Skocz do zawartości

Nasze Pedałowanie ...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Kolejna traska po W-wie zaliczona, powoli wydłużam. Żeby Jarek się nie nabijał z mojego kilometrażu ;) . OK, jeszcze mało, ale zaraz idę z Psinką na pacerek 6-8 km marszobiegu po lesie, więc na spokojnie zwiększam obciążenia  :) 

A bieganie nauczyło mnie, ze nie ważne zrywy, tylko systematyczny postęp :) 

A to moja towarzyszka spacerków :) 

 

Lilka.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Viper napisał:

Nooo Panie, gratulacje :) 

 

Ta srednia (samego treningu) jest zanizona. Na zbiorke (a pozniej do domu) mialem razem 24 km, a jechalem BARDZO spokojnie, wiec treningowe 138 km, bylo pewnie w okolicach 34-34,5 km/h ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, jarek996 napisał:

Ta srednia (samego treningu) jest zanizona.

Sratatata że zaniżona moja jest znacznie jest bezpieczniejsza . Od 2 tygodni stacjonarnie mam średnią ok 20. Cha cha.

A dupsko i tak się dalej nie przyzwyczaiło nawet do dużego siodła.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja tymczasem otworzyłem sezon MTB w Sudetach (na koniec lutego, takiż to dziwny miesiąc był).

Tak wyglądała traska:
image.thumb.png.3b2d20ad992eda3c16dbc008f05d2711.png

 

A widoki miałem takie:
IMG_20240224_142047.thumb.jpg.3145a8d7a8b908ca7b3070a13905b336.jpg

Widok w stronę Nysy, zadziwiajaco dobra widoczność, jak na luty, bo widać było Elektrociepłownie Opole (coś z 80km w lini prostej)

IMG_20240224_115248.thumb.jpg.b39cd0594c967692b3856fcea89a6c93.jpg

Wieża na tym zdjęciu (ta w chmurach), to był finał ostatniego podjazdu tego dnia, na 1489mnpm. Po tym już była tylko prawie godzina zjazdu :D 

 

Pogoda absurdalnie ciepła, jakbym się wybudził ze śpiączki i zobaczył tę pogodę, to bym ją obstawił na początek kwietnia.

Trochę się przez to martwię o sudeckie lasy, bo one trochę zimna potrzebują, inaczej szkodniki je zjadają. A na północ sobie dalej nie pójdą... 

 

Ale sama wyprawa bardzo udana, solidne przewyższenie jak na początek sezonu :D 

Ale w tym roku Szwajcaria zaplanowana, to trzeba poćwiczyć.

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładna trasa, ładne widoki gratuluję. Szwajcaria ładna jest, fajny kierunek. Pamiętam jak będąc na studiach w wakacje przejechałem prawie połowę (wschodnią) Szwajcarii autostopem. Było lato, upał, kiedyś postanowiłem zanocować na przełęczy, piękna okolica, spokój, cisza, odszedłem od drogi, piękne okoliczności przyrody, rozstawiłem chińską dwójkę (czy ktoś jeszcze wie, co to było? ;)  ) i poszedłem spać. Obudziło mnie w nocy potworne zimno, wsadziłem się razem ze śpiworem do plecaka, a wszelkie ubrania poutykałem w śpiworze i jakoś dotrwałem do rana. W ciągu dnia upał, wręcz żar, ale na wysokości noce chłodne. I drugie takie "temperaturowe" wspomnienie, dotarłem do Interlaken, niezwykle malowniczo położona miejscowość pomiędzy dwoma jeziorami, a wokół góry. Postanowiłem widząc takie piękne jeziora się wykąpać, ale nie wziąłem pod uwagę, że owszem woda krystaliczna, ale zasilana przez okoliczne lodowce. No ale cóż, skoro już wszedłem to postanowiłem choć odrobinę popływać, na jeziorze płynął akurat statek wycieczkowy, jak mnie zobaczyli zaczęli wiwatować i dopingować, więc tym bardziej nie mogłem się wycofać, więc popływałem :) . Na szczęście upał po wyjściu natychmiast mnie ogrzał. Ech, fajne czasy, fajna wyprawa :) 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeździłem tylko stopem, ale rzeczywiście podjazdy całkiem spore, aż samochody miały problem, ale za to krajobraz przepiękny. Kiedyś może się skuszę, bo rzeczywiście Szwajcaria i objazd winnic francuskich szczególnie w rejonie Bordeaux to dwie trasy, które mi się marzą na rowerku :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś w W-wie protesty rolników, wykorzystałem więc niezłą pogodę (nie pada, przyjemny chłodek, choć trochę za duży wiatr) i pojechałem do pracy przez całą W-wę, a wracając zahaczyłem jeszcze o Ochotę i wróciłem do domciu. I takim sposobem ponad 50 km zaliczone :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z rana lekki przymrozek, ale piękne słonko, więc pojeździłem na rowerku, kolejna traska po W-wie. Mimo fajnych warunków i wzrastającej kondycji, musiałem wrócić, gdyż niedługo idę z psinką do lasu. A na skali priorytetów psinka zdecydowanie wygrywa z rowerem i wingfoilem (swoją drogą wieje, trzeba będzie zainaugurować sezon latania/pływania :) ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pogoda podobna do wczorajszej, więc znowu pojeździłem po W-wie, z samego rana w miarę bezwietrznie, dobrze mi się jechało, a dwa że czerwonych świateł trafiłem nie za dużo, więc średnia prędkość podskoczyła, z powrotem zaczął wiać mocny, nieprzyjemny wiatr i przez prawie całą drogę mnie spowalniał, ale i tak fajnie się jechało, mimo iż wolniej. Teraz chwila przerwy i zaraz pędzę z psinką do lasu :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To Cię przeibiję :) U nas miało być nawet 15m/s, a w porywach do 28m/s i chyba tak wieje. Na spacerze z psinką drzewa falowały w lesie. W zeszłym roku kupiłem grubą piankę z kapturem i jeszcze nie miałem okazji jej sprawdzić, trzeba będzie rozpocząć sezon na Zegrzu, bo tych dni wietrznych/pływalnych jest ostatnio sporo :)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.03.2024 o 23:44, jarek996 napisał:

Siedze sobie, siedze i nagle cos we mnie wstapilo. Ubralem sie w 3 minuty, zabralem rower i przejechalem 45 km?

Fajna wieczorna jazda.

Wiem co czułeś, bo we mnie czasem też coś wstępuje. Dziś z samego rana pojechałem stałą weekendową trasę do Ojca, było jeszcze sucho, w miarę bezwietrznie, acz chmurzyło się. Z powrotem pomimo deszczu i wiatru i szarego świata też coś we mnie wstapiło ;) , zamiast prosto do domciu pojechałem do Łazienek na kawkę (młody człowiek z nota bene rowerowej kawiarki serwuje bardzo dobrą kawkę), ale ku mojemu zmiartwieniu pogoda chyba pana wystraszyła, podobnie jak i spcerowiczów. Mimo to nie zrażony pojechałem w stronę Wisły i wzdłuż wału wiślanego przejechałem między mostami i wzdłuż obwodnicy wróciłem. Jakby w nagrodę spomiędzy chmur, mimo padającego deszczu zaczęło nieśmiało wygladać słoneczko poprawiając mój i tak dobry z powodu jazdy humor. I tym oto sposobem pyknęło 36 km

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.