-
Postów
5 478 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
14
Treść opublikowana przez madrian
-
Kupiłem samochód. Jest tani, ale to super samochód. A od kiedy wymieniłem silnik, skrzynię biegów i hamulce na nowe, od firmy XYZ - zero problemów z jazdą i hamowaniem. :wink: Powiedz- jeżeli wymieniłeś moduł i oprogramowanie, to co zostało ci z oryginalnej konstrukcji? Obudowa z nie najlepszego tworzywa i kabelki z izolacją grubszą od żyły + luty smarkane w trybie oszczędnościowym. Masz może możliwości jak droższe nadajniki i podobny zasięg... ale nadal masz potencjalne źródło problemów. Jak się poczyta zgłoszenia awarii, to większość usterek to awarie mechaniczne, lub problemy z zasilaniem. Kłopoty z modułem lub oprogramowaniem to znikomy procent awarii. Inaczej - zostawiasz to, co jest najczęściej źródłem awarii, wymieniając coś, co nim rzadko bywa i się cieszysz. Pytanie - z czego? Chyba z tego, że już nie masz aparatury Turnigy, tylko "Fry Sky - Custom". :wink:
-
Nikt ci nie każe kupować wszystkiego od razu. Gogle to wygoda, nie wyposażenie obligatoryjne. Na początek wystarcza byle z laptop z video grabberem, za 30zł, albo jakiś przenośny TV z wejściem A/V. Co do aparatury - ważna jest tej jej jakość. Turnigy oferuje wiele bajerów i możliwości za niską cenę, ale jej jakość nie jest najwyższa. Po roku, dwóch mogą się już pojawić pierwsze problemy. Zresztą się pojawiały u starszych egzemplarzy. Aparatura to nie tylko moduł i oprogramowanie. Także mechanika i elektryka. Głupio gdy się urwie drążek, gdy model jest 5km od nas... :wink: I trzeba wspomnieć o mało intuicyjnym sofcie firmowym. Ludzie mają problemy z ustawieniem najbardziej podstawowych spraw na tej aparaturze. Nawet dysponując instrukcją. Co do zasięgu to się nie napalaj. :wink: Minie sporo czasu, nim polecisz ponad 1km od bazy. Chyba, że nie boisz się szukać potem modelu. Latanie FPV nie jest tak bardzo proste jak się wydaje. Owszem - łatwiej kontrolować położenie modelu. Ale dochodzą zagadnienia nawigacji VFR. Ziemia z 300m, wygląda zupełnie inaczej, niż z 30m. Naprawdę łatwo się zgubić i wyjść z zasięgu sygnału. Poza tym, do dalszych lotów, musisz mieć absolutnie pewną i sprawdzoną konstrukcję, w której np. nie odklei się dźwignia lotki w locie itd. Musisz znać możliwości modelu - czas lotu na silniku, zachowanie przy spadku pojemności, jego narowy. Trzeba się zapoznać z meteorologią i właściwościami atmosfery. Często się zdarza, że przy ziemi spokój, a 200m wyżej dmie wichura, która drastycznie zmienia parametry lotu. Można się zdziwić, jak model nagle zaczyna lecieć do tyłu. :wink: Albo wywija znienacka dzikie harce, choć nic się nie robi. A najważniejsze - musisz umieć sprowadzić model z dalszej odległości, BEZ połączenia video. Te - może zawieść, a czasu na naprawę nie będzie. Co wtedy zrobisz? Wiem, że czytanie o parokilometrowych lotach, są kuszące i wydają się łatwe. Ale to nie jest tak błahe przedsięwzięcie jak się wydaje. Chyba, że się kompletnie nie ma wyobraźni.
-
Poczytaj trochę literatury fachowej... Taki jednorożec to gorszy od komara i osy jednocześnie. Też byś miał pewnie problemy z osobowością, jakbyś był inwalidą z połową normatywnego przydziału przyległości, które w dodatku wszyscy w koło chcą uciąć. 8)
-
Hard Case był za bardzo Soft... :mrgreen:
-
Problem w tym, że kapłan ludziom potrzebny nie jest. A przynajmniej nie duchowny "zawodowy". Przykład? Islam. W tej religii nie ma typowych kapłanów. Osobą duchowną zostaje ta, która cieszy się odpowiednią opinią otoczenia. Kapłanem jest, bo inni współwyznawcy uznają go za osobę godną tego zaszczytu, a nie dlatego, że dostał się do odpowiedniej szkoły. Niestety faktem jest, że w dzisiejszej erze społeczeństwa medialnego i zglobalizowanego, tradycyjna forma kościoła nie jest formą atrakcyjną. Przyciąga tradycjonalistów, ale nie stanowi konkurencji i nie zaspokaja potrzeb społeczeństwa w takim stopniu jak powinna. A na pewno nie potrafi zaoferować nic ciekawego, osobom szukającym własnej religii. Stąd duża liczba neoateistów. Jako dzieci chodzili do kościoła "bo mamusia kazała". Jako osoby dorosłe nie muszą już tego robić, co kojarzyli z przymusem. I nie znajdują nic ciekawego w istniejącym kształcie tzw. "kościoła". A kształt ten niestety wygląda tak: Grupka kilkorga ludzi w uniformach, żyjąca na koszt innych osób, traktująca wszelkie problemy wg schematów oklepanych od tysięcy lat. I w imieniu boga, nadstawiająca kieszenie. W dodatku kościół chętnie akceptuje nowe technologie, o ile pomagają wyciągać kasę. Tace akceptujące karty płatnicze? Już są. Reklamy? Spowiedź elektroniczna - wyślij maila z grzechami, dostaniesz pokutę i rozgrzeszenie? Też już było. Natomiast nie widać, żeby np. katecheci w szkołach pomagali uczniom radzić sobie z alienacją w gronie kolegów, problemami dojrzewania itd. Krzyczy się, że aborcja to zbrodnia, ale antykoncepcja, żeby aborcji nie było - też jest zła. A jak już aborcji nie będzie, to jak kościół pomaga młodocianym matkom, które postąpiły zgodnie z jego prawami? Są dla nich jakieś formy wsparcia ze strony kościoła? Stypendia by mogły zdobyć wykształcenie i zapewnić dziecku byt? Wyprawki? A może chociaż jakieś rabaty 80% na chrzest? Czy kościół pomaga wyżywić takie dzieci np. do 12 lat? A może chociaż siostra zakonna się zajmie dzieckiem, kiedy matka jest w szkole, a potem w pracy? No cóż. Tego właśnie ludziom brakuje. Pomocy kościoła w zwykłych ludzkich sprawach. Czytanie rozdziałów z książki co tydzień i obrazki z dekalogiem - to trochę za mało. Niestety przewiduję, że w ciągu najdalej 50 lat, kościół RK będzie musiał zmienić formę i podejście do ludzi, albo straci naprawdę wielu wyznawców w państwach rozwiniętych. Obecna forma jest ukierunkowana na kierowanie rzeszami biednych analfabetów. Kapłanów z powołania, mających podejście do ludzi i dla których to człowiek jest ważny, a nie remont tabernakulum i marmurów wkoło plebanii, jest niestety zbyt mało. Nawet jeżeli nie ma też wielu księży dla których to czysty biznes, a wierny to jeleń do wyiskania, to i tak zdecydowana większość niestety popada w rutynę klepania tych samych formułek. I cieszących się, że "szef" nie wpada z wizytami na kontrolę.
-
Do takich prac najlepszy jest palnik acetylenowy z jak najmniejszą dyszą, drut mosiężny bądź brązowy na lut i topnik, np. Borax. Spokojny, wentylowany warsztat i imadło. Można tak lutować do stali nawet bardzo drobne elementy z różnych materiałów (oczywiście o wyższej temperaturze topnienia niż użyty lut). Palnikiem na P-B, można co najwyżej polutować cyną uszczelniania w rynnach, żeby nie przeciekały, a to i przy użyciu dobrej jakości i silnego kwasu.
-
Powiedz, a nie chciało ci się ściągnąć jakiegoś programu CAD, lub coś podobnego i przygotować planów w formie bardziej strawnej niż dość mocno rozmazane i mało dokładne zdjęcia w formacie JPG? Jeżeli już model ma być do kreślenia, to warto chociaż dać plan linii konstrukcyjnych z wymiarami, do wyznaczenia. W tej formie są mocno niekomfortowe do odtworzenia. Może wygodnie się wkleja zdjęcia, ale ich wykorzystanie jako plany, będzie dużo trudniejsze.
-
Dlaczego mam wrażenie, ze mocno podrożeją bilety LOT-nicze.. :wink:
-
Ech wy łobuzy słojami źle ustawione... Pokazałem wasze dyńki i w nagrodę zostałem zmuszony do wykazania się na tym polu. Macie na sumieniu me biedne paluszki, nożem poharatane, stępiony nożyk modelarski, stracony czas i odciski na dłoni... Czemu nikt nie napisał, ze wycinanki w dyni są takie męczące? He? I przez to powstała taka oto dyńka: http://pfmrc.eu/album_pic.php?pic_id=7421 http://pfmrc.eu/album_pic.php?pic_id=7422 Moja pierwsza... Trochę krzywa i bez polotu... A za plaster wam rachunek przyślę. :twisted:
-
Jak zrobić dym do samolotu elektryczego?
madrian odpowiedział(a) na lisartur temat w Modele średniej wielkości
Masa... Kolego Maca... Po prostu Masa. -
Diakon, masz w pewnym sensie rację. Problem w tym, że niektórzy księża sprowadzają swoją posługę do wymiaru właśnie "usługi". Są osoby, dla których bycie duchownym, obojętnie jakiej religii, to po prostu zawód i sposób na życie. I to niestety ludzie widzą i komentują. Sam znam wiele przypadków, komercjalizacji religii z bardzo bliskiego otoczenia. Mieszkam w okolicy, gdzie kościołów jest "jak nasiał". Zdarzało mi się odwiedzać różne parafie w okolicy, przy różnych okazjach. Niestety widzę, co robią proboszcze z okolicznych parafii. Niedaleko mnie jest kościół, gdzie w latach 80-tych, odprawiał posługę ksiądz, uznany później za męczennika w walce z komuną. Po zmianie ustroju, przy okazji pojawienia się nowego proboszcza, kościół zmienił się w centrum turystyczne dla pielgrzymów. Tak się składa, że znam elektryka, który miał przyjemność wątpliwą wówczas pracować przy elektryfikacji nowego "hotelu". Uwierzysz, że ksiądz ukradł jego ekipie wiertarkę (no niech będzie, że pożyczył do dnia świętej Nigdy)? Nie mówiąc już o typowych problemach z płatnościami. Najwyraźniej dla tego proboszcza "Robotnik nie był wart zapłaty swojej". Dla kontrastu mam niedaleko kościółek, malutki, którego proboszcz przez wiele lat, dbał o to, by rzeczywiście była to świątynia dla ducha i zyskał ogromny szacunek okolicznych mieszkańców. Prowadzona przez niego parafia może i była skromna, ale zadbana. Nikt tam nie wyciągał nachalnie tacy, a wiem, że i zdarzało się w niektórych przypadkach świadczenie usług duszpasterskich za "dobre słowo". Znam parafię, gdzie proboszcz miał kilkoro dzieci, oficjalną "kochankę" i zdarzyło mu się przegrać w karty parafialny samochód, plus kilka elementów z prowadzonej przez niego świątyni. A bywalcy miejscowej knajpy, regularnie go odnosili na plebanię. I ceny też były "co łaska, nie mniej niż... " Widziałem księży, którzy "po kolędzie" wchodzili po kopertę, widziałem takich, którzy "zapominali" koperty zabrać. Za to potrafili długo rozmawiać o życiowych problemach i starać się udzielać praktycznych porad na nie. W dalszej rodzinie miałem przypadek, że ksiądz nie pozwalał na pochówek, póki nie uiszczono odpowiedniej, wg niego, opłaty za przemowę nad grobem. I chodziło o osobę, która przez wiele lat dość chojnie wspierała parafialny budżet. Widać, było za mało... Problem polega na tym, że negatywne przykłady niestety bardziej zapadają w ludzką pamięć. Ksiądz-Biznesmen będzie bardziej "sławny" niż Ksiądz-Altruista. I niestety tych negatywnych przykładów jest coraz więcej. No bo jak szanować kościół, skoro osoby sprawujące w nim główne funkcje mają w głębokim poważaniu tak zasady boskie, jak i ludzkie? Wiele osób nie ma problemu z wiarą w Boga... Mają problem z wiarą w rolę kościoła. Który w dodatku broni "swoich" ludzi, a nie wartości jakie powinien reprezentować. Niestety kiedy materializm staje się ważniejszy od pełnionej funkcji duszpasterskiej, to spada ilość "wiernych". Ludzie nie lubią się czuć oszukiwani. Już raz zdarzyło się, że materializm kościoła RK, osiągnął poziom krytyczny. Wówczas pojawiła się lista tez na drzwiach katedry i rozgorzały największe wojny religijne w historii. Między tymi, którzy chcieli wyznawać wartości duchowe, a między tymi, którzy chcieli zachować wpływy do kasy. To była wina kościoła i jego rozpadu moralnego. Walczyć trzeba zatem nie z duchowieństwem jako stanem, ale z tymi, którzy naruszają przyjęte zasady. Niestety, problem w tym, że ci którzy te zasady łamią, przyczyniają się do ekonomicznego rozwoju kościoła jako całości. Stają się więc elementem pozytywnym dla samej organizacji, którego wartość jest na tyle wysoka, że przymyka się oczy na konflikt z zasadami. I mimo wszystko uważam, że kościół jako organizacja o profilu czysto duchownym, powinien być od państwa niezależny. Choć i tak jest to trudne w społeczeństwie, w którym blisko 90% deklaruje wyznanie RK.
-
Polecam poszukać w sieci zdjęć z rumuńskiego "Wesołego cmentarza". Ciekawe podejście społeczności do tematu pochówków. :wink:
-
Jak zrobić dym do samolotu elektryczego?
madrian odpowiedział(a) na lisartur temat w Modele średniej wielkości
Dymienie zwykle jest związane z deficytem tlenowym procesu spalania. Dym, to po prostu nie spalone cząsteczki. Spalone zwykle zmieniają się w pary, przeważnie niewidoczne. Tak, OT, znajomy spawacz pokazywał mi kiedyś świecę dymną z palnika acetylenowego. Wystarczyło palnik zapalony jak do spawania, wsadzić w cienką i długą rurkę metalową. Efektem był potężny kłąb czarnego dymu na drugim końcu, niezbyt raczej zdrowego. -
Armand, ja uważam, że podatek powinien być jeden, o z góry ustalonym wymiarze. Ulgi wyłącznie dla osób o niskich dochodach (określony próg dochodów na osobę, który zapewnia jeszcze godziwe życie). System ubezpieczeń oprzeć na ubezpieczeniach indywidualnych - komercyjnych, ale obowiązkowych. O określonym minimum świadczeń. Składki na ZUS, jakie mamy obecnie to tylko karmienie wszy. Wymiar podatku powinien być ustalony na konkretnym poziomie, np. 35% i koniec. A nie tak, że płacimy podatek od podatku do podatku. Nie można ciągle podnosić podatków, żeby zatkać dziury w budżetowym wiadrze. Jak się ma dziurawe wiadro to się nie wlewa do niego więcej wody, tylko zatyka się dziury. A tego się u nas nie robi. Każdy kolejny rząd, z roku na rok zwiększa koszty utrzymania państwa. Podnosi się podatki, po po opłaceniu kosztów, niewiele zostaje na konieczne wydatki. To jest główny ból. Armia urzędasów rośnie, zwiększa się biurokracja, bo trzeba usprawiedliwić istnienie rzeszy pijawek. To generuje kolejne koszty. Co nam z VAT-u 23%, skoro na ściągnięcie 3zł, jedną złotówkę trzeba na to ściąganie wydać? Nasz system podatkowy, ubezpieczeniowy oraz administracyjny wymagają natychmiastowego oczyszczenia i usprawnienia. Wystarczy zredukować koszty, zamiast pompować coraz większe ilości w nieszczelny i marnotrawny system. Ponoć średnia wydajność polskiego pracownika to marne 67% (dlatego mamy niskie zarobki), podczas gdy w Norwegi, to jest ponad 100%. Jestem ciekaw, jaka jest średnia wydajność polskiego urzędnika. Ja obstawiam ok. 20%... :faja:
-
http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSU4wmVpJsUYmuh5WPA3wBLhzaDPvGw5YtyDiQUC7bQK97YYEEZNg http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSLj2qFkk3WTPz74mJURUn-7I_qm6exD9BCOSvscVqlf2QbjKhBVg http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTAkI0r-u271Sv2_VW3BdDZ9vDHxEpqHquS-xVXpMhBaBthV4DpYg http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTm5dB8zDhDoNmpRgxOJZx9DT4JeBj6KbfozKqwNHhaCU1gSAtnJg
-
Podałem ci link do Księgi Pamięci. Jest tam, nie 40, a ponad 120 nazwisk. Tylko 3 razy więcej. Prawda, że to drobna różnica? Może powiedz nam ilu w tym czasie zginęło pracowników banków? Vertigo - obecnie nie masz pojęcia ani o zarobkach, ani o wydatkach. Porozmawiamy jakieś 2 lata po tym, jak podejmiesz pracę zarobkową i przejdziesz na własny rachunek. Na razie - po prostu bredzisz.
-
Miałem na myśli "Ojca Kościoła" Mateusza... Jednego ze współautorów największe bestseleru świata. O ile się nie mylę - Rozdział 4. Kuszenie na pustyni. Jak to jest że młodym się wszystko kojarzy z telewizją... :roll: A co do zarobków - to sam je przytoczyłeś. Ja ci tylko podałem punkt odniesienia. A ten niestety wskazuje, że policjant to nie jest zawód dla osób chcących podreperować budżet. Skarbnik to jest w szkolnej klasie. W Banku jest księgowy lub inspektor, ewentualnie specjalista. Tak się składa, że też mam w rodzinie policjanta, cywilnego pracownika policji, który policjantem nie jest, oraz "panią z banku". I parę innych zawodów też. Sam też pracuję w dużej firmie i mam kontakt z wieloma osobami. Z racji stanowiska, także z poza firmy. I powiedz wujkowi, że jego praca jest mniej niebezpieczna, stresująca i wygodniejsza niż "Pani w banku". Ciekawe co ci odpowie? Dlaczego np. nie wkurza cię urzędnik z ZUS-u? Tylko policjant, który ma wszak bardzo niewdzięczną i trudną pracę. Czemu nie denerwują cię np. różni "doradcy" czy asystenci, w urzędach czy firmach prywatnych, biorący pieniądze dużo większe - "bo są"? Czemu np. nie czepiasz się dilerów narkotykowych - też zarabiają dużo. Albo taki Mafiozo? Ten to ma życie... Miliony, fury, skóry i komóry... :wink: A zastanawiałeś się czemu wujek woli biegać, zamiast wydawać kasę na drogie wyposażenie i modele? Zastanów się... Może po prostu go na to nie stać. A bieganie nakładów finansowych nie wymaga. Za to pomaga przejść okresowe testy sprawnościowe w policji. :wink:
-
Przenieś pakiet poniżej skrzydła. Tendencja do odwracania się i pozostawania w tej pozycji, może wynikać ze zbyt wysoko umieszczonego SC. Jeżeli model ma latać stabilnie, SC powinien być w osi modelu lub ciut poniżej. Zwykle model wyważa się wzdłużnie - pytania w stylu "jak daleko od natarcia". Ale zapomina się o wyważeniu poprzecznym. Podeprzyj model na dziobie i ogonie, w osi modelu i zobacz czy ma tendencję do przekręcania się. Ja w swoim MIG-u zbudowałem skrzynkę na wyposażenie pod skrzydłem i dałem pakiet także pod nim. W efekcie większość masy jest tuż pod skrzydłem i poniżej silnika. To pozwala utrzymać stabilny lot, bez kołysania się na boki.
-
Mam Coronę, właściwie to chyba ze trzy, w tym jedną "ósemkę". Mam R16S z zestawu, Esky EK-0420 - były dwa, jeden nas opuścił. Jedynie na Esky latam dość blisko. Pozostałe w zasięgu wzroku bez problemów. Dalsze loty planuję po zaopatrzeniu się w OSD z pomiarem RSSI. Najlepszy numer miałem ze starym Esky. Zasięg wg producenta: 350m Z aparaturą od Lamy praktycznie koło 200m. Po zamianie na MX-a - zasięg straciłem po 500m. :mrgreen:
-
Dokładnie. Koniec września 1989. Program wówczas zawieszono. Dzisiejsze namiastki w stylu "Galileo", nie mają już tego ducha. :?
-
Ta... Brakowało mi tego programu. Ponieśliśmy wtedy wielką stratę. A odcinek "Sondy" bardzo ciekawy. Jak widać, w technice wiele się nie zmieniło. Choć materiały, które wówczas dopiero się pojawiały w lotnictwie, dziś są codziennością modelarzy, nie mówiąc o nowych, o których nawet nie myślano wtedy. PS. Muszę kiedyś sobie zbudować jakąś mikro gumówkę. :wink:
-
A zaczoles tak madrze.... z tym ze to nie slowa JPII Nie zrozum mnie źle rapier ale kilku policjantów przez rodzinę znam i wiem co mówię. Ale różnica w podstawowej pensji zwykłego policjanta a człowieka ze średnim wykształceniem z chociażby 100letnim stażem to jak Futaba do e-sky Oczywiście niech policjanci zarabiają więcej ale tylko wtedy gdy i przeciętny kowalski będzie więcej zarabiał bo ta dysproporcja jest na prawdę przerażająca. http://www.policja.pl/palm/pol/38/888/Zarobki_policjantow.html Przykładowo dzielnicowy 2872zł netto bez szeregu premii o których już pisałem, jestem ciekaw jaki procent forumowiczów zarabia tyle netto. Nie jestem z tych co mają nadruki ''JP'' na każdej części garderoby i takich ludzi nie cierpię, bo to zwykle osoby ,które ledwo z klasy na klasę przechodzą i tak też mi się zawsze wspomniany skrót będzie kojarzył. Wiadomo policjant to niezbędny zawód, wypłaty policjantów powinny być wysokie żeby nie ulegali korupcji ale ile jeszcze można je podwyższać??? Vertigo, widzę, że zaperzasz się, ale tak naprawdę, z racji wieku nie masz jeszcze nawet pojęcia o zarobkach, wydatkach i realiach życia. Przyjrzyj się dokładnie tej tabelce. A potem sprawdź w "google: hasło: "średnia pensja krajowa w Polsce w roku 2011". Teraz wartość tę odnieść do przytoczonej tabelki. Tylko się zastanów dobrze. Potem poszukaj hasła "Zarobki w Polsce" i sprawdź jak pensja policjanta mundurowego, kształtuje się na poziomie różnych branż w Polsce. Powiem tak - Początkujący policjant zarabia tyle, co ta pani w kasie, w supermarkecie (które to panie są stereotypem źle opłacanego zawodu). Detektyw - czyli osoba PO STUDIACH, po wielu miesiącach specjalistycznych szkoleń, wieloletniej praktyce w Policji, zarabia coś koło tego, co pani siedząca na zapleczu banku i wklepująca do komputera wnioski kredytowe klientów, przy kawce i herbatce, 8h dziennie. A Policjant pracuje OFICJALNIE 8-10h dziennie, ale tak naprawdę ciągle ma nadgodziny... tylko, że mu nikt za nie nie płaci... Może sobie za to odebrać dzień wolny. Co niektórzy mają do odebrania "urlopy" paromiesięczne z samych nadgodzin. Chciałbyś siedzieć w pracy, "bo musisz", a nikt ci za to nie płaci? Pomyśl ile ci wtedy zostanie życia dla np. rodziny? Czy miałbyś siłę by robić po pracy coś jeszcze? Na wyższe szarże w policji, konieczne jest wykształcenie wyższe. Osoba ze średnim wykształceniem, nie dojdzie wyżej niż do dzielnicowego. Nie rzadko zdarza się, że w Policji pracują osoby po studiach z pensjami rzędu 1700zł na rękę. Dodajmy do tego pracowników cywilnych. Cywile też pracują w Policji, ale nie są policjantami - nie nalezą im się dodatki dla służb mundurowych i przywileje i korzyści. A zarobki mają często niższe niż policjanci. Antyterroryści zarabiają "lepiej" od zwykłych policjantów. Szeregowy "Ateciak" może wziąć na rękę ok 3200zł. Dowódca to ma dopiero dobrze - dostaje jakieś 4500zł. Tylko, że... Oni nie siedzą na d... pijąc kawkę na co dzień. Jeżeli nie wchodzą o 5:00am do domu mafioza z podręcznym arsenałem, to zasuwają jak idioci, po kilka godzin dziennie w ośrodkach treningowych. Samego biegania mają tyle, że maraton by z palcem w ...nosie ukończyli. A dowódca, za swoją grubą kasiorę, bierze pełną odpowiedzialność za wynik akcji. Jak coś schrzanią - nawet może pójść siedzieć i to nie przy biurku. :roll: A teraz, podejdź do rodziców i poproś by opowiedzieli ci dokładnie ile zarabiają, ile z tego muszą wydać miesięcznie na utrzymanie całego gospodarstwa (i ciebie). I jak spędzają czas wolny i kiedy ostatnio robili to, co naprawdę lubią robić... Tylko przygotuj się na mały szok. Żeby mieć spokojną egzystencję w Polsce i to bez luksusów, to trzeba zarabiać sporo, naprawdę sporo więcej od "średniej krajowej". A Policja niestety plasuje się tu w bardzo dolnych rejonach skali, przy wyjątkowo trudnych warunkach pracy. Wg danych statystycznych (księga pamięci na stronie głównej Policji: http://www.policja.pl/portal/pol/38/880/Policjanci_polegli_w_trakcie_pelnienia_obowiazkow_sluzbowych.html ), od początku powstania tej formacji w 1990 roku, zginęło na służbie 120 policjantów. To znaczy, że przy średniej liczebności policji, na tysiąc policjantów, jeden nie przeżywa służby. To wynik porównywalny ze śmiertelnością żołnierzy polskich na misjach w Afganistanie i Iraku. Czyli ok. 40 zabitych na ok 40 000 służących na wszystkich zmianach. Proszę - napisz, że żołnierz w Afganistanie ma spokojną i bezpieczną pracę, bo siedzi na piasku i opala się za dolary... Oprócz wysokości zarobków, ważne są też warunki pracy. Wiele osób woli pracować za małe pieniądze, ale mając przy tym spokojną, nie męczącą, bezstresową pracę, o regularnych godzinach. Z kolei wiele zawodów narzeka na braki kadrowe, mimo wysokich (pozornie) pensji, ale gdzie panują bardzo trudne warunki, stres, ciągłe napięcie i nieregularne godzinny pracy. Np. Pilot LOT-u zarabia do 20 tysięcy miesięcznie... A mimo to - pilotów nie ma tak wielu. I nie tylko z powodu braku etatów, ale z powodów właśnie warunków pracy, bo nie jest to praca romantyczna. Tylko nudna, rutynowa praca, kilkanaście godzin dziennie, siedzenia na tyłku i gapienia się w pustą przestrzeń, wioząc ze sobą kilkuset ludzi, za których życie się odpowiada. A naruszenie dyscypliny pracy = out (w najlepszym przypadku). Wierzę, że twoje spekulacje biorą się ze zwykłej niewiedzy. Sprawdź raz jeszcze... Bo KAŻDY ksiądz używa tego zwrotu co najmniej raz w roku, wg homilii. Zapewniam się, że są to słowa starsze i to sporo i wypowiedziane przez osobę o nieco wyższej randze niż papież... :wink: Podpowiedź - szukaj u... "ojca" Mateusza...
-
Przydałby się jej kolega... Nietoperz Zenek :mrgreen: Biedaczce pewnie smutno tak samej po nocy latać. A tak Zenek służy radarem... A jak go zrobisz jako szybowiec holowany... ho ho ho :devil:
-
A tak odnośnie "Bóg zapłać"... Jak się nazywa cedowanie płatności na osoby trzecie, bez pełnomocnictwa notarialnego? :wink: