Skocz do zawartości

enter1978

Modelarz
  • Postów

    3 912
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    27

Treść opublikowana przez enter1978

  1. Mam nową wizję, cholera Erwin niechcący podsunął mi pomysł. Silnik prosto z pudełka palił zawsze od strzała i chodził całkiem OK, i przyznaję że po tych całych perypetiach żałowałem że w ogóle go zaczepiałem, szczególnie że kompletnie nie wiedziałem jak były śruby ustawione bo zmieniłem ustawienia nie patrząc jak było. Odkręciłem H na najwyższe obroty a później ją tylko coraz więcej odkręcałem , Marcin ją trochę wkręcił na pikniku ale każda korekta to było minimum ponad 1 obrót i tak się kręcimy od wiosny od godzina i 5 minut do półtorej godziny i tylko w tym zakresię się poruszam. Ale właśnie po wpisie Erwina coś mnie tknęło i postanowiłem sprawdzić aparat fotograficzny co tam jest napstrykane , i jest zdjęcie silnika wyjętego z pudełka i widać jak sa ustawione śruby. Co dziwne śruba H jest wykręcona tak 45 minut , a to gigantyczna różnica w porównaniu z tym co mam teraz czyli półtora godziny. Nigdy tak nie miałem ustawionego gaźnika prócz dwóch pierwszych uruchomień. To ja może teraz przy pierwszej sposobności przywrócę sobie ustawienia fabryczne? W teorii wszystko zaczyna się układac w całość, gaźnik Dle to nie jest kopia walbro to całkiem inna konstrukcja ma jednokierunkowy zawór zwrotny w dyszy wenturiego i do tego mały otwór który dostarcza paliwo nawet gdyby zakręcić całkowicie śrubę H. Ogólnie chodzi o to że gaźnik umie sobie sam wzbogacić mieszankę i z tego powodu śruba H fabrycznie była tak mało wykręcona. Więc gaźnik umie sobie wzbogacać mieszankę a ja mu dowaliłem jeszcze paliwa śrubą, to wiele tłumaczy włącznie z tym że mam model upierniczony w paliwie i oleju że muszę ze sobą wozic benzynę ekstrakcyjną i ręcznik papierowy bo po lataniu model bez umycia nie nadaje się do włożenia do auta.
  2. Przy trzecim rozruchu. Pierwsze uruchomienia były krótkie bo nie chciałem aby się nadmiernie rozgrzał , więc temperatura pod kontrolą smarowanie na bogato to niby jak można uszkodzić silnik , no bez jaj to nie prom kosmiczny to najprostszy silnik z możliwych i przygazowanie na sekundę na pewno mu nie zaszkodziło. Jest dwie opcje albo gaźnik jest rozstrojony że już nie ma co korygować tylko trzeba go stroić od nowa bo teraz to nawet nie ma punktu odniesienia , albo ciągnie gdzieś lewiznę , jak np w linku Konrada ten sam nowiutki silnik i za cholerę człowiek nie mógł sobie z nim poradzić a silnik chodził jak chciał na rozmaite sposoby byle nie tak jak trzeba , jak się na końcu okazało gaźnik miał nieszczelność na styku z blokiem silnika, i mógł go sobie docierać i do osranej śmierci a i tak pracował by fatalnie , po wymianie śrub mocujących gaźnik czy tam modyfikacji tych śrub silnik pracował jak zegarek szwajcarski. Może i przesadziłem z regulacjami a raczej na pewno , ale jest opcja na nieszczelność , w obu przypadkach sam silnik nie ma nic wspólnego z kulturą jego pracy , winny jest układ zasilania , a co mu dolega? dojdę ja lubię wyzwania.
  3. Ja przy pierwszym rozruchu skręciłem śrubę H na max obroty i tak zostawiłem , nie cofałem jej , później pokręciłem śrubą L i zaczął słabo zapalać. No i zaczęło się narzekanie , później chyba podczas drugiego wypadu na lotnisko latanie rozpocząłem od regulacji śruby L bo miałem problemy z rozruchem , po regulacji zaczął nieźle chodzić i nieźle odpalać ale śruba H pozostała nie tykana skręcona na max obroty i tak zostało. Ale jak się troszkę wlatałem w model okazało się że silnik się dławi w korkociągu , teraz jak sobie tą całą historię silnika przeanalizowałem okazuje się że trzeba było cofnąc śrubę H i tyle , ale nie ja kręciłem śrubą L i zawsze coś było nie tak , w końcu straciłem rachubę kto ile czym kręcił i ten silnik tak byle jak chodzi bo tak jest wystrojony. To trzeba wszystką zacząć od nowa , zrzucić maskę skręcić śrubę H na max obroty i cofnąc ją o 1/8 obrotu , jakieś 7 min , wystroić przejście śrubą L i teoretycznie silnik ma gwizdać. Ja tez nie potrafię za bardzo latać , nawet sobie nie wyobrażasz co ja bym chciał wykonywać modelem , tylko nie potrafię. Ale co do silnika to faktycznie mam wysokie wymagania , latam nisko i pomiędzy przeszkodami bramkami itp i nie ma mowy że silnik nisko i na ograniczonej przestrzeni będzie się zastanawiał i stękał , musi pracować jak elektryk. I tak pracuje DLE-55 , pracuje doskonale odkąd dostał śmigło flakona , wcześniej na fiali pracował doskonale ale moc oddawał nieładnie, po przesiadce na falcon od razu było WOW , ja nie mówię że ma więcej mocy na falkonie czy coś takiego , nie, może nawet w dolnych partiach obrotów może mieć minimalnie mniejszą moc , ale niesamowicie równo moc jest oddawana , nie mam żadnych krzywych gazu a silnik równo liniowo ciągnie jak elektryczny, i tak mozna latać i pomiędzy bramkami a na kiepskim zespole napędowym model lata jak rażony prądem , raz za mocno raz za słabo, i ciągle się trzeba z nim szarpać.
  4. No model na chwilę obecną wypalił prawie 40 L benzyny , w poprzedni weekend po powrocie z zamościa miał 32l na koncie i wczoraj wybuchał 4 litry to juz trochę polatał. Ale troche prawdy jest w tym co napisałeś , każdy wypad na polatanie to jakaś regulacja i korekta. I tak ogólnie to nie wiem czy nie zacząć regulacji od nowa bo faktycznie tyle razy strojony to trochę się rozjechało mu wszystko , pierwsze loty to gaz na aparaturze miałem 2 pyknięcia poniżej neutrum, a obecnie jest dwa albo trzy pyknięcia ponad neutrum , różnica ogromna jeśli chodzi o ustawienia gazu , ale silnik sam w sobie obecnie utrzymuje podobne parametry i wolne obroty jak przy pierwszym oblocie , ale trymer pokazuje że jest coś mocno rozkalibrowane. Ale to nic będę się tym bawił dalej, ważne że model jest sprawny , zawsze latający i niezawodny, a że silnik trochę kaprysi jak nie w jedną to w drugą to juz sie do tego troche przyzwyczaiłem. Irek ja bym się z chęcią przesiadł na napęd elektryczny bo naprawdę nic do niego nie mam , ale ten napęd musi zapewniać 3 godziny latania taką kobyłą.
  5. Dzięki za odpowiedź. Ale będę pytał dalej. Znajomy ma mi podrzucić kadłub a ja obiecałem że go wyposażę i uruchomię. Ale pytanie: 1. Dlaczego w gotowych zestawach są montowane szczotkowe silniki? czy w łodziach maja jakąs przewagę nad bezszczotkowymi? 2. Ile amper statystycznie pobiera każdy z silników (wolał bym bezszczotkowe silniki) w takiej łodzi która wiezie z 3kg załadunku? bo nie wiem za jakimi regulatorami się rozglądać , 35A na silnik wystarczy? 3. Jaki KV silnik optymalnie powinien mieć?
  6. Dzięki Konrad, sporo tego materiału przeczytałem i mam jeszcze większy mętlik. Na drugim filmie to jak bym widział swój silnik , nie zdecydowany czy chce chodzić szybciej na wolnych obrotach czy tak zwolnić żeby zdechnąć. Kłopot w tym że silnik zawsze po regulacji nieźle chodzi a z biegiem czasu zaczyna się mu kultura rozjeżdżać by po dwóch wypadach na lotnisko wymagał ponownej regulacji. Dowiedziałem się że niektórzy wymieniali gaźnik na walbro i skończyły się problemy a niektórzy wymienili i nic to nie dało. Na razie będę coś majstrował i stroił bo jeszcze daleka droga nim mi się cierpliwość skończy. Dziwi mnie to jego odpalanie , tępy do uruchomienia był od początku i nic się w tej materii nie zmieniło.
  7. Mam pytanie , znajomy poprosił o uzbrojeniu mu łódki zanętowej zakup aparatury itp. Łódka ma dwa silniki i skręca za pomocą różnicy obrotowej śrub napędowych. No i jak takie dwa silniki wysterować z takiej aparatury? Dwa silniki i dwa regulatory to się domyślam , ale czy da się te dwa regulatory zmiksować w nadajniku aby działały jak trzeba? a może potrzebne są samochodowe regulatory dwukierunkowe do napędu takiej łódki? W ogóle jest wykonalne sterowanie taką łódką z dwoma silnikami za pomocą flysky i6 ?
  8. Mam ale zaszyty gdzieś w czeluściach maski. Dlatego pomyślałem o takim który mierzy obroty śmigła. Wiem że ten silnik będzie dobrze chodził tylko trzeba go właściwie wyregulować, a nie za łatwo jest wystroić najwyższe obroty na słuch a jednocześnie dokonywać korekt na zgaszonym silniku. W DLE-55 było łatwo bo max obroty były skręcone śruba H na uruchomionym silniku , a tutaj w DLE-120 gaźnik jest za blisko śmigła a ja lubię swoje obie ręce i obie mi są potrzebne , więc koryguję tylko na zgaszonym silniku ale tym sposobem na słuch to byle jaka dokładność jest, więc chcę się wspomóc obrotomierzem. A skoro Irek mówi że działa to chyba go kupię , tylko nim to zrobie dorzucę do paczki zestaw listew na nowy zapasowy KIT tej extry , gdzieś w najbliższym czasie zrobię sobie takie zamówienie. Jak po starannej regulacji silnik dalej nie będzie pracował idealnie w pełnym zakresie obrotów to zimą kupię nowy gaźnik tym razem Walbro bo będzie to znaczyło że coś z tym gaziorem DLE jest coś nie tak. Wszystko to jakies dziwne jest i może być tak że silnik jest fajny , bo jest fajny, ale gaźnik mógł się mi trafić felerny , na brak paliwa nie może już narzekać bo teraz ma go juz za dużo , a mimo to po intensywnym lataniu 5 min postoju i trzeba go uruchamiać często ze ssaniem, do tego gaźnik nie jest szczelny bo jest zapocony i w ogóle obudowa gaźnika jest wilgotna od paliwa , kapać nie kapie nigdzie ale jest zapocony. Tak że zobaczymy jak regulacja nic nie da to się szarpnę na Walbro.
  9. Dziś trochę polatałem i dalej nie jestem zadowolony z pracy silnika, o ile wcześniej sie dławił jak go na dłużej przycisnąłem , jak pracował chwilę na wolnych obrotach i po chwili dałem gwałtownie gazu to gasł. To teraz te dolegliwości nie występują , nie ma mowy o dławieniu czy gaśnięciu ale...... Teraz to ma za bogato paliwa , chodzi nie najgorzej ale np rozpędzam model wytracając wysokość ale silnik wtedy pyrka na wolnych obrotach, nagle model dolatuje do mnie robię ścianę przechodząc do zawisu , model mam na 2m od ziemi daję gaz a tu reakcja na gaz jest fatalna przez co model wytraca 1,5m dystansu do ziemi wypluwając nadmiar paliwa i to słychać że jest zalany zaczyna ciągnąć kilkadziesiąt centymetrów od ziemi i miałem dziś taką akcję kilka razy, jak już wykicha nadmiar paliwa pod obciążeniem to ciągnie jak dziki , ale jak pyrka na wolnych dłuższą chwilę i nagle mu depnę to słychać że jest zalany , niby lepsze to niz gaśnięcie ale ja nadal nie jestem zadowolony , może i mu postawiłem wysoko poprzeczkę i punktem odniesienia jest mój DLE-55 a ten pracuje cudownie , nie wiem czy co niektórzy pamiętają jak kupiłem ten silnik , posypała sie krytyka bo nowy motor zamontowałem w modelu uruchomiłem pochodził z 3 min po czym regulacja , popracował jeszcze z 5 min i noc mnie złapała i to był koniec i regulacji i docierania, następne uruchomienie to juz od razu poszedł w powietrze , i minęło juz dwa lata silnik pracuje jak marzenie ani razu nie korygowałem ustawień i maszyna gwizda, a jak on oddaje moc to poezja jest. A z tym DLE-120 pieprzyłem się jak matka z łobuzem , docierałem , cuda wianki odstawiałem a kulturą pracy nawet do pięt nie dorasta temu DLE-55, jedyne jego osiągnięcie to że w ogóle pracuje no i nie gaśnie , ale to trochę za mało. Będę walczył dalej z regulacją ale już nie na słuch tylko chcę mieć punkt odniesienia i chcę się wspomóc obrotomierzem , a niestety nie mam czegoś takiego i nigdy nie miałem. Czy ktoś takiego używa? działa to? https://modelemax.pl/pl/obrotomierze/3872-obrotomierz-cyfrowy-602-q-model?fast_search=fs
  10. No tak ale rozbiórka sklejonego modelu to ani fajna ani przyjemna , ja bardzo lubię budować a szczególnie lubię robić kadłuby , ale rozbierać rozcinać i rozklejać to zajęcie dla twardzieli. Ja zachodzę do piwnicy i czasem pół godziny a czasami 2 godziny w zależności co robię ale zawsze jak wychodzę z piwnicy to coś jest zrobione. A taka rozbiórka to jak by tego Mx-a policzyć to po godzinie po pół , i z dwa czy trzy dni zabrał a jak widać z robotą to stoję tak że ani za mną ani przede mną .
  11. Nie wiem jak obecnie wygląda sytuacja tego modelu , czy wciąż jest na topie i modelarze go budują? Ja go lubię i nie planuję się z nim rozstawać czy go zmieniać na coś innego nawet w odległej przyszłości, koszty eksploatacji są dość przystępne i można się tym pobawić. Ale jakiś czas temu lekko uszkodziłem swój czerwony model który zbudowałem jako drugi , taki zapasowy. I mam mieszane uczucia czy naprawa to dobry pomysł był , a skłaniał bym się ku temu że w tym wypadku pomysł był zły. Fakt koszty naprawy są symboliczne , kilkadziesiąt złotych VS cały nowy kadłub plus balsa do niego i folia to pewnie by się koszt zbliżył do 400zł , ale cały nowy robi się z cztery wieczory i juz dawno model był by sprawny a naprawa zajmuje mnóstwo czasu i jest to sama wredna robota. Ale chciałem pokazać że destrukcyjne wyłamanie podwozia , czy wyłamanie domku silnika da się naprawic i doprowadzić do stanu fabrycznego minimalnym kosztem finansowym a sporym nakładem pracy , o zmarnowanych godzinach nawet nie wspominam, taka naprawa to zajęcie dla hardcorów. Wredne jest usunięcie klejonych części, z chińskimi modelami nie ma problemu z porozklejaniem elementów , a samemu sklejany model jest ciężko porozklejać. Prawy bok kadłuba zdemontowany i z grubsza oczyszczony , lewy jeszcze nie zaczepiany ale z nim też sobie poradzę.
  12. Dla mnie osobiście większe znaczenie ma to aby mieć z kim polatać a nie to kto czym lata. Jest tu raptem pięciu modelarzy którzy latają lub lepiej zabrzmi że chcieli by umieć latać, i co z tego że jeden nawet ma czym się pobawić jak nie ma opcji aby kogoś wyciągnąć na tą godzinę czy dwie. Dlatego juz nawet nie dzwonię się umawiać na latanie bo to strata czasu, chciało by się dużo umieć ale wyjść poćwiczyć to ciężko , gorzej niż jak za karę. Kiedyś moja siostra i moja żonka kupiły nagranie jak jakaś pani prowadziła zajęcia sportowe ćwiczenia brzucha , nóg itp , wzięły po paczce czipsów położyły się na łóżku włączyły telewizor i pani ćwiczyła a one oglądały , po godzinie czy tam dwóch żadna ani nie schudła ani nawet się nie zmęczyła. Tak samo robią modelarze , wyjdzie raz na rok albo i rzadziej porozbija z czym tam przyjedzie i po zabawie , i tłumaczenie a bo ty to umiesz a on nie umie, no ja pier........
  13. Prawie wszystko sie zgadza , prócz tego Tak naprawdę to lata się nim łatwiej , w sensie tam i z powrotem , jest spokojniejszy daje więcej czasu i w ogóle jest lepszy , ale np za cholerę nie mogę tak zakręcić korkociągu extra 2,7 jak Mx-em 2,2m, i jestem prawie pewny że to wina wychyleń , bo podglądałem np filmy Maćka jak nim kiedys latał i jego kręci się jak trzeba a mój nie za bardzo , kręci się bo nie ma wyjścia ale brak mu gracji i lekkości , a może ja mam złe nawyki i coś nie do końca robię jak trzeba a Mx mi to wybacza , no nie wiem ale ogarnę to. A reszta co napisałeś to się zgadza , ja np całą sobotę latałem Mx-em , niby chciałem polatać extrą ale w sobotę pracowałem a że nie miałem roboty to pojechałem polatać, tyle że mogłem w każdej chwili dostać telefon i wracać do pracy a do takich akcji extra średnio mi pasuje, Mx-a pakuję w 2 min i juz mnie nie ma. No ale tak wyszło ze nie musiałem wracać , i bawiłem się Mx-em , radość była , zabawa była , wylatałem prawie 5L paliwa a to naprawdę mnóstwo latania na silniku 55ccm. Mx i extra 2,7m to dwa inne modele , mx nie jest konkurencją dla extry , nie taka jest jego rola , on ma być tani w budowie dobrze latać , sporo uczyć i wywoływać uśmiech na twarzy i w tym się sprawdza znakomicie, a w dodatku jest łatwy w transporcie i montażu. A gdy ktoś chce model z większymi możliwościami i moze sobie na niego pozwolić to wtedy decyduje się na model 2,7m. Tak czy inaczej żaden z nich nie lata sam i trzeba sporo czasu poświęcić na treningi.
  14. GRATULACJE!!! Oj Erwin , ja to jakiś taki niezawodowy , nie wiem czemu ale jakoś nie za bardzo mnie kręcą zawody , może dlatego że nie latam akrobacji precyzyjnej a gustuję w lataniu Freestyle , inna sprawa że nie za bardzo umiem ale za to bardzo mnie to jara. Ten model to dla mnie nowe wyzwanie , a że nie mam doświadczenia z takim kalibrem to i mam małe problemy , ale powoli uczę się modelu. Narzekałem na wolne obroty i walczyłem z nimi jak lew i padałem jak mucha , obwiniałem silnik a przyczyną problemów było raczej sprawne śmigło. Po prostu mniej więcej dobrze pracujący silnik na ziemi nie chodzi tak samo na wolnych obrotach gdy model leci , chyba pęd powietrza napędza śmigło które rozpędza silnik i wtedy wolne obroty są za wysokie, w efekcie model do lądowania potrzebował 300m pasa. I stąd modelarze mają dwie opcje obrotów silnika w przełączniku w aparaturze , gdy zwolniłem wolne obroty na ziemi do przesady to podczas lotu są w sam raz a model ląduje na 50 metrach. Ja tą extrę lubię bardzo , nie lubię go składać i rozkładać ale bardzo nim lubię latać, ale jeszcze sporo się muszę dowiedzieć o ustawieniach modelu , to nie jest tak jak w Mx że jakie ustawienia sterów zrobię to model satysfakcjonująco lata. Tutaj wychylenia mają duże znaczenie i nawet amator może z niego sporo wycisnąć ale trzeba wiedzieć co i jak ma być ustawione i jaki ster ma się ile wychylić w danej figurze , a ja w tej kwestii leżę i kwiczę , a model mam ustawiony nie zgodnie ze sztuką a na czuja i w dodatku nie podczas lotu a ustawiałem go na stole w piwnicy, czyli źle , a mimo to i tak jest szał. Nawet miałem zamiar zadać pytanie w dziale szkoła 3D , właśnie o ustawienia wychyleń chciałem zapytać, może ktoś by mi odpisał gdzie i ile stopni do tego czy tamtego jest najlepsze.
  15. Ja włączyłem ten na kilka sekund, i ten komentowałem
  16. Jakiej cywilizacji? wspaniałej? Nie wiem czego wszyscy tak zazdroszczą, filmu nie oglądałem ale w łączyłem i trafiłem jak inteligencja zachodnia ciągnie drzwi i nie chcą się otworzyć , w końcu bezradny i zrezygnowany wezwał recepcjonistkę która w 7:10 zamiast ciągnąc pchnęła drzwi które się otworzyły. Jest ich dwóch a mają ze trzy szare komórki "i to do spółki".
  17. Wiesiek dziś się wybrał poćwiczyć , nie polatać a poćwiczyć intensywnie , głównie obracany zawis. Mam niebieskiego Mx-a , fajny model do poćwiczenia a i jako symulator się nieźle sprawdza. Niestety z dzisiejszych ponad dwóch godzin latania 80% to było latanie na śmigle , a tak się rozkręciłem i wczułem w model że wisiał metr odemnie i pół metra nad ziemią , i w końcu po jakichś 5 min wiszenia ale bez obracania kolanko wydechowe nie podołało i się przepaliło czy co tam? , rozleciało się na dwie części. A myślałem że w tym modelu dobrze wentylowany silnik jest stworzony do takiego intensywnego latania w miejscu a tu guzik , kolano sie rozleciało i trzeba spawać. A po za tym w razie jak by mi się zimą mocno nudziło i chciał bym podłubać to dziś przyszła paczka od Marcina "Ta Dam" extra 2,7m
  18. Na początku latałem nad żwirowym pasem i kwadracie z kostki brukowej, ale nad kostką gdy próbowałem np zawisnąć to tak się kurzyło że musiałem oczy zamykać, a z zamkniętymi oczami trudno sie steruje modelem, więc przeniosłem się nad trawę. W Zamościu na lotnisku modelarze mają do dyspozycji trawę którą widać i kwadrat z kostki brukowej 50mx50m, więc wylatać się można do upadłego ale lądowanie na kostce o długości 50m szło mi tak sobie bo model na gładkiej twardej nawierzchni jedzie nawet na wolnych obrotach, więc aby się zmieścić trzeba było po dotknięciu ziemi gasić silnik , no mimo ograniczonego pasa startowego fajnie spędziłem czas.
  19. Ale jaki Mx? czyj ?. Ja muszę odpocząć z dzień od latania bo mam na razie dość, ale teraz w kolejce do latania czeka właśnie Mx. Są nawet króciutkie filmiki z wczoraj z Zamościa, fajnie się tą extrą lata i lubię ją ale jeszcze w przyszłym sezonie będę sie uczył tego modelu. A najlepsze z wszystkiego jest to że latam modelami do upadłego, prędzej ja wysiadam niz model, żadnych awarii , nawet nie biorę pod uwagę że coś się może zepsuć, to samo z zasięgiem wyciągam nadajnik , pale maszynę i się bawię i zasięg ma być , i taką zabawę to ja lubię. https://pl-pl.facebook.com/642417712604447/videos/876117429949826/ https://pl-pl.facebook.com/642417712604447/videos/808800313080957/ https://pl-pl.facebook.com/642417712604447/videos/170125908587312/
  20. Jak by kogoś interesowało to klej UHU POWER transparentny to nie jest najlepszy wybór do przyklejenia kabinki, bo dziś przód kabinki zaczął się odklejać, ale kabina siedziała na miejscu do późnego wieczora , a teraz jakos to trzeba dokleić. Silnika nie zaczepiałem bo całkiem nieźle chodził , ale wylatałem się w ten weekend do upadłego , wypaliłem ponad 10l paliwa nawet nie pamiętam ile dokładnie kupiłem ale chyba 12l i prawie nic mi nie zostało. Krzywą gazu jednak trzeba ustawić bo dolny zakres jest za agresywny, za to trochę się z nim już lepiej dogaduję i model ląduje i zatrzymuje się na około 50 metrach i to na twardej kostce brukowej. Na razie latania mam już dość , teraz model niech stoi , i czeka na wolny weekend z ładną pogodą.
  21. Fabrycznie śruba H była wkręcona niecały jeden obrót tak 55 min , ja regulując silnik ustawiłem ją na jeden obrót a Marcin na pikniku wykręcił ją jeden obrót i 10min i nawet zauważalnie się poprawiło. Przedwczoraj wykręciłem ją na jeden obrót i 25min i juz całkiem mu się dobrze zrobiło , nie ma się czego czepiać prócz tego że po 3 godzinach latania model jest od spodu upaćkany w oleju. Trzeba jeszcze chyba trącić śrubkę L i będzie elegancko , bo przejście niby jest dobre ale od czasu do czasu tak jak by się spóźniał minimalnie. To dzis sobie dostroję bo dziś wiesiek bawi się w Zamościu na lotnisku. No weekend mi sie trafił obfity w latanie , od piątku maszyna nie stygnie
  22. Wracając do extry 2,7m. Dziś wylatałem ponad 4 l benzyny , silnik się przestał dławić w korkociągu , i zapala przeważnie od strzała tylko trzeba mu przed uruchomieniem dać drążkiem pół milimetra gazu. Tak na słuch to jak by się czasami spóźniał przechodząc z minimalnych obrotów na maksymalne , symbolicznie ale jednak, więc jeszcze trzeba będzie trącić śrubkę L , ale ogólnie to jest nawet nieźle. Sytuację wydaje mi się że poprawiło wykręcenie śrubki H na półtora obrotu , Marcin na lotnisku wykręcił ją ponad obrót , silnik chodził pewniej i o wiele później się zdławiał , ale jeden forumowicz napisał do mnie abym ją wykręcił na półtora obrotu , tak wczoraj zrobiłem i dziś model się zaczynał kręcić na wysokości z 300m i tak się kręcił aż był nad ziemią z 30 metrów i do samego końca rotacji nie nastąpiło zdławienie, i to jest dobre. No i zawsze chciałem zrobić zawis gdzie model się obraca , uczę się tego już dwa lata i jakoś to nawet idzie , ale ta duża extra najlepiej mi się w tej roli spisuje , nie jest to najtańsza opcja w razie utraty orientacji ale wisi fajnie. Tak naprawdę to czasami jak się uda go ładnie postawić w pionie z tendencją do przechyłu na plecy to model wisi i kręci się sam niby tam stoję ale albo nic albo nie wiele robię. Nie jest to moja specjalność bo dopiero się uczę , wiatr ostatnio wieje więc nosi mi ten model we wszystkie strony , ale to nie ważne niech go nosi ale on wisi i się kręci a ja mam radość
  23. Ja tu widzę logikę. Model po pięciu lotach więc to nówka sztuka jest, a cena 7 tys ledwo pokrywa koszt silnika i serw bo tam siedzą serwa po cztery stówki. A model jest kompletnie wyposażony , pakiety , dźwignie śmigło węglowe i cała reszta cholerstwa potrzebna do ulotnienia modelu i trzeba to kupić i tanio nie będzie a nie jest liczone , o samym modelu nie wspominając. Więc sprzedający oddaje cały model dokładając do interesu i to sporo. Jak go nie sprzeda to finał będzie taki ze wyposażenie wyląduje w innym modelu i tym sposobem będzie finansowo do przodu , a Yaka pustego komuś odsprzeda nawet za symboliczne pieniądze i co za niego weźmie to będzie drugi raz do przodu. Nie chce oddać bo mu się to nie opłaca a na cenie proponowanej to i tak jest stratny, co innego model po sezonie dwóch czy jeszcze starszy to juz ma nalot i może być tak że zaraz serwis będzie czekał kupującego , ale tutaj to nowiutki model jest. A nie wiem czy nie jest lepszy od całkowicie nowego , przynajmniej odpada cackanie się z nowym silnikiem i to mu za gorąco to mu za zimno.
  24. Przegapiłem że mówisz o starym modelu a ja wyskoczyłem z nowym ich produktem. Ale to nic starego też miałem. I powiem ci że słabo latał , tyle że ja nie miałem wersji RR więc zapakowałem w niego co miałem ze swoich gratów i ważył prawie 1600g , ale pakiet 4S musi warzyć , to i model latał jak cegła. Co do możliwości akrobacyjnych to się nie wypowiem bo to były moje początki i kiepsko mi szło , więc o zawis itp to nie do mnie pytanie bo ja takie rzeczy wtedy widziałem tylko na youtube. Ale fatalnie latał w harrierze , wymachiwał skrzydłami na wszystkie strony i robił wszystko aby zwalić sie na skrzydło i pierdyknąć o ziemię.
  25. Tak duży krzyżak od rc factory jest lepszy do nauki figur , z tym że krzyżak jest tępy jak noga stołowa jesli chodzi o jakieś fikołki gdzie potrzebna jest bezwładność , krzyżaka trudno z równowagi wyprowadzić. Natomiast ta extra nie ma z tym problemów , jedyną niedogodnością w tym modelu jaka wyłapałem jest to że przy wychylonych mocno lotkach i wychylonym na max kierunku model robił sie niezbyt stabilny. Nie sugeruj się co jest w symulatorze , model lata bardzo poprawnie i lot na żyletce robi z palcem w d....... , w harierze jest stabilny i nie przewraca się ale podczas lotu, w harierze lotki nie są zbyt skuteczne gdy model leci bardzo wolno, niby sterują ale jakoś tak bez przekonania , ale wystarczy depnąć silnikiem aby sie zrobiły aż za skuteczne. Model zrobi wszystko co ci strzeli do głowy i nie ma ograniczeń , ale to bardzo dynamiczny model i wszystko zależy od poziomu twojego pilotażu , to że model może to mała część sukcesu , lepszym pytaniem jest czy pilot da radę , bo jest opcja że to za dynamiczny model. Ale ja sie tam mało znam i dla mnie i tak do nauki najlepszy jest Mx. No i żeby nie było że piszę co mi się wydaje , miałem dwa takie modele , jeden zrobił z dwa loty i kolega tak się nim zafascynował i sprzedaj sprzedaj i sprzedałem go na boisku. Za jakiś czas kupiłem drugiego bo chciałem sobie jednak takim polatać, z dwa razy byłem z nim na boisku i dzwoni forumowicz FUZZY , sprzedaj sprzedaj i tak nim nie latasz , no i sprzedałem. Nawet mam byle jaki krótki film , tyle że nie widać zawisu bo jak miał zawisnąć to żona skończyła nagrywać, ale wisi bez problemów. Żeby nie było że nie miałem, moja extra multiplexa
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.