![](https://rchubiq.eu/images/banery/pfmrc/pfmrc_rchubiq.gif)
![](https://pfmrc.eu/output2.gif)
![](https://modele24.pl/pfmrc/baner.gif)
![](https://modele.sklep.pl/images/banery/PFM1.gif)
![](https://pfmrc.eu/kawa.png)
-
Postów
4 537 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Treść opublikowana przez jarek996
-
Zloty , ale skromny ?
-
-
Mam nadzieje ze cos jezdzicie ? Ja regularnie mimo przedzimia . Dzisiaj rowno 100 km w sztormowych porywach ( do 17 m/s ) . Bylo zero stopni , ale przy tym wietrze , jakos to zimniej sie w butach i rekawiczkach czulo ?
-
Jasne , jeszcze mnie w diesle "wbij" ? Pozniej bedzie w starym pudelku , w nowym pudelku , z instrukcja i k luczami , zez instrukcji i tak mozna ciagnac w nieskonczoniosc ? Poniewaz NIE "diesluje" , wiec skupie sie na zlapaniu klasycznej , alkoholowej 35 4-C i bedzie to ostatni w kolekcji ( jak to mozna nazwac kolekcja ). Ten ktory podales wyzej , byl ze dwa lata temu w GB i poszedl chyba za 350 funciochow ( tez nowy ) . Nie walczylem.
-
U mnie najwiekszy brat ( 300 ) w szufladzie ? U nas taka ciekawostka: https://www.tradera.com/item/302065/513905083/rare-technopower-black-5-cylinder-15-8-cc-spark-ignition-radial-engine
-
U nas jakis Niemiec od roku probuje sprzedac TO : https://www.tradera.com/item/302065/511552844/webra-7-6cc-twin-model-diesel-engine- Cene ma troche zaporowa ( 700 EUR )
-
To poczekaj juz z oblotem do lutego 2022 . Bedzie przynajmniej jakas pelna rocznica ? Podziwiam Cie za wytrwalosc . Tak dlugo, jak Ty ten model budujesz , to ja prawie z zadna baba nie wytrzymalem .
-
I tym oto pytaniem , Witek "wyszedl z szafy " ?
-
Tego nie czytalem , ale czytalem za to "Mały Poradnik Harcownika" ?
-
Piekny ma ten wydech !!! https://www.tradera.com/item/302065/511697778/mycket-fin-enya-35-4c-open-rocker-metanolmotor
-
Klimat lekko "BUDGIEowski" ?
-
Replika Polskiego silniczka SiM 2b - ambitny projekt
jarek996 odpowiedział(a) na Paweł Prauss temat w 2-takty
Mariusz ; Ty sobie z nami nie zartuj !!! Nie chce Ci sie konczyc silnika i chcesz sie nas pozbyc ? Nie POZWALAMY Ci na to ! Pozdrowienia i jak najszybszego powrotu do tokarki ??? -
Przeciez nawet na skrzydle jest nalepka ; CANARY SPORT 40 ?
-
Alez oczywiscie . Portugalia przeciez BACALAO stoi . Chodzilo mi w moim poscie o "drobnice" . Te rusko-ukrainskie , to raczej bardzo male rybki. Zapomnialem ich "rozdielic" ? Milosc do suszonych rybek u nich taka sama .
-
Natomiast suszone uwielbiaja Rosjanie ! Jadac rowerem przez Ukraine , mozna w kazdym doslownie kiosku kupic suszone rybki w woreczkach foliowych ( jakie ? tego sie nie dowiesz ? ) . Oni traktuja to jako przekaske do piwa , czy mocniejszych trunkow. Takie naturalne chipsy ?
-
No i niemieckie metki !!!
-
Ja kiedys "pozyczylem" pieniadze ze skarbonki siostry , zeby zrobic sobie korkotrampki ( bylo ciezko dostac , jak wiecie ) . Poszedlem do 1001 drobiazgow , kupilem 26 korkow ( z korka ) i w domu przykleilem to butaprenem do trampek ( wg wzoru z kolegi "oryginalow" ). Wraca siostra do domu , i nagle slychac wrzask . GDZIE SA MOJE PIENIADZE !!! Ojciec pyta : wziales ? Ja na to ; NIE . I tak 3 razy pytal , az w koncu "peklem". Pyta sie wiec , na co mi byly potrzebne. Opowiedzialem historie z "korkotrampkami" , a on na to ; jak w nich staniesz i sie nie "rozjada" to zapominamy o sprawie i ja oddam jej te kase , a jak sie "rozjada" , to lanie . Wyjmuje moje "korkotrampki" z szafy ( pelen wiary w moc butaprenu ) , wkladam , staje ......... i sie "rozjechaly" . Lania w kazdym razie nie dostalem ? Moja siostra z kolei wyciela mamie nozyczkami "wzorek" w ponczochach , ktore ojciec przywiozl z delegacji z Wa-wy ? No i kiedys nozem wyryla na tylach krzesel numerki , bo chciala zrobic u nas "kino" ( TV mielismy jako jedni z pierwszych w okolicy ) i zarobic na biletach ?
-
To chyba przez Ciebie drewno podrozalo .
- 124 odpowiedzi
-
Marek ; to jest dzial ; JAKIEJ MUZYKI TERAZ SLUCHASZ , a nie CO TERAZ OGLADASZ.
-
Co innego zrobic absolutny skrot , a napisac z sensem kilkanascie stron ? Najchetniej to bym OPOWIADAL , bo w tym jestem NAJLEPSZY ?
-
To sa tylko GIGANTYCZNE skroty , tego co chcialbym opisac. Nie czuje sie zadnym "pisarzem" ( ? ) , ale o czyms w formie reportazy kiedys faktycznie myslalem. Jak znajde czas to moze zaczne ( bylaby to chyba Gruzja ). Jak cos z tego wyjdzie , to na 100% sie "pochwale"
-
Czytam wlasnie ksiazke Bukareszt ( Kurz i krew ) ? Sniadanko zamowione na 7.30 . Wiejskie jajka sadzone , boczus , rumunskiesery , ogrodowa papryka i pomidory , a do tego kawa po turecku ? Wielkiego pospiechu nie mamy , bo dzisiaj tylko 113 km i wiekszosc z gory , poza kiloma zmarszczkami , Po sniadaniu ubieramy sie powoli i opuszczamy nasz pensjonat. Na dzien dobry wspinaczka w pione okolo 80 m , kilka serpentyn i wjezdzamy na plateau . Fajnymi wioskami przy bijacych dzwonach ( niedziela ) smigamy ( ciagle lekko w dol ) az sie kurzy. Co kilka wsi jakas zmarszczka ( krotkie , ale faktycznie takie po 15-18% ) , potem znowu zjazd i lekko z gorki. Pogoda wspaniala ( juz z rana bylo okolo 18 stopni ) i widac ( i czuc ; temperatura + widoki ), ze gory sie powoli koncza , mimo ze teren dalej mocno pofaldowany. Spotykamy pojedynczych kolarzy ( raz nawet jakas trojke ) , ale na drogach raczej pusto. Krotkie odcinki szutrow sie tez zdarzaja , ale raczej jako przecinki miedzy wiochami. Mijamy bokiem Ploiesti , gdzie w oddali widac dymiace kominy miejscowej rafinerii . Zatrzymujemy sie w sklepikach , jemy winogrona i brzoskwinie ( zdobyczne ) , a koledzy wala jakies piwka Ja wypijam tylko jedno , bo za kilka godzin bede juz siedzial w samochodzie . Widac , ze zbliza sie Bukareszt , bo coraz wiecej terenow przemyslowych , farm slonecznych ITP. W koncu wjezdzamy do wsi Peris , ktora jechalismy w gore ( tyle ze za nia odbilismy w lewo ) . Trafiamy na jakies poprawiny , gra rumunska orkiestra , ale goscie maja dosys wymeczone twarze i widac , ze chcieliby byc juz w domach. Mijamy rzymskie obozowisko z gigantycznymi namiotami rozbitymi nad rzeka. Nie ma jak zrobic zdjec , bo dzieciaki i mlodziez nas bacznie obserwuja . Henrik udaje , ze ma cos z rowerem , zeby sie lepiej przyjrzec tej “atrakcji” . W wsi robie zdjecie kozom , moim ulubionym zwierzetom ( to takie moje podrozne hobby) , a babcie ktore siedza na laweczce pokazuja oboz w oddali i mowia : cigany , cigany ?Zegnam sie z kozami i jedziemy dalej. Zaczynaja sie dalekie przedmiescia Bukaresztu i robi sie coraz smutniej . Widzimy to samo , co widzielismy wyjezdzajac stad dwa dni temu i dociera do nas , ze za godzinke , dwie bedzie koniec naszego wyjazdu. Dojezdzamy do Hiltona , odbieramy kartony i z lekkim smutkiem pakujemy rowery. Poniewaz nie jestesmy jeszcze glodni , postanawiamy pojsc na lotnisko i odprawic chociaz rowery. Okazuje sie , ze pan “roentgenowy” przyczepil sie do nabojow CO i musimy je wyjac z pudla. Twierdzi , ze nie mozna , choc WIZZAIR zezwala na 2 szt. Nie mamy sily sie “silowac” , wiec wyciagamy i zostawiamy mu na pamiatke. Idziemy cos pojesc w lotniskowych restauracjach , jakies zakupy , troche czytania wiadomosci i mozna sie powoli odprawiac . Dwie godziny z hakiem i samolot uderza kolami o pas w Sturup. Szybka odprawa ( powrot z POZA Schengen ) , ladujemy kartony z rowerami do samochodu i wspominamy najfajniejsze momenty wyjazdu . Dla mnie wyjazd konczy sie zawsze , jak wezme w domu prysznic i wypiore wszystkie ciuchy. Robie to jednoczesnie , wiec w sumie po 20 min moja wyprawa dobiega definitywnie do konca. W trzy dni zrobione 405 km i 4280 m przewyzszenia. Wspaniale widoki , cudowna natura , ale skazona niestety rumunskim syfem. Jedno jest pewne ; do Rumunii wroce jeszcze wielokrotnie , gdyz jest to kraj CUDOWNY rowerowo , a ta cala “otoczka” wcale mi nie przeszkadza , bo wiecie przeciez , ze kocham kraje UPADLE ?