Skocz do zawartości

Patryk Sokol

Modelarz
  • Postów

    3 420
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    85

Treść opublikowana przez Patryk Sokol

  1. A jakiego Foxa konkretnie wybrałeś?
  2. Na pewno to nie pomaga. Tyle, ze mnie to mało obchodzi Ogólnie mam podejście, że jak sprzętem nie ryzykuję, to mogę się bawić. E nie... Wszystkie problemy wynikały z próby władowania długiej ogniskowej, na dupowaty montaż. Jakbym na poprzedni montaż próbował zamontować ten teleskop: https://www.astroshop.pl/teleskopy/skywatcher-refraktor-apochromatyczny-ap-72-420-evostar-72-ed-ds-pro-ota/p,56994 To sporo dobrych ekspozycji bym na nim ugrał. A jakbym kupił od razu Evostara 72 i HEQ-5 to bym nic nie sprzedawał (bo poprzedni, pierwszy refraktor i montaż poszły na handel), robił szerokie fotografię i jedynie dokupił obecny teleskop do głębszych zdjęć nieba. Jeśli nie masz dużo doświadczeń z astronomią to krótsze ogniskowe są rozwiązaniem zdecydowanie preferowanym. Ogólnie ten Evostar to bardzo przyjemny kawałek optyki. Pewnie sobie taki kupię na prezent świąteczny wraz z korektorem pola. Będzie świetny sprzęt do dużych obiektów, jak Mglawica Andromedy, czy gromady galaktyk w Warkoczu Bereniki.
  3. Ogólnie - jak wyjdziesz na balkon to na wykresie guidingu to widać. Tzn. w momencie wyjścia wychodzą ze trzy sekundy kątowe różnicy. Tyle, że niespecjalnie trzeba wychodzić, tzn. laptopa na kablu puściłem do środka. Zbliżenie się do krawędzi balkonu jest już niezauważalne na wykresie guidingu.
  4. A tak, mam upgrade'y. Obecnie mój sprzęt wygląda tak (już odkablowany do przeniesienia). Czyli - poszerzyłem mój poprzedni zestaw o nowy montaż, czyli HEQ-5 GOTO i o guiding. Do tego jest sporo drobnych usprawnień. Zaczynając od grzania lunetki guidingowej: Które zasilane jest z osobnego pakietu 3s, który wisi na szynie dovetail teleskopu (robi za drobną przeciwwagę, bo ten sprzęt mocno ciężki na tyłek jest). Do tego dorzuciłem sensowny cable managment, dorobiłem zasilacz do laptopa (jak podepnę zasilanie do montażu, to od razu mogę podpiąć laptopa, mam do tego przetwornicę) i w ramach bonusu dorzuciłem woltomierz i amperomierz na zasilanie. Dzięki temu mogę uniknąć zmasakrowania akumulatora nadmiernym rozładowaniem (do tego woltomeirz), jak i również ocenić czy akumulator starczy na całą sesję i prawidłowo wyważyć montaż (mierząc pobór prądu podczas obrotu można ustalić czy ŚC układu znajduje się w osi obrotu). Całość jeszcze jest w miarę świeża, tzn. nie mam za sobą jeszcze żadnej porządnej sesji fotograficznej, na razie wciąż bardziej gapię się w wykres guidingu, niż fotografuję. Wciąż guiding nie zachowuje się tak jakbym chciał, ale to jest już do dogrania regulacją (z użyciem wykresów - YAY! wykresy są super). Tutaj pewnie pojawi się pytanie - a co z EQ3-2 w którego włożyłem ze 100 roboczogodzin, masę serca i kombinacji? Otóż... Pies go trącał... Tzn. Zamontowałem w nim układ GOTO, wyregulowałem i nawet zmusiłem go do działania. Tzn. po wielu godzinach regulacji i walki z koślawą przekładnią ślimakową udało mi się zrobić, ze GOTO działało naprawdę dobrze. Montaż trafiał po komendzie GOTO tak do stopnia dokładności. W efekcie kadrowanie stało się naprawdę wygodne, szczególnie wspomagane platesolvingiem. Problemem okazał się guiding. Tzn. cały układ GOTO zrobiłem po to, aby móc stosować długie czasy naświetlania z użyciem guidingu. I o ile oś rektascencji okropna nie była, tak oś deklinacji działała źle. Pierwszą próbę na Mgławic Półksiężyc: I tu już widać jajowate gwiazdy. Są one efektem właśnie złej pracy osi deklinacji (a to i tak 20% najlepszych klatek). Wyglądało to tak, że błąd w osi deklinacji narastał, narastał, a później przelatywał na drugą stronę błędu. Wynikało to z tego, że opory mechaniczne zjadały pierwsze kilka korekt, które jedynie napinały przekładnie, a ta w końcu przeskakiwała i oddawała energię jak sprężyna, Spędziłem masę czasu walcząc z przekładnią, ostatecznie poddałem się co do kwestii luzu zwrotnego (da się ogarnąć jeśli wymusi się guiding tylko w jedną stronę, da się to zrobić, jeśli oś montażu nei zgadza się perfekcyjnie z osią obrotu sfery niebieskiej), ale problem wciąż występował. Postanowiłem się więc zając łożyskowaniem osi, bo to było ostatnie co mogło powodować takie zachowanie. Kiedy rozebrałem łożyskowanie, to okazało się, że cała masa teleskopu jest łożyskowana na jednej (JEDNEJ!) krótkiej tulei z brązu... To po prostu nie może się obracać bez oporu. Kiedy to zobaczyłem, to tylko umyłem ręce ze smaru, poszedłem do Delta Opticala i kupiłem HEQ-5... Problem teraz polega na tym, że odkąd kupiłem montaż, to warunki są słabe. Na razie udało mi się znaleźć dwie noce kiedy warto było w ogóle sprzęt rozkładać. Pierwszej nocy walczyłem głównie z nastawami guidingu, ale wczoraj udało mi się coś sfotografować. Poniżej macie 2h (24 klatki po 5min) które naświetliłem z balkonu w mieszkaniu swojej partnerki (dla której to była dobra zabawa, bo na co dzień pracuje z mikroskopami). Na fotografii widzicie Mgławice Pacman: Jak widać - nazwa skądś się wzięła (co regułą w tym biznesie nie jest ): Jest to obiekt o tyle ciekawy, że jest to mgławica emisyjna HII. Obszar z którego narodzi się pewnego dnia sporo nowych gwiazd, ale na dziś jest jedynie chmurą zjonizowanego wodoru, który świeci jedną linią widmową bardzo, bardzo blisko podczerwieni. Tzn. Pozwala się uwidocznić na fotografii jedynie dzięki pozbawieniu mojej lustrzanki filtra IR Niemniej - nie skończyłem jeszcze z tym obiektem. Jest w nim jeszcze sporo szczegółów do odkrycia, tzn. więc pewnie jeszcze połapię jego fotony jeszcze. A po co łapać więcej fotonów? Tu macie porównanie 1h czasu naświetlania i 2h: Oba zdjęcia mają z grubsza podbity tak samo kontrast. Widać od razu, że na godzinnej ekspozycji jest dużo więcej szumu. A im mocniej podbije się kontrast tym więcej szumu wychodzi. Innymi słowy - im dłużej się świeci, tym ciemniejsze szczegóły można wyciągnąć i krawędzie mgławicy robią się coraz wyraźniejsze. Więc pewnie do Pacmana jeszcze wrócę. Chyba, że nie będzie pogody długo, a jak znowu będzie, to Orion już będzie o uczciwych porach na niebie. Bo tam jest parę rzeczy, którymi chcę się zająć. Z mgławicą Oriona na czele, do której mam olbrzymi sentyment, bo jest pierwszym obiektem mgławicowym który widziałem przez jakąkolwiek optykę. No chyba, że z pogodą będzie bardzo, bardzo źle. Wtedy to Pacman przegra na wiosnę z Warkoczem Bereniki, gdzie galaktyków jak mrówków. ps. Astronomia wymaga zadziwiająco solidnych pleców... Kiedyś myślałem, że mój Newton jest ciężki. Teraz już wiem, ze porządny montaż paralaktyczny to inna liga wagowa... ps.2 Te czarne plamki to nie syf na matrycy, to obłoki pyłu.
  5. Że wagą się przejmować nie warto.
  6. Niestety - główna wada pianki to retencja energii. W efekcie te modele latają dobrze tylko powoli. Troszkę prędkości i zaczynają tonąć. Fajnym modelem do akrobacji szybowcowej jest Fox od Blejzyka. łatwo się rozpędza i pięknie prędkość trzyma. Gorzej jak się przywali w glebę, jak ja swojego ubiłem to nie było co zbierać (jeszcze w czasach 35MHz) W pasy to się nie ma co bawić, bo kupa roboty. Ja swoje pianki wzmacniam (np. Twinstara, która lata z pakietem 14Ah) nacinając piankę, wciskając w nacięcie pręt węglowy 1,5, bądź 2 mm (u Ciebie raczej na górę skrzydła 2mm, na dół 1,5mm) tak długo aż pianka się zasklepi i zalewając CA. W efekcie w oczy nie kłuje, a sztywności dodaje.
  7. Dżiżas... Nie wrzucaj uproszczonych rzeczy, bo to nie o to chodzi. Flatter to bardziej zaawansowane zjawisko, niż masz na tym slajdzie z prezentacji
  8. Nie. Oceniłem Wasze zachowanei w tym wątku. I zdania nie zmieniam, próbując usprawiedliwiać atak w tym wątku zachowaniem w poprzednich wątkach, tylko potwierdzasz moją tezę. Prędkość to tylko jedna ze składowych. Dodatkowo zewnętrzne drgania mechaniczne sprzyjają flatterowi. W efekcie nawet przy niewielkiej prędkości potrafi dojść do wzbudzenia. Utrzymanie zaś drgań wymaga sporo mniej prędkości, niż ich wywołanie. Nawet kiedy w Polsce robiono próby flatterowe szybowców w locie (swoją droga - gdybym ja miał testować flatter w szybowcu w którym wożę swój tyłek, to sam bym sobie skręcił kark. Po co komu kroki pośrednie?) to nie rozpędzano się do prędkości granicznych tylko wywoływano je z zewnątrz, np. ciągnąc za linkę.
  9. Tyle, ze to bez znaczenia. W tym wątku pięknie udowodniliście, ze nie chodzi o poprawę konkretnego błędu, tylko o dowalenie Arkadiuszowi. Tutaj się nie mylił, a rzuciliście się do udowadniania jak bardzo racji nie ma. Wg zasady - Arek coś wrzuca - na pewno jest źle, trzeba mu dowalić. To tak, Skarby Wy moje, nie działa - treść jest niezależna od formy, tonu, czy osoby wygłaszającej. A jeśli przez ton, czy osobę nie możecie dojrzeć przekazu, to jest to Wasz problem i musicie sobie poradzić z własnymi prymitywnymi instynktami. I jak najbardziej będzie tak, że Arek wrzuci coś sensownego, a ja zrobię jakiś durny błąd, czy wręcz się pomylę. Problem będzie taki, że ja pewnie korekty nie zobaczę (no może od Andrzeja, czy Jarka) i będę żył w błędzie i wprowadzał innych, a Arek zobaczy korektę na wszystko co napisze. Obie te rzeczy są dwoma stronami tej samej monety, czyli:: https://www.logicallyfallacious.com/logicalfallacies/Appeal-to-Authority Oraz: https://www.logicallyfallacious.com/logicalfallacies/Genetic-Fallacy I nie wiem co Arek mówił w innych wątkach, bo nie śledzę tematu warbirdów (nie lubię techniki co strzela do ludzi, więc niespecjalnie podobają mi się modele warbirdów), ale to co pokazaliście tutaj byłoby śmieszne, gdyby nie to, że nie było. Więc uspokoić się i oceniać treść, bo inaczej to łatwo Wami manipulować.
  10. E nie, cały rok można. Ale modelu wciąż jestem ciekaw.
  11. Opowiadaj - bo aż się ciekaw zrobiłem. I nie martw się burzy nie będzie, jeśli to faktycznie jakaś gazeta, to nie będę się bał potwierdzić Sorry, ale to jest hejt. To jest pierwszy post w którym spotkałem się z tym fenomenem (bo wylądował w szybowcach, a tu jakoś więcej czasu spędzam) i jestem zdziwiony tym totalnym bólem dolnej części ciała u Was. Jest dokładanie jak napisał Andrzej, balastuje się w dużym lotnictwie skrzydła, bo nie obciąża to dźwigara. W modelach temat jest o tyle problematyczny, że zwiększa to moment bezwładności i model dociążony na końcówkach będzie mniej chętnie termikę pokazywał. Ale czy do akrobacji tak jest gorzej, to już sprawa jest inna - do szybkich beczek na pewno. Problem polega na tym, że są jeszcze figury autorotacyjne i tu nagle się okazuje, ze model który korkociągu za bardzo robić nie chciał, teraz już robić go będzie. Sam posiadam Edge'a z RC Factory którego czasu balastuję na końcówkach, kiedy chce się autorotacyjnie pokręcić. Ta pewnie... Czemu w takim razie tak chętnie nie skaczecie na mnie? Nie szczędzę sobie ani autorytatywnego tonu, ani agresywnej retoryki, a jednak jakoś odważnych brakuje, Ogólnie - wrzućcie sobie na luz, serio, balastowanie szybowca akrobacyjnego na końcówkach, to akurat bardzo ciekawy eksperyment.
  12. Ale powiedz mi czemu? Włdowałeś się w dokładnie to co Ci napisałem, że będzie problemem, a mogłeś użyć zestawu który Ci poleciłem do skrzydeł konstrukcyjnych. Na AG25 nic nie zyskasz względem AG34, bo stracisz na odwzorowaniu profilu.
  13. Niby tak, tyle, ze niekoniecznie. Nawet jak wrzucisz serwa do ogona w helikopterze, to Dshot nie pójdzie na jednym timerze z serwem. Jak mówię - te linki wiele nie pomogą, trzeba wiedzieć czego się szuka. Jak planer mile widziany to zostaje iNav. iNav ma rożnie z obsługą rożnych FC, nawet tych wyższej klasy (polecam poczytać o moich walkach: W tej sytuacji najlepiej sprawdzać to tutaj: https://github.com/iNavFlight/inav/tree/master/src/main/target Tu masz listę targetów. Wchodzisz tam w plik z nazwą Targetu i rozszerzeniem ".C" i sprawdzasz co jest napisane. Dla przykładu - wspomniany Matek F722PX: https://github.com/iNavFlight/inav/blob/master/src/main/target/MATEKF722PX/target.c I to co nas interesuje znajduje się tutaj: I tu już jasno widać co ten FCek może. Tzn. masz 10 wyjść PWM, których pierwsze osiem może służyć jako wyjście silnika do quada (pierwsza kolumna z napisem TIM_USE_MC_MOTOR mówi, że może być użyty z timerem jako wyjście do regla), a dwa ostatnie jako serwo (TIM_USE_MC_SERVO). Oba określenia tyczą się pracy FCka jako FCek do multikopterów (stąd MC). Druga kolumna z parametrem FW określa z kolei pracę w samolocie (jako FW - od flying wing). I tylko tak ten FCek pozwoli Ci się skonfigurować w multikopterze, serwa będziesz mógł podpiąć tylko do wyjścia 9 i 10. Jeśli nie boisz się bawić w kompilowanie softu, to możesz użyć wyjść 1 i 2 (bo oba są pod Timerem numer 8 - TIM8) jako wyjść do serw, bądź 7 i 8 (bo oba są podpięte pod TIM 7). Nie da się użyć np. pinu S7 do sterowania silnikiem i S8 do sterowania serwem, bo jeśli nie użyjesz klasycznego protokołu PWM (a nie użyjesz, bo chcesz aby quad dobrze latał) to wywali błąd hardware'u i nie będzie działać, bądź spali serwo. Niemniej - polecam patrzeć za FCekiem który ma zdefiniowane wyjścia pod serwa dla trybu MC, rekompilowanie jest przykre jak się nie bawisz w to na co dzień i nie jesteś za bardzo Linuxowy.
  14. To w niczym nie pomoże, bo kolega ma specyficzne wymagania. Tzn. żeby być jasnym - Potrzebuje 6 wyjść PWM taktowanych dla protokołu ESC (DShot, Proshot, etc.) i 2 wyjścia PWM taktowane innym timerem, tak żeby mogły pracować na innym taktowaniu (serwa z reguły zamykają się na 50hz). W praktyce - zostają jedynie FCki na procesorach F722 i F765. Powiedz jeszcze - planujesz to latać z iNavem?
  15. Patryk Sokol

    Nasze Pedałowanie ...

    Kwestia klocków. Jeśli narzekasz na jęczenie tarcz na mokro i nie katujesz roweru po górach to załóż żywiczne klocki. W mieście są prostsze w używaniu zwyczajnie
  16. Zmień font w OSD, choćby według tei instrukcji: Jeśli nie pomoże - uwalony układ nakładający OSD
  17. Hmmm... Dystrybutor był zdziwiony? Z miesiąc temu kolega dokładnie z tego samego powodu reklamowal ten sam odbiornik u tego samego dystrybutora.
  18. Do szybkiego rozładowania Li-Iony się po prostu nie nadają.
  19. To jest już docelowy model, to co widzicie będzie w sprzedaży A kiedy? Możesz zadzwonić do AH i zapytać jak to teraz wygląda
  20. E, raczej nie. Kadłub na ten model wyciągnąłem z kosza w Łodzi z takimi samymi kadłubami, skrzydła powstały całkowicie standardowo, statecznikom też nikt żywicy nie żałował, a dodatkowo model montowałem ja (choć skrzydeł nie lakierowałem, ale to inna inszość) i nawet olałem porady producenta co do doboru pakietu (wolę się słuchać konstruktora). Niemniej - dla mnie ten model mógłby być cięższy i z radością wrzucę mu nieco balastu. W tego typu modelu nie widzę powodu do walczenia z wagą. A w ramach bonusu macie cuś takiego: Czyli jak wyglądało pierwsze kilkadziesiąt sekund w życiu tego modelu. Postaram się coś nagrać w rozsądniejszych warunkach.
  21. A ja wiem? Kapitalizmu tym nie obalam.
  22. Czołgiem Panowie Udało mi się dziś oblatać coś takiego: Czujne oko, obeznane z rynkiem szybowcowym rozpozna raczej od razu - jest to produkcja ArtHobby. Jednak, tym razem jest z pewną znaczącą różnicą, którą najlepiej widać na rysunku: Czyli jest to pierwszy model od ArtHobby zaprojektowany przeze mnie I nie powiem - jestem z tego układu zadowolony, bo jak bardzo bym nie lubił projektować wyczynowych modeli, to jednak grono ich odbiorców jest mocno ograniczone. A ArtHobby zasięgi ma zdecydowanie większe, bo i półka cenowa jest, jak i modele prostsze w obyciu. Sam zaś model powstał jako odpowiedź na to co mnie dręczyło w większości modeli z ArtHobby. Tzn. Pan Jasiński lubował się w konstrukcjach powolnych, majestatycznych itp. Ja tego podejścia nie uznaje - każdy szybowiec, czy to termiczny, czy zboczowy, czy all-arounder ma mieć zakres prędkości, choćby po to, żeby dolecieć do termiki. I stąd wynika konstrukcja tego modelu - pełna mechanizacja płata, profil przystosowany pod aktywną pracę klapami (czyli współpracuję z kompletem miksów), szeroki użyteczny zakres klap i profil który bez wychylonych klap jest w ustawieniu prędkościowym (zresztą - na rysunku macie nastawy klap) Celem było stworzenie modelu który jest i szybki na przelocie i powolny w krążeniu. I na tę chwilę wiele wskazuje, że założenia udało się wykonać. Tzn. odkąd prototyp powstał to najbardziej lotna pogoda była dziś. Więc oblot odbył się wietrze rzędu 12m/s z porywami do 18m/s. Innymi słowy wrony już chodzą piechotą, a tym modelem spokojnie mogłem polatać sobie podstawową akrobację szybowcową i nawet wykręcić jedną termikę. I to mimo niskiej wagi (coś koło 600g do lotu) I to wszystko z ŚC wyznaczonym na zasadzie "wrzuć pakiet w kadłub i rzuć model w zboże " . Przyznam się szczerze, że dawno mi żaden fornirzak tyle frajdy nie sprawił i nie mogę się doczekać na pogodę która pozwoli na porządną regulację i porządne wlatanie się model. I na tym póki co współpraca z AH mi się nie kończy, mam dalej sięgające plany. Nasz następny wspólny projekcik, to będzie model dedykowany do F5J. I tam planuje więcej pozmieniać niż skrzydła i aerodynamika. F5Jtka powinna mieć sporo zmian już na poziomie technologicznym, z nowym bardziej smukłym kadłubem, inną technologią wykonywania stateczników, czy inną belką ogonową. Oczywiście - cena wciąż jest ważna, więc skrzydła pozostaną jako styro-fornir. Ale na zawody będzie się już nadawać
  23. Jest opacja włączenia go na stałe, wtedy po prostu nie zje kanału
  24. Autostart ustaw na stałe. Nie ma powodu by tego nie robić. On i tak uruchamia się tylko na chwilę po uzbrojeniu, nigdy w locie się nie włączy. W swojej TigrzeFPV mam zrobiona tak, że model moge wystartować na autolaunchu, z włączonym RTH. W efekcie mogę model rzucić, a ten zrobi wysokość i będzie krążyć nad lotniskiem.
  25. Spokojnie, będzie dobrze Ponownie, nie ma się czym przejmować. Tak nie działa sterowanie silnikami za pomocą PWMu. Tzn. regler sterując za pomocą wypełnienia impulsu efektywnie zmienia napięcie jakie podaje silnikowi (bo jak inaczej sterowałby obrotami)? W efekcie silnik o wyższym kV będzie efektywnie wysterowany niższym napięciem, żeby osiągnąć te same obroty co silnik o niższym kV. W efekcie moc pobierana będzie bardzo, bardzo podobna, a w efekcie prąd pobrany z pakietu będzie na podobnym poziomie. To się tyczy oczywiście warunku tych samych obrotów/tej samej mocy oddanej. Na pełnym gazie silnik o wyższym kV weźmie oczywiście więcej i więcej odda To też tak nie działa. kV to nie przekładnia, nie zmienia momentu jaki ma silnik. Moment zależy od rozmiaru stojana i magnesów, kV jest całkowicie pomijalne. Niekoniecznie. Wyższe kV reguluje się na inne PIDy (dlatego, że masz wtedy szybszą reakcję na zmianę wysterowania). Zmiana pików, dla analogiczne tune'a (czyli jeśli quad się podobnie prowadzi) jest totalnie pomijalna. Oczywiście jak dojdziesz do przesadzonych PIDów, to propwash zamorduje lipola bardzo skutecznie. Ale to się tyczy każdego kV. Jak ktoś nie wierzy, to niech zrobi wysokośc quadem, i strzeli drążkiem (czyli naciągnie na maxa i puści). Pik jest wtedy taki, że na obrazie pojawiają się pasy, a prądy potrafią skoczyć ponad prąd na max przepustnicy. W 10% przy testach statycznych jestem w stanie uwierzyć. Problem polega na tym, że to test statyczny. W locie 10% bardzo ciężko zauważyć. Większe różnice będziesz miał jak śmigło dotknie trawy i wprowadzi delikatne drgania Jak mówiłem - spokojnie. Tak dla przykładu - sam latam quadem na 6s, z silnikami 2208 1800kV, co odpowiada 2 700kV przy 4s. Dorzuć do tego, ze używam pakietów 6s 1300mAh, to zauważysz, że mój quad dobija mocy nieosiągalnych dla większości quadów. Jakbym latał wciąż na pełnym gazie to pakiet się rozładuje w 60s (eyup - 130A średniego poboru prądu ) i przy odrobinie szczęścia zaspawa XT60 (co mi się przydarzyło, kiedy stwierdziłem, że chce to przetestować). Mimo tego - ten quad latając freestyle lata średni 3:30 do 5min. Tu masz np. nieedytowany film: Latany do 70% pojemności pakietu (900mAh z 1300mAh) na bardzo wymagającej miejscówce (dużo wertykalnych ruchów), gdzie lot trwa 3:20min. A latany spokojnie, powoli i płynnie spokojnie lata ponad 10min. Tak naprawdę są dwie wady tak mocnego systemu napędowego: 1. Waga - ale dla mnie nie to nie wada, przy moim stylu lataniu waga pomaga mi w utrzymaniu płynności i energii przy przerzutac i lataniu na plecac. Ale to jest do bólu subiektywne, znam takic co niecierpią mojego quada, a preferują swoje ultralekkie konstrukcje, których ja nie lubię. 2. Regulacja - wymaga ona nieco więcej uwagi. Tzn. łatwiej quada przesterować, a przesterowany jest naprawdę brutalny dla sprzętu. Ale to naprawdę nie jest bardzo skomplikowane i nawet defaulty nie są niebezpieczne, szczególnie gdy mamy dwukierunkowego DSota A zalety? Fantastyczna reakcja na propwash, dlatego, że momentu w dole jest pod dostatkiem, fantastyczna reakcja na przyczepienie o coś (też efekt dużego momentu i dużej max mocy) i duży zapas mocy w górze przepustnicy. Ogólnie - pełnego gazu nie używam nigdy w normalnym locie, jedynie w sytuacjach awaryjnych. A tych jest bez liku i wielokrotnie tak duży zapas mocy ratował mnie przed solidną glebą. W dużym skrócie - wyluzuj
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.