Skocz do zawartości

zbjanik

Modelarz
  • Postów

    1 528
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    46

Treść opublikowana przez zbjanik

  1. Adam- odnośnie tego drugiego silnika- "spalinowy" Czarek ma rację- będzie nadmiarowy do tego Wicherka. Mam dokładnie taki sam i daje radę z Marabutem. Marabut waży 1800 gram i ma ponad 170 cm rozpiętości. Nie da się wisieć na śmigle, ale pętle robi że aż miło, ma dobre wznoszenie i jest ogólnie wystarczający, więc za duży do Wicherka. Zamieszczam zdjęcie oddające wielkość:
  2. Wiciu- witam! Jakaś przybliżona specjalizacja, czym się zajmujesz, lub zamierzasz w dziedzinie modeli?
  3. Racja Arku- wrażliwy na wiatr będzie. Ale tak sobie wystartować w "złotej godzinie", o zachodzie słońca, kiedy już wiatr cichnie i powoli się snuć po niebie- sam miodek. Kluczowe jest obciążenie powierzchni- najlepiej tak do 20 g/dm2, to będzie świetnie, Przemkowi (Wojtkowi) o to zdaje się chodzi. Do tego jeszcze faktycznie "powolny" profil, np. wklęsły. Miałem Bleriota z pianki (i różnych patyków i sznurków)- tak właśnie latał, a miał prawdziwie ptasi, oryginalny profil. Teraz chodzi mi po głowie też coś z wklęsłym profilem, a nawet skrzelami, może jeszcze klapy do tego. Z tym, że z coroplastu. Punkt wyjścia jest taki: do wagi wyposażenia (znanej) jakoś dookreślić w przybliżeniu wagę płatowca i wyliczyć jego powierzchnię, zakładając jakiś cel co do obciążenia powierzchni, np te 20. Z powierzchni wyjdą określone wymiary liniowe, jeśli ma się już konkretny kształt modelu. Albo odwrotnie: chcesz model 2-metrowy, policz wagę jaką musiałby mieć, żeby było te 20 g/dm2. Będzie trudno wykonać model o powierzchni ok. 50 dm2 w wadze na poziomie 1000 gram. Ale już wychodząc z obciążenia 30, przy tych rozmiarach, waga końcowa powoli staje się łatwiejsza do osiągnięcia, a model nie będzie szybki. Wszystko jest sztuką kompromisu, takiego szukania pomiędzy...
  4. zbjanik

    Książka modelarska

    Arku- chciałem się odnieść do twojej recenzji, dodać trochę swojego spojrzenia. Od razu, na początku- nie będę obiektywny, nie da rady- należę do licznego grona wychowanków Stanisława. Obiektywne jednak będzie stwierdzenie, że tytuł przecież nie obiecuje, że będzie tylko o modelach- mówi to najdosłowniej jak się tylko da, choć te stricte modelarskie książki autor też popełniał, czyli- potrafi . W kontakt weszliśmy w momencie, kiedy już latałem na szybowcach, ale modelarzem byłem od dziecka. Stanowiłem materiał do dalszej obróbki, modele mi latały, nawet te już własnej konstrukcji, łatwo więc zacząłem swój rozdział pt. wyczyn. Oprócz dobrego modelarskiego rzemiosła nauczyłem się u niego woli walki, współzawodnictwa. Ma właśnie taki zbiór cech, które kierują podopiecznych w kierunku sportu, a jest w tym tak wiarygodny, jak mało kto, bo sam jest przecież utytułowanym mistrzem. Znam wielu instruktorów modelarstwa, ba sam zostałem praktykującym instruktorem, znakomitych warsztatowców, wychowawców, ale bez tego drygu do wyczynu, w każdym razie nie w takiej skali. To instruktor i trener w jednym. Duża część zdarzeń opisanych w "Nie tylko..." dzieje się w już dawno minionych latach, faktycznie w treści pojawiają się wątki powiedzmy "parapolityczne", ale jeśli miało być rzetelnie, to są potrzebne, ukazują bowiem kontekst, a żyje się przecież w kontekście, nie w jakiejś wyizolowanej i nierealnej rzeczywistości. W tamtych czasach np. wiele rzeczy należało "załatwiać"- SK to potrafił świetnie i pewnie dalej potrafi, choć teraz w innych, nowych warunkach. A to do dwóch aparatur przydzielonych z APRL-u (przez wspomnianego "magistra")- załatwił jeszcze trzecią- tak dostałem swoją pierwszą fabryczną Webrę FMSI. A to Wilgą się poleciało na zawody, bez nieprzespanej w pociągu nocy, a to fundusz i zakwaterowanie w Jeżowie, na piękny tygodniowy obóz na Górze Szybowcowej. To moderator, kreator, który wpłynął na życie wielu z nas. Widząc, że mam skłonności do rysowania samolotów, zapytał: a nie mógłbyś namalować czegoś większego, obrazu? Mogłem, namalowałem najpierw P-40 do Ośrodka Modelarskiego i się zaczęły serie Lightningów, Spitfirów i jedenastek dla kolegów. Na zawodach w naszych Gliwicach pojawił się reporter Modelarza, redaktor, też Stanisław, Smolis. Staś mnie zarekomendował (znał wszystkich z całej branży) i tak zostałem projektantem okładek w małym Modelarzu, Modelarzu i Planach Modelarskich. Wracając do książki- to rodzaj autobiografii, pisanej często anegdotami. Autor opisał to co uważa w swoim życiu za ważne. Trzeba też przyznać, że ma o czym pisać, stąd też tak wiele, nie tylko modelarskich wątków- po prostu postać wielowymiarowa, nieprzeciętna. P.S. Dla bardziej z Gliwicami zaznajomionych czytelników, smutna wiadomość: wspomniany w książce pilot Zlina śledzącego rekordowe loty modeli SK, Jerzy Kulik zmarł w niedzielę. Był pilotem maszyn małych, dużych, śmigłowców i czego tam jeszcze, instruktorem, kolegą z dawnej już niestety, młodości.
  5. Koledzy- w LIDLU chyba ostatnio były takie spraje.
  6. Lakier jako taki będzie OK, ale trzeba sprawdzić, czy nie zjada depronu, czy podkładu...
  7. Witajcie Panowie, rozgośćcie się na forum, czytajcie, piszcie, no budujcie- oczywiście pokazując to w swoich relacjach!
  8. Dawid- rozważ więc oprócz papieru jeszcze laminat według kolegi Stefana (stema), przypominam link z opisem: . Wypróbowałem i papier i ten laminat, także i folię na depron. Laminat jest wytrzymałościowo i estetycznie najlepszy, bardzo wzmacnia konstrukcję. Papier też OK, ale w razie "walnięcia" pęka, choć za to łatwo się to naprawia. Folia szybko się robi, ale podatna na wgniecenia, wzmacnia mniej. W laminacie minus to waga, ale można ją minimalizować prze dobór cienkiej tkaniny (nylon, szyfon itp.).
  9. Nawiązując do wątku o forumowych gadżetach, tych oficjalnych,autoryzowanych przez Kubę, chciałem się pochwalić swoim prezentem, który dzisiaj, z okazji urodzin, dostałem od swoich współpracowników. Jest to podstawowe umundurowanie modelarskie: koszulka i czapka, z pięknie wyszytą nazwa i logiem naszego forum. Wykonali to własnym sumptem w serii sztuk jeden, czyli unikat. Okazało się też, że to nie żadne piractwo, bo uzyskali pomoc samego Kuby. Serio się wzruszyłem, bardzo wszystkim zaangażowanym dziękuję, sami zobaczcie jakie fajne:
  10. Dawid- wygląda, że u szczytu pętli model się przeciąga (zdejmujesz gaz!), inaczej mówiąc chyba machasz dwie beczki szybkie (właściwie to jakby poziomy korkociąg), po czym lot się stabilizuje- Corsarz to co by nie mówić- stabilny samolot.
  11. Jeszcze jeden film z testów kamery na bocznym, elastycznym wysięgniku. Da się latać, choć przy zmianie toru lotu, czy dodaniu, także ujęciu gazu trochę buja. Ale zabawa musi być, po to to przecież robimy- przynajmniej ja...
  12. Możesz mieć problem z wyważeniem, z ciężkim ogonem. Jeśli jednak tak by nie było, to w lataniu nic złego nie nastąpi, ot- statecznik będzie po prostu mocniejszy. Zrób przymiarkę na sucho, załóż nawet prowizorycznie wyposażenie i znajdź SC, zanim model okleisz, czy inaczej wykończysz powierzchnię (na to wykończenie w tej przymiarce też trzeba wziąć poprawkę). Jeśli test wykaże że ogon wisi dół, nie wyważa się, to jednak trzeba będzie go na tym etapie odchudzić.
  13. Widać że obaj modelarze- chyba właśnie centrują komin...
  14. zbjanik

    RIP

    Wspominam Romana- kilkanaście lat temu na lotnisku w Gliwicach- przyjechał oglądać Lisa- u nas był zachowany egzemplarz, ale z okazji że był taki mały zlot starych szybowców był jeszcze jeden, więc w sumie dwa. Pasjonowały go duże makiety szybowców. Podarowałem mu wtedy swój obraz, nie pamiętam co na nim było, zdaje się że chyba SE-5a. Znakomity kolega i modelarz.
  15. Ale popatrzcie koledzy np. na wątek o Dromaderze- jaka jest gruba krawędź spływy steru wysokości- są tam fajne zdjęcia oryginału. Albo obejrzyjcie ster z kolei kierunku w Wildze- też taki antyaerodynamiczny. Czasem rzeczywistość nie chce się miękko, gładko wpasowywać w teorię, czy logikę- po prostu jest jeszcze trochę inna niż myślimy. Takim przykładem są tez profile KFM- nielogiczne, jakby nieaerodynamiczne, kłujące estetów w oczy, ale w locie wypadające lepiej niż wyglądają. Myślę, że te piankowe skrzydła z grubszym spływem trochę są z tego obszaru.
  16. Krótki filmik z letnich, wieczornych lotów Skyboyem:
  17. Michał, no właśnie! Na razie masz też kabinę jak w dwusterze, wersja z siedzeniami obok siebie. Spitfire to sama smukłość. Trzymam kciuki za ten model.
  18. Jeszcze jeden film z CSS-em , teraz w innych okolicznościach- o zachodzie słońca. Lądowania nie pokazałem, bo nie wyszło fajnie- ale ten typ tak ma- trawa musi być na prawdę niska, to jest OK. Jak wyższa niż promień koła, to oś haczy i podnosi ogon, aż do kapotażu włącznie. Prawdziwe też tak miały, ale w modelu jest to wcale, albo o wiele mniej groźne.
  19. To ja dla porządku tez napiszę o swojej drugiej dawce Pfizerem. Znowu żadnych objawów, skutków ubocznych, nawet mandatu za brak opłaty parkingowej, jak to było przy pierwszej dawce uniknąłem. Optycznie dużo mniej osób niż na pierwszej sesji.
  20. Jestem po pierwszej dawce Pfizerem. Żadnych, ale to żadnych skutków ubocznych. STOP- cofam to żadnych- 50 zł mandatu za parkowanie w strefie przy rynku w Namysłowie. Zaaferowany tym szczepieniem całkowicie zapomniałem, że tam się płaci.
  21. Latam sobie Skyboyem prawie codziennie- bardzo przyjemna sprawa. Trzeba poprawić podwozie- pojedynczy drut, pomimo średnicy 5 mm często się trwale odkształca po twardszym lądowaniu, trzeba go prostować. Dodam jeszcze jedno cieńsze cięgno, powinno być lepiej. Mało skuteczne są lotki, tzn. do takiego latania jak na filmie starczają, ale do większych "kotrmelcov i lomcovakov" ich brakuje. Wzięło się to z tego, że jakoś przeoczyłem, że zawiasy są na górnej powierzchni płata, a dźwignie na dolnej i rzeczywisty ich promień to suma długości dźwigni i grubości profilu w tym miejscu, a ta jest znaczna. Lotki mają więc dźwignie z za dużym promieniem. Radą będzie przeniesienie napędu na górną powierzchnię skrzydeł. Oto film z kilku lotów:
  22. Michale- troszkę tu śmiecimy Filipowi, mnie też kiedyś zaczęły puchnąć Redoxy, a Kryptoiun, to już był całkiem okrągły. Zacząłem je więc mrozić w zamrażarce i takie schłodzone ładować- lodowate wracają do pierwotnej postaci, ale niestety nie na zawsze, tylko do kolejnego lotu. To wszystko według wskazówek znalezionych na naszym nieocenionym forum. Potem jeszcze zastosowałem blaszane obejmy, takie prawie pudełka, nałożone w stanie schłodzonym, no i zyskałem taką moralną wyższość nad tymi pulpetami, ale tylko moralną, bo i tak już długo to one nie pociągnęły.
  23. Wyhangarowałem CSSa na okoliczność skoszenia traw, co daje większe możliwości wyboru kierunku startu, mniej więcej zgodnie z wiatrem. Na filmie widać, że właśnie tylko mniej więcej- ale skuteczny ster kierunku to cecha tego typu, więc start się udał. Niebieskie niebo, biało-niebieski CSS na nim- pięknie- to chyba już lato ?
  24. Jakiś dobry czas nastał na obloty- nie żebym się porównywał ze świetnym A-10 Roberta (no gdzie sportowej nie-makiecie do uzbrojonego po zęby odrzutowca!?), ale fakt jest faktem. Biało czerwony "Chłopak z nieba" trafił dzisiaj tam, gdzie sama nazwa wskazuje. Sąsiedzi rolnicy wreszcie skosili trochę łąki, można więc startować na południe. Skyboy lata stabilnie, przewidywalnie, jest stateczny, ale też zwrotny. Przeciąga się łagodnie, zaskakująco dobrze szybuje. Taki trochę LARS, w kategorii samoloty (pamiętacie LARSA?). Przyjemny pilotaż skłonił mnie do pętli w pierwszym locie, co rzadko się mi zdarza. Film: I jeszcze fotka ukazująca skalę- nie jest to malutki model:
  25. Łukasz- trzymaj się, nie poddawaj się! Pozdrawiam Ciebie i rodzinę!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.