RomanJ4 Opublikowano 30 Listopada 2016 Udostępnij Opublikowano 30 Listopada 2016 Koledzy, i o co bijecie pianę? Znacie Prawo Murphy'ego? (a swoja drogą, ileż to nie tak wypasionych dronów amerykańce na świecie zgubili..? ) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kowal Opublikowano 1 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 1 Grudnia 2016 Spoko ja najbardziej lubie speców od linków ;) Czyli stałem się twoim ulubieńcem? :-D Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
pawelmolin Opublikowano 1 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 1 Grudnia 2016 Tylko niesmak z tej dyskusji "Tadek nie przychodź już do nas.. A dlaczego? No wiesz jak byłeś ostatnio to zginęły pieniądze. Ależ skąd! - mówi Tadek. No wiemy, wiemy, że nie Ty, pieniądze się znalazły ale niesmak pozostał......." 2 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Gość Jerzy Markiton Opublikowano 1 Grudnia 2016 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 1 Grudnia 2016 Zamierzałem napisać - ale jak będę miał jakieś konkrety. Wczoraj uczestniczyłem w przesłuchaniu na policji. Konkretne decyzje jeszcze nie zapadły ale zmierzają w rozsądnym (moim zdaniem) kierunku i to jest dla mnie ważne ! Pisanie o szczegółach jest trochę ryzykowne, bo różni "eksperci od katastrofy smoleńskiej" swoją wiedzę czerpią właśnie z takich źródeł - a głębia..... ich przenikliwości poraża mnie ! Wszystkim deklarującym pomoc - najserdeczniej dziękuję !!!! Wszystko wskazuje na to, że poradzę sobie z posprzątaniem po sobie i do pomocy prawników nie trzeba będzie się uciekać. Finansowo - też nie ma tragedii. Trzeba tylko zmienić kilka priorytetów i będzie O.K. Ale sama chęć pomocy - nie ukrywam - mocno mnie podniosła na duchu ! I za to jeszcze raz - SERDECZNIE DZIĘKUJĘ !! ---------------------- A teraz - jak było: - w ubiegły wtorek pogoda jak marzenie więc do południa postanowiłem polatać. Wiatr południowy, z lekką odchyłką do zachodu, całkiem fajny w porywach. Widoczność - nie najgorsza, trochę mgiełek i smogu nad ziemią, w górze - przyzwoicie. To wrażenia z 10.30.... Potem mgiełki stopniowo zanikały, wietrzyk się trochę wzmógł - ale nic, z czym Toxic by sobie nie poradził. Wręcz przeciwnie - warunki właśnie dla niego ! Wcześniej postanowiłem wypróbować takiego malucha (zmniejszony Xiton) - jak sobie poradzi te 550g z takim wiatrem. Zrobiłem kilkadziesiąt wciągów na 3 akumulatorach i z bananem od ucha do ucha wyciągnąłem z auta Toxica. Aktualnie, od jakichś 2 miesięcy używam Futaby 14 SG. Radio nowe, w komplecie z odbiornikiem 7008 SB, Fast test - czyli standard w którym ostatnio ta Futaba jest sprzedawana. Ten zestaw (nadajnik, odbiornik) przed zastosowaniem w Toxicu był wcześniej przetestowany w mniej cennym modelu. Bez jakichkolwiek wątpliwości w jakości sterowania. Po tych testach został zamontowany do Toxica i wylatał w nim 7 akumulatorów, znów - bez najmniejszych zastrzeżeń czy wątpliwości. W małym Xitonie jest chiński odbiornik z modulacją FHSS. Dzień wcześniej wylatałem w tym samym miejscu Toxic-iem 2 akumulatory - bez podejrzanych zachowań, na które, jakoś tak jestem ostatnio szczególnie wyczulony. W poniedziałek (dzień wcześniej) sprawdziłem działanie "fail self-u". Model pionowo w górę, włączam silnik i wyłączam nadajnik - silnik wyłącza się, klapy, lotki i wysokość przechodzą do położenia "butterfly". Wyłączam silnik, włączam nadajnik i serwa wracają do położenia neutralnego, czyli zerowego. Jest O.K. ! We wtorek wykonałem 3 loty (jakieś 7 wciągów) - bez uwag ! Doregulowywałem wielkość kontry wysokością w fazie lądowania. Raz za dużo, raz za mało... Miałem jeszcze trochę czasu i postanowiłem trochę rozładować w locie 2-gi akumulator. Po zmianie akumulatora napędowego standardowa (dla mnie) kontrola silnika - O.K., następnie faza lądowania - jeden ruch drążka gazu i wszystkie 6 serw idzie prawidłowo - O.K. Okulary do lotu, idę na start - czyli na środek łąki (tfu... - lotniska modelarskiego). Start na południe, czyli na tory kolejowe linii Rybnik - Niedobczyce. Odległość od torów - jakieś 150- 200m. Nie mierzyłem ale circa about.... gdzieś tak będzie. Za plecami, na północ - miasto w odległości jakieś 500 - 700m..... Startuję. Model idzie jak po sznurku, czyli normalnie, pod kątem ok. 70 - 80 stopni. Po kilku sekundach mam jakieś 120- 150m wysokości. Starczy ! Wyłączam silnik - i czapka zaczyna podnosić mi się na głowie ! NIE REAGUJE na wyłącznik silnika ! Próbuję wypoziomować lot - brak reakcji. Kilkakrotne włączenie i wyłączenie silnika - brak reakcji. Zaczynam taniec Św. Witta - może nawiążą kontakt.... Nic ! Włączam fazę do lądowania, drąg w dół - nic ! Model sam poziomuje lot i z włączonym silnikiem zaczyna krążyć nad dzielnicą Zamysłów. Uświadamiam sobie, że właśnie straciłem kolejny model.... Cały czas słyszę silnik i obserwuję krążący model. Galareta w nogach, w rękach i przeciąg w głowie... Model zataczając kręgi na wysokości jakieś 300m skierowuje się na duży most kolejowy wzdłuż "obwiedni południowej". Dociera do mnie co może się zdarzyć ! Zaczynam mantrę: Panie Boże - tylko nie w ludzi ! Proszę Cię - tylko nie w ludzi ! Patrząc na północ widzę, że model krążąc odbija na północny wschód. Z mojego punktu widzenia - pomiędzy komendą policji a dworcem kolejowym. Cały czas słyszę silnik i w powolnym krążeniu (kręgi 100-150m) model zaczyna zmniejszać wysokość. Albo złapał duszenie albo nie zadziałał hamulec silnika i śmigło robi za hamulec ? Straciłem model z oczu.... Nie byłem w stanie wsiąść do samochodu ! Została mi tylko mantra: Panie Boże - tylko nie w ludzi ! Była godz. 12-12.20...... Po kilku (nastu?) minutach wsiadłem w auto i pojechałem szukać modelu. Policja, dworzec PKP, ul. Kościuszki, Chrobrego, do Tesco, Makro, Świerklańską, powrót do ronda na Chwałowickiej, apiać na Kościuszki, Wyzwolenia, powrót na Plac Wolności. Ruch gęstnieje i dociera do mnie, że rozglądając się po dachach, drzewach za chwilę spowoduję kolejny wypadek. Postanawiam przerwać i wracam do domu. Odbieram telefon od kolegi z Raciborza - w Rybniku jest jakaś zadyma modelem. Ty miałeś Toxica ? Spadł gdzieś na parking. Zaraz Ci dam nr telefonu do kogoś kto dzwonił w tej sprawie. Oddzwaniam na numer otrzymany SMS-em - Panie Jurku - Jakiś Toxic spadł na parking przy Kauflandzie. To Pana ? Mój !. Tam są rozbite samochody. Jak tylko samochody to pół biedy. Już tam jadę. Z daleka widzę zbiegowisko na parkingu, radiowozy na sygnale.... Podjeżdżam, następuje wymiana uprzejmości....... Nic się nikomu nie stało ? Nie. Panie Boże - DZIĘKUJĘ !!!!!!!!!!. 2 policjantów z prewencji, 2 po cywilu z dochodzeniówki. Jest godzina - po 14. 1 z panów z dochodzeniówki zdaje się sprawę już rozstrzygnął - kto widział w mieście latać dronem ??? Ciśnienie zaczyna opadać i zaczynam analizować. Patrząc na model z miejsca startu - odlatywał na północny wschód. Znalazł się na północnym zachodzie miasta, lekko kilkaset metrów, może kilometr ? w drugą stronę... Ostatnią wysokość oceniam na 100-150m. Model nadleciał nad parking od strony zachodniej, od obiektu handlowego zwanego umownie Nowym Domusem. Dość płasko potraktował dach Talii (wgniecenie) i ślizgiem uderzył nosem w szybę tylnych drzwi Golfa IV. Akumulator i regulator wyrwane z modelu leżały wewnątrz Golfa. Model musiał się odbić (skrzydła nie weszły do środka) od samochodu i leżał ze 2m przed Golfem, jak to widać na zdjęciach. ---------------------- Mam pilne wezwanie do mamy na drugim końcu miasta i muszę przerwać. Dokończę wieczorem lub jutro. - Jurek Toxic a sprawa polska - c.d. Po przekazaniu poszkodowanym i policjantom nr polisy ubezpieczenia - odniosłem wrażenie, że stosunek do mnie uległ wyraźnej poprawie. Przez moment odniosłem wrażenie, że mam być zatrzymany... Zapadła jednak decyzja, że model i ja jesteśmy wolni ! Wrzuciłem wszystko do auta i pojechałem na spóźnioną wizytę lekarską do Tych. Uzgodniłem z policjantami, że mogę spokojnie wyjechać w góry a jak będę potrzebny to się ze mną skontaktują i umówimy się na wizytę w dogodnym terminie. Po powrocie do modelarni, wieczorem, sprawdziłem tylko akumulator - 15,5 V, cele równiutko po 3,88V ! Szczęka mi opadła ! Jakim prawem ? Przecież słyszałem silnik kilka minut. Alarm w nadajniku był ustawiony na 2 min i zazwyczaj wtedy miałem 3,76 - 3,77 V/1 celę ..... Akumulator SLS 45C 4s/3000mAh. Zewnętrzna obwoluta rozcięta, lekko pofalowana 1 krawędź blachy pod tą białą termokurczką - reszta O.K. ! Regulator CC 75 Lite wyraźnie zgięta płyta główna, wyrwany przewód ze złączki 3,5mm do silnika, wyrwane na lucie kable do zewnętrznego BEC-a 10A, też CC. Silnik - O.K., kołpak RF 45mm - uszkodzony węglowy kapturek, jarzmo łopat - O.K. Łopatki 18,5x13 RF - trochę pokaleczone, zarysowane, ale (tu znów zdziwka) - postrzępione obie końcówki na odcinku ok. 1-1,5cm. Świadczyłoby to, że śmigło (silnik) pracowało do końca ! Perpetum mobile ? Gdyby nie zadziałał tylko hamulec regulatora - uszkodzona byłaby tylko 1 łopatka. Podłączyłem regulator do komputera - miałem nadzieję, że zczytam logi i dowiem się, jaka była wartość sygnału z kanału gazu i przebiegi obciążenia.... Pupcia blada - komputer nie widzi regulatora. Widać uszkodzeniu uległa i płytka procesora. W nadajniku nie miałem włożonej karty SD...... Bawiłem się oprogramowaniem Futaby i zapomniałem włożyć do nadajnika ! Czyli wszystko co powyżej i poniżej - to tylko gdybanie, wolne przypuszczenia. Liznąwszy oprogramowanie Futaby mam wrażenie, że i tak nic by mi to nie dało i nie posunęło w śledztwie ani o mm ! Nie pod tym kątem to było robione ! Fakty: była włączona telemetria i na ekranie wskazywana była jedyna w tej konfiguracji wartość - napięcie akumulatora (?) zasilania modelu. Pamiętam, że przed wyłączeniem nadajnika wyświetlana była wartość 5,7V. Wyświetlana do końca - po utracie kontaktu wzrokowego z modelem ! Włączony był alarm akustyczny i wibracja po utracie telemetrii - nie zadziałał. Futaba 14 SG nie ma alarmu od utraty linku ! To był powód, że 1-szą, kupioną w czerwcu oddałem do sklepu. Potem koledzy, znacznie bardziej doświadczeni ode mnie i latający znacznie dalej, przekonali mnie, że nie potrzebowali dotychczas tej informacji i nigdy nie utracili łączności z modelem. Kiedy JR-14 na park-flayerowym odbiorniku zapipał mi na 200m w EPP-owym modelu a z pełnozakresowym odbiornikiem model szybowca zwalił się w odległości 150m bez ostrzeżenia - wróciłem do Futaby. W moim zasięgu finansowym był to model 14 SG. Do feralnego zdarzenia i po nim - sprawuje się bez zarzutu i nawet dziś nie ma się do czego przyczepić. Polatałem małym Xitonem po zdarzeniu - wszystko O.K. Jak się pogoda trochę poprawi zmienię odbiornik na 7008 SB z Toxica i sprawdzę te konfigurację. Na stole odbiornik z Toxica działa prawidłowo, fail self też się włącza. Chwilowo - brak pomysłów czego i jak szukać. Gdyby padł dodatkowy BEC i pozbawił odbiornika zasilania powinienem to dostać na podglądzie w nadajniku i regulator z uwagi na brak sygnału z odbiornika powinien odłączyć silnik. Nie odłączył ! Po utracie zasięgu (obojętnie z jakiego powodu) powinien zadziałać fail self - nie zadziałał ! Jeżeli nie nastąpiło zerwanie linku - dlaczego nie reagował na stery ? Toxic jest wspaniałym modelem ! Najlepszym, jaki miałem w rękach. Nie jestem (raczej - byłem) jeszcze w niego tak wlatany, jak CzyNo, ale jestem przekonany, że nie ma aż tyle samostateczności, by utrzymywać przez taki długi czas krążenie bez sterowania ! Tego nie zrobiłby nawet żaden z moich "Jantarów" ! Jeśli mnie nie słuchał - to kogo ? W czwartek dostałem informację od jednego z moich byłych chłopaków - panie Jurku, rozmawiałem z B. (B-pracuje w firmie "droniarskiej "). Dostali informację, żeby we wtorek, jeśli to możliwe, powstrzymać się od lotów dronami z uwagi na możliwości wystąpienia zakłóceń w transmisji oraz działaniu aparatury lotniskowej..... Jeszcze trochę i to, co odkładałem na półkę z literaturą Lema zacznę odgrzebywać. A teraz wisienka na torciku - w piątek, późnym popołudniem dostaję telefon od 1-szego poszkodowanego - Warta odmówiła wypłaty świadczenia ! Moje ubezpieczenie tego nie obejmuje ! Piana na gębie, dzwonię do Ajenta - co jest grane ? Miałem do ubezpieczenia mieszkania dodatkowo wykupione rozszerzenie o odpowiedzialność cywilną w życiu prywatnym obejmującą m.in. uprawianie sportu, hobby - za wyjątkiem wyczynowego sportu ! Panie Jerzy - to jakieś nieporozumienie ! Oczywiście, że od takiego zdarzenia jest pan ubezpieczony. Jest piątek wieczór i nic już nie zdziałamy ale w poniedziałek rano zwrócę się z tym do dyrektora... O.K. będę czekał na wiadomość. W poniedziałek rano telefon - panie Jerzy, bardzo mi przykro, nic nie zrobimy... W lutym zmienił się regulamin ubezpieczenia i z ubezpieczenia ogólnego wyłączono modele zdalnie sterowane i wszelkie statki powietrzne....... Jak to ? Od kilku lat opłacam to ubezpieczenie i przedłużam każdego roku ze spokojem słodkiego idioty. Warta zmienia zakres ubezpieczenia i nie raczy mnie nawet o tym poinformować ??? Przecież to zwykłe oszustwo !!! -------------------- Skontaktowałem się z poszkodowanymi. Szkodę w Golfie już uregulowałem. Właściciele Thalii czekają na rzeczoznawcę i po ustaleniu wartości szkody zamierzam im to zapłacić. Ustaliliśmy, że w przypadku gdyby Warta jednak zmieniła zdanie ( w co wątpię) to zwrócą mi pieniądze. Niezależnie od wszystkiego - Warta więcej ode mnie grosza nie dostanie. Wypowiadam wszystkie 3 ubezpieczenia z datą obowiązywania ! Zmieniać reguły gry w trakcie meczu i nie informować o tym zawodników ? Jeżeli Warcie już nie można zaufać w tym kraju - to w takim razie - komu ? I tym nieciekawym akcentem myślę, że wyczerpałem temat ? Dodam jeszcze, że jestem pod wrażeniem tekstu w tvp.24... i jemu podobnych na różnych fejsbukach. Mając zero informacji wysmarować taki grafomański tekst ? To trzeba mieć naprawdę talent ! Skrót "mag" chyba od magik pochodzi ? Jeżeli pozostałe wiadomości w tym portalu są pisane w podobny sposób to jako odbiorca takich wiadomości, nie znając się w temacie. wyrabiam sobie fałszywy obraz rzeczywistości. W tym przypadku - potrafię zweryfikować, ale w innych ? A tam, szkoda wątroby. Dobrze, że mam już tyle lat i nie będę obserwował dorosłego życia moich wnuków wychowanych na takiej indokrynacji i odmóżdżeniu. Jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuję wszystkim chętnym do udzielenia mi pomocy ! Pozdrawiam - Jurek 9 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
stema Opublikowano 1 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 1 Grudnia 2016 OK. Poczekamy. Nie napisałeś czy Masz ubezpieczenie? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
AndyCopter Opublikowano 1 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 1 Grudnia 2016 Wątek powinien zostać zamknięty, Jerzy złożył wyjaśnienie i na tym powinni FORUMOWI PALACZE CZAROWNIC poprzestać. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
oko Opublikowano 1 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 1 Grudnia 2016 Kilkakrotne włączenie i wyłączenie silnika - brak reakcji. Zaczynam taniec Św. Witta - może nawiążą kontakt.... Nic ! Włączam fazę do lądowania, drąg w dół - nic ! Model sam poziomuje lot i z włączonym silnikiem zaczyna krążyć nad dzielnicą Zamysłów. Uświadamiam sobie, że właśnie straciłem kolejny model.... Cały czas słyszę silnik i obserwuję krążący model. Galareta w nogach, w rękach i przeciąg w głowie... Model zataczając kręgi na wysokości jakieś 300m skierowuje się na duży most kolejowy wzdłuż "obwiedni południowej". Dociera do mnie co może się zdarzyć ! Zaczynam mantrę: Panie Boże - tylko nie w ludzi ! Proszę Cię - tylko nie w ludzi ! Bardzo współczuję, nienawidzę tego uczucia a miałem okazję to kilka razy przeżywać. Bez porównania gorsze niż najokrutniejszy kret. Ale warto pracować nad zabezpieczeniami. Jak widać, i bez kontrolera lotu taka sytuacja jest możliwa. Nie widzę innej możliwości niż niezależny link, za pomocą którego można uziemić model po utraceniu kontroli. Mam już gotowe i przetestowane rozwiązanie, zrobiłem schemat: https://github.com/maciek252/DroneDown jedno wciśnięcie przycisku na module przyczepionym do aparatury: rozłączamy sterowanie napędem. Wszystkie regulatory, które mam, wtedy wyłączają silnik i pikają. Dwa wciśnięcia - załączamy sterowanie napędem. W ten sposób można też sterować drona wracającego do bazy bez kontroli, tak by np nie wpadł w drzewo albo linię energetyczną. Nie jest żadnym problemem wprowadzenie drugiego kanału rozłączającego zasilanie serw. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bluuu Opublikowano 1 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 1 Grudnia 2016 Bardzo współczuję, nienawidzę tego uczucia a miałem okazję to kilka razy przeżywać. Bez porównania gorsze niż najokrutniejszy kret. Ale warto pracować nad zabezpieczeniami. Jak widać, i bez kontrolera lotu taka sytuacja jest możliwa. Nie widzę innej możliwości niż niezależny link, za pomocą którego można uziemić model po utraceniu kontroli. Mam już gotowe i przetestowane rozwiązanie, zrobiłem schemat: https://github.com/maciek252/DroneDown jedno wciśnięcie przycisku na module przyczepionym do aparatury: rozłączamy sterowanie napędem. Wszystkie regulatory, które mam, wtedy wyłączają silnik i pikają. Dwa wciśnięcia - załączamy sterowanie napędem. W ten sposób można też sterować drona wracającego do bazy bez kontroli, tak by np nie wpadł w drzewo albo linię energetyczną. Nie jest żadnym problemem wprowadzenie drugiego kanału rozłączającego zasilanie serw. oko, proszę Cię ..... przyczyn takiego zachowania może być wiele, nie będę tutaj pisał, jak coś to zapraszam na konsultacje na PW ... ehhh Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
stema Opublikowano 1 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 1 Grudnia 2016 ----------------------... ---------------------- Mam pilne wezwanie do mamy na drugim końcu miasta i muszę przerwać. Dokończę wieczorem lub jutro. - Jurek Wątek powinien zostać zamknięty, Jerzy złożył wyjaśnienie i na tym powinni FORUMOWI PALACZE CZAROWNIC poprzestać. AndyCopter, czy coś Cię swędzi? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
oko Opublikowano 1 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 1 Grudnia 2016 oko, proszę Cię ..... przyczyn takiego zachowania może być wiele, nie będę tutaj pisał, jak coś to zapraszam na konsultacje na PW ... ehhh A może jednak napisz. Ciekawe co to będą za konsultacje - może na forum, niech inni też skorzystają Właśnie w tym rzecz że przyczyn może być wiele, ale moje rozwiązanie nie interesuje się tym - co by nie było to i tak ma działać. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dariuszj Opublikowano 1 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 1 Grudnia 2016 Bardzo współczuję, nienawidzę tego uczucia a miałem okazję to kilka razy przeżywać. Latam, może niezbyt intensywnie, kilkanaście lat. I takiej sytuacji w zasadzie nie miałem. Raz tylko z powodu problemów ze stykami w złączce akumulatora wyłączył mi się nadajnik i model z odbiornikiem bez fail-saif przywalił w ziemię. Po za tym przypadkiem nie miałem sytuacji, że model przestał reagować na sterowanie. I skoro miałeś kilka razy taką sytuację to się zastanawiam czy po prostu bardzo dużo latasz czy te wielowirnikowce są aż tak bardzo awaryjne (sam nimi nie latam)? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
oko Opublikowano 1 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 1 Grudnia 2016 Mi uciekały wyłącznie samoloty. Pierwsze przypadki to były przy silnym wietrze - tu trzeba momentalnie reagować, bo przy locie z wiatrem prędkość względem ziemi z łatwością przekracza 100 km/h. Trzeba sobie ustalić przy jakiej nieprzekraczalnej odległości przerwać lot, i/lub ustawić ograniczenie obszaru lotu (geofence). A w tym roku miałem akcję taką jak opisana w tym wątku - utrata sterowania i odlot przy kręceniu kółek. Myślałem że kontroler działał przynajmniej pod względem stabilizacji, ale jak widać mógł być zablokowany. Wielowirnikowce mi uciekały po awarii silnika, ale z utratą wysokości i nigdy żadnego nie straciłem. Ale potencjalnie są groźniejsze niż samoloty i tym bardziej warto móc je uziemić. Tyle że w ich przypadku trzeba dodać elektroniczny układ opóźniający, by krótkotrwałe wahania sygnału (o ile występują, nic na to nie wskazuje) nie spowodowały niepotrzebnego uziemienia. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
samolocik Opublikowano 2 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 2 Grudnia 2016 Latałem na 2 różnych egzemplarzach Futaby T14SG oraz obecnie na 2-gim egz. T8FG. Nigdy nie miałem problemów z zasięgiem nawet na odbiornikach FASST FrSKy (7 kanałowych) poza jedynym miejscem - lotniskiem na Czyżynach w Krakowie jakieś 3 lata temu. Była utrata sygnału na 2-3 sekundy na szczęście piankowcem. Jak wiadomo w w tm miejscu jest sporo zakłóceń i to mogło się wydarzyć Jurek również Tobie. Ciężko mi uwierzyć że tyle systemów 2,4GHz które testowałeś miały problem akurat na tym lotnisku. Jedne radziły sobie lepiej, drugie gorzej ale jednak problemy zdarzały się. Niestety jedyne rozsądne rozwiązanie to latanie lekkimi piankowcami i podróże na inne lotnisko z każdym innym modelem. Co do ubezpieczeń tak jak pisałem w innym wątku. Nie wierzę w żadne ubezpieczenie jeżeli nie ma na polisie osobnego zapisu mówiącego, że polisa obejmuje treningi, loty pokazowe i udział w zawodach modelami RC. Wtedy warunki ogólne mogą sobie zmieniać. Moja polisa ma taki zapis, pilnuję tego osobiście co rok, bo co rok przypadkiem przy odnawianiu zapis znika... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bubu2 Opublikowano 2 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 2 Grudnia 2016 Mam to samo, ze zmianą warunków (bez poinformowania), u dużego ubezpieczyciela. I u Ciebie, Jurek, i u mnie współwłaścicielami są firmy niemieckie. Już wiem, skąd się wzieło powiedzenie "oszwabić kogoś". Niestety tak nas traktują. W bankach również. Po różnych dziwnych sytuacjach z 2,4GHz, kilka lat temu założyłem stare moduły do swej Futaby 9ZAP (35 i 40MHz) i zapomniałem o kłopotach. W okolicy tylko ja latam na tych zakresach. Nie muszę pytać o zajętość kanałów. A latam dużo, daleko i wysoko i od lat ...odpukać. Nie zazdroszczę Ci/ Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
AMC Opublikowano 2 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 2 Grudnia 2016 Co do ubezpieczeń tak jak pisałem w innym wątku. Nie wierzę w żadne ubezpieczenie jeżeli nie ma na polisie osobnego zapisu mówiącego, że polisa obejmuje treningi, loty pokazowe i udział w zawodach modelami RC. Wtedy warunki ogólne mogą sobie zmieniać. Moja polisa ma taki zapis, pilnuję tego osobiście co rok, bo co rok przypadkiem przy odnawianiu zapis znika... Nie wierzę w żadne ubezpieczenie. - tak to powinno brzmieć, jeżeli ma być bliższe życiu. Każda firma "ubezpieczeniowa" zrobi wszystko, żeby zarobić albo zaoszczędzić, czyli też zarobić. Sposobów jest mnóstwo, klient ma znikome szanse przy większych sumach. Wszystkie chwyty dozwolone. Mam to samo, ze zmianą warunków (bez poinformowania), u dużego ubezpieczyciela. I u Ciebie, Jurek, i u mnie współwłaścicielami są firmy niemieckie. Już wiem, skąd się wzieło powiedzenie "oszwabić kogoś". Niestety tak nas traktują. W bankach również. Po różnych dziwnych sytuacjach z 2,4GHz, kilka lat temu założyłem stare moduły do swej Futaby 9ZAP (35 i 40MHz) i zapomniałem o kłopotach. W okolicy tylko ja latam na tych zakresach. Nie muszę pytać o zajętość kanałów. A latam dużo, daleko i wysoko i od lat ...odpukać. Nie zazdroszczę Ci/ Pewna firma telekomunikacyjna też zza Odry koncertowo doi naiwnych klientów karami umownymi za niepłacenie rzekomo wykonanych usług lub przekroczenie fikcyjnego limitu czegoś tam, albo za brak czegoś siam. Faktury z zaskoczenia pięciocyfrowe, z łaskawą propozycją rozłożenia płatności na raty. Przestrzegam wszystkich przed zawieraniem umów w siedzibie firm - są nierozwiązywalne niezależnie od dalszych okoliczności. Jeden dzień zwłoki płatności może kosztować dowolnie dużo, siedemdziesiąt tysi też. Lepszy prawnik to lepiej opłacany prawnik, więc prawo żadne prócz pieniędzy nie działa. Mogą zrobić wszystko. I robią, zwłaszcza ludziom starszym. Też pozostałem przy 35 MHz po zauważeniu nieprzewidywalności zasięgu 2,4 GHz. Jak na razie żadnych problemów, dbam tylko o pierdółki typu styki, złącza, rzeczywista pojemność pakietów itp. Każdemu nowemu zestawowi sprawdzam zasięg. Ale i to nie chroni całkiem przed jakąś niespodzianką, więc myślę nad jakimś bardziej niezawodnym sposobem przywołania modelu, który nagle przestał słuchać podstawowego nadajnika. Przyczyn takiej okropnej sytuacji może być tak dużo, że trudno wymyślić obronę przed nadejściem tej strasznej chwili. Jednak na ten moment po prostu nie wierzę, żeby było to całkiem niemożliwe. Na wszystko ponoć jest sposób, trzeba tylko dobrze poszukać. Szukajcie, a znajdziecie... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
oko Opublikowano 2 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 2 Grudnia 2016 Nie wierzę w żadne ubezpieczenie. - tak to powinno brzmieć, jeżeli ma być bliższe życiu. Każda firma "ubezpieczeniowa" zrobi wszystko, żeby zarobić albo zaoszczędzić, czyli też zarobić. Sposobów jest mnóstwo, klient ma znikome szanse przy większych sumach. Wszystkie chwyty dozwolone. Niestety tak to wygląda, zwłaszcza jeżeli branża jest bardziej egzotyczna niż samochody albo mieszkania. Chcemy teraz wszystko przetestować przed zakupem, dlaczego z ubezpieczeniami ma być inaczej? Nie planuję wykupić ubezpieczenia dopóki nie przeczytam o co najmniej jednej sytuacji gdy takie ubezpieczenie zadziałało. Ale i to nie chroni całkiem przed jakąś niespodzianką, więc myślę nad jakimś bardziej niezawodnym sposobem przywołania modelu, który nagle przestał słuchać podstawowego nadajnika. Wybór możliwych rozwiązań jest mocno ograniczony. Można wykorzystać kontroler lotu z nawigacją satelitarną, ale ten to dopiero potrafi uciekać! Można zrobić nadrzędny "ratunkowy" link RC z przejęciem kontroli nad tym zasadniczym, ale to jest trudne sprzętowo i koncepcyjnie. A można zrobić uproszczony link "ratunkowy" potrafiący tylko uziemić drona w trybie powolnym (wyłączenie napędu) i nagłym (wyłączenie napędu i serw), co zrobiłem i wydaje się działać bardzo dobrze. Zajmuje trochę miejsca, ale można go zmniejszyć. Legaliści w kwestii 433 MHz nie muszą się martwić, bo podczas lotu pracuje tylko odbiornik, a nadajnik jest włączany tylko jeżeli system ma być użyty. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
AMC Opublikowano 2 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 2 Grudnia 2016 Niestety tak to wygląda, zwłaszcza jeżeli branża jest bardziej egzotyczna niż samochody albo mieszkania. Chcemy teraz wszystko przetestować przed zakupem, dlaczego z ubezpieczeniami ma być inaczej? Nie planuję wykupić ubezpieczenia dopóki nie przeczytam o co najmniej jednej sytuacji gdy takie ubezpieczenie zadziałało. Wybór możliwych rozwiązań jest mocno ograniczony. Można wykorzystać kontroler lotu z nawigacją satelitarną, ale ten to dopiero potrafi uciekać! Można zrobić nadrzędny "ratunkowy" link RC z przejęciem kontroli nad tym zasadniczym, ale to jest trudne sprzętowo i koncepcyjnie. A można zrobić uproszczony link "ratunkowy" potrafiący tylko uziemić drona w trybie powolnym (wyłączenie napędu) i nagłym (wyłączenie napędu i serw), co zrobiłem i wydaje się działać bardzo dobrze. Zajmuje trochę miejsca, ale można go zmniejszyć. Legaliści w kwestii 433 MHz nie muszą się martwić, bo podczas lotu pracuje tylko odbiornik, a nadajnik jest włączany tylko jeżeli system ma być użyty. 433 MHz jest zdaje się najpewniejszym dotąd praktycznie wykorzystywanym rozwiązaniem, ale też okropnie komplikuje instalację modelu. Tyle jednak, że takiej czy innej komplikacji uniknąć się nie da - znowu coś za coś. Jednak myślę nad ... tytanianem baru. W czasach zamierzchłych jeden z zakładów "produkcyjnych" Polskiej Akademii Nauk opracował i wdrożył do produkcji defektoskopy ultradżwiękowe. Niektóre pracują do dziś, choć minęło 35 lat. Z ciekawości dwóch pewnych panów chciało sprawdzić, jaki przetwornik trzeba zrobić, żeby sięgał dalej niż 10 metrów i ile można sięgnąć. Dysponując podzespołami wtedy niedostępnymi na rynku, a dziś już archaicznymi zrobili stabilny nieduży generator z przetwornikiem kierunkowym i zespół odbiorczy ze stosowną filtracją. Wyszedł z tego w końcu dalmierz dla geodetów, dwukierunkowy. Po wprowadzeniu poprawek na aktualne parametry powietrza dokładność +/- 0,05%. Zasięg gwarantowany 3 km, uzyskiwalny 7...8 km. Kąt wiązki nadajnika - 3* (bryłowego, ale jakbym to w steradianach podał, to nie wszyscy by mogli sobie wyobrazić, ile to jest). W sprawie ubezpieczeń to proponuję założyć temat dla relacji z działania lub raczej nie działania polisy, to co piszesz jest IMO słuszne. Może Jurka wesprze duchowo, jak jakiś pozytywny i pożyteczny ruch się zrobi w sprawach związanych z nieuniknionym jak dotąd ryzykiem w Naszym hobby. Powiadają, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło... Oby i tym razem tak się stało. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RomanJ4 Opublikowano 3 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 3 Grudnia 2016 433 MHz jest zdaje się najpewniejszym dotąd praktycznie wykorzystywanym rozwiązaniem... Przecież na tym pracuje połowa pilotów (do bram, garaży, i takich tam..)..? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 3 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 3 Grudnia 2016 . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
oko Opublikowano 3 Grudnia 2016 Udostępnij Opublikowano 3 Grudnia 2016 Przecież na tym pracuje połowa pilotów (do bram, garaży, i takich tam..)..? No i co z tego? Istotą systemów 433 MHz jest skakanie po kanałach i duża odporność na zakłócenia. Ale przyczyną opisanego w tym wątku zdarzenia nie jest zakłócenie linku (które nie trwałoby tyle czasu) ale niewłaściwa reakcja odbiornika - brak uruchomienia failsafe. To może być błąd oprogramowania w ogóle nie związany z kwestiami "radiowymi". Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi