Skocz do zawartości

zbjanik

Modelarz
  • Postów

    1 494
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    45

Treść opublikowana przez zbjanik

  1. Całkiem jak na filmach z zawodów na Alasce na najkrótszy rozbieg i dobieg Piperów z tymi ogromnymi kołami. No bo koła teraz też masz już słuszne. Fajnie!
  2. To mój ulubiony i sprawdzony rozmiar, ale malowałem też mniejsze i większe na wyraźne życzenie zamawiającego.
  3. Grzegorzu- dzięki za uznanie. Strona jak powstała z 15 lat temu, tak nic w niej nie zmieniłem, ale maluję stale można powiedzieć, ostatnio bardziej ilustracje, a szczególnie okładki do książek, choć nie tylko. Dwa obrazy dla przykładu (B-29 na zamówienie- sam bym tego szczególnie egzemplarza nie powiesił w domu), Fokker z "potrzeby duszy", ale znalazł klienta.
  4. Marcinie- uwierz w siebie. Symulator najpierw, drugie to środek ciężkości we właściwym położeniu i trzecie: małe wychylenia sterów. Dasz radę!
  5. Nooo- fajnie! Widać emocje jak w filmach w WWII. Ale my z tymi Marabutami nie mielibyśmy szans- proporcje trochę jak Mustang do Me Gigant, może nie wymiarami, ale zwrotnością Za to trafienie bezpośrednie (kolizja model-model), jeśli nie w byłoby np. w stateczniki, pewnie by nas nie eliminowało z tej nierównej walki, bo coroplast jest ultra odporny na urazy.
  6. Zdecydowanie kategoria CUD, żadne tam fpv, absolutnie "ręczna robota"! Patrząc na to zdjęcie z mijania, uświadomiłem sobie, że kamera jest zamocowana pod lewym skrzydłem, czyli z odległości mijania trzeba jeszcze odjąć tak z 1,2 m (model ma 1720 mm rozpiętości)- więc to były naprawdę centymetry
  7. Co dwa Marabuty, to nie jeden- jak mówi stare przysłowie. W myśl tego, wczoraj odwiedził mnie Marcin i zrobiliśmy sesję filmową "air to air". Nie jest to łatwa sprawa, szczególnie za pierwszym razem, momentami jest to jak Top Gun (ale podstawówka) momentami zaś jak pierwszy lot szybowcem na holu (Gawron też mi tak uciekał z celownika). Raz nawet było całkiem gorąco- odległość na kolizyjnym kursie musiała być gdzieś ok. 2 m- kadr w załączeniu, a obiektyw przecież oddala. Tak, że zabawa była świetna. Potem jeszcze dla odmiany Marcin zaprezentował Juniora Graupnera, który acz piankowiec, to potrafi latać jak przecinak, a od strony audio kojarzy się z wiertarką dentystyczną. Super dzień, dzięki za wizytę Marcin. https://youtu.be/f5doJ7XyK5g
  8. Dowód absolutnie wiarygodny- super wygląda ten zimowy Wicherek na śniegu. Do tego obsługa spaliniaka w zimie to dodatkowa atrakcja, nawet bez takich utrudnień jak zatkany gaźnik!
  9. Fajne- pingwinek chyba szukał drogi do korzeni- chodziło mu wyraźnie o korepetycje z latania.
  10. Absolutnie nie należę do "ulubieńców" zimy, ale czasami nawet i ona ma lepsze strony. Zamieszczam dwa filmy jako dowody w sprawie. Pierwszy ukazuje jaką świetną nawierzchnię zyskała łąka obok domu- lód palce lizać. Nawet Luciola ze swoimi niedużymi kołami (70 mm) wreszcie zdecydowała się ujawnić swoje naprawdę dobre zachowanie w kontakcie z podłożem (z reguły na trawie podpiera się nosem, czy nawet kapotuje przy lądowaniu). Drugi film to wspólne latanie z bielikiem, który zaciekawił się najwyraźniej Marabutem. Zauważyłem zbliżającego się od strony północnej dużego ptaka więc wystartowałem "na przechwycenie". Spotkanie nastąpiło nisko- może na dwudziestu metrach. Zaczęliśmy obaj udawać, że jest noszenie- ja silnikiem, on machając skrzydłami, ale z tego chciejstwa jakoś wygenerowaliśmy początki komina. Słaby był, ale powoli wyżebraliśmy kilkadziesiąt metrów, ja z wrażenia nawet dyletancko machnąłem korka, ale Marabut szybko z niego wychodzi, więc kombinowaliśmy dalej- już nawet bez silnika. Ale to nie koniec przyjemności- od południa usłyszałem głośne "chłopaki- ile macie na vario"? I to był kruk, który do nas dołączył. Nie widać go na filmie, bo był dużo wyżej, a youtube mocno okrawa rozdzielczość, ale mam na filmie źródłowym. W sumie wyszliśmy z bielikiem tak na 150 metrów, kruka straciłem z oczu, no i pożegnaliśmy się- do następnego razu!
  11. zbjanik

    Uczmy się od mistrzów

    Filmik z lądowania pasażerem wczoraj: http://podroze.onet.pl/aktualnosci/pilot-wyladowal-brawurowo-w-trakcie-orkana-fryderyka/g3g4d5
  12. Znam ten model "z widzenia", miał go klubowy kolega Teoś w Gliwicach. Były to końcowe lata siedemdziesiąte. Teoś miał jakoś- rodzinnie, czy służbowo, większy dostęp do "dóbr zachodnich", chyba był to model z zestawu, nie budowany z 'kawałków". Silnik 1,5- 2 cm3.. Jak na nasze umiejętności pilotażowe wtedy, to latał jak pocisk, do tego jeszcze brak wzniosu- trzeba było mocno uważać. Ale ładna sylwetka i ogólnie udana konstrukcja.
  13. Moim zdaniem chyba jednak nie- choć może tak to wygląda. Oś zawiasów jest oddalona od krawędzi drzwi w kierunku lotu. Ze względu na to, że skrzydło drzwi (w samolocie to sformułowanie jakoś dziwnie brzmi ze względu chyba na te inne skrzydła) nie jest płaskie, następowała by kolizja na dolnych i górnych krawędziach, w momencie fazy "prawie otwarte" i "prawie zamknięte". W sumie intuicja dobrze Ci podpowiedziała, ale efekt "dojeżdżania" a nie prostego obrotu (jak w szafie np.) osiągnięto w ten sposób.
  14. No i koniecznie żeby moduł dźwiękowy był w wersji gwiazdowej i rzędowej (regulacja ilości cylindrów może być za dopłatą, ale też niewielką). Ale teraz poważnie- byłbym sam chętny.
  15. A spróbuj obrócić krzyżak o 90 st.- otwory nie są na jednej, a na dwóch średnicach. Jak nie będzie pasował, to można dorobić swoją wersję z kawałka blachy AL, czy cieńszej stalowej.
  16. Agnieszka- pytasz o pomysł, z czego- jak bym budował model tego samolotu, to zrobił bym to z pluszu, weluru- ale to tylko pomysł. I jak zawsze: kapelusz z głowy za Twoją pracę!
  17. Potwierdzam- dowód w sprawie, czyli film jest, oblot wykonany z powodzeniem! Model lata bardzo - jak prawdziwy samolot. Po dorobieniu jeszcze brakującego nosa- osłony silnika, będzie się w locie mylił z oryginałem. Dobra robota Marcin.
  18. Spróbuj tak: na wał od wewnątrz (czyli patrząc na pierwsze zdjęcie- od góry) nałóż rurkę kilka mm dłuższą od niego i umieść to wszystko w imadle, które posłuży za prasę. Rurka powinna naciskać na obudowę od wewnątrz, tuż przy wale, musi więc mieć niewielką średnicę- tak 8-10 mm.
  19. Marcin- zawiasy rewelacja. Bardzo kreatywnie!
  20. Marcin- świetnie, czekam na oblot. Dzisiaj i wczoraj oczywiście latałem.
  21. No ta właśnie. No a fakty- tak, masz rację, tzw. emocji raczej mało, nie jest to faktycznie noblowska proza. Podobnie jak i we wszystkich chyba poruszonych pozycjach, ale chyba nie tego szukamy w takich wspomnieniach (choć u takiego Remarque'a..., ale to już nie o lataniu).
  22. Marku- no więc ja tą rozbieżność widzę od samego początku- jest parę punktów na tej liście, że tak wymienię tylko choćby: gruby jakiś profil skrzydła, duży skłon silnika, no i oczywiście koła i podwozie. Z tego też powodu w swoim modelu z tej dokumentacji nie korzystałem. Ściśle to aktualnie nie korzystam z żadnej, bo musiałem zawiesić budowę CSSa, na korzyść innej budowy- takiej prawdziwej (przybudówka do domu, taka większa- 50 m2). No ale pocieszam się jak mogę: że kiedyś się to przecież skończy i że CSS też był z drewna. No i mogę chociaż patrzeć jak twój pociak nabiera kształtu i powagi
  23. Nie wiem, czy Lindbergh był tłumaczony na nasze. Ale przypomniała mi się jeszcze jedna książka, tym razem czytana po polsku, ale nie pamiętam już tytułu- wojenne wspomnienia Rudla- asa latającego na Ju 87. Inna, bo spojrzenie z drugiej strony, też nieźle napisana i ciekawa.. Aha, jeszcze z podobnego nurtu, ale to też po niemiecku i nie wiem czy tłumaczone- wspomnienia znanej pilotki szybowcowej, ale także później samolotowej, Hanny Reitsch. Na koniec podsunę Ci jeszcze zupełnie świeżą, w sensie , że dopiero niedawno możliwa do kupienia (no albo mnie się tak przytrafiło, ze dopiero teraz- w Biedronce!)- "Wspomnienia czerwonego barona"- wiadomo o kim. Uderzyło mnie, jako miłośnika latania, jak Manfred pomija, wręcz jakby celowo przemilcza cały obszar techniki, tego wszystkiego na co się czeka w takiej lekturze. Nie wymienia np. typu samolotów, tylko pisze coś w rodzaju: lecieliśmy dużym dwupłatowcem bombowym... Pisze o rożnych rzeczach, ale samolot u niego to samolot i koniec, najwyżej ile miał płatów. Zastanawiające. Ale są też wątki takie trochę polskie u Hanny jak i u Manfreda- oboje urodzili się na Dolnym Śląsku (Hanna w Jeleniej Górze, Manfred we Wrocku, a mieszkał w Legnicy). Manfred opisuje też wizytę w Pszczynie. Świat mały jest! Co do Meissnera, to mam zaliczoną całość, tyle, że tak dawno, że mało pamiętam- chyba czas powrócić i sobie przypomnieć.
  24. Grzegorz- OK, może i tak, ale same opisy walk i lotów uważam za najlepsze jakie czytałem. A kogo byś polecał bardziej? Inna bajka, ale całkiem pisarsko dobrze poradził sobie Lindbergh ze swoimi wspomnieniami- ale nie wiem, czy to było tłumaczone na nasze, bo czytałem kiedyś albo w oryginale albo po niemiecku- mogę polecić każdemu.
  25. Dla mnie najlepszą książką w temacie jest "Wielki cyrk" P. Clostermana. Wiem, że nie polski autor, ale jest super.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.