Skocz do zawartości

Patryk Sokol

Modelarz
  • Postów

    3 201
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    78

Treść opublikowana przez Patryk Sokol

  1. Patryk Sokol

    Drogie to modelarstwo.

    Bo Wy to źle robicie. Musicie zając się działalnością gospodarczą przy modelach. Wtedy każdy model jest wydatkiem na pracę i inwestycją. Dzięki temu możecie znaleźć sobie kolejne drogie hobby, żeby móc odreagować pracę.
  2. A to jedna strona medalu. Druga strona to szybsza rekcja pętli PID, a to daje zysk niezależnie od jakości silników Generalnie im większa częstotliwość kluczowania tym gładziej silnik chodzi, kosztem mocy. W efekcie, szczególnie w małych quadach, na większych częstotliwościach wydłuża się czas lotu. Prognozuje tutaj 48khz jako przyjemne optimum, ale najlepiej by było jakbyś sam sprawdził. Tzn. na 48khz będziesz latał prawie tak samo długo jak na 96khz, a latać będzie praktycznie identycznie.
  3. Te 4 calowe quadziki latają naprawdę dobrze, na tyle dobrze, że po regulowania 4ki kolegi sam sobie takiego zamówiłem (a ja jestem naprawdę czepliwy co do latania moich quadów ). Z tym, że ja poszedłem w stronę iFlighta na silnikach 3800kV. WIęcej mocy, lepsza dynamika, a max czas lotu jest pomijalnie mały. Jest jednak jeden sekret w tych quadach. Tzn. z reguły w nich siedzi BLHeli-S, a to znaczy, że można zapomnieć o dwukierunkowym DShocie i filtrowaniu RPM. Stąd, szczerze polecam zmienić soft w reglu na JESC (płatny, ale kosztuje grosze), bądź na BlHeli-M BLHeli-M jest wciąż w fazie beta, ale mi śmiga pięknie w kilku quadach. Instrukcję znajdziesz np. tutaj: Prowadzenie quada jest zupełnie inne z tym włączonym, dostaje od razu +30 do braku drgań i +15 do precyzji reakcji na drążek (efekt mniejszego opóźnienia pętli PID)
  4. A pomiary ze spływem podniesionym? I co z głębszymi wychyleniami spływu do dołu? A i co z miksem steru wysokości do klap? Szczególnie mnie interesuje czy robiłeś powroty pod wiatr z podniesionym spływem. Jeśli nie - to trochę marnujesz czas i życie, ale nie oceniam Wiem, wiem, zrzędzę, ale mi pomiarów to mało A co do doskonałości - podoba mi się, że model tej wielkości idzie w zawody na doskonałość z Muchą Standard Muca standard miała 27,8 doskonałości przy 75km/h, tu jest podobnie
  5. CA + przyśpieszacz. Bez przyśpieszacza to CA nigdy na tym nie wyschnie
  6. To już o jeden most za daleko Jeszcze mi butli z argonem w pokoju trzeba
  7. E, nie testowane już. Tzn. Kiedy aparat jest przez dwa dni owinięty folią, wraz z silica gelem w środku tej folii to faktycznie matrycy się nie zrasza. Problem polega na tym, że to zwyczajnie jest niepraktyczne. Sama folia, bez odwilżacza w środku z kolei nic nie pomaga.
  8. Dokładnie. To widać nawet jak się robi 'klatki' pozbawione światła. Tak wygląda zdjęcie zrobione bez światła dla 5min ekspozycji i braku chłodzenia: A tu ze schłodzonym aparatem: Obie klatki są czarno białe i mają podbity kontrast, żeby lepiej było widać o czym mówimy. Na oko widać, że klatka bez chłodzenia ma dużo, dużo więcej szumu. A im więcej szumu tym bardziej zjada on nam fotony.
  9. Nie lubię palety Hubble'a. Głównie dlatego, że sporą część dzieciństwa byłem przez nią oszukiwany i teraz mam traumę... Boję się, że już nie zaufam żadnej palecie, która nie jest RGB Tymczasem sam pogoniłem po raz pierwszy teleskop, który polecam innym, czyli Evostara 72. Efekt wygląda tak: Na fotce klasyk, klasyków, czy Messier 42, NGC 1976, bądź Wielka Mgławica w Orionie. Jest to absolutny klasyk klasyków, wszak pierwsza astrofotka która powstała to był Orion Albo podobno to był Orion Niemniej wrażenia bardzo pozytywne, tzn. słusznie robię poelcając ten teleskop na początek, bo: a. Lekki, więc prosty montaż go udźwignie b. Niewielka ogniskowa, więc nie wymaga precyzyjneo guidingu c. Zbiera zdecydowanie szybciej światło niż mój Ritchey-Chretein 6". Tzn. Mgławicę Oriona fotografowałem robiąc 3minutowe ekspozycje i to było zbyt dużo. W efekcie jądro jest prześwietlone i zjada mgławice. Powinienem robić ekspozycje na jakieś 90s. A krótkie ekspozycje zdecydowanie ułatwiają guiding. Ogólnie - rewelacja na szybkie wypady. Wiec jak już Konradowi mówiłem - świetny teleskop na początek, zdecydowanie robi mniej problemów niż długoogniskowa armata. Oprócz tego zdecydowałem się mocniej stunningować swój aparat, czyli dorobić mu chłodzenie. Zrobiłem to tak: 1. Demontaż: 2. Na tył matrycy poszły termopady, a wszędzie dookoła taśma izolacyjna 3. Na to blacha miedziana 2mm jako ciepłowód. Balsa na blaszy robi za izolację termiczną, oraz dociska ciepłowód do termopadów 4. Całość zmontowana (oczywiście obudowa ma wyciętą szczelinę, żeby miedź mogła się wydostać): 5. Na blachę idzie stos ogniw peltierach (trzy sztuki w szereg, żeby utrzymać pobór prądu w ryzach): I jak to działa? Całkiem nieźle. Z włączonym wiatraczkiem ściąga temperaturę matrycy 30stC w dół, a z wyłączonym wiatraczkiem ściąga temeprature o 20stC. Problem jest jednak inny - kiedy chłodzę, to na matrycy zbiera się woda Próbowałem już uszczelniania aparatu (stąd wszędzie taśma izolacyjna), później dorzuciłem do środka aparatu silica gel żeby pochłaniał wodę i efekt nie jest idealny. Tzn. Wciąż w komorze gromadzi się woda. Moim kolejnym pomysłem jest użycie ogrzewania na złączkę aparatu z teleskopem. W ten sposób powietrze w komorze będzie ciepłe i liczę, że to zapobiegnie skraplaniu się wilgoci na matrycy. A może Wy macie jakieś pomysły co z tym zrobić?
  10. Spoko, a ja tam byłem w sobotę, żeby omówić technologię wykonania nowej konstrukcji. Serio chcesz się licytować kto zna temat bliżej? I teraz nie zrozum mnie źle, ja tam nie jestem pracownikiem, ja tam robię projekty i wprowadzam nowe technologie wykonania tychże projektów. Wiem jak wygląda stara produkcja, wiem jak wygląda obecna. Prawdopodobnie w samą sobotę zmacałem więcej skrzydeł produkcji AH niż zmacasz przez całe życie. Czy nie popełnili błędu? Tego nie powiedziałem, pewnie popełnili. Tyle, że jechanie po ludziach, że im nie zależy, bo nikt nad nimi z biczem nie stoi, jest zwyczajnie nie fair.
  11. Przecież ludzie którzy wykonują, testują, czy nawet pakują modele do wysyłki się nie zmienili... I ja nie muszę dopisywać "Z tego co wiem", ja to po prostu wiem.
  12. A pamiętam, pamiętam, po prostu ostatnio nie mam nastroju na pisanie długich elaboratów. A, że temat dla mnie wązny, to nie chcę żeby to wyszło na odwal się, chcę żeby to był ładny kawałek tekstu. Tak szczerze - okres świąteczny nie jest terminem od czapy A planowałem o tym klepać, ale jak pytasz to Ci odpowiem już teraz Najlepszy byłby całkowicie krzywliniowy, paraboliczny. Taki wznios zapewnia największą powierzchnię rzutu skrzydła na płaszczyznę poziomą, dla danego EDA. Problem polega na tym, że każde kolejne złamanie skrzydła zwiększa powoduje,ze trzeba ładować kolejne serwo. Więc wznios podwójny uznaje się za przyjemny kompromis. Aczkolwiek - przy Jantaraowym wzniosie, to dodanie trzeciego punktu przełamania praktycznie nic bc nie zmieniło, dopiero przy EDA typowyc dla modeli bez lotek zaczyna to dawać jakikolwiek mierzalny zysk (a i tam niewielki) Wychodzi z cech objętościowych. Plus - dłuższa belka robi się niepraktyczna, krótsza powoduje, ze stateczniki robią się wielkie. A jak zastanawiasz się od czego wyjść - wychodź od innych modeli zawodniczych z danej kategorii. To jest dobry punkt wyjścia do własnych eksperymentów Bo tak lubię Tzn. To nie jest tak, że jest jeden konkretny układ tych liczb. Wiadomo - jest pewien rozsadny zakres, szczególnie dla modeli zawodniczych, gdzie jednak wynik jest na pierwszym miejscu (dlatego nie ma np. modeli z małym wzniosem w F5J, nawet jak ktoś lubi czymś takim latać, to zrobienie tym wyniku byłoby trudniejsze), ale wewnątrz - co kto lubi. Jantarowi dobrałem współczynniki tak jak ja lubię modele termiczne. A co to konkretnie w liczbach znaczy - powiem jak to w końcu napiszę. A proszę. Miło wiedzieć, ze ktoś na ten tekst czeka, bo to zawsze motywacja jakaś jest
  13. Na pewno to nie pomaga. Tyle, ze mnie to mało obchodzi Ogólnie mam podejście, że jak sprzętem nie ryzykuję, to mogę się bawić. E nie... Wszystkie problemy wynikały z próby władowania długiej ogniskowej, na dupowaty montaż. Jakbym na poprzedni montaż próbował zamontować ten teleskop: https://www.astroshop.pl/teleskopy/skywatcher-refraktor-apochromatyczny-ap-72-420-evostar-72-ed-ds-pro-ota/p,56994 To sporo dobrych ekspozycji bym na nim ugrał. A jakbym kupił od razu Evostara 72 i HEQ-5 to bym nic nie sprzedawał (bo poprzedni, pierwszy refraktor i montaż poszły na handel), robił szerokie fotografię i jedynie dokupił obecny teleskop do głębszych zdjęć nieba. Jeśli nie masz dużo doświadczeń z astronomią to krótsze ogniskowe są rozwiązaniem zdecydowanie preferowanym. Ogólnie ten Evostar to bardzo przyjemny kawałek optyki. Pewnie sobie taki kupię na prezent świąteczny wraz z korektorem pola. Będzie świetny sprzęt do dużych obiektów, jak Mglawica Andromedy, czy gromady galaktyk w Warkoczu Bereniki.
  14. Ogólnie - jak wyjdziesz na balkon to na wykresie guidingu to widać. Tzn. w momencie wyjścia wychodzą ze trzy sekundy kątowe różnicy. Tyle, że niespecjalnie trzeba wychodzić, tzn. laptopa na kablu puściłem do środka. Zbliżenie się do krawędzi balkonu jest już niezauważalne na wykresie guidingu.
  15. A tak, mam upgrade'y. Obecnie mój sprzęt wygląda tak (już odkablowany do przeniesienia). Czyli - poszerzyłem mój poprzedni zestaw o nowy montaż, czyli HEQ-5 GOTO i o guiding. Do tego jest sporo drobnych usprawnień. Zaczynając od grzania lunetki guidingowej: Które zasilane jest z osobnego pakietu 3s, który wisi na szynie dovetail teleskopu (robi za drobną przeciwwagę, bo ten sprzęt mocno ciężki na tyłek jest). Do tego dorzuciłem sensowny cable managment, dorobiłem zasilacz do laptopa (jak podepnę zasilanie do montażu, to od razu mogę podpiąć laptopa, mam do tego przetwornicę) i w ramach bonusu dorzuciłem woltomierz i amperomierz na zasilanie. Dzięki temu mogę uniknąć zmasakrowania akumulatora nadmiernym rozładowaniem (do tego woltomeirz), jak i również ocenić czy akumulator starczy na całą sesję i prawidłowo wyważyć montaż (mierząc pobór prądu podczas obrotu można ustalić czy ŚC układu znajduje się w osi obrotu). Całość jeszcze jest w miarę świeża, tzn. nie mam za sobą jeszcze żadnej porządnej sesji fotograficznej, na razie wciąż bardziej gapię się w wykres guidingu, niż fotografuję. Wciąż guiding nie zachowuje się tak jakbym chciał, ale to jest już do dogrania regulacją (z użyciem wykresów - YAY! wykresy są super). Tutaj pewnie pojawi się pytanie - a co z EQ3-2 w którego włożyłem ze 100 roboczogodzin, masę serca i kombinacji? Otóż... Pies go trącał... Tzn. Zamontowałem w nim układ GOTO, wyregulowałem i nawet zmusiłem go do działania. Tzn. po wielu godzinach regulacji i walki z koślawą przekładnią ślimakową udało mi się zrobić, ze GOTO działało naprawdę dobrze. Montaż trafiał po komendzie GOTO tak do stopnia dokładności. W efekcie kadrowanie stało się naprawdę wygodne, szczególnie wspomagane platesolvingiem. Problemem okazał się guiding. Tzn. cały układ GOTO zrobiłem po to, aby móc stosować długie czasy naświetlania z użyciem guidingu. I o ile oś rektascencji okropna nie była, tak oś deklinacji działała źle. Pierwszą próbę na Mgławic Półksiężyc: I tu już widać jajowate gwiazdy. Są one efektem właśnie złej pracy osi deklinacji (a to i tak 20% najlepszych klatek). Wyglądało to tak, że błąd w osi deklinacji narastał, narastał, a później przelatywał na drugą stronę błędu. Wynikało to z tego, że opory mechaniczne zjadały pierwsze kilka korekt, które jedynie napinały przekładnie, a ta w końcu przeskakiwała i oddawała energię jak sprężyna, Spędziłem masę czasu walcząc z przekładnią, ostatecznie poddałem się co do kwestii luzu zwrotnego (da się ogarnąć jeśli wymusi się guiding tylko w jedną stronę, da się to zrobić, jeśli oś montażu nei zgadza się perfekcyjnie z osią obrotu sfery niebieskiej), ale problem wciąż występował. Postanowiłem się więc zając łożyskowaniem osi, bo to było ostatnie co mogło powodować takie zachowanie. Kiedy rozebrałem łożyskowanie, to okazało się, że cała masa teleskopu jest łożyskowana na jednej (JEDNEJ!) krótkiej tulei z brązu... To po prostu nie może się obracać bez oporu. Kiedy to zobaczyłem, to tylko umyłem ręce ze smaru, poszedłem do Delta Opticala i kupiłem HEQ-5... Problem teraz polega na tym, że odkąd kupiłem montaż, to warunki są słabe. Na razie udało mi się znaleźć dwie noce kiedy warto było w ogóle sprzęt rozkładać. Pierwszej nocy walczyłem głównie z nastawami guidingu, ale wczoraj udało mi się coś sfotografować. Poniżej macie 2h (24 klatki po 5min) które naświetliłem z balkonu w mieszkaniu swojej partnerki (dla której to była dobra zabawa, bo na co dzień pracuje z mikroskopami). Na fotografii widzicie Mgławice Pacman: Jak widać - nazwa skądś się wzięła (co regułą w tym biznesie nie jest ): Jest to obiekt o tyle ciekawy, że jest to mgławica emisyjna HII. Obszar z którego narodzi się pewnego dnia sporo nowych gwiazd, ale na dziś jest jedynie chmurą zjonizowanego wodoru, który świeci jedną linią widmową bardzo, bardzo blisko podczerwieni. Tzn. Pozwala się uwidocznić na fotografii jedynie dzięki pozbawieniu mojej lustrzanki filtra IR Niemniej - nie skończyłem jeszcze z tym obiektem. Jest w nim jeszcze sporo szczegółów do odkrycia, tzn. więc pewnie jeszcze połapię jego fotony jeszcze. A po co łapać więcej fotonów? Tu macie porównanie 1h czasu naświetlania i 2h: Oba zdjęcia mają z grubsza podbity tak samo kontrast. Widać od razu, że na godzinnej ekspozycji jest dużo więcej szumu. A im mocniej podbije się kontrast tym więcej szumu wychodzi. Innymi słowy - im dłużej się świeci, tym ciemniejsze szczegóły można wyciągnąć i krawędzie mgławicy robią się coraz wyraźniejsze. Więc pewnie do Pacmana jeszcze wrócę. Chyba, że nie będzie pogody długo, a jak znowu będzie, to Orion już będzie o uczciwych porach na niebie. Bo tam jest parę rzeczy, którymi chcę się zająć. Z mgławicą Oriona na czele, do której mam olbrzymi sentyment, bo jest pierwszym obiektem mgławicowym który widziałem przez jakąkolwiek optykę. No chyba, że z pogodą będzie bardzo, bardzo źle. Wtedy to Pacman przegra na wiosnę z Warkoczem Bereniki, gdzie galaktyków jak mrówków. ps. Astronomia wymaga zadziwiająco solidnych pleców... Kiedyś myślałem, że mój Newton jest ciężki. Teraz już wiem, ze porządny montaż paralaktyczny to inna liga wagowa... ps.2 Te czarne plamki to nie syf na matrycy, to obłoki pyłu.
  16. Niestety - główna wada pianki to retencja energii. W efekcie te modele latają dobrze tylko powoli. Troszkę prędkości i zaczynają tonąć. Fajnym modelem do akrobacji szybowcowej jest Fox od Blejzyka. łatwo się rozpędza i pięknie prędkość trzyma. Gorzej jak się przywali w glebę, jak ja swojego ubiłem to nie było co zbierać (jeszcze w czasach 35MHz) W pasy to się nie ma co bawić, bo kupa roboty. Ja swoje pianki wzmacniam (np. Twinstara, która lata z pakietem 14Ah) nacinając piankę, wciskając w nacięcie pręt węglowy 1,5, bądź 2 mm (u Ciebie raczej na górę skrzydła 2mm, na dół 1,5mm) tak długo aż pianka się zasklepi i zalewając CA. W efekcie w oczy nie kłuje, a sztywności dodaje.
  17. Dżiżas... Nie wrzucaj uproszczonych rzeczy, bo to nie o to chodzi. Flatter to bardziej zaawansowane zjawisko, niż masz na tym slajdzie z prezentacji
  18. Nie. Oceniłem Wasze zachowanei w tym wątku. I zdania nie zmieniam, próbując usprawiedliwiać atak w tym wątku zachowaniem w poprzednich wątkach, tylko potwierdzasz moją tezę. Prędkość to tylko jedna ze składowych. Dodatkowo zewnętrzne drgania mechaniczne sprzyjają flatterowi. W efekcie nawet przy niewielkiej prędkości potrafi dojść do wzbudzenia. Utrzymanie zaś drgań wymaga sporo mniej prędkości, niż ich wywołanie. Nawet kiedy w Polsce robiono próby flatterowe szybowców w locie (swoją droga - gdybym ja miał testować flatter w szybowcu w którym wożę swój tyłek, to sam bym sobie skręcił kark. Po co komu kroki pośrednie?) to nie rozpędzano się do prędkości granicznych tylko wywoływano je z zewnątrz, np. ciągnąc za linkę.
  19. Tyle, ze to bez znaczenia. W tym wątku pięknie udowodniliście, ze nie chodzi o poprawę konkretnego błędu, tylko o dowalenie Arkadiuszowi. Tutaj się nie mylił, a rzuciliście się do udowadniania jak bardzo racji nie ma. Wg zasady - Arek coś wrzuca - na pewno jest źle, trzeba mu dowalić. To tak, Skarby Wy moje, nie działa - treść jest niezależna od formy, tonu, czy osoby wygłaszającej. A jeśli przez ton, czy osobę nie możecie dojrzeć przekazu, to jest to Wasz problem i musicie sobie poradzić z własnymi prymitywnymi instynktami. I jak najbardziej będzie tak, że Arek wrzuci coś sensownego, a ja zrobię jakiś durny błąd, czy wręcz się pomylę. Problem będzie taki, że ja pewnie korekty nie zobaczę (no może od Andrzeja, czy Jarka) i będę żył w błędzie i wprowadzał innych, a Arek zobaczy korektę na wszystko co napisze. Obie te rzeczy są dwoma stronami tej samej monety, czyli:: https://www.logicallyfallacious.com/logicalfallacies/Appeal-to-Authority Oraz: https://www.logicallyfallacious.com/logicalfallacies/Genetic-Fallacy I nie wiem co Arek mówił w innych wątkach, bo nie śledzę tematu warbirdów (nie lubię techniki co strzela do ludzi, więc niespecjalnie podobają mi się modele warbirdów), ale to co pokazaliście tutaj byłoby śmieszne, gdyby nie to, że nie było. Więc uspokoić się i oceniać treść, bo inaczej to łatwo Wami manipulować.
  20. E nie, cały rok można. Ale modelu wciąż jestem ciekaw.
  21. Opowiadaj - bo aż się ciekaw zrobiłem. I nie martw się burzy nie będzie, jeśli to faktycznie jakaś gazeta, to nie będę się bał potwierdzić Sorry, ale to jest hejt. To jest pierwszy post w którym spotkałem się z tym fenomenem (bo wylądował w szybowcach, a tu jakoś więcej czasu spędzam) i jestem zdziwiony tym totalnym bólem dolnej części ciała u Was. Jest dokładanie jak napisał Andrzej, balastuje się w dużym lotnictwie skrzydła, bo nie obciąża to dźwigara. W modelach temat jest o tyle problematyczny, że zwiększa to moment bezwładności i model dociążony na końcówkach będzie mniej chętnie termikę pokazywał. Ale czy do akrobacji tak jest gorzej, to już sprawa jest inna - do szybkich beczek na pewno. Problem polega na tym, że są jeszcze figury autorotacyjne i tu nagle się okazuje, ze model który korkociągu za bardzo robić nie chciał, teraz już robić go będzie. Sam posiadam Edge'a z RC Factory którego czasu balastuję na końcówkach, kiedy chce się autorotacyjnie pokręcić. Ta pewnie... Czemu w takim razie tak chętnie nie skaczecie na mnie? Nie szczędzę sobie ani autorytatywnego tonu, ani agresywnej retoryki, a jednak jakoś odważnych brakuje, Ogólnie - wrzućcie sobie na luz, serio, balastowanie szybowca akrobacyjnego na końcówkach, to akurat bardzo ciekawy eksperyment.
  22. Ale powiedz mi czemu? Włdowałeś się w dokładnie to co Ci napisałem, że będzie problemem, a mogłeś użyć zestawu który Ci poleciłem do skrzydeł konstrukcyjnych. Na AG25 nic nie zyskasz względem AG34, bo stracisz na odwzorowaniu profilu.
  23. Niby tak, tyle, ze niekoniecznie. Nawet jak wrzucisz serwa do ogona w helikopterze, to Dshot nie pójdzie na jednym timerze z serwem. Jak mówię - te linki wiele nie pomogą, trzeba wiedzieć czego się szuka. Jak planer mile widziany to zostaje iNav. iNav ma rożnie z obsługą rożnych FC, nawet tych wyższej klasy (polecam poczytać o moich walkach: W tej sytuacji najlepiej sprawdzać to tutaj: https://github.com/iNavFlight/inav/tree/master/src/main/target Tu masz listę targetów. Wchodzisz tam w plik z nazwą Targetu i rozszerzeniem ".C" i sprawdzasz co jest napisane. Dla przykładu - wspomniany Matek F722PX: https://github.com/iNavFlight/inav/blob/master/src/main/target/MATEKF722PX/target.c I to co nas interesuje znajduje się tutaj: I tu już jasno widać co ten FCek może. Tzn. masz 10 wyjść PWM, których pierwsze osiem może służyć jako wyjście silnika do quada (pierwsza kolumna z napisem TIM_USE_MC_MOTOR mówi, że może być użyty z timerem jako wyjście do regla), a dwa ostatnie jako serwo (TIM_USE_MC_SERVO). Oba określenia tyczą się pracy FCka jako FCek do multikopterów (stąd MC). Druga kolumna z parametrem FW określa z kolei pracę w samolocie (jako FW - od flying wing). I tylko tak ten FCek pozwoli Ci się skonfigurować w multikopterze, serwa będziesz mógł podpiąć tylko do wyjścia 9 i 10. Jeśli nie boisz się bawić w kompilowanie softu, to możesz użyć wyjść 1 i 2 (bo oba są pod Timerem numer 8 - TIM8) jako wyjść do serw, bądź 7 i 8 (bo oba są podpięte pod TIM 7). Nie da się użyć np. pinu S7 do sterowania silnikiem i S8 do sterowania serwem, bo jeśli nie użyjesz klasycznego protokołu PWM (a nie użyjesz, bo chcesz aby quad dobrze latał) to wywali błąd hardware'u i nie będzie działać, bądź spali serwo. Niemniej - polecam patrzeć za FCekiem który ma zdefiniowane wyjścia pod serwa dla trybu MC, rekompilowanie jest przykre jak się nie bawisz w to na co dzień i nie jesteś za bardzo Linuxowy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.