Skocz do zawartości

"Popylacz" z modelesuchocki.pl - czyli jeden model w kilku odmianach


Rekomendowane odpowiedzi

Mustang ma laminarny płat i jak nie ma prędkości to spada. Tak po prostu. Tyczy się to zarówno cegły z Hangar9 jak i sporo lżejszego piankowca FMS. P-11 jest górnopłatem, powinien lepiej trzymać się powietrza... A tak przy okazji - to robisz w końcu tę Jedenastkę, czy nie?

 

W tej chwili widzisz że nie, bo chcę zakończyć najpierw Popylacza. Ale mam silnik, regulator, koła, pakiety wolny odbiornik i model w sklepie w Lublinie, więc sprawa może być od decyzji  krótka. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

109... A mi wmawiasz, że osiemdziesiąt parę dla P11 to dużo :P

Dla ciekawostki - znalazłem w książce takie zestawienie sugerowanych obciążeń powierzchni nośnych grup modeli:

 

post-5634-0-12999000-1448611090_thumb.jpg

 

Według tej tabeli to obaj budujemy odrzutowce. Dlatego wspomniałem o skali (wielkości) modelu. Myślę że ta tabela jest bardziej zasadna dla modeli o rozpiętości poniżej 2m.

Im mniejszym model, tym bardziej warto do tej tabeli zerknąć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mustang ma laminarny płat i jak nie ma prędkości to spada. Tak po prostu. Tyczy się to zarówno cegły z Hangar9 jak i sporo lżejszego piankowca FMS. P-11 jest górnopłatem, powinien lepiej trzymać się powietrza... A tak przy okazji - to robisz w końcu tę Jedenastkę, czy nie?

 

Z profilem laminarnym Mustanga to masz trochę racji - to smukły profil symetryczny bardziej prędkościowy.  Wszystkie moje obecne modele, mają profile wolniejsze i bardziej nośne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żebra wycinane laserem te sklejkowe potrafią się czasami zwichrować lub wygiąć w łuk. Tak stało się w przypadku moich skrzydeł Akro. Dwa pierwsze żebra przylegające płasko do kadłuba i mocno ażurowane po wycięciu laserem zwichrowały się. Po krótkiej konsultacji z Panem Jarkiem zmieniliśmy trochę konstrukcję i obecnie ta zmiana klei się. Jutro pokażę zdjęcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Złożyłem na próbę konstrukcję skrzydła. Wszystko pasuje, składa się na leciutki wcisk, po złożeniu skrzydło spoczywa na markach pod własnym ciężarem. Gdyby nie ew. kontrola geometrii całości to zasadzie nie potrzebny jest rysunek. Dwa główne dźwigary sosnowe 10x5 mm skrzydła będą wzmocnione płaskownikiem węglowym 2 x 0,5x10 mm.

 

 

post-5634-0-56812300-1448747471_thumb.jpg

 

post-5634-0-39117600-1448747544_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pas dźwigara do skrzydeł Akro:

 

Postanowiłem trochę poeksperymentować z węglowymi listwami. Powodem tego jest prozaiczna sprawa - zostałem pozbawiony czasowo dostępu do dobrych listew sosnowych w Lublinie. Oczywiście można takie listwy zamówić wysyłkowo, ale na dźwigary listwy powinny być wyselekcjonowane (prawidłowe słoje, prosta linia, gładka powierzchnia) a wysyłka tego nie zapewnia w 100%.

 

Postanowiłem więc zaprząc do roboty płaskowniki węglowe 10x0,5 mm. Mają one tę zaletę że wymiarowo są b.dokładne. Ażeby płaskownik przygotować do klejenia trzeba jego powierzchnie zmatowić. Węgiel bardzo skutecznie tępi wszystkie narzędzia, więc użyłem do tego celu płaskiego iglaka napylonego proszkiem diamentowym. Listwę można oprzeć na balsowym ścinku i dość szybko przygotować matowe powierzchnie pod klej. Pył węglowy jest przewodzący więc po zakończeniu szlifowania trzeba szybko posprzątać odkurzaczem miejsce pracy, żeby pył nie dostał się z czasem do urządzeń elektronicznych - w moim przypadku komputerów.

 

post-5634-0-74371600-1448808506_thumb.jpg

 

Płaskowniki do drewna kleję albo średnim Cjakiem lub żywicą epoksydową. Sosnowy pas dźwigara ma mieć wymiar 10x5 mm więc zbudowałem go z pakietu: 0,5 mm węgiel + 3mm rdzeń balsą +0,5 mm węgiel +1 mm balsa ma wykończenie pod keson = 5mm.

 

Po sklejeniu płaskowników z rdzeniem balsowym powstała bardzo sztywna i lekka listwa typu "kanapka" grubości 4 mm.

 

post-5634-0-72219600-1448808507_thumb.jpg

 

 

O wytrzymałości zaświadczają zdjęcia. 1 m listwy, sosnową i "moją" podparłem na końcach i obciążyłem 100 g ciężarem ołowianym

 

 

post-5634-0-80933500-1448808508_thumb.jpg

 

 

ugięcie sosny

post-5634-0-16684600-1448808508_thumb.jpg

 

ugięcie kanapki:

post-5634-0-45511500-1448808508_thumb.jpg

 

Oczywiście pasy po wklejeniu w skrzydło będą pracowały na rozciąganie i ściskanie, w których to kierunkach będą miały wytrzymałość zastosowanego węgla.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Andrzeju

 

Dźwigar - jak już pisałem nie miałem dostępu do porządnych listew sosnowych 10x5 mm, więc postanowiłem zbudować kanapkę węglową. 

 

Węgiel oprócz zalet ma tę wadę, że kiepsko klei się  vikolem "Speed Bond" którego chętnie używam do klejenia wszystkich połączeń drewniano-balsowych w skrzydle. Klejem tym będę kleił również kesony, które są też elementem usztywniająco-nośnym skrzydła, więc powinny dobrze trzymać się listwy węglowej. Dlatego pokryłem węgiel  1 mm balsą klejona na żywicę. W ten sposób zapewniam dobre połączenie przy klejeniu balsowego  kesonu na vikol.  

 

Oczywiście najprościej dać listwę sosnową. Mój dźwigar jest faktycznie bardziej pracochłonny,  ale w końcu idzie zima i jest czas żeby tak zrobić, po zatem interesuje mnie ten eksperyment. Zrobiłem coś podobnego w SW dla SE 5a i wyszło fajnie. 

 

Dźwigar węglowy pokryty 1mm  balsą, przygotowany do klejenia kesonu:

 

post-5634-0-00703400-1449172463_thumb.jpg

 

Bagnet skrzydła:

 

Jego usytuowanie podyktowane zostało dwoma warunkami:

 

Skrzydło Akro ma być w pełni wymienne ze skrzydłem standardowym, ma nie zaburzać wyważenia modelu (wymieniam skrzydła i lecę)  więc położenie rury jest już określone tą zasadą - popatrz na budowę skrzydła standardowego.

 

Skrzydło Akro ma też nieduży wznios uzyskany w ramach grubości profilu, więc bagnet musiał znaleźć się tuż obok dźwigara.

 

 

Pozdrawiam

 

Piotr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrze,

W tym wydaniu robienie takiej kanapki nic wymiernego nie daje. Wiem, zima,  wolny czas. Tylko to miałem na myśli: redukcja pasa dźwigara do jednego płaskownika weglowego spowodowałaby tylko wzrost wysokości  łącznika w tym dwuteowniku, który powstał,   co przy uproszczeniu konstrukcji i zachowaniu praktycznie tej samej masy zwiększyłoby wytrzymałość. Lub trochę inaczej,  dużo lepszy efekt uzykałbyś robiąc pasy dźwigara zbieżne, np. fazując 10*1 do 3*1 na końcówce płata. Masa dźwigara nie jest duża, ale warto spróbować. Maksymalny przekrój w tym miejscu skrzydła gdzie kończy się bagnet (łacznik), przy kadłubie można zejśc prawie do "0". Nie tak dawno lepiąc płetwę balastową do modelu jachtu (http://pfmrc.eu/index.php?/topic/49090-mini-65/page-16) użyłem płaskowników  węglowych 3*0,5. Tu robienie zbieżnych dźwigarów nie mialo sensu z racji sporej masy (400 g)  zaczepionej na końcówce płetwy i koniecznosci wklejenia pomiędzy pasy nagwintowanych prętów. Możesz porównać jak wygląda wygiecie prawie tak samo długiej jak połówka skrzydła,  płetwy ale przy obciążeniu masą około 650 g. Moje uwagi potraktuj trochę z dystansem. To nie jest zła konstrukcja, to nie jest konstrukcja,  która nie wytrzyma. To trochę moje wykrzywione modelarstwo, gdzie przez wiele lat walczylem  z tym żeby płaty skrzydeł wytrzymywały obciążenia niszczące rzędu 20-30 G i to przy grubości profilu 6-7 %. Ale to było ponad ćwierć wieku temu.

Co do położenia bagnetu i dżwigara to błąd konstrukcyjny, niezbyt istotny , ale psujący ciekawą konstrukcję. Powiększenie kesonu z dźwigarem do bagnetu załatwiłoby sprawę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie zauważyłeś przypadkiem Andrzeju, że to KIT w którym wszystko jest już wycięte laserem - łącznik (środnik) dźwigara też, więc na wymiary nie mam już za bardzo wpływu. A cieniowanie pasa dźwigara to jeszcze więcej roboty.

 

Modele Suchockiego są w miarę prostymi standardowymi i mocnymi  konstrukcjami, mają  również pracować z silnikami benzynowymi. Gdyby to był finezyjny akrobat 3D EP to na-pewno każdy gram by się liczył. Ale to są modele rekreacyjne-półmakiety, niektóre z zacięciem akrobata dobre na pierwszy własny duży model bo proste w wykonaniu.  :)

 

Popylacz  jest  modelem uniwersalnym o wielu "twarzach" łatwo przezbrajany, a to powoduje pewne kompromisy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem ,ale to nie tylko uwaga do Ciebie. Ty kleisz to co otrzymałeś. To o czym pisałem w żaden sposób nie wpływa na to czy to jest kit czy nie. Uniwersalność nie uległaby zdruzgotaniu gdyby wprowadzić bagnet pomiędzy dźwigary we wszystkich płatach, nawet za cenę lekkiego zwiększenia grubosci profilu, bez straty na właściwościach w powietrzu. I nie ma znaczenia czy to jest "finezyjny akrobat".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrze,

W tym wydaniu robienie takiej kanapki nic wymiernego nie daje. Wiem, zima,  wolny czas. Tylko to miałem na myśli: redukcja pasa dźwigara do jednego płaskownika weglowego spowodowałaby tylko wzrost wysokości  łącznika w tym dwuteowniku, który powstał,   co przy uproszczeniu konstrukcji i zachowaniu praktycznie tej samej masy zwiększyłoby wytrzymałość. Lub trochę inaczej,  dużo lepszy efekt uzykałbyś robiąc pasy dźwigara zbieżne, np. fazując 10*1 do 3*1 na końcówce płata. Masa dźwigara nie jest duża, ale warto spróbować. Maksymalny przekrój w tym miejscu skrzydła gdzie kończy się bagnet (łacznik), przy kadłubie można zejśc prawie do "0". Nie tak dawno lepiąc płetwę balastową do modelu jachtu (http://pfmrc.eu/index.php?/topic/49090-mini-65/page-16) użyłem płaskowników  węglowych 3*0,5. Tu robienie zbieżnych dźwigarów nie mialo sensu z racji sporej masy (400 g)  zaczepionej na końcówce płetwy i koniecznosci wklejenia pomiędzy pasy nagwintowanych prętów. Możesz porównać jak wygląda wygiecie prawie tak samo długiej jak połówka skrzydła,  płetwy ale przy obciążeniu masą około 650 g. Moje uwagi potraktuj trochę z dystansem. To nie jest zła konstrukcja, to nie jest konstrukcja,  która nie wytrzyma. To trochę moje wykrzywione modelarstwo, gdzie przez wiele lat walczylem  z tym żeby płaty skrzydeł wytrzymywały obciążenia niszczące rzędu 20-30 G i to przy grubości profilu 6-7 %. Ale to było ponad ćwierć wieku temu.

Co do położenia bagnetu i dżwigara to błąd konstrukcyjny, niezbyt istotny , ale psujący ciekawą konstrukcję. Powiększenie kesonu z dźwigarem do bagnetu załatwiłoby sprawę.

To są sugestie zupełnie niepotrzebne do zastosowania:

1. Pas dźwigara. Zastosowanie samego jednomilimetrowego płaskownika węglowego w takiej konstrukcji dźwigara zdecydowanie utrudniłoby prawidłowe wklejenie wypełnienia miedzy pasami dźwigara, gdyż przy zbieżnym kształcie dźwigara należałoby bardzo mozolnie i niestety niedokładnie przyklejać trapezy bezpośrednio do cienkiego węgla. 

Szlifowanie pasów węglowych jednomilimetrowych na zbieżność w tego typu modelu nie ma żadnego sensu i jest tylko stratą czasu (brak oszczędności masy i istotnej wytrzymałości)

2. Położenie bagnetu. Jest jak najbardziej prawidłowe bo najbliżej dźwigara. Przedłużenie kesonu do bagnetu absolutnie nie poprawia bo to nie jest już komora kesona, która WYŁĄCZNIE w takich razach przenosi obciążenia . Przypomnę, że komora kesona to przestrzeń ograniczona poszyciem górnym i dolnym części płata i zamknięta wypełnieniem między pasami dźwigara...Dopiero wtedy keson pracuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mogłem niczego innego oczekiwać od szanownego Kolegi,  ale pozostanę przy swojej opinii. Proszę się tylko zapoznać z konstrukcją wyczynowych modeli szybowców i dużych szybowców. Tam gdzie ciężar konstrukcji i masa ma znaczenie. Czym się różni wklejenie dźwigara przekładkowego o przekroju 10*4 od 10*1, i jakie znaczenie ma przypominanie o tym, że keson jest konstrukcja  zamkniętą. Pozostałby nią również gdyby bagnet łączacy skrzydła trafiłby pomiedzy pasy dźwigara. Ale na dziś wystarczy. Z wyrazami szacunku dla Kolegi. I dlaczego pomimo słusznych uwag,  nadal tkwiacy w swojej niewiedzy niektórzy modelarze robią zbieżne dźwigary. Milego wieczoru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mogłem niczego innego oczekiwać od szanownego Kolegi, ale pozostanę przy swojej opinii. Proszę się tylko zapoznać z konstrukcją wyczynowych modeli szybowców i dużych szybowców. Tam gdzie ciężar konstrukcji i masa ma znaczenie. Czym się różni wklejenie dźwigara przekładkowego o przekroju 10*4 od 10*1, i jakie znaczenie ma przypominanie o tym, że keson jest konstrukcja zamkniętą. Pozostałby nią również gdyby bagnet łączacy skrzydła trafiłby pomiedzy pasy dźwigara. Ale na dziś wystarczy. Z wyrazami szacunku dla Kolegi. I dlaczego pomimo słusznych uwag, nadal tkwiacy w swojej niewiedzy niektórzy modelarze robią zbieżne dźwigary. Milego wieczoru.

Popylacz to nie szybowiec. Wytłumaczyłem Ci dlaczego bagnet nie jest pomiędzy pasami dźwigarów a Ty dalej swoje. Obejrzyj konstrukcję skrzydła standardowego Popylacza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrze,

dostrzegam różnice pomiędzy szybowcem a Popylaczem, ale skrzydło to skrzydło. Różnica najczęściej dotyczy wydłużenia, grubości profilu i zakładanych obciążeń, często w szybowcach (nie akrobacyjnych)  niszczące obciążenia ujemne zakłada się dużo mniejsze niż dodatnie. W modelu akrobacyjnym już nie za bardzo można sobie na takie założenia pozwolić. Jak zapewne zuważyłeś,  napisałem , że kleisz to co otrzymałeś od wytwórcy i cały czas mam tego świadomość. Ponieważ jest to w pewnym sensie prototyp więc siłą rzeczy warto zastanowić się nad konstrukcją. Pisząc o wprowadzeniu bagnetu pomiędzy pasy dźwigara niekoniecznie trzeba przenosić rurkę do przodu, A może lekko cofnąć dźwigar, powiększając keson. Konstruktorowi modelu sugeruję policzenie wytrzymałości skrzydła nałożonego na bagnet w dwóch miejscach, tam gdzie kończy się bagnet i dwa może trzy centymetry dalej, tam gdzie jest już tylko "czysty" dźwigar. Warto również porównać uzyskane wartości z wytrzymałością samego bagnetu. W dobie kalkulatorów to nieskomplikowane zajęcie. I to będzie ostatnie "moje" na temat tego modelu. Obiecuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy modelarze - jestem już jakiś czas na tym forum, a na forach modelarskich związanych z modelami redukcyjnymi od początków istnienia forów jako takich w ogóle. 

 

Na tym forum niestety z przykrością coraz częściej obserwuję bardzo niesympatyczny objaw: czegokolwiek by temat nie dotyczył od pakietów poprzez silniki, kleje, balsę, depron czy co tam sobie wymyślimy i tak finał jest podobny: znajduje się grono "naukowców" których racja jest "bardziej mojsza niż Twoja twojsza"...

 

Powoduje to naprawdę niezbyt pozytywne odczucia - człowiek się zastanawia czy modelarze jeszcze w ogóle kleją cokolwiek, czy tylko gmerają po forum w poszukiwaniu jakiegokolwiek tematu - do którego można by się "przyssać" i poprawić swoje samopoczucie...

 

Mnie osobiście to odstręcza - po swoich i cudzych doświadczeniach nie mam już ochoty robić więcej relacji na tym forum - wolę kleić sobie w spokoju, nie narażając się na wizyty "specjalistów od wszystkiego". Są na tym forum takie osoby, które znaleźć można w każdym temacie: niezależnie czy mowa o 30kg jetach na turbinach, czy o 150g orzeszkach na halę. Po prostu znajdziecie ich wszędzie...

 

Czy modelarze RC to naprawdę taki typ ludzi? Czy to po prostu anonimowość internetu wywołuje taki "szał łba"?

 

Piotrze - przepraszam, że akurat w Twoim temacie ten wpis, ale już nie wytrzymałem :)

  • Lubię to 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.