jarek996 Opublikowano 23 Lutego 2023 Opublikowano 23 Lutego 2023 Kilometrow regularnie przybywa, ale jest ciagla gonitwa. Pogoda w tym roku nie rozpieszcza (deszcze!), a jezdzic trzeba. W celu "nadgonienia", zakupilem wczoraj bilety na Cypr. Jest tam w granicach 18-24 stopni, raczej slonce i tylko lekki wietrzyk. Lece 2 marca na 4 dni (jezdne). Planuje, zeby przybylo okolo 500-600 km i wieeele m w pionie. Oczywiscie po powrocie bedzie relacja ze zdjeciami.
Shock Opublikowano 23 Lutego 2023 Opublikowano 23 Lutego 2023 4 minuty temu, jarek996 napisał: Oczywiscie po powrocie bedzie relacja ze zdjeciami. Na to chyba większość ludzi czeka na tym forum
jarek996 Opublikowano 23 Lutego 2023 Opublikowano 23 Lutego 2023 1 minutę temu, Shock napisał: Na to chyba większość ludzi czeka na tym forum Mam nadzieje ! Jesli tak jest, to bede slal wszystko LIVE (no prawie, wieczorem moge robic sprawozdania dnia)!!!
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. jarek996 Opublikowano 7 Marca 2023 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 7 Marca 2023 Z Cypru wrocilem caly i zdrowy, wiec moge podzielic sie z Wami moja wyprawa. W tym roku, wyjatkowo postanoweilem rozpoczac (wyjazdy) dosyc wczesnie. Zazwyczaj byl to kwiecien, ale w sumie po co czekac jeszcze dwa miesiace ? W ostatniej chwili zdecydowal sie na wyjazd rowniez koles, ktory byl ze mna w zeszlym roku w Albanii. Dojechal do mnie w czwartek rano, zostawil samochod pod domem i moj kolega zawiozl nas na pociag do Kopenhagi. Wylot planowo o 9.50, ladowanie o 15.10, ale tamtejszego czasu. Szybka odprawa (Cypr nie jest w Schengen) i autobusem do Larnaki. Szybkie skrecenie rowerow i udajemy sie na kolacje. Zamawiamy miejscowe piwo ( oczywiscie po dwa , a mialy 620 ml) i talerz grilowanego miecha z dodatkami. Wracamy bocznymi uliczkami , smierdzacymi troszke Albania. Wskakujemy do lozek i budzimu sie o 7.00 aby zaczac jazde okolo godz. 8.00 . Zostawiamy nasze torby na rower w hotelowej przechowlani i zaczynamy krecic. Plan dnia, to dojechac do miasta Pafos (zachod wyspy) , Dystans to 155 km i okolo 1300 m w pionie. Tankujemy wode w sklepiku i ruszmy na powaznie. Walimy caly czas dosyc blisko wody, pamietajac ciagle, ze poruszamy sie po "angielsku". Drogi mieszane, czyli asfalt, zwir i piaski. Pierwsza przerwe na posilek robimy w Limassol. Tam tez lapie pierwsza gume. Po zmianie detki ruszamy dalej. Caly dzin wieje bardzo silny wiatr i niestety wieje nam w twarz. Kazdy kilometr kosztuje ze 20% wiecej , ale nie ma co plakac, tylko trzeba pedalowac. Kilkanascie kilometrow za brytyjska baza lotnicza, stajemy na pierwsze piwko. Do celu dnia, mamy jeszcze tylko ze 40 km, wiec mozna zaczac "swietowac". teren robi sie coraz bardziej pofaldowany, ale nie wjezdzamy wyzej jak na 150 m.n.p.m. Na przedmiesciach Pafos robie Pawlowi zdjecie miejscowej strazy pozarnej i zaczynamy szukac hotelu. Przy pomocy Booking.com znajdujemy nocleg , zamawiamy piwo i udajemy sie na obfita kolacje. Slonce nas niezle przypieklo, a spotegowal to mocno wiejacy wiatr. Szwedzio ma jasna karnacje, wiec karczycho i rece mial spalone na czerwono. Ja na szczescie opalam sie od razu na brazowo ? Zasypiamy natychmiast, bo dystans + ten cholerny wiatr mocno nas "wydymal" z sil. 5 1
sbogdan1 Opublikowano 8 Marca 2023 Opublikowano 8 Marca 2023 Niektóre focie z mega urokliwymi miejscówkami Jarek co tam masz na balacie / kaseta ?, jak to się spisuje przy objuczonym rowerze ?
Shock Opublikowano 8 Marca 2023 Opublikowano 8 Marca 2023 Lubię takie relacje Opis i foto znakomite .
jarek996 Opublikowano 8 Marca 2023 Opublikowano 8 Marca 2023 8 godzin temu, sbogdan1 napisał: Niektóre focie z mega urokliwymi miejscówkami Jarek co tam masz na balacie / kaseta ?, jak to się spisuje przy objuczonym rowerze ? Jestem fanem krajow (i miejsc) upadlych ? 42 / 11-42. Daje rade (z tobolami) nawet do 25%, ale ja lubie niska kadencje i tradycyjne "ciezkie" pedalowanie. Jestem za stary, zeby uczyc jezdzic sie mlynkeim. 3 godziny temu, Shock napisał: Lubię takie relacje Opis i foto znakomite . Dzieki, milo mi!!! DZIEN DRUGI Srednio przespana noc (ja po duzym zmeczeniu mam problemy ze snem) , ale poniewaz jestem "krotkosenny", te 5-6 godzin wystarczylo, abym z dobrym humorem udal sie na sniadanie. Najadamy sie do syta (i jeszcze troszke) i ruszmy przez Pafos na polnoc. Mijamy kilka stanowisk archeologicznych i sciezka rowerowa wyjezdzamy z miasta. Za miastem wjezdzamy na zwirki i tak dojezdzamy do drogi, ktora odbijamy na pierwsza prawdziwa wspinaczke. Wjazd z poziomu morza na 600m. Przejezdzamy przez male wioski, asfalt dosyc kiepski, a chwilowe nachylenia siegaja 20%. Pierwsze pieczenie w lydkach, ale nie ma co plakac, tylko trzeba wychylic lyka wody i walczyc dalej z grawitacja. W wioskach mijamy gaje cytrusowe, ale wiekszosc za siatka, wiec na posmakowanie "szabru" przyjdzie nam jeszcze poczekac. Dojezdzamy w koncu do wioski Kathikos,gdzie konczy sie podjazd i stajemy na kawke. W kawiarni kilku cypryjskich emerytow raczy sie rowniez popoludniowa kawa, dyskutujac "rekami" (Grecy znani sa z tego, ze potafia "rozmawiac" gestami). Ruszamy dalej i czeka nas teraz spokojny, dlugi zjazd na wysokosc 100m. W przydroznym markecie tankujemy wode i odbijamy w prawdziwe gory. Teraz czeka nas wspinaczka na 1250m. Poludniowe slonce prazy niemilosiernie (choc to dopiero poczatek marca), a wiejacy wiatr utrudnia wspinaczke. Teraz pozostaje "zapiac" psyche i jak najrzadziej spogladac na licznik. Na wysokosci 900m siadamy w knajpce i zamawiamy po sanwiczu. Do tego napoje + jakis baton i placimy za to 20 EUR. Ceny na Cyprze (w czesci greckiej) sa dosyc wysokie ( jedzenie porownywalne ze Szwecja), a piwo ( 0,6 l) kosztuje od 2,90 do 3,70 EUR. W porownaniu z Albania ( 0.5 l - 1 EUR) to naprawde drozyzna. Po zjedzeniu sanwiczy siadamy na siodelka i walimy dalej w gore. Dojezdzamy na 1250m, lekki zjazd na 1000-1100m wysokosci, i ciagle trawersujac jedziemy okolo 20 kilometrow. Dojezdzamy do monastyru KYKKOS, w ktorym spoczywa cialo pierwszego prezydenta niepodleglego Cypry, Biskupa Makariosa. Przed drzwiami glosni, ruscy turysci (na zdjeciu). Stad mamy okolo 18 km do Pedoulas gdzie mamy zarezerwowany nocleg. Jest to taka cypryjska Szklarska Poreba, ale w skali 1:100 ? Wiele hotelikow i knajpek czekajacych na turystow, ktorych nie widzielismy. Widzielismy za to w sklepiku polski groszek !!! Wypijamy w hotelowej knajpie po dwa piwa, bierzemy klucz i udajemy sie na dluuuuugi prysznic (osobno?). Po polgodzinnej labie, schodzimy na kolacje. Z tego wysilku (ponad 100 km i 3499m w pionie !!! ) nie mamy wielkiego apetytu, wiec zamawiamy tylko po porcji mousaki i wypijamy jeszcze po dwa piwa (trzecie biorac do pokoju). Tym razem (wysokosc ? - wioska lezy na 1000 m.n.p.m.) zasypiam w 2 minuty i spie do samego rana jak zabity. 3 1
Viper Opublikowano 8 Marca 2023 Opublikowano 8 Marca 2023 Piękna relacja, czekam na więcej Też jestem fanem Greków i Grecji, aczkolwiek Cypru ne znam. Te małe tawerny w wioseczkach, retsina, ichniejsze żarełko miła atmosfera i tak jak piszesz czasem porozumiewanie się rękami i uśmiechami, ech, piękne wspomnienia 1
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. jarek996 Opublikowano 9 Marca 2023 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 9 Marca 2023 No to niestety Grecja sie za chwile skonczy, bo wjezdzamy do tureckiej czesci Cypru ? Po obfitym sniadaniu w hotelu Elyssia, powoli zbieramy sie do opuszczenia Pedoulas. Powoli, bo dzisiaj TYLKO 120 km i do tego dosyc plasko (TZN zadnych gor ; beda tylko pofaldowane odcinki). Pakujemy rowery, robimy ostatnie zdjecia wioski do ktorej zaczyna docirerac poranne slonce i puszczamy sie w dol (przypominam, ze jestesmy na 1000 m) Z tej calej radosci zapominam po raz kolejny o ruchu lewostronnym i wale w dol po praweej stronie. Budze sie, gdy zza jednego z zakretow wyjezdza na mnie greckio autobus ? NA szczescie on ledwo sie wlecze pod gore, a ja na TTYM rowerze z bagazem nie rozwijam kosmicznych predkosci. "Zamieniam" wiec szybko ruch na lewostronny i smigam dalej wspanialymi serpentynami w strone przejscia do tureckiej czesci. Dojezdzamy do "granicy", gdzie obszczekuje nas turecka suka. Panowie w budkach bardzo mili, choc raczej zdziwieni, ze my sobie rowerami (przez caly wyjazd minelismy moze ze 4-5 kolarzy). Po wytlumaczeniu nam, ze przez nastepne kilka km mamy NIE stawac, NIE robic zdjec, tylko mozliwiue szybko wyjechac ze strefy "militarnej" (konczy sie w pierwsze wiosce), dosiadamy rumakow i robimy co Pan Turek kazal. Przez to musimy troszke zmienic plan, bo moja trasa wiodla gdzies w lewo, ale nie skrecamy, zeby nie trafic pod turecki ogien. Mijamy pierwsze tureckie wioski i widac od razu lekka roznice "jakosci" zycia. Wiekszy (jeszcze wiekszy) syf, gorsza infrastruktura, ale to mnie tylko cieszy! Przejezdzamy przez miasteczko Lefke i walimy ku wybrzezu. Tam zakupy w przydroznym sklepiku (placimy EUR , ale licza po bankowym kursie i wydaja w tureckich lirach). Ceny o polowe nizsze jak u Greka. Musimy przejechac asfaltem kilkanascie km, zeby w koncu odbic w lewo i szutrami gnac dalej. Po skrecie wjezdzamy w gaje cytrusowe i natychmiast budzi sie w nas SZABROWNICTWO. Stajemy na pomaranczke prosto z drzewa. Plantacje polozone dalej od drog , nie sa ogrodzone i dostep do cytusow jest WOLNY ? Dojezdzamy ponownie do wody i grubym zwire i smigamy przd siebie. Mijamy pare tureckich zolnierzy, ktorzy na nasz widok wstaja i groznie prezentuja swoje m 16. Przyjaznie odpowiadaja na nasze pozdrowienie, wiec jedziemy dalej 10 m od wody. Za kilka km inny patrol, ktory tym razem nas zatrzymuje. Chlopaki pytaja dokad jedziemy, ale robia to chyba , aby przerwac nude patrolu. Po kolejnych 5 km zatrzymuje nas kolejny patrol i tutaj zarty sie koncza. Prosza nas, abysmy NIE jechali tak blisko wody, tylko odjechali do drogi ktora jest okolo 500 m dalej. Nie tlumacza jednak DLACZEGO mamy to zrobic, gdyz nie znaja angielskiego. Poslusznie wykonujemy rozkaz armii Polnocnego Cypru i znajdujemy wskazana przez nich droge. Przyjemne zwirki posrod lak z wysokimi trawami. Sloneczko przygrzewa juz calkiem ostro, wiec postanawiamy sie zatrzymac i napic czegos w wiejskim sklepiku. Poniewaz widze ze sklepikarz robi kawe po turecku ( klasycznie w tygielkach) zamawiam dwie i czekamy popijajac jakies tureckie napoje. Wzbudzamy lekka sensacje w sennej jeszcze wiosce, ale wszyscy nastawieni sa bardzo przyjaznie. Po wypiciu kawy i wyplucicu fusow ruszamy dalej. Szybkie szutrowe odcinki wprowadzaja nas w zalesiony teren. Tam nadziewamy sie na stado dziko pasacych sie koni z jednym oslem . Konie wysylaja na nas osla, ktore podbiega do drogi zaczyna swoj "spiew" . Wali do tego kopytem i ma nastroszona siersc. Na wszelki wypadek stajemy, bo nie jest raczej przyjaznie nastawiony. W tym momencie nadjezdza od tylu pick up i osiol oddala sie do lasu dalej "spiewajac" wykorzystujemy to na ucieczke. Dojezdzamy do malego miasteczka i postanawiam napic sie piwa, Maja jakies, jakiego nigdy nie widzialem, wiec zamawiam i wupijam je miedzy meczetem, a pomnikiem Ataturka ( co za profanacja !!!) . Pozniej ruszamy dalej wspaniala zielona, ukwiecona dolina i dojezdzamy do miasteczka z ktorego czeka nas wjazd na 200 m z ktorego dojedziemy ponownie do wybrzeza. Wspanialymi kamiennymi drogami spuszcamy sie w dol i ladujemy na przybrzeznej drodze. Jafdac gora-dol (skaliste wybrzeze) dojezdzamy po 10 km do asfaltu , ktory poprowadzi nas juz prosto do Girne (Kyrenii). Zaczyna sie dosyc nudny odcinek i wyjatkowo postanawiamy zjesz obficiej jeszcze podczas jazdy, Stajemy w przydrozno-przxybrzeznej restauracji i zmawiamy sobie spore porcje jedzenia, popijajac to piuwem, a na koniec jeszcze desery i turecka kawa i herbata. Poniewaz stoimy niezle czasowo, nie spieszymy sie do dalszej jazdy. Relaksujemy sie jeszcze na przyrestauracyjnej plazy i po dobrej godzinie ruszamy dalej. Do Girne mamy 20 km jazdy , wiec spokojnym tempem pedalujemy dalej, Hotej znajdujemy w samym centrum przy porcie. Girne to dosc spore miasto z prawdziwie tureckim "zamieszaniem" Tysiace knajp , sklepow i straganaow i ruch jak na Marszalkowskiej. Po prysznicu ( tym razem kazdy na wlasna reke ) ruszamy w miasto. Dopada mnie glod , wiec ide na PRAWDZIWEGO kebapa na malym ryneczku. Pozniej zdzwaniamy sie z kolego i spotykamy sie stylowej kawiarance i zjadamy po porcji lodow , wypijajac do tego turecka kawke, Zaczyna sie robic pozno, wiec idziemy do hotelu zlozyc nasze kosci w lozkach i nabierac sil na ostatni dzien. P.S. Pomnik z samolotem upamietnia smierc straconego przez Grekow tureckiego pilota (chyba w 1964). Wbijajac jego nazwisko mozna o tym zdarzeniu poczytac wiecej. Lecial z Turcji bronic malej wsi, gdzie Grecy chcieli wybic broniacych sie tam Turkow. 4 1
Granacik Opublikowano 9 Marca 2023 Opublikowano 9 Marca 2023 Uważajcie po drugiej stronie mocy na Cyprze bo polskie konsulaty tam nie mają siły sprawczej. Ale prawda, stosunkowo tanio i jedzenie lepsze.
jarek996 Opublikowano 9 Marca 2023 Opublikowano 9 Marca 2023 8 godzin temu, Granacik napisał: bo polskie konsulaty tam nie mają siły sprawczej Trudno zeby mialy w kraju, ktory teoretycznie nie istnieje ? Ciekawe JAK wygladalaby sytuacja, gdybym zgubil tam paszport ?
Granacik Opublikowano 9 Marca 2023 Opublikowano 9 Marca 2023 Musiał by Cie stamtąd Rutkowski ściągać. A poważnie to było by bardzo słabo. Lepiej go pilnuj.
Shock Opublikowano 9 Marca 2023 Opublikowano 9 Marca 2023 Fotki piwka to extra przerywniki w relacjach foto
jarek996 Opublikowano 9 Marca 2023 Opublikowano 9 Marca 2023 59 minut temu, Shock napisał: Fotki piwka to extra przerywniki w relacjach foto A piwko, to swietny przerywnik podczas pedalowania ?
Viper Opublikowano 9 Marca 2023 Opublikowano 9 Marca 2023 Tak a`propos tego zestrzelonego pilota, to chciałem zauważyć iz Grecy ostro latają. Podobno podczas ćwiczeń Red Flag na swoich Viperach nie dali się nawet Agresorom. Pamiętam swoją pierwszą wizytę na Krecie, byłem chyba po pierwszym roku studiów, Ojciec zafundował mi bilet do Aten w obie strony, a dalej musiałem sobie radzić. Przejechałem autostopem cały Peloponez, a potem przepłynąłem na Kretę i dalej przejechałem prawie całą Kretę autostopem. To był chyba 89 rok, większość północnego wybrzeża Krety poza miastami to były skały i dzikie plaże, na których biwakowałem pod gwiazdami, teraz już tej Krety nie ma, wszystko zabudowane hotelami i pensjonatami. Wtedy jeszcze była na Krecie duża baza lotnicza, pamiętam jak leżałem sobie na goracym piasku obserwując jak latali na północ od wybrzeża, wtedy jeszcze Phantomami, na dość niskich wysokościach ćwicząc walki powietrzne i atakowanie celu morskiego. Oj piękne i ostre latanie
jarek996 Opublikowano 9 Marca 2023 Opublikowano 9 Marca 2023 1 godzinę temu, Viper napisał: Tak a`propos tego zestrzelonego pilota Tego akurat z ziemi trafili.
Andrzej Klos Opublikowano 9 Marca 2023 Opublikowano 9 Marca 2023 Jarek, powinienes ksiazki pisac albo i film zrobic! Po dlugim zastanawianiu (1.5 roku) kupilem jeszcze bardziej miekkie zawieszenie siedzenia: https://canecreek.com/product/thudbuster-lt/ Dlugo sie zastanawialem bo Cane Creek kosztuje A$340. a ten poprzedni Satori Animaris chyba A$80. https://www.satoribike.com/pro.php?m=d&pid=103&cid=16&f=14 No coz starcilem A$80! Nawet nie ma porownania, Satori praktycznie nie dziala a na Cane Creek Thudbuster LT jedzie sie jak na poduszkach i nie odczuwam zadnych wybojow. Watpie czy ma 90mm skoku ale jeszcze to sprawdze. Polecam!
sbogdan1 Opublikowano 9 Marca 2023 Opublikowano 9 Marca 2023 Andrzej przy Fulu to już chyba zbytek komfortowy dodatkowa amortyzacja siodełka. Zakładając że masz Tubelss Ready + mleko i odpowiednie ciśnienie już się robi elegancko pod tyłkiem.
Andrzej Klos Opublikowano 9 Marca 2023 Opublikowano 9 Marca 2023 10 minut temu, sbogdan1 napisał: Andrzej przy Fulu to już chyba zbytek komfortowy dodatkowa amortyzacja siodełka. Zakładając że masz Tubelss Ready + mleko i odpowiednie ciśnienie już się robi elegancko pod tyłkiem. W przypaku moich plecow, zapewniam jest to konieczne. Jezdze oczywiscie na bezdentkowych, 1.5bar z tylu i 1bar z przodu. Amortyzator poprawil to znacznie i zaden to wybryk etc z moim kregoslupem.
sbogdan1 Opublikowano 9 Marca 2023 Opublikowano 9 Marca 2023 28 minut temu, Andrzej Klos napisał: W przypaku moich plecow, zapewniam jest to konieczne. Jezdze oczywiscie na bezdentkowych, 1.5bar z tylu i 1bar z przodu. Amortyzator poprawil to znacznie i zaden to wybryk etc z moim kregoslupem. Wiadoma sprawa Andrzej, komfort w takim przypadku wskazany.
Rekomendowane odpowiedzi