



-
Postów
2 809 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
27
Treść opublikowana przez Viper
-
Tego nie robiłem, ale to kolejny argument, że wbrew reklamie, nie ma czegoś takiego jak jeden najlepszy produkt, trzeba wybrać coś co spełnia najwięcej własnych wymagań, dobrze przy tym by czasem można było skutecznie łączyć rózne, na pozór wrogie środowiska. Żyjemy przecież w wieku mobilności, sieci, przesyłu danych i ta niemoc obu firm by użytkownikom ułatwić życie, którzy przecież też za to płacą była irytująca. W dobie windows mobile coś takiego miałem, by potem posiadając mocno reklamowany gadźet nie móc do końca wykorzystać potencjału. Niech żyje Intel, a może po prostu tam też pracują ludzie, których to irytowało i ktoś postanowił wreszcie podziałać
-
Przed chwilą sprawdziłem, skopiowanie przez zwykłe przeciagniecie pliku fotki z iphona do katalogu na dysku banalnie proste (przeciagnięcie z okna do okna), wszystkie dane, nazwa (z dodatkiem kopia, bo kopiowałem, a nie przenosiłem), reszta dane aparatu, data, gps, mapka wszystko to samo Super, cieszę się że pomogłem, dla mnie ten program to jak świetny prezent
-
Absolutnie nie, dla mnie mac jest antyergonomiczny, albo też siedzę w dosie/windowsach tak długo, a jestem za stary, żeby zmuszać się do czegoś do czego przekonania nie mam, nie mówiąc o tym ( i to najważniejszy argument), że kompa wybiera się pod kątem oprogramowania, którego się używa, a nie nazwy (przynajmniej ja tak robię), a tak się składa, że na tym polu windows bije maca na głowę, przynajmniej część programów, których używam nie ma na apple`a, a te z których rzekomo słynął apple są na windozie. U mnie w domu jest pod tym względem podział, więc to nie tak, że jestem jakimś zajadłym fanem jednej czy drugiej strony, tylko swego czasu potestowałem sobie i moje wnioski są jak wyżej. Swego czasu miałem telefon z windows mobile, jak się microsoft wycofał z tego wszedłem w apple`a, zacząłem od wersji iphone X i chyba z pół roku kląłem, zanim poczułem że wreszcie rozumiem o co chodzi, wcale nie było to intuicyjne. Powiem więcej z punktu widzenia obsługi telefonu, jak dla mnie telefon doskonały powstałby z wzbogacenia iphone`a o pewne cechy windows mobile, bo z punktu widzenia ergonomii było tam conajmniej kilka rozwiazań lepszych, ale rzeczywiście iphone śmiga pewniej. No i ostatni argument finansowy. To nie że jestem skąpcem, a zresztą nawet gdybym miał być, to mój portfel i moje decyzje, ale za tę samą wydajność/jakość w świecie windozy płaci się mniej, a logo jabłuszka nie jest dla mnie żadnym uzasadnieniem do przepłacania. O różnych kabelkach, przejsciówkach niekompatybilnych z niczym, a wymaganych przez Apple kosztujacych czasem kilkadzisiąt razy więcej niz odpowiedniki ze świata windozy, czy kolejne afery z programowym ograniczaniem wydajności dobrych jeszcze starszych telefonów, by wymusić ich wymianę na nowe, to można by napisać długo, dobrze że wreszcie Unia się tym zajęła i wymusiła na Apple`u USB C. Kreatywność i wizjonerstwo w Apple`u skończyło się wraz ze śmiercią Jobsa, teraz to moloch do zarabiania kasy jak i inne molochy, więc trzeba dobierać ofertę pod swoje oczekiwania by uzyskać najwięcej, płacąc najmniej
-
Nie wiem czy nie zaśmiecam, ale ponieważ dla mnie to eureka (to może komuś się przyda), gdyż dotychczas zmuszenie Ipone`a do współpracy z komputerem z windows było katorgą i w zasadzie nie działało. Microsoft skupiał się na pracy biurowej, a Apple głównie na zachęcaniu do swojej oferty medialnej, a coś tak prozaicznego jak siedząc przy kompie mieć mozliwość podczas pracy z czym innym przeczytać na ekranie sms-a i odpowiedzieć na niego, móc odebrać połączenie i przeprowadzić rozmowę, albo zainicjować połączenie, móc podejrzeć i szybko przekopiować fotki z galerii telefonu na dysk komputera, czy generalnie w obie strony przesyłać pliki i to bezprzewodowo wifi/bluetoth lub przewodowo nie wyjmując telefonu z kieszeni lub nie sięgając po niego, nie istniało. I wreszcie Intel się ulitował nad takimi jak ja właścicielami niekompatyblinych środowisk (że jest to zła wola obu firm, świadczy chociażby przykład Signala, czyli bardzo fajnego bezpłatnego programu komunikacyjnego - typu whatsup tylko nie powiązanego z nikim, o dużym poziomie bezpieczeństwa i gdzie takie rozwiązanie tzn. aplikacja na kompa i aplikacja na phona działają od dawna aż miło, ale ograniczone do środowiska signala, tzn. wiadomości w signalu, połączenia w tym video, przesyłanie plików). W zakresie zwykłych smsów i połączeń nazwijmy to tradycyjnych telefonicznych rozwiazania funkcjonalnego nie było. Ale pojawił się Intel Unison I jestem zachwycony, polecam, testuję dziś cały dzień i super, tego mi brakowało. Oczywiście darmowy, wystarzy pobrać ze sklepu Microsoft i zainstalować na kompie, a ze sklepu Apple`a i zainstalować na telefonie, reszta to czytanie ekranów i wykonywanie kolejnych kroków. Polecam, ja jestem zachwycony
-
Mobilizujesz, dobrze .
-
Czyli adaptując do naszego polskiego podwórka, ten efekt to wypisz, wymaluj tak zwane na codzień i irytujące, ale jakże prawdziwe, że każdy Polak, a przynajmniej większość zna się świetnie na medycynie, polityce, sporcie i tu wpisz kolejne aktywności według aktualnej potrzeby ;). A już tak kończąc, aby trochę porozmawiać o faktach, przepisach BHP i tym podobnym, jeszcze parenaście lat temu (bliżej dwudziestu i więcej) zmorą na wielu ostrych dyżurach były urazy typu zmiażdżeń kończyn, spowodowanych różnego rodzaju prasami, zgrzewarkami, amputacje gilotynowe, amputacje zmiażdżeniowe, urazy ciśnieniowe wtryskarkami, czyli generalnie sprawy trudne w leczeniu, wymagające wysoce specjalistycznego ośrodka, personelu, sprzętu, często wieloetapowego postępowania, w tym stosowania technik mikrochirurgicznych, co i tak nie zawsze gwarantowało odzyskanie pełnej sprawności, pozostawiając mniejsze, większe deficyty, a czasem prowadziło do amputacji i kalectwa. Ale po co taki przydługi wstęp, otóż w pierwszej dobie radosnego kapitalizmu jaki u nas po przemianach ustrojowych dominował, powstawało wiele firm, manufaktur, kupowano za małe pieniądze różnego rodzaju maszyny, które były już nieco przestarzałe na zachodzie (pewnie też chodziło o odstawanie od aktualnych przepisów BHP, ale ponieważ były na chodzie i tanie to u nas działały). Ale często maszyny te nie miały odpowiednich zabezpieczeń o przeszkoleniu personelu nie wspominając i stąd taka, a nie inna sytuacja dyżurowa i potworna ilość takich makabrycznych urazów. Na przestrzeni lat gdy między innymi zaostrzono bardzo kontrole BHP i wymagania dot. stanowisk pracy, szkoleń, ochrony stanowiska pracy ilość tego typu urazów gwałtownie spadła, obecnie są sporadyczne. A już tak zupełnie kończąc to moją "mądrością" numer jeden, którą przeczytałem kiedyś na tym forum było stwierdzenie, że każdy "prawdziwy" ?!?!? modelarz ma blizny po urazach doznanych obracającym się śmigłem?!?!? Koniec, Jarek przepraszam za wcięcia, wracamy do rowerowania
-
Jak mi tych Twoich wtrętów czasem (czasem ) brakuje ? NIEEEE, żadnych sowieckich malowań !!
-
Ładne i przede wszystkim polskie
-
Nadal liczę na ulotnienie
-
Już od przynajmnie trzech - czterech stron czekamy na początki budowy
-
Robert, tylko jedna strona wątku i model prawie gotowy Gratuluję
-
Robiąc jakikolwiek model (wyjątki modele z rekomendowanym wyposażeniem typu PA i ich IPAS-y) najpierw buduję i na poszczególnych etapach ważę i symuluję dobór wyposażenia. Taka metoda według mnie pozwala zawsze dobrać optymalne z punktu widzenia wydajności/potrzeb modelu zestawy, a jednocześnie maksymalnie lekkie w danym przedziale wydajności, gdyż nadmiarowy zestaw napędowy, zbyt cieżkie serwa to nic innego jak ukryty balast, nawet jeśli nazywa się wyposażenie. Polecałem już wielokrotnie i nadal polecam e-calc, najlepszy przyjaciel modelarza "elektrycznego", bez tego programu nie wyobrażam juz sobie modelarstwa A porównywanie wyposażenia, czy dobieranie przez porównanie różnych wagowo modeli, czy dobieranie do modelu, który jest na etapie papierowych planów trochę nie ma sensu i może rodzić późniejsze wydatki.
-
Aż mi się trochę zrobiło wstyd czytając ponownie swoją poprzednią wypowiedź, trzeba było az Polonusa (Andrzej chylę czoła, szacunek) by zwrócić uwagę, na potrzebę dbania o nasz wizerunek na świecie. A druga sprawa, to rzeczywiście co autor sobie zrobi to jego sprawa, ale przy okazji może zrobić krzywdę innym. A trzecia to niezupełnie tylko sprawa autora, bo potem takiego "pomysłowego dobromira" lub jego ofiary trzeba leczyć i niby dlaczego za darmo. Tak jak od prawie 30 lat (odkąd zacząłem pracować zawodowo i widziałem raczej więcej makabresek niż mniej) jestem zajadłym zwolennikiem by pijanym/pod wpływem środków kierowcom zabierać samochody, tak też coraz bardziej uważam, że wszelkiego rodzaju "pomysłowych dobromirów" bez względu czy są ofiarami własnej pomysłowości, czy narażają innych obciażać kosztami leczenia.
-
To mi przypomina filmiki na YT pokazujące pomysłowość naszych wschodnich sąsiadów i jej skutki. Nie mój rower, nie moja sprawa, ale tak jak Jarek pisze moze by nagrać jak się złoży i zamiescić na YT ?
-
Skoro wytrzymało to mleko (u Roberta) to powtarzam do modelu typu A10, a nie akrobata 3d wytrzyma i w modelu nieco cięższym. A może właśnie droga Roberta jest godna naśladowania, albo przynajmniej przemyślenia, czyli może skoncentrowałbym się nie na tym jak opancerzać model ( i tym samym robić go cięższym), tylko gdzie mu uszczknać wagi by był lżejszy.
-
Tak czytam ten wątek i trochę nie mogę się nadziwić. Robert przecież wykonał piękny model A10 i pokazał wytrzymałośc skrzydeł zdjęciem z mlekiem (swoją drogą świetna reklama wytrzymałości) . Na dodatek nie krył sposobów i technik wykonania. Nie można po prostu skorzystać ze sprawdzonego rozwiązania? Przecież to nie akrobat 3d, nie służy do wykonywania blendera czy knife edge spina, więc raczej rozpad w powietrzu mu nie grozi . Sorry, na starość tracę cierpliwość, ale życzę ulotnienia modelu. P.S. Jedno jest pewne, pancerne modele wcale nie nabierają wytrzymałości, za to po uderzeniu w ziemię (co się niestety w naszym hobby zdarza) naprawa jest często bardziej kłopotliwa niż w modelach dużo lżejszych, niby filigranowych, więc nie przesadzałbym w piance zwłaszcza w takim modelu z tym opancerzaniem i zwiekszaniem wagi.
-
Dziś 50 rocznica pierwszego lotu Vipera. Z pomocą Falcona BMS przypomniano o tym wydarzeniu
-
No nieźle. Australia to taki kraj, gdzie wszystko chce człowieka pożreć Ale podobno też bardzo fajny do życia (tak przynajmniej słyszałem od osób, które były, ja jakoś się wybieram bo jeszcze tylko Australia i Nowa Zelandia jakoś mocno stymulują mój gen szwędaczka i na razie wybrać się nie mogę, może jeszcze kiedyś się uda). Niedawno czytałem na jednym z portali o tajpanach australijskim i pustynnym, czyli jednych z najbardziej jadowitych węży świata, które właśnie zamieszkują Australię. No cóż, dobrze że tylko na niepokoju się skończyło, nie daj się zjeść
-
No proszę, nawet wyważanie wywołuje emocje ? Największe modele jakie wyważałem to 2,2m i 1,98m rozpiętości akrobaty i wyważałem je zawsze tak samo jak modele mniejsze, czyli zaznaczając cg na skrzydłach i podpierając je sprawdzałem wyważenie. Różnica między wyważaniem dolnopłata w pozycji normalnej, czy na plecach jest taka, że w pozycji normalnej jest to bardziej utrudnione (wymaga większej cierpliwości) bo trzeba ustawić idealnie w punkt (mam na myśli położenie baterii, bo w elektryku to jest element, którym reguluję CG - nigdy nie używałem żadnego balastu), w pozycji odwróconej margines jest ciut większy i przy dużym modelu jest to po prostu łatwiejsze. Nie bardzo rozumiem te docinki o postępie, skoro mogę/potrafię skutecznie wyważyć model korzystając z prostych metod, z narzędzi które już mam, to po co mam budować dodatkowe urządzenie???
-
Zgadzam się Też liznąłem kiedys iłka po sieci. Ale teraz jety Zapraszamy do zabawy
-
I słusznie W życiu trzeba mieć hobby bo to polepsza jakość życia, a jakie to hobby ma być, to już kwestia indywidualna, wybór jest . Jak to mawiali kiedyś "de gustibus non est disputandum"
-
Z tym uzależnieniem to bez przesady. Ja mam fazy, jesień - zima ciągnie mnie do symulatorów, wiosną - latem do latania modelami RC i róznego rodzaju aktywnosci na swieżym powietrzu. Więc spokojnie da sie wszystko pogodzić, jak zawsze kwestia priorytetów i gospodarowania czasem.
-
Z darmowym rdzeniem DCS-a dostaje się jedyny teatr czyli Kaukaz (dla mnie najmniej atrakcyjny, ale to kwestia gustu), latalne moduły Su-25 i bodajże Twin Mustanga (o ile czegoś nie zmienili), czyli zacząć sie da, acz o pełnej zabawie to trudno mówić, bo te moduły są trochę od czapy i nieco brakuje im z punktu widzenia fajności i jakości symulacji, zwłaszcza porównując do najnowszych płatnych modułów. lotniskowiec bez funkcjonalnej obsługi, LSO i ocen za każde lądowanie, podobnie da się, ale to nie ten poziom realizmu i zabawy. A żeby sprawdzić czy symulotnictwo jest OK i warto iść w wydatki to lepiej rozpocząć od Falcona BMS, darmowy, pod względem symulacji Vipera nr 1, a i lotniskowiec i Hornet jest. Co do TrackIra pełna zgoda, można kupic oryginał, mozna kupić kopie sprzedawane na różnych portalach, można uzyć odpowiednika darmowego oprogramowania (próbowałem ), można zrobić samemu, a można też zupełnie inny odpowiednik uzyć oparty na trochę innej zasadzie niż śledzenie diod (też próbowałem i nie jest to to samo co oryginał ), więc dlatego napisałem "TrackIr lub odpowiedniki" Małżonkę zawsze w przypadku każdego hobby warto mieć po swojej stronie, ale mądra Małżonka wie, że chłopina siedzący w domku niczego niemądrego w międzyczasie nie zmaluje , a i też wydatki są pod kontrolą, bo kupi co jest potrzebne i na kilka lat spokój, a i nie rozwali sprzętu przy kraksie, zestrzeleniu lub wbiciu sie w pokład (jak to może byc w przypadku modelarstwa, więc zakup nowego nie jest potrzebny) Wygodne krzesło lub fotel oczywiście że rzecz niezbędna, jak też i zapas płynów, gdyż taka jedna sesja może trwać godzinę, dwie, a nawet trzy, no chyba że przysymulujemy jakiś długodystansowy atak z paroma tankowaniami w powietrzu to i lepiej Cieszę się że wątek wywołuje poruszenie i dyskusję, ale zachęcam do włączenia się, im będzie nas więcej tym zabawa będzie lepsza. Nie to że mam jakieś duże doświadczenie z lataniem po sieci, o ile symkami z jakimiś przerywanymi okresami aktywnosci i pauz zajmuję sie od dawna, tak po sieci za dużo nie latałem, acz te niewiele razy, które latałem to zabawa była na poziomie nieosiągalnym przy zwykłym lataniu pojedynczo i walce z komputerowymi przeciwnikami