Skocz do zawartości

zbjanik

Modelarz
  • Postów

    1 460
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    41

Treść opublikowana przez zbjanik

  1. Marku- jest taka dziedzina. w której jesteś ekspertem i wzorem: empatia, dowcip, język- tak to ujmę. A i co do tych "ścisłych" dziedzin (budowa makiet)- też jesteś dla wielu mistrzem i inspiracją. Jak jakiś sobek i mruk zbuduje piękny model, to świetnie, ale jak inny modelarz budowę opisuje z humorem i ogólną sympatią do świata, dystansem do siebie, to dopiero jest pełnia, albo nawet coś ponad- tzw. "wartość dodana".
  2. Zgadzam się z Przemkiem- trzeba było chociaż poprzesuwać końce poszczególnych desek względem siebie, najlepiej jednak powinny mieć skosy na szerokości. Inna sprawa, że skrzydła wyglądają na mocno pancerne, ale jeśli się złamią- to właśnie na uskoku pod lotkę. Dając węgiel w takie skrzydło już nie dawałbym balsy, albo to, albo to. Na wierzch papier na wikol i pewnie by starczyło.
  3. Nieśmiało, ale jednak coraz bardziej da się wyczuć czającą się wiosnę. Dzisiaj dalej było zimno w ręce, ale w dwu lotach nabiłem niecałą godzinę nalotu. Znowu przyleciał bielik, dołączyły dwa, a potem trzeci kruk. Zdjęcie z daleka, bo wyszliśmy dość wysoko. Ciekawe, że kruki najpierw chyba atakowały bielika, ale dały spokój, a po wyjściu na pułap końca noszenia (500-600 m) wszystkie ptaki już zgodnie, razem w kluczu poleciały w kierunku Osi (malutka wioska obok mojej, zwycięzca każdego konkursu na najkrótszą nazwę, przynajmniej w Polsce). Ten widok skojarzył mi się z fotkami Lancastera z eskortą Spitfira i Hurricana wykonaną nad pałacem Buckingham. Kursor został doposażony w obudowę kabiny, tak, że wnętrzności ma osłonięte i lepszą aerodynamikę. Żółta, odejmowana część jest butelką z recyklingu (znaleziona w lesie), a silnik ma maskę z Frugo- specjalnie dobranego i kupionego w tym celu. Pozostaje jeszcze ewentualnie zamiana śmigła na składane, ale to z czasem. W sumie jest model do latania, nie do podziwiania- chodzi w nim o sam lot bardziej, niż o formę, czy jakieś podobieństwo do istniejących statków powietrznych. Bliżej mu do ptaków, szczególnie z daleka, jak jest wysoko- i o to mi chodziło. Pilotaż jest banalnie prosty i łatwy- idealnie do latania siedząc na leżaku, z filiżanka kawy obok. No ale na to trzeba jeszcze nieco poczekać.
  4. Ja poszukałem szerzej, idąc tropem "semantycznym"- laubzega brzmi z niemiecka i jest taki pierwszy z brzegu efekt: https://www.youtube.com/watch?v=X471F1WwGFs Jasne, że znając język dowiemy się więcej, ale nawet samo obejrzenie też pomoże. Gość na początku pisze o Wuppertalu, ale akcent ma raczej południowy, to akurat bez znaczenia.
  5. Jaskółka to taka deseczka-podkładka do cięcia laubzegą, z wycięciem w kształcie "V" (z otworkiem na jego końcu).
  6. Przemek- no i bingo- własnie taki! Ale faktycznie drogi to on jest. Jak ktoś ma jednak pomysł na szersze zastosowanie, to może się opłacać nawet taki zakup. Ja się zastanawiam, ale jedno już wiem- z coroplastu to ja łatwo nie zrezygnuję,
  7. To nie taki, ale pewnie też mógłby być. Tamten jest szary i ma inny kształt trochę. Ważna jest ta regulacja temperatury.
  8. Przemek- zrobię fotkę pistoletu w domu wieczorem. Jest własnością Marcina, ale chyba nie będzie miał nic naprzeciwko. Problem jest tylko taki, że jakoś nie widzę żadnej tabliczki, czy opisu na nim, ale pewnie forum nam pomoże określić jego tożsamość.
  9. Nie żebym był jakoś nadmiernie przesądny, jednak do trzynastego respekt trzeba mieć- no więc trochę mam, ale nie mogłem się powstrzymać. Komunikat jest taki: oblot Kursora odbył się dzisiaj ok. godziny 7.20. Poszło dobrze, skrzydło lata przewidywalnie, jest samostateczne wystarczająco, opadanie małe, doskonałość niezła. Lot powolny, promień krążenia równy rozpiętości- bez problemu. Brak jeszcze zabudowy wnętrzności (kabiny?)- na razie jest tylko "osłona radaru" z myszki komputerowej i domek z silnikiem. Fajnie prezentuje się ostra czerwień na mroźnym niebie i oszronionym tle krajobrazu. Link do filmu: https://youtu.be/O-DAVKmfs5M
  10. Witamy Cię Petrze!
  11. Agnieszka- jak zawsze jestem pod wrażeniem twoich prac. Jako wyraz uznania skromna fotka obrazu popełnionego parę lat temu do kalendarza.
  12. Marcin- na początek założę mu silnik (Emax, ale nie pomnę oznaczenia) który teraz jest w Selfim- tym co wisi pod sufitem i aktualnie nie lata. Deklarowanego 1,1 kg ciągu to on nie ma, ale dało się nim napędzać nawet Marabuta, choć startować trzeba było z ręki, bo z ziemi był za słaby. Zobaczymy- start jest tylko z ręki, opór powietrza powinien być mniejszy, masa też mniejsza- może da radę. Jak nie, to pomyślimy o czymś mocniejszym, ale to będzie wymagało zakupu.
  13. Marcin doświadczalnie ustalił temperaturę. Za mała- "się odkleja", za duża- topi i mocno deformuje coroplast. Może się sam wypowie, ale on coraz bardziej odchodzi od kleju i twierdzi, że przy tej temperaturze jest nie do oderwania.
  14. Zastosowałem teraz technikę hybrydową- Soudal 66A (dobry klej, ale klej- musi mieć czas na wyschnięcie) i klej na gorąco. Matowię papierem ściernym obszar spoiny, dziurkuję radełkiem od Marcina z Olesna (super działa), Lewe skrzydło sklejałem na dwa etapy: żebra i dźwigar na Soudal najpierw do dolnej powierzchni, po wyschnięciu Soudal na górę żeber (oraz cienko rozprowadzony, właściwie wtarty w wewnętrzną stronę całego noska profilu, aż maksymalnej wysokości profilu, bo tu wszystkie kanaliki były nacięte w celu umożliwienia gięcia). Tylną krawędź górnego poszycia oprócz kleju lekko podkleiłem hot glutem. Prawe skrzydło natomiast bardziej "skondensowałem czasowo": dół żeber Soudal, ale też zaraz punktowo Hot Glue, żeby "heftnąć" i od razu góra. Złapanie żeber było konieczne, bo zamykając górę, trzeba ją naprawdę mocno ciągnąć do tyłu, żeby na nosku nie powstały nadmiary pokrycia. Marcin pożyczył mi profesjonalny pistolet do termokleju z regulacją temperatury- świetnie działa. Temperatura 170, czy 175 st. jest najlepsza.Skrzydło jest więc całe, a Soudal bdzie tam sobie w środku powoli wiązał. Całość czasu jaki poświęciłem na Kursora do tego etapu wynosi 9 roboczogodzin (bez modelu w skali, tylko sam model docelowy).
  15. Zimowa termika i loty z bielikiem przyśpieszyły decyzję o budowie nowego skrzydła do słabej termiki. Oczywiście z coroplastu. Trochę mnie poniosło z wymiarami, bo najpierw rozpiętość miała się mieścić w dwu metrach, razem z wingletami, ale kiedy zdecydowałem, że kanaliki będą wzdłuż skrzydła i całość będzie dzielona w połowie, ograniczenia puściły i finalnie wyszło 2,27 m. No i teraz lekko się obawiam jak będę tym startował- ale chyba dam radę wyćwiczonym wcześniej na "Papi" i "Dudku" sposobem na "dyskobola". Cięciwa jest 300 mm, a profil, całkowicie intuicyjny, jest czymś pomiędzy KFM, a jakimś prawdziwym profilem samostatecznym. Spód jest płaski, góra całkiem porządnie zaokrąglona przy nosku, potem, po maksymalnej grubości, też właściwie prostoliniowa. Spływ tworzy więc płaska, pojedyncza płyta, w niej znajdą się wycięte stery. W ramach próby wykonałem model układu z kartonu w skali 1:5, który całkiem statecznie lata, więc jest nadzieja, że sam Kursor też poleci. Skrzydło w stanie jak na zdjęciu, więc prawie gotowe, ale bez wyposażenia i jakiegoś mocowania silnika waży niecałe 600 gram.
  16. Całkiem jak na filmach z zawodów na Alasce na najkrótszy rozbieg i dobieg Piperów z tymi ogromnymi kołami. No bo koła teraz też masz już słuszne. Fajnie!
  17. To mój ulubiony i sprawdzony rozmiar, ale malowałem też mniejsze i większe na wyraźne życzenie zamawiającego.
  18. Grzegorzu- dzięki za uznanie. Strona jak powstała z 15 lat temu, tak nic w niej nie zmieniłem, ale maluję stale można powiedzieć, ostatnio bardziej ilustracje, a szczególnie okładki do książek, choć nie tylko. Dwa obrazy dla przykładu (B-29 na zamówienie- sam bym tego szczególnie egzemplarza nie powiesił w domu), Fokker z "potrzeby duszy", ale znalazł klienta.
  19. Marcinie- uwierz w siebie. Symulator najpierw, drugie to środek ciężkości we właściwym położeniu i trzecie: małe wychylenia sterów. Dasz radę!
  20. Nooo- fajnie! Widać emocje jak w filmach w WWII. Ale my z tymi Marabutami nie mielibyśmy szans- proporcje trochę jak Mustang do Me Gigant, może nie wymiarami, ale zwrotnością Za to trafienie bezpośrednie (kolizja model-model), jeśli nie w byłoby np. w stateczniki, pewnie by nas nie eliminowało z tej nierównej walki, bo coroplast jest ultra odporny na urazy.
  21. Zdecydowanie kategoria CUD, żadne tam fpv, absolutnie "ręczna robota"! Patrząc na to zdjęcie z mijania, uświadomiłem sobie, że kamera jest zamocowana pod lewym skrzydłem, czyli z odległości mijania trzeba jeszcze odjąć tak z 1,2 m (model ma 1720 mm rozpiętości)- więc to były naprawdę centymetry
  22. Co dwa Marabuty, to nie jeden- jak mówi stare przysłowie. W myśl tego, wczoraj odwiedził mnie Marcin i zrobiliśmy sesję filmową "air to air". Nie jest to łatwa sprawa, szczególnie za pierwszym razem, momentami jest to jak Top Gun (ale podstawówka) momentami zaś jak pierwszy lot szybowcem na holu (Gawron też mi tak uciekał z celownika). Raz nawet było całkiem gorąco- odległość na kolizyjnym kursie musiała być gdzieś ok. 2 m- kadr w załączeniu, a obiektyw przecież oddala. Tak, że zabawa była świetna. Potem jeszcze dla odmiany Marcin zaprezentował Juniora Graupnera, który acz piankowiec, to potrafi latać jak przecinak, a od strony audio kojarzy się z wiertarką dentystyczną. Super dzień, dzięki za wizytę Marcin. https://youtu.be/f5doJ7XyK5g
  23. Dowód absolutnie wiarygodny- super wygląda ten zimowy Wicherek na śniegu. Do tego obsługa spaliniaka w zimie to dodatkowa atrakcja, nawet bez takich utrudnień jak zatkany gaźnik!
  24. Fajne- pingwinek chyba szukał drogi do korzeni- chodziło mu wyraźnie o korepetycje z latania.
  25. Absolutnie nie należę do "ulubieńców" zimy, ale czasami nawet i ona ma lepsze strony. Zamieszczam dwa filmy jako dowody w sprawie. Pierwszy ukazuje jaką świetną nawierzchnię zyskała łąka obok domu- lód palce lizać. Nawet Luciola ze swoimi niedużymi kołami (70 mm) wreszcie zdecydowała się ujawnić swoje naprawdę dobre zachowanie w kontakcie z podłożem (z reguły na trawie podpiera się nosem, czy nawet kapotuje przy lądowaniu). Drugi film to wspólne latanie z bielikiem, który zaciekawił się najwyraźniej Marabutem. Zauważyłem zbliżającego się od strony północnej dużego ptaka więc wystartowałem "na przechwycenie". Spotkanie nastąpiło nisko- może na dwudziestu metrach. Zaczęliśmy obaj udawać, że jest noszenie- ja silnikiem, on machając skrzydłami, ale z tego chciejstwa jakoś wygenerowaliśmy początki komina. Słaby był, ale powoli wyżebraliśmy kilkadziesiąt metrów, ja z wrażenia nawet dyletancko machnąłem korka, ale Marabut szybko z niego wychodzi, więc kombinowaliśmy dalej- już nawet bez silnika. Ale to nie koniec przyjemności- od południa usłyszałem głośne "chłopaki- ile macie na vario"? I to był kruk, który do nas dołączył. Nie widać go na filmie, bo był dużo wyżej, a youtube mocno okrawa rozdzielczość, ale mam na filmie źródłowym. W sumie wyszliśmy z bielikiem tak na 150 metrów, kruka straciłem z oczu, no i pożegnaliśmy się- do następnego razu!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.