Skocz do zawartości

enter1978

Modelarz
  • Postów

    3 831
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    24

Treść opublikowana przez enter1978

  1. Tu nie ma co wywarzać , ten kołpak to szajs, w mniejszym kalibrze wydaje sie OK , ale taki duży kołpak to jest za bardzo odchudzony , ramiona sa delikatne , kołpak sie ruszał na tych ramionach wystarczyło podnieść model wspomagając się złapaniem go za kołpak , czuć było jak się podstawa rusza na tych ramionach , i to w połączeniu z mocnym silnikiem który umie potrząsnąć tym kołpakiem daje takie efekty że silnik rozniósł tą podstawę po kilkunastu lotach. Podstawa jest na tyle licha że żeby ten kołpak był wyważony z atomową dokładnością , to nie dożyje 15 lotów bo się rozleci na kawałki. A ja się myliłem mówiłem że jedno ramie zostało całe , jednak nie, nie ocalało ani jedno.
  2. Irek , model poleciał? Ja się dziś wylatałem do oporu , a na koniec się zepsuł. Ale jednak to jest maszyna , ma trochę wad w kwestii mobilności bo transport , montaż, demontaż zabiera za dużo czasu , ale jak to lata. Czeka mnie jeszcze wymiana śmigła, niby nie jest źle , ale do ideału troszkę brak , co nie przeszkadza w świetnej zabawie , ale w powieszeniu modelu na śmigle 20cm nad ziemią to trochę przeszkadza. Dzisiejsza awaria polega na tym że rozleciał sie kołpak śmigła, niedawno się kołpak rozpadł kupiłem nowy , nie za wiele polatał i ten nowy to się rozpierniczył jeszcze lepiej niz stary, pękło w podstawie 6 ramion z siedmiu. Słabo, więcej takiego nie kupię z tego co juz sie zorientowałem to z tym silnikiem kołpaki rozlatują się co kilka dni, jedynie egzamin zdaje kołpak falcona , tam jest chyba tytanowa podstawa ale tanio nie jest. Spróbuję może mi ktoś dorobi taką podstawę z aluminium ale bez żadnych ażurów , z litego metalu powinna bez problemu dać radę.
  3. Właśnie wczoraj na to wpadłem i wczoraj do niego dzwoniłem, po locie da mi znać jak to u niego wygląda. Moze i faktycznie tak ma być, mi tam to kompletnie w niczym nie przeszkadza, silnik chodzi doskonale. Teoretycznie łożyska z luzem C2 czy C1 zlikwidowały by luz , ale to sa ciasno pasowane łożyska i z doświadczenia wiem że łozysko z lekkim luzem będzie się kręcić i kręcić, ale łożysko za ciasno spasowane ma krótki żywot. To nie będę silnika na siłę uszczęśliwiał , i zostawię to tak jak jest. Ale ciekawi mnie co Grzesiek zaobserwuje u siebie i co powie.
  4. Faktycznie, kontroluje pojedyncze lotki. Pewnie ma powód żeby w ten sposób mieć skonfigurowany model.
  5. Houston Mamy Problem. Byłem dzis polatać modelem , odpalił jak by nigdy nic, chodzi ładnie ale..... Kiedyś , jak szedł pełnym ogniem i zdjąłem gaz i schodził z obrotów to było słychac taki nie wiem jak to nazwać , taki głuchy łomot, teraz tego nie ma , to zniknęło. Na koniec to silnik trzeszczał nawet jak stał na ziemi , to tego oczywiście też nie ma. Ogólnie chodzi i brzmi bardzo dobrze , ale jest problem. Zimny silnik nie ma luzu na wale , ale jak sie rozgrzeje to po locie gdy wylądował to ma luzy na wale góra dół. Gdy wystygł to nie miał luzu , ale po locie luz się pojawił , i jak wystygł to luz znikł , lub był prawie nie wyczuwalny , może nie dostatecznie wystygł. Ogólnie zimny silnik nie ma luzu a po rozgrzaniu , gorący silnik ma luz góra dół. Nie wiem jak było na starych łożyskach , wydaje mi się że też tak miał bo nawet o tym wspominałem pewnego razu załapałem za śmigło po locie i miał takie luzy że na początku myślałem że się silnik odkręcił , doszedłem że to nie odkręcony silnik tylko wał tak chodzi na łożyskach , po powrocie do domu odkręciłem śmigło ale luzu nie było , więc wytłumaczyłem to tym że pewnie się śmigło odkręciło. Ale to nie było śmigło on tak miał , tylko nikt tego nie sprawdzał i nie byłem świadomy że taka sytuacja ma miejsce. I teraz pytanie, jak to rozwiązać? Podsuńcie jakiś pomysł , jakieś sugestie , bo ja zbaraniałem. Na ten moment moje rozwiązanie to łożyska C2 , ale może ktoś wymyśli coś lepszego i podsunie mi pomysł?
  6. Z silnikami modelarskimi , nie mam wielkiego doświadczenia , za to mam wystarczająco bogate doświadczenie w kwestii motorowerów , motocykli. Np motocykl MZ 250 , więc dwusuwowy silnik chłodzony powietrzem , podczas spokojnej jazdy rozgrzewał się do około 130 stopni , licznik adoptowany i wyskalowany do 130 stopni , ale wystarczyło przycisnąć i temperatura rosła tylko nie wiem do ilu bo licznik kończył się na 130stopni, strzelam że rozgrzewał się do około 160 stopni , podobnie jak Jarek napisał. W każdym razie wartości z Irka rozpiski robią wrażenie. O ile dotartemu silnikowi nic nie będzie , to nowy jest dość łatwo załatwić. W 2002 roku kupiłem pilarkę bo w firmie piorun uderzył w drzewo i prezes powiedział że jak zrobię porządek z tym to drzewo jest moje, drzewa było na dwie zimy ogrzewania domu a pilarka kosztowała tyle ile węgiel na jedną zimę , więc się opłacało , kupiłem pilarkę i prosto z opakowania poszła pełnym ogniem w drzewo , maszyna była na jeden raz kupiona więc się z nią nią nie cackałem , a pilarka bezawaryjnie chodzi do dziś, tyle że podczas cięcia dość szybko opróżniała zbiornik i często trzeba było robić przerwy na tankowanie w czasie którego ostygała. Podobna sytuacja była gdy robiłem lotnisko koło domu na wsi, trzeba była się pozbyć krzaków więc kupiłem kosę , a na głowicy zamontowałem piłę tarczową. I tak samo nowa maszyna prosto z pudełka poszła pełnym ogniem do pracy , niestety kiepsko się to dla niej skończyło. Duży zbiornik na paliwo wymusił rzadkie przerwy na tankowanie , nowy silnik sie tak nagrzewa że nie pomógł mu wentylator i wymuszony przepływ powietrza, a ja nie bardo miałem czas się bawić w robienie przerw gdy nie musiałem tego robić. Pękł pierścień , cylinder został zniszczony , kosa do śmietnika , ale zdążyła wykosić co miała wykosić nim zdarła kopyta. Ciekawe jaką temperaturę osiągała?
  7. Bo to jest prawdopodobna temperatura dwusuwowego silnika chłodzonego powietrzem w ciepły dzień. Ja nie jestem fanem docierania nowych silników , to znaczy pyrkania na ziemi za co kilka razy sypała się krytyka, ale też mam obsesję na punkcie temperatury co też nie wszystkim się podoba, ale w nowym silniku w upale bardzo łatwo przekroczyć graniczną wartość, więc wszystko z głową trzeba robić.
  8. Coś w tym jest, niemieckie łożyska miały na pudełku napisane made in korea, i tak jest praktycznie ze wszystkim tylko przeważnie jest napisane made in china. W każdym razie wyleczyłem się z łozysk z jakimiś luzami normowanymi literką C , takie łożyska z luzem C3, C4, nie daj boże C5 to widzę świetna propozycja dla kogoś kto postanowił że chce mieć większe luzy po remoncie niz przed remontem. Wróciłem dziś do sklepu z łożyskami , poprosiłem aby mi pan nawet nie proponował żadnych luzów C , tylko poprosiłem o nominalne łożyska bez luzu C. I nie było obu jednego producenta , przy piaście mam SKF "bez żadnego luzu C" i produkowane w Włoszech , a większe przy przeciwwadze to jakieś japońskie produkowane w Japonii i też bez luzów. I tak powinno było byc zrobione dwa dni temu , silnik poskładany , wał ani drgnie , i nie ma opcji na wyczucie luzu na wale nawet poruszając śmigłem jako przedłużenie ramienia , silnik obraca się gładko a na wale luzu zero. Więc jutro lutuję kabel od czujnika, maska na miejsce, śmigło, kołpak, i jedziemy latać
  9. Po dokładniejszej analizie , osadzenie łożysk w karterze jest OK, fakt łozysko które się uszkodziło trochę za lekko wchodziło w obudowę , ale łozysko Fag wchodzi dość ciasno , ciaśniej niz na czop , bo po wyjęciu wału z karteru wał wychodzi z łożyska a łozysko zostaje w piaście, a jak wspomniałem wcześniej łozysko na czop wchodzi idealnie , nie za ciasno i nie za lekko. Winne są same łożyska, jutro kupię łozyska neutralne czy jak tam się to nazywa , bez żadnych luzów C. Ciężko coś doradzić, ogólnie z silnika GP123 jestem bardzo zadowolony , pracuje przepięknie , ale on ma nie za duży nalot, więc nie wiem jak z trwałością ale kulturę pracy ma nieprzeciętną , chodzi idealnie , odpala idealnie , co nie znaczy że nie rozlecą mu się jakieś łozyska za jakiś czas. Mój Dle-120 nie może być żadnym wyznacznikiem awaryjności , uległ awarii z mojej winy bo ja nie dopilnowałem i nie wyłapałem że mi się swieca poluzowała , a z czasem uszkodziła gwint w głowicy, gdyby nie to to nie zdziwił bym sie jak by przeżył tego GP-123 , ale mój GP chodzi doskonale i pod względem jakości pracy , stabilności wolnych obrotów , w moim przypadku GP sporo przewyższa DLE, znowu może byc tak że ktoś inny sobie wystroi silnik DLE-120 i będzie tak że GP w niczym nie będzie odskakiwało od DLE, to takie moje osobiste odczucia. Silnik GP-61 to chyba trochę inna para kaloszy , z tego co się zorientowałem to wiele tych silników miało problem z tymi łozyskami , sam silnik również chodzi doskonale, piękny rozruch , doskonałe wolne obroty , bujałem się nim nad ziemią na śmigle do przesady i byłem bardzo pewny tego silnika , kultury pracy nie można mu odmówić. A reszta jak widać, silnik od nowości będzie miał trzeci komplet łożysk na czopie wału , a przebieg nie za duży , to raczej stawia go w kiepskim świetle. Konrada GP-61 jest w ogóle nowy i prawie nie latany i też pojechał na reklamację gwarancyjną i też chyba łożyska do wymiany. Ja jestem zadowolony z tego silnika mimo tej awarii , której nie odbieram nawet jako awarię, ot łożyska trzeba zmienić, bardziej się wkurzyłem tym że kupiłem złe łożyska poświęciłem czas na wymianę a zakup okazał się nieudany , niż tym że w ogóle łozysko w silniku padło. Gdybym za pierwszym podejściem trafił w dobry właściwy produkt , nawet nie było by tematu.
  10. Nie, to jakiś smar, wygląda na miedziowy. Z tego co wiem ten silnik zdarł kopyta za nowa, wrócił na reklamację gwarancyjną, wiem że miał wymieniane łożyska, wiem że wał chodził osiowo tam i z powrotem a i góra dół chyba też. Łożyska na czop są spasowane idealnie , dokładnie tak jak bym sobie tego życzył , nie za ciasno i nie za luźno , tak że tu jest bardzo dobrze. Po prostu kupiłem szajs i to cała filozofia , tu nawet luz "C" nie ma nic do rzeczy bo to jest wartość jaką wewnętrzna bieżnia może sie odchylić względem zewnętrznej, i czy to będzie łozysko z największym luzem C6, czy najciaśniej pasowane C1 , to wewnętrzna bieżnia względem zewnętrznej nie ma prawa mieć luzu góra-dół. A u mnie ma. Załatwię to po męsku, jutro kupię nowe łożyska bo te Fagi to nie wiem czy w taczce by się kręciły.
  11. Dziś po powrocie z pracy ponownie rozebrałem silnik. Posprawdzałem , po przymierzałem , i mam jakieś wnioski. Luz na czopie wału nie jest spowodowany luzem łożyska w karterze, łozysko aż tak lekko w karter nie wchodzi jak się wydawało , ale dla pewności zamontowałem łożyska na klej uszczelniający , tak na próbę nie do pracy a do zidentyfikowania miejsca gdzie jest ten luz. I cholera luzu nie ma nigdzie , a wał chodzi góra dół , a dziś to nawet chodzi bardziej niz wczoraj, bo wczoraj to bez długiej śruby mocującej piastę był nie do wyłapania, dziś nie ma z tym problemu moge złapać za sam gwint wału i czuć luz. Winne są łożyska , te łożyska mają luzy jak by z pięć sezonów wylatały. Z motoryzacją nie mam za bardzo do czynienia od lat , ale kiedyś FAG to było coś , dziś to dziadostwo jest. Myślę że o wiele lepiej bym wyszedł na tym gdybym kupił łożyska FŁT niz na tym fagu wyszedłem. No cóż , model jeszcze nie poleciał a ja mam znowu łożyska do wymiany.
  12. Łożyska są z luzem C3, klej użyłem tylko na gwincie do przykręcenia piasty śmigła. Silnik trzymany w rękach nie miał luzu , ale przykręcony do modelu i złapany za trzpień który przykręca piastę to da sie minimalny luz wyczuć , minimalnie ale jednak cos jest wyczuwalne. Raczej to nie łożyska bo pasowanie C3 to dość ciasne pasowanie, w łozyskach C4 nie da się wyczuć luzu a łozyska C3 są ciaśniej pasowane. Chodzi mi po głowie myśl że ten mikroskopijny luz który ledwie da się wyczuć to może być luz łożyska wewnętrznego przy przeciwwadze, jak wcześniej wspominałem to łozysko za lekko wchodziło w obudowę, i tak pomyślałem że stare łożysko poważnie się zacinało i może się w obudowie obracało podczas zacięć? i trochę wyrobiło obudowę? Tak jak jest to silnik powinien bez problemu śmigać, ale wiem też że mogło by być lepiej bo wolał bym nie mieć żadnego luzu ani na zimnym ani na gorącym Kurcze sam nie wiem, rozebrać go i zamontować to łożysko na jakiś klej?
  13. Raczej nie, standardowe łożyska dają radę , to że tu się rozleciało to taki niespotykany wyjątek , jedyna niewiadoma to dla czego siadło? czy łozysko było byle jakie? czy to wada konstrukcyjna silnika? nie wiem , ale wiem że nie tylko mi poleciały łożyska w tym silniku. Akurat to jest drobiazg a nie awaria, za dwa łozyska zapłaciłem 30zł, tak że jest dobrze. Nie muszę mieć racji ale wydaje mi się że łozyska wysokotemperaturowe w tym silniku nie zdały by egzaminu. Ten silnik nie ma simeringa na czopie, a uszczelnieniem jest łożysko, łozyska wysokotemperaturowe mają metalowe zamknięcia które nie utrzymają ciśnienia, nie jest to zbyt szczelne rozwiązanie. W dodatku pewnie z takiego łozyska przez nieszczelne zamknięcie zostanie wypłukany smar , a metalowy dekielek skutecznie utrudni smarowanie z mieszanki.
  14. Poskładałem ten silnik. Otworzyłem również uszkodzone łożysko, no niestety w łożysku nic sie nie rozleciało , koszyk cały kulki na miejscu, było nasmarowane , a chodziło skokami i dość mocno sie zacinało. Łożysk SKF nie było na stanie , ale był FAG więc je wziąłem i zamontowałem. Trochę lekko wchodzi łożysko w obudowę , to łożysko przy przeciwwadze , nie ma dramatu nie wpada jak w studnię ale wchodzi trochę za lekko. Silnik jest juz na modelu , gaz i wydech podłączone , jutro tylko trzeba zlutować kabelek od czujnika położenia wału , podłączyć wężyk z paliwem i zakładam maskę i po naprawie. A nie wiem czy jeszcze jutro nie będzie latał.
  15. Tak tylko że te modele są przygotowane do zawodów , wątpię aby ktoś tam był kto wyjął nowy silnik z pudełka i postanowił go orać na zawodach. Ja wolałem wybierać dni do latania kiedy temperatury były niższe, w upał nie latałem , a teraz to mi to już lotto bo silnik wypracował ponad 20L benzyny to juz mu nic nie będzie . Tak pokazuje czujnik , ale ty w to wierzysz?
  16. Erwin , silnik jak silnik , prosty jak konstrukcja cepa , przyznaj że chciałeś zobaczyć GP od środka zobaczyć różnice w porównaniu do np DLE i wydedukować dlaczego jest tak drogi. Erwin mówisz i masz. Różnice konstrukcyjne. 1. Łeb korbowodu schodzi z czopa , sworzeń nie ma kołnierza , takie rozwiązanie stosował RCGF. 2,Łożysko przy piaście od środka jest zabezpieczone segerem. 3. Piasta śmigła jest mocowana na stożku Kiepskie było to że piastę trzeba pociągnąć czteroramiennym ściągaczem , a w sklepach były tylko 3 ramienne w dodatku takiej samej jakości jak te łożyska w tym silniku. Jak sie nie ma co sie lubi to się lubi co sie ma, kupiłem za 2 dychy ściągacz trzy ramienny i zdjąłem piastę , ale piasta wciśnięta na stożek nie za bardzo ma chęć zejść, aż dziwne że ten ściągacz najgorszego sortu pociągnął tą piastę. A wcale nie była łatwo zapiąć na piaście 3 ramienny ściągacz gdy piasta jest pod czteroramienny. Silnik od środka wygląda pięknie , a co do łożysk to te łożyska to jakieś dziadostwo , nawet nikt się na nich nie podpisał , nie ma nic, ani producenta ani wymiarów , zero jakichkolwiek oznaczeń. Rozpierniczyło się większe łozysko to przy przeciwwadze , obraca się fatalnie coś w nim chrupie i jutro je jeszcze otworze czy ono nie jest mechanicznie uszkodzone, może koszyk się rozleciał czy coś? no nie sprawdzałem tego. Teraz pójdą łożyska albo FAG albo SKF, i w sobotę heeja aż się rura będzie czerwienić, no chyba że będzie lało to siedzę w domu.
  17. Irek , no ładny model odwaliłeś nie ma co. Wloty które widziałem i o nich wspominałem były bardzo podobnie rozwiązane jak to co masz u siebie, tamten model latał w Dubaju więc nie powinno być problemów z temperaturą nawet w upały.
  18. Ja robię popychacze z drutu spawalniczego , pręt ma metr długości , 3mm średnicy i jest dostępny w każdym sklepie budowlanym. Jest dość twardy ale jeszcze narzynka go bierze, z wad to w sklepie wygląda jak by był miedziany , ma taką ładną powłokę w kolorze miedzi, a po jakimś czasie rdzewieje i juz nie jest taki ładny. W modelu który Erwin odkupił popychacze były z gwoździa robione i też dawały radę. Ułatwieniem w regulacji jest nagwintowanie jednego końca popychacza prawym gwintem a drugiego końca lewym gwintem. Ja kupiłem narzynkę z lewym gwintem ale tak ją schowałem aby mi sie nie zgubiła że do dziś nie wiem gdzie jest , więc popychacze mają oba gwinty prawe , co powoduje że podczas regulacji trzeba snap odkręcać od dźwigni steru lub serwa.
  19. No to ja mam delikatny luz i na gorącym i na zimnym, no i jak widać na filmie łożyska huczą podczas obracania. Obecny weekend pracuję czyli dziś i jutro, a tak naprawdę to latam , dziś model dawał pół dnia , to jutro mu odpuszczę i wyciągam extrę 2,7m i jutro ją ujeżdżam Ale za tydzień to mam wolny weekend to będę jeszcze więcej latał i model musi gwizdać. Rozbiorę silnik po niedzieli , zamontuję nowe łożyska i w następną sobotę rura mu się będzie czerwienić
  20. Też to widzę że bez lepszego symulatora nic nie wskóram. Używałem na początku Phoenix rc , do stawiania pierwszych kroków , lot na siebie, od siebie był OK, ale ogólnie to słaby symulator i o ile można sobie sporo poustawiać np wykonywać same lądowania , jedno po drugim jeden model siada i już nadlatuje następny do posadzenia , albo zawis , bardzo mi pomógł w postawieniu pierwszych kroków w powieszeniu modelu, bo jak się nie umie to jest to bardzo trudne , opanowanie intuicyjne wszystkich sterów na raz było niewykonalne , ale można było sobie wybrac czym ja steruję a czym symulator, i np wybierałem tylko ster kierunku i tylko nad nim miałem kontrolę reszty pilnował symulator , jak się oswoiłem to dołożyłem sobie lotki i juz manewrowałem dwoma sterami a resztą symulator , i tak powoli przejąłem wszystkie stery, i to było fajne , ale fizyka lotu w tym symulatorze jest byle jaka. Później przesiadłem się na Aero fly profesional Delux, i to był juz krok w przód , fizyka bardzo dobra , na tyle dobra że polatałem przez zimę na tym symulatorze i wiosną wziąłem się za oblot Mx-a , model latał tak jak bym juz wcześniej nim latał. Niestety przyszedł czas że dopadły mnie ograniczenia aero fly , pomimo bardzo dobrej fizyki lotu symulator ma wady, pierwszą jest to że w całej kolekcji standardowych modeli jak i ściągniętych , jest raptem dwa modele które naprawdę dobrze latają, jest to pomarańczowy Mx i czerwona extra w jakieś bąble , reszta modeli to parodia i niepotrzebny balast. Ale najpoważniejszym ograniczeniem jest to że w modelu niby da się ustawić max wychylenie sterów wysokości 60 stopni , ale jakoś nie czuć tych 60 stopni , przy dużych wychyleniach wysokości model w miarę szybko lecący podczas gwałtownego przejścia do zawisu powinien zrobic ścianę , tu tego nie ma , tu model raczej zamiast ściany szykuje do robienia pętli. To takim modelem nie wykonam żadnego agresywnego zwrotu. Bez dobrego symulatora nie posunę się do przodu , raczej drepczę w miejscu. I najprawdopodobniej jak nie zdobędę gdzieś za symboliczne pieniądze symulatora Real Flight , nie będzie wyjścia i trzeba będzie go kupić od producenta, no ja mam się zamiar jeszcze rozwijać , stary jestem i ciężko mi to przychodzi ale wiem że moge się nauczyć więcej niż to co dziś umiem, potrzebuję tylko do pomocy odpowiednich narzędzi, a z natury to jestem zawzięty i uparty jak osioł i nie przyjmuję do wiadomości że się nie da , kwestia zaangażowania i poświęconego czasu.
  21. Byłem dziś polatać, wybawiłem się, ale to że jakis czas temu widziałem spory luz na piaście śmigła to nie było złudzenie ani niedokręcone śmigło. Dzis silnik miał delikatnie wyczuwalny luz na piaście, za to był czas że słychać było takie pstrykanie , nie wiem jak to opisać , model stał na ziemi a odgłosy przypominały trzeszczenie drewna, później mu przeszło. No a dźwięk jaki się wydobywa z łozysk na czopie wału , definitywnie kwalifikuje łożyska do wymiany. Taka usterka to żadna usterka , ale chyba GP nie zastosowali na czopie łożysk z wysokiej półki. Nagrałem jak się wał obraca.
  22. A świstak siedzi i zawija te pazłotka. Żeby dobrze latać trzeba mieć i nalot i wiedzę , teoretycznie samym nalotem da sie sporo nauczyć , ale to taka nauka metodą prób i błędów , i w dodatku trwa latami, czyli dużym nalotem można sie sporo nauczyć ale to taka mozolna nauka na własnych błędach. Manewry których nie mogę ugryźć prawdopodobnie sa w zasięgu tylko nie za bardzo wiem co źle robię , być może potrzebne jest specyficzne np podcięcie modelu itp , ogólnie brakuje mi wiedzy którą ty masz. Z tym czasem przeznaczonym na latanie to też tak średnio, jak miałem krzyżaka to latałem nim co dziennie czy co drugi dzień pod blokiem wylatałem 2-3 pakiety, do tego dochodził model Mx-a który latał zawsze po koszeniu trawy gdzieś tak na tygodniu, no i w weekend latał model 2,7m. Krzyżaka w zeszłym roku sprzedałem , Mx-a w tym roku rozbiłem , i mam tylko model 2,7 i 2,4m którymi latam tylko w weekend i to jak pogoda pozwala , a nie zawsze pozwala, to z tym czasem poświęconym na latanie to tak nie za bardzo. Ale to się zmieni, na przyszłą wiosnę zbuduję nowiutkiego Mx-a, może tez zaopatrzę się w jakiś mniejszy model do pobzykania pod blokiem. Bo jeszcze nie skończyłem nauki , przede mną jeszcze funnel hower, który jest trudny jak cholera, a w między czasie pewnie mi jeszcze cos innego do głowy strzeli.
  23. Nigdy nie uważałem się za dobrego pilota , a jeszcze jak się naoglądam filmów na youtubie to moje braki mnie przerażają, każde wyjście na lotnisko utwierdza mnie jak jestem kiepski , a jestem na takim etapie że ciężko zrobić krok w przód bo co bym nie chciał zrobić czego nie umiem to nie mogę się tego nauczyć. Ale trochę polatałem i najważniejsze to mam porównanie dobrego modelu z kiepskim modelem. Kiepskim modelem niech będzie extra 260 seagull , firma bardzo wiele tych stolców wycisnęła z siebie, były w każdym sklepie i akurat ja jednego kupiłem. I jest dokładnie tak jak piszesz czyli model lata albo byle jak albo jeszcze gorzej , tu jest wybór jak źle ma być, albo daje się małe wychylenia i model jest w miarę stabilny , ale wychodząc z np odwróconego korkociągu trzeba model rozpędzać , świetny pomysł w sytuacji gdy się kończy korkociąg 20 metrów nad ziemią, ja jednak lubię inne zachowanie modelu. Po za tym na małych wychyleniach to muł bagienny był, zwiększenie wychyleń dodawało modelowi sporo drygu ale co z tego jak stawał się niestabilny, lot choćby harrierem był bardzo trudny bo model wymachiwał skrzydłami na wszystkie strony i ogólnie niby leciał ale zachowywał się jak by był rażony prądem i nigdy nie było wiadomo czego się po nim spodziewać. I po tych doświadczeniach zderzyłem się z Mx-em , który tak dobrze latał że nie dowierzałem co ten model może i jak jest stabilny. A później zderzyłem się z modelem 2,7m , a teraz na koniec z modelem 2,4m, i obecnie tylko tymi dwoma latam bo Mx-a ubiłem. Wrażenia z latania modelem 2,7m i 2,4m ? mam takie wychylenia sterów w obu modelach że zawiasy trzeszczą, mogę zaciągnąc wysokość na jakiejś tam wysokości i model spada jak placek pionowo do dołu , robi to wolno i nie ma mowy o machaniu skrzydłami, mogę go położyć na żyletce z bardzo wychylonym kierunkiem i lecieć bardzo wolno i model zawsze idzie jak po sznurku, podczas wyjścia z korkociągu nigdy nie myślałem nawet o rozpędzaniu modelu. Co mi do głowy nie strzeli to model to robi w miejscu i nawet się nie zakołysze. To według mnie jakaś padaczka faktycznie potrzebuje rozpędzania w celu ustabilizowania, dobrego modelu nie trzeba stabilizować on zawsze jest stabilny. To ja wolę opcję gdzie kończę rotację , gwałtownie dziób nie do dołu a do góry , bo ja chcę jeszcze raz, a model posłusznie bez zająknięcia wykonuje polecenie.
  24. Być może, w każdym razie przynajmniej chciałem zrobić korkociąg, a co mi wyszło? hm? jakiś świder wyszedł a model wymknął się z pod kontroli. Model jest bardzo stabilny i spokojny , ale małe wychylenia i mała prędkość nie za bardzo mi wczoraj przypadły do gustu, dość łatwo powstał problem i nie za bardzo było czym model z kiepskiej sytuacji wyciagnąć. Moje osobiste odczucie jest takie że 70% wychylenia steru wysokości sprawia że model jest nadal spokojny i nie reaguje agresywnie , ale gdy coś spieprzę wystarczy kopniak silnikiem i model jest ustabilizowany, gdy zmniejszyłem przesadnie wychylenie steru wysokości kopniak silnikiem nie wystarczył i trzeba było cały model rozpędzić, ja w każdym razie tak nie lubię.
  25. Podobnego patentu używam, bo czasami coś trzeba mi nagrać , w okolicy jest 4 modelarzy , ale latam sam bo zawsze albo zmęczony albo nie ma czasu albo coś jeszcze , i prawie zawsze latam sam. Kamerkę mam bez fajerwerków , do kamery była obudowa z zapięciem do hm? paska? , wziąłem szeroką gumę z latarki czołowej , zapinam na nią kamerkę i nieźle to się sprawdza. Nie mam gumy nad głową , mam tylko dookoła głowy gumę ale z regulacją naprężenia , ale działa bardzo dobrze i jest bardzo wygodne , i mogę nagrać co chcę i kiedy chcę , i to że latam sam przestało być problemem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.