



-
Postów
4 363 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
48
Treść opublikowana przez RomanJ4
-
-
Nie wiem czy to przypadek, czy może kolega rzucił jaki trzmieli "urok", bo na początku maja wydażyła się u mnie historia dość nieprawdopodobna. Bodaj 6 czy 7 maja w południe żona woła mnie do łazienki - "..bo trzmiel widocznie wpadł przez uchylone okno".. No dobra, delikatnie by mu krzywdy nie zrobić odłowiłem bratka, i wypuściłem wolno na świeże powietrze, niech sobie lata na zdrowie.. Pod wieczór w łazience buczy sobie jeszcze jeden - "widać wpadły dwa, tylko jeden przycupnął sobie w jakim zakamarku" - myślę sobie, i temu również zwróciłem wolność, niech sobie wesoło buczy. Jakie było nasze zdziwienie kiedy następnego dnia rano pomimo zamkniętego okna odkryliśmy w łazience następnego cool kawalera w białych spodenkach. Przez kilka następnych dni pojawiali się nieregularnie kolejni kompani wyżej wymienionych, i domyśliłem się, że widocznie gniazdowały sobie w kanale wentylacyjnym. Wszyscy goście zostali obdarzeni wolnością ku pożytkowi ogrodu i uciesze ucha..
-
-
Co tam u kolegów słychać?
-
Na początek także starsza ale porządna i łatwa do naprawy konstrukcja jak Radian lub Radian Pro (z lotkami, podobny w sumie do Vento) też będzie dobry. http://www.nastik.pl/radian-plug-play-electric-p-3590.html?osCsid=f2192a1d4d4f9def40e4a53744fc3ac3 http://www.nastik.pl/radian-plug-play-electric-p-3590.html?osCsid=f2192a1d4d4f9def40e4a53744fc3ac3 http://pfmrc.eu/index.php?/topic/22718-egp-vs-radian-pro/
-
Fajne miasto Malmö. Dalej sypialnia Kopenhagi?. Dalej są tam tylko 2 sklepy ze spirytualiami (na dowód!) + "polska meta" (z tirami) na stacji benzynowej ? Co do telefonów to rozumiałbym, że pisanie esemesów w czasie jazdy to zagrożenie (bo jest), ale rozmowa... ? A gadać przez CB (przynajmniej u nas) można bez przeszkód (i dobrze). Często u nas przepisy są uchwalane przez radykalnych dyletantów z komisji sejmowych (taka np p. Bublewicz) którzy często sami nawet prawa jazdy nie mają, a pod wpływem wrzawy o jakimś wydarzeniu bez zastanowienia nad skutkami popadają ze skrajności w skrajność Bo pokazano kilku kozaków na drodze, to najlepiej wszystkim zabrać prawko.. Po prostu akcyjność, o absurdach nie mówiąc. Ostatni to pomysł likwidacji zegarów na skrzyżowaniach, bo niby "kierowca widząc koniec czasu przyspiesza by jeszcze zdążyć"... A tak na prawdę chodzi o to, że fotoradar natrzaskał by tam kasy od zaskoczonych specjalnie podkręconym 3sekundowym żółtym kierowców.. Dotyczy to niestety i innych (w tym naszych), nie mniej ważnych dla obywateli tematów... "a dokopać im, bo mogę, bo wiem lepiej...' Dlatego piszę, że świat kretynieje...
-
Pierwszy lot mojej "Jaskółki" zakończył się na ... krowie! (chyba) Takiej rejterady przed rogami to nawet Pampeluna nie widziała...
-
Załoga Tutki... (z całym szacunkiem)
-
Jak duży areał i sporo dorodnego "przeciwnika" to pozostaje (jak już radzili koledzy) kosa spalinowa. Z nożem zamiast żyłki bierze wszystko, łączne z niezbyt grubymi krzakami i... płotami... (sprawdzone doświadczalnie )
-
A co zrobić kiedy w trakcie nacinania gwintu, kiedy już mamy dość głębokie jego nacięcie w materiale, pęknie nam nóż? Albo coś się przestawi ? Jeśli w trakcie pękło czy skruszyło się nam ostrze noża (zwłaszcza z węglika spiekanego) to po zatrzymaniu i wycofaniu należy je oczywiście zaszlifować na nowo lub wymienić nóż na inny. Zamocować w imaku. Należy też zapamiętać/zapisać sobie nastawę przybrania skali sań poprzecznych w ostatnim przejściu (ułatwi nam to potem nacięcie sumarycznej głębokości gwintu). Ale uwaga! Przed dalszymi czynnościami należy koniecznie usunąć (wybić jakimś ostrym szpilorem) z materiału wbite w metal pozostałości ostrza noża w miejscu awarii, bo mogą one (raczej na pewno) uszkodzić nowe ostrze, zwłaszcza bardziej kruche węglikowe. Potem na nowo ustawiamy pozycję noża względem już naciętego zwoju. Aby wierzchołek trafił dokładnie w nacięty zarys musimy dostawić nóż w niewielkiej odległości od materiału na poczatku gwintu, załżczyc prawe obroty wrzeciona i zapiąć zamek śruby pociągowej. Jak suport zacznie ciągnąć, to bez rozpinania zamka wyłączamy obroty wrzeciona w takim punkcie, by ostrze noża znajdowało się naprzeciw naciętego przed awarią zwoju (chodzi tu o wykasowanie luzów przekładni). Nie włączając obrotów i nie zmieniając położenia suportu dosuwamy nóż do materiału kręcąc pokrętłem sanek narzędziowych, ustawiamy wierzchołek noża dokładnie pośrodku naciętego zarysu. (pamiętamy przy tym o zasadzie, że jeśli z rozpędu "przejechaliśmy" ustawienie i cofamy sanki ,to należy je cofnąć dalej i ponownie dosunąć by skasować luz na śrubie) Następnie dosuwamy ostrożnie by go nie uszkodzić(!) wierzchołek noża do dna naciętego zarysu (korygując w razie czego jego poprzeczne ustawienie), i zapamiętujemy wskazania skali pokrętła sań poprzecznych (lub dla ułatwienia ustawiamy sobie ostatnią zapamiętaną nastawę przed awarią, lub ew. "0"). Wycofujemy nóż z materiału sankami poprzecznymi, cofamy na lewych obrotach na początek gwintu i jeszcze raz załączamy prawe obroty wrzeciona (bez zagłębiania noża w materiał) by "na sucho" sprawdzic sobie czy dokładnie ustawiliśmy. Cofamy na lewych na początek gwintu, po ustawieniu głębokości przybrania na tę samą wartość jaką ustawiliśmy przed chwilą przy dosunięciu (nie dodajemy większej głębokości, bo część naciętego przed awarią zarysu jest płytsza!) robimy próbne przejście (jak przy normalnej procedurze) które dotnie nieskończoną część zwoju, i dalej postępujemy już normalnie, aż do nacięcia pełnego zarysu.. Analogicznie postępujemy jeśli przypadkiem w trakcie rozpięliśmy zamek śruby, przestawiły się nam sanki, imak, itd... A teraz zabierzemy się za "ciemniejszą stronę mocy", czyli nacinanie gwintów wewnętrznych w otworach. cdn.
-
Ja nie - za mały byłem...
-
No cóż, świat niestety kretynieje coraz bardziej... a takie działania biją tylko w tych co chcą spokojnie sobie polatać. Jeśli znajdzie się ktoś kto będzie chciał w taki czy inny sposób wykorzystać model do niecnych celów, to i tak będzie miał to w... (jak PiS prawo i konstytucję..) To jakby ktoś chciał zabronić używania komórek, bo terroryści robią z nich zapalniki do bomb. Albo z całkiem innej beczki - kto uważa, że wprowadzone ostatnio przepisy o karaniu klientów zlikwidują we Francji prostytucję ?... Świat kretynieje coraz bardziej...
-
również czy prowadnice szczęki imadła (a pośrednio i stół) są prostopadłe do osi wrzeciona (czy nie będzie frezować klina !) prostopadłość samego stołu do osi wrzeciona (tzw tramming) można sprawdzić we wszystkich osiach w pokazany poniżej sposób za pomocą płyty szklanej (wylewane na płynny ołów szkło jest bardzo proste) i prostego uchwytu do czujnika (jeśli nie mamy diatestu) a nawet belek podstawki
-
To zależy od siły napięcia brzeszczotu na ramie, stuknięty brzeszczot powinien wibrować jak struna wtedy prowadzenie jak w piłach taśmowych nie będzie potrzebne. Podobnie jest we włosówkach... A stopka jest bardzo pomocna, ale tylko dla płaskich materiałów jak sklejka i podobne...
-
Eee.. tylko bez malkontenctwa proszę... Sam nie będziesz wiedział kiedy Cię "wciągnie"...
-
Czy brzeszczot ma lekkie pochylenie (1-3°) w stosunku do kolumny i ruchu ramki, która (jak sądzę po zdjęciach) jest prostopadła do stołu? Chodzi o to, że jeśli jest pochylony, to w czasie ruchu roboczego (w dół) brzeszczot nabiega kolejnymi zębami na przerzynany materiał niezależnie od jego posuwu (popychania) po płaszczyźnie stołu, a w czasie powrotu (ruch do góry), co jest tu najistotniejsze - jego zęby odsuwają się od materiału. Zapobiega to strzępieniu krawędzi przez powracający ząb, lepiej usuwa wiór z wrębu, i zmniejsza grzanie się, oraz mniej tępi zęby.(oscyluje względem ciętej krawędzi materiału jak w dobrej pile ramowej, które lekko unoszą brzeszczot w ruchu powrotnym). Oczywiście te oscylacje linii tnącej są bardzo szybkie, a odległość odsunięcia brzeszczotu od materiału w trakcie powrotu minimalna, przez co nie odczuwamy tych "skoków" materiału przy dosuwaniu. (proporcje przesadzone) "Każdy żołnierz nosi w plecaku marszałkowską buławę", wiec nigdy nie wiadomo jakie "talenta" w kim drzemią..
-
Tak sobie szperając natrafiłem na ten artykulik.. http://www.modelairplanenews.com/blog/2013/12/05/the-first-days-of-rc/ Urzekła mnie zwłaszcza aparaturka w bagażniku...
-
- 1
-
-
A z łodzi latającej to czegośtam rozpylić nie można? http://dlapilota.pl/wiadomosci/avweb/replika-lodzi-latajacej-spruce-goose-wykonala-pierwszy-lot (i to nawet sporo...) http://www.modelairplanenews.com/blog/2011/05/31/monster-scale-flying-boat/ Co jeszcze zabronią? Dzisiaj do tego można by na upartego wykorzystać wszystko, nawet pudło sztucznych ogni... Świat kretynieje coraz bardziej...
-
Ale można sprząc konik z suportem zwykłym sprzęgiem typu haczyki wkręcane w korpusy tak by były jak najniżej (na wysokości pryzm łoża), + przetyczka (np śruba) Najlepiej ten od konika pod tym od suportu, by poziomo ciągnąć a nie przewracać konik. Można również przykręcić zachodzące na siebie blaszki w kształcie L z otworami do przetyczki. Mechaniczny posuw suportu ciągnie konik z wiertłem tu wersja dorosła sprzęgu
-
To praktycznie ta sama maszyna, klon "Zośki" http://www.cnc.info.pl/topics80/frezarko-wiertarka-zx7016-zosia-vt21199.htm?highlight=zosia ( no, może różnią się jakimiś pierdółkami, i dystrybutorem oczywiście), a "silnik indukcyjny" to mają one wszystkie...
-
Druga metoda (b z rys.) polegająca na nacinaniu gwintu jedną krawędzią skrawającą noża, dosuwanego za pomocą sanek narzędziowych z obrotnicą skręconą pod kątem 30°, bardzo popularna w krajach anglosaskich, a zwłaszcza w USA, u nas cieszy się dużo mniejszą estymą. Bo jest troszkę trudniejsza może nie tyle manualnie co werbalnie. Trzeba pamiętać nastawę i obsłużyć nie tylko sanki poprzeczne, ale i dodatkowo kolejne przybrania za pomocą sanek narzędziowych. W dodatku nastawa głębokości w/g skali sanek narzędziowych (ze względu na ich skręcenie pod kątem) nie równa się analogicznemu przyrostowi głębokości nacinanego gwintu (wysokości h3 jego zarysu), i dla kąta α = 30° wynosi : przekształcając wzór otrzymamy: => h3 = L (http://www.online-kalkulator.pl/matematyka/pole-obwod/trojkat-prostokatny.html ) (ponieważ sin 30° = Tu dla gwintu metrycznego o kącie wierzchołkowym 60°, a skręcenia sanek α = 30° akurat jest łatwo przeliczać bo sinα= 1/2, ale dla gwintu calowego Whitwortha o kącie wierzchołkowym 55° i kącie skręcenia α = 27,5° już tak prosto nie będzie (sinα = 0.4617 http://www.naukowiec.org/przelicznik-katow.html ) Praktycznie trzeba za pomocą sanek poprzecznych dojechać do materiału, ustawić 0 na ich skali. Sankami narzędziowymi z ustawionym uprzednio ich na skali zerem przybrać (L) o głębokość skrawania ap (np 0+0,15mm), naciąć, po wyjściu noża z materiału odsunąć go sankami poprzecznymi, wycofać na lewych obrotach na początek gwintu, zatrzymać. sankami poprzecznymi dojechać znowu do materiału na ustawione wcześniej na ich skali 0, sankami narzędziowymi nastawić wymiar (L) - (0+0,3mm), naciąć, odsunąć sankami poprzecznymi ostrze od materiału, cofnąć na lewych obrotach, dostawić nóż sankami poprzecznymi do materiału na 0 skali, przybrać sankami narzędziowymi następną głębokość (L) skrawania (0+0,45mm)... i tak dalej, aż do nacięcia pełnej wysokości zarysu h3 za pomocą przesunięcia sań narzędziowych o L. Czyli odsuwanie i dosuwanie noża od materiału realizujemy sankami poprzecznymi zawsze do wcześniej ustawionego 0 na bębenku skali, a głębokość ap przejścia do nacięcia samego gwintu nastawiamy sankami narzędziowymi (pokrętłem sanek narzędziowych nie cofamy). Więc dlaczego się tę metodę stosuje? Bo skrawa się tylko jedną krawędzią skrawającą ostrza (jedną stroną noża) z jednym, różnym od 0° kątem przystawienia Kr, a jak pamiętamy z wcześniejszego materiału, im bardziej kąt przystawienia Kr ma wartość różną od zera a bliższą 90°, tym mniejsze mamy opory skrawania oraz mniejszą składową siły odpychającą materiał od ostrza. W przypadku b wypadkowa obu kątów Kr i K'r będzie się równała 0° Łatwiej jest skrawać tą metoda gwinty o dużych skokach, zwłaszcza na małych słabonapędowych maszynach. A poza tym łatwo możemy powierzchni natarcia nadać korzystniejszy dla warunków skrawania kąt dodatni (np. rowek wiórowy). Na poniższym filmie dobrze widać cały cykl z użyciem sań narzędziowych, (tu operator rozłącza zamek śruby do cofnięcia noża na początek gwintu, a moment ponownego załączenia zamka określają mu wskazania zegara do gwintów na śrubie pociągowej. My w początkach nie będziemy się nim posługiwać (o ile mamy), by nie komplikować zadania https://www.youtube.com/watch?v=SAO3QZHhirg ) tu widać formowanie się wióra tylko na jednej krawędzi skrawającej i cofanie na lewych obrotach (bez rozpinania zamka), Zwróćcie koledzy uwagę również na pewien szczegół na filmie (od 8:19min) Przy przełączeniu obrotów na lewe, zanim śruba pociągowa zacznie ciągnąć suport w prawo (do konika) wrzeciono obraca się (do tyłu) o pewien kąt, i wierzchołek noża nie trafia już idealnie w naciętą wcześniej bruzdę. Jest to zjawisko normalne, wynikające z "wybrania" luzów międzyzębnych przez obracające się w przeciwna stronę koła zębate gitary (oraz skrzynki posuwów), a także miedzy śrubą pociągową a nakrętką zamka. Wielkość tej zwłoki zależy od wielkości luzów i ogólnego zużycia maszyny. Dlatego przed cofnięciem noża na początek gwintu(na lewych obrotach) należy go odsunąć poza obrys materiału, bo można uszkodzić znajdujące się jeszcze w bruździe ostrze. To samo dzieje się w stronę przeciwną, Dlatego do ustawienia głębokości nowego przejścia noża należy wyjechać trochę przed gwint, by obracające się wrzeciono zdążyło "wybrać" luzy zanim suport ruszy. Z praktyki tokarskiej mogę podpowiedzieć warsztatowy sposób, jako że koła gitary muszą do prawidłowego zazębienia mieć pewien luz międzyzębny (inaczej będą wyły), najprościej ustawiać go w ten sposób, że wkładamy miedzy zęby pasek papieru (ze zwykłej kartki), dosuwamy koła do siebie, i dopiero zaciskamy ustawienie ich osi. Jeśli po obrocie kół (ręką) wychodzi zpomiędzy nich harmonijka (bez uszkodzeń, porwań) to luz jest Ok. Podobnie możemy ustawiać także koła innych przekładni, oraz do trasowania rozstawu ich osi na płycie. cdn...
-
A jak już kompletnie nie masz pomysłu, to z okazji Jajecznego Święta można sobie za pomocą tokarki także powyoblać... Proste i łatwe (dość). Na przykład nowe 'jajcowniczki" do Wielkanocnych Jaj na twardo.. Najpierw wytaczasz sobie kopyto, bierzesz kawałek cienkiej blachy, smarujesz olejem, i... może żona się ucieszy, kto wie? http://thelibraryofmanufacturing.com/spinning.html http://www.jamesriser.com/MetalSpinning/Beading/Example1.html (tu w troszkę większej skali ale widać o co chodzi ) http://www.youtube.com/watch?v=CsGVPUGMPXM https://www.youtube.com/watch?v=FHvtieU4-7Y A jak już dojdziesz do wprawy, to może i takie "zastawy stołowe"... albo trąbkę... https://www.youtube.com/watch?v=TKl99Mv8wPo