wapniak

Tekst skopiowany ze strony Generali, wytłuszczenia moje: Klauzula nr 9 (szkody z tytułu używania modeli latających lub latawców) 1. Zakres ochrony ubezpieczeniowej może zostać rozszerzony na wniosek Ubezpieczającego, po zapłaceniu dodatkowej składki, o odpowiedzialność cywilną za szkody powstałe w związku z używaniem modeli latających oraz latawców. 2. Ochroną ubezpieczeniową objęte są wyłącznie modele latające lub latawce użytkowane na potrzeby własne, w celach rekreacyjnych, z wyłączeniem udziału w zawodach i profesjonalnych pokazach. 3. Ochrona ubezpieczeniowa nie obejmuje szkód powstałych na skutek zakłócenia czy opóźnienia pracy portów lotniczych, linii kolejowych, dróg, a także jakichkolwiek roszczeń będących skutkiem spowodowania wypadku lotniczego, katastrofy w ruchu lądowym, powietrznym czy wodnym. 4. Postanowień § 54 ust. 1 pkt 9 nie stosuje się. 5. Zakres ochrony ubezpieczeniowej potwierdzony jest w polisie. Nic lepszego na stronach Generali nie znalazłem! Ps. Kolego MarcinS, nie przysyłaj mi więcej na PW pogróżek, bo to i dziecinne i idiotyczne zarazem.

No przecież prosiłem o OWU. Nie prościej było je tu wkleić? Nie zamieszczenie ich jest dla mnie oczywistą próbą ukrycia kruczków i "gwiazdek" zawartych w ofercie, a cytowane przeze mnie sformułowania świadczą moim zdaniem o braku profesjonalizmu i kompetencji proponującego to ubezpieczenie. Teorie spiskowe nic do rzeczy tu nie mają. Albo się posiada uczciwą ofertę, albo ucieka się od konkretów. Takie jest moje zdanie, wynikające z życiowego doświadczenia. Pozdrawiam

Proponował bym zastanowić się nad statecznością kierunkową. W modelu na uwięzi załatwia to siła odśrodkowa, tu jej nie będzie. Krótki kadłub, praktycznie brak statecznika pionowego nie wróży dobrze.

Prawidłowe wyważenie wygląda tak: Kładziesz połówkę skrzydła na dwie wagi na raz, każda pod jeden koniec, i tak dokładasz ciężarek ( dla tej lżejszej) aby dla obu połówek uzyskać takie same wyniki pomiarów.

Ale tylko w ten sposób możesz w sytuacji awaryjnej wyłączyć silnik. A to w wielu przypadkach ratuje śmigło-silnik -regulator. Nie ma szans, aby w takiej sytuacji złapać za jakikolwiek przełącznik.

No może i jestem stary, ale myślący za to. Ta klauzula określa tyle, że to dodatkowy koszt w polisie OC. A to już nie na pół roku czy ile tam. No i juz nie pięćdziesiąt parę złociszy... A na upartego pkt 3 wyklucza wszelką odpowiedzialność GENERALI , bo definicji katastrofy ( oprócz budowlanej, ale o taką nie chodzi) już tam nie ma, albo jej nie znalazłem ( bo ja stary ...) Ja jednak poproszę o kompletne OWU dla modelarzy, bo zaczynamy tu rozmawiać o "misiach". ..

Wychodzi na to, że nie potrafię sobie tego wygooglować...

Logiczne byłoby również zastosować silnik o prądzie większym o te 40% od tego który jest. Przekraczanie dopuszczalnego prądu silnika prowadzi do drastycznego zmniejszenia sprawności napędu.

A może by tak umieścić tu warunki ubezpieczenia? Byłoby wiadomo co oznaczają niektóre sformułowania typu " możliwość ubiegania się " itp. Nie trzeba by kupować kota w worku.

Na pierwszej fotce wygląda, jakby nie było luzu między orczykiem a obudową. Może tylko tak wygląda...

Wszystko pięknie, nie podoba "misie" tylko to łoże silnika. Albo się obróci, gdy silnik odpali, albo całkiem odmaszeruje przy pierwszej okazji. No i mocowanie statecznika poziomego na gumkę gwarantuje trymowanie SW przy każdym locie. Pozdrawiam

Tu masz coś na temat: http://awiatikforum.ok1.pl/printview.php?t=368&start=0&sid=03965316cefd65ba3df5e68152b02cf4

Sprężyny zaworów nierówno nawinięte... Nie no żartowałem, to z zazdrości. W życiu takiego cuda bym nie zbudował. Pozdrawiam

Jak do tej pory nie miałem potrzeby żadnego utylizować, ale jak przyjdzie na to czas, to po prostu rozładuję takiego delikwenta do zera i wyrzucę tam gdzie inne baterie. Nad czym tu deliberować? idfx, nie bierz tego do siebie. Po prostu to mnie rozbawiło i nie mogłem się powstrzymać. Pozdrawiam

Gdyby serwo kierunku było orczykiem do góry, to popychacz tworzyłby bezpieczniejszy kąt z orczykiem steru

Słuszne podejście do tematu. W końcu z HK na pół świata idą teleportem, więc bezpiecznie. Utylizacja tego diabelstwa też nie jest prosta. Ja, oprócz soli, dodaję do roztworu paprykę mieloną w proporcji 70% słodkiej i 30% ostrej, do tego mielony czosnek ( to przeciw wampirom) odrobinę imbiru dla smaku no i nieco pieprzu. Jak się odpowiednio spieprzy, to już nie szczelają, ani iskrami, ani dymem.

Cellonowana japonka ma brzydką przypadłość w postaci deformowania wszystkiego na czym się znajduje. Dlatego sugerowałbym zamknięcie klap (i zapewne lotek) od góry również balsą. Zabezpieczyłoby to przed wichrowaniem powierzchni sterowych. Nie widać na fotkach, czy dźwigar między pasami jest wypełniony, a lepiej gdyby był. Kapnąłbym również kropelkę CA pod plasticzek trzymający dźwigienkę napędu ( ten na sklejce), na wypadek konieczności wymiany tejże dźwigienki. Pozdrawiam

Ja bym takiego twierdzenia nie zaryzykował, pamiętając o różnicy ciśnień na spodzie i wierzchu płata. Jest szczelina - jest przepływ z dołu do góry. Ale to OT, więc już się zamykam i czekam na dalszą relację z budowy.

Moda to jedna rzecz, ale widok modelu po dwumetrowym rozbiegu robiącego świecę do nieba - bezcenny. Tak się teraz porobiło , że są możliwe rzeczy, o których kiedyś można było tylko pomarzyć. No to czemu nie skorzystać?

Wszystko zależy od modelu. Ten ma mieć ( z racji budowy) małą prędkość lotu, czyli małą energię warstwy przyściennej. Nie zaszkodzi w krytycznych sytuacjach ją wzmacniać. Inaczej będzie dla "hotlinera", gdzie głównie liczy się opór..

Małe szczeliny w takich modelach mogą być mocno przereklamowane. Model zamiast zwolnić może spaść poprzez oderwanie opływu na górnej powierzchni płata. Duża szczelina jest po to, by zwiększyć energię górnej strugi powietrza ,( poprzez przedmuchanie powietrza z dołu do góry) co podnosi odporność na jej oderwanie przy dużych wychyleniach klap do dołu.

Jeśli12 woltowy mechanizm zasilisz np. 6 woltami, to ruch będzie powolny, tak pewnie ze 3-5 sekund w jedną stronę. Nie wiem, czy jeszcze będzie potrzebny jakiś opóżniacz. Musisz sam to już wypróbować. Poza tym, do kompletu zawsze można dokupić na szrocie regulator częstości pracy wycieraczek...

Najprościej to chyba będzie złożyć wybrane żeberka w stosowny do wzniosu bloczek i przewiercić otwór przez wszystkie.

Proszę bardzo. W takim układzie nawet to sterowanie nie jest potrzebne. Wystarczy, że upadająca figurka zewrze na chwilkę styk podłączony równolegle do krańcówki mechanizmu wycieraczek.

A nie prościej by było użyć silniczka elektrycznego nawijającego ten sznurek na ośkę? Do tego parę wyłączników krańcowych, bateryjka i już. Jak upadnie, to się sam podniesie i poczeka aż znów upadnie. Edit: Albo jeszcze prościej, skocz na szrot i kup napęd wycieraczek samochodowych, tam już nawet jest wmontowany mechanizm wracania w to samo położenie.