



-
Postów
1 143 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Granacik
-
Karte by zniszczyła ale czy by dobrze zakręciła śmigłem? W to wątpię... Najlepiej kręcą babeczki 30+ bo już wiedzą jak.
-
No i ważna jest kompletacja tak aby jak najwięcej elementów pochodziła z tego konkretnego egzemplarza. Nawet fabryczne elementy eksploatacyjne podnoszą wartość. Np jak byś miał oryginalny akumulator, nawet padnięty już kilka pkt w górę. Czyli im bardziej sprawny, kompletny i z stanem wizualnym uwzględniającym upływ lat tym więcej wart. Może warto rozważyć taki scenariusz i jeśli ta sztuka jest kompletna, mało zmęczona życiem to warto ją doprowadzić do pełnej kompletacji i zahibernować. Bo nigdy te sprzęty nie były szanowane i dobry stan jest bardzo rzadko spotykany. Za paare lat wartość może wzrosnąć. Ceny nieporżniętych Junaków już dawno poleciały daleko w górę, może i wueski tego się doczekają.
-
Tak, jest to dla mnie zabawa ale podchodzę do tego z pokorą. Zabawą nazywam ponieważ nie jestem już związany zawodowo. Ale lubię sobie pobrudzić rączki. Na chleb zarabiam pracując w IT. Mechanikowanie mam w genach i również miałem bardzo dobrych nauczycieli w młodym wieku. Cieszę się z rozbudowy mojego parku maszyn i z tego co już udało mi się dzięki nim zrobić. Nigdy nie uważałem się za najlepszego mechanika świata bo są lepsi ode mnie. A to co robię robię na poważnie i najlepiej jak się da. Jeśli chodzi o "fachowców" (bo tak powinienem napisać) to o światku warszawskich serwisów motocyklowych lat 90 tych i wczesnego XXI wieku można by długo gadać. Ale to nie miejsce na takie wynurzenia.
-
W Czechach się już skończyły. Moje jadą z Hiszpanii.
-
Jacku, nie dramatyzuj Wiesz o co chodzi. Jeśli mechanikowanie nie jest dla Ciebie zabawą i przyjemnością to nie zrobisz tego na poważnie. I w sumie dziękuję Bogu, że nie muszę już zarabiać na życie naprawą motocykli tylko robię to dla samej swojej przyjemności robiąc swoje gruzy czy pomagając kumplom. A po takich fachowcach biorących życie za poważnie nie raz poprawiałem. I ciekawostką jest, że jeszcze paru wciąż utrzymuje się na rynku. Ale to temat rzeka. I nie miejsce.
-
Zależy co, gdzie i ile się używa. Loctite, Permatex, Hylomar (Areograde, mój ulubiony ), od biedy Technicqlli, nic przez 30 lat (odkąd się bawię w naprawy wszelakich pojazdów silnikowych) mi się nie zatykało. Ale fakt, co się nawyciągałem girland z silikonu z różnych silników po wizytach w serwisach to moje. Ja to cienko smaruję powierzchnię i potem "taptam" delikatnie palcem tworząc taką "morę". No popatrz.... A ja w pierwszej połowie lat 90tych zrobiłem z kartonów Hortex'a uszczelki do Simsona... Sam na to wpadłem :D
-
więc teges... a co się będę rozdrabniał. Czarek, dzięki za linka. Japim, szykuj rabaty. Biorę wszystkie.
-
Nowy o-ring należy lekko posmarować świeżym olejem. Używany raz może już dobrze nie trzymać i jeśli pod ręką nie ma nowej uszczelki można się posiłkować odrobiną motoryzacyjnego silikonu. Podkreślam - odrobiną. Dobra praktyka nakazuje przy każdej zmianie dawać nową uszczelkę. Teoretycznie nowa powinna być w zestawie z filtrem a jak nie to wizyta w sklepie motoryzacyjnym. Do uszczelek "papierowych" polecam preparaty Hylomar. Daje się bardzo cienką warstewkę. Uszczelki miedziane czy aluminiowe też raczej jednorazowe. Momenty dokręcania śrub i nakrętek to bardzo istotna sprawa. Warto zaopatrzyć się w klucz dynamometryczny. Taki klucz to najważniejsze narzędzie w warsztacie i warto kupić coś dobrej uznanej firmy. Oo taki zestaw https://dynamometryczne.pl/zestaw-3-kluczy-dynamometrycznych-2-340nm-jonnesway-t27-p638 odpowiednio traktowany starczy Ci na resztę życia. Inne klucze to już może być wersja budżetowa. Muszę przyznać, że jestem mile zaskoczony narzędziami Yato. Naprawdę niezła jakość za przyzwoitą cenę. I zawsze pod ręką warto mieć zmywacz do hamulców i sprzęgieł. Każdy nawet tani dobry byle dużo w puszce.
-
i to się pochlastasz mydłem w płynie. Gaźniki zabijały potencjał tych motorków. wał w DMP i korbowód zejdzie z czopa.
-
Można by tylko niepotrzebna w tym wypadku objętość komory spalania obniża ciśnienie możliwe do uzyskania. Im mniejsza objętość pasożytnicza tym większa sprawność i wydajność. Co do nowej głowicy to w mojej koncepcji (tak na prawdę podejrzanej w necie) jest to płaska płyta stalowa grubości 10mm odpowiednio powiercona z dospawanymi tulejami z gwintem wewnętrznym które będą robić za gniazda "kapselkowych" zaworów z typowych sprężarek. Nawet będzie można się pokusić o wykonanie płaszcza wodnego. Może w weekend uda mi się wyrwać ten silnik z budy.
-
A zrobisz mi taki wałek? Wiem, widziałem takie patenty ze sterowanymi zaworami ale to komplikuje i podraża budowę. Fakt, sprawność większa ale to wymaga wielu obliczeń, pewnie kilku prototypów. Na pracę magisterską taki projekt by się nadawał. Jak mi wyjdzie w przedziale 600-700L/min z tej pojemności na zaworach samoczynnych to i tak będę zadowolony. 800L/min ludzie wyciskają z tico. Do tico, kaszlaka i kredensu ktoś kiedyś nawet produkował głowice z zaworami listwowymi. Tanie to jednak nie było.
-
nieee no.... Cena tej drukarki to w zasadzie za same profile trzeba by dać. Tyle ostatnio dałem za 3 rolki filamentu, flex, nylon i cptg.
-
Mam dwa kompresory, oba dość leciwe. Jeden ładuje tylko do 6bar. Nim to można sobie jedynie piardnąć w oponkę, gaźnik przedmuchać. Drugi, pamiętający chyba jeszcze Józefa Wissarionowicza dobija do 8 bar ale wydajności nie ma. Jedno użycie pneumanta i po robocie. Zanim nabije butle to można usnąć. Generalnie nie narzekam bo mam je niemal za darmo. Ale jak słusznie Jarek zauważył zapotrzebowanie na sprężone powietrze w warsztacie jest duże (pneumant, pistolet lakierniczy a w planach mała kabina do piaskowania) i zmusza mnie to do zaopatrzenia się w wydajniejsza sprężarkę. Z czego ten kompresor będzie zbudowany to już pisałem i nie ulegnie to znaczącej zmianie bo te komponenty po prostu mam. Mnie jedynie chodzi z czego zrobić lub od czego zastosować zawory (zawory samoczynne gwoli ścisłości) i jak najbardziej zoptymalizować koszty do skomplikowania konstrukcji nowej głowicy (o czym zresztą też napisałem). Być może też ktoś miał taką rozkminkę i stąd moje pytanie. Średnica cylindra wynosi 74mm (skok 77mm). I dużo i mało. Będzie jakaś kombinacja zaworów ze sprężarek 3jw60, WAN-K/ED, HS-18 i HS-22 itp. Wybiorę większe ssące i mniejsze tłoczne. Zawory listwowe i blaszane raczej odpuszczę bo to strasznie komplikuje budowę głowicy. Większe (w sumie niewiele) przepływy nie zrekompensują nakładu kosztów i pracy. Dużo frezowania, konieczne szlifowanie dużych powierzchni na magnesówce. Przy tych okrągłych "kapselkach" do ich osadzenia ludzie z powodzeniem wykorzystują zwykłe mufki i nyple hydrauliczne. I chyba też pójdę tą drogą. Trochę wiercenia, trochę toczenia, trochę spawania. Będzie git. I z późniejszym serwisowaniem będzie prościej. Można będzie dostać się do pojedynczego zaworu bez prucia całej głowicy. Obroty na wale sprężarki planuję w przedziale 800-1000 obr/min. Pompa oleju będzie miała już pełną wydajność. Pewnie będzie przekładnia 1.5/1 lub 2/1. Zobaczę, może wpadnie mi w ręce mocniejszy silnik 3f, jeszcze nie skończyłem kopać w garażach po teściu a tam róże skarby.
-
Pamiętaj, jest jedna żelazna zasada: lepsze wrogiem dobrego. I jak coś działa to nie psuć.
-
Chłopie, wyluzuj. To jest tak prymitywny silnik, że jednym uruchomieniem zabić go trudno. Podejrzewam, że zadyma dymna była taka jak na froncie Pierwszej Wojny Światowej. Jak nie stał po kierownicę w wodzie albo się na niego nie lało z rynny to tam nie ma się co psuć nawet jakby pół wieku stała. Jak już chcesz rozkręcać to tylko podnieś głowicę delikatnie żeby nie rozszczelnić pod cylindrem i zobacz czy jest rdza. Pokręć trochę wałem za magneto i jak nić nie chrzęści to poskładaj do kupy, zrób płukankę skrzyni biegów z oleju ATF, przemyj zbiornik, kranik, gaźnik... Zalej świeże paliwo z dobrym olejem i jeździj. Nowe opony i dętki też by się przydały. A jak zdechnie to dopiero pomyśl o remoncie. Inaczej to się wkopiesz w niepotrzebne koszty, sezon zaraz się skończy i nic nie polatasz. To jest tylko wueska a nie jakiś rzadki zabytek za $$$. Co do przyrządów warsztatowych to przy ustawianiu zapłonu czujnik z suwmiarki czy zegarowy to ten ze śrubokręta w wprawnych rękach jest tak samo dokładny.
-
Ja tu wałka rozrządu nie widzę... ani tu...
-
Pytanie: czy ktoś z Szanownych Forumowiczów zbudował sprężarkę wykorzystując układ korbowo-tłokowy z silnika samochodowego? Jak się okazuje wcale nie jest to szalony pomysł i sporo takich konstrukcji można znaleźć w sieci. Widziałem zrobione z kaszlaka, kredensu, diesla isuzu a najpopularniejszy dawca to tico/matiz. I w zasadzie najrozsądniejszym wyborem jest właśnie silnik R3 bo praca jest co 120 stopni dzięki czemu silnik elektryczny najmniej się męczy. A ja właśnie taki silnik mam dostępny. R3 1.0 z Suzuki Swift (motor igła ale buda nie wytrzymała mocy). Do tego w garażu znajdzie się silnik 4kW 3f, butla 100L, presostat i inne duperele. W zasadzie koszty jakiem bym musiał ponieść to związane z zaworami i nową głowicą. Koncepcja budowy mniej więcej wyklarowana jedynie zastanawiam się jeszcze jakie zawory wykorzystać. Najprostsze dla mnie do zastosowania to gotowce od sprężarki 3jw60 lub podobne (ursus, star). Sporo osób wykorzystuje blaszki i głowicę typu „kanapka” ale to strasznie dużo roboty i już musiał bym to komuś zlecić bo mój park maszynowy (głównie frezarka) raczej temu nie podoba. No i nie do końca jasne jest jakie blaszki są wykorzystywane. Może ktoś ma doświadczenie w serwisowaniu sprężarek tłokowych z ciężarówek albo maszyn lub stacjonarnych i mógłby podpowiedzieć coś o ich budowie i jakie zawory można by zastosować byłbym wdzięczny. Acha, dziękuję bardzo za komentarze w stylu: A po co? A na co? Nie lepiej gotową w sklepie kupić? Będę prosił modów o usuwanie.
-
Trzy weekendy temu moja Młodsza przeszła inicjację jako plecak. W końcu dała się namówić a ja nie chcąc jej na dzień dobry wystraszyć skorzystałem z okazji, że mały bzyk Starszej był wystawiony (z racji wakacji u rodziców trenowała jazdę) karneliśmy się nim po mieście przy okazji odebirając zamówione najlepsze sushi w Stolicy. Miseczka Oshin, gorąco polecam (btw: właściciel Marcin zapalony motocyklista). No i narodziła się nowa świecka tradycja: po sushi z tatą na motocyklu. W ostatnią niedzielę przelecieliśmy się po odbiór już Babcią Reverką. Tak się Młodej spodobało, że teraz wszędzie by chciała ze mną jeździć. W sumie to dobrze. A zachowuje się na tylnym siedzeniu wręcz zawodowo. Inny ukryty talent jaki posiada to ogarnianie gokarta. Po kilku jazdach zaczęła wyciskać ostatnie soki z tego dziecięcego. Niemal idealnie obiera optymalny tor. Już też ma zaliczone pierwsze wyprzedzania i walkę przed utratą pozycji. Muszę kiedyś na spokojnie z nią pojechać na tor, zabrać kamerę i pojeździć za nią. Ktoś tu jeździł kiedyś zawodniczo? Miał bym pare pytań. Starsza też niezłe czasy robi. Paru kolesiom srogo utarła nosa. Ale to już zawodowiec. Wracając do mojej DIY baterii LiFePo. Mam pomiary prądu rozruchowego Reverki. Napięcie na akumulatorze przed pomiarem wynosiło 14,06V. Na zastanym zimnym silniku pierwszy strzał to gruubo ponad 100A (na tylu kończą się moje cęgi DC). Po kilku krótkich kręceniach, jak rozejdzie się już trochę olej prąd nie przekracza 95A. Jak już silnik trochę pochodzi i nabierze temperatury to nie przekracza 80A. Czyli mój BMS powinien wydolić i układ 4s3p z ogniw A123 też da radę. Problemem jest jedynie upakowanie tego wszystkiego w bryle fabrycznego aku. Praktycznie nie ma żadnego pola manewru. Tak to wygląda pod maską. Jeden z moich znajomych już taką podobną baterię popełnił i jest bardzo zadowolony z jej działania.
-
Hyhy na żeliwnych kolankach się uspokoiło ale na mosiądzu nadal szczy... Tu na korozję będzie trzeba troszkę poczekać...
-
Czy jest na pokładzie hydraulik? Bo mnie zaraz nagły !@#$% strzeli. Przyszło po 20 latach bojler wymienić i przy okazji przyłącze przebudować. Kupiłem jak biały człowiek, w tym samym sklepie jak zawsze, wszystkie potrzebne złączki, kolanka, zawory, redukcje no i taśmę teflonową. Nawijałem ile wlezie, ciasno. Skręcać musiałem w imadle. Poskładałem do kupy, odpalam główny zawór. I co? I się cholerstwo poci na łączeniach. W życiu już trochę rur położyłem i pierwszy raz takie jajo. Zaczynałem jak były modne jeszcze pakuły i pokost. Jak teflon się pojawił to zabawa w Mario była czystą przyjemnością. Teraz 5 rolek poszło i taka niespodzianka. Co by fachowcy polecili? Rury 1/2 i 3/4.
-
Nowa funkcja w aparaturach RC - czy potrzebna?
Granacik odpowiedział(a) na CrazyTomas temat w Aparatury RC
Na dźwigniach serw można dać tensometry. Byłby odczyt rzeczywisty sił działający na stery. -
-
Okej, to może inaczej to ująć: jak nie wiesz co robisz to lepiej używaj wodorków jak fabryka przewidziała.
-
Witek, strasznie demonizujesz li-jony. To nie li-pole z którymi obchodzić trzeba się jak ze zgniłym jajkiem. Mam pakiety które mają ponad 10 lat i są zrobione z używanych ogniw z baterii laptopowych które też miały parę lat zanim zostały dawcami. Napięcia trzymają jak zaczarowane. Ładowane z balansowaniem od święta. Nawet z tymi traktowanymi dużymi prądami nic groźnego się nie działo oprócz tego, że w końcu tak zmiękły, że nie było sensu ich używać i szły na przemiał. Lijony mam w ciągłej dostawie a wodorki muszę kupować. Ogniwa 18650 to zazwyczaj są od LG albo Samsunga. Na li-pole uważam, ograniczam ich ilość w gospodarstwie i właśnie nawet modele latające optymalizuję pod li-jon. Osobiście lipola do nadajnika bym nie pchał właśnie z tych powodów o których pisałeś.