 30-50 km), usiedlismy w jakiejs fajnej knajpce przy drodze i zamowilismy piwko. Pozniej drugie, pozniej trzecie, pozniej jakas rakije , nastepna, a pozniej okazalo sie, ze 22 z tych 30 km jest pod gore, a my juz lekko miekkie nogi. No ale wtedy to tempo TZW "zadne", czyli aby do celu.  ?

Koledzy którzy pobłądzili, niektórzy ?, stary temat znam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, jarek996 napisał:

 

 Te moje wyjazdy sa traktowane przeze mnie bardzo luzno i ma byc LUZ !!! Zadnych spinek, zadnych MUSZE: Jedyne MUSZE; to dojechac na samolot powrotny. Jak z jakiegos powodu muze podjechac pociagiem, to podjezdzam i nie robie z tego ZADNEJ tragedii. 

I słusznie, bo każda aktywnośc zahaczająca o hobby musi być traktowana nieco na luzie. Spinanie zabija całą radość ???

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku spacery z pieskiem mają wspólną cechę z jeżdżeniem na rowerze. A mianowicie penetrujemy ostępy na granicy i poza granicami W-wy i czasem te spacery, czy przebieżki terenowe skutkują poznaniem nowych terenów, które następnie penetruję rowerem. Czasem kolejnośc jest odwrotna. No i właśnie odkryłem dwa fajne laski, w okolicach Wiązownej, szczególnie w jednym są wyznaczone terenowe trasy rowerowe, niby pod MTB, ale jak szliśmy z pieskiem, to myślę że spokojnie dałbym radę i gravelem. Dojazd ode mnie to jakieś 20-25 km, potem po lesie (kilka tras, różna długość) i powrót, fajna wycieczka :) Jak pogoda się poprawi, tzn. zrobi się sucho, to pewnie spróbuję.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.11.2023 o 17:39, jarek996 napisał:

tylko raz, po gulaszu z jelenia z knedlami w Niemczech ( kolo Ciebie Jarek, w sercu gor Harz 

 

Kto wie, jak dlugo ten jelen lezal, zanim go przerobili.

 

 

W dniu 16.11.2023 o 15:06, FockeWulf napisał:

Zatem kojarzenie piwa z wysiłkiem jest chyba błędne

 

Dlatego napisalem PO WYSILKU. Podczas wysilku pije wylacznie wode.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prosze bardzo.

Rejon gor obecnie nazywanych Harz byl do sredniowiecza nazywany jako Hart, co wowczas oznaczalo Bergwald, czyli w tlumaczeniu gorski las. Potem slowo Hart uleglo w ustach ludnosci przeksztalceniu na Harz. Stad wziela sie nazwa Harz.

Natomiest slowo Herz oznacza po prostu serce.

Jedna literka, ale roznica w znaczeniu spora.

Inna sprawa, ze zaleznie od kontekstu slowo Harz oznacza tez zywice. W jezyku niemieckim jest wiele slow o roznych znaczeniach, dlatego kontekst odgrywa spora role.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Harz stanowi fajny rejon do jazdy rowerem i wedrowek. Znajduje sie tam tez piekny zameczek o nazwie Marienburg, bedacy do dzisiaj siedziba Ernsta Augusta von Hannover (ksiecia Hannoveru), ktory to jest mezem ksiezniczki Karoliny von Monaco. Ernst August zyskal sobie miano jako Prügelprinz, czyli biczowy ksiaze, a to dlatego, ze kilkakrotnie pobil molestujacych go paparazzi. ? Natomiast lezacy na szczycie gory zameczek mozna zwiedzac. Dokladnie juz nie pamietam ale jakos tak na przelomie stuleci odbylo sie tam organizowane przez tutejszego handlarza spotkanie uzytkownikow motocykli Harley-Davidson z okolic Hannoveru, na ktore przybyl Dennis Hopper (film Easy Rider) i mialem przyjemnosc wziac w tym spotkaniu udzial.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.