



-
Postów
1 494 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
45
Treść opublikowana przez zbjanik
-
-
Dla miłośników historii, a już samego Spitfire w szczególności polecam ten artykuł: http://worldwartwo.filminspector.com/2015/03/spitfire.html Od samych korzeni, przez wojnę, aż po dzisiaj, naprawdę warto przeczytać.
-
Lim 6 aka Avios Mig17 Fresco
zbjanik odpowiedział(a) na paulusr temat w Skrzydełka, kaczki i "odrzutowce"
Paweł, film się zaczyna, ale po paru sekundach przeskakuje na jakiś następny na youtubie. Ciekawe, czy to tylko u mnie? -
Włodek, dzięki za uznanie. Faktycznie, dwupłat to jakby trochę więcej niż samolot- prawie dwa . Naprawdę dają się lubić, zarówno te duże, jak i małe. Co do beczki, to owszem, na teraz masz rację, ale mam nadzieję, że w miarę latania, jak się do siebie bardziej przyzwyczaimy, to w końcu będą się udawać. Teraz zrobi, ale trzeba na dużej prędkości, no i trajektoria po walcu, jak to właśnie bywa w dwupłatach, czy często w górnopłatach też. Latam teraz na mocno "znoszonych" pakietach, brakuje nieco mocy do akrobacji, zobaczymy, jak będzie to wygladaąło z większą mocą. Ciągle też mogę dodać lotki na górnym płacie, ale na razie jakoś mi ich nie brakuje. Natomiast beczka szybka na wznoszeniu, o to inna bajka- wychodzi super. Dzisiaj przed wyjazdem do pracy poleciałem sobie dla poprawy nastroju, bo mam zapowiedział się kontroler PIP-u, trza to jakoś znieść
-
Too windy for RC? Try a kite... to stare angielskie przysłowie, ciągle aktualne! Gratuluję! Łza się w oku kręci... Wychowywałem się na Górnym Śląsku, gdzie żywa była latawcowa tradycja, nie trzeba było chodzić do modelarni, żeby robić latawce- w Łabędach robili je wszyscy. Typowym "drachem" był kwadrat z dwu patyczków do wędzenia kiełbasy, z pokryciem z bibuły (akkusz po 30 gr- pamiętam). Nie żaden tam sznurek- zwykła nić krawiecka. Jeśli prawdziwa była ilość metrów na szpulce: 1000 m, to bez kłopotu udawało się całość rozwinąć. A wysokość? No tak może do 300 m, sądząc po kącie lotu. Niebo popołudniami bywało usiane latawcami. Aha, była jeszcze wypasiona wersja- sześciokąt, z trzech patyczków. Potem, przyszła oczywiście era skrzynek i innych dziwadeł. Ale generalnie latawce- OK!
-
MARABU z napędu gumowego na RC
zbjanik odpowiedział(a) na mayster8405 temat w Parkflyer, slowflyer,shockflyer
Henryk- super! Wykazałeś teraz już naocznie, że sylwetka tego modelu Cię ujęła (mnie zresztą też). Bardzo fajne, klasyczne podejście do tematu. A latał będzie na pewno- Marabuty tak mają! -
Marcin- dzięki po raz kolejny. Czy to się da jakoś ustawić na stałe? Ciągle mam ten sam problem...Już powinno działać.
-
Może nieco przynudzam filmami z Bluesem, ale z uwagi na utrwalone okoliczności przyrody w tle, jednak zamieszczam kolejny film z poranną mgłą i wschodem słońca- niech więc przyroda jest bohaterem, a Blues tylko "podkładem muzycznym". Chyba się razem komponują. https://youtu.be/77aJxI5ppeY
-
Tak na szybko to można styrodur kleić też wikolem, ale nie duże powierzchnie, żeby miał jak odparować. Lepiej także, żeby powierzchnia klejona była cięta, czy inaczej obrabiana, bo oryginalna powierzchnia jest mniej chłonna niż wewnętrzna struktura. Kleiłem tak już parę modeli i było OK.
-
Blues otrzymał wreszcie swój nos, oraz jakże potrzebny układ wydechowy. Nos z butelki PET, kolektory z rurki igelitowej, zagiętej na ciepło w lekkie kolanka. Zamieszczam widok całości i jak widzi to pilot przez swoje druciane gogle. Wiem, że jest teraz nieco narażony na podtrucie spalinami, ale za to dostał szaliczek w złoto-żółtym kolorze, bo poprzedni, biały za bardzo zlewał się z kolorem kadłuba. Do zasilania odkurzyłem stary pakiet 1500 mAh, dużo lżejszy od 2200. Lata się wolniej, środek ciężkości poszedł do tyłu, ale nic z przyjemności pilotażu nie ubyło. Jak zdarzy się przeciągnięcie, to model przepada, lekko się tylko przechla na którąś stronę, zsuwa po skrzydle ale jest czas na reakcję i można lecieć dalej. Co dwa płaty, to nie jeden, rozumiem coraz bardziej zwolenników trój i więcej-płatowców!
-
Mierzyć nie mierzyłem, więc odpowiedzi wprost nie podaję, ale podsuwam takie inżynierskie, fizykalne podejście: wirnik ogonowy w zawisie, ale i ustalonym locie po prostej, poziomo, powinien równoważyć moment od kręcącego się wirnika głównego- ma tylko inne ramię. Znając masy, wymiary, obroty, można to dość prosto policzyć. Sterując skokiem tego śmigła, trochę odchodzimy od tej równowagi, raz na plus, raz na minus. Ja tak bym do tego podszedł.
-
Już zmieniłem a publiczny.
-
Zamieszczam film zawierający również lądowanie, czyli kompletny lot. Pilot Bluesa mnie najpierw rozśmieszył, ale musiałem go w końcu potraktować poważnie. Taki tam, lekko sylwetkowy gość, myślałem o nim- żeby był. A on, wyobraźcie sobie, jak mu robiłem zdjęcie aktywował funkcję rozpoznawania twarzy w mojej komórce- upomniał się, tak to odbieram, o docenienie. Od tej pory ma pełne uznanie, nie będę go zmieniał . Link do filmu: https://youtu.be/hNA1ArVru98
-
Film jest faktycznie zdawkowy, ale na pewno pojawią się jakieś kolejne. Chodziło o zaliczenie tematu, w dość jednak niesprzyjających filmowaniu, a nawet lataniu okolicznościach (do roboty się spieszyłem). Sylwetka słusznie- Baliila i Tiger Motch, może jeszcze trochę Curry Wot- też fajny obiekt do zrobienia. Dojdzie jeszcze, jak pisałem, nos, osłona silnika, chyba wydechy, coś jak od no może nie Merlina, a Kestrela, no i "uwiarygadniające" istnienie tego nieistniejącego samolotu oznaczenia.
-
Aha, dobra, zmienię to. Koledzy- sprawdźcie jak teraz. Coś znowu unowocześnili w tym jutubie, niekoniecznie za tym wszystkim nadążam...
-
Link do filmu z porannego lotu. Trochę wiało, znowu z południa, więc turbulentnie, a model leciutki- jedno i drugie widać w locie. Kamera obcięła lądowanie, ale odbyło się bez kłopotów. https://www.youtube.com/watch?v=bZxEvB5XkhE&feature=youtu.be
-
Dzisiaj o 7.20, czyli zaraz po wchodzie słońca, którego zza chmur nie było widać, Blues poleciał. Niestety nie zrobiłem filmu, oczywiście uzupełnię ten brak jak najszybciej. Wczoraj przed północą, po uzyskaniu stanu "nie całkiem dokończony, ale gotowy do oblotu", wykonałem kilka próbnych rozbiegów w świetle lampy ulicznej, w lekkiej mżawce. Okazało się, że samolot dobrze trzyma kierunek, unosi ogon i w ogóle dobrze rokuje, jakby sam chce polecieć. Dzisiaj więc, przed wyjazdem do pracy zdecydowałem się na start. Start był z ręki, bo lekko, ale już wyraźnie podwiewało z południa, a w tym kierunku chwilowo nie mam dobrych warunków do rozbiegu, ze względu na przydużą trawę, zwłaszcza że chodzi o oblot. Adrenalina jak zawsze była, ale własności lotne oceniam bardzo dobrze, nie ma żadnych samoistnych tendencji do zmian kierunku, czy wysokości- po prostu stabilnie, niezbyt szybko sobie leci. Obawa o "niedomiar lotek" się nie sprawdziła- dwie dolne wystarczają, są dość skuteczne, choć beczek jeszcze nie próbowałem. Moje oczekiwania co do wrażeń z lotu modeli tego typu oraz makiet są takie- jak najbliżej prawdziwego samolotu. I tu się to udało- lata jak prawdziwy dwupłat, powoli, małe promienie manewrów itd. Waga do lotu, jeszcze bez osłony silnika, napisów, czy innych dekoracji 1460gram, nieco więcej niż zakładałem. Obciążenie powierzchni jest ok. 29 g/dm2, oraz wklęsły (choć cienki profil) sprawiają, że lata powoli, nie jak na przyspieszonym filmie.Jest oczywiście pilot- no bo jak bez pilota, zawłaszcza w otwartej kabinie? Z obowiązku zamieszczam "poszlakowy' jedynie dowód oblotu- zdjęcie wykonane już po, ale nieostre niestety, z braku dobrego światła.
-
Samochód dostawczy Żuk a11 RC, Star 266
zbjanik odpowiedział(a) na Bartek Piękoś temat w Filmy modelarskie
Żuk jest znakomity! Jako kierowcę przydałoby się zeskanować i wydrukować model pana Bartka Tołpy. Stworzył niedościgły wzór kierowcy Żuka w filmie "Zróbmy sobie wnuka". No i wtedy jeszcze musiałby myć w modelu malutki kocyk- szczegóły we wspomnianym filmie. -
Piper J3C konstrukcja z rurek
zbjanik odpowiedział(a) na widar123 temat w Makiety F4C i Giganty F4CX
E, to żaden wyczyn- u nas tak się latało na skoki spadochronowe Gawronami i Wilgami. No fakt- trochę wieje, ale za to lepszy widok- 477 odpowiedzi
-
- piper
- kostrukcja spawana
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jest już zabudowany przód kadłuba, jest owiewka kabiny, zamknięta jest też komora skrzydeł, choć jeszcze bez linek, te będą po zamontowaniu serw i podłączeniu lotek (jeszcze nie odciętych). Teraz przybędzie wręga silnikowa, a chyba nawet jakaś forma "domku", z powodu wyważenia. Waga 950 gram.
-
Adamie- chyba powinieneś albo przypomnieć sobie, albo poznać podstawowe określenia występujące w ciekawiącym Cię obszarze, czyli podstawy aerodynamiki. Weźmy na przykład to: jeśli myślisz o locie poziomym, takim ustalonym, to przecież musi być siła nośna, bo samolot, model by spadł- coś go w locie utrzymuje- prawda?
-
Czasu jak zwykle mało, ale coś niecoś da się zrobić. Przybyły koła i podwozie, Są już stójki w kadłubie i między skrzydłami, ale jeszcze nie mocują skrzydeł, ot- taka przymiarka bardziej, brak więc olinowania i skrzydła lekko zwisają. Przymierzyłem się też do wykonania góry przodu kadłuba- na zdjęciu widać już zarys owiewki kabiny (na razie z papieru). owiewka będzie bardzo opływowa- jedna linia z przodem kadłuba. Waga na teraz 850 g.
-
A, to po prostu Zappata, tylko w wersji poddźwiękowej, dla uboższych. Wiadomo- wersja odrzutowa, to tylko mocarstwa...
-
Marcin, a nie myślałeś, żeby silnik dać głowicą w dół? Mało jest bardziej dogodnych konstrukcji. Ale ogólnie, to super, postrach nieba, jak sam oryginał!
-
Zbliża się jesień, dłuższe wieczory- proponuję oprócz budowy modeli, co oczywiste, także lekturę. Wyszła nowa książka Andrzeja Glassa "SZYBOWCE KOCJANA", wydana przez witrynę SCG, którym kieruje Marcin Błuś. Tytuł jest skrótowy, bo oprócz szybowców są też motoszybowce, oraz opis konspiracyjnych dokonań bohatera w dziedzinie badań nad niemiecką bronią odwetową. Antoni Kocjan to człowiek niezwykły, bardzo zdolny, przedsiębiorczy i na koniec nieustraszony, czego dowiódł swą bohaterską śmiercią. Co do szybowców zaś, to dość powiedzieć, że zaprojektował większość liczebną wszystkich przedwojennych szybowców (a w tej dziedzinie już wtedy nie byliśmy jakimś "trzecim światem", tylko odwrotnie), wiele z nich wyprodukował (ale powstawały też w innych wytwórniach). Chyba nie było polskiego pilota biorącego udział w wojnie, który przeszedłszy klasyczne szkolenie od podstaw (czyli najpierw szybowce, potem samoloty), nie latałby na Wronie, czy Czajce. Komar to osobny rozdział historii polskiego i nie tylko, szybownictwa, podobnie Orlik, czy znakomita, choć mało rozpowszechniona Mewa- szybowiec na poziomie Bociana. Konstrukcie te miały też swoje życie i znaczenie także poza granicami kraju, Komar, pomimo swej delikatności okazał się szybowcem długowiecznym, budowanym z powodzeniem po wojnie, a dzieje Orlika, to temat na ciekawy film- jeden kadr powstał w mojej głowie i jest tematem okładki. O Antonim Kocjanie dawno, dawno temu opowiadał mi z dumą mój ojciec, a ja urodziłem się w tym samym mieście co on- Olkuszu. pozdrawiam Olkusz! Książka zawiera oczywiście opisy, rysunki wszystkich konstrukcji, zestawienia ilości wyprodukowanych sztuk, różne ciekawostki i fakty dotyczące ich użytkowania itd. Dla miłośników historii skrzydeł- absolutny "must have".