Skocz do zawartości

skipper

Modelarz
  • Postów

    1 094
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez skipper

  1. Przygladając się zaproponowanemu programowi (post # 591) do obliczania położenia środka cięzkości nie zauważyłem możliwości edytowania dwóch moim zdaniem dosyć istotnych wartości, katy natarcia płatów ( w dwupłatach często są różne) i współczynników momentów pochylających cmo różnych dla różnych profili. Może czegoś nie zauważyłem (naukę niemieckiego zresztą z miernymi efektami zakończyłem blisko 30 lat temu)? I jeszcze jedna uwaga odnośnie ilości metod obliczania CG. Są w zasadzie tylko dwie metody określania: dokładna i przybliżona (w zależności od algorytmu mniej lub bardziej zbliżona do rzeczywistości).
  2. Nie przejmuj się aż tak wyglądem, drewno to drewno, to będzie pływać. Osobiście wolę dobrze latający, niż śliczny "jak miód ze smalcem" model. Na pływających za malo się znam, żeby za mocno dyskutować.
  3. Z moich doświadczeń pływania "dużymi" jachtami w ślizgu, jacht się stabilizuje, szczególnie przy zjeżdżaniu z fali, gorzej jeżeli zjedzie się za szybko i wyhamuje na nastepnej fali, wtedy często uderzenie z rufy fali z której zjeżdżaliśmy powoduje dość silny rozkołys poprzeczny i czasem zaczyna nawet brakować steru. Myszkowanie w baksztagach to normalność, często wtedy daję łódce płynąć po swojemu, tak tylko aby z grubsza trzymała kierunek. Na filmiku ta mniejsza ma sporą (w stosunku do swojej dlugości) falę , pytanie co siedzi pod wodą itd. Ja tylko się rozczarowałem, bo ktoś już coś podobnego upaprał. Nie jestem osamotniony w budowaniu pływających półmisków. Znalazłem gdzieś w przepaściach pudełek z płytami fragmenty mojego projektu normalnego Mini. W zasadzie od tego powinieniem zacząć opisując budowę małego jachciku. constr_line_bravo22.pdf deck_bravo22.pdf sails_bravo22.pdf
  4. Tylko nie bielik, bielik to generalnie ptak o lichym charakterze, często żywi się padliną i uprawia złodziejstwo wśród innych szponiastych. No i to nie orzeł.
  5. Masz rację Jarku, gdyby nie to, że przede wszystkim jest to próba realizacji w formie modelu mojego niezrealizowanego projektu dużego jachtu, zapewne nie zdecydowałbym się na jej budowę. Oglądając te filmy zwróciłem uwagę na powierzchnię płetw sterowych, w obu wypadkach są wyraźnie mniejsze. Fizyka a tym samym i aerodynamika i hydrodynamika jest źródłem samych kłopotów. I pytania, na które czasem ciężko znaleźdź odpowiedź. - czy większa powierzchnia płetwy balastowej zwiększy czy zmniejszy jej opór, jaka byłaby optymalna. Odpowiedź nie jest oczywista. Większa płetwa ma większy opór ale przy tym samym kącie natarcia, z racji większej powierzchni może pracować przy mniejszym kącie, żeby wytworzyć taka samą siłę. Do tego jeszcze dochodzi Osborne Reynolds ze swoimi kłopotami. Na razie dobrze się przy budowie bawię. Model nie za duży, jak coś to najwyżej trafi na komodę. Szukając inspiracji do budowy jachtu na pewno na moim MINI65 jej bym nie szukał.
  6. Przemku, na pewno nie mam zamiaru robić zestawu, ale mogę Ci obiecać, że jak ruszy forma to jakiś kadłubek popełnić na zasadzie zwrotu kosztów materiałów mogę. Ale, żeby na coś takiego się zdecydować, muszę mieć pewność, że to co zaprojektowałem i nadal jeszcze projektuję (cały czas są jakieś zmiany) jest przynajmniej dobre. A to będę mogł dopiero stwierdzić, gdy poleje się pierwszy szampan i za rufą jachciku zostanie trochę mil. Zobaczymy co wyrośnie z malego "Kopciuszka", to mój pierwszy model pływający i mam tego świadomość.
  7. Myślałem o podobnym rozwiązaniu wcześniej gdy jeszcze planowałem balast o okrągłym przekroju, klocek lipowy naklejony na pręt stalowy i do tokarki. Tu też mozna by o czymś takim pomyśleć, ale uznałem, może niesłusznie że nie warto. Inaczej robiłbym kopyto, ale teraz Anuszka juz olej wylała. Chciałem zrobić formę przed długą przerwą (do końca roku -jadę do sanatorium gdzieś koło Grójca rehabilitować połamaną nogę ),niechby sobie (forma) odpoczywała od wilgoci. Jeszcze muszę przemyśleć czy nie wkleić krótszych kawałków, lub nie poszukać innego rozwiązania. Planowalem zwykły odlew z ołowiu (ewentualnie utwardzonego 3% antymonu), oblaminowany szkłem przy wykończniu powierzchni. Mocowanie na dwóch szpilkach M3. Cały czas się uczę, najczęściej na własnych błedach i biorąc pod uwagę "eksperymentalny" charakter jachciku nie wykluczam, że to nie jedenyny bulb i płetwa do niego. Na pewno będą co najmniej dwa komplety żagli. Znalazłem w sieci filmik z mniejszym (depronowym: jachcikiem o proporcjach Mini (52 cm - 780 g wagi) pływającym w ślizgu. Widać wielkość płetw sterowych, są proporcjonalnie dużo mniejsze niż moje. Z większych mniejsze można zrobić bardzo szybko. Dwa szybkie cięcia. Tomku dziekuję za pomoc, jeszcze chwilkę poczekam, bulb jest dosyć zwarty i nie boję się o jego sztywność, raczej o powierzchnię, dlatego ten dodatek do stopu antymonu. Może załatwię stop drukarski, wtedy problem będzie z głowy. Jeszcze mniejsze mini: i ładny model Figaro:
  8. Dziękuję Tomku, niestety z allegro nie korzystam z definicji.
  9. Skleiłem skrzyneczki do formy gipsowej bulba. Zastanawiam się czy i jak jest możliwe zdobycie w prosty sposób około 15-20 gramów antymonu. Ewentualnie wizyta w jakiejś przestarzałej drukarni. Trochę popracowałem nad płetwami i urządzeniem sterowym. Dźwignie (T) będa wklejone w rowki w płetwie. Końcówki skręcone o około 250 tak, żeby zminimalizować ruchy przegubu kulowego w snapie. Prawa, bedzie miala przynitowaną dźwignie poprzeczną napędzną z serwa.
  10. Kolejny etap układanki. Płetwy sterów. Stery będą mocowane na pawęży, więc troszeczkę inna konstrukcja niż w większości modeli, gdzie najczęściej stosuje się stery głębinowe (tam najczęsciej oś obrotu stanowi dźwigar płetwy). Rdzeń to sklejka lotnicza 0,8 mm. W górnej częśći obustronne okładki ze sklejki lotniczej 2,0 (tam gdzie bedą mocowane zawiasy i orczyki przenoszące napęd. Reszta pokryta obustronnie okładzinami balsowymi. Z serwa będzie przenoszony napęd bowdenem na prawy ster, pomiędzy sterami będzie dźwignia na przegubach kulowych. Po oszlifowaniu płetwy będą pokryte laminatem (zbrojenie około 40 g/m2 ).
  11. Płetwa balastowa. Rdzeń ze sklejki lotniczej 2 x 2.0 mm, okładki z balsy średniej 2,0 mm, po dopasowaniu płetwy. kadłuba i bulba laminat polaminowane laminatem szklano-epoksydowym: zbrojenie 80 g/m2 . To prototyp, być może będzie musiała mieć inny ksztalt i inne położenie. Profile własne (w duzym stopniu typu CRD przy tej cięciwie). Przy kadłubie 8%, przy bulbie 16%. Bulb będzie najprawdopodobniej miął lekko 1-20 uniesiony czub (?). Na razie poklejone i wstępnie wyszlifowane. balast.pdf
  12. Jarku, dokładnie tak jest jak piszesz, tu w wypadku tego kadłuba działa jeszcze jeden mechanizm którego nie doświadczysz np w kadłubie IOM czy czegoś podobnego. Przy tak szerokim kadłubie przy przechyle nastepuje pochylenie jachtu na dziób, maszt i zagle też jadą do przodu co powoduje pseudoautomatyczna kompenscję zwiększonej nawietrzności jachtu w tym stanie żeglugi. Jak pisałem wcześniej, w moim wypadku to jeden wielki "mini" eksperyment. Nie spotkalem się z takimi jachtami w wersji modelarskiej, to są "wody nieznane". Najbliżej chyba jest, bodajże robiony przez Graupnera model jachtu klasy 1/4 tony "Sprinta" Dhelera. Pomiędzy Mini a Sprintą jest jednek spora różnica w kształcie. Tam wymogi narzucały kształt aby jak najmniej zostać ukaranym przez formułę IOR, w MINI nie ma żadnych ograniczeń. Prototyp ma się zmieścić w prostopadłoscianie o wymiarach 3*6,5* 14 m przy zanurzeniu do 2m. Oczywiście są bardzo restrykcyjne ograniczenia związane z bezpieczeństwem, statecznościa itd ale kształt tych jachcików jest naturalnym poligonem dla bardzo nowatorskich rozwiązań. Bodajże w latach 70 powstał jednokadłubowy katamaran (mocno zaakcentowano wklęsłość w tylnej częsci kadłuba. Balasty wodne, uchylne miecze i balasty, garbate pełnolistwowe groty itd. najpierw pojawiały się w MINI by później zagościć w większych łódkach. To co napisałeś o różnych metodach liczenia, jest niestety prawdą. Bardzo wiele zależy od sposobu interpretacji otrzymanych wyników. Ja będę częściowo musiał się jeszcze opierać na wnioskach wynikających z pierwszych pływań i trymowania jachciku. To może byc ciekawe doświadczenie tym bardziej, że jest to mój pierwszy model pływający. Liczę się z tym , że pierwsza wersja być może będzie wymagała bardzo dużych zmian, żeby zaczeło to to pływać. Poczatki zawsze są trudne.
  13. W dużym uproszczeniu ale wystarczającem do celów modeli z takim pokryciem wystarczy naddatek o wartości: naddatek= (pi)*grubość.poszycia. To wartość obliczeniowa, dla celów praktycznych można coś tam dorzucić na niedokładności.
  14. Już tłumaczę co konstruktor miał na myśli, kiedy myślał że myśli. W starszych ksiązkach na tematy żeglarskie przyjęło się że środek oporu bocznego jest liczony jako środek ciężkości rzutu kadłuba , płetwy , sterów itd. Ta metoda doskonale sprawdzała się przy tradycyjnych kadłubach z długim kilem. Doświadczalnie ustalono wyprzedzenie żaglowe, najczęsciej w stosunku do środka ożaglowania liczonego podobnie, czyli środek cięzkości rozpatrywanych żagli, najczęsciej grota i foka. W nowszych publikacjach przy ożaglowaniu zaczęto pokazywać że środek "ciężkości" (ciężko mi to pisać o środku ciężkości płaszczyzny ale mam nadzieję, że zostanie to wybaczone) nie pokrywa się z rzeczywistym środkiem aerodynamicznym żagla. W zależności od kąta natarcia środek aerodynamiczny wędruje od około 25-30% do 50% cięciwy. To samo jest w skrzydłach szybowców, samolotów, tyle, że tam nikt nie zajmuje się katami natarcia np 80-90o , co jest naturalne dla żagli na kursach pełnych. Cz.Marchaj w jedej ze swoich ksiązek pokazuje na wykresie co i jak. Podobnie jest z tym co pod wodą, tyle że tam już mamy w sumie tylko niewielkie kąty natarcia płetwy, sterów itd. W normalny sposób kat natarcia miecza (płetwy balastowej) to kilka , klikanascie stopni. W ksiązeczce która stanowi moją swoistą bliblię przy projektowaniu jachtów ( Lars Larsson i Rolf Eliasson "Principles of Yacht design) te rzeczy są dosyć dobrze zobrazowane i wzorami i szkicami. Podobnie jak w ożaglowaniu gdzie środek ożaglowania nie jest tożsamy ze środkiem aerodynamicznym ożaglowania (to ten rzeczywisty) pod wodą jest podobnie. Środek oporu bocznego jest najczęsciej z tyłu, za środkiem hydrodynamicznym. Na dokladkę to się zmienia przy zmianie trymu i przechyłu. Koszmarne do liczenia. Mam nadzieję, że nie pokręciłem czegoś, ale ja to tak rozumiem. Dlatego licząc środek hydrodynamiczny jachtu wprowadziłem wagę poszczególnych elementów przy liczeniu momentów. Z racji kształtu kadłub MINI ma stosunkowo niewielki opór przy płynięciu "bokiem" w przeciwieństwie do kadłubów smukłych, głęboko zanużonych, nawet takich jak współcześnie stosuje się w modelarstwie jachtowym. Nie chciałem wrzucać sposobu liczenia, tylko o nim wspomniałem.
  15. Troszeczkę popracowałem nad zrównoważeniem jachtu. Na rysunku wersja z największym ożaglowaniem (0,35 m2) i zaznaczone rzuty lub położenie środków ożaglowania, oporu bocznego itd. Dla wersji podstawowej ożaglowania (0,3 m2) środek ożaglowania jest przesunięty do przodu. W przypadku ożaglowania zaznaczyłem również położenie środków geometrycznych żagli (krzyżyki). To tradycyjny sposób określania środka ożaglowania. Środek oporu bocznego jest liczony ze zmniejszeniem momentu pochodzacego od kadłuba (waga, 0.5), z jedną płetwą (waga 0.7) i ze zmniejszeniem wpływu bulba (waga 0,5). Przy katach przechyłu mniejszych niż 300 druga płetwa wchodzi do wody i wtedy środek hydrodynamiczny przesuwa się do tyłu. Kadłub i pokład powoli zbliżają się do ostatecznego kształtu. Zabieram się za płetwę balastową. O tym później. balans_035.pdf
  16. skipper

    Oklejanie japonką

    To zależy czym barwiłeś japonkę. Raczej prasuj na sucho, ja prasowałem tylko na sucho. Do barwienia polecem farby do tkanin. Samo barwienie jest trywialne. Potrzebna jest kuweta fotograficzna lub inne płaskie prostokątne naczynie o odpowiednio dużej powierzchni. Wycinamy prostokąt z japonki o powierzchni trochę mniejszej niż kuweta, przyklejamy cellonem pasek do jakiejś listewki i przeciagamy tym po barwniku. Nasycony papier uważając żeby się nie zawinął i nie skleił wieszamy do wychnięcia. I to w zasadzie tyle. Drobne elementy naklejamy: japon na japon, większe, zeby nie robić zbyt dużych płaszczyzn podwójnie oklejonych z lekka zakładką. A efekty na zdjęciu. Przy drobnych elemntach dobrze jest wycinać wkładając japon pomiędzy złozna kartkę z papieru. Unikamy poszarpanych krawędzi. Sezonownie, jeżeli zawody nas nie gonią 4-8 tygodni minimum. I żadnego przypinania szpileczkami. Pasek sklejeczki, ciężarki itd. Na tym etapie (sezonowania) możemy kombinować że zwichrzeniami płata. Zostaną na zawsze.
  17. Darku, jakim klejem kleiłeś kadłub?
  18. Masz rację, w modelu jest to o tyle skomplikowane , że nie masz rumpla w ręce i nie czujesz co do ciebie mówi ster. Żeglując dużym jachtem raczej unikam pracy szotami, chyba że wiatr to wymusza, raczej pracuję sterem, pilnując wiatru pozornego. Nie wiem czy i jak nawyki przeniosę na maly model. W modelach, które najczęsciej się buduje, RG65, IOM, M czy innych dosyć mocno znormalizowanych klasach mamy materiał porównawczy, są plany setek modeli pozwalających wyprowadzić jakieś statystyczne prawidłowości, np, wyprzedzenie żaglowe. Ja niestety nie mam,żadnego materiału porównawczego, to z jednej strony utrudnia, a z drugiej czyni ten projekt inetersującym. Czasem nawet się zastanawiam, czy nie zrobić tego jachtu metodą uproszczoną, laminując kadłub na kopycie, bez robienia formy negatywowej, i po opływaniu prototypu zabrać się za wykończenie zgodne z dobrą praktyka modelarską. Na razie cały czas zajmuję się tym co pod wodą, a gdy przyjdzie czas na skrzydełka jachtu, ilość rozterek, pomysłów i wątpiliwości na pewno się nie zmniejszy.
  19. Jarku, jak zapewne zauważyłeś, ten jachcik to jeden wielki eksperyment. Bulb asymetryczny jest mi pro prostu łatwiej wykonać. Nie mam w domu tokarki. I tak jak znam życie i żeglarstwo to w przypadku tego kadłuba najprawdopodobniej nie skończy się na jednej płetwie i jednym bulbie. Taki bulb, tyle że o wadze 450 kg projektowałem do dużego jachtu, udało mi się odszukać stare rysunki i część obliczeń. Tak jak długo szukałem optymalnego ustawienia w Conradzie C-600, tak samo pewnie będzie tutaj. Jest bardzo dużo niewiadomych . W swoim poście pisałeś o środku bocznego oporu. Ja liczyłem to trochę inaczej, ale czy dobrze (mam na pełnych kursach dwie płetwy, na ostrym praktycznie jedną. Kadłub, czy uwzględniać jego wpływ, to praktycznie miska niespecjalnie ukierunkowana, i tak dalej. Myślę, że dopiero po wypiciu szampana po wodowaniu i po pierwszych halsach, będę mógł coś więcej powiedzieć jak to będzie pływać i jak to będę trymować. RG 65 ma mniej żagla, ale ma wyżej położony środek ożaglowania, momenty się zbliżają, w moim przypadku wysokość metecentrum jest zdecydowanie większa, dosyć istotnym czynnikiem jest w przypadku tego kadłuba stateczność kształtu, czego nie mozna powiedzieć o typowym RG65. Na zdjęciu wstępnie oszlifowany bulb. Poszpachlowałem dno, przykleiłem pawęż i chyba na dziś wystarczy. Mam jeszcze w planach troszeczkę popisać na tematy lotnicze. Dziś jest generalnie dobry dzień, ubezpieczyciel uznał moje roszczenia w związku z wypadkiem (tylko nieco ponad miesiąc po terminie), jest nieźle.
  20. Początki pracy nad bulbem. Po różnych za i przeciw zdecydowałem sie w pierwszej wersji na zastosowanie bulba asymetrycznego. Tu mam mieszane uczucia, ale zapowiada się ciekawie. Masa bulba (ołów) około 500 g. Na ofertówce jest narysowany bulb o masie 600g i oparty na jakimś laminarnym profilu NACA.
  21. Czy to tak trudno policzyć?
  22. Udanego oblotu, jakie masz obciążenie pow. nośnej?
  23. Tomku, jaką wagę elementów modelu zakładasz na tym etapie projektu?
  24. Jutro wycinam i doklejam do pokładu pawęż, są juz mocowania urządzeń sterowych. Przy okazji przekroje MINI wprzechyle <) 30, widać wyraźnie trym na dziób i odchylenie osi kadłuba. Przy bulbie ~0.5 kg moment prostujący ~0.135 kGm. Nawietrzny ster wychodzi z wody i co ciekawe przekroje kadłuba są prawie symetryczne, przy zdecydowanie węższej wodnicy. Przy okazji występuje jeszcze jedno zjawisko.Przegłębienie kadłuba na dziób powoduje również pochylenie do przodu masztu. To taka pseudoautomatyczna kompensacja nawietrzności jachtu w przechyle. Podobnie będzie (mam nadzieję) działać olinowanie. Maszt z wantami odchylonymi do tyłu, bez achtersztagu przy silniejszym podmuchu wygina się, zmniejszając kąt natarcia górnych partii grota (otwarcie grota na górze), a tym samym moment przechylający. Warunek: odpowiednio ustawione salingi, odpowiednie napięcie (dosyć luźno) want kolumnowych i maszt który będzie się wyginał. A później tylko to wytrymować. 30_.pdf
  25. Tomku, rozbierz go i przypnij skrzydla i statecznik do deski montażowej. Krycie japonem ma swoje prawa, już raz budowałeś nowy statecznik. Kamil ma rację. Ucho szybowca F1A na zdjęciu ma 27-28 lat.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.