Skocz do zawartości

Patryk Sokol

Modelarz
  • Postów

    3 201
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    78

Treść opublikowana przez Patryk Sokol

  1. Ja pier*()ę... Jeszcze raz: I komu to zagraża: Tak, tylko te próby, których wyniki zostały opublikowane nie zgłaszają takich wyników. Czy Bodnar ma rację? Nie mam pojęcia, po prostu jestem sceptyczny, co do wyników osiąganych przez jednego lekarza Szczególnie, kiedy opublikowane próby takich wyników nie zgłaszają (np. ta próba z Meksyku). I teraz żebyśmy mieli jasność - ja naprawdę chciałbym, żeby to była prawda. Tyle, że to wygląda zbyt pięknie I to jest bardzo niebezpieczne stwierdzenie. Tzn. Wiadomo, że nikt go nie dopuści do podawania amantadyny pacjentom wymagającym hospitalizacji, bo to zwyczajnie cholernie niebezpiecznie. W efekcie jego próba zostaje u pacjentów, którzy są bezpośrednio pod jego opieką, czyli przypadków lekkich. W efekcie jakby podawał im witaminę C, albo energoterapię, czy cokolwiek, to efekt miałby bardzo podobny, bo jednak większość ludzi z COVIDa zdrowieje Dlatego istotne są próby kliniczne, w kontrolowanych warunkach, z próba kontrolną i opisem statystycznym. Ja nawet jestem w stanie uwierzyć, że on faktycznie będzie w 100% przekonany, że ma rację i chce jak najlepiej dla wszystkich, tylko, że bez porządnych prób to wciąż nie wiadomo. Istotne są też te setki przypadków. Jakby miał ze 300 przypadków, to efekt byłby wciąż taki sam, bo z tego średnio 9 by zmarło, a ta 9tka wyszłaby z jego opieki i trafiła do szpitala. A czy lek warto testować? Nie mam pojęcia, niech się wypowie ktoś kto się zna temacie i niech tacy ludzie podejmują decyzję. Ja się tylko stroszę, na takie stwierdzenia jak on tam zarzuca, bo nie mają podparcia statystycznego i mogą być zwyczajnym przypadkiem wymieszanym z efektem potwierdzenia. To wciąz podpada pod to samo co wcześniej - jedna osoba z tytułem na mnie wrażenia nie robi. Tyle, że ja nie przyjmuje tu stanowiska, po prostu wątpię w stwierdzenia jednej osoby. Ale jak mowie, fajnie by było, jakby rację miał, gorzej, ze to jest mało prawdopodobne.
  2. Niewiele - badań klinicznych za bardzo nie ma. Masz np. próbę obserwacyjną (to wciąż nie badanie kliniczne): https://link.springer.com/article/10.1007/s43440-020-00168-1 Ale to badanie nawet nie deklaruje, że pacjenci mieli COVIDa, a "with symptoms compatible with SARS-Cov-2,", więc cholera wie co mieli, bo objawy COVIDa są niecharakterystyczne Reszta to deklaracje, ze warto by się tym zainteresować: https://www.eurekaselect.com/node/183729/article/amantadine-can-be-used-as-a-drug-for-sars-cov-2-treatment Jak np. ta powyżej No piorunującego efektu na pewno nie daje. Jeśli już coś daje to delikatną poprawę stanu, na tyle niewielką, ze będą się sprzeczać przez najbkiższy rok czy faktycznie coś robi (tak jak z chlorochininą) Amantadyna, na tyle ile mogę to znaleźć nigdy nie była bez recepty, bo to nie jest lek który możesz sobie ot. tak łykać. Obecnie są dwa preparaty zawiarające amantadynę na polskim rynku i tak już jest od paru lat I według tego co znalazłem, to od dawna jest dostępny na receptę, daleko przed czasem pandemii Bardziej pogłoski niż cokolwiek. znaczącego. Najpierw ktoś rzucił pomysł, a później urosło do rangi nie wiadomo czego... Ot na razie sobie ten środek egzystuje jako coś co może potencjalnie ps. Te próbki o którym mowa w artykule z "wpolityce" są dosłownie pojedyncze. Tzn. pacjencji neurologiczni przyjmujący amantadynę, to pewnie będzie z 5 osób, będących pod opieką wspomnianego w artykule lekarza. Nie jest dziwne, że akurat oni łagodnie przeszli COVID, bo zwyczajnie jest to prawdopodobne
  3. Nie. Powiedziałem jedynie, że samo białko spożyte doustnie byłoby bezpieczne. Szczepionka nie zawiera tego białka w ogóle, zawiera mRNA do wytworzenia tego białka przez organizm i inne składniki, które służą do różnych rzeczy, gdzieś tam linkowałem nawet. Masakra. Już kilka razy to opisywałem, więc się tylko zacytuję: Pisałem to już z pięć razy i wciąż nie dociera ? A z kolei co do liczby śmierci szczepionych i nieszczepionych - też już wypisywałem, przypomnę je też na końcu tego postu Z kolei mechanizmy narażania, też już omawiałem: Nie, tych co się szczepić nie mogą Nie, źle to rozumiesz. Zaszczepiony ma zdecydowanie niższą szansę na chorobę i jeszcze niższą szansę na to, że będzie mieć powikłania Szczepionka Pfizera ma odnotowane 95% skuteczności. I masz - 95% szansy na pełną odporność Skąd wytargałeś tę bzdurę o zarażaniu zaszczepionego? Co do bezpieczeństwa szczepienia i bezpieczeństwa nieszczepienia przytoczę (znów) swoje poprzednie liczby: Uprawiacie tu jakiś absurd, to zmierza do tego, ze będę mógł Wam odpowiadać jedynie cytując samego siebie
  4. Każdy? Sprawdźmy. Więc w trakcie prób klinicznych były 4 przypadki czegoś takiego: https://pl.wikipedia.org/wiki/Objaw_Bella Na angielskim wiki masz o tym więce:j https://en.wikipedia.org/wiki/Bell's_palsy Czy to dziwne? Ok, a nawet jeśli to jak bardzo to groźne? Niespecjalnie, z reguły symptomy ustępują same. Pamiętaj, że już wcześniej przytoczyłem, że gdyby taka ilość osób, na jakich testowano szczepienie, po prostu mieszkała w Polsce to statystycznie wśród nich było by trzydzieści parę ofiar COVIDa. Nie gdyby wszyscy zachorowali, tylko po prostu mieszkali i w Polsce. Innymi słowy - Szczepienie jest wielokrotnie bezpieczniejsze, nawet JEŚLI te symptomy faktycznie był powikłaniem. Nie. Nikt tu nie zachwalał szczepionki jako 100% bezpiecznej, to jest zwyczajnie kłamstwo. Od początku stwierdzam tylko, że szczepienie się jest bezpieczniejsze od nieszczepienie Bez znaczenia. Żadne szczepienie nie jest 100% bezpieczne, pisałem o tym wiele razy. Tak, tylko w ten sposób narażasz inne osoby... Tu nie chodzi tylko o Ciebie.
  5. Hmmm: Hmmm... Oczyszczania organizmu powiada? A może za dużo zielonego jęczmienia na detox weszło? Nie ma opcji. Każdy lekarz, poza homeopatą, by wiedział, że szczepi się tylko zdrowych... Innymi słowy - ktoś zrobił sobie artykuł z wklejki na Facebooku. To jest żenująco niski poziom 'dziennikarstwa' Ale powiem więcej - nawet jeśli by doszło do tego, to szczepionka wciąż jest bezpieczniejsza od COVIDa
  6. Echa Jacuś, Jacuś... Po pierwsze - wszystko co mówił Marek jest do znalezienia w Google i to dosłownie od ręki, każdy jeden wątek spiskowy jest do znalezienia bardzo, bardzo szybko. Na tyle, że część źródeł znałem zanim nawet się przyznał skąd bierze (bo mam jakąś taką masochistyczną tendencję do czytywanie stron spiskowców. Uznaj, że to mój odpowiednik alkoholu) Po drugie - Hipotetycznie załóżmy, że masz rację., to co z tego? Co zmienia fakt,że bieżącą wiedzę znajduję w badaniach naukowych z użyciem Google'a? Może pochwalisz się skąd Ty bierzesz wiedzę i jak ją weryfikujesz Po trzecie - Jakie to ma wszystko znaczenia, jak nie udało Ci się wykazać błędu w moim rozumowaniu (a jeśli udało to śmiało zacytuj, ładnie się do tego przyznam)? Po czwarte - póki co ładnie pokazałeś, że jak się Ciebie przyciśnie to zaczynasz uciekać w obelgi. Twoje: Jest dla mnie piękne niczym wyznanie kochanki prosto do ucha po upojnej nocy. Może pełne nie tych samych uczuć, ale równie intensywnych - pełne desperacji i przerażenia, bo nie została już żadna droga ucieczki Więc wracając znów - odnoś się Jacuś do argumentów, a nie do tego gdzie znajduje prace naukowe, bo do nikąd to nie prowadzi
  7. Nie, są po prostu pozbawione treści. Albo nie odpisuj, albo odpisz tak żeby to miało związek z tym do czego się odnosisz, funkcja cytowania przy tym bardzo pomaga.
  8. I znów się nie odnosisz do tego co piszę...
  9. Czyli mówisz, że globalne elity chcą stworzyć bezklasowe i pozbawione hierarchia społeczeństwo, tak aby już nie były globalnymi elitami? Cool story bro'
  10. E szkoda czasu... Szkoda mi czasu zarówno na analizowanie teksu niezależnej, jak i na analizowanie wypowiedzi pani profesor, oba źródła tak samo mnie obchodzą. Nie mam ochoty na zabawy w postmodernizm dziś. Ktoś sobie może takie rzeczy twierdzić, konsensusem to nigdzie nie jest.
  11. I co w tym złego, że mam źródła? Nie, je ogólnie wątpię we wszystko, że swoimi przekonaniami włącznie (bo przekonania są bezwartościowe). Takie coś nazywa się sceptycyzmem: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Sceptycyzm Poza tym dokonujesz tu pięknej projekcji psychologicznej, zarzucając mi coś co sam robisz. Tzn. Czytasz strony spiskowe i tylko w to wierzysz, gdzie odrzucasz konkretne dowody na inne rzeczy, bo teorie spiskowe brzmią Ci dobrze i intuicyjnie. To nie jest racjonalne podejście, to właśnie wiara niczym w religie Nie, to tak nie działa. I to z bardzo prostego powodu - nauka dostarcza dowodów na własne działanie i jest weryfikowalna. Każda praca naukowa ma metodykę, która pozwala badanie powtórzyć, bez tego nie jest dopuszczana do publikacji. Dla odmiany - religia nie dostarcza żadnych dowodów, które są weryfikowalne, a jedynie każe wierzyć. Więc nie, w naukę się nie wierzy, nauka dostarcza dowodów. Jeśli nauka coś każe to sprawdzać. W kółko, do znudzenia i bez przerwy. Nie, wielokrotnie pisałem o tym, że nie obchodzą mnie opinie pojedynczych naukowców. Pisałem, że obchodzi mnie jedynie konsensus naukowy. Nie, matematyka to system logiczno-formalny nie może być rasistowski... Problem jest jeden. Zarzucasz mi korzystanie z internetu (gdzie internet jest jedynie sposobem komunikacji, w takich kwestiach bazuje na pracach publikowanych w pismach naukowych), a tymczasem sam karmisz swój mózg pierdołami że stron spiskowych. Więc jak już mówiłem wiele razy - nie masz pojęcia o czym mówisz. A innym polecam: https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Metoda_naukowa https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Recenzja_naukowa Pozwala to lepiej zrozumieć jak działają pracę naukowe
  12. Urok pisania z komórki - słownik nie pomaga ? Ale popoprawiałem.
  13. I co w tym zabawnego? Powstaje tyle filmów, że jakby Ci wylądował statek obcych to znalazłby się film z takim samym scenariuszem... Trumpa leczono następującymi rzeczami: stereoidowym lekiem immunosupresyjnym, dostęppnym w Polsce za grosze: https://www.doz.pl/leki/p4358-pabi-dexamethason Remdisvirem, który jest kontrowersyjny co do skuteczności oraz przede wszystkim mieszaniną przeciwciał wytwarzaną przez firmę Regeneron https://en.m.wikipedia.org/wiki/Monoclonal_antibody_therapy I to jest cała magia. Dwa standardowe leki i eksperymentalna terapia do której normalny człowiek dostępu nie ma. Szczepionka typu mRNA nie jest szczepionką genetyczną. Tak jest określana jedynie na stronach dla teoretyków spiskowych. Szczepionka genetyczna ma działać zupełnie inaczej, opis masz nawet na wiki: https://en.m.wikipedia.org/wiki/DNA_vaccination Obecnie nie masz dopuszczonej żadnej szczepionki genetycznej (a zasadniczo szczepionki DNA) do użytku na ludziach. Szczepionka przeciw COVIDowi jest szczepionką typu mRNA: https://en.m.wikipedia.org/wiki/RNA_vaccine I jej działanie jest zupełnie inne i nie polega na modyfikowaniu kodu genetycznego organizmu. Poważnie nie możesz powstrzymać się od siania dezinformacji?
  14. Być może, sam niespecjalnie korzystałem z opracowań ministerstwa, a zawsze patrzyłem w GUS (bo arkusze Excela zwyczajnie prościej mi się obrabia). Niemniej dane w internecie masz i wyglądają słabo.
  15. Ale ciche ofiary epidemii, to wciąż ofiary epidemii... Gdyby niecichych było więcej, to cichych również byłoby więcej... Niemniej nawet te jasne statystyki (na wykresie listopada nie mam, bo GUS listopada jeszcze nie opublikował) wskazują, że 20% zgonów to oficjalne ofiary epidemii. Ciężko to nazwać rzekomym zagrożeniem, jak co 5 osoba na to umiera Bo szukaj na stronie GUSu. Do tego GUS służy i za to płacimy na niego w podatkach. No, tylko póki co udało nam się znaleźć wykres umieralności, który wygląda parszywie. Nie wiem w jaki sposób miałoby to przeczyć mojej tezie. E nie żaden manewr oskrzydlający. Po prostu przywykłem, że nikt nie używa tu argumentów więc po prostu doceniam. A czy Ci to potrzebne czy nie, to nic nie zmienia
  16. Tyle, że to niewiele zmienia. Długi cień COVIDa, to wciąż cień COVIDa, nie działo by się tak bez tego wirusa
  17. Na końcu tego wykresu COVID zabijał 500-600 osób dziennie, czyli 3500 jakoś tygodniowo. Z tego by wynikało, że co najmniej 50% tych nadmiarowych zgonów jest spowodowana jest bezpośrednio COVIDem. Dodaj do tego zgony osób z niezdiagnozowanym COVIDem i myślę, że 60-70% możemy tu dociągnąć. Pozostałe 30% to już jest właśnie zatykanie służby zdrowia by z tego wynikało. Ale jak mówiłem - to już przy zamkniętych szkołach, maseczkach itp. Bez tego zgonów by było jeszcze więcej i tych bezpośrednio COVIDowych i tych którym nie można było pomóc, bo COVIDowcy miejsce zajmują Z całą pewnością. Dorzuć do tego jeszcze osoby z chorobami przewlekłymi, których COVID pogorszył stan w wyniku niedotlenienia narządów wewnętrznych, czy uszkodzenia płuc. Długi ślad COVIDa jeszcze długie lata w statystykach będzie widniał. Niemniej - to pokazuje, że COVID groźny po prostu jest i pokazuje jak bardzo szczepionka jest potrzebna, bo co by ona nie zrobiła, to chorób płuc nie wywoła...
  18. I trupów... O, jest argument, już masz u mnie większy szacun, niż chyba dowolny oponent z tego wątku (mówię poważnie). Niemniej - sprawdźmy: Tutaj źródło danych, wprost z GUS: https://stat.gov.pl/download/gfx/portalinformacyjny/pl/defaultaktualnosci/5468/39/2/1/dane.zip I teraz zestawmy rok 2019 z 2020 na jednym wykresie: Ok, najpierw prywata, bo zacząłem pisać zanim zrobiłem wykres - nie będę ukrywał, jak popatrzyłem na to to zrobiło mi się cholernie przykro., nie spodziewałem się, że to aż tak będzie wyglądać. Ale do rzeczy - tutaj macie śmiertelność każdego tygodnia roku. Dane na 2020 kończą się póki co na 42 tygodniu czyli PRZED listopadem (który był masakryczny w kontekście śmiertelności). I tak właśnie wygląda COVID w akcji i to mimo obostrzeń. Jak to nie dociera do wyobraźni jakby to wyglądało gdyby puścić to cholerstwo samopas, to już nie mam słów. To jest praktycznie gwarantowane, że w listopadzie śmiertelnośc będzie dwukrotnie wyższa względem tej sprzed COVIDa Na wykresie powyżej i w październiku. Tak naprawdę COVID zaczął zabijać dopiero w czwartym kwartale, wcześniej przypadków było zbyt mało. To nie znaczy oczywiście, że działania wtedy były nieuzasadnione, prawidłowo prowadzone mogły nas uchronić przed tym co widać na wykresie. Jak najbardziej uzasadniony, dopiero czwarty kwartał poszedł w stronę kompletnego wybuchu. A próby dostania się na szycie kolegi, po wjechaniu sobie nożem w rędkę, tylko to dobitnie potwierdzają. Dlatego mamy obostrzenia i ilość zachorowań spada. Oczywiście nigdy nie powinno się nawet dopuścić, aby te zachorowania się pojawiły, obostrzenia powinny wejść wcześniej i przez to mogły by być utrzymane dużo krócej. Poza tym - pamiętaj, że COVID nie wybiera, jest bardzo egalitarny w tym kto się zarazi. A szczepić możemy tych którym grozi największe niebezpieczeństwo.
  19. I nikt nie mówi, że jest zero-jedynkowa. Ale popatrz np,. na to opracowanie po pierwszej fali: https://www.thelancet.com/journals/lancet/article/PIIS0140-6736(20)31142-9/fulltext Popatrz też np. na modele pracujące w czasie rzeczywistym: https://covid19.healthdata.org/poland W momencie kiedy Duda ogłaszał zwycięstwo na epidemią, to ten model już zapowiadał taki wybuch zakażeń na jesień jak się przydarzył Żeby była jasność - jestem daelki od doradzania jak to powinno wyglądać, bo nie jestem ekspertem. Istotne jest to, że eksperci mają konkretne zalecenia i zrobią Ci bardzo konkretną analizę dla Twojego przypadku. Taki np. robiono na UW: https://www.uw.edu.pl/wyniki-symulacji-modelu-epidemiologicznego-icm-uw/ Problem polega na tym, że był radośnie ignorowany przez rządzących. Polecam również wziąć pod uwagę co bierze pod uwagę model matematyczny: http://www.healthdata.org/covid/faqs To jest znacznie bardzoej złożone niż sobie wyobrażasz, więc zanim zaczniesz negować metody to się z nimi zapoznaj. A przede wszystkim - wskaż lepsze. Bo nawet jak konsensus naukowy nie jest idealny, to nie mamy nic lepszego (to też jest radośnie pomijana teza w odpowiedziach do mnie)
  20. Musisz mi podrzucić swój sposób liczenia przypadków, bo szczerze nie widzę metody szybkiego dojścia do odporności zbiorowej. No i pamiętaj o tym, że to czego wymagałoby dojście do 75% osób z przeciwciałami to wcale nie jest ładne. Tzn. nawet jeśli przyjmiesz, że 100% osób które są zainfekowane produkuje przeciwciała i założysz, że rzeczywista śmiertelność jest na poziomie 0,5% (czyli zakładamy, że przypadków w Polsce jest 6x więcej niż jest wykrytych (co jest BARDZO grubym założeniem)) to 'potrzebujemy' jeszcze (39 000 000 - 6 840 000)*0,75 = (32 160 000)*0,75 = 24 120 000 przypadków (czyli od populacji Polski odejmujemy nasze hipotetyczne 6x więcej przypadków niż oficjalnie zarejestrowano i mnożymy przez współczynnik który gwarantuje odporność populacyjną). Czyli bylibyśmy wtedy w 1/4 epidemii COVIDa i potrzebowaliśmy jeszcze sporo takich listopadów jak mieliśmy. Problem polega na tym, ze przyjmując tę naszą zaniżoną statystykę śmiertelności wciąż mamy 120 600 trupów. To trzy razy więcej niż miasto z którego pochodzę ma ludności ? A to nie wlicza ludzi z ciężkimi powikłaniami i konsekwencjami na wiele lat. I tu jest jeszcze jedna pułapka. Powyżej pewnej ilości przypadków zatyka się system opieki zdrowotnej i zaczynają umierać ludzie którzy by przeżyli, gdyby tylko mieli prawidłowy dostęp do pomocy medycznej (i to się tyczy nie tylko chorych na COVIDa, ale np. ludzi czekających na zabiegi, leczenie etc). Jak ktoś jest w stanie obronić ryzykowność szczepienia wobec tych liczb (które są grubo zaniżone, jakbyśmy przyjęli rzeczywistą śmiertelność, czyli pewnie z 1,5% to mielibyśmy przed sobą jeszcze 7/8 epidemii i 533 800 trupów przed sobą), to proszę bardzo chętnie posłucham. Nie. Ludzie którzy ogólnie nie mogą się szczepić nie mogą się szczepić też na COVIDa. Wszystkie wnioski stoją i odnieś się do tego jak człowiek, a nie unikasz odpowiedzi.
  21. Dlatego istotny jest konsensus naukowy. Tzn. Patrzy się na to co mówi większość prac naukowych. Podrzucę Ci taki prosty 'rule of thumb' - tzn. jeśli gdzieś Ci mówią, że jakiś konkretny naukowiec (najczęściej wymieniony z nazwiska i tytułu) mówi tak, albo inaczej, to najczęściej to znaczy, że masz do czynienia ze skrajną, nie podpadającą pod konsensus opinią. Podobnie podejrzane są petycje podpisywane przez iluś tam naukowców. Kiedy podaje się opinie zgodne z konsensusem, to z reguły ta opinia nie ma twarzy, bo znajdziesz ją w dowolnej pracy naukowej poruszającej dany temat. Dlatego też nie robi na mnie wrażenia, jak ktoś rozpina rozporek i wywala tytuł naukowy na stół, bo ostatecznie tytuł nie ma znaczenia. Znaczenie mają konkretne badania, a za nimi (w obecnych czasach) już praktycznie nigdy nie stoją pojedyncze jednostki.
  22. Nie do końca, nie możesz wrzucić do jednego wora polityków i naukowców. Zdecydowana większość rządów zachowywała się na przekór temu co naukowcy radzili. Większość polityków była otwarcie krytykowana przez środowisko naukowe, głównie za to, że zamiast robić wszystko, aby do pandemii nie doszło, to skupiano się aby jak najdłużej utrzymać status quo. Nawet druga fala jest dobrym przykładem. Osoby z rząduwspominały, że nikt jej nie przewidział , przy czym zwyczajnie kłamali, bo zdecydowana większość modeli matematycznych tę sytuację przewidywała. A i podejście Szwecji było też krytykowane przez środowisko naukowe, którzy jasno przewidywali wysoką śmiertelność. I rację mieli niestety. To co Szwecję uchroniło od olbrzymiej katastrofy to gęstość zaludnienia. Gdyby była podobna jak w centrum Europy to inaczej by to wyglądało.
  23. Przy założeniu, że są z kompletnie innego zbioru danych, to byłoby w tym nieco racji. Tyle, że tak nie do końca jest. Tzn. większość składników szczepionki jest znana i testowana do oporu : https://healthycanadians.gc.ca/recall-alert-rappel-avis/hc-sc/2020/74543a-eng.php Jedyna względna nowość to ten fragment mRNA. Tylko, że też nie do końca, bo każdy COVIDowiec na sobie ten fragment RNA testuje.
  24. Zgadza się - ozdrowieniec powinien być zdecydowanie bezpieczniejszy. Tylko preferowałbym, żeby za ozdrowieńców uznawali się ludzie, którzy faktycznie mają pewność, że przeszli COVIDa, a nie cięższe przeziębienie czy cokolwiek. Niemniej czy ozdrowieńców jest tak dużo? Polska ma stwierdzonych 1 140 572 przypadków przy 39 000 000 ludności. Innymi słowy - jakieś 2,9% przeszło COVIDa oficjalnie. Nieoficjalnie zaś zewnętrzne źródła (czyli modele matematyczne robione na zewnątrz naszego kraju) szacują, że rzeczywistych przypadków może być i 4x tyle. To daje nam dopiero koło 12% ludzi którzy posiadają przeciwciała. Do odporności populacyjnej potrzebujemy 60-75% populacji z przeciwciałami.. Innymi słowy - nawet jakby było 10x tyle przypadków, co oficjalnych wyników pozytywnych to jeszcze mamy daleką drogę do końca i jakiejkolwiek odporności stadnej. Kolejnym problemem jest trwałość odporności na COVIDa. Obecnie mamy zabójcze dziesiąt przypadków ponownego zakażenia COVIDem, czyli w praktyce jest to anomalia statystyczna póki co (na takiej wielkiej próbce to i wieczna ospa miała by ponowne infekcje) To optymistycznie pozwala patrzeć na utrzymywanie się odporności (na razie wiemy, ze utrzymuje się tyle ile COVID istnieje). Stąd najpewniej ozdrowieńcy nie będą specjalnie szybko w kolejce do szczepień, bo najpewniej mogą poczekać.
  25. Dlatego ja przedstawiam konkretne liczby i nigdy nawet nie próbuje mówić, że szczepienie jest w 100% bezpieczne. Naukowcy w historii może i się mylili, ale to też niej est najlepszy argument. Tzn. są dwie rzeczy: 1. Nauka jest większa niż kiedykolwiek, więc coraz trudniej przepchać fałszywą tezę, łapówkować całe środowisko itp. Takie scamy jak były wykonywane przez firmy tytoniowe lata temu, raczej już się przydarzyć nie mogą. Tzn. naukowców jest już po prostu za dużo. No i przypadki odszczepieńców którzy mówią wbrew konsensusowi dowodzą, że nie tylko da się to robić, nie tylko ludzie wtedy słuchają, ale też da się na tym nieźle zarobić. 2. Nawet jeśli nauka popełnia błędy, to nie mamy lepszego systemu. Tzn. Nawet w sytuacji, gdy jest 20% szansy, że konsensus naukowy jest błędny (a to obrzydliwie zawyżona szansa, przyjęte poziomy ufności w badaniach są na poziomie dużo wyższym z reguły 99,5%) to wciąż daleko bardziej racjonalne jest podążanie za konsensusem naukowym. Tak jak racjonalne jest zapinanie pasów w samochodzie, bo jednak wylot w stóg siana przez szybę to zdecydowanie rzadsze zdarzenie niż uderzenie głową o kierownicę. I zasadniczo - zgadzam się z Tobą co do przyczyn tego lęku (z tym, ze nie mam pojęcia czemu ktokolwiek uznaje COVIDa za znane zagrożenie, to badziewie jest z nami od roku, oczywiście, ze nie jest znane - niemniej wiem, ze tak ludzie to postrzegają). Powiem więcej - jak sam pójdę się szczepić, to oczywiście ,że będę odczuwał jakiś tam niepokój. Problem polega na tym, że znajomośc przyczyn tego lęku, nie powoduje, ze on staje sieracjonalny, ani że nagle warto się mu poddać. Ot po prostu wiemy z czego to wynika i dlatego powinniśmy też wiedzieć, że czas wyjść ponad zwierzęce instynkty i działać jak człowiek. Żeby zaczął się namnażać to musi się dostać do komórek (bo wirus to nie bakteria, on nie metabolizuje bez pomocy innych komórek). A zanim dotrze do komórki, to przeciwciała go zeżrą. A jak już dotrze do komórki, to przeciwciała zeżrą zakażoną komórkę, zanim jeszcze zdąży wyprodukować pokaźną kolonię wirusów. Słowo klucz - populacja wirusów O konkretnych mechanizmach poczytać możesz np. tutaj: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3748616/ Czy tutaj: https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3981536/ Ale - to już sporo wykracza poza moją znajomość tematu, mam blade pojecie o czym tam piszą (tyle co miałem na studiach z reakcji organizmu na wszczepy, w ramach paru przedmiotach o biomateriałach). Dla mnie istotne jest, że konsensus jest jasny - jesteś zaszczepiony - nie zarażasz.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.